Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nula_tyszanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nula_tyszanka

  1. To masz dylemat z głowy. Żaden z moich przyjaciół jednak nie startuje. Chociaz jedna dawna znajoma tak. Ale to bardzo dawna i przelotna znajomość.
  2. Majeczko, ano trzeba, trzeba. Tylko jakoś nie mam motywacji - nie mam na kogo oddać głosu. Wszyscy jakoś zdołali mnie do siebie zrazić :-( cholernie mnie wkurza, że w tym kraju nie wybiera sie najlepszej opcji, tylko zawsze mniejsze zło :-(
  3. Andziu, nasz Kamelek tak samo. Wieczorem to już marudził za wszystkie czasy! Kupiliśmy Bobodent i od czasu do czasu mu smarujemy. Na szczęście pomaga.
  4. Destiny, przy Kamikowych kolkach przeczytałam chyba wszystko, co można było na ten temat. I konkluzja zawsze była jedna - dieta matki nie ma wpływu na kolki maluszka. Są oczywiście małe wyjątki - kapusta, kalafior, napoje gazowane i czekolada. Ja odkryłam, że łuska kakaowa, którą piłam na laktację fatalnie na Kamisia wpływała. Ale oprócz tego nic nie miało znaczenia - jadłam gotowane - kolki, smażone - kolki, bez nabiału mlecznego - kolki, z nabiałem też. A mądre głowy mówią przede wszystkim jedno - mama karmiąca powinna kontynuować dietę, którą miała w ciąży. To także uchroni dzieciątko dodatkowo przed alergiami - chociaż nasz nowy lekarz powiedział mi, że najnowsze badania mówią, że to może mieć znaczenie antyalergiczne przez pierwsze dwa lata - potem i tak te dzieci, które mają mieć alergię to i tak będą ją miały, niezależnie od starań rodziców. Trzeba też uważać na koper włoski i herbatki laktacyjne z koprem - działa wiatropędnie. U Kamika koper produkował tyle pierdków, że chciało go rozsadzić, a na kolkach żadnego wrażenia nie robił. Pozostaje czekać, bo to naprawdę w końcu przechodzi. Używaj suszarki, rób małej ciepłe kąpiele kiedy tylko chce, nie musisz ograniczać się do jednej na dzień. Stosuj leki, może spróbuj po kolei różnych. A doraźnie polecam Debridat - to inna substancja niż w SabSimplex, może zadziała, skoro simeticon nie daje rady. Słyszałam, że aby wzmocnić układ trawienny pediatrzy niektórzy stosują bakterie, np. Lacidofil, Dicoflor. Zapytaj. Nam bardzo dobrze zadziałała gimnastyka małego. Regularnie, kiedy tylko sie dało stosowaliśmy parę ćwiczeń, efekty natychmiastowe. Podciąganie nóżek do brzusia, naprzemienne ćwiczenie \"prawy łokieć do lewego kolanka, lewy łokieć do prawego kolanka\". Kładłam sobie go tez na kolanach na brzuszku, tak, aby brzusiem leżał dokładnie na podudziu i turlałam go raz na lewy, raz na prawy boczek. To akurat wystarczało, parę razy, aby po chwili uwolnił kilka głośnych odrzutowych pierdków ;-) Oczywiście nie robić tego po jedzeniu :-) Kładź małą do spania częściej na prawym boczku, bo wtedy ostatni odcinek jelita grubego nie jest uciskany i może swobodnie uwalniać gaziory ;-) No i masaż jelit - masuj brzuszek ruchem w kształcie arkady zaczynając po prawej na dole, potem w górę, w lewo i w dół. Nam pomogła też rureczka i masowanie zwieracza, jak się rozluźnił, to od razu sobie ulżył. Lekarze zalecają, aby w takim wypadku karmić mniejszymi porcjami a częściej - zresztą większość kolkowych dzieci tak instynktownie robi. Dużo matek wtedy rezygnuje z karmienia piersią i to jest duży błąd, bo przejście na butlę nasila objawy. Odbijaj ją częściej, nawet kilka razy podczas każdego karmienia, to naprawdę dużo daje. Nie wiem czy to cie pocieszy, ale dla mnie było ulgą wiedzieć, że od 20 do 40% dzieci ma kolki i tak po prostu jest. To nie jest wina mamy. Trzymaj się! To przejdzie. A zawsze możesz przyjść do nas i dostać buziaka na pocieszenie :-D. I pogłaszczemy cię po włosach :-D. A Pynia nauczy cię wierszyka o raku nieboraku :-D. A Mysica opowie jakąś śmieszną anegdotę o teściowej :-D Karm tak często jak Natalka chce, dziecko nie czyta podręczników i nie wie, że ma jeść co 3 godziny :-). Pamiętam jak Kamik wysysał ze mnie ostatnie soki życiowe, gdy leżał przy piersiach przez półtorej godziny i jadł na przemian z jednej i drugiej i znów i znów. Potem nawet nie wiadomo kiedy sie wszystko unormowało. Jadł rzadziej, szybciej, krócej :-) Buźka!
