Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

allisa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez allisa

  1. Asia, ja myślę, że za parę, paręnaście lat in vitro będzie tak powszechne, że już nie będzie takiej zaściankowości jak teraz. Wiele dzieci będzie poczęte tą metodą i nie będzie to tak sensacyjne. Zresztą ja obserwuję w swoim otoczeniu, że coraz więcej osób o tym mówi otwarcie. Ja sama nie wtajemniczyłam wiele osób, ale czekam co czas pokaże. Myślę, że trzeba zaczekać i zobaczyć jakie będzie ogólne podejście w przyszłości. Zresztą jak już będziesz miała dzidziusia to kwestia poczęcia zejdzie na najdalszy plan, zobaczysz:-)
  2. Asia powodzenia, wiem jak o jest. Ja jak już miałam problemy z zajściem w ciążę, nie miałam na początku dystansu do innych dzieci. Niczego nie świadoma pojechałam do koleżanki do szpitala, która urodziła dziecko. I nadal nic, ale jak wychodziłam i zobaczyłam dziewczyny przyjmowane do porodu to nastąpił przełom. Coś pękło, całą drogę powrotną ryczałam i od tej pory już miałam problem z innymi dziećmi, oprócz dzieci mojego brata. A teraz już o tym zapomniałam i Ty też zapomnisz o swoich obawach za jakiś czas. Trzymam kciuki:-)
  3. dziewczyny, dziękuję, moja mała ma jeszcze wzdęcia tylko mniejsze. Odwiedziliśmy już wszystkich lekarzy i jest zdrowa, więc pozostaje nam jeszcze trochę poczekać. Noce są super, śpi od 22:00 do 8:00 rano z przerwą na karmienie przez sen. W dzień niestety często wybudzą ją ból brzuszka, więc jest różnie. Poza tym śmieje się i gaworzy, do niedawna śpiewała, a teraz zamieniła śpiew na piski, że czasem aż uszy więdną:-) a jak Wasze szkraby, Ola i Pawełek? co do zamrożonych zarodków, to niestety często też się zdarza, że obumierają podczas rozmrażania, więc naprawdę rzadko zostaje ich dużo do wykorzystania.
  4. dziewczyny, każdy ma prawo do własnej opinii, ale przytoczę ważny cytat. "Wiemy o sobie tyle na ile nas sprawdzono". Inka, warto brać zdanie innych pod uwagę, ale zważając na powyższy cytat, miej dystans do opinii innych, szczególnie tych osób, które nie są dokładnie w Twojej sytuacji. Ja też nie oddałabym swojego zarodka do adopcji, ale gdybym miała skorzystać z komórek lub nasienia dawcy to nie wiem jakbym postąpiła. Kiedyś współczułam osobom przystępującym do in vitro, a dziś sama mam dziecko po in vitro i nie współczuję sobie:-) Nikt z nas nie wie jakby postąpił w określonej sytuacji, możemy mieć zdanie i poglądy, ale jak wiemy poglądy też czasem się zmieniają w zależności od okoliczności, z którymi musimy się zmierzyć. Życzę Ci powodzenia i trafionych decyzji.
  5. gościu, czy ja napisałam że inseminacja coś leczy? Wiesz co to jest rachunek prawdopodobieństwa? Każda inseminacja to szansa na tym samym poziomie !!! napisałam, że jeżeli inseminacja może się udać!!!, to ilość prób podejścia do inseminacji zwiększa szanse na jej powodzenie. Może Ci to wytłumaczę na przykładzie.Jak masz wyrzucić kostką 1, to im więcej razy będziesz próbował to masz większe szanse, że za którymś razem Ci się uda. Proste. Więc jeżeli ktoś ma nawet małe szanse zajść w ciążę drogą inseminacji !!!! to im więcej podejść, tym większa szansa, że za którymś razem się uda. Osobny temat, czy warto i ile razy próbować, bo większość z nas nie wie, czy inseminacja ma szanse na powodzenie w jej przypadku, szczególnie w przypadku osób, które nie znają przyczyny swojej niepłodności. I tu masz rację, jeżeli ta metoda nie jest w jakimś przypadku skuteczna to ilość prób nie zwiększa szansy. Tylko jeżeli ktoś by wiedział, że inseminacja nie ma sensu, to pewnie by nie podchodził.
