ona79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ona79
-
Olinku gdzie tam do jutra.. ja bym nie wytrzymała chyba.. wynik będę znała do godziny. jeśli chodzi o analogi, to ja brałam diphereline 0,1. Dolegliwości przy takiej dawce podczas stymulacji gdzie zaraz włączysz inne leki nie odczujesz. Oczywiście ja miałam chwilami zmienne nastroje, ale wydaje mi się, że to bardziej wynikało z całego stresu. Jedz więcej nabiału (mleko, kefir, serki) oraz rybki i warzywa. Dobra dieta uzupełni niedobory wapnia. Dziewczyny raz jeszcze dziękuję za trzymanie kciuków... Buziaki
-
witaj Rada w naszym gronie :-) To miło, że nasz wąteczek tak dzielnie się trzyma i rozrasta. Pamiętam jak pierwszy raz tu trafiłam to pisałam na 3 stronie ;) Ja właśnie wróciłam z laboratorium. Wczoraj też było już nerwowo i płaczliwie a dzisiaj moje nerwy sięgają już zenitu, a wynik dopiero popołudniu. A koleżance z którą miałam w tym samym dniu punkcję (ona miała dzień wcześniej niż ja transfer i testowała 31.10) udało się, tak więc trzeba mocno wierzyć, że CUDA się zdarzają. Buziaki! Kasia
-
Olinku --> różnica w cenie rzeczywiście kosmiczna, więc nic dziwnego, że warto jechać po niego na drugi koniec miasta. Menopur mam nadzieję, że dostarczą na czas. W ogóle to szkoda, że u was w klinice nie można się zaopatrzyć w leki do stymulacji.. u mnie można, więc odchodził mi dodatkowy stres biegania po aptekach i szukania leków. A może warto popytać na forach invitrowych czy komuś nie zostało i nie chce sprzedać..
-
Madziu --> jestem pacjentka Provity, a czas oczekiwania to nawet nie 4 dni tylko 2 dni :) :) 4 to bym chyba nie wysiedziała spokojnie, a tak pocieszam sie, że dziś już za późno, a jutro przeleci bo święto i w piątek z samego rana startuję do laboratorium. Czeka mnie później jeszcze kilka nerwowych godzin i już wymyślam sobie zajęcia ;) Asiu --> 4.11. też już tuż tuż :D Myślę, że święto, a później wizyta u znajomych nie pozwoli Ci dużo myśleć i sprawi, że te dni oczekiwania szybciej zlecą :*
-
Kochane, ja dalej w nieświadomce i wariuje jak dzika, ale na bete postanowiłam jechać 2 listopada tak jak kazał doktorek. Będzie to 12dpt i na pewno na 100% wiarygodny. A dziś z niecierpliwością też czekam na info od koleżanki z którą miałam w tym samym dniu punkcję, a z którą od tego czasu utrzymuje kontakt telefoniczny. Ona miała transfer dzień wcześniej niż ja, tak więc to jej 11dpt i postanowiła dziś testować. Jak już pewnie pisałam, to sikańca obiecałam sobie nie robić (złe wspomnienia przy naturalnych starankach bo zawsze jedna krecha) Asiu --> Mocno trzymam kciuki! ja też ciągle czuje ból po prawej stronie, ale póki co dalej faszeruje się luteiną i odstraszam @. Wczoraj to już dopadł mnie mały dół i się poryczałam. Olinku --> od wtorku już kłucie, a to zleci zanim zdążysz się obejrzeć ;) Madziu --> wiadomości rewelacja, super, że już mogłaś zacząć w tym cyklu :) Buziaki!
-
Madziu --> trzymam kciuki! Asiu --> mnie meczy ten sam ból, kłucie w jajnikach, powiększone piersi.. objawy na @ wypisz wymaluj. Tak więc u mnie z samopoczuciem u mnie jak z pogodą. Martwię sie i stresuję. Do tego głupie sny. Tak więc mętlik w głowie i wielki strach. Nie wiem czy jest sens w środę testować bo to 10dtp ale nie wiem czy wytrzymam do piątku :/ Jak na razie siedzę jeszcze na L4 do końca miesiąca i tak schizuje. Poza tym codziennie odbieram telefony z pracy z zapytaniem kiedy wracam, czy bym nie przyszła wcześniej itd. Mam już duży wnerw bo nie wiem co mam już wymyślać, bo nikt w pracy nie wie jaki jest powód mojej nieobecności. Ale jak już napisała kiedyś Olinek, to jak są jakieś objawy to niedobrze, jak ich nie ma to jeszcze gorzej. Jedno jest pewne, na tym etapie wszystkie jesteśmy przewrażliwione i za bardzo wyszukujemy nawet najdrobniejsze sygnałki ;) Olinku --> współczuję złego samopoczucia, ale niestety taki już nasz urok męczarni i zostaje nam tylko zacisnąć zęby.
