Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nula_tyszanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nula_tyszanka

  1. Dziewczyny, byłam na tej rozmowie i mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to właśnie to: firma doradztwa personalnego, rekrutacje, szkolenia, outplacement itp. Zawsze to chciałam robić. Z drugiej strony żeby to robić, to musiałabym sama szukać swoich klientów - jak przedstawiciel handlowy. :-( To właśnie ta mniej przyjemna część, bo ja niezbyt się do takiej roboty nadaję. Chyba. Nie wiem co robić. Mam czas do końca miesiąca, żeby dać odpowiedź. No ale za to powrót miałam przyjemny, bo miałam okazję spotkać Mysicę! :-D Mysico, tak prawdę mówiąc, to już twoje zdjęcie mnie zaskoczyło. Czytając cię wyobrażałam sobie wysoką energiczną brunetkę, a tu niespodzianka: drobna delikatna blondynka. Bardzo się cieszę, że się poznałyśmy. Teraz kolej na wspólny spacer z maluchami :-)
  2. Marchewko, masz rację. Nie miałam zamiaru generalizować, ale chyba jakoś bezwiednie mi wyszło. Jednak my okrągłe tyłeczki czasem musimy się pocieszyć ;-) Dziewczyny, trzymajcie kciuki. Jutro mam rozmowę o pracę. I nie mam się w co ubrać! A moja szafa na dodatek jest w Tychach! Buuuuuu! :-( Mamuniu, świetna pozycja do snu :-)
  3. Na przyszłość muszę pisać \"obficie\". Ale nie każdy kontekst to przyjmie!
  4. Tak czytam i zastanawiam się, co oni zrobili z moim tekstem? To już nawet \"hojnie\" nie można napisać? Kto mi to przerobił? Co za cymboł jeden nie zna polskiego? I teraz wyszło na to, że ja wulgaryzmów używam! Santa Madonna, trzymajcie mnie, bo nie zdzierżę!
  5. Majeczko, gdyby Bartuś potrzebował rehabilitacji, to by was lekarz wysłał. Więc zamiast się dołować powinnaś się cieszyć, że wszystko z nim tak dobrze! Co do wagi - hmmm, witaj w klubie :-) Powiem ci, że zawsze marzyłam żeby być wiotką chudziną, ale natura zbyt hojnie mnie wszędzie obdarzyła. Jednak na ulicy to za mną oglądają się faceci, a nie za kościstymi tyłkami ;-) Bo okrągły tyłeczek ładniej się kołysze niż kość obciągnięta skórą ;-) Tak samo twierdzi mój mąż ;-) i twierdzi też, że tak myślą wszyscy normalni faceci! A tak na poważnie to ja też przytyłam i nie straciłam. Teraz nie mam sie w co ubrać, bo wszystko za ciasne, ale jakoś nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie teraz. I z pewnościa nie ma sensu się porównywać z innymi babkami. W końcu żadna z nich nie była w ciąży z moim bejbikiem i żadna z nich nie urodziła Kamyczka, więc i żadna z nich nie będzie wyglądać jak ja, ani ja - jak one. Nie dołuj się, wszystko z czasem się samo rozwiąże. To dla ciebie: Mysico, Michałek jest śliczny. Jego uśmiech zniewala ;-) I teraz z pewnością cię rozpoznam na spacerku w parku :-) Bombowy kojec! Gdzie taki kupiłaś i ile takie cudo kosztuje? Zabaweczka też niezła, choć Kamyk na razie za mały na taką. Pora spać, dobranoc!
  6. Destiny: http://www.vitanea.pl/index.phtml?action=produkt_szczegoly&&pid=45206 http://www.bobomarket.pl/x_C_I__P_27514434-27510001.html?skad=ceneo http://www.bobomarket.pl/x_C_I__P_27525426-27510001.html?skad=ceneo lub używane: http://www.allegro.pl/item230037705_mata_edukacyjna_dla_maluszka.html http://www.allegro.pl/item239831608_mata_edukacyjna.html http://www.allegro.pl/item230584634_mata_edukacyjna_dla_malucha.html itd - na allegro jest sporo.
