Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nula_tyszanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nula_tyszanka

  1. Marchewko, syn mojej kuzynki też tak miał przez długi czas, ale samo przeszło. Tylko rzeczywiście trzeba było układać różnie. Lekarz na pewno ci poradzi i uspokoi, nie martw się. Dzieci mają mięciutkie i elastyczne kości jeszcze długo, wszystko wróci do normy. Mamuniu, kolor jest wręcz smakowity, jak apetyczne jabłuszko, mniam! Olkaa, Krzyś jest genialny! Zapisuj to wszystko, bo żal, żeby stracić takie perełki. Może kiedyś je wydasz i zarobisz ciężką kasę?
  2. Mysico, szczęśliwej podróży i baw się dobrze! Mamuniu, jak tylko mój małżonek odzyska swoją rękę, a synuś tatusia, to będę tak dużo pisać, że mnie wyrzucicie. Na razie jestem jedyna, która zaspokaja jego potrzebę bycia noszonym na rękach. A jak nie jest na rękach (bo np. śpi, choć mu się to zdarza niezmiernie rzadko), to i tak mam mało wolnego, bo w tym czasie trzeba sie zająć tatusiem Kamilka, domem i ewentualnie sobą. To ostatnie rzadko mi się udaje, ale wszystko nadrobię. Obiecuję sobie od dawna... Na razie kosztem snu nadrabiam zaległości w lekturze topiku. Pozdrawiam
  3. Hej mamuniu! jestem, ale tylko czytam. pisać nie bardzo mogę, bo mały wymaga całej mamusi dla siebie. Buźka!
  4. Destiny, mnie też się marzy doktorat na psychologii... Ale ja bym poszła głębiej w moją ukochaną sądową. I też nie bardzo mam na to kasę, a poza tym to bardzo rzadko wydział ma miejsce dla doktoranta. Żeby zacząć to już na wstępie trzeba mieć jakieś osiągnięcia i publikacje. No i moja promotorka jakoś długo nie może skończyć swojej habilitacji, głównie problemy ze zdrowiem. Ale może jednak kiedyś?
  5. Destiny, zasada jest taka: jeśli zakład pracy ma mniej iż 25 pracowników, to płaci bezpośrednio ZUS, jeśli więcej niż 25 - to zakład pracy płaci tobie, a sobie potrąca ze składek comiesięcznych. Nie ma różnicy w wysokości świadczeń, bo muszą być wyliczone zgodnie z podstawą. Jeśli nie miałaś bardzo różnych pensji z miesiąca na miesiąc (np. płaca prowizyjna), to będziesz mieć raczej taką sama kwotę jak z L4, bo to ta sama podstawa. Do zakładu pracy dostarczasz oświadczenie o korzystaniu z urlopu macierzyńskiego (od dnia ...do dnia... 182 dni - przy pierwszym dziecku) oraz zaświadczenie lekarza o odbyciu porodu. Do ZUSu dokumenty przesyła pracodawca, ale musisz dołączyć jeszcze akt urodzenia i jeszcze druczek o niepodleganiu ubezpieczeniu emer-rent. z innych tytułów (ale mnie ZUS to przysłał do wypełnienia, bo nie wiedziałam, że trzeba - na ich stronie tego nie było). I zażyczyli sobie oświadczenia, które to było moje dziecko. Wyślij im też numer konta. To tak z grubsza, nie wiem, czy czegoś nie przeoczyłam, w razie czego dopytaj u siebie w kadrach.
  6. Marchewko, nie zrażaj się tak od razu. Kamil też wrzask podniósł, jak wróciłam ze szpitala i dałam mu pierś. Za drugim razem tak samo, ale byłam konsekwentna, choć serce pękało, jak dziecko głodne wołało o butlę. Ale potem zapomniał o butelce i ssał cyca aż miło. Też mi laktacja spadała na laktatorze, ale szybko wróciła - wystarczy przystawiać bąbla. Nic straconego Marchewko, może jeszcze wrócisz do karmienia naturalnego. Na razie dbaj o siebie i bądź w pogotowiu. Może lekarz jeszcze zmieni zalecenie. Nawiasem mówiąc, położna kiedyś mi powiedziała, że jak jest potrzeba (czyt. zapalenie), to lepszy od laktatora jest choćby... mąż. ;-) Mamuniu, lekarze zawsze zgadują. Czasem ręce opadają. Elocom dostawał mój mąż na \"jakieś uczulenie\". Metodą prób i błędów dostawał coraz to inne leki. A na testy musi czekać - dostał w końcu skierowanie w marcu, więc zapisali go na ... październik. Ale z dziećmi nigdy nie powinni tak postępować. Wyobrażam sobie co musiałaś czuć. Frustrujące jest to, że nawet antybiotyki zapisują w ciemno, zamiast zrobić antybiogram. Ech...
