Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Beza 62

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Beza 62

  1. wróciłam z pięknym szerokim uśmiechem :D nareszcie pozbyłam się jednego z kompleksów...:P ja całą swoją młodość przechodziłam ze srebrną koronką 4 górna prawa...nie było innej możliwości żeby była biała i moja mama mi załatwiła na dodatek dobrego dentystę... cieszyłam się jak mi kiedyś wypadła i wolałam chodzić z dziurą niż z tym srebrem :D teraz mam takie że nie rozróżniam który ząb jest prawdziwy:) Jechałam całą drogę i miałam czas na rozmyślania... zawsze tak mocno o czymś myślę w czasie drogi... a jeżdżę codzienie do pracy dość daleko pociągiem i mogę rozmyślać do woli...aż mnie głowa rozboli... :P A teraz na poważnie... myślałam cały czas o tym co napisała Emmi... że nie czuje się spełniona... Emmi to ja czuję się niespełniona... mi się wydaje że ktoś na mnie klątwę rzucił po tym programie z Drzyzgą jak obejrzałam...nic mi się w życiu nie ułożyło tak jak sobie kiedyś wymarzyłam...a czułam w sobie ogromny potencjał że mogę osiągnąć szklane szczyty że sięgnę wszystkiego bo mnie na to stać bo mam siłę wewnętrzną tak wielką że mogę wszystko... W pewnym momencie stanęło wszystko... nic do przodu i całe szczęście że do tyłu też nie...stałam w miejscu a wszyscy dookoła coś zmieniali... kończyli studia... pobierali się... rodzili dzieci... zdobywali sukcesy zawodowe ... itd... ja tyle lat stałam w miejscu jakby mnie ktoś zaczarował...nawet kiedyś moja mama mi powiedziała takie słowa: tobie to chyba ktoś szczęście przysiadł... Pamiętam taki moment jak chodziłam z pierwszym chłopakiem w I klasie liceum, on się strasznie we mnie zakochał a mi po jakimś czasie się odpodobał... nie chciałam się z nim spotykać a on wyczekiwał na mnie pod szkołą aż się koleżanki śmiały, robił mi ukradkiem zdjęcia, wysyłał kolegów żeby mnie namawiali itp. i tak mnie zamęczał aż skończył szkołę, a był dwa lata starszy... Ostatniego dnia jak się ze mną widział sypnął mi taki tekst: zobaczysz że jak ze mną zerwiesz to nie będziesz już nigdy miała żadnego chłopaka... spojrzał się w oczy odwrócił i poszedł... ja się długo zastanawiałam co on miał na myśli, jak można wiedzieć co kto kiedyś będzie miał... teraz oglądam się wstecz po tylu latach i myślę sobie w pewnym sensie rzucił na mnie jakąś klątwę, bo od tamtej pory to ja zakochiwałam się zawsze bez wzajemności... mnie pod tym względem życie tak umęczyło że ja tej miłości zaczęłam się bać i unikać okazji do zakochania się żeby znów nie cierpieć...zaczęłam traktować życie bardzo lekko...widziałam jak koleżanki po kolei przynoszą mi zaproszenia na ślub a ja nawet nie mam kandydata... a jak mam do na tydzień... pomyślałam sobie że trudno najwyżej pokorzystam trochę z życia i się pobawię nie przywiązując większej wagi do poważniejzych związków... i wtedy poznałam swojego przyszłego męża... podobał mi się jako mężczyzna w jakimś sensie już doświadczony, inteligenty, mądry, zaimponowało mi że był już kimś w zakładzie pracy gdzie razem pracowaliśmy ale nie brałam go na poważnie a on się we mnie zakochał ... wzięłam to za dobrą kartę i pomyślałam że już chyba nikt tak mnie nie pokocha jak on i pozwoliłam na bycie ze mną... uwielbiałam przebywanie z nim sam na sam bo mogliśmy prawie do rana gadać o pierdołach ja wyżalałam się ze wszystkich życiowych niepowodzeń a on dla mnie był psychologiem i wyciągał mnie za każdym razem z moich nieszczęść... prawdę powiedziawszy to on kieruje moim życiem... Jest mi dobrze tak jak jest ale czy jestem spełniona to bym nie powiedziała... Nie ma z mojej strony takiej namiętności jaką czułam do tych którzy mnie zostawiali, może dlatego że on nie chce mnie zostawić...on mnie bardzo pragnie zawsze a ja mam zawsze pewne opory i myślę sobie że może przy kimś innym czulabym się bardziej samodzielna i odważna gdybym to ja musiała kogoś zdobywać... ale już przecież zdobywałam i co mi z tego wychodziło ? ale znów taka samodzielna to nie wiem czy bym była bo przecież byłam sama i co osiągnęłam... nic... dopiero przy nim studia skończyłam bo mnie popchnął do nauki... prwo jazdy też zdałam rok temu bo mi pomagał... czuję się taka bezsilna wobec siebie samej, czuję że nie mam tego co bym chciała a jednocześnie czuję że nic już nie zmienię... ciągle wracam pamięcią do tych młodzieńczych lat i nie mogę zerwać z przeszłością tak jak bym tam miała jeszcze coś do spełnienia... przepraszam że tyle napisałam ale tak dzisiaj mnie naszło... nie wiem czy dobrze robię że się tak wylewam na forum bo później będzie mi wstyd jak mi przejdzie...