  7. Destiny, przychylam się do opinii: mata jest świetna. Kamyczek też lubi leżeć i podziwiać dyndające zabawki. Ale dzisiaj ma spanie! Niesamowite! Budzi się tylko żeby pojeść. Babeczka! Mhmmm... Ja chyba muszę myśleć o moim wielkim tyłku :-( Ale zjem jabłuszko! :-)
  8. Aaaa! Dodam tylko, że jak dzwoniliśmy za pierwszym razem na pogotowie, przy zapaleniu piersi, to miałam już 39,7 stopnia. Pani nawet nie napomknęła, że raczej mam nie karmić, dopóki nie zbiję poniżej 39. Co ją to obchodziło?
  9. A my doczekaliśmy się w końcu rehabilitacji z NFZ. Dobrze, że wcześniej byliśmy prywatnie i przez miesiąc ćwiczyliśmy sami, bo ponad miesięczny termin jest psu na budę. A tak lekarka stwierdziła, że mamy dołożyć jedno ćwiczonko do naszego zestawu i przyjść do kontroli za 3 tygodnie. A muszę się wam pochwalić, że pierwsze efekty mieliśmy już po kilku dniach ćwiczeń. Napięcie prawie ustąpiło :-D A Kamilek waży już 6600! Mój dzielny chłopczyk! My na szczepienie wybieramy się za tydzień, juz cierpnę na myśl o jego płaczu :-( Wiecie, moje dziecko podało sie na tatuśka. Nie znosi upalnej pogody, nie lubi spacerów na słońcu i ogólnie jest marudny w typowy letni dzień. Tomek z kolei jest najszczęśliwszy, gdy na zewnątrz są burzowe chmury, leje, a temperatura nie przekracza 20 stopni. Przez ostatnie dni Kamyk jest jak aniołek! :-) Sypia w dzień (krótko bo krótko, ale kilka razy!), jest spokojny, niesamowicie wesoły, śmieje sie głośno, a jeść już żąda tylko co dwie godziny! W nocy dziecka nie ma, o jedzenie kwili cichutko, a nie drze się wniebogłosy i to coraz rzadziej. A ja jestem istota ciepłolubna i teraz jestem w mniejszości. Chyba mogę zapomnieć o jakichkolwiek wakacjach na greckiej plaży... Co najwyżej zwiedzanie norweskich fiordów ;-) Co do służby zdrowia - mogę odpisać dopiero teraz, bo wcześniej nikt by mnie nie opublikował. Moja przychodnia jest w Tychach, a ja jestem w Siemianowicach. Jest środek nocy, budzę się z obolałą piersią i z dreszczami, jakich w życiu nie miałam. Temperatura początkowo normalna zaczyna coraz szybciej rosnąć. Rano jest strasznie - 38 stopni i rośnie, ból głowy, bóle mięśni i stawów, dreszcze, osłabienie, zawroty głowy... Tomek dzwoni do przychodni, żeby zamówić wizytę domową (nie byłam w stanie nawet zejść do auta i dojechać). Nie przytoczę tej rozmowy, bo mnie krew zalewa. W skrócie: wal sie na ryj kretynko, śmigaj do Tychów i nie zawracaj nam tu głowy. G***o nas obchodzi twoje dziecko karmione piersią itp. Dzwonimy na pogotowie - jeszcze gorzej. Dorzucili jeszcze: Jak nie ma zagrożenia życia, to nie przyjedziemy. Tomek stwierdził: Dobrze proszę pani, zadzwonię za trzy dni, jak żona zacznie śmierdzieć. Czy wtedy już k***a mać przyjedziecie? Pani się obraziła i zagroziła konsekwencjami prawnymi. I jeszcze doradziła: niech żona weźmie pyralginę. T: Ale żona karmi, nie wolno pyralginy. Babsztyl: Ależ wolno, jest bezpieczna. T: Nie wolno, co pani opowiada, proszę sobie sprawdzić. Babsztyl: Niech mnie pan nie poucza. Jak pan taki mądry, to po co pan dzwoni, niech pan sam leczy żonę. Dup! słuchawką!!! Oczywiście pyralginy nie wzięłam. Następny przypadek już niedługo potem: Tomuś złamał rękę. Dzwonię na