  6. dziewczyny, to prawda, że każda inseminacja to szanse na poziomie 10-15%, ale ilość inseminacji zwiększa szanse, które wynikają z ilości prób (zwykły rachunek prawdopodobieństwa), oczywiście, jeżeli nie ma problemów wykluczających powodzenie tej metody do 0%. Ja miałam 3 inseminacje i zrezygnowałam, choć u nas przyczyny niepłodności nie było żadnej, wręcz przeciwnie, wszystko jest super. In vitro udało mi się za pierwszym razem, ale mogę Was zapewnić, że bardzo bardzo mało jest takich przypadków, że zostają zarodki. Ja z 18 komórek mam 1 zarodek do wykorzystania. Zresztą już na początku lekarz rozwiał moje wątpliwości, że zostaje dużo zarodków, powiedział, że w jego praktyce jest może 3% takich przypadków. Jak chodziłam do kliniki, to rzeczywiście, dziewczyny raczej przychodziły na drugą stymulację po rodzeństwo. Więc nie martwcie się na zapas. Powodzenia
  7. kolorowa, gratulacje, życzę Ci jak najwięcej snu, dużo uśmiechu każdego dnia i radości jak codziennie maluch będzie się rozwijał. zuki, w Novum inseminację robią od 17 mm pęcherzyka. Sama inseminacja kosztuje 800 zł, zastrzyk w Novum kosztuje 20 zł. (dane sprzed 1,5 roku). powodzenia
  8. a viki ma rację, myślimy, że wreszcie ktoś zajmie się nami, bo przecież przeżywamy tragedię. Myślimy, że tam znajdziemy ukojenie i kres swoich trudnych przeżyć i ktoś rozwiąże nasz problem. Fakt jest taki, że choć lekarze robią co mogą wg swojej wiedzy, żeby nam pomóc, to jednak jesteśmy tylko jednym z setek pacjentów i nasza tragedia nie jest najważniejsza. Tam spotkasz osoby w poczekalni jeszcze w gorszej sytuacji. Warto wierzyć i robić wszystko, ale nie ma co się nakręcać i stresować, bo tam to jest taki przypadek jak katar u internisty. Jak zapiszesz się na wizytę kwalifikacyjną do tej Pani doktor, to potem lekarz prowadzący stara się tak kombinować, żebyś mogła się do niej dostawać na bieżąco. Życzę Ci powodzenia, ale nie stresuj się, bo to tylko wizyta i początek szansy.
  9. zuki, doskonale Cię rozumiem, ja też na początku przeżywałam, a potem to na lunchu obskakiwałam wizyty. Nie ma co się stresować, bo jak tam pójdziesz, to spotkasz wiele osób w takiej samej sytuacji, innych tam nie ma. I mężczyzn z pojemniczkami:-) na początku było to dla mnie trochę żenujące, ale teraz mam dziecko i wiem, że warto zrobić wszystko. A stres jest tylko wynikiem niepotrzebnego nakręcania się. Pomyśl, że wiele osób ma ten problem i dzięki temu, że jesteś dzielna to tam się znajdziesz. Tam też przychodzą osoby z dziećmi, żeby mieć następne.
  10. i jeszcze jak dostajesz u nich skierowanie na badania, to nie musisz robić u nich, możesz w innej palcówce. Ja miałam pakiet w Lux Medzie więc robiłam badania za darmo i nie było problemu. Oczywiście na początku partner dostanie skierowanie na badanie nasienia i raczej robi się u nich. Drożność też można u nich, ale ja dostałam skierowanie do szpitala i zrobiłam tam.
