snieżyca
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
dzisiaj odbieram telefon i taka rozmowa ja:slucham? glos w sluchawce: czego?! ja zaskoczona: ale z czym? glos: co z czym, pytam czego? tu juz poznalam po glosie sasiada i chyba mial na glosnomowiacym bo slysze jak jego zona do niego krzyczy: stary to nie dorota odebrala,to corka! no wiec on zmieszany mowi do mnie: oj przepraszam to nie dorota przy telefonie? ja: no nie sasiad:pytalam czego bo ktos mi od was walil w sciane... ja: niemozliwe....chociaz chileczke i wollam brata,pytam czy nie pukal w sciane a on mi mowi ze z kolegami stuakali bo mysleli ze ktos im odstuka:D no wiec musialam przeprosic sasiada za klopot:D
-
najlepiej to chyba wtopilam na angielskim,chodze prywatnie i babka wprowadza slowko \"sead\" jako siedziba. mowi ze nie musi to byc tylko siedziba rzadu,moze byc np firmy i mowi \" no przykkladaowo znacie wszyscy taka firme jak......\". ja nie doszlyszalam,zdawalo mi sie ze powiedziala \" znacie wszyscy taka firme jak piss at you\" :D to po polsku znaczy tyle co \"nasikac na ciebie\":D i mysle sobie musialam sie przeslyszec. no to mowie babce zeby powtorzyla, ona powtrza a ja sznowu slysze \"piss at you\" i sie zaczynam smiac,bo wszyscy kiwaja glowami ze znaja tak firme:D mysle czy jestem jakas ograniczona, ze tylko ja nie wiem o co chiodzi,co to za firma. babka juz przechodzi dalej a ja probuje ostatni raz. przerywam jej znowu i mowie \"jak ta firma sie nazywa? piss at you? co to za firma?\" . na co cala sala w smiech a babka mowi do mnie ze mowimy o firmie \"pi zet ju\" (P Z U) :D:D kto zna angielski to sie pewnie ubawi:D
-
nie dawno siedze u kolezanki na kanapie, i zrobilam sobie zdjecie aparetem w telefonie i nasz dialog\" ona: co ty robisz? ja: zdjecie sobie ona: widze ale po co? ja:zwiazalam sobie wlosy,ale nie wiedzialam czy dobrze a nie chcialo mi sie isc do lustra:D powiedziala ze jestem najgorszym leniem jakiego w zyciu poznala:D
-
w zeszlym tygodniu rodzice wystawili mnie na ciezka probe i zostawili z tym 8-letnim bratem zebysmy przyjeli ksiedza po koledzie bo oni musza gdzies jechac. ja jako niewierzaca zawsze sie balam jak ksiadz przychodzi ze spyta gdzie chodze do kosciaola,czy cos podobnego a ja nie bede wiedziala co odpowiedziec.no ale zawsze rodzice zagajali rozmowe i jakos ta koleda zlatywala,a tu masz ci babo placek. najpierw myslalam ze bedziemy z bratem po prostu udawac ze nas nie ma, ale potem stwierdzilam ze przeciez mam juz 21 i trzeba stanac na wyskosci zadania,zeby sie potem ze mnie nie smiala rodzina cala ze tchorz jestem! oczywiscie zanim zdazylam sie dobrze zastanowic juz zadzwonili kolednicy, otwieram drzi a noi wygladaja jak dwa michaly: jeden duzy, drugi maly:) roznica miedzy nimi to spokojnie ponad metr byl, jak mi wlezli do pokoju i zaczeli ochoczo spiewac \"przybiezeli do betlejem\" to wygladali razem po prostu komicznie. stalam ze spuszczona glowa i nieudolnie probowalam ukryc swoj rechot. nawet moj braciszek sie za mnie wstydzil i kopal mnie w noge zebys sie smiac przestala:D jakos wytrzymalam do konca koledy i poszli, oczywiscie 10 minut pozniej przychodza juz z ksiedzem. ksiadz staja w drzwiach a mi telefon stacjonarny dzwoni, no to mowie do niego prosze tu do pokoju a sama biegne do drugiego po sluchawke. moj maly brat zamiast zostac z ksiedzem biegnie za mna i chowa sie za drzwiami bo sie sam wstydzil zostac:D telefonu oczywiscie nie zdazylam odebrac, wracam do ksiedza,zaczynamy modlitwe \"ojcze nasz,ktorys jest w niebe....