Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nula_tyszanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Nula_tyszanka

  1. Rany, jak ja tęsknię za spacerkami... Na razie musimy sobie odpuścić, bo mały za Chiny nie wysiedzi w wózeczku, a spać w dzień rzadko mu się zdarza. Chce być noszony na rękach - nie ma sprawy, ale wtedy mam problem, bo brakuje mi trzeciej ręki do pchania wózka :-( A Tatuś Kamilka uziemiony w domu, spacerować za bardzo nie może, zresztą wciąż go boli. Zostaje nam tylko ogródek. Kamilowi w to graj! Dziś zaczął go zwiedzać zaraz po porannym karmieniu. I tak jeszcze parę razy w ciągu dnia. I z wielkim zainteresowaniem obserwował kosiarkę zjadającą miliony jego przyjaciół ździebełek - jest czerwona! ;-)
  2. Marchewko, na USG wysłała nas neurolog, ale ona podobno tak ma - wysyła 100% swoich pacjentów. Kamyk też jest symetryczny, jedynie odgina się do tyłu.
  3. Kamil co chwilę jest w innym miejscu łóżeczka, największy bunt podnosi w nocy, jak nogi wejdą mu między szczeble i jest zablokowany ;-) A dziś znalazłam go też w poprzek, ale nogi dla odmiany miał podniesione i oparte o brzeg barierki. Dobrze, że jest ochraniacz, bo by sobie połamał.
  4. Marchewko, wrócę jeszcze do opisu Kacperka przy jedzeniu. Mój Rumianek też tak ma, choć powoli mu ustępuje, oprócz tego lubił spać na \"baczność\" z prostymi nóżkami i rączkami, albo na boczku z główką odchyloną mocno do tyłu. Wogóle jak miał parę dni, to już mocno odchylał główkę do tyłu, np. jak go podnosiłam do odbicia albo leżał na brzuszku. Ale najbardziej we znaki dało się rzeczywiście szarpanie przy piersi. Wszystko to dlatego, że ma wzmożone napięcie mięśniowe spowodowane niedotlenieniem przy porodzie i tym nieszczęsnym krwiakiem, o którym się dowiedziałam ostatnio. Idziemy na rehabilitację ruchową, jestem dobrej myśli. Mówiłaś o tym pediatrze? Jesli u Kacperka te ekscesy przy karmieniu nie wiążą się z niczym innym, to pewnie mu się nie chciało mocno ssać, albo np. uwierała go pielucha. I pewnie nie ma się czym przejmować. Głowa do góry!
  5. Hej! Tak sobie Was czytam i od razu mi lepiej... Dzięki! A w zasadzie to prawie popłakałam się ze śmiechu :-D Miałam chwilowy dołek, bo byliśmy z Księciuniem na USG główeczki. Asymetria komór bocznych, zespół hipoksemiczno -i...bla bla bla coś tam, lekarski bełkot, był krwiak podoponowy (albo międzyoponowy) po porodzie i jego pozostałości są nadal itp. Buuuuu! Na szczęście dziś od razu popędziliśmy do naszego (czyli Rumiankowego) pediatry i od razu wszystko mniej straszne, normalne, przejściowe... Grunt to teraz szybko zacząć rehabilitację. I chciałabym zabrać Księciunia na basen, ale nie da się dopóki Tomek unieruchomiony. Co za pech! Marchewko! Spóźnione buziaki i życzenia urodzinowe! Co do męża - nie daj się! Masz rację - we wszystkim i zawsze. Ale najważniejsze to żeby on też o tym wiedział. Dlatego mów mu choćby do znudzenia, że jest niemiły, że nie spodziewałaś się po nim, że tak szybko utraci swój czar i stanie się zrzędą, że sprawia ci przykrość, a ty sobie nie pozwolisz. Że nie zniżysz się do jego poziomu i nie odpłacisz mu tą samą monetą, bo jesteś po prostu lepsza od niego - bij w jego poczucie własnej wartości. I bądź asertywna - zawsze reaguj i nie uciekaj do drugiego pokoju się wypłakać. Dziewczyny mają rację - ja też myślę, że z czasem wszystko mu przejdzie. A gary niech leżą w zlewie, kto by się tym przejmował, jak w domu jest taka słodka kruszyna do rozpieszczania! :-D Dziś Rumianek znów miał problem ze spaniem, ale to z ekscytacji, bo właśnie wrócił z wakacji jego wujcio, w którego uwielbia się wpatrywać ;-) Więc może teraz pośpi bez przerwy tych parę godzin? Byłoby super, bo zajmowanie się nim (czyt. noszenie po ogródku paszczą w dół, żeby policzyć wszystkie miliony ździebełek trawy) całymi dniami już odbija się na moim kręgosłupie. Oj, Tomuś, zrastaj się szybko! Ale nie mogę narzekać, bo nawet połamany stara się pomóc. Lewą ręką ściska szeleszczącego motyla, prawą nogą dusi piszczącą biedronkę, a lewą nogą huśta fotelik, żebym mogła w tym czasie zrobić mu kolację (jedną kanapkę z salcesonem i jedną z serem i pomidorem kochanie!) ;-) Buziaki dla wszystkich żon - sfrustrowanych i rozpieszczanych! Pyniu! Udanych wakacji!
