Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niepoprawna optymistka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niepoprawna optymistka

  1. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny :) Ja przez ostatnie dwie noce, to się ciągle zastanawiam, czy to już rodzę, czy mam jeszcze chwilkę ;) tak mnie wszystko boli. A jak się zasiedzę lub poleżę trochę i potem mam wstać, to biodra bolą tak, że do kupy zebrać się nie mogę. Co do zdjęć na mailu, to dzieciaki, pokoiki, brzucholki, pieski i Wy - super :) Miałam napisanego dużego posta, z wyszczególnieniem dla każdej z Was, ale na chwilę odeszłam od komputera i w tym czasie mój tu zasiadł, zamknął mi kartę i cała pisanina przepadła. Co do kremów z filtrem, to nam na szkole rodzenia mówili, żeby w pierwszym miesiącu takowych unikać i nie używać w ogóle, a dziecko poprostu zawsze ubierać w długie rękawki i długi rękawek, no i przykrywać parasolką itp. Idę walczyć z bólem głowy. Miłego dnia.
  2. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    freuline, bardzo ładny pokoik :) Ela, a Ty rodzisz takie piękne dzieci, że myślę że nie powinnaś poprzestawać na trójce :D
  3. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    balbinko, wysłałam jeszcze raz maila do Ciebie
  4. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    balbinka, ja nic nie dostałam.
  5. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny :) Ja dziś jestem tak napuchnięta, że szok. Moje stopy wyglądają strasznie :O no i w tym upale raczej kwitnąco też się nie czuję niestety :/ No ale wybrałam dziś w końcu te drzwi :D Większość ciężarnych na tym etapie wybiera ostatnie rzeczy dla dziecka, a ja sobie wybieram drzwi do nowego mieszkania :D Fantastycznie :D zebra, nie stresuj się, z dzidzią na pewno wszystko dobrze. gdyby nie było, to lekarz pewnie by przedsięwziął jakieś kroki. Uszy do góry. Ela, dziurka w pończosze rozbawiła mnie przednio :D kocio - rybka, 3200 to chyba dobry wynik :) oczarowana, co do zwolnienia to ja właśnie od wczoraj dostałam do 13 lipca, czyli do dnia przed terminem porodu, czyli raczej nie ma z tym problemu, musiałaś po porostu trafić na dziwna lekarkę. Mnie w pracy mówili, że nawet jeśli trafię do szpitala wcześniej, to i tak mam prosić lekarza żeby macierzyński wypisał dokładnie od dnia porodu, a nie wcześniej, np od dnia ewentualnego przyjścia do szpitala. Idź do innego lekarza i będzie dobrze. Szkoda macierzyńskiego. kornelka, mnie lekarz kazał odstawić już magnez. Ela, jak tylko coś się u mnie zacznie dziać, od razu wyślę Ci smsa :) No i czekam na Twojego :) Co do golenia, to na szkole rodzenia mówili, że u nas w szpitalu jest tak, że i golenia i lewatywy mamy prawo odmówić i nikt nie może nas do tego zmusić. Zresztą nie jestem pewna, czy to nie jest w prawach pacjenta. balbinko, wysłałam Ci maila :) oczarowana, dwa 4 kilogramowe dzieci na raz w brzuchu to dla mnie abstrakcja na całego. Mnie mój jeden czasami tak ciąży, że ledwo się przewracam z boku na bok, a dwie sztuki o takiej wadze? :) morelka, u mnie też siary brak. Zero czegokolwiek. ebudka, ja jeszcze prowadzę czasami samochód, ale gdy nie muszę to robię za pasażera. Ostatnio mnie mój wystraszył, bo zwrócił mi uwagę, że kierownicę mam 2 cm od brzucha (mój brzucho jest naprawdę spory, mam przeszło 120 cm), no i od tego czasu to tak nie specjalnie chce wsiadać za kierownicę, bo w sumie przy najdrobniejszej stłuczce (nie daj Boże), to brzuchol obrywa, bo odległość jest tak mała, ze pas raczej tak szybko nie zadziała. Do paznokci u nóg, ja już niestety nie sięgam na tyle, by samodzielnie przy nich cokolwiek zrobić :D A teraz idę położyć swe ogromne ciało z olbrzymimi stopami.