-
hmm.. a ja się nie pytałam, bo postanowiliśmy, że to będzie nasze pierwsze i ostatnie podejście, chodziło to gł. o sprawy finansowe. Nie liczyliśmy wtedy, że będziemy mięli śnieżynki, bo nic na to nie wskazywało. Stymulowałam się źle w sumie to liczyliśmy na maksimum 3 komóreczki (na ostatnim usg przed punkcją było widać 4 pęcherzyki, które 3 miały być w miarę przydatne). A tu taka niespodzianka. Podczas punkcji z 5 które przeszły egzamin wszystkie się ładnie zapłodniły i podzieliły. Myślę jednak, że ze względów zdrowotnych wskazany jest co najmniej cykl przerwy. Ale teraz to pozostaje nam tylko pozytywne myślenie. Byle to 2 listopada.. ... albo jak mi cierpliwość nie pozwoli to do 31 października ;)
-
Olinku to ja Cię pociesze, bo ja po laparoskopii też miałam takie ulewy. Pierwsza @ po zabiegu trwała 8 dni! Nawet mówiłam o tym doktorkowi, że tak ze mnie leci, ale mnie uspokoił i powiedział, że organizm różnie reaguje po takim zabiegu. U niektórych przez jakiś czas jest obfitsza u innych skąpa. Na nas trafiło że leci, a końca nie widać. Zastrzykami się nie przejmuj.. naprawdę nic nie boli, a czas stymulacji leci strasznie szybko. To właśnie teraz strasznie się wlecze ;) Ale ta cierpliwość będzie nam kiedyś wynagrodzona i z @ pożegnamy się wtedy na dłuuuugie miesiące :D
-
załamana --> głowa do góry, tak jak napisała nasza kochana Olinek 50% przecież nie powód do zmartwień. Mi też podczas laparo wyszło, że mam niedrożny jajowód lewy dodatkowo lewy jajnik w znacznej części był wycięty podczas laparotomii . U mnie jednak jest inna sytuacja, bo mam endometriozę i skłonność do pojawiania się cyst, więc szansę na naturalną ciążę mam praktycznie zerowe. Nie poddałam się jednak! Czekam na wynik IMSI. W przyszłym tygodniu testuję. Już się ni mogę doczekać, a czas tak pomału płynie. Poza tym czuję się dobrze. Troszkę odczuwam ból w okolicach jajników, a piersi zrobiły się większe. Objawy typowo na @ i trochę zaczynam panikować. Póki co biorę wszystkie leki a co 12h aplikuję luteinę. Dopóki nie ma @ dalej mam nadzieję. Olinku --> a Ty jak się czujesz? ile jeszcze dni do pierwszego zastrzyku? Asiu --> jak samopoczucie i co powiedziała ginka na wizycie? Pamiętajcie, że jesień musi być nasza! :D
-
och dziewczyny łatwo się mówi ;) ja pamiętam jak też kiedyś się uśmiechałam pod nosem jak czytałam co wypisują dziewczyny po transferze (stres, nakazy, zakazy, nadmierne uważanie na siebie).. ale powiem Wam, że to normalne, bo sama teraz dmucham na zimne :D Olinku, dziękuję za link. masz racje nie powinnam szukać u siebie jakiś objawów, bo po pierwsze każda z nas inaczej to przechodzi, a po drugie chyba nawet jeszcze za wcześnie :) ale ja wariatka już jestem i tyle :D co do "diety" kochane kobietki, to ja jako panikara też stosowałam / stosuję taką swoją. Mianowicie: - dużo płynów: woda mineralna niegazowana, mleko, herbatka z sokiem malinowym, soki - marchewkowy, buraczkowy (jednodniowe), sok pomidorowy. Zapomniałam nawet jak smakuje kawa. Nie piłam jej od pierwszego dnia stymulacji ;) - jaja w każdej postaci (na miękko, na twardo, jajecznica) - dużo nabiału: serki, twaróg, jogurty, kefir itd. - ryby - warzywa A witaminki to od jakiegoś czasu jeszcze sporo przed stymulacją biorę kwas foliowy, witaminę C i E No i po punkcji dostałam też reklamówkę z lekami. Więc zgodnie z rozpiską faszeruję się do odwołania co klika godzin tabletkami, a codziennie rano obowiązkowo zastrzyk w brzuch (te mają jakieś straszne igły (tępe cy cuś, bo trudno się wkuć) i niestety trochę boli - ale do przeżycia ;)