pogotowie, podobne teksty, np.: a czy to złamanie, czy zwichnięcie? Ja: Nie wiem proszę pani, nie mam rentgena w oczach, bo ja nie supermen. Ona: Niech pani się nie wymądrza. Jak nie ma zagrożenia życia, to za przyjazd karetki się płaci!. Ja: A czy ona wogóle przyjedzie, bo powtarzam, że mąż już jest bliski omdlenia... I tak dalej... Przyjechali. To, że na pogotowiu Tomek dostał zastrzyk z morfiny zanim mu nastawili, zawdzięcza tylko litościwej pielęgniarce, bo widziała, że jest prawie zielony. W tajemnicy przed lekarzem dała. Tydzień później skończyły się tabletki przeciwbólowe, część była wykupiona z recepty - po 3 dniach nie ma, potem załatwione przez znajomą aptekarkę i w końcu podarowane przez chorą na kręgosłup ciotkę - od ust sobie odjęła :-) No więc Tomek wyruszył po receptę. Odmówili w jednej przychodni (niech pan do swojej przychodni idzie!), potem w drugiej, potem na pogotowiu w siem-cach, potem na pogotowiu w Katowicach. Cierpiał cały łikend... No i na koniec jeszcze był mój wyrostek... Powiem tylko tyle, że ból naprawdę blednie wobec bezsilności i wściekłości. Ostatecznie jednak przeżyłam... A we wtorek mieliśmy zaszczyt poinformować siemianowicką przychodnię, że Infanrix wstrzymany w obrocie na cały kraj. Oni: niemożliwe, bo Sanepid nic nam nie przysłal. My: Już od kilku dni. Oni: niemożliwe, bo Sanepid nic nam nie przysłał... My: Sprawdźcie na stronie głównego Inspektora Farmaceutycznego - pisze jak byk. Oni: niemożliwe, bo Sanepid nic nam nie przysłał... A ja mam tam za tydzień iść z Kamykiem. Wyć się chce... Idę spać, dobranoc pchły na noc... ;-)
  10. Hej! Jeszcze siedzę, aż mi włosy wyschną, więc skrobnę nocną porą. Mój mężuś właśnie mi zafarbował włosy! To jego debiut, zresztą mój też, bo nigdy nie farbowałam - tylko balejaż u fryzjera. I jeszcze taki odmienny kolor! Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie :-) Mamuniu, Aluś fajny gość! Zdjęcia z zoo też mi się podobają. Zazdroszczę wam wyjazdu. A co do purpury - też mam w domu - w sypialni heheh. Ale tylko jedną ścianę (za to tę odpowiednią ;-)), bo ciężko było Tomka przekonać. A potem sam stwierdził, że mogła być cała sypialnia, bo fajny kolor :-) Marchewko, gratuluję! Rany, faktycznie wielki gość z Kacperka! Fajnie, że wszystko tak dobrze :-) Pyniu, czy Alusia zasypia sama w łóżeczku? Mój Kamyk ładnie zasypia wieczorem, ale tylko przy piersi. A potem śpi grzecznie, od czasu do czasu budząc się na karmienie. Jak zrobić, żeby położyć go do łóżeczka i żeby sam w nim usnął? Czytałam tę książkę oczywiście, staram się utrwalać pewne zachowania, wieczorny rytuał z kąpielą itp., ale mały zawsze zasypia przy cycku, nawet muszę go budzić, żeby pojadł jeszcze z drugiego. Uczyłaś jakoś Alę, czy to samo z wiekiem przychodzi? Olapi, niech to będzie niezapomniana imprezka! :-D Fraszko, Marchewko, jak wam się podoba taka chusta: http://www.tanimarket.pl/1926_Nosidlo_typu_Chusta_-_Tikamak_Red_Castle.html Mnie bardzo! Mysico, jak już będziesz, to może nareszcie nam się uda spotkać w parku? Kamyk na szczęście znów potrafi wytrzymać w wózeczku, przynajmniej jakiś czas i możliwe są u nas dalsze spacerki. Daj znać, kiedy ci pasuje. :-) Pozdrawiam was wszystkie!