  6. Paprotko, wydaje mi się, że to niezła cena. Zależy jak duża łazienka, ale mam znajomego, który za mniej niż dwa tysiące nawet nie ogląda łazienki. A jeśli tu masz jeszcze wc i hydraulikę, to dobra cena. Fachowcy, którzy jeszcze nie wyjechali cenią się znacznie więcej niż kiedyś ;-) Ale jeszcze popytaj.
  7. Olkaa, bo guz był duży i twardy i stale się powiększał. :-( Siłą rzeczy nieoperacyjny - jak podać narkozę myszy?
  8. Oj, Mamuniu, wcale nie miałam takiego zamiaru. To naprawdę słodkie zabawne zwierzątka. I bardzo czyste, choć naokoło siebie robią bajzel. I smrodek. :-( A ten opis był przecież wzruszający - dorosły facet reanimujący małą myszkę ;-)
  9. Mysico, swój do swego ciągnie? ;-) Skąd u Ciebie ten nick? Może ona to wyczaiła? Uwielbiam myszy, nawet te szkodniki. Przez lata hodowałam rozmaite ich gatunki. Pamiętam jak jedna z nich zachorowała na zapalenie płuc, to w majowe święta szukaliśmy weterynarza po całym Śląsku. A potem tygodniowa kuracja zastrzykami. Część z nich podawał Tomek. Domięśniowo - w udko ;-) Zegarmistrzowska robótka hihihihi I raz przypadkiem trafił na żyłę - mysz doznała wstrząsu anafilaktycznego i prawie nam zeszła. Zaczęła się trząść w agonii aż wyprostowała nóżki. Rozryczałam się jak bóbr. Tomuś wtedy przewrócił ją na swojej dłoni na grzbiecik i zaczął delikatnie palcem robić jej masaż serca - palec większy od jej ciałka. No i po minucie mysz uciekła mu z dłoni i postanowiła nigdy więcej nie chorować na płuca. Zmarła ostatecznie pół roku później na raka wątroby - za dużo leków miała do przerobu. Ale przez ostatnie pół roku swego życia nosiła imię Martwa Mycha. Ogółem schodziły albo na raka albo na płuca. Ale cudowne z nich zwierzaki! Obserwowanie takiego małego stadka w ich akwarium lepsze od najlepszej telewizji - polecam :-)
  10. Mhmmmm... Kiedy ja będę mogła się zagłębić w ciekawej lekturze nieobowiązkowej? Pyniu, zazdroszczę Ci. Wiem, że skrzyp jest doskonały, ale podobno nie mogą brać go mamuśki karmiące. Ja na razie nie przestaję brać drożdży piwnych - wspaniale działają też na cerę. O Radicalu czytałam i o Dermenie - nie wiem co będzie lepsze, doradźcie. :-)
  11. Acha! Marchewko, większość lekarzy uważa, że dieta matki nie ma większego wpływu na kolki u dziecka, za wyjątkiem oczywiście kilku drastycznych składników (kapusta i spółka). Ja eliminowałam różne rzeczy i testowałam różne opcje i wiesz co? Nic! Kolki jak były tak były. Jedynie odstawiłam na dobre kakao, czekoladę i koper włoski (włącznie z herbatką laktacyjną), a za to jem dużo koperku świeżego. Pomogły leki, leżenie na brzuszku i częste gimnastykowanie. A jeść lekarka kazała mi to co w ciąży - do tego dziecko jest przyzwyczajone. Kolki podobno to efekt niedojrzałego układu pokarmowego. A to w mleku matki jest ta flora bakteryjna, która decyduje o trawieniu. Więc nie pozbawiaj jej Kacperka. Słyszałam, że niektórzy lekarze nawet zalecają podawanie Lakcidu itp. Zapytaj. I podobno ulgę w tym czasie maluchom daje częste przystawianie do piersi - instynktownie jej szukają. Chyba wiedzą o robią ;-)