  5. Pyniu, miesiąc temu też byłam kosmitką co allegro omijała. :-) Ale mus to mus. Olapi, gratuluję! Niestety Tomek na pół godziny zajmie się Kamykiem pod warunkiem, że śpi i nie każe się nosić. Z jego ręką nadal źle, w dodatku ma jakiś niedoleczony stan zapalny i takie fatalne mu wyniki morfologii wyszły, że lekarz kazał badanie powtórzyć, żeby wykluczyć pomyłkę laboratorium. Nawet wózek na pierwsze piętro, choć wcale nie ciężki, wnosimy razem, bo on by nie dał rady. W efekcie czas dla siebie mam jak Kamyk zaśnie. Wtedy to ani siły juz nie mam, ani hałasować nie chcę. Zazdroszczę ci. Ale za to pomysł z hula hopem świetny, tylko ja tego cholerstwa przez całe życie nie nauczyłam się kręcić, a wiele razy próbowałam. Olkaa, niezły wieczór! ;-) Ale pomysł z parasolką bomba! Chciałabym to zobaczyć ;-) Judytko, rany, jak ty funkcjonujesz? Piąta toż to środek nocy! A o której Patryczek zasypia? Kamelek nasz mały odkąd jesteśmy u siebie zazwyczaj śpi dłużej. Tylko parę razy zrobił pobudkę o wpół do siódmej. Na spacerki chodzimy, i to długie. Kamyk ciepło ubrany i opatulony rozgląda się wokół z bardzo poważną miną, nie wzruszają go nasze uśmiechy ani zaczepki. Po kilkunastu minutach kleją mu się oczka i zasypia. Czasem na 20 minut, czasem na 2 godziny! Więc korzystamy :-) Spi w pajacu, pod polarowym kocem. Mamy dość ciepło w mieszkaniu, ale na noc przykręcamy w sypialni, żeby lepiej się spało. Na razie nie marznie. Mysico, podobno rozgrzewa mruczenie do siebie mmmmmm... ;-) Trzymaj się, ślemy ci ciepłe myśli! Destiny, jesli odciągasz, bo masz nadmiar pokarmu, to możesz pić sobie codziennie herbatkę z szałwii i robić chłodne okłady. Po ok. 6 tygodniach laktacja i tak się normuje, a piersi zaczynaja produkować na zawołanie, a nie na zapas. Od razu poczujesz różnicę, będą bardziej wiotkie i rzadziej się przepełniają do bólu. wtedy zupełnie inaczej się używa laktatora. Przestaje być to taką mordegą. Jeśli bolą cię brodawki, to smaruj Bepanthenem lub Maltanem lub własnym mlekiem i często wietrz. Ja też myślałam, że nie zdołam dłużej, ale wytrzymałam i teraz jest już od dłuższego czasu super. Pomogła mi poduszka, bo i mnie i małemu od razu wygodniej było. Spectro, buziaki dla Kasi. Całuski dla wszystkich dzieciaczków, zwłaszcza tych dzielnych ząbkujących i leczących ząbki . Pozdrawiam Was wszystkie, może wpadnę jeszcze wieczorem :-)
  6. Pyniu, miesiąc temu też byłam kosmitką co allegro omijała. :-) Ale mus to mus. Olapi, gratuluję! Niestety Tomek na pół godziny zajmie się Kamykiem pod warunkiem, że śpi i nie każe się nosić. Z jego ręką nadal źle, w dodatku ma jakiś niedoleczony stan zapalny i takie fatalne mu wyniki morfologii wyszły, że lekarz kazał badanie powtórzyć, żeby wykluczyć pomyłkę laboratorium. Nawet wózek na pierwsze piętro, choć wcale nie ciężki, wnosimy razem, bo on by nie dał rady. W efekcie czas dla siebie mam jak Kamyk zaśnie. Wtedy to ani siły juz nie mam, ani hałasować nie chcę. Zazdroszczę ci. Ale za to pomysł z hula hopem świetny, tylko ja tego cholerstwa przez całe życie nie nauczyłam się kręcić, a wiele razy próbowałam. Olkaa, niezły wieczór! ;-) Ale