  2. wróciłam z pięknymi koronkami :D :D :D mogę się szeroko uśmiechać :D :D :D lubiś i Tamit gdzie gracie w te lody ? ja też chcę loda ....
  3. forever dzięki za wyjaśnienie :) ja na razie znikam prosto do dentysty po pracy :O jadę nakładać sobie koronki na zęby :D :D wrócę dopiero wieczorem...
  4. Jadę po pracy do dentysty :O wrócę dopiero wieczorem...
  5. A tak w ogóle to jak się powinno mówić podstawek czy podstawka pod filiżankę ? u mnie się mówi podstawka - rodzaj żeński ale wiele osób spotkałam które mówią podstawek - rodzaj męski... forever --> musiałabym być cały czas w domu żeby tak wszystko na wieszaki lądowało tam gdzie trzeba... ale może niedługo dopnę tego...
  6. forever blue --> chyba widziałam te filiżanki we fiołki są śliczne... kupiłam takie na prezent dla sąsiadów - taką parkę bo były po dwie w pudełeczku ale to były raczej takie kubeczki ze spodeczkami to może jednak inne niż Twoje ale może ten sam wzór... bo były takie jeszcze w maki czerwone...
  7. Aaaaa!!!! to ja już teraz wiem ...:) dziekuję Wam bardzo za porządny opis filiżanki :) dobrze wiedzieć bo wcześniej się nad tym nie zastanawiałam... w domu piję herbatę normalnie w szklance albo w kubku... mam w domu taki serwis do czegoś teraz to ja już nie wiem do czego filiżanki na nóżce ale z wywinietym brzegiem dół do herbaty a góra do kawy - dobrze zrozumiałam ? Emmi jak ja marzyłam całe życie o takim nastroju w domu żeby usiąść przy stoliczku nakrytym ażurową serwetą a na niej porcelanowa filiżanka i ewentualnie okularki z ładnym etui ...hmm... Nakryłam stół w salonie piękną serwetą, obok stoja lekko stylowe krzesła a na stole leżą dwa plecaki z książkami walnięte gdzie popadnie, na krześle wisi kurtka dżinsowa...hmmm...