\" oczywiscie co sie dzieje? znowu dzwoni telefon! nie moglam wylaczyc bo to stacjonarny nie komorka. no i modlitwa trwa a ja nie wiem co mam robic, pozwolic zeby tak dzwonil czy przerwac modlitwe i go wybiesc albo cos. stoje czerwona jak burak,zrobilam krok do przdu i stwierdzilam ze chyba jednak gorszym wyjsciem bedzie przerwac modlitwe i wziac telefon.cafnalam sie i z trudem dobrnela do konca modlitwy. po chcwili ksiadz wyslala mojego brata zeby przyniosl zeszyt z religii a do mnie mowi \" moja droga masz do mnie moze jakies pytania,korzystajac z okazji ze jestesmy sami i telefon nie dzwoni?\":D dobrze ze choc troche poczucia huoru mial bo inaczej mogloby byc ciezko:)
-
po swietach wybieralam sie ze znajomymi na sylwestra. oczywiscie jak to kobieta na 4 dni zapakowalam cala ogromna torbe,plecak i 2 spiwory. kiedy przyszlo mi sie dotaszczyc z tym na przystanek stwierdzialm ze cala sie spoce po drodze i bede nieprzyjemnie pachniec w pociagu przy znajomych:) w domu byl tylko 8-letni brat ale jako ze przy okazji jestem okropnym leniem to mysle sobie - wykorzystam go. chcialam zeby wzial jeden spiwor i plecak,ale on wpadl na pomysl ze pociagnie moja torbe na sanach do przystanku:D slisko jak cholera,on taki malutki,ledwo ciagnie torbe wieksza od siebie na sankach i jeszcze przez ramie ma przewieszony spiwor:D a ja za nim z plecaczkiem i drugim spiworem tak sie smialam ze prawie isc nie moglam:D cala droge widok tego objuczonego malucha doprowadzal mnie do placzu ze smiechu:D nawet przez chwile chcialam sie z nim zamienic ale stwierdzialm ze ja sie jeszcze namecze zeby dojsc na dworzec wiec swoje zrobie:D
-
ale i tak najlepszy byl moj dziadek, kiedy bylismy z bratem mali dostalismy od rodzicow takie zabawkowe telefony przez ktore mozna bylo rozawiac z pokoju do pokoju. no ale pewnego dnia sie zepsulo cos wiec poszlam do dziadka spytac czy umie naprawic. dziadek powiedzal ze nie ma sprawy.chodzlam przez nastepne pare dni i sie dopytywalam czy juz gotowe ale mnie zbywal,az o nich zaomnialam. pewnego dnia wla mnie i brata i pokazuje jeden z naszych telefonow,ktory stoi obok jego lozka a potem kaze nam wyjrzec do przedpokoju. patrzymy a tam drugi nasz telefon zamontowany na scianie. myslimy co chodzi,a dziadek nam objasnia: \"jak zadzwonie raz to znaczy ze ma przyjsc do mnie bartus (moj brat), jak zawdzonie 2 razy to znaczy ze ma przyjsc babci a jak 3 to agnieszka (czyl ja) ma sie stawic\" :D oczywiscie podnieslismy krzyk ze mial nam naprawic a nie wykorzystac do wlasnych celow ale wszystko na marne:) potrafil tez ukladac zlosliwe wierszyki na kazda okazje w style \"pan dyrektor zoo, gdzie 100 zwierzat mieszka, mial zloslwa malpe, nazwal ja anieszka! malpa jak to malpa, bryka przez dzien caly i urzadza wszystkim kretynskie kawaly...\" mam stos takich wierszykow:)
