Tina.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Tina.
-
Uszy Małego czyszczę od początku, tak samo jak nie czekałam na wykruszenie się paznokci, tylko obcięłam dzień po urodzeniu Bartoszka, bo się drapał okrutnie. Jeśli chodzi o łóżeczko, to też po nocnym karmieniu zazwyczaj Mały śpi z nami, choć konsekwentnie wrzucam go do jego wyrka, raz uasypia i śpi tam do 6 (bo o tej godzinie zaczyna byc nadzwyczaj rozmowny i żąda towarzystwa), a raz rozdziera się od razu i nie pomaga nic innego tylko spanie u mnie na piersiach, w związku z czym mam już odgniecione żebra - w końcu to prawie 6 kg - i spłaszczone cycory. Bardzo się ubawiłam, bo moja lekarka kazała mi łykać cerazette, bo nie wolno mi pod żadnym pozorem zachodzić w ciążę przez jakieś dwa latka (i tak bym nie chciała), ale mam taki seksowstręt, że zastanawiam się czy wgóle to wykupywać. Na samą myśl o tym, że ktokolwiek, nawet mój nie - mąż miałaby mnie tam dotknąc dostaję czkawki. Mała Mi, jak w końcu dałaś sobie radę z tymi resztkami pożywienia w biuście? Bo mnie tak raz na dobę robi się ciężko, a Mały się wypiął i nie ciągnie tylko sobie smyra( i tu widać geny Już Tatusia - czyli JT).
-
Hello Dziewczęta, dzięki bardzo za takie cieplutkie powitanie, czytałam Mała Mi, jak Ty i inne Dziewczyny się o mnie martwiłyście i aż mi się łezka w oku zakręciła, bo oczy dalej mam w mokrym miejscu. Jeśli chodzi o mnie to mam 27 lat, od 11 lat zakochana w jednym i tym samym faceciku, od 7 lat mieszkamy razem. Mam psa, który miał być owczarkiem, ale coś mu nie wyszło, pracuję jako asystentka zarządu, z wykształcenia jestem politologiem. Jesli chodzi o Bartoszka, to najczęściej kocham go nad życie, ale czasem mam ochotę wystawić go za okno, albo uciec do Argentyny. Nie było mnie tak długo, bo w szpitalu byłam prawie miesiąc, Mały bardzo mnie pokiereszował, a mam od zawsze kłopoty z gojeniem się ran, więc coś tam się ślimaczyło, potem dostałam antybiotyki, które nie podziałały,do tego zapelnie piersi (bo z racji leków nie karmiłam go, a z odciąganiem jakoś mi nie szło). Więc Bartosz cyca dostaje raz dziennie nad ranem jak mi się nie chce lecieć po butelkę i bardziej jest to zabawa w przytulanie niz śniadanko. Choć i tak mam patent, tzn w butelkach przygotowaną wodę, którą wstawiam do podgrzewacza i odmierzone porcje mleka, więc karmię go na pół śpiąco. Na kolki dostaje Infacol i herbatki z hippa - ułatwiającą trawienie albo koperkową. Działanie sprawdziłam na sobie. Ja jeszcze nie ruszam się tak jakbym chciała, ale za to szpitalny wikt pomógł mi w odzyskaniu normalnych rozmiarów ;-) . Bartoszek też już pierwsze choróbska ma za sobą - przetrwaliśmy już potówki, pleśniwaki (aftę) i zapalenie oskrzeli, ale jest dzielny i pluł tylko jednym syropkiem, akurat takim, który pięknie farbuje ubranka na pomarańczowo. Mam pytnie do mam, które karmią dzieciaczki mieszankami - czy Wasze dzieci jedzą takie przepisowe porcje jak w tych tabelach karmienia na pudełkach podają? Czy mają normy w głębokim poważaniu? Bartosz olewa uspokajające smoczki, za to potrafi wepchnąc do buzi całą piąstkę - ostatnio próbował dwie, ale nie wypaliło. Kończę, bo teraz skwierczy ostrzegawczo, co znaczy, że trzeba nakręcić karuzelkę, swoją drogą mogliby tam wkładać dłuższe sprężyny...
-
Oczywiście do domu wróciłam nie 25 lipca tyylko 25 czerwca, ale to i tak trwało wieki. Bartoszek jest wielki , w 7 tyg ważył 5200, ale od początku jest dokarmiany mieszanką. Był już chory na oskrzela, a kolka towarzyszy nam niezmiennie, póki co niewiele widzę uroków macierzyństwa, jedynie ten uśmiech pełną buzią... rany, stęskniłam się za Wami bardzo...