  8. Ale się poplamiłam !!! wystroiłam się do pracy w bluzkę z dużym dekoltem w kolorze ecru... zauważyłam że faceci bez żenady patrzą prosto w dekolt :) jadłam kanapkę z pomidorem... i tego zasr.... pomidora niechcący ściągnęłam zębami na ten piękny dekolt :O poszłam się uprać i teraz schnę w zamknięciu :O
  9. witam was kochane moje koleżanki :) widzę że rozmowa z herbaty przeskoczyła na kolory :D o... to coś dla mnie :) wrócę jeszcze do herbaty... Emmi zastanowiła nie jedna Twoja wczesniejsza wypowiedź, której nie rozumiem :O napisałaś że kiedyś piłaś herbatę podaną w filiżance do kawy, co było pewnego rodzaju profanacją herbaty... i teraz lubisz pić herbatę w filiżance zaparzoną... i tak się zasatanowiłam jaka jest różnica między filiżanką do kawy i do herbaty ? ... kurcze, nie odbieraj tego czasem jako jakąś złośliwość bo tak z ciekawości pytam :) Ja piję herbatę a kawy nie... ale bardzo żałuję że nie mogę kawy bo jej zapach mnie po prostu zniewala... jak ktoś sobie przy mnie parzy kawę to wyciągam daleko nos do wąchania...:D Widzę Emmi że nie jestem sama w tym myśleniu że mogłam sobie życie ułożyć inaczej, mieszkać gdzieś indziej itd... czasem dopada mnie taka żałość bardzo silnie zwłaszcza wieczorem... ale jak wstaję rano to zupełnie wszystko inaczej widzę... myślę że to moje myślenie zależy od pory dnia... forever blue --> zieleń z błękitem jest teraz bardzo na czasie i takie zestawienie jest super bo przypomina kolory wody... teraz są bardzo modne takie zestawienia kontrastowe typu czerwień z zielenią, zieleń z pomarańczem, fiolet z pomarańczem itp... wydaje mi się że Ty forever jesteś jakimś ciepłym typem kolorystycznym skoro Ci w pomarańczu dobrze... może Ty jesteś lekko rudawą blondynką? :) z rumieńcami ? :D
  10. setunia masz rację :) tyle kurek po drodze widziałam jak wracałam z wczasów że aż grzech byłoby nic z nich nie zrobić... ja co roku mrożę parę woreczków a później zimą jak znalazł... do sosiku pycha !!! :D
  11. a ja marzę o jajecznicy :O z kurkami dobra jest też lubię :) lubiś --> u Ciebie nie było wczoraj nawałnicy ? !!
  12. Oj... widzę że nie tylko ja taki marynarz jestem :) u mnie to się chyba zaczęło jak ojciec mnie zabrał parę razy nad morze jak jeszcze byłam dzieckiem i przeważnie zabierał mnie na początku września bo nie znosił tłumu na wczasach... wtedy właśnie zobaczyłam cały urok szumiącego morza, które było słychać bez wrzasków i pisków, było czuć zapach wody a nie spalonego oleju... i to mi zostało... muszę przyznać że ryba w smażalni u rybaka bardziej mi smakowała niż taka w której sprzedawało mnóstwo zatrudnionych studentów... Emmi --> MM też nie chciał jeździć nad morze i uważał że tam nie ma nic do roboty że jest nieciekawie dopóki go kiedyś na siłę nie namówiłam żeby pojechał... od tej pory on mnie tam ciagnie... może i Ty kiedyś przekonasz swojego M :) Nie wiedziałam Emmi że masz alergię... to teraz wszystko zrozumiałe dlaczego te nerwy... a może mogłabyś do kogoś na jakiś czas się wprowadzić aby dotrzymać terminu wyprowadzenia się... może do kogoś z rodziny ? a meble i inne rzeczy niechby już sobie tam pojechały... To jest faktycznie problem bo mogłabyś wprowadzić się nawet na taki stan jaki jest i dopiero kończyć... jakoś byś się przemęczyła... ale jak nie możesz tynku i kurzu to już odpada... a może wynająć na jeden miesiąc u kogoś jakiś pokoik ?... zresztą Ty najlepiej będziesz wiedziała co robić... są chwile załamania ale przychodzi też nieraz takie nagłe orzeźwienie i wszystko staje się proste... dlatego trzeba od czasu do czasu pomyśleć o czymś przyjemnym... tak jak o tej herbacie :) ja się przyznam że też nie mogę kawy pić bo się później cała po niej trzęsę... ale herbata to obowiązkowo codziennie... bez niej nie funkcjonuję... nawet parę szklanek dziennie i nic mi po niej się nie trzęsie :D my chyba z mambą otworzymy herbaciarnię :) i