-
Witam Kochane!, przepraszam, że dopiero teraz. Transfer w niedziele miałam o 7:30 o godz 8 jechałam już do domciu. Wszystko trwało może z 5 min i wyglądało jak zwykłe badanie ginekologiczne. Całkowicie nic nie bolało i do dzisiaj czuję się bardzo dobrze. Zdecydowaliśmy się na 3 zarodki klasy A 8-śmio komórkowe. Dwa pozostałe 6 i 8 czekają na nas w klinice. Na pewno po nie kiedyś wrócimy :-) Teraz okres nic nierobienia. Dużo leże, mało chodzę, oglądam film za filmem, a do komputera podeszłam teraz poraz pierwszy żeby sprawdzić co u Was i napisać kilka słów co u mnie. A poza tym? Pomału schizuję. Zaczynam szukać chociaż malusich symptomów jakie obserwują dziewczyny po udanym ivf. A tu nic. Testuje 2 listopada, ale nie wiem czy wytrzymam i nie pobiegnę na bete 31 października.. boję się jak nic. Olinku mocno jesteś dzielna i nawet się nie obejrzysz a już stymulację będziesz kończyć :) Asiu trzymam kciuki, żeby wczorajsze przytulanko przyniosło piękne efekty. Madziu cała stymulacja nie trwa długo. Ja zaczęłam 7.10 a 21.10 miałam już transfer. Pozdrawiam Was bardzo bardzo ciepło i zmykam dalej leżakować. Buziaczki! Kasia
-
a jeśli chodzi o zlecenie brania, to miałam codziennie wieczorem 2xmenopur i 2xfostimon. Doktor powiedział, że mogę w jednym płynie chlorku sody rozpuścić 2 fiolki menopuru i to samo z fostinomem. Jeśli jednak będziesz musiała wstrzyknąć sobie 3 ml to kup sobie większe strzykawki (np. 5ml) i wtedy tylko te małe igły insulinówki z zestawu (firma polfa lublin) wykorzystaj. W aptece można kupić insulinówki - strzykawka ze stałą igłą, ale nie kupuj tego, bo będziesz miała problem z rozrobieniem płynu z proszkiem, bo igła jest za krótka i nie będziesz mogła wyciągnąć \"mikstury\". Dlatego też potrzebne Ci będą do tego długie igły 1,2 lub 1,1 ;)
-
Olinku nie musisz nigdzie chodzić, bo na pewno sobie poradzisz sama. Ja brałam menopur i fostimon. Musiałam mieszczać ampułkę z fiolkami, a zastrzyki robił mi mężulo podskórnie w brzuch. NIC NIE BOLI! Co do strzykawek do menopuru, to kup sobie insulinówki (tak się dokładnie nazywają). Jest to zestaw strzykawka + igiełka (mała, cieniutka, króciutka). Dodatkowo kup sobie igły 1,2 x 40mm lub 1,1, które najpierw nałożysz na strzykawkę żeby wymieszać obie substancje. Podczas pobierania "mikstury" może się zdarzyć, że zapowietrzy Ci się strzykawka (będzie opór), wbij sobie wtedy igłę w tę gumę fiolki, żeby się odpowietrzyło i spokojnie wyciągniesz cały płyn do strzykawki (taki sobie system opracowałam, po tym jak zniszczyłam kiedyś jeden zastrzyk dipherelinki ;)
-
to niech się @ rozkręca, a tabletki kończą jak najszybciej ;) ostatnia tabletka jest najlepsza bo najbardziej wyczekiwana :D
-
Olinku, właśnie trafiłam na wypowiedź jednej z dziewczyn która miała podobny problem. Odpowiedź jaką dostała: \"Ja zawsze liczę od momentu takie porządnego krwawienia , nie jakichś plamień. A dzień: jeśli do 16- tej ( tak mniej więcej ) to pierwszy dc, a jeśli po 16- tej to następny dzień jest pierwszy. Tak mi kazał liczyć lekarz z kliniki niepłodności. Pozdrawiam.\" więc ja chyba źle zrobiłam, ale szkód nie narobiłam. Wystymulowałam kilka komórek jajowych ;)
-
Olinku jeśli to delikatne plamienie to może lepiej poczekaj do jutra, no chyba, że jeszcze do wieczora się rozkręci. Do mnie @ przyszła ok 19 najpierw brunatna barwa, ale po godzinie poszło normalnie. Chociaż to była dosyć późna godzinka to potraktowałam ten dzień jako 1dc ;) Na drugi dzień wieczorem kułam się zastrzykami w brzuch :)