  7. Ach! Elocom, o którym pisała Mamunia, to steryd, dostępny tylko na receptę i podawać go można tylko z zalecenia lekarza. Marchewko, zastosuj jedynie jak lekarz przepisze.
  8. A tak nawiasem mówiąc, to nie tylko laktator ściąga. Niezawodna jest też stara dobra metoda ... ręczna. Marchewko, na stronie www.laktacja.pl piszą jak ściągać ręcznie, jak radzić sobie w nawale, zastoju i zapaleniu piersi. Ja stamtąd czerpałam wiedzę (niestety okazała się niezbędna - a gorączkę miałam blisko 40-stopniową) i na szczęście pomogły ichnie porady. Zajrzyj, poczytaj.
  9. Marchewko, taki guzek to zatkany kanalik prawdopodobnie. Oby nie zapalenie. Ściągaj pokarm często, nawet co 1,5 godz., najlepiej przystaw małego. No i kapusta jak pisze Olapi - niezawodna! A to kłucie i rwanie - prawdopodobnie przeziębiłaś pierś. Musisz uważać przy karmieniu, bo najwidoczniej masz wrażliwe i nie przewiewaj ich. Pomóc może stary bawełniany podkoszulek - wytnij dwa kółka i włóż do stanika - będzie ogrzewać. Ale dopiero jak pozbędziesz się zastoju, bo przy zastojach i zapaleniu piersi nie powinno się stosować ciepłych okładów, tylko zimne - ważne żeby PO karmieniu. Ciepłe ewentualnie krótko przed karmieniem/odciąganiem, wtedy podobno lżej leci. Ja stosowałam tylko kapustę z lodówki, rozbitą tłuczkiem, żeby sok puściła. Sok ma właściwości przeciwzapalne. Trzymaj liść tak długo, aż będzie ciepły i zmień na następny, teraz może już być o temperaturze pokojowej. Działa, zaręczam.
  10. Mysico, faceta z tak czarującym uśmiechem chcesz się pozbyć? Niepoważna jesteś. Przecież jak go weźmiesz ze sobą chociażby do urzędu, to jeden jego uśmiech zakasuje wszystkie babki! Z ręki mu będą jadły! Toż to inwestycja jak złoto! :-) Mamuniu, kuchnia aż się prosi, by z niej nie wychodzić! Ja bym pichciła choćby dla pułku wojska ;-) Marchewko, sposoby na ciemieniuszkę podawałyśmy kilkanaście stron temu, więc zawsze możesz wrócić i oprzeć się na doświadczeniach koleżanek. Mnie pomogły. A raczej Kamykowi - już po wszystkim. Olkaa, baw się dobrze :-) Olapi, witam z opóźnieniem :-) Fraszko, mój bąbel też wielce zainteresowany światem, ale on musi go poznawać czynnie - wymaga noszenia na rękach prawie bez ustanku. A ja nie mogę... Wczoraj były urodziny jego dziadzia, a on miał chyba najbardziej marudny dzień w życiu. Dżizas, nawet wykąpaliśmy go dodatkowo w ciągu dnia, żeby mu ulżyło i nic. Ale za to dziś zwalił kupę pierwszą od poniedziałku i ... zasnął!!! Alleluja! Zieloną - chyba mu jeszcze sztuczna karma wychodzi bokiem. Po pierwszej flaszce zwymiotował 3 razy aż chlustało, potem się za każdym razem krzywił i pluł po paru łykach. Ale jak poczuł w butli mleko mamusi, to ciągnął podobno aż furczało! Nie mogłam od razu po wybudzeniu z narkozy odciągać dla niego, wiadomo, więc był na sztucznym, ale odcierpiał to. Ja też. Spać w szpitalu nie mogłam, bo się albo martwiłam, albo odciągałam, ale leciało coraz gorzej. Nie ma to jak mała zawodowa pijawka! Jemu zawsze się udaje do ostatniej kropli. W poniedziałek teściowie wracają do pracy, muszę do tego czasu jak najbardziej się pozrastać, żeby znów go nosić. Tomek jeszcze nie wydobrzał, ale na szczęście wszystko jest na dobrej drodze. Może to koniec serii nieszczęść? Tfu, tfu... Rumianek robi oszałamiające postępy jeśli chodzi o jego napięcie. Ćwiczymy i stymulujemy go w każdej wolnej chwili i przy byle okazji i już nie zaciska tak mocno piąstek, łapie się za paluszki i dotyka kolanek! Cudnie! Z radością donoszę, że pięknie przesypia nocki, czasem nawet śpi 5-6 godzin! Fakt, że potem budzi się już po 2 lub 1,5 godz., ale jak ładnie zasypia! Jest cudowny! To jest to co napisała olapi - tak szybko się zmienia i każda chwila wydaje się być najpiękniejsza... Buziaczki dla wszystkich mamuś i ich dziedziaczków!