pomysł z parasolką bomba! Chciałabym to zobaczyć ;-) Judytko, rany, jak ty funkcjonujesz? Piąta toż to środek nocy! A o której Patryczek zasypia? Kamelek nasz mały odkąd jesteśmy u siebie zazwyczaj śpi dłużej. Tylko parę razy zrobił pobudkę o wpół do siódmej. Na spacerki chodzimy, i to długie. Kamyk ciepło ubrany i opatulony rozgląda się wokół z bardzo poważną miną, nie wzruszają go nasze uśmiechy ani zaczepki. Po kilkunastu minutach kleją mu się oczka i zasypia. Czasem na 20 minut, czasem na 2 godziny! Więc korzystamy :-) Spi w pajacu, pod polarowym kocem. Mamy dość ciepło w mieszkaniu, ale na noc przykręcamy w sypialni, żeby lepiej się spało. Na razie nie marznie. Mysico, podobno rozgrzewa mruczenie do siebie mmmmmm... ;-) Trzymaj się, ślemy ci ciepłe myśli! Destiny, jesli odciągasz, bo masz nadmiar pokarmu, to możesz pić sobie codziennie herbatkę z szałwii i robić chłodne okłady. Po ok. 6 tygodniach laktacja i tak się normuje, a piersi zaczynaja produkować na zawołanie, a nie na zapas. Od razu poczujesz różnicę, będą bardziej wiotkie i rzadziej się przepełniają do bólu. wtedy zupełnie inaczej się używa laktatora. Przestaje być to taką mordegą. Jeśli bolą cię brodawki, to smaruj Bepanthenem lub Maltanem lub własnym mlekiem i często wietrz. Ja też myślałam, że nie zdołam dłużej, ale wytrzymałam i teraz jest już od dłuższego czasu super. Pomogła mi poduszka, bo i mnie i małemu od razu wygodniej było. Spectro, buziaki dla Kasi. Całuski dla wszystkich dzieciaczków, zwłaszcza tych dzielnych ząbkujących i leczących ząbki . Pozdrawiam Was wszystkie, może wpadnę jeszcze wieczorem :-)
  7. Andziu, fajnie, że Lenka tak zajada. Kamik od paru dni obserwuje nas przy posiłkach i rwie się do kubków na stole. Jeden pozwoliliśmy mu złapać rączkami, oczywiście pusty, a on tak się dossał do brzegu, jakby wiedział do czego to służy ;-) Chyba wcześniej niż było w planie trzeba będzie urozmaicić mu jedzonko :-)
  8. Hej! Mysico! Fajnie jest coś sprzedać:-) My też przedwczoraj wieczorem wystawiliśmy naszą pierwszą rzecz - monitor i już po godzinie przebili cenę minimalną :-D Rany, ale frajda! A przynajmniej będzie luźniej w pokoiku, który szykujemy dla Kamyka. Jeszcze muszę sprzedać mega klatkę po króliczku, bo już chyba nie będziemy mieć innego. Przynajmniej nie tak szybko. I druga mniejszą. I wielkiego zawalidrogę - rowerek treningowy. Wiem, wiem, brzmi to paradoksalnie, że narzekam na fałdy, a rowerek w domu. Ale uwierzcie mi - to najmniej używany sprzęt jaki sobie można wyobrazić. Nigdy nie kupujcie, bo będzie służył jako wieszak na spodnie męża ;-) Po prostu nie mam na niego kiedy wsiąść - jedyne wolne chwile mam jak Kamyk śpi, ale wtedy nie będę szumieć i huczeć tym klamotem. Poza tym jest tyle roboty w domu... No i jazda na takim rowerze zabija ...nudą. No i jak to wszystko wyprowadzę z domu, to Kamiś będzie miał śliczny pokoik. Dzisiaj właśnie przed godziną wróciliśmy z Ikei, kupiliśmy nową komodę i parę drobiazgów. Komoda będzie malowana w żyrafy i słonie ;-) Kamyk po prostu rozwija się w oczach. Wczoraj postanowił sprawdzić, czy leząc w foteliku zdoła wykorzystać