-
Kochaniutkie, z tymi zaciśniętymi kciukami to do jutra będziecie musiały jeszcze wytrzymać do jutra. Transfer będę miała ok godz 7:30 ;). Nie uwierzycie! Dziś przed południem dzwoniła do mnie przemiła pani biolog i poinformowała mnie, że wczoraj na 5 komórek jajowych zapłodniły się 3, a dziś okazało się, że zapłodniły się wszystkie i to w dodatku najwyższej klasy :D Będę miała więc 2 mrozaczki. Takiej niespodzianki to się nie spodziewałam :) Jednak życie lubi nas zaskakiwać. Lorry piękne objawy ciążowe. Mam nadzieję, że za niedługo wszystkie do Ciebie dołączymy :) Asiu nie tylko ty masz schizy dotyczące ciąży mnogiej .. bardzo mnogiej ;) Olinku i malolepsza już się nie mogę doczekać Waszej stymulacji, mam nadzieję, że będę mogła służyć dobrą radą. Pozdrawiam Kasia
-
malolepsza witaj fajnie że nas tu coraz więcej :-) ja też mocno trzymam za Ciebie kciuki. Asiu dobra wiadomość i z tego wynik że obie będziemy przechodzić 2 tygodniową nerwówkę do testowania ;) Wczoraj nie dzwonili z kliniki, więc transfer najprawdopodobniej będę miała jutro. Zaraz sama zadzwonie, bo szkoda nerwów na czekanie ;) Zdecydowaliśmy się na 3 zarodki :D
-
Olinku, masz rację to ryzyko i mam nadzieję, że jak M przyjdzie z pracy to na pewno czeka nas podjęcie ostatecznej decyzji co robimy. Niestety pani biolog nie poinformowała mnie jakiej klasy są zarodki, jak się podzieliły itd, a ja z tej wielkiej radości zapomniałam zapytać. Jak zadzwoni odnoście ustalenia terminu to się postaram dowiedzieć. Oczywiście dam znać odnoście decyzji, transferu i samopoczucia :-)
-
Olinku, Asiu! Przepraszam, że wczoraj nie pisałam, ale emocji miałam tyle, że hoho ;-) Po punkcji czułam sie super i tak jest też dzisiaj. Zabieg w znieczuleniu trwał może z 10 min. Nic nie pamiętam, nic mnie nie bolało. Po zabiegu poleżałam jeszcze ok 40 minut i mogłam wyjść z sali pobytu dziennego. Od razu poinformowano mnie, że pobrali 5 oocytów i teraz pora czekania na wynik ile się zapłodni. Po punkcji dostałam jeszcze wykaz leków do wykupienia. W sumie pół reklamówki ;) Dzisiaj po godz. 10 kazali mi zadzwonić odnoście zapłodnionych jajeczek. Nerwówkę więc mieliśmy z M od rana. Niedawno zadzwoniłam. Wynik: 3 zapłodnione komórki :-D Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę! Mężulo trochę sceptycznie podchodzi do mojej decyzji o transferze wszystkich komórek. Intuicja mi mówi, żeby spróbować z wszystkimi zarodkami. Naprawdę będę przeszczęśliwa jeśli okazałoby się, że będą bliźniaki :-) Ale wyniki mówią same za siebie: http://www.klinikanieplodnosci.pl/wyniki_invitro/wyniki.pdf O terminie transferu zostanę poinformowana jeszcze telefonicznie, bo planowany jest na jutro albo na niedzielę. Oprócz mnie wczoraj punkcję miały jeszcze 3 dziewczyny. Z jedną mam kontakt. Miała 8 komórek z tym, że kilka drobnych, więc ciekawe jaki udało im się osiągnąć wynik. Wieczorem może się spikniemy i może uda nam się jeszcze spotkać w dniu transferu. Buziaki dla Was Kasia
-
Olniku, Asiu dziękuję :-) Ja już spakowana. Po godz. 8 będę już w klinice. Pieniążki już policzone i przyszykowane. Jutro trzeba uiścić wszystkie koszta IMSI, więc nie muszę mówić, że siedzę jak na szpilkach. Myśli krążą wokół komórek.. ile wyciągną, jakie będą (dojrzałość, kształt), czy uda się je zapłodnić.. Olinku piszesz, że Ty byś się zdecydowała na 1 zarodeczek . W mojej klinice praktykuje się przeważnie transfer 3 zarodków. Wiem, że jest wtedy ryzyko ciąży mnogiej, ale wzrasta wtedy szansa na ciążę. Powiem jednak szczerze, że będę szczęśliwa, jakby chociaż uzyskano 1 zarodek z moich oocytów, żeby w sobotę było co transferować. Buziaki Kochane, ja idę się już położyć, chociaż wątpię żebym szybko zasnęła. A od jutra kolejna nerwówka i czekanie na telefon z kliniki odnoście liczby zapłodnionych jajeczek. ..... Kasia