  11. A torba jest duża i pewnie na długo starczy. Zresztą Baby Bjorn robi jeszcze ładniejsze, z takim fajnym obrzeżem.
  12. Marchewko, prawda, że to piękne, na ile sposobów można pokazać miłość? :-D Ja moglabym go przytulać, całować i pieścić całą dobę. A w kolejce jest jeszcze tatuś, dziadkowie i wujcio. Trochę za dużo chętnych jak na mój gust ;-) To mówiłam Tomkowi w ostatnich tygodniach ciąży, gdy nie mógł się doczekać Kamilka - że ja się cieszę, bo mam go jeszcze tylko dla siebie, a po porodzie będę musiała się podzielić...
  13. Marchewko, prawda, że to piękne, na ile sposobów można pokazać miłość? :-D Ja moglabym go przytulać, całować i pieścić całą dobę. A w kolejce jest jeszcze tatuś, dziadkowie i wujcio. Trochę za dużo chętnych jak na mój gust ;-) To mówiłam Tomkowi w ostatnich tygodniach ciąży, gdy nie mógł się doczekać Kamilka - że ja się cieszę, bo mam go jeszcze tylko dla siebie, a po porodzie będę musiała się podzielić...
  14. Marchewko, we wrześniowym numerze Mam dziecko jest o nosidełkach. I jest też nosidełko Cybex, od pierwszych dni życia. Dzieciątko w nim leży, fajnie to wygląda. A potem można nosić normalnie. Poczytaj na stronie: http://www.cybex-online.com/website/cybex_igo_babycarrier.php A co do chust - też się bałam, ale moja torba ma obie burty ściągane, jest głęboka, a Kamil i tak najbardziej lubi, jak mu nogi górą wychodzą i dyndają na zewnątrz. To ich strona: http://www.premaxx.com/en/products/baby-bag/index.aspx Na początku niepewnie do tego podchodziłam, bałam się, czy dobrze ułożę, ale spoko, bardzo szybko opanowałam tę łatwą sztukę. A Kamykowi się to podoba, pod warunkiem, że nie zsunę mu burty nad buzią i może patrzeć. Chociaż naprawdę szybko w niej zasypia. Okazała się niezastąpiona zwłaszcza po operacji - nie mogłam małego nosić na rękach, żeby szwy mi nie puściły. A w chuście - bez problemu! Fantastycznie odciąża kręgosłup. Polecam. Poza tym ja się nie boję nosić małego kiedy tylko chce. Wiem, że po prostu tego potrzebuje. Myślę, że zwłaszcza teraz, na początku, nie liczy się to czy się przyzwyczai czy nie. Ważniejsza jest jego potrzeba bezpieczeństwa i bliskość z rodzicami. Poza tym trzeba mu pokazać, że świat jest fajny, ciepły i przyjazny. Że reaguje na jego potrzeby i nie zostawia go samego. A z czasem i tak stanie na własnych nogach... chyba ;-)
