elifia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez elifia
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Shadow------> ja też biorę leki, uczestniczę w drugiej terapii (koniec z 5 tygodni), więc doświadczenie mam i to spore :) I efekty też spore :)
-
Baniata-ja chodzę na DRUGĄ terapię, więc NARESZCIE wiem skąd mam te lęki! A książek takowych nie czytam, bo tylko mnie nakręcają... jeśli wiesz o czym mówię... :0
-
Ja w swoich lękach nie widzę żadnej wartości i nie mam zamiaru jej szukać.
-
Szaninko, wysłałam do ciebie wczoraj maila (na ten adres, który podałaś na pierwszej stronie- interia), mam nadzieję, że znajdziesz czas, by mi doradzić.
-
Mojej terapii ciąg dalszy... mojej wiedzy o sobie ciąg dalszy... na razie jednak nie wiem, co z tą samoświadomością zrobić, chociaż w wielkim stopniu dotarłam do źródła swoich lęków, a o to mi przecież głównie chodziło- tylko... jak to efektywnie przełożyć na codzienne życie???
-
Pierwszy tydzien terapii minął... jest ciężko, ale zaciskam zęby i mówię sobie, że dam radę i jeśli ma mi to pomóc (a lekarz mówi, że są już postępy) to pomorduję się jeszcze te 9 tygodni...
-
Tak, terapia to jest spowiadanie się przed innymi ludźmi i to zazwyczaj przez 10- 12 tygodni, codziennie, przez kilka godzin (i tego większość chętnych nie może zaakceptować i rezygnuje); chyba, że ma się terapię indywidualną. Nie chodzi jedynie o wywalenie swoich problemów przed innymi, ale o nazwanie ich głośno przezde wszystkim przezd samym sobą.
-
Terapia w moim przypadku jest skuteczna- ale nie do końca, bo widzę potrzebę pójścia na drugą, co też zapewne wkrótce nastąpi.
-
Agniechucka, ewidentnie, na moje oko, problem leży w tym, co dzieje się u ciebie w domu (żadna nowina-zaburzenia nerwicowo- depresyjne najczęściej się z tego biorą). Nastawienie masz takie, że niby chcesz (?) coś z tym zrobić, ale jest to okresowe (piszesz, że ZDARZA ci się \"dbać o siebie\", mieć energię itp.) i nauczyłaś się żyć w takiej sytuacji w jakiej jesteś. A rzeczywistość jest taka, że to właśnie otoczenie spycha cię w doły! Istota rzeczy [polega nie na \"mieniu\" dobrych momentów, tylko na byciu w dobrym momencie częściej niż w dołku. Co z tego, że czasami masz chwile pozytywnej energii, skoro w zadadzie i tak wracasz do tego, co cię dołuje? To tak jak z alkoholikiem, który mówi, że nie pije, ale wciąga amfetaminę. Fakt- nie pije, ale jedzie na czym innym. Tobie też zdarza się \"nie pić\", ale i tak jedziesz ciągle na czymś innym- na toksynach w rodzinie. Możemy ci gadać, że leczenie i terapia jest jedynym wyjściem, bo sama ze sobą nie dasz rady- jak widać- nic zrobić na dłuższą metę, ale ty i tak dalej zasłaniasz się tysiącami wymówek. Rozumiem to, bo każdy przez to przechodzi. Pytanie: czy chcesz dalej tak żyć, czy to zmienić? Bo jeżeli chcesz, no to cóż... my ci za bardzo nie pomożemy. Przepraszam, jeśli pozowliłam sobie na zbyt dalko posuniętą analizę (nie znam ani twojej rodziny ani problemu- ów).
-
To nie jest tak,że człowiek od razu staje się silny i może góry przenosić i lecieć na terapię. Poczucie włąsnej wartości- utracone przez różne traumy- odzyskiwałam na tarapii i dalej to robię, w życiu codziennym. TRZEBA zrobić KROK, jak nie samemu, to przy pomocy rodziny, przyjaciół! Agniechucka----> sama nie dasz rady? Poproś mamę (o ile możesz), niech ci znajdzie psychologa albo tarapeutę! Jeszcze raz powtarzam: siedzeniem i analizowaniem niczego nie osiągniecie, poza narastającą depresją i lękiem.
-
Darma, mów mi tak jeszcze, jeszcze :D Ja wybieram się na drugą terapię, ale czekam aż się zbierze grupa- minimum 6 osób. Mam obawy czy podołam, bo znowu przeprowadzka na 3 miesiące do Białego, totalny matrix (Darma- wiesz o czym mówię!), no i lęk, czy znowu to zakończeniu leczenia nie wpadnę w totalny psychiczny syf jak było ostatnio...