-
witajcie Kochane! widzę, że nie tylko ja nie pisałam, ale psycha mi siadła całkowicie. Nie przypuszczałam, że tak będę to przeżywać. Ale już jest lepiej. Dziewczyny a co u Was? Olinku jak samopoczucie przed startem? Lorry co powiedział lekarz? Asiu i Olinku, nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym żeby ten miesiąc w końcu był NASZ! Ja wczoraj byłam ostatni raz na USG, ostatni raz mężulo zaaplikował mi w brzuszek zastrzyki i czekam. W sumie wyhodowałam 4 jajeczka. Mało. Byłam na to przygotowana wcześniej, że tak może być i muszę mieć nadzieję, ze ładnie się zapłodnią i podzielą. Dzisiaj o godz.22 jadę na zastrzyk Pregnyl (dwie dawki po 5000j.m) i w czwartek rano punkcja. Transfer planowany jest na sobotę. Proszę o modlitwę i kciuki.. tak bardzo się boję...
-
Olinku cudowna wiadomość i wreszcie coś się ruszyło :-) Mocno trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegało jak należy. A ja dzisiaj w 6dc miałam kolejne USG w klinice. Po badaniu usłyszałam od doktora, że widzi 3 jajeczka w prawym jajniku- wszystkie wielkości 10mm i 3 w lewym jajniku - jeden 10 mm i dwa malutkie, ale jest nadzieja, że coś z nich będzie :-) Jutro jadę na oznaczenie hormonów i później na USG. Zobaczymy jak rosną jajeczka. A od poniedziałku znowu do pracy. Dlaczego urlop tak szybko mija? Zaczynam się zastanawiać na L4.
-
Asiu tak bardzo mi przykro! ja już czasami potwierdzam się w tym, że czas nieźle wystawia nas na próbę i sprawdza naszą cierpliwość i odporność na niepowodzenia :( Olinku, masz rację do do wyhodowanych przeze mnie jajeczek. najważniejsze, żeby po punkcji ładnie się zapłodniły i dobrze podzieliły. U mnie w klinice podają przeważnie 3 i tak bardzo bym chciała, żeby wszystko przebiegło tak, by wszystkie 3 nadawały by się do transferu. Dziś kolejne podglądanko. Zaraz jadę do kliniki. Zobaczymy jak wszystko wygląda w 4 dniu szprycownia się lekami. Po powrocie oczywiście dam znać :-)
-
Kochane ja już jestem z powrotem. Mój urlop na Mazurach niestety troszeczkę się skrócił. W sobotę zaatakowała @ tak więc zgodnie z rozpiską od niedzieli zaczęłam aplikowanie leków. Wczoraj zadzwoniłam do doktora i dziś musiałam przyjechać na kontrolę. Niestety ze względu na to, że dr K dzisiaj nie było USG zrobił mi inny lekarz. W 4dc wykryto 3 pęcherzyki. 2 w prawym jajniku i 1 w lewym! (zaskoczyło mnie to trochę, bo jest on po resekcji i nawet nie myślałam, że może zajajeczkować. Na dodatek lewy jajowód jest niedrożny, więc na pewno samoistnie nigdy by się nie uwolnił, ale akurat przy ivf nie ma to żadnego znaczenia) Na więcej wg doktora się podobno nie zanosi. Zobaczymy co w czwartek powie mój doktorek. Nie wiem czy to wystarczy by podejść do IVF, ale to pewnie będzie wiadomo dopiero po punkcji.. jak zapłodnią i podzielą się komórki i od tego jakiej będą klasy. Dzisiaj 3 dniach zastrzyków i tabletkach czuję się nawet ok. Odczuwam czasami niewielki ból w okolicach jajników, ale nie wiem czy spowodowane jest to już lekami czy @. Chyba jestem przewrażliwiona. Asiu ja nadal mocno trzymam kciuki żeby @ jak nie ma tak Olinku jak samopoczucie? dziękuję Wam za wsparcie i dobre słowa. Nawet nie wiedzie jaką dajecie mi tym siłę i wiarę :-) Pozdrawiam cieplutko! Buźka -Kasia