  6. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    anik, ja też mam komodę kąpielową, ale malinówce chyba chodziło o taki dodatkowy mały stelażyk, który wkłada się do wanienki i na nim kładzie dzidziusia, gdy jest jeszcze całkiem malutki, by się z ręki nie wyśliznął. No chyba, że źle malinówkę zrozumiałam. morelka, piękny wynik wagowy :)
  7. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Abecia, fajnie że z Krzysiem dajecie radę :) tylko tak dalej. Nam na szkole rodzenia mówili, że przejście z butelki na pierś jest możliwe, jedynie trzeba wiele wytrwałości i samozaparcia. ty walczysz dzielnie od początku, więc na pewno lada moment Wam się uda to uregulować. malinówka, ja planuję szczepić na wszystko jak leci, w sensie wszystkie obowiązkowe jak i zalecane. Co do kąpieli, to ja nie planuję takiego stelaża, tylko pielucha na dno i tyle. Tzn taki mam plan, zobaczymy jak to wyjdzie.
  8. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    A mnie się masakrycznie chce spać :O No i tak się składa, że w związku z tym, że za chwilę kupujemy nowe mieszkanie, że trzeba choć podstawy tam odświeżyć i takie tam, to mam tak długą listę spraw, że szkoda gadać. Po południu chyba czeka mnie kolejna wyprawa w poszukiwaniu drzwi :D tzn bo będziemy w nowym mieszkaniu wymieniać przed wprowadzeniem się, wszystkie wewnętrzne, a ja na żadne nie potrafię się zdecydować. Najchętniej to bym te z obecnego mieszkania wzięła ze sobą, atu kupiła jakieś inne, bo te co mam bardzo mi odpowiadają, no ale one były wymieniane 5 lat temu i takich najwyraźniej już teraz nie robią i nie da się kupić takich samych. Ciężki orzech do zgryzienia, w sam raz na końcówkę ciąży :D No ale wolę teraz wybrać, bo potem gdy już będzie dzidziuś to nie będę za drzwiami jeździć, tylko mój gdy już będziemy mieli klucze pojedzie i kupi to co wybraliśmy wcześniej. O ile wybiorę cokolwiek, bo mnie się albo podobają takie za 3000 zł za sztukę (taka kwota w żadnym razie nie wchodzi w grę), albo żadne :O Jakiś drogi mam gust najwyraźniej :O Nie jest łatwo ;)
  9. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny, cześć Ela :) Ja też już dziś od godziny nie śpię i po godzinnym rozmyślaniu w łóżku postanowiłam w końcu wstać. Chyba idę sobie jakąś książkę poczytać.
  10. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    freuline, przechowywanie krwi pępowinowej nie jest bezpłatne - jeśli chcesz ją przechowywać jako swoją własność dla siebie lub swojej rodziny. Wówczas za to płacisz (jeśli Cię interesuje ile to poszukam notatek i Ci później napiszę). Bezpłatnie możesz oddać ta krew do banku, na takich zasadach jak zwykłą krew oddają np honorowi krwiodawcy, ale wówczas ona przestaje być Twoją własnością, po prostu może komuś uratować zdrowie lub życie, ale Ty tego dla siebie czy dziecka już nie dostaniesz. Problem z tym oddawaniem honorowym jest tylko taki, że na ten moment w naszym kraju pobierają ja tylko w jednym szpitalu - o ile się nie mylę to Dzieciątka Jezus w Warszawie - czy jakoś tak. Przynajmniej tak pani z banku krwi nam to tłumaczyła na szkole rodzenia miesiąc temu.