będziemy serwować prawdziwą herbatkę :D mi tez się wydaje że w herbaciarniach te herbaty są specjalnie perfumowane różnymi zapachami ale dla mnie dobra herbata to taka pachnąca prawdziwą herbatą (ale wyjasniłam :) he he) bardzo mi smakują herbaty sypane nie w torebkach bo ja czuję zapach papieru po zaparzeniu... np. Yunan - pyszna - takie duże liscie pęcznieją jak się zaparzy... tylko nie wszyscy lubią takie plujki... jak byłam panną to tylko takie piłam i parzyłam swojemu przyszłemu MM i on je pił... a po ślubie się przyznał że nie lubi takich plujek i chciał tylko w torebkach :O później poszedł na kompromis i parzyliśmy dłuższy czas w czajniczku różne mieszanki i to było bardzo wygodne bo nie trzeba było pięć razy wodę gotować żeby sobie zrobić nową herbatę... Teraz znów wróciliśmy do expresowych bo te w czajniczku szybko się psuły... i ja też chodzę po sklepach i wyszukuję jakichś dobrych herbat... a ostatnio zauważyłam że świetne herbaty serwują w dobrych restauracjach i wtedy podglądam taki papierek po herbacie i szukam w sklepach... znalazłam kiedyś pyszną która się nazywała Ahmad... okazało się że to angielska i już było wiele podróbek niesmacznych... więc szukam oryginalnej takiej żeby była każda expresóweczka zapakowana oddzielnie w torebeczkę ze spawem po bokach...tak jak podają w restauracjach... oczywiście na codzień Lipton...bo syn innej nie uznaje... ale się rozpisałam o herbatach... widzisz teraz mamba w czym możesz wybierać aby przyjąć takiego wybrednego gościa jak ja :D :P
  13. czuję że coś we nie siedzi i wyleźć nie może... i mnie męczy :O lubię tę Drzyzgę ... przed chwilą zjadłam całe pudełko ciastek kupionych w sklepie :O takie ciasteczka maślane... tak mnie coś wzięło :O Wy sobie latacie nago po łąkach to ja idę do ogródka popatrzeć czy kompost dojrzewa :O u mnie przed chwilą zagrzmiało ...
  14. Obejrzałam program o egzorcystach :O i tak sobie myślę że może i ja mam jakąś klątwę na sobie ?
  15. Witam się ze wszystkimi serdecznie po długiej i w sumie niedługiej przerwie :) Emmi --Ty zdrajco :D jeden... myślisz że bym się nie odezwała ... ja tak już mam że takie topiki jak ten są dla mnie trudniejsze i wymagają ode mnie więcej emocjonalnego podejścia i dłuższego zastanowienia dlatego na rozkręcenie się wolę zaczynać od tematów bardziej lekkich... ale już jestem i przywołuję się do porządku !!! Byłam cały tydzień nad Bałtykiem w Rewalu...pojechaliśmy tam razem z MM sami bez znajomych... zresztą robimy tak ostatnio co roku... wypuszczamy się przeważnie nad morze bo MM przejął ode mnie miłość do morza...byliśmy tam nawet w marcu żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda bez ludzi i samochodów - okazało się że dopiero wtedy morze miało swój prawdziwy urok...wiatr, piasek, fale, kamienie itd...przywlokłam zresztą stamtąd olbrzymi korzeń wyrzucony przez fale, ciężki ale przytargałam i całą torbę piachu, kamieni i muszel... w domu zrobiłam z nich ozdoby na półkach takie szklane, przezroczyste wazony wypełniłam piachem a na tym poukładałam kamienie i muszelki... stoją teraz w sypialni obok widokówek które też tam kupiłam a tutaj oprawiłam w rameczki i wiszą na ścianie niczym małe obrazeczki... ale jeszcze nie wszystkie bo nie mam koncepcji gdzie to wszystko powiesić... korzeń oczywiście leży w ogródku między trawami... Po tym tygodniu pobytu w Rewalu wróciłam dwa razy grubsza i muszę teraz zadbać o linię :D :D ryby smażone i szaszłyki tak pieknie pachniały że nie można było sobie ich odmówić a jeszcze gofry z bitą śmietaną i borówkami to wogóle już jak tam jechaliśmy to liczyłam ile ich zjem... acha i jeszcze szarlotka na ciepło z lodami i piwo z sokiem - niebieski malinowy :D ha ha ha sok niebieski :D no i oczywiście codziennie wieczorem inny drink.... to tak w skrócie... nie wspomniałam że i pogoda nam się fajna trafiła bo tylko jeden dzień lało... spaliłam