świeżą umiejętność przekręcania się na brzuch. Zdołał. Dobrze, że stałam i patrzyłam co on robi, bo moment go dzielił od wypadnięcia. Dzisiaj już robił to z łatwością. Odkrył, że ma fajeczkę ;-). Przy kąpieli się łapał stale za ptaszka. :-) Złapał się dzisiaj też za stópkę i z wielkim zainteresowaniem ją sobie obejrzał. Wyglądało to bombowo! Poza tym dziś zaskoczył nas także wędrując daleko od maty i dywanu. przegibał się spory kawałek, wiekszość drogi przebył ruchem obrotowo-brzusznym ;-) Zatrzymał się dopiero na panelach, bo śliskie i nie miał się jak przekręcić. No a najlepsze zaserwował mi wieczorem. Stałam z nim przed lustrem przytulając policzek do policzka i śmialiśmy się do dzidziusia w lustrze. No i Kamiś w pewnej chwili odwrócił główke w drugą stronę. więc ja odwróciłam się też i znowu do lustra. Kamiś uśmiechnął się do dzidzi i znów głowka myk. To ja znów. A on uznał, że to zabawa i tak z usmiechem kręcił się na wszystkie strony przed tym lustrem. Popłakałam sie prawie z radości - to jego pierwsza zabawa społeczna! Jest taki rozkoszny, taki wesoły. Od samego rana się śmieje.
  9. Mój mężuś mnie zaskoczył jak stwierdził, że teraz to mi pół Hollywoodu zazdrości! Podobnież co bardziej imprezowi aktorzy i gwiazdorzy celowo wycinają wyrostek, bo potem można chlać bez żadnych konsekwencji żołądkowo - jelitowo - trawiennych! ;-) Na sobie nie sprawdzałam, ale jak mi się kiedyś w życiu przydarzy pochlać, to wam zdam relację ;-)
  10. Fraszko, szczęśliwej podróży i miłego pobytu!
  11. Marsjanko - świetne! :-D Andziu, mój Kamyk jakoś nie miał oporów przed butlą, głód to głód. czasem też wcześniej jadał, jak musiałam np. pojechać do dziakanatu, czy cóś. Mało tego - tak mu się spodobało, że po moim powrocie odstawiał cyrk przy piersi, bo mu się ssać nie chciało. A smoczek miałam jedynkę z aventu. Poza tym często używaliśmy smoczka - samego smoczka, żeby mu podawać lekarstwo na kolki (Debridat) czy wody koperkowej. Odmierzaliśmy te 5 ml , wlewaliśmy do smoczka i do buźki. Może skojarzył go ze słodkim pomarańczowym Debridatem i dlatego nie wypluwa? Z moim wyrostkiem było tak (hehe): Ok. 7 rano zaczęło mnie boleć w podbrzuszu, myślałam, że znów niestrawność, tylko dla odmiany po prawej a nie po lewej stronie. Potem robiłam się coraz słabsza, nie mogłam podnieść Kamika, aż w końcu nie mogłam wstać z kanapy. Biegunka i wymioty - choć i tak nic nie jadłam ani nie piłam (przez cały dzień tylko pół szklanki wody). Na końcu wymioty podobno przedziwne (Tomek mi mówił, bo stał przy mnie z wiaderkiem). Fleeeee! Ale Wam tu opowiadam obrzydliwości! Pogotowie przyjechało po łaskawym przyzwoleniu dyspozytorki i zapewnieniu Tomka, że pokryje koszty nieuzasadnionego przyjazdu. Lekarz jakoś podejrzliwie na mnie patrzył, może nie wyglądałam na taką chorą? Ostatecznie stwierdził: No dobra, to niech sie pani położy, zbadam ten brzuch. Zbadal i stwierdził, że mam zapalenie jajników i zabierają mnie na ginekologię. Zdębiałam. Kazali mi usiąść w karetce na tym fotelu zaraz przy drzwiach. No i ponieważ byłam tak słaba, że się nie mogłam utrzymać, to przy pierwszym hamowaniu runęłam