-
Hello, kawa dziś przed czasem, bo w samo południe do szpitala.... Umieram ze stresu. Jak nie umrę to odezwę się jak mnie wypuszczą... A teraz siedzę i piję melisę z nadzieją, że jeszcze uda mi się przysnąć.
-
Rany, jaka cisza... Tylko ja zostałam w ten upał w domu? Nawet nie dosłaniam żaluzji, żeby było chłodniej, a spacer z psem był horrorem... Jem sobie zimne truskawki z nadzieją, że do niedzieli Dziecię zechce mnie opuścić samodzielnie.. Chociaz jak chodzę, to te skurcze mają jakąs moc, a jak siedzę tak jak dziś, to kompletnie nic.... Do bani to wszystko... A Koniczyna? Coś się chyba nie meldowała na kawie?
-
To ja! Wpadłam podpisać listę :) Mała Mi, rany boskie, wczoraj w środku nocy jeszcze pisałaś, dziś bladym świtem... Jestem pod wrażeniem. Może mały się tak cieszy, bo wie, że niedługo wyjdzie? A może dlatego, że zrobił Cię w balona? Po prostu dziecko z poczuciem humoru. Moja kinder niespodzianka nie dała mi przespać kolejnej nocy, ale w zasadzie tak się do tego przyzwyczaiłam, że nie biorę tych nocnych skurczy za jakikolwiek objaw zbliżającego sie porodu. Ja szczerze mówiąc nie zaglądam nawet na te głupkowate topiki, najczęściej po przeczytaniu dwóch postów rezygnuję, bo szkoda czasu... Myślę, że sfrustrowani ludzie, których nikt nie chce słuchać w wersji \"live\" wyżywają się twórczo w necie... Polemizować z nimi cięzko, bo to z reguły wojna na obelgi a nie na argumenty... A mnie ani się śni wysłuchiwać epitetów od prostaczków którzy najczęsciej nie wiedzą o czym piszą (a jeśli już to tylko w teorii), ani ich \"zbawiać\" i wysilać się na rzeczową gadkę. Wole sobie zamiast tego poczytać co piszecie i pooglądac fotki waszych Dzidziorków. A co do podłóg, to też spróbuję, PT w razie czego wmówię, że myłam mopem, bo on jakiś nerwowy jest ostatnio i zagroził, że jak się będę wygłupiać, to mi przyśle swoją mamusię jako stróża... Więc muszę robić wszytsko podstepnie... No, Edyta, to jutro? Iwanko, mnie lekarka obiecuje od ponad miesiąca, że to wygląda porodowo, ja przyjęłam do wiadomości, ale Dzidzior chyba nie dosłyszła, że to już.. Koniczyna, masz racją, może to komputer??? Ale jakoś cięzko bez niego...
-
Mała Mi, trzymam kciuki, może to faktycznie już! Kawa w termosie może czekać, dopóki nie wrócicie ze szpitala!
-
Hello, jeszcze żyję, choć co to za życie? :-) Przez weekend byłam na działace u teściów, po tym horrorze jakim są dwa dni z głupią babą u boku poród wydaje mi się przyjemnoscią... Teraz usiłuję się otrząsnąć z tego traumatycznego przeżycia, jak mi się uda to będę się odzywać. Kto pije ze mną kawę?
-
Farbowanie w herabcie całkiem serio, na białe rzeczy działa jak złoto, tylko raz na jakiś czas manewr należy powtórzyć.Udało mi się uratowć w ten sposób parę ciuszków. Duuuużo herbaty do gara (wsio rawno w torebkach czy sypanej), woda, na gaz jak zacznie się gotować to malutki ogień i dorzucasz to co chcesz farbować. pogotować 15 minut, zostawić jeszcze w garze aż wystygnie, wypłukać. Kolor - różne odcienie cielistego beżu. Mój pracoholizm jest zaawansowany, to wpływ Kieślowskiego oglądanego we wczesnym dzieciństwie - Mateusz Birkut był moim idolem :) Zaraz po Gagarinie Mała Mi, ja widzę szansę, żeby powozić Twoją Dzidzię w wózku już teraz - wskakuj tam z Dzidziorem, a PT jako szofer.