  11. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny :) A u mnie wiadomość dnia: właśnie odebrałam wynik posiewu i paciorkowca brak :D Teraz tylko żeby się od nowa nie przyplątał. No i ja też dołączam do grona cierpiących na bezsenność. Dziś czuwanie od 1:21 :O i potem tylko drzemka nad ranem. anik, ja bym stawiała na wersję bez klimy, ale ja to się nie znam. Najlepiej zapytać położną jak już będziecie wychodzić. Ja mam do szpitala 1 km więc tego typu dylematy mi odpadają. malinówka, ja osobiście nie wkładałabym dzidziusia do takiej gondoli, tylko właśnie do takiego fotelika. W razie jakiejś stłuczki to taka gondola nie wydaje mi się najbezpieczniejsza, no ale to znów tylko moje własne prywatne zdanie. oczarowana, ja też mam ręczny laktator z aventu i jak próbowałam jak zasysa to wydawało mi się, że jakiegoś super ciśnienia to tam nie ma :D ale z racji na to, że w ogóle się na tym nie znam, nigdy nie karmiłam, to pomyślałam sobie, że może tak to właśnie ma być. Zresztą ja to próbowałam tak "na sucho" może jak się dobrze przyłoży do piersi i pociśnie, to będzie się lało strumieniami ;)
  12. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Ale ja jestem dziś zmęczona. Troszkę się dziś napracowałam przy porządkach takich bardziej gruntownych, a to już nie na moje zdrowie. Tzn większość tych najcięższych rzeczy to robiła moja mama na spółkę z moim, no ale i tak dało mi to w kość. anik, super że Polka rośnie :) Tak trzymać dziewczyny :) A teraz poczytałam Was i biegnę się rzucić na łóżko i wypoziomować moje biedne obolałe ciało. Dobrej nocy życzę :)
  13. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    kornelka, mnie na ostatniej wizycie lekarz kazał przestać już brać no spę (brałam ją wcześniej w sumie rzadko i tylko doraźnie) oraz magnezu tez mam już nie brać (ten brałam 3 razy dziennie). Teraz skurcze już są mile widziane, tym bardziej, że u mnie wszystko pozamykane jeszcze na 4 spusty ;) termometr u nas też musi każda mieć swój, ale takie coś jest praktykowane w wielu szpitalach. po prostu rano i wieczorem wszystkim mierzy się temperaturę, no i obecnie na stanie nie zawsze są termometry dla pacjentów i wówczas trzeba mieć prywatne, bo czymś to zmierzyć trzeba. Ja to się o tym dowiedziałam leżąc 3 lata temu w szpitalu, gdy to wbiega pielęgniarka i mówi mierzymy temperaturę, ja czekam na termometr, a ta mi mówi że trzeba mieć swój, no to ją pytam czy nie mają choć jednego dyżurnego, żebym teraz zmierzyła, a mnie dowiozą z domu jakiś w ciągu dnia. Na co dowiedziałam się, że na oddziale nie ma żadnego :O no to od koleżanki z łóżka obok w efekcie końcowym pożyczyłam. a na wieczorne pomiary to mi na szczęście już z domu donieśli. Abecia, super że Krzyś w domu i że wszystko się dobrze układa :) Buziaki dla was :) Co do odwiedzin w szpitalu, to ja chce tam widzieć tylko szczęśliwego tatusia i rodziców. Cała reszta ekipy niech sobie nas odwiedza w domu i to dopiero wówczas gdy ja stwierdzę, że czuję się już na siłach do krótkich odwiedzin gości, co nie sądzę by miało miejsce tydzień czy dwa po porodzie. Niestety reszta będzie musiała uzbroić się w cierpliwość, o czym głośno i wyraźnie poinformuję każdego zainteresowanego :)