na podłogę przede mną. Zdębiał tym razem lekarz i zapytał: co się stało? Cholera mnie wzięła, ale syknęłam uprzejmie: jak mówiłam - jestem słaba i nie dam rady się tu utrzymać. Na izbie przyjęć sanitariuszka kazała mi siedzieć dopóki nie przyjedzie z wózkiem (chyba nie miała ochoty mnie znów zbierać z podłogi). Ale wózek miał chyba ze sto lat, mówię Wam, łatwiej chyba byłoby jednak pieszkom niż tym rzęchem. Na ginekologii badania, potem usg - wszystko ok. Lekarka stwierdziła, że to ewidentny wyrostek, na szczęście nie rozlany. odesłała znów na izbę przyjęć i czekałam tam na chirurga. Długo czekałam. zbadał, stwierdził, że chyba rzeczywiście wyrostek - zlecił badanie krwi. Na wyniki znów długo czekałam. Okazało się że rzeczywiście wyrostek. Zrobiła się z tego już 17 czy 18 godzina, piątek. Ordynator chirurgii dwie godziny wczesniej skończył pracę i zaczął trzytygodniowy urlop. Mieli straszny dylemat co ze mną zrobić. Na szczęście dyżur miał bardzo fajny, młody lekarz i stwierdził, że on nie ędzie czekać, aż to pęknie. Zawieźli mnie na oddział chirurgiczny, przygotowali, potem na blok, pocięli, pozszywali i godzinę niecałą później już wybudzona leżałam na oddziale. A pozszywał mnie tak, że aż pielęgniarki przy zmianie opatrunku podziwiały! Maleńka równa kreseczka, bez tych poprzecznych, długość 5 cm. Artysta krawiec ;-) Jak szłam na zdjęcie szwu, to inny lekarz pytał kto mi po znajomości taki szew założył :-) A najlepsze oczywiście po wybudzeniu. Lekarz przypominał mi trochę Tima Rotha, miał cos takiego w twarzy podobnego. Bardzo lubię tego aktora, ale siedziałam cicho. Na początku. Bo po wybudzeniu z narkozy nie panowałam nad tym co mówię i oczywiście tekst: Ale pan doktor mi przypomina Tima Rotha. Zdębiał. On: Hmmm, tak?... Ja: O tak, bardzo. Bardzo pan podobny. Nie, to on podobny! On: ...? Ja: Oglądał pan Cztery pokoje? On: tak... Ja: uwielbiam ten film... I z głupkowatym uśmiechem pojechałam na tym łóżku dalej. Patrzył na mnie jak na wybitną kretynkę :-) I tak przez cały dyżur, jak podchodził do mojego łóżka to z jakąś taką rezerwą i dziwnym spojrzeniem ;-) Ale jak powtórzyłam mu pochwały pielęgniarek na temat szwu, to sie zarumienił! A! I miał najdelikatniejsze dłonie jakie widziałam w życiu - długie, szczupłe palce, jak coś trzymał, nawet kartkę papieru, to samymi czubkami palców, za koniuszek czy brzeżek. No i to by było na tyle. Poleżałam trzy dni, pomarudziłam na obchodzie, że muszę już iść do domu nakarmić dziecko, bo laktator mi już niewiele odsysa i piersi mi pękną i chyba się wystraszyli ;-), bo od razu dostałam wypis. Najgorsze było to, że przez trzy dni nic nie jadłam ani nie piłam przez dwie.pielęgniarki przychodziły tylko w nocy co jakiś czas zwilżać mi usta mokrą łyżeczką. Ani kropli do picia. tylko kroplówy. Jak czwartego dnia dostałam na śniadanie kleik ryżowy na wodzie, to myślałam, że zeżrę to plastikowe poidełko! Kleik miał konsystencję, zapach i smak krochmalu - obrzydliwy! Ale wypiłam w dwie minuty parząc sobie język. ;-) Na szczęście wyrostek jest tylko jeden. nie chciałabym tego znów przechodzić. Ból okropny, a najgorsza ta niemoc.