  11. ja chodziłam do Pani Doktor Zygler, ogólnie ok, z jej wizyt nigdy nie wychodzisz zdołowana, bo Pani doktor ma bardzo pozytywne nastawienie i wizyty są przyjemne i dają Ci dużo siły na walkę. Czasem jednak jest szybka, mało dokładna i chaotyczna, np raz nie zajrzała w kartę i powiedziała, że miałam problem z endometrium choć zawsze mówiła, że mam piękne. Ale ogólnie pamięta pacjentkę i trzyma się ustaleń, zawsze też chętnie i szczegółowo odpowiada na pytania, mąż mile widziany na wizytach. Prof Jakimiuk jest ordynatorem ginekologii w MSW (dobrze do niego chodzić jakbyś chciała rodzić w MSW) i jego konsultacje są drogie, chyba 250 zł. Byłam raz u doktora Czerkwińskiego i na pierwszej wizycie odniosłam super wrażenie, bo dał mi cenne wskazówki co robić, żeby zwiększyć szanse, ale druga wizyta była już gorsza. Był średnio przyjemny i powiedział, żebym więcej nie traciła czasu i podeszła do in vitro, choć nawet jeszcze wtedy nie miałam inseminacji, u nas jest wszystko ok i kiedyś zaszłam naturalnie w ciążę. raz byłam u Pani doktor Dobek i skierowała mnie na badanie na awidność, któremu to skierowaniu inni lekarze się dziwili. Miałam z tym sporo zachodu, bo robi się płatnie na Wolskiej w zakaźnym i w sumie nie było takiej potrzeby. Ale moja koleżanka do niej chodziła i była zadowolona. Doktor Wojewódzki powiedział mojej koleżance, ze zostało jej in vitro, a ona zaszła w ciążę naturalnie po drożności jajowodów. Więc jak widzisz sama musisz dopasować sobie lekarza, najlepiej poczytaj opinie. Jak tam chodziłam, to dziewczyna chwaliła doktora Zamorę, ale inna już nie. Musisz sama zdecydować, a lekarza można zmieniać. Zresztą jak wypada Ci monitoring i nie ma Twojego lekarza to i tak musisz iść do kogoś innego.
  12. zuki ja nie miałam tego problemu. Pierwsza wizyta jest dłuższa, trwa ok 1 h, ponieważ opowiadasz całą swoją historię. Lekarz przeprowadza wywiad, więc przygotuj się kiedy miałaś 1 miesiączkę, jak długo brałaś tabletki, jeżeli brałaś, czy partner ma jakieś dzieci z poprzednich związków itp. Jeżeli masz jakieś badania to też się przynosi na wizytę. Po wywiadzie lekarz proponuje procedurę. A potem działacie. Zaproponowana procedura oczywiście nie jest obligatoryjna, ja np zwlekałam z inseminacją. Ogólnie procedura jest taka: badania, badanie na drożność jajowodów, stymulacja hormonalna i monitoring, inseminacja, in vitro. Ale oczywiście każdy przypadek jest inny i może u Ciebie być inaczej.
  13. Na wstępie dostajesz kartę identyfikacyjną. Wizyty możesz ustalać telefonicznie. Jak rejestrujesz się przed wizytą do lekarza to pokazujesz kartę identyfikacyjną. Podczas rejestracji dostajesz kartkę, na której pod koniec wizyty lekarz pisze ile jest do zapłaty. Opłatę uiszczasz w kasie przy rejestracji.
  14. zuki, Novum jest najdroższe z klinik leczenia niepłodności, ale najbardziej komfortowe są tam warunki. Jak byłam kiedyś u lekarza ginekologa, to mówił, że po której z klinik, ale nie pamiętam czy po Invikcie czy Invimedzie ratował życie dziewczynom. Jeżeli masz pytania chętnie odpowiem.