  14. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny :) U nas dziś upał i duchota, że ledwo oddycham. Mógłby wreszcie jakiś deszcz spaść. Co do porodu, to ja najprawdopodobniej idę rodzić z przyjaciółką, bo z mojego punktu widzenia będzie to dla mnie najbardziej komfortowa sytuacja i Ona mi się tam najbardziej przyda. Jeśli przypadkiem miałabym zaliczyć wcześniejszy poród (przed 1 lipca), to wówczas przyjaciółka nie da rady dojechać, gdyż mieszka w innym mieście zbyt daleko stąd, no to wtedy szczęśliwy tatuś ewentualnie pójdzie ze mną na sam początek, ale gdy zacznie się robić hardcore'owo to tatuś wychodzi i ucieka gdzie pieprz rośnie ;) :D On to z tych typów, co raczej by tego mogli nie przeżyć, wiem że nie chce w tym uczestniczyć i w związku z tym ja tez tego nie chcę, bo uważam że tego nie należy robić na siłę, no i czułabym się niekomfortowo gdyby miał w tym do końca uczestniczyć w takim układzie. anik, no to teraz i ja mam ochotę na łazanki :D jutro muszę kogoś zmusić żeby mi zrobił takowe, bo ja obecnie na takie prace jestem zbyt leniwa ;) Ja wczoraj miałam wizytę. Pobrano mi kolejny posiew z szyjki, wyniki będą w poniedziałek, no i jak lekarz stwierdził trzymamy się wersji, że tym razem już nic nie wyjdzie. Jeśli paciorkowiec nadal jest, to we wtorek kolejna wizyta, no i w sumie nie pytałam co dalej, ale pewnie jak by co to jeszcze antybiotyk. prócz tego u mnie szyjka pozamykana na cztery spusty, więc na dniach raczej rodzić nie będę :) Na razie to modlę się, żeby ten posiew wyszedł dobrze i by tego durnego paciorka już nie było.
  15. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cieszę się, że historyjki Was bawią :) troszkę humoru nam się należy ;) oczarowana ja laktator, sterylizator i podgrzewacz zamawiałam właśnie u tego samego dostawcy co Ty. Towar przyszedł cały i zdrowy i wszystko wygląda jak najbardziej ok. Sterylizatora nawet już używałam.
  16. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Miłej lektury dziewczyny :) Jak by co to moim zdecydowanym faworytem jest pan który stwierdził: "Ja już nie dam rady..." :D ;)
  17. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Jadąc do szpitala byłam pewna, że zabrałam już wszystko, na 100%. Więc kiedy dotarliśmy na Izbę Przyjęć, byłam z moją torbą lekko przekrzywiona w lewo (torba, po wstępnym zważeniu i określeniu gabarytów miała coś koło 3 kilo). Torbę mi zabrano... i zaczęto energicznie przeszukiwać w celu wynalezienia piżamy oraz mojego ręcznika i lewatywy. Okazało się, że mój mężo zamiast zabrać MOJĄ torbę wziął torbę, którą zostawiła mama - ze słoikami z kompotami i z jedzeniem. Po długim i ciężkim porodzie wyczerpany i szczęśliwy świeżo upieczony tatuś pierwszej córki po ponad dobie opuścił szpital... dopiero, gdy uszedł ładnych kilkaset metrów, ktoś zwrócił mu uwagę, że ten zielony, szpitalny, jednorazowy fartuszek nie jest mu już potrzebny. A to opowiadała mi koleżanka z sali, Martyna (urodziła 3 h po mnie, czyli o 6 rano). Rodziła w dużej sali, obok za parawanem miała jeszcze jedną rodzącą , która chciała mieć poród rodzinny. Niestety salka do rodzinnych była zajęta, wiec musiała rodzić w dużej. Mąż jej akurat był gdzieś daleko, w każdym razie dojechał akurat na 2 fazę porodu. Wbiegł rozgorączkowany do sali, chwycił Martynę(!!!) za rękę i krzyczał (głośniej niż rodząca za parawanem żona) "PRZYJ!", "ODDYCHAJ!". Martyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem, a on kurczowo zaciskał powieki, żeby niczego nie zobaczyć (aż był siny na twarzy). Martyna: Puść mnie! On: PRZYJ!! W końcu lekarz z położną połapali się, o co chodzi, i zaprowadzili gościa do żony. Ale ponoć oczu i tak nie otworzył i mieli wieeeelkie problemy z wyjęciem dłoni Martyny z jego uścisku.... A mój kolega zapomniał zabrać żonę do szpitala, jak ta zaczęła