-
Ja już po obiadku. Własnie, ile tygodni powinno mieć dziecko, żeby iść na spacerek? No i po ilu dniach mamusia ma siłe, żeby się na taki spacerek wybrać? A teraz będe farbować staniki. Mam taką bluzkę, która załatwiła mi dwa na amen. Ale wrzuci się w herbatę i będą jak nówki, he he!
-
a z przypraw, to vegeta, sól, pieprz ewentualnie magi. Zasmażka przez \"ż\", ale ja nie daję...
-
Jasne : kapuchę kroisz w dowolny fason, marchewkę - jeśli młoda w talarki, jak stara w drobną kostkę. Jesli lubisz to możesz dorzucić resztę warzyw (pietruszka, seler, por). Nastawiasz na malutki ogień z olejem, i przykrywasz, żeby się dusiło.Można dolać troszkę wody, żeby się nie przypalało. Kiełbasę (ilośc wg uznania i wielkości kapusty) kroisz w kostkę i podsmażasz na rumiano z cebulką ( ja daję dymkę i trochę tego szczypiorku wrzucam na koniec razem z koperkiem). Jak juz się jedno zrumieni a drugie zmięknie (tzn warzywa) to łaczysz, wrzucasz koprek, ewentualnie szczypiorek, jak masz chęć to odrobinę koncentratu pomidorowego. Przygotowania tego eksluzywnego dania trwa może ze 40 minut, a jatez się zajadam straszliwie. Można z chlebkiem albo z ziemniakami (najlepiej z młodymi, ale jeszcze drogie są cholery).
-
Na obiadek młoda kapusta duszona z marchewką , kiełbaską i duuużą ilościa koperku. Mała Mi, po przejażdżce fiatem 126p urodzisz na schodach. A kakao z lekka wystygło...
-
Noo, to rozumiem... czuję się prawie jak kapo, że tak Was budzę o poranku, ale odpowiedzialność proszę dzielić na mnie i na Edytę... :) Ja już zdążyłam przesadzić kwiatki, zobaczymy, może im się poprawi, bo ostatnio jakoś zdychały... A gdzie Mała Mi? Poszła podstępnie rodzic w nocy czy co? Iwanko, 8 to piękna godzina ! Wiesz, jak w piosence \"Jak dobrze wstać, skoro świt.....\"
-
No, nie śpijcie już! Bo całkowicie mnie ta depresja pochłonie, a tak to zawsze weselej! Idę Wam tez zrobić kawkę! A dla tych co nie piją kawy kakao!
-
Hej Dziewczynki! Pobudka! Mela, dopisz się z powrotem! Jak sie miewasz, \"dudo\" droga? TY też masz falę bezsenności? Ja już po kawie i własnie się poryczałam, bo chciałam iśc do parcy, a tu nici z wycieczki, bo boli jak jasna cholera! Mam wrażenie, że to bedzie trwało wiecznie, a jak wieczorem się nastawiłąm na kurs do firmy, to nic mi nie było, oczywiście, tak się cieszyłam, że jeszcze nie jestem całkiem ubezwłasnowolniona, a tu ... duda! (jeśli moge użyć autorskiego sformułowania Melanii). Jestem nieszczęśliwa!
-
Koniczyna! Jak to się nic nie dzieje! Coś tam na pewno! Proszę się skoncentrować i do dzieła! Proponuję kawkę, perzy kawie nabiera się weny ;-).
-
Własnie zasiadłam nad popołudniową kawką . Sindi, głowa do góry, nawet lepiej, że nie w Dzień Matki, tak masz dwa święta - swoje i dziecka, a tak to nie wiadomo kto komu ma życzyć... :) Mała Mi, jasne, że nie damy się położyc, wyciśniemy jakoś te maluchy, one też powinny czuc presję, że lepiej samemu wyleźć niż być wyciągniętym... Rubina, i tak jestes dzielna, że przy dwójce maluszków masz czas żeby nas wspierać dobrymi radami... Odzywajcie się Dziewczynki! Coś ucichłyście, czyżby wszystkie hurtem? Ciekawe jak Nadia, czy doszła juz do siebie?