-
na jakims wyjezdzie ze znajomymi moj byly chlopak juz byl zdrowo wciety a ze nie bylo krzesel to polozyl sie na dwoch kolezankach ktore siedzialy. no i tak sie jakos ulozyl ze jeden prezentowal krocze dokladnie przy twarzy:) ale ona jakos nie mrawo probowala go przesunac,wszyscy polewka z niej a ja do niej mowie: \"no monika z takim malym przeciwnikiem nie mozesz sobie pradzic?\":D:D:D moj byly az sie czerwony zrobil i sam zszedl,do dzis z tego placzemy:D
-
wypalilam przy nowo poznanych facetach jakis zlosliwy tekst a kolezanka do mnie: \"bądz damą... cepie!\":D:D:D
-
wkacje nad morzem, po duzej ilosci drinkow siedze w swietlicy i ogladam mecz z kolezanka i 5 dopiero poznanymi facetami. w pewnym momencie poczulam ze sen mnie morzy wiec jako ze siedzialam z tylu, pomyslalam ze poloze sobie glowe na kolanach i przejdzie. oczywiscie mi sie przysnelo, a w czasie snu zaczelam sie przechylac razem z krzeslem i nagle bum! przekulalam sie razem z krzeslem przez swietlice:D faceci tak sie smiali ze jeden az sie prawie zachlysnal:) ale wstyd niemilosierny, do konca wyjazdy wszyscy mi przypominali moje sturalnie przez sen i upadek na podloge:)
-
wakacje z kumpelami w podgorskiej miejscowosci. wieczorem zadowolone wyszlysmy z pensjonatu na dyskoteke. w stanie wskazujacym o 5 rano dotarlysmy z powrotem. ciagniemy za klamke a tu drzwi glowne w pensjonacie zamkniete! ale nie zmartwilysmy bo bylysmy pewne ze baba ktora siedzi caly dzien w recepcji tam spi i jak zadzwonimy to wstanie i nam otworzy. bylysmy tego pewne bo jak wychodzlysmy wieczore to nic nie wspominla o jakims kluczu od drzwi glowych. now iec dzwonimy,dzwonimy a tu nic. teoretycznie powinnysmy tym dzwonikiem caly pensjonat obudzic ale ci ludzie chyba specjalnie udawali ze spia! nie wspomne juz,ze w tym czasie bylysmy juz tak zmeczone ze poczestowalysmy sie peczywem z kosza ktory chyba pekatrnia zostawia pod drzwiami:) nie wiedzialysmy co amy zrobic,wiec wymyslilam ze sprobuje sie wdrapac na taras i z niego dostac sie przez okno do jakiegos pokoju. padal deszcz a ja mialam dluga elegancka sukienke wiec zeby sie nie pobrudzic przy wspinaczce wsadzlam ja sobie w majtki:D musialam wygladac zenajuco:) no ale wdrapalam sie a pozostale kolezanki nadal opieraly sie o dzwonek:) niestety okna do ktorych moglam sie dostac byly zamkniete,ale patrze zew jednym z tych pokojow ktos jest bo mial zaslony zaciagniete. no to nie wiele myslac pukam do tego okna:) po 10 minutach wyglada zdezorentowany facet,mowie mu jaka jest sytuacja,ze nie mozemy wejsc i zeby zsedl na dol i sprobowal nam od wewnatrz otworzyc drzwi. gosc sie zgodzil ale otworzyc mu se hie udalo. sprobowal zniknal. mysle sobie,co za bezczelny typ, nie dosc ze nam nie otworzyl to jeszcze z czystym sumieniem poszedl spac! no wiec znowu pukam mu w okno:) tym razem byl wytrzymaly i musialam pukac z 15 minut zanim sie znowu wychylil:D mowie mu zeby otworzyl okno szerzej to przejdziemy przez jego pokoj i bedziemy sie mogly dostac do siebie bo naczej to nie wiadomo le bedzemy musialay czekac na dworze az przyjdzie ta bab ktora zamknela pensjonat. gosc na oko ze 45 lat, my 3 mlode