się jak ta ryba na patelni i teraz kierownik pyta się o adres solarium do którego chodziłam w czasie L4...:P W domu zastaliśmy młodszego syna MM który wrócił z wakacji i mieszka u nas w czasie studiów... starszy syn który jest również wychowywany przeze mnie (węc chyba mogę go nazywać swoim - chociaż mam takie wewnętrzne opory czy mam do tego prawo) pojechał gdzieś jak zwykle zresztą bez obowiązku tłumaczenia się i wrócił dopiero rano (bo my wróciliśmy w nocy) ale wszystko było w miarę ok. koty nakarmione aż nie mogły patrzeć na jedzenie, pies też coś tam jadł... kwiaty przetrzymały rozłąkę i ogólnie może być... acha.. na stole stało wino dla nas przygotowane przez starszego syna bo wcześniej przez telefon żartowaliśmy żeby nam powitanie jakieś zrobił :D he he... aaaa... skłamałabym :) lodówka nie była zupełnie pusta... była wypełniona po brzegi piwem i puszkowym i butelkowym ... :O tak się chłopcy odżywiali podczas naszej nieobecności... ale się rozpisałam... no i dobrze chciałam to napisać ... ale wytarczy już o sobie :) Emmi --> widzę że przerabiasz to samo co większość budujących się... wiedz jedno że fachowcy to jest specyficzny gatunek który prędzej czy później i tak wyprowadzi człowieka z równowagi... dlatego cierpliwości... szybciej zpomnisz o nerwach niż Ci się to wydaje a będziesz pamietać same fajne chwile związane z przeprowadzką.... ciesz się tym że jest zawsze jakiś krok do przodu... duży czy mały ale zawsze do przodu... ja też się tak wnerwiałam niemiłosiernie na brak systematyczności i jakiejś dyscypliny u fachowców a MM zawsze mi tak mówił patrz że zawsze jesteśmy krok do przodu i to prawda... forever blue --> widzę że złapałaś bakcyla z tą jazdą :D to dobrze grunt to pewność na drodze i najważniejsze nie bać się :D nowinka --> podoba mi się Twój entuzjazm... chciałabym więcej Ciebie czytać... dzięki :) mamba --> znów będę się do Ciebie wpraszać na herbatkę :D bo przy niej dobrze się czyta zaległości a mam ich dużo do poczytania :) pozdrawiam wszystkich których jeszcze nie spotkałam na dzisiejszym przeglądzie topikowym
  16. Witam we wtorek ciepły i pogodny... przynajmniej u mnie :) a mimo to mam jakiegoś doła :( same złe wieści mnie dobiegają... i na dodatek dzisiejszy sen był taki że obudziłam się w połowie i nie żałowałam... :( na to wszystko zrobiłam sobie herbatę... hakuna --> widzę że się zainteresowałaś tematem :D ja tam nie żałuję że tam byłam, wręcz przeciwnie... ale w pracy nic nikomu nie powiedziałam bo się boję że będą na mnie krzywo patrzeć że taka rozrzutna jestem...
  17. posprzątałam w garażu... nastawiłam obiad na jutro... i dla psa i dla kotów zostawiłam też trochę... namoczyłam grzyby suszone do sosiku... chyba ten mini urlopik mnie rozruszał :D mam psiunię, ale ten sąsiada pies to mnie tak wkurza :P bo go uwiązali do stołu grillowego a on szczeka i skamle i drugi mniejszy obok uwiazany i też szczeka... hakuna --> zobacz to może się otworzy to trochę poszukaj i poczytaj http://www.makijaz.net/analiza-kolorystyczna.html
  18. nie... to chyba były cztery godziny ... już zapomniałam ..
  19. jestem nareszcie w domu zakupy po drodze zrobione... dla pieska, dla kotków i na końcu dla nas... :D hakuna --> masz rację że to trochę kosztuje... ja byłam w Warszawie w dobrym salonie i kosztowało mnie to 600 zł siedziałam prawie dwie godziny na takim spotkaniu... myślę że w mniejszym mieście i z kimś umówionym prywatnie np. z ogłoszenia kosztowałoby dużo mniej... nie wiem czy przepłaciłam ale taki to był trochę prezent... piszesz o kolorach w jakich Ci dobrze... ja też myślałam że mi dobrze w innych a okazało się że w innych... tutaj bierze się pod uwagę przede wszystkim kolor cery i skóry w ogóle... na jaki kolor się opalasz itd... ja bardzo fajne porady znalazłam kiedyś w internecie tylko nie pamietam jaki to był adres... jak sobie przypomnę to Ci podam linka...