rodzić. Zszedł na dół zapakować torbę i pojechał, a ona czekała na niego w domu. Dopiero pod szpitalem się zorientował Po kilkunastu godzinach strasznego bólu słyszę, jak mój mąż mówi sobie pod nosem : Ja już nie dam rady... Obudziłam się w nocy, bo odeszły mi wody. Budzę swojego męża (potem się okazało, że położył się pół godziny wcześniej) i mówię mu: Wstawaj! To już! A on, przekręcając się na drugi bok mamrocze: O Jezu, znowu do pracy... U mnie było tak: dostałam skurczów ... już mam co pięć minut i mówię do męża: Jedziemy, mam skurcze co 5 minut, a za chwilę będą co 3. A on do mnie: Jesteś tego pewna? Ja: O ile się znam na zegarku, to tak. Jedziemy. A ten na to: Kochanie, czy nie możemy poczekać do końcówki relacji z rajdu Paryż-Dakar?. Jestem w klinice, czekam na wizytę u lekarza, podchodzę do recepcji. W tym momencie widzę poprzez przeszklone drzwi, że pod klinikę podjeżdża samochód, parkuje vis a vis wejścia i wybiega z niego mężczyzna. Spiesznym krokiem kieruje się do pielęgniarki na recepcji, (w międzyczasie obserwuję, jak jego żona z trudem stara się "wyczołgać" z samochodu...) a zestresowany pan krzyczy do położnej: "Przywiozłem żonę do porodu!!! Co mam robić???" Na to rozbawiona położna próbując zachować powagę odpowiada mu spokojnie: "Proszę przyprowadzić żonę..." Syna rodziłam w 1997, a wtedy była Afryka dzika w szpitalach w każdej dziedzinie, i nikomu nie było do śmiechu. Tylko jak oznajmiono nam, że to syn (na usg wyszła dziewczynka) to byliśmy zaskoczeni, na co krzepka położna tubalnie zawołała: No to bierom czy nie???!!! Przy porodzie córki w 2003 było super. Do szpitala wpadłam już bez wód, ale i bez bólów. Więc po namyśle oznajmiłam, że może ja kiedy indziej przyjdę. Na to położna: "Albo wyjdziesz z tej sali z dzieciakiem na rękach albo po moim trupie". Kiedy już urodziłam położna kazała mi wstać i przejść do swojego pokoju. Na to ja oburzona, że przed chwilką urodziłam, a ona "A co, nogi przy okazji urwało?". Na koniec ja w roli gwiazdy pożegnalnego obchodu: Na obchodzie ordynator zawołał wszystkich dość nieskupionych lekarzy, aby uważnie przyjrzeli się moim organom: Panowie wpatrzcie się tutaj, jaki piękny ścieg kolega W. wykonał! Już na porodówce położna kazała mężowi wyjąć z walizki pierwsze ubranka dla młodego. Przyszły tatuś tak się przejął, że wyrżnął głową w kant otwartego okna. Polała się krew, zbiegły się położne i zaczęły go obmywać i opatrywać. A na mnie zwijającą się od skurczów na łóżku porodowym nikt nie zwracał uwagi, hehe. Mąż ciągle wypomina mi moją prośbę: "Masuj, ale nie dotykaj!!" gdy starał się rozmasować mi ból idący od kręgosłupa. Historia mojej mamy: Rodzice śpią, w brzuchu moja starsza siostra, mamę budzą skurcze, więc szarpie ojca za ramię i mówi: "Rodzę", a on na to: "Połóż się, to ci przejdzie". Znajoma opowiadała, że jakieś 10 lat temu pracowała w szpitalu, gdzie przyjęli młodego ciemnoskórego lekarza położnika. Posługiwał się wątpliwej jakości polszczyzną, ale był w miarę komunikatywny. Pewnego dnia przywieźli dziewczynę, która już zaczynała rodzić, więc ciemnoskóry lekarz, który akurat miał dyżur, przystąpił do wywiadu: -A bóli byli? Na co dziewczyna: -Maria Kowalska, milo mi... Od tego czasu lekarz nosi przydomek Abulibyli. I ja odwaliłam głupotę, ale nie przy porodzie, bo ten jeszcze przede mną . Natomiast w gabinecie u gina byłam tak przejęta, że zdjęłam bluzkę (spodnie nie) i weszłam na samolot, i tak siedzę z cyckami na wierzchu, a on do mnie: 'Pani pierwszy raz na wizycie?'.