  11. Hej, nie ma mnie, bo dochodzę do siebie po wycięciu wyrostka. :-( Jak nie urok, to ... Ani Tomek, ani ja nie możemy teraz nawet bąbla wziąć na ręce. K...a mać! Trzymajcie się moje drogie, wkrótce dołączę.
  12. Ponad ćwierć miliona?!!! Dżizas, to my chyba możemy mówić o szczęściu, bo zazwyczaj zamykamy się w 2,5 tys. miesięcznie. Ale od paru lat też musiało się uzbierać. Wolę nie liczyć... Leczenie objawowe - przyczyny choroby jeszcze nieznane, więc i o wyleczeniu trudno mówić.
  13. Ubóstwiam Folletta. I Ludluma i Bernhardta i Kellermana. I polecam wam też Davida Baldacciego. Jak mam zły nastrój to przygodowa książka Cusslera - lekka i nierealna. A w zachwyt wprawiły mnie dwie książki Ann Patchett - nie mogę się doczekać jak jeszcze coś wyda. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam beletrystykę. Chyba rok temu. Od tego czasu tylko literaturę pilnej studentki. A ostatnio wpadam w szał radości, jak mogę usiąść i poczytać was ;-) Rumianek zrobił mi dziś w nocy promocję - przespał 8 godz., pojadł i zasnął jeszcze na 4. Niewiarygodne! Przypłaciłam to zapaleniem piersi heheheh Gorączka, ból, zawroty głowy, osłabienie. Ten sen chyba nie był tego wart :-( Majkkaa, mój mąż też jest nieuleczalnie chory, rozumiem cię. Miewamy takie dni, że nie wiem jak przetrwać. Ale trzymamy się razem i Rumianek jest cudownym lekarstwem i spoiwem naszej rodzinki. I też mam obiecaną błyskotkę, ale zapobiegliwie Tomuś wybór zostawił mi, zwłaszcza, że długo po porodzie jeszcze miałam opuchnięte dłonie i nie był pewien rozmiaru. Tylko nie bardzo mamy kiedy odwiedzić naszego ulubionego jubilera ;-) Ale w domu obowiązki - jak palcem nie pokażę i trzy razy subtelnie nie przypomnę, to nie zorientuje się sam. I w dodatku jest niesamowitym bałaganiarzem. Wiecznie czegoś szuka. Kiedyś zgubił portfel - nigdzie nie było, w sklepie na dole nie, w kiosku nie. Po jakimś czasie znalazłam w ... lodówce! między kostkami masła... Cóż dodać więcej? Olkaa, skąd takie małe dzieci biorą pojęcie nieskończoności? Tekst rewelacyjny! :-D Marchewko, diagnozę depresji można postawić jeśli spełnionych jest kilka cech. Jedną z nich jest czas - co najmniej pół roku. Hurra! :-)Nie masz depresji, a na dołka polecam dobre lody, np. nugatowe ;-) I koniecznie rozmowa z wiernymi kumpelkami :-) Będzie dobrze, już niedługo! A jeśli chodzi o NFZ to trzeba najpierw zgłosić bąbla do ubezpieczenia zdrowotnego w ZUSie - rodzic który pracuje u siebie w kadrach, na druku ZUS ZCZA. Potem z tym i z drukiem ZUS ZUA rodzica (zawsze przy zatrudnieniu składa w ZUSie pracodawca) idzie sie do najbliższego oddziału NFZ. A mnie pesel przysłano do domu pocztą. Nigdzie nie chodziłam po stempelek. Czas ciąży wspominam nie najgorzej, zazwyczaj mi ustępowano - starsze panie. Ale mam niewyparzony język i zdarzało się, że po prostu podchodziłam do jakiegoś chłopaczka i mówiłam: synku, zwolnij mi miejsce. Albo ustępowałam starszemu panu i stawałam z brzuchem przy jakiejś dziewuszce, która udawała, że mnie nie widzi, nawet jak brzuch leżał prawie na jej ramieniu. Wtedy zaczynał się jazgot staruszków ;-) I dostawałam kilka miejsc do wyboru. Bajka, ale miałam frajdę. A pracowałam prawie do samego porodu. Na dzień przed terminem zdawałam egzamin u Migalskiego :-D I zawsze jeździłam autobusami. Z wózeczkiem wybraliśmy się do tej pory raz, ale był niskopodłogowy - pestka. Poradziłam sobie - Tomek w gipsie wtedy był. Ok, pora na długą kąpiel, zostawiam was. Dobranoc!