  12. A ja patelnię Tefala wywaliłam w czortu! Wygięła mi się po jakichś 2 czy 3 miesiącach używania. No i przestała sie nadawać na płytę ceramiczną. A za to bezkonkurencyjna okazała się Steka z Ikei! Hehehehe, za dychę niecałą! Jestem taka zadowolona od lat, że aż sobie drugą taką samą kupiłam. :-D
  13. Andziu, ja tez miałam Hib normalnie, nie wiem czemu w kalendarzyku tak napisane? Może jest przeterminowany? :-( Marchewko, mają kartę szczepień Kacperka, niech sobie lale sprawdzą ile czego miał i zamówią to co trzeba. Ty nie musisz się na tym znać, a one owszem. Fraszko, powodzenia!
  14. A tu jest galeria, która sprzedaje jej obrazy. Zakręciłam się! Ale te ceny otrzeźwiają jak kubeł zimnej wody: http://www.dodajdzieciomskrzydel.pl/2/sklep-dev/index.php?autor=Wąsowska%20Beata&s=0
  15. i ewentualnie stąd: http://www.beatawasowska.com/galeria/index.html
  16. Hmmm, Olkaa, nie wiem czemu ci się nie otwiera, u mnie ok. Spróbuj może stąd: http://www.beatawasowska.tychy.pl/indexx.php
  17. Aaaa, i jeszcze w 2, 3-4 i 5 miesiącu zalecany Hib.
  18. Marcheweczko, w książeczce Kacperka masz wpisane ile szczepionek przeciwko czemu już dostał. Po urodzeniu wzw pierwsza i gruźlica. W 2 miesiącu wzw druga i pierwsza ditepe. W 3-4 miesiącu druga ditepe i pierwsza polio. W 5 miesiącu trzecia ditepe i druga polio. W 6-7 miesiącu trzecia wzw. Tak mam napisane w kalendarzu szczepień.
  19. Marchewko, to jedna z najlepszych współczesnych polskich malarek. Tak mówią. Osobiście na malarstwie znam się jak kura na pieprzu. Ale kocham jej obrazy! Jej barwy! Zresztą zobacz sama: http://www.beatawasowska.tychy.pl/
  20. Mamuniu, Fraszko - miłych wojaży! Destiny, u mnie trudny był tylko pierwszy miesiąc. Potem Kamyk przestawił się na tryb 24 godzinny i zaczął spać w nocy. Fakt, że automatycznie przestał spać w dzień, ale za to był taki fajny! Mógł godzinami zwisać z rąk i wgapiać się w trawkę. No i rozpoczęło się fascynujące obserwowanie jak się rozwija i uczy. A rozwijał się w oczach! Z godziny na godzinę umiał coś nowego, jednym się człowiek nie zdążył nacieszyć, a już było następne! Warto na to poczekać! :-) Spectro, lekarz fajny, dzięki za polecenie. Chyba skorzystamy na dobre. A najlepsze było w poczekalni: zarejestrowałam smyka i szukam gdzie oni są ci moi faceci. Patrzę, stoją pod ścianą i patrzą na obraz. Aż mnie zatchnęło! Mówię do Tomka: Matko! Te kolory jak u Beaty Wąsowskiej! I oboje jednocześnie patrzymy w dolny róg: sygnatura: B. Wąsowska! :-) I oboje okrzyk: bo to jest Wąsowska! :-) :-) :-) Myślę: Rany! Ale przychodnia! Stać ich na obrazy Beaty Wąsowskiej ot tak w poczekalni! :-D I jednocześnie inna myśl: Wąsowska? Wąsowski? O jasny czort! Żona? Córka? :-D No i nie wytrzymaliśmy - zapytaliśmy pana doktora o powiązania :-) Potwierdził: Niestety, od 25 lat :-D Nie wiem czemu \'niestety\'. Mnie się wydaję, że musi być piękne i fascynujące życie z osobą, która widzi świat w takich barwach! :-) Ech, może kiedyś doczekam się jej obrazu w moim salonie...