  18. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    A i dziewczyny, coś Wam powklejam. Dostałam wczoraj od przyjaciółki maila ze śmiesznymi historyjkami z porodów. Coś jak to kiedyś Ela nam tu dała linka do forum, gdzie takie historyjki opisują. Nie wiem z jakiego/jakich for moja przyjaciółka to wzięła i czy nie będą się historie powtarzać, w każdym razie ja się tak ubawiłam wczoraj, że aż się ze śmiechu popłakałam, tak też mam nadzieję, że Was też troszkę rozbawię :) Tak też biorę się do wklejania :) Przed porodem oglądałam film przyrodniczy o łosiach, czy innych zwierzętach, które udają się na północ rodzić. Całe stado ciężarnych samic rusza i zaczyna rodzić razem cielęta. Jak zaczęły mi się bóle, czułam się właśnie jak zwierzę, nie rozumiałam za specjalnie słów i jak mąż mówił do mnie wdech-wydech, to ni cholery nie kleiłam, o co mu chodzi, dopiero jak zaczął ze mną sapać, to zrozumiałam. Jak zaczęły mi się bóle parte, dostałam energii i zrozumiałam, jak czują się te samice z filmu przyrodniczego, zrozumiałam całą naturę - po prostu odlot, bo poczułam zjednoczenie z całym Życiem, bardzo chciałam się tymi głębokimi przemyśleniami podzielić z innymi i podzieliłam: powiedziałam: "jestem CIELAKIEM". He, he, spanikowali, że zwariowałam z bólu he, he, he. Druga ciąża, 30 tydzień. Jadę taksówką. Padła mi komórka, więc proszę taksiarza: „Czy mógłby mi pan pożyczyć komórkę, jestem w ciąży i...". I w tym momencie ostry hamulec, zmiana pasa w ostatniej chwili i już pędzimy w stronę szpitala na Żelaznej. Taksiarz: „Co ile minut skurcze, co ile minut skurcze, rozwarcie jest??!!!". 5 dni po terminie, 7 rano, odchodzą mi wody. Oczywiście budzę Nie-męża, na co on przekręca się na drugi bok i mamrocze 'Zesikałaś się, a nie rodzisz...' Zasnął. Kiedy rodziłam syna sporo lat temu na Szaserów w Warszawie, leżałam na sali wieloosobowej. Ciągle odbywały się tam jakieś wizyty. A to wizyta lekarska przed wizytą z ordynatorem, potem wizyta z ordynatorem, potem wizyta ze studentami i tak przed południem kilka razy. Oczywiście trzeba było pokazywać brzuchy i wkładki. Tak się przyzwyczaiłyśmy na sali do tych wizyt, że już bez proszenia koszule szły w górę, brzuchy odsłonięte, doły bez majtek. No i razu jednego wchodzi dwóch panów w białych kitlach. No to my frrruu koszule w górę. Panowie oczy jak spodki z wrażenia zrobili, zdjęli drzwi i wyszli. Bo tym razem był to pan konserwator z kolegą... Miałam podłączoną oksytocynę w celu wywołania skurczy. Jak ich nie było, tak ich nie było, ale jak się zaczęły, to mi oczy prawie z orbit wychodziły. Wtedy przyszła położna i powiedziała, że zaczyna się akcja! Super! W końcu! (Bo po terminie było prawie 2 tygodnie) No i ta położna oświadczyła nam, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego (czyt. 350zł). Na co ja: Piotrek, leć do bankomatu! On: Poczekaj, zaraz przejdzie. Ja (ton wyżej): Zasuwaj, bo sama pójdę!!! I w tym momencie przyszły tatuś co robi?? Wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni do kolegi: Cześć Rafał. Słuchaj, taka sprawa jest: Aga rodzi... (tu gratulacje od kolegi) ... i tak się właśnie zastanawiamy czy może warto brać to znieczulenie zewnątrzoponowe. Mhhh... Tak... Bo ona się tak dziwnie wije... Chyba zaczyna ją boleć... No, ja nie mogę. TEN CYMBAŁ dzwoni do kolegi i pyta o znieczulenie