  15. Majkkaa, to prawda, nic na siłę i wbrew sobie. Szkoda, jestem wielką zwolenniczką piersi i zawsze będę zachwalać i namawiać, ale rzeczywiście nie ma sensu się szarpać. Co do łuski kakaowej - piłam długo, a efekt był taki, że jak odstawiłam to Kamilowi od razu kolki przeszły. Uważaj, zresztą jak z kakao i czekoladą w każdej postaci. Lepszy i skuteczniejszy jest kompot z jabłek, naprawdę działa. Ja też mam problem z odciąganiem. Efekty mam podobne. Po godzinie odciągam co najwyżej 60 ml. A mały za to potrafi całkiem nieźle sam sobie poradzić. Ja odciągam zawsze przy nim, jak np. śpi, muszę patrzeć i wyobrażać sobie, jak go karmię. W szpitalu musiało mi wystarczyć zdjęcie, ale było ciężko. Poczytaj: http://www.laktacja.pl/index.php?option=com_content&task=category§ionid=7&id=30&Itemid=114 Może będzie ci łatwiej :-) Marchewko, tu masz o enzymach i nie tylko ;-): http://www.laktacja.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=351&Itemid=68 Marchewko, nie spiesz się z nosidełkiem, bo Kacperek jeszcze za mały. Możesz go tak nosić dopiero jak skończy ok. 5 - 6 mies. Wcześniej jedynie chusta. I chyba nie byłoby z nią problemu na kurtkę czy płaszcz. Ja mam BabyBag z Premaxx i jest to w zasadzie torba a nie chusta, ale świetna. Rzadko używam, bo nie mam takiej potrzeby, ale Kamyk szybko w niej zasypia. Kołysze go znajomy chód, leży na wysokości brzucha i piersi, nawet można w niej dyskretnie karmić. A o chustach wogóle poczytaj na www.chusta.pl A lekarka wogóle odradzała nam nosidło na rzecz chusty. Dziecię mnie woła, pędzę. Na razie!
  16. Mamuniu! Gratulacje! A nam wczoraj minęło 10 lat od zaręczyn :-). Cholera jak to leci! Destiny! To wspaniale! Noskiem się nie przejmuj. Mój Kamyczek ma nosek jak guziczek, ale wiem, że tak jak resztę rysów odziedziczył po tacie, więc jeszcze urośnie mu duuuży. Ale kształtny i prosty. Nic przesądzone. Olkaa, słówko bombowe. :-D Pamiętam jeszcze z psychologii rozwojowej, że dzieci w bardzo naturalny sposób przyswajają gramatykę języka. I szczerze mówiąc zapruj wydaje się bardzo logiczne! Po co dorośli wprowadzają wyjątki do języka, gdy dzieci reguły potrafią tak łatwo zastosować? Majkaa, duży bobas! :-) Długajek ;-) Czemu chcesz zrezygnować z piersi? My dziś znów byliśmy u lekarza, kontrolnie. wszystko na dobrej drodze, chociaż ma zastanawiający poziom urobilinogenu w moczu. A żadnego zażółcenia ani innych objawów. Zobaczymy później. Będzie łykał bakterie probiotyczne, może mu się kupa ureguluje. Na razie robi co 5 dni, ale za to gigantyczną! I wszyscy o tym wiedzą, bo tak głośno, że wszystkich budzi ;-) Co za dziecko?! Dziś u lekarki sobie głośno beknął (ponad godzinę po jedzeniu!), a tuż przed samym wyjściem puścił bąka. Po czym my wyszliśmy, a swąd pozostał! Co za niewyparzony tyłek! ;-) Jak tak dalej będzie, to nawet do ludzi wstyd będzie wyjść.
