ona79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Magda --> tak jestem z rocznika 79 :) Trzymam kciuki za Twoją laparo :) transfer --> po pierwszym transferze doszukiwałam się jakiś objawów, wsłuchiwałam się w swoje ciało. Zresztą chciałam wierzyć i wierzyłam, że mi się uda. Objawy oczywiście miałam.. tkliwe piersi, częste bieganie do toalety, ale to normalne przy dużej dawce luteiny jaką się przyjmuje po transferze. Podczas drugiego transferu w lutym postanowiłam się nie nakręcać. Może to dziwne, ale nie liczyłam dni do testowania, a w 6dpt pojechałam z mężem na badania genetyczne (mieliśmy kilka tygodni wcześniej ustalony termin badania) żeby sprawdzić dlaczego nie powiodła się pierwsza próba. Na test z krwi pojechałam w 10dpt. Beta była pozytywna. Płakałam ze szczęścia, bo na ten dzień czekaliśmy 4 lata. Tobie też życzę tego jedynego największego CUDU. kl --> nasze historie są bardzo podobne. Gratuluję! nam zostało jeszcze niecałe 6 tygodni i już nie mogę się doczekać spotkania z naszą córeczką. Pozdrawiam cały wątek .............. Kasia
-
Magda, po prawie 2 latach nie stosowania żadnej antykoncepcji zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak. Ginekolog do której chodziłam mówiła, że wszystko jest jak najbardziej ok, a to, że ciąży brak usprawiedliwiała wcześniejszą antykoncepcją i okresem który musi upłynąć żeby wszystko się wyregulowało. Po tym postanowiłam zasięgnąć opinii innego lekarza i tak trafiłam do innego ginekolog która była jednocześnie endokrynologiem (straciłam kolejny rok w poradni endokrynologicznej). Ta bez usg po 2 badaniach hormonalnych postawiła diagnozę, że mam PCO. W końcu w lutym 2007 trafiłam oddział endokrynologii ginekologicznej gdzie zrobili mi komplet badań hormonalnych i .. usg. Hormony ok, PCO nie mam, za to na usg dwie wielgaśne torbiele endometrialne, które były przyczyną że nie mogłam zajść w ciążę. Po 2 dniach byłam już na stole, bo wg lekarza było to jak najbardziej wskazane, a na laparoskopie było już za późno. Oczywiście bezobjawowa endometrioza (zawsze miałam regularne bezbolesne miesiączki) była dla mnie wyrokiem. Do tego podczas usuwania torbieli usunęli mi pół lewego jajnika o czym oczywiście dowiedziałam się od lekarza z kliniki niepłodności gdzie trafiłam po 4 miesiącach od operacji. Przeżyłam szok (bo zero słowa o tym nie było w wypisie a w szpitalu lekarz też się zapierał, że wszystko jest ok), przepłakałam kilka nocy i traciłam nadzieję, że będę matką. Już na 2 wizycie w klinice zadecydowaliśmy o in vitro. W lipcu jeszcze laparoskopia, która wypaliła ogniska endometriozy i jak pisałam poprzednio udrożniła prawy jajowód. W październiku stymulacja do zabiegu, a w listopadzie wielkie rozczarowanie i łzy, bo zabieg się nie udał. W lutym tego roku spróbowaliśmy ponownie i po 10 dniach od transferu łzy, ale tym razem szczęścia :-) Wierzę, że i Tobie się uda i że po laparoskopii doczekasz się tych dwóch upragnionych kresek na teście. Już teraz mocno trzymam kciuki :)
-
taka sobie smutna magda --> u mnie laparoskopia potwierdziła tylko to czego mogliśmy się z dr spodziewać. Pół roku wcześniej miałam laparotomię, która spowodowała kompletne spustoszenie (dlatego jedyną szansą na dziecko jest in vitro) i pewnie gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym się nie zgodziła na tą operację .. albo gdybym wcześniej trafiła na dobrego specjalistę.. U mnie podczas laparoskopii usunięto ogniska endometriozy i udrożniono prawy jajowód, niestety z lewym już nic nie dało i pewnie nie da się zrobić. Na szczęście dzięki in vitro noszę pod serduchem córeczkę. Jeszcze tylko 8 tygodni i będę ją mogła tulić w ramionach :-) Magda zobaczysz będzie dobrze!
-
taka sobie smutna magda --> mam nadzieję i mocno trzymam kciuki, żeby lapao wszystko wyjaśniło (jeśli będą ogniska endometriozy to na pewno je wypalą, a jajowody udrożnią) i dzięki niej doczekasz się swojego cudu. ania31, magda mocno trzymam za Was kciuki i przesyłam wiruski :)
-
OLI80 na wypisie pisze o unikaniu wysiłku fizycznego przez 14 dni. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :-) Asik, Madziu, Olinku --> co u Was dziewczynki??