  12. Marchewko! Nie rezygnuj z karmienia piersią. Po przejściu na butlę kolki zazwyczaj się nasilają. Pójdź do lekarza po jakiś lek - my na początku stosowaliśmy debridat. Jak Kamil skończył miesiąc to dawaliśmy mu infacol, ale akurat mało pomógł. Potem załatwiliśmy z Niemiec Lefax - jak ręką odjął. Ta sama substancja czynna, w tym samym prawie stężeniu, ale działa inaczej. Jest też bobotic, espumisan i esputicon. Acha! i SabSimplex - ale nie w Polsce. Wybór spory. Uważaj na wodę koperkową - jest wiatropędna, a mały musi umieć puszczać bączki - masuj zwieracz odbytu przy każdym przewijaniu albo zaopatrz się w rureczkę. Brzmi brutalnie, ale działa i przynosi ulgę maleństwu. No i najważniejsze - suszarka. ogrzewaj brzuszek, to rozluźnia mięśnie i ułatwia odprukanie. I usypia!
  13. Rany! Czytam o waszych bagażach i jestem przerażona... Serio aż tyle potrzeba? A ja miałam nadzieję za rok z Rumiankiem i Tomkiem do Grecji się wybrać. Dżizas - czyli trzeba byłoby bryką, a nie samolotem. To będzie mordęga... Jednak są jeszcze ukochane Góry Stołowe :-) Dziewczyny ratujcie... Strasznie wypadają mi włosy. Powiedzcie, że to normalne i skończy się zanim wyłysieję :-( Czytałam, że tak zazwyczaj się dzieje, ale mimo wszystko jestem przerażona!
  14. Destiny! A czy my musimy być zawsze w najwyższej gotowości? Nam też się należy od czasu do czasu dzień w łóżku, bez obowiązków i niech inni się o nas troszczą. Trzymaj się i myśl o czymś milutkim :-) Mysico, dr Marcickiewicz podobno przyjmuje tam juz od dziesiątek lat ;-)
  15. Mysico, chodzę do dr Ptasińskiej tu na Bytkowie. Jesteśmy zachwyceni. Wiemy już na pewno, że nie zmienimy lekarza nawet po powrocie do Tychów. Będziemy tu jeździć ile będzie trzeba. Polecam gorąco. Jest miła, spokojna, bardzo szczera, nie owija w bawełnę, ale o cokolwiek pytamy to zawsze wyczerpująco odpowie. Kamil ani raz u niej nie zapłakał, ani nawet się nie skrzywił.
  16. Judytko, nie boję się rehabilitacji, ale tego co zrobiłam nie tak, że musi być rehabilitowany. Zresztą to już mi trochę przeszło po rozmowie z pediatrą. Wypytałam ją o wszystko czego nie powiedziała neurolog. Jestem spokojniejsza :-)
  17. Judytko, nie boję się rehabilitacji, ale tego co zrobiłam nie tak, że musi być rehabilitowany. Zresztą to już mi trochę przeszło po rozmowie z pediatrą. Wypytałam ją o wszystko czego nie powiedziała neurolog. Jestem spokojniejsza :-)
  18. Mysico, a czy za każdym razem szczepią małego acelularną DTaP, czy musi być taka tylko za pierwszym razem, a potem przypominające mogą być zwykłe DTP? Kamyk dostał dwie: w jednej tężec acelularny, w drugiej acelularny krztusiec i błonica z tężcem. Nie wiem czemu dwa razy tężec, ale widać tak musi być.