  14. Destiny, nie przejmuj sie tym teraz. Później wód będzie więcej. Podobno przez ostatnie dwa tygodnie ich przybywa najwięcej. Też miałam niewiele, a jak leżałam w szpitalu w 6 m-cu, to obok była babeczka z małowodziem. Przejmowałam się jak jasna cholera, chociaż mi lekarz też nic nie powiedział, ale wyczytałam na wynikach z usg. A ona wogóle - poleżała tydzień w łóżku i przybyło jej bez problemu tyle, że ją wypisali. Niepotrzebnie panikowałam. Głowa do góry, trzymaj się zdrowo! :-)
  15. Marchewko! Tak a propos patologii ;-) Zrobiono jakieś szeroko zakrojone badania jakiś czas temu, jak wykorzystywane są pieniądze z becikowego. I wiesz co wyszło? Że ok. trzy czwarte rodzin za nie kupuje sprzęt RTV, a zwłaszcza odtwarzacze dvd. Więc babsko pewnie czuło się rozgrzeszone - mierzyła cię miarką naszego społeczeństwa :-( A na podstawie innych badań wielcy naukowcy wyliczyli, że na utrzymanie dziecka od urodzenia do 3 roku życia potrzeba średnio 20 000 zł. Złotych ja pytam?! Komu by to starczyło? Do 3 roku? Co oni cen nie znają? A z drugiej strony czemu nikt nie liczy od poczęcia tylko od urodzenia? Ginekolog to pryszcz? Badania, odżywki, witaminy? Bogata, zbilansowana dieta to pies? I te horendalnie drogie ciuchy ciążowe? Jakieś paskudne buty na płaskim obcasie o numer większe, bo stopy puchną- to tylko na czas ciąży, tylko ze względu na dziecko. I tego nikt nie liczy jasna cholera! Upss, poniosło mnie ;-) Pamiętam jak jakiś czas temu Pynia pisała o przerażającym hipermarkecie. Złożyłam to wtedy na karb jej książki o dżungli - wczuła się ;-) Ale dziś myślałam, że zwariuję i ucieknę z krzykiem - pisk czytników kodów, szuranie kółek, trzaskanie wózków, stukot szuflad kasowych, warkot cholernej maszyny czyszczącej... Auuuuuu! A moje dziecko akurat wtedy postanowiło zaspokoić swoje pragnienie :-( Najwyraźniej nie zrobiło to na nim specjalnego wrażenia, bo ze słodką minką zamknął oczka i ssał jak smok przez 20 minut. Ech, błogie dzieciństwo...