dziewczyny,ktore z reszta juz widzial wczesniej a on mi mowi ze on nas nie wpusci bo sie boi:D no co za tuman,tlumacze mu ze przecez widzial ze pensjonat zamkniety,ze wie ze my tez tu mieszkamy bo to ja mu dzien wczesniej mowilam ze sa tu wolne pokoje. ale nic do niego nie docieralo. swinia jedna poszla spac i nas zostawila! na szczescie potem wlazlysmy przez okno ktore na poczatku przeoczylam:) na drugi zien mialysmy oczywisce wizyte kierowniczki i nagane za zaklcanie spokoju:D w dodatku ona puka a u nas na stole i na podlodze okruchy po babce ktora ukradlysmy dzien wczesniej z kosza z pieczywem:D oczywisce szybkie uprzatniecie,kolezanka z resztkami babki schowala sie do toalety a my sluchalysmy wykladu na temat zaklocania spokoju:)))
-
na cwiczeniach ja:panie profesorze oddalam w koncu ten projekt... profesor: i co? mam sie posikac ze szczescia?! te same cwiczenia profesor: pani XXX, dlaczego pani wciepala swoj projekt do glownego katalogu a nie tam gdzie trzeba?! ja: chcialam zeby byl dobrze widoczny... profesor mierzac mnie z gory na dol: ja widze ze u pani jest wszystko dobrze widoczne ale pytalem o projekt! :D:D:D profesor do mojego kolegi: nie przyszedl pan na kolokwium,nie pan usprawiedlwienia,wstawiam panu zero! kolega: nie szkodzi,to tak samo jakbym pisal :D egzamin z ochrony srodowiska ja:dzien dobry panie doktorze,moze sie pan zechce poczestowac ciasteczkiem,bo wie pan dzisiaj taka okazja mala,mam imieniny:) profesor sprawdza w kalendarzu mowi: no rzeczywisce ale czemu mi pani o tym wspomina? ja: no wie pan,przydalby sie jakis mily prezent od pana:D profesor: i co by pani chciala? ja: no a gdyby tak pan mial zgadnac:D profesor: ale prosze mi pomoc.. ja: no ..... patka w indeksie bylaby idealna:D profesor: hmmm....prosze o indeks, piatka za pomyslowosc:D:D:D
-
kolezanka do mnie po jakiejs imprezie probuje cos powiedziec \"kurde,jezyk mi sie placze!\". ja jej na to \"to przestan łykać tabsy\":D:D:D oczywiscie dziewczyna nic nie łyka:P jade z bylym chlopakiem i znajomymi samochodem. wczesniejszej nocy spalilismy w jednym lozku bo nie bylo miejsca po imprezce. on sobe zartuje \"opowiedz znajomym jak sie w nocy zabawalismy\". ja na to \"chyba ci sie przysnilo\", on \"pewnie dlatego bylo mi tak dobrze\":D:D:D zabil mnie tym tekstem,smialismy sie wszysyscy cala droge:D kolejna rozmowa o tym ze musielismy spac w jednym lozku, znajmi sie przysluchuja jak sie przekomazamy. on do mnie: \"no powiedz ze bylo ci dobrze wczoraj\", ja na to: \"tak,ale ciebie przy tym nie bylo\":D:D:D
-
majac 17 lat pojechalam gdzies ze znajomymi. po powrocie tato pyta mnie jak bylo. opowadam,a on pyta mnie jakie straty. ja mowie ze jedyna co starclam to kupe kasy:) a on do mnie: \"no tak,nic innego juz starcc nie moglas\":P uslyszec to od taty...hmmm,nie wiedzialam czy sie smiac czy zawstydzic:D szczegolnie ze wtedy nie mial racji:P
-
wykladowca do kolegi na pierwszych cwieczeniach : \"no panie! gdzie mi pan tu usiadl z taka twarza w perwszej lawce...prosze do tylu\":D:D:D
-
wykladowca do mnie i do siedzacego ze mna kolegi ktory ma troszke dluzsze wlosy: \" a panie widze obie nie maja kalkulatorow?\" :D:D:D