  20. setunia -- ja po długim zastanowieniu zamówiłam sobie wizytę u stylisty bo naczytałam się tyle o tych metamorfozach i pomyślałam że może i ja spróbuję... szkoda mi było trochę pieniędzy bo pomyślałam że to takie głupoty i jak można nie wiedzieć w czym mi do twarzy :O ale jak przeczytałam w jakiejś gazecie że babka też miała takie same opory i jednak poszła na taką wizytę i później powiedziała że nie żałuje tych pieniędzy to to przeważyło i poszłam i ja... jak powiedziałam u stylistki (bo to kobieta była) że żałuję że nie przyszłam do niej 10 lat wcześniej (bo ja już swoje latka mam) to ona się roześmiała i powiedziała że każda która do niej przyjdzie to ten sam tekst mówi :D lubiś -- mi się nie dłuży bo czytam zaległości na kafe :D
  21. setunia :) dzięki za dobre życzenia :P co do tych kolorków to jest różnie ... zależy jakim typem kolorystycznym jesteś to jest Ci do twarzy w odpowiedniej tonacji... ja sama dopiero niedawno się o tym przekonałam... całe życie myślałam że jest mi dobrze w chłodnych odcieniach kolorów i ubierałam się w szarości, granaty, fiolety... nienawidziłam rudych ludzi :O a jak się okazało to sama jestem typem takim rudym i mam się ubierać w jaskrawe kolory... szok ... ale jak się tak właśnie ubrałam do pracy i jeszcze włosy ufarbowałam na rudo do był drugi szok... bo każdy się pytał skąd ja widziałam że mi w tym ładnie ?... :)
  22. hakuna -- zgadłaś :P a co do różowego koloru to może posłuchaj mamy bo brunetkom i na dodatek niebieskookim to naprawdę może być do twarzy :) może jesteś typem zimy :)
  23. Witam wszystkich COŚ ROBIĄCYCH W TEJ CHWILIIII... właśnie jestem pierwszy dzień w pracy... wczoraj wróciłam z tygodniowego wczasowania... Jestem spalona na brąz i boję się co powie szef jak mnie zobaczy :O Zaraz coś przekąszę bo nic nie jadłam... lodówka pusta w domu to i do pracy nie było co wziąć... :O Muszę się trochę oswoić z atmosferą :)
  24. kefirek --> ja wietrze pościel na słońcu bo chciałam żeby trochę wywietrzała po spoconej nocy... to prawda że lepiej pościel wietrzyć na mrozie bo roztocza niby giną ale czy giną ? mole na pewno... ja tam wietrze i na słońcu bo później pościel tak ładnie pachnie zwłaszcza jak sobie powisi do wieczora ... :) eternity --> zaciekawiłaś mnie tym proszkiem do prania... pewnie jakiś nie polski ... :O moje pranie też nie raz schło w pralce zwłaszcza jak rano wstawiłam na płukanie a wieczorem wróciłam z pracy i nie było komu rozwiesić... ale tyle może wytrzymać i nic się nie dzieje... ja dzisiaj zrobilam trzy prania i zaraz wstawiam czwarte... bo muszę wszystko poprać przed wyjazdem... wyjeżdżam na tydzień i muszę się jakoś spakować a tu wszystko brudne... i jeszcze dom zostawić w jakimś porządku bo nie lubie zostawiać bałaganu jak gdzieś jadę... jeszcze prasownia też trochę mnie czeka... No nic.. idę się szykować i powoli pakować :O trzymajcie się :) do za tydzień :D
  25. witam Was serdecznie widzę że poważna dyskusja się toczy to nie wiem jak się tu wślizgnąć... :P róża słuchaj Emmi - ona ma rację :) postaraj wczuć się w rolę jego koleżanki - przecież jako koleżanka zawsze masz prawo z nim sobie pogadać bez zobowiązań... przecież z innymi kolegami gadasz i nic Ci nie jest, to możesz i z nim... a jak serce będzie Ci walić to i tak tego nie będzie widać przez bluzkę... Emmi muszę Was trochę opuścić na tydzień... jadę nad moje kochane morze...zrelaksować się i odstresować... jedziemy we dwoje z MM... pozdrawiam Was dziewczyny kochane :) mamba ruminka bobasekm [kwiat[ i pozostałe które dopiero poznaję trzymajcie się :)
×