  15. Lenuś powodzenia. Nitka, jak widać jak się ogarnie maluszka to on zaraz zmienia przyzwyczajenia, chyba trzeba się odzwyczaić od przyzwyczajeń:-) najważniejsze, że jest zdrowy. agmas, gratulacje, cieszę się, że usłyszałaś serduszko, myślę, że bardzo ważny etap za Wami. Jak się czujesz? zbliża się czas mdłości, życzę Ci, żeby Cię ominęły. zuki, ja chodziłam 2 lata do Novum, co to pcos? w Novum wizyta kosztuje od 80 do 150 i to jest rozpiętość do dyspozycji lekarza, więc byłam w szoku jak zawsze płaciłam 80, a potem musiałam iść do kogoś innego i zapłaciłam 150. Pytaj, na wszystko odpowiem jak tylko będę mogła Ci pomóc.
  16. kolorowa, dasz radę, rozumiem, że w ciąży upały to jakiś koszmar, ja odczuwałam, że jest bardziej gorąco niż było, siedziałam przy wiatraku non stop, tylko trzeba uważać, żeby się nie przeziębić:-) ale to już tuż tuż, a pogodę na spacerki z dzieckiem będziesz miała wymarzoną:-) lepiej jak na początku nie trzeba ubierać takiego maluszka w kombinezony, opatulać w koce itp:-) dawaj nam znać jak się sytuacja rozwija:-)
  17. agmas, ja po 17 dniach od transferu miałam betę 2 363, i to było na tyle dużo, że lekarz powiedział, że podejrzewał jakąś chorobę o której mi nie powiedział, bo mimo, że było na początku za dużo to wszystko było ok. Nie ma co za bardzo więc przywiązywać się do wyniku, ważne, że 4 cyfrowy:-) trzymamy kciuki. gościu raczej nie robi się wcześniej bety niż po min 14 dniach, więc jakiś powód jest żeby nie robić wcześniej. Poza tym po inseminacji nigdy nie wiesz kiedy dokładnie doszło do zapłodnienia. Jeżeli więc po transferze każą robić po 14 dniach, to po inseminacji zrobiłaś trochę za wcześnie. Trzymam kciuki
  18. no niezależnie od poglądów politycznych oczywiste jest, że PO jest mniej radykalne. Najbardziej mnie irytuje idiotyczny pomysł PiS, że może in vitro tak, ale zamrażanie zarodów nie. To jest skrajna głupota, bo ile kobieta przejdzie podczas stymulacja sama wie. Ja dorobiłam się stłuszczenia wątroby, więc takie obciążenie dla organizmu powinno być jak najrzadziej. Jeżeli nie można by było zamrażać zarodków, to nie wyobrażam sobie stymulacji dla jednej próby. Na szczęście większość społeczeństwa jest za in vitro i może Ci ograniczeni w wiedzę posłowie nie odważą się na taki krok jak delegalizacja in vitro.
  19. dziewczyny, no tak, tylko bardzo prawdopodobne jest, że PiS wygra wybory parlamentarne, a wtedy nie wiadomo co postanowi po wygaśnięciu programu o ile go nie ukróci wcześniej. Agmas dbaj o siebie, dmuchaj na zimne, cały czas wspieram Cię duchowo:-) Kolorowa, to już tuż tuż, zobaczysz po krótkim czasie będzie Ci się wydawało, że jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie:-) A nam mijają problemy z brzuszkiem i w tej chwili mogę cieszyć się większą ilością wspaniałych chwil z moją córeczką.