-
Jestem posłuszna i zasiadam do pisania. Mała MI, boli mnie dól brzuch, takie uczucie jakby ktoś cię ciągnął za mięśnie na dole i naciskał przy tym na pachwiny, wiesz tak od pępka do pachwin, a jak łapią mnie te cholerne nieefektywne skurcze, to dodtkowo mam uczucie jakby ktoś grzebał mi w środku widelcem. Nie da się zrobić większego kroku, więc chodzę jak azjatka w kimonie. A mój termin po usg przesunął się na 17 maja, nie wiem co tam wypatrzyli, ale dodatkowo od miesiąca słyszę, że szyjka jest \"porodowa\", i w poniedziałek usłyszałam, że jak się nie wyrobię do soboty (tj.28) to 29 na dyżur do mojej lekarki do szpitala. Więc póki co się nie stresowałam, bo mi się wydawało, że to jeszcze dużo czasu... ale jak czytam, ze się już stresujesz, to mnie też zaczyna w żołądku buzowac... Ale zdążymy... Nie?
-
Hej, Mała Mi, Ty masz się zgłosić w piątek 27 maja? Bo ja w niedzielę 29... Więc jak piszesz, że się stresujesz, to ja też zaczynam, ale staram się wierzyć, że się uda, w końcu to jeszcze ponad tydzień! Damy radę, zobaczysz... I będziemy rodzić góra godzinkę!
-
He, he, Koniczyna, z tego co piszesz to naprawdę ja \"rodzę\" już parę tygodni... A nie napisali tam jak długo może to trwać? Bo za pół roku zwariuję. A na porodówke to muszę chyba wziąć ze sobą swój fotel, bo jak tylko zaczynam się \"kurczyć\", to jedyna pozycją jaka przynosi ukojenie jest wyłożenie się na fotelu. Słońce świeci mocno, bogu dzięki, więć jest szansa że jednak buty wyschną i wyjdę z domu na spacerek. Moja lekarka poweidziała, że Dzidzior głowę ma bardzo nisko, i dlatego tak boli, a ja tak sobie myślę, że jak nisko, to czemu jej do cholery nie chce wystawić na dzienne światło... Niedługo zgłupieję od tego czekania i bezczynności. Najchętniej to zrobiłabym cos konstruktywnego, ale co? Czy Wy też macie jakiś niż intelektualny, czy tylko mnie tak szkodzi?
-
Hello! Ja dziś byłam chwilowo wyłączona od komputerka, bo jakies barany dziubały w skrzynce od prądu od 7, przed chwilą skończyli więc się zgłaszam... Niestety szukanie ciekawego zajęcia nie kończy się dobrze, w szale uprałam wszytsko łącznie z butami, i od wczoraj wieczora mam do wyboru albo wyjść w mokrych albo zimowych... Wykazałam się niezmierną inteligencją , bo uprałam nawet klapki, więć teraz na parapecie mem sklep obuwniczy i modlę się o słońce, bo to będzie szansa, żeby się gdzieś ruszyć... Nie przyszło mi przez myśl, na co zwrócił uwagę PT, że gdyby zachciało mi sie rodzić, to pojechałabym boso albo w butach z kożuszkiem, co tak czy owak nie zrobiłoby najlepszego wrażenia... Moję rozstępy to takie czerwone krechy - jak rzeki na mapie, nie pomogły maizdła, świństwo pojawiło się jakieś 3 tyg temu. Takie małe białe kreseczki to tez mogą być rozstępy, tylko malutkie, więc głowa do góry, może ich nie przybędzie. Iwi, nie wiem nic o tej wydzielinie, ale też czekam z zainteresowaniem, bo nie miałam a mam... A takie coś jak galareta albo białko z jajak wylazło ze mnie jakiś czas temu, w nikłych ilościach, ale bez krwi. Więc już sama nie wiem, co się jeszcze może ze mnie wydostać, bo Dziecko to cchyba nigdy... Edyta, wiesz, że warto było się katować tym spirytusem? Wygląda to całkiem nieźle, jakbym wlazła w maliny i lekko się podrapała,gdybym miała obuwie to mogłabym wyjść w sukience... :) Strasznie mnie ubawiła wizja seksu na schodach w pozycji zwisającej... Jak którejś się uda ten wyczyn bez urazu kręgosłupa to ja też się piszę! Hej, odzywajcie się! Iwanko, obiecałaś...
-
Hello! Iwanko, myślę, że swoją dzisiejszą aktywnością wykończę nie tylko siebie :) Edyta, po tym spirytusie tak mnie zaszczypało, że myślałam, że tym, co zostało się