  19. My też byliśmy dziś na szczepieniu. Neurolog zalecił acelularną (60 zł), bo Kamyk ma wzmożone napięcie mięśniowe po trudnym porodzie. Położna na wizycie domowej zachwalała szczepionki 5 w 1 i 6w1, ale lekarka z kolei je odradzała. Ja byłam dość sceptyczna od początku, choć świadomość jednego ukłucia i jak najmniej cierpienia kusiła. Jednak pediatrzy mówią, że maleńki organizm nie da sobie rady z wytworzeniem przeciwciał na kilka chorób naraz. Nie jest w stanie. Więc czasem się zdarzało, że maluch po jakimś czasie chorował na którąś z tych właśnie chorób. Jejku, jak on płakał :-( Serce mi pękało. I w domu jeszcze miał ciężkie chwile. Jak już zasnął, to co chwilkę kwili. Moje biedactwo!
  20. Hej, mały śpi, duży wykąpany i zjadł podaną kolacyjkę :-), więc mam chwilę. Dobrze chociaż, że nie marudził za bardzo: połowę kanapek z serkiem topionym i ogórkiem mi zrób, a drugą połowę z wędlinką, żółtym serem i polej keczupem! Butelkę z keczupem to chyba nawet lewą ręką mógłby obsłużyć! ;-) Dzięki za książkę! Ratujcie! Byliśmy dzisiaj z bąblem u neurologa. Musi chodzić na rehabilitację. Tak się boję. I mam wyrzuty, bo to przez niedotlenienie okołoporodowe ma to wzmożone napięcie mięśniowe, nie dźwiga się do siadania, tylko do wstania od razu i musi być stymulowany psychoruchowo. Czy tu w Siemianowicach kogoś możecie polecić? Mysico, pomóż! Co do Simeticonu, to fakt: i Infacol i Bobotic i Lefax i SabSimplex i Espumisan to to samo, ale wiem, że nie zawsze działa tak samo. Mały wypił całą butelkę Infacolu i g...o, a po połówce Lefaxu zapomnieliśmy co to kolki. Chociaż myślę, że wpływ na to mogły mieć też wspomniane wcześniej ćwiczenia no i w końcu przecież układ pokarmowy mu dojrzewa z dnia na dzień. Ale jak to stwierdziła pediatra małego: bobas nie czyta ulotek, nie działa na niego efekt placebo, a różnica może tkwić po prostu w substancji nośnej. :-) Czytałam kiedyś, że pomagać może też podawanie Lakcidu lub tym podobnych bakterii. Idę spać, może dziś pośpię w końcu więcej niż 3 godz ;-) Pa!
  21. Obiad? Hmmm... Może babcia Kamilka zrobi, jak wróci z pracy... W razie czego jest jakaś mrożonka.
  22. Fraszko, teraz dalszy ciąg, bo mały zasnął (albo udaje;-)). Ponieważ profilaktyka najważniejsza, ćwiczymy kilka razy dziennie: leżenie na brzuszku, leżenie brzuszkiem na mamy kolanach, przyginanie nóżek do brzuszka, ćwiczenie pt.: lewe kolanko dotyka prawego łokcia, prawe kolanko lewego łokcia itp. Ale niezawodny jest też sposób, aby delikatnie rozmasować dziurkę w pupie (ale to brzmi!). po prostu palcem posmarowanym kremem pomasuj przez moment. Kiedyś na allegro kożna było za bodaj 4 zł kupić specjalne rureczki (w Czechach to jest w aptekach, u nas nie uświadczy). Bardzo skuteczne.
  23. Fraszko, Kamilek przerobił już pół apteki, miał takie kolki i wzdęcia. Gripe Water też mu podawaliśmy, ale z tym trzeba ostrożnie. Zauważyliśmy, że czasem było po nim jeszcze gorzej. Koper włoski jest wiatropędny, więc produkował pierdków, ale nie umiał ich uwolnić. Małe dzieci czasem mają za duże napięcie mięśniowe i nie puszcza im zwieracz. Najlepiej rozluźniała go suszarka. Ciepły podmuch na brzuszek, uważaj, żeby nie za gorący i osłoń buźkę. Do tego ten szum bardzo uspokaja. I po jakimś czasie swobodnie sobie prukał.
  24. Marsjanko, to masz niezłą rozrywkę z Agą :-D Jaka piłka? Ta z cyckami?
×