  17. Olapi! Witamy i gratulujemy! Marchewko, no przecież wiadomo, jak się będzie nazywała dzidzia Destiny: DESTINY\'S CHILD !!! ;-) Pyniu, fajne zdjęcia, zwłaszcza ze śpiącą królewną :-) Mój synuś był dzisiaj rozkoszny! Spokojny, pospał sobie rano, potem grzeczny i wesoły bawił się swoimi rączkami. Dziadzio zabrał go na spacerek, a on leżał w wózku! trochę podrzemał i nawet przez sen się uśmiechał! Tak się zastanawiam, czy ktoś mi dziecko podmienił? Mamuniu, ja też intensywnie szukam pracy. Na razie wysyłam, może ktoś się odezwie. Ale i tak jutro wysyłam wypowiedzenie temu gburowi. Będzie za mną tęsknił! Już zjada własny ogon, tyle błędów beze mnie robi. Znajdę coś nowego. Lepsze będzie na pewno niż to co do tej pory.
  18. A co do diety - najczęściej spotykałam się w literaturze ze zdaniem, że karmiąca mama powinna jeść to wszystko, co jadła w ciąży ( za wyjątkiem wzdymających potraw wiadomo). I to podobno dodatkowo chroni malucha przed alergiami na różne pokarmy.
  19. A najlepsze jest to, że małe piersi podobno produkują więcej mleka niż duże. I szybciej. Duże produkują pokarm podobno nieco wolniej. Za to z własnego doświadczenia ci powiem, że zastój albo zapalenie w dużym cycku to przekleństwo! Nawet rozmasować się nie da, bo za głęboko. Do dzieła Marchewko! ;-)
  20. Planuję tak długo jak się da, co najmniej rok lub półtora. To zależy od małego i od tego jak gładko ułoży się karmienie po moim powrocie do życia zawodowego. Rzeczywiście w tym wieku bobas raczej powinien się domagać kubka z piciem niż piersi. Zwłaszcza na plaży. Ciekawe, czy ja w takiej sytuacji będę umiała powiedzieć Kamilkowi, żeby napił się soczku? Na razie karmienie piersią jest dla mnie priorytetem. Fakt, że jak Rumianek życzy sobie co godzinę, to bywa to nieco kłopotliwe, bo nawet nie może iść na spacer z dziadkami, tylko musi ze mną. Ale mam nadzieję, że jak lato minie to wydłuży sobie nieco przerwy między posiłkami. W końcu muszę wrócić na uczelnię. Na początek na egzaminy i zaliczenia, ale potem regularne zajęcia. Zobaczymy.
  21. Problem z odchudzaniem polega u mnie na tym, że karmię małego piersią. I mam wilczy apetyt. On również. Diety odpadają, a odżywiam się racjonalnie - niewiele węglowodanów, z rzadka coś smażonego, bazuję przede wszystkim na produktach sezonowych i rybkach pod każdą postacią. I tak cud, że nie tyję. Po prostu stoję w miejscu.
  22. Olkaa, górę Żar uwielbiam z powodu jej anomalii. Chyba wiesz, że jest tam miejsce, gdzie wszystko toczy się pod górkę. Sprawdzaliśmy wielokrotnie z Tomkiem - auto wjeżdża na górę na luzie, butelka z napojem toczy się pod górę, brzoskwinia mi uciekała pod górę! A jedyne, co jest się w stanie temu oprzeć to ...woda. Spływa w dół! I to obala wszelkie teorie naukowców, którzy stwierdzili, że tam tak naprawdę jest z górki, a to że wydaje się pod górę to złudzenie optyczne. No więc co z tą wodą? Ale gips z tą szczepionką... Ciekawe, co teraz z Kamyczkiem? Trzeba będzie powtarzać od początku inną? Rany, jak ja chcę już do siebie! Do mojego mieszkanka w bloku, bez ogródka, przy ruchliwej ulicy! Buuuuuuu! Ale jest moje, bez teściowej i bez schodów. Nie musiałabym schodzić piętro niżej, żeby napić się szklanki wody. Nie musiałabym słuchać, jak pod nosem burczy na tyle głośno, żeby wszyscy