dla rodzącej. Faceta się pyta! Żeby jeszcze zadzwonił do jakiejś babki, co rodziła. No, Boże Święty, grdykę mu przegryzę. Albo zejdę z tego fotela i go skopię!!! A potem mu się wgryzę w gardło! I tu go uratowała położna... Ona(wchodząc): No jak tam? Ja (w myślach): rak tam! (potulnym głosem): Dobrze. Poproszę znieczulenie dla mnie, i dla męża podwójną porcję arszeniku. Ona: Oj... Ja: Co oj??!!?? To ja tu jestem od wzdychania i robienia oj!!! Ona: Główkę widać! Pan odłoży telefon, bo żona rodzi. Ja: Ale chwileczkę... Ja znieczulenie poproszę! Auuu!!! I za 5-7 minut na piersi leżał mój okazały synek 4600g i 60 cm
  19. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Cześć dziewczyny :) A ja o dziwo, pomimo pełni jakoś w miarę dziś nawet spałam (a zdarza mi się przy pełni mieć bezsenne noce). Nie powiem bym w tej chwili była jakoś specjalnie wypoczęta, no ale jest lepiej niż wczoraj. Ja też muszę się wybrać przed porodem jeszcze na farbowanie, no ale myślę, że załatwię to za jakieś dwa tygodnie dopiero, choć wyglądam już koszmarnie. Hmmm... trzeba by było teraz jakieś śniadanie upolować tylko nie mam weny co (od wczoraj mam tak jakoś dziwnie, że co chwila jestem głodna :O przez całą ciążę tak nie miałam, nie wiem o co biega).
  20. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    freuline, co do zwyczaju tłuczenia porcelany przed ślubem, to na śląsku też takowy obowiązuje i odbywa się to przed każdym ślubem. Nazywa się to polterabend, tyle że u nas robi się to dzień przed ślubem, idzie się pod dom/mieszkanie panny młodej i pod drzwiami tłucze porcelanę (a para młoda musi to wszystko grzecznie posprzątać). Im więcej gości i stłuczonej porcelany, tym większe szczęście dla pary młodej. Ja nie dalej niż dwa tygodnie temu byłam na czymś takim :) bardzo miłe wydarzenie.
  21. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Atena, mnie robili tylko z szyjki macicy. Co do podkoszulka, to ja też jeszcze nie znalazłam takiego, w którym nie miałabym tyłka na wierzchu. Do porodu biorę koszulę nocną. anbik, ja też właśnie widzę że na wszystkich aukcjach te kosze do niani/monitora dają.
  22. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Balbinka, my tez urodzimy zdrowe dzieciaczki :) Zobaczysz :)
  23. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    No ale bo to teraz to już chyba trzeba będzie robić kilka razy te posiewy. W sensie, że hipotetycznie zakładając, że się tego po antybiotyku pozbędę, to wydaje mi się, że potem trzeba to jeszcze raz sprawdzić czy się nie odnowiło, żeby idąc do porodu mieć pewność, że jest ok.
  24. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    P.S. To co brałam po początku 3 razy dziennie to były zwykłe tabletki
  25. Niepoprawna optymistka

    Lipcówki 2011

    Najpierw brałam 3 razy dziennie, co 8 godzin, niestety nie pamiętam czy była to dawka 250 czy 500, a opakowanie już wyrzuciłam. Teraz dostałam globulki, które na jutro maja mi w aptece przygotować i tam już jest dawka 500, no i je mam brać przez 3 dni dwa razy dziennie, a potem już tylko raz dziennie na noc, po czym za tydzień mam przyjść w środę do kontroli i wówczas pobierzemy kolejny posiew, którego wyniki zapewne będą dopiero w kolejny poniedziałek, no chyba, że w piątek już się nieoficjalnie czegoś dowiem, czy się tam wychodowuje.
×