  16. Marchewko! Nie przejmuj się babskiem. Po prostu już tam nie wrócisz. Co do szczepionek - acelularna to szczepionka przeciwkrztuśćcowa, która ma bakterie w specjalnych osłonkach. Zalecane są dla dzieci, które mają kłopoty z układem nerwowym, bo zwykła czasem wywołuje jakieś niepożądane reakcje. Jeśli Kacperek jest zdrowy, to po kiego grzyba mu to dawać? O szczepionkach typu 5 w 1 i 6 w 1 już tu pisałyśmy parę stron temu. Jak ma prezenty od firmy farmaceutycznej, to pewnie, że będzie naciskać. U nas było tak, że położna na wizycie domowej je zachwalała, a lekarka w gabinecie zdecydowanie odradziła. A pediatrę Kamyczek ma wspaniałą - jak przewraca go na plecki lub brzuszek, to zawsze cmoknie :-). I nazywa go małym królewiczem. :-)
  17. Może przy okazji domów dziecka zlikwidują też wioski dziecięce? To też nie za szczęśliwy wybryk natury. Jestem za. Od lat z mężem głosujemy tylko na kobiety, on zawsze powtarza, że kobiety są lepsze do rządzenia - zorganizowane, poukładane. Facet jest do roboty. Skarb nie mąż. Szkoda, że ja rzadko rządzę, a on rzadko robi ;-) hihihih
  18. Kalafiorowa... mhmm... marzenie ściętej głowy ;-)
  19. Mamuniu, rozumiem twoje rozterki... Mieszkam z teściami już ponad dwa miesiące (od urodzenia Kamyka) i miałam dość po dwóch tygodniach. Trzymałam się ze względu na małego - wiadomo pomoc, obiadki, ogródek, spokojne osiedle... Ale ja już nie mogę!!! Tylko że dopóki Tomek sie nie zrośnie, to nawet nie mamy jak dojechać do domu, a co dopiero urządzić się na nowo w naszym mieszkanku. A moja teściowa jest wyjątkowo trudną we współżyciu osobą... :-( Teraz ratujemy sie tak, że jak prawie wybuchamy, to pakujemy małego do wózka i znikamy na kilka godzin, np. w parku. Na szczęście Tomek już może popchać wózek od czasu do czasu, byle nie za długo (i oczywiście pusty - Rumianek jest wtedy najszczęśliwszym obserwatorkiem trawy na świecie). Rany! Jak on się zmienia! Z dnia na dzień! Co chwilę umie coś nowego, prowadzi bardziej regularny tryb życia. Więcej śpi w ciągu dnia, ma dłuższe przerwy między pociąganiem z cyca. Gada jak nakręcony, śmieje się jak głupi do sera, jak chwyci mnie za palce, to rwie sie do siadania! umie sam się zabawić w foteliku przez parę, paręnaście minut. A najbardziej cieszy mnie to, że potrafi różnie komunikować swoje potrzeby, a ja zazwyczaj je poprawnie odczytuję :-) Marchewko, płakałam z bezradności, jak mały płakał, a ja nie wiedziałam czego mu trzeba. Ale na szczęście w miarę upływu czasu i on i my potrafimy coraz więcej - więc głowa do góry! Tak sobie przypominam, że koleżanka, która karmi swoją małą od początku butlą (bierze leki i pierś odpada) też mówiła, że Julka ma problemy z kupą. Musi dostawać debridat. Pomaga, ale dopóki roztwór jest w miarę świeży. Ma termin 4 tyg od rozcieńczenia, ale z reguły po 3 kupują nowy. A nam z kolei położna zaleciła, że jak przez 3 dni Kamyk nie zrobi kupy, to na noc dać mu pół czopeczka glicerynowego dla dzieci. Działa, choć na szczęście musieliśmy korzystać tylko 2 razy. Zazwyczaj wystarcza, że mamusia Kamilka regularnie zajada się jogurtami - niezawodne. W czwartek idziemy na rehabilitację. Prywatnie oczywiście, bo z NFZ terminy grubo przekraczają miesiąc. Jestem pełna nadziei, że to przyniesie efekty i szybko. Trzymajcie kciuki.
  20. Judytko, nie martw się. Nie jesteś odosobnioną właścicielką małej łazienki. Moja jest podobna i to jest wkurzające w skądinąd dużym mieszkaniu. Jak siadam na kibelku to wygibasem, żeby ominąć umywalkę ;-)
  21. Fraszko, przetrwasz! To i zmiana całego życia, i zmęczenie, i hormony, i przede wszystkim wielkie wyzwanie - jaką będę matką? Nie przejmuj się, rób swoje powolutku, w skupieniu, nic na siłę. Stres opadnie z poziomu paraliżującego do poziomu mobilizującego i wtedy będziesz góry przenosić, a z dzisiejszych nastrojów będziesz się śmiać. Mnie pomógł sam Kamilek i jego płacz - nauczyłam się mniej więcej odróżniać jako pierwsze \"jeść!!!!\" od \"przytulić!!!\". Ale mi to dało energii! :-)
  22. Super! A jakie to stwarza pole do popisu jeśli chodzi o dodatki! Wiklinowe koszyczki, puszyste ręczniki... Mhmmmm... Łazienki są czasem tak piękne, aż żal, że to nie salony! ;-)
  23. Popatrzcie sobie jeszcze na resztę tych cudeniek. Mnie zauroczyły śliniaki :-D www.elodiedetails.se
  24. Hej! Wujcio z wakacyjnych wojaży przywiózł Kamykowi bombowy prezent. Oto on: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d2d4c3fb3a38f3bc.html
×