słyszeli i udawać, że jednak tego nie słyszę. I miałabym swoją sypialnię z wielkim łóżkiem i moją szafę! Chociaż szafa to teraz psu na budę, bo i tak się w nic nie mieszczę. Muszę odbudować swoją garderobę w rozmiarze większym... Buuuuuu! Przez trzy tygodnie po porodzie leciałam z wagi równomiernie, a potem stop! I tak stoi już prawie trzy miesiące, a to przecież jeszcze pięć kilo! Kiedy spadnie? Czy wogóle spadnie? Przed operacją regularnie ćwiczyłam (choć i tak bez efektów), ale teraz nawet przy ćwiczeniach izometrycznych mnie boli. Jasna cholera! Rany, chyba mam dzisiaj zły dzień. Muszę jeszcze nałapać Kamykowe siku i oddać do analizy. Poszliśmy do lekarza z wysypką na buzi, chciała wyeliminować z przyczyn zakażenie dróg moczowych i kazała zrobić badanie moczu. Zrobiliśmy, żadnej infekcji, ale za to okazało się, że ma zbyt zasadowy mocz. Zakwaszaliśmy witaminą c, teraz do kontroli. Mam nadzieję, że nic mu nie dolega. Tego by brakowało, żeby jeszcze Rumianek dołączył do naszego domowego grona zdechlaków i połamańców. Próbuję wymyślić coś wesołego na koniec i nie umiem. Dziś dzień żalów i biadolenia. Pa dziewczynki! Trzymajcie się lepiej niż ja.
  23. Mój mąż dziś przygotował mi romantyczną kolację przy świecach! Myślałam, że po prostu zjemy chińszczyznę normalnie jak to teraz jadamy, a tu niespodzianka... A w dodatku to popisowe danie Tomka, więc ja jedynie nałożyłam wszystko na talerze. Ale miło... A potem jeszcze deser - torcik tiramisu :-D Teraz mi błogo i rozkosznie ;-) I nawet nie muszę już jechać na wakacje, w tych parę godzin naładowałam akumulatory. Oby Kamilek pospał teraz długo, bo mamusia musi jeszcze strawić tę lampkę wina ;-) Mamuniu, tło za moimi mężczyznami należy akurat do teściów, ale teściowa ma gust doskonały i wielki zmysł do urządzania domów. Tylko że ja tu czuję się czasem jak w muzeum - to jest dom zbyt doskonały ;-)
  24. Dziś Kamyczek kończy trzy miesiące. I jak na takie duże bobo przystało ślicznie leży na brzusiu. I waży już prawie 6,4 kg! Oto on: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/01d27e50fbcf670f.html A tu z tatusiem: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9292d778e1315b68.html
  25. Pyniu! Fajnie cię znów czytać :-) Babeczki kajmakowe... Mhmmmm... Próbuję sobie wyobrazić ten smak... Ech... Mamuniu, zazdroszczę ci. Stół jest super. Moja kuchnia jest tak mała, że nie mam szans na stół. Mamy tylko blacik w rogu dla dwojga. Nie wiem co będzie jak Kamyk zacznie z nami śniadać? Ja też mam miejsce, do którego chciałabym wrócić - mała wioska w pobliżu Gór Stołowych. Byliśmy tam rok temu na pamiętnym urlopie ;-) Kiedyś pokażemy Kamykowi to miejsce, ale chyba nie zdradzimy mu wszystkich szczegółów... hihihihihi A smak z tym związany? Najwspanialsze na świecie rydze. Na masełku, z jajeczkiem. I na zapiekance. I duszone ze śmietaną. Tam rydze rosły na leśnej drodze całymi dywanami! I nie tylko rydze. Pycha! Uwielbiamy grzyby, dużo suszonych jeszcze nam zostało do dziś. Ja też chcę do kosmetyczki!!! Tak dawno już nie byłam... Ale przy tej małej ssawce nie mam szans - życzy sobie jadać co godzinkę, w najlepszym wypadku co półtorej. Czy to normalne? A w nocy przecież ślicznie śpi i budzi się dopiero po ok. sześciu godzinach. Dobre i to - przynajmniej się wysypiam :-)
×