  20. agmas, super informacja, trzymamy mocno kciuki, ale powiem szczerze, że ja też właśnie tak na początku ciąży ciągle biegałam do toalety, nawet w nocy wstawałam po 3 razy. Pisz jak się rozwija, bo ja ciągle myślę i trzymam kciuki:-) dziewczyny no nie ma co ukrywać, że nowy prezydent i PiS nie mają pojęcia o in vitro, bo zakazanie zamrażania zarodków po całej stymulacji to jakaś masakra. Jedno jest pewne, pod tym względem nie będzie wsparcia, ja nawet obawiam się czy w rozpędzie władzy nie będą kazali ujawniać dzieci po in vitro. Ja mam jeszcze jeden zamrożony zarodek i bardzo boję się co będzie, a muszę czekać jeszcze rok na zabranie go do siebie:-)
  21. Hej Bahati, super, że się odezwałaś i że Twój synek świetnie się rozwija. Ja też jestem zwolennikiem nie narzucania dziecku wymyślonego trybu na siłę. Ale nie wiem czemu piszesz, że naturalnie nie ma szans, przecież Wam się udało prawie naturalnie. Pewnie dla Olka byłoby fajnie mieć rodzeństwo, docenia się to szczególnie później, jak już człowiek się usamodzielnia i wie, że ma kogoś bliskiego, na którego wsparcie może liczyć. Ja głownie z tego względu mam motywację, żeby w przyszłości powalczyć o drugie dziecko. Warto, bo czas szybko leci, a jeżeli Ty masz bezproblemowego synka to tym bardziej. Trzymam kciuki:-)
  22. agmas napisz jak się czujesz, bo ja siedzę jak na szpilkach:-) Asiu, jeżeli będziesz podchodziła do in vitro z programu, to trochę dłużej się czeka, choć u mnie trwało to 2 m-ce. Na stronie rządowego programu znajdziesz info gdzie są wolne miejsca. Długi protokół różni się od krótkiego tym, że na początku zwykle bierze się hormony na wyciszenie organizmu, a potem dopiero stymulacja. Decyzję podejmuje lekarz, ale jak pęcherzyki Ci rosną to pewnie będziesz miała krótki protokół. Zastrzyki robi się samemu, na początku tylko zajmuje to trochę czasu (kilkanaście minut), a potem przygotowujesz i robisz w kilka sekund. To czy dostaniesz zwolnienie po punkcji zależy od lekarza, ale jak Ci zależy to powiedz, że masz stresującą pracę i np, że czasem musisz coś dźwigać. W sumie, to jak ją dobrze zniesiesz to już na drugi dzień będziesz się dobrze czuła. Po 3 dniach zapomnisz, że miałaś:-) Na monitoringi jeździ się od 7 dc co kilka dni, ja jeździłam co dwa, bo tak wspominałam wolno mi rosły, ale były takie dziewczyny co pojawiły się 3 razy w stymulacji, a potem punkcja. Jeżeli jesteś psychicznie przygotowana do in vitro, to nie zwlekaj z działaniami, bo jak wygra PIS wybory to na pewno nie będzie tak łatwo.
  23. kolorowa, wiem, że się stresujesz, ja też czułam ogromny stres tuż przed. Poprzednią noc byłam już w szpitalu i byłam raczej podekscytowana, ale rano jak już przyszedł czas na cc byłam mega zestresowana i tak się bałam, że jak mąż powiedział, że przy drugim już nie będę taka zestresowana to spojrzałam jak na głupka, bo byłam pewna wtedy, że to moje ostatnie dziecko. A potem poszło gładko i przyjemnie, dostałam dzidzię do pocałowania tuż po wyjęciu z brzuszka i cały czas potem mogłam ją obserwować. Od tego momentu byłam już taka szczęśliwa, że czułam się jak w niebie jak na nią patrzyłam. Raczej skup się na ekscytacji niż na strachu, wyobraź sobie chwilę jak już będziesz mogła Go zobaczyć, przytulić, pocałować, usłyszeć itp. Wyobraź sobie jak może wyglądać, czy ma włosy, jak będzie wyglądała Wasza noc, pierwsza kąpiel itp. Skupianie się na tym co będzie po jest sensowniejsze, bo ten poród to chwila, którą potem się szybko zapomina, bo po porodzie świat do góry nogami się przewraca i potem liczy się tylko dziecko:-)
  24. viki, właśnie nie bardzo wiem o co chodzi. Jakoś wiem, że dzwonią tylko nie wiem w którym kościele. Kiedy ja to pisałam, jak już byłam w ciąży?
  25. Inka nie musisz się przenosić z naszego forum. Jak widzisz u nas spore zróżnicowanie, są i mamusie i po in vitro. Najważniejsze, żeby się udało. Ja do in vitro przygotowywałam się długo, szczególnie psychicznie, ale zmotywowało mnie właśnie to jak poczytałam ile ciąż udało się dziewczynom z in vitro. Trzymam kciuki
×