-
Aniu, ja po 4 latach starań, masie badań, kilku różniastych zabiegach .. wygrałam tę walkę o dzidziusia i obecnie za mną już 9tc . Na naturalne zajście w ciążę niestety nie maiłam szans i w maju podjęliśmy decyzję o in vitro. Niestety, w październiku, za pierwszym razem się nie udało i chociaż było ciężko, bo nie łatwo było pogodzić się z porażką nie poddałam się. W lutym spróbowaliśmy ponownie i sukces :-) Szczęście ze mnie wypływa, ale wewnętrzny niepokój żeby wszystko było dobrze oczywiście jest.. ale to chyba normalne ;-) W poniedziałek byłam na wizycie. Wszystko jest w porządku, dzidzia ładnie rośnie, a serduszko bije jak szalone :-) A za 3 tygodnie wybieramy się na badania prenatalne... Asiu, Madziu, Olinku.. a co u Was??
-
ano tak, źle przeczytałam, sorki mocno trzymam żeby laparo pomogła w starankach :-)
-
Aniu myślę, że skoro hsg wykazało niedrożne jajowody to dzięki laparoskopii zostaną one udrożnione. Jak widzisz wiele dziewczyn po zabiegu zostało szybko mamami. Niestety nie dla każdej z nas wynik był zadowalający, ale pomimo to nie przestałyśmy walczyć, a dzięki temu topikowi dzielnie się wpierałyśmy (wspieramy :-) )
-
ANIA31 mam nadzieję, że dzięki laparoskopii poznasz przyczynę i pomoże w starankach :-) Mocno trzymam kciuki!
-
Asik pięknie! i najcudowniejszy prezent na święta jaki można sobie wymarzyć :-) gratuluję i życzę pięknych i spokojnych 9 miesięcy :D a ja długo nie pisałam bo zgodnie z zaleceniami po niewielkim plamieniu leżakowałam. Na szczęście jest już dobrze, ale od tego czasu oszczędzam się na maksa i praktycznie nie siedzę przed komputerem. W poniedziałek idę na kontrolę i mam nadzieję, że usłyszę serduszko eskimoska i wrócę z dobrymi wiadomościami. Pozdrawiam cieplutko wszystkie dziewczyny
-
Madziu, ja mam jeszcze do Ciebie pytanko, czy Ty też odczuwałaś kłucie w jajnikach? jak długo? kurde przewrażliwiona chyba trochę jestem ;-)
-
wczoraj na usg widziałam już naszego eskimoska :-) Mój M trochę smutny, bo nie zdążył na wizytę i ominęły go widoczki. Na razie maleńka plameczka ale na ten obraz czekałam prawie 4 lata. 31.03 kolejna wizyta i mamy już nadzieję, że wtedy usłyszymy maleńkie serduszko :-) jak do tej pory wszystko jest dobrze, ale do końca miesiąca dostałam L4, bo postanowiłam, ze w tym miesiącu odpuszczę, tym bardziej, że praca po 12h i do tego przed komputerem cały czas. W niedzielę dopadło mnie przeziębienie. Mam nadzieję, że nie będzie miało żadnego wpływu na maluszka. Jak na razie kuruję się syropem z cebuli i mlekiem z miodem ;)
-
Madziu, na wizytę jestem umówiona na poniedziałek i szczerze już się nie mogę doczekać. A dziś zastanawiam się, czy nie jechać powtórzyć bete czy może w poniedziałek przed wizytą :-) a co u Ciebie?
-
Madziu, Olinku, Asiu, Gosiu strasznie wam dziękuję :-) dziś byłam powtórzyć bete. W 16dpt 350,48 czyli ładnie przyrasta, co niestety mnie nie za bardzo uspokaja, bo oczywiście w dalszym ciągu wewnętrzny lęk. Jeszcze nie powiedzieliśmy rodzicom, chyba poczekamy z tą nowiną na święta, jak będziemy już po wizycie ;). Oprócz Was nie wie nikt :-) Co do samopoczucia to jak najbardziej nie czuje nic ciążowego.. jeszcze. Pozdrawiam cieplutko i mocno ściskam :*)
-
przepraszam że dopiero dziś się odzywam, ale przychodzę z dobrymi wiadomościami :-D Kochane, sama jeszcze nie mogę uwierzyć, że sie udało. Jesteśmy z M tacy szczęśliwi :) Beta w 12dpt - 114. Ja, jak do dnia testu byłam spokojna, nie starałam się wyszukiwać objawów, nie nakręcałam się, to teraz wielki stresior czy wszystko będzie dobrze, czy beta będzie przyrastać. Ale to chyba normalne. Jak na razie mam jeszcze przyszły tydzień urlop i zamierzam go dobrze wykorzystać na lenistwo. ściskam Was mocno i dziękuję za kciuki