-
Amelka-------> zastanowiła mnie twoja wypowiedź na temat tego, że nazwanie po imieniu dolegliwości w niczym nie pomaga... z pewnością jest to sprawa indywidualna, ale akurat w moim przypadku, po przeprowadzeniu wszystkich możliwych badań, które niczego nie wykazały (no, przesada... wykazały naczyniaka naczyń krwionośnych w mózgu, taki rodzaj nowo- stworu ;) niezłośliwego, na który neurolog tylko rozłożył ręce, a który zniknął samoczynnie jak i potworne bóle głowy w trakcie psychoterapii) byłam rozczarowana, bo wiedziałam, że albo soma albo psyche mi szwankuje- tylko dlaczego ja nie wiem co mi jest??? Aż w końcu wiedziałam i właśnie powiedzenie głośno: tak, mam fobię, tak, jestem chora, nareszcie wiem, co mi jest i mogę to leczyć- przyniosło mi nie małą ulgę, odetchnęłam... Często też robię uniki od choroby, bo mówię sobie, że w końcu to nie jest typowa choroba psychiczna (np. schizofrenia) i, kurde, w sumie nic mi nie jest! I tu się nie mylę, bo na dobrą sprawę NIC MI NIE JEST i ja o tym wiem, czasami jest tylko cholernie ciężko powiedzieć to sobie na tyle skutecznie, żeby nie mieć \"fajnych\" objawów ;) To tylko nasze myśli, nasza głowa, nasze emocje powodują powstawanie dolegliwości, bo tak naprawdę nic się nie dzieje! Oczywiście są sytuacje obiektywne, powodujące napady paniki czy lęku, jak np. stresujące zajęcia w szkole czy- jak w moim przypadku- lęk przed pójściem na zajęcia do wykładowcy, który mnie molestował seksualnie- takich sytaucji nie kwestionuję, panika \"ma prawo\" się pojawić. Jednak jazda autobusem, pociągiem, samochodem, wyjście z domu- to wyłącznie nasze skuteczne nakręcanie się pt. KURDE, NA PEWNO COŚ MI SIĘ STANIE... wydaje mi się, obserwując siebie, że mój orgaznimz traktuje lęk czy niepokój jako skuteczną broń przed... hm i tu trudno mi określić przed czym... przed stresem, \"złem tego świata\"? No ale jaki może być RACJONALNY i OBIEKTYWNY powód powodujący lęk przed jazdą np. autobusem??? Istnieje też teoria, że lęk to przykrywka dla innych, głęboko schowanych, emocji i coś w tym jest: po atakach paniki czułam się wymęczona psychicznie i fizycznie, lecz jednocześnie lekka i jakby oczyszczona. Ostatnio psycholog zadał mi diablo ciekawe pytanie (zagadkę mam do dziś): czym jest dla ciebie twoja fobia? Pytam więc was o to samo: czym wasza fobia, wasze lęki sa dla was?
-
Słuchajcie... bez dobrego psychologa albo psychiatry nie da rady!!! Chyba że ktoś ma naprawdę wielki \"pałer\" w sobie i potrafi sam sobie pomóc, ale jak widać- w naszym przypadku jest to albo nieosiągalne albo bardzo trudne (na pewnym etapie oczywiście, bo tak naprawdę pomimo pomocy psycho- człowiek jednak pomaga sobie sam). Psychoterapię uważam za podstawę i nie zwlekajcie z decyzją o wizycie u specjalisty, bo tylko przedłużacie swoje męki i marnujecie życie!!! Darma była grzeczna i posłuchała mnie i poszła na terapię :D
-
a ja w poniedziałek idę do nowego psychologa :)
-
Amiga-----------> dzięki za ciepłe słowa!!!! :D To bardzo miłe, że osoba \"niefobiczna\" nie krytykuje, nie ośmiesza ani nie wyśmiewa :) Obecnie zastanawiam się nad rozpoczęciem drugiego kierunku studiów, ale nie wiem czy podołam no i znowu te dojazdy :0 Moja matka jest aniołem,aż mi głupio, że tak jeździ,a ja nawet nie mam czym się odwdzięczyć (czy jak to powiedzieć), no i wiem, że nie powinnam jej już tak męczyć, ale co z tego, że wiem..... :0
-
Byłam w Centrum Pomocy w ramach ogólnopolskiej akcji przełamywania barier wstydu przed chorobami psychicznymi \"Odnaleźć siebie\" (jakoś nieskładnie to napisałam, ale wiece o co mi chodzi); pogadałam i dostałam skierowanie na terapię. Sprawa wyjaśni się bliżej za 3 tygodnie, kiedy ruszy ośrodek, do którego mam zamiar uczęszczać, ale już czuję niejaką ulgę, bo mam nadzieję, że to moja ostatnia terapia po poprzedniej, która przecież tyle dobrego zdziałała... :)
-
Ja biorę Amizepin i Fluanksol- regularnie, a dorywczo- w stanie lękowym (rzadko, bogu dzięki)- Cloranxen, a tak \"na spokojność\"- Validol. Jutro znowu jadę pociągiem (nie pospiesznym... :0, ale liczę, że koleżankę spotkam) i mam lekki niepokój: że będzie zawierucha i pociąg stanie w sinym polu i ja sina... No ale zawsze pocieszam się myślą, że muszę sie pozytywnie nakręcać, bo jadę do chłopaka i on na mnie czeka, i nic mi się nie stanie, i takie tam... a \"w razie czego\" są ludzie, powiem, że źle się czuję, niech robią, co chcą, najwyżej karetkę wezwą... a potem jak analizuję taką potencjalną sytuację, to zdaję sobie sprawę, że to głupie, bo jakby mi rzeczywiście coś było, to co powiem: niedobrze mi, bo się boję? Toteż zawsze staram się czymś zająć, głównie książką albo rozmową z kimś, a czasem wystarczy, że czuję się z kimś w przedziale bezpiecznie- wiem, że to głupowate, skoro nawet nie znam tej osoby... ale lepiej czuję się z kobietą- hm, do analizy do psychologa? A często jest tak, że sam stukot pociągu mnie uspokaja i chce mi się spać, wpadam w taki jakby trans... może to stan Alfa? A co najśmieszniejsze: po mnie w ogóle nic nie widać i wiele osób ma mnie za okaz stoickiego spokoju, hihihihi, schlebia mi to chyba ;) Zwierzaki też kocham, chociaż- szczerze- wolałabym mieć jakąś \"zwierzofobię\"...
-
Kasiaz--------> z tymi kotami to tak łatwo nie pójdzie:) to tak, jakby tobie ktoś powiedział:\" boże, co za kobieta! nie wysiedzi NORMALNIE u fryzjera??? a przecież tam jest tak fajnie!\" i na koniec, poklepawszy z porozumiewawczym błyskiem w oku, powiedział: \"wiesz co- kup sobie książkę z nowymi fryzurami albo zmień fryzjerkę- będzie lepiej! to nie gryzie, przekonasz się\" Ja też nie zawsze rozumiem dlaczego moja przyjaciólka boi się panicznie psów, chociaż jej lęki sa akurat jak najbardziej racjonalne, ale z kolei ona nie rozumie mojej fobii i jest po równo ;)
-
Spotkanie to fajna sprawa,tyle tylko,że....większość z fobiczek po prostu by na nie nie dotarła,hihihi,bo trzeba by było jechać:a to pociągiem,a to autobusem itp. :)
-
ja tam nie daję czadu,bo nie mam z kim ani gdzie-takie \"uroki\" małego miasta i to mnie skutecznie wpędza w depresję :0
-
ja mam od kilku dni megadół...psychiatra powiedział,że nawet weseli ludzie sa smutni,kiedy mają problemy,wypisał leki (nowych nie chciał dać) i tyle.:0
-
Kris,ty chyba naszym guru będziesz ;) Dobrze gada,co Darmiaczku?
-
złota---->to,że się boisz jeszcze przed podróżą,boisz się nawet jej wizji,to ja to znam:) obecnie jestem na etapie blokady wewnętrznej pt.za nic w świecie nie pojadę do siostry (na Śląsk)----i tu znowu problem:ona i jej mąż wiedzą o moim ...hmmm... \"uroku osobistym\" (fobii),ale chyba nie do końca w to wierzą,bo za każdym razem jest taka sama dyskusja: nie przyjadę,tzn.nie! może przyjadę,ale nie wiem kiedy...(ja); ale czemu,przecież wsiadasz w pociąg lub w autobus i jedziesz prosto do celu(oni) I tak w kółko,więc staram się unikac tematu...A ile rzeczy mnie przez to ominęło,echhh...No,nieważne,jeszcze wszystko przede mną:) złota----->a ty musisz,musisz się choć raz przełamać! Napisz chociaż gdzie mieszkasz... Co do leków-u mnie nie można było brać,bo za to mogli cię wyrzucić z ośrodka.
-
No Darma-dzierżę i dzierżę!:D A jakie leki bierzesz-jeśli można wiedzieć.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7