  21. Majeczko, a co na to twój mąż? Może nie powinnam pytac - zgaduję, że on chce drugie ;-) A jeśli drugi bejbik, to kiedy - za te pół roku? Mnie Andzia natchnęła - bo sama nie wiedziałam kiedy bym chciała mieć następne (ale wiem że będzie!). I Andzia mi podsunęła świetną myśl, że wtedy, gdy Kamiś będzie w przedszkolu :-D Na tyle mały, by różnica wieku nie była duża i na tyle duży, żeby oczekiwać odrobiny samodzielności. Andziu, nie masz takiego posranego szczęścia, jak się obawiasz. Lenka przynajmniej je już cokolwiek poza cyckiem. Jak ja poszłam pod nóż, to Rumianek miał 2,5 miesiąca, a jego tatuś połamaną w czortu kończynę! Będziemy trzymać kciuki! Jakie będzie znieczulenie? Miejscowe? Bo po zwykłym to nie można tak od razu karmić. Będzie dobrze, kochana! Jesli chodzi o zamówienie, to chyba na razie wszystko. Najwyżej poczekam do listopada :-)
  22. Destiny, ja próbowałam z różnymi po kolei, aż w końcu zadziałało. Służę Lefaxem i Bobotikiem. Przetrwasz! Ja teraz sama sobie się dziwię, że miesiąc tak żyłam, a teraz jedna poszarpana noc mnie rozkłada na łopatki. Głowa do góry! A kolki też minęły nagle. A jak simeticon nie działa, to poproś lekarza o receptę na Debridat. To inna substancja chemiczna. A nuż?
  23. A ja w tym tygodniu dostanę odpowiedź w sprawie pracy. Jesli będzie pozytywna, to może kiedyś mnie też będzie przysługiwał urlop dodatkowy? Zobaczymy... Konkurencja była ostra, jakoś marnie mi się kalkulują moje szanse. :-( Dziś idziemy pierwszy raz do nowego lekarza. Spectro, znajoma też mi polecała dra Wąsowskiego, więc zapisałam Kamyczka. Dziś idziemy leczyć siusiaczka, bo po zerwaniu stulejki niestety wdała mu się infekcja :-( Ale długo śpi! Chyba nadrabia zaległości z nocy. Oby nie na zapas! Nie umiem sie przyzwyczaić, że ostatnio rzadziej je. Trzy godziny sa dla mnie trudne. A pomyśleć, że niedawno sie zastanawiałam, kiedy będę mogła wyjść z nim na spacer i nie zastanawiać się ile razy w tym czasie zażyczy sobie cyca... Ech, chyba ciężko mi dogodzić ;-)
  24. Andziu, Jaś to całkiem duży chłopak! A Lena jak zwykle całuśna, ech! Judytko, a mnie nie wpadło do głowy włączyć komputera o czwartej, gdy Kamik dawał mi popalić i urządzał nocne harce :-). Ominęły mnie nocne pogaduchy :-D Współczuję ci, bo teraz znam ten ból ;-) Jestem cholernie niewyspana, a wiem, że dzis wieczorem nieprędko sie położę, bo jutro zaliczam i muszę się pouczyć. Makabra! Spectro, podaj mi adres na maila: agalenka@o2.pl Już się nie mogę doczekać!
  25. A najwspanialszy z całego porodu był Tomek. Prawie do samego końca miałam zamknięte oczy, nic nie mówiłam, a on mi w myślach czytał. Położna stwierdziła, że był lepszy od niejednego lekarza, a studenci po wszystkim mu gratulowali, bo jeszcze takiego tatuśka nie mieli. Był fantastyczny. I ześwirował na punkcie Kamyka od razu, a ja się uczyłam go kochać przez jakiś czas. Pamiętam, że na początku czułam sie jak kosmitka. Nie że jakiś mały kosmita pojawił mi się w domu, tylko wszystko wokół włącznie z małym było takie na miejscu, takie idealne, a w tym wszystkim ja taka nieco odrealniona czy otumaniona. nie wiem do dziś czy to jakies hormony tak działały? Sam Kamiś mnie sprowadził na ziemię szybko, bo najpiękniejszy widok jaki miałam, to jego malutkie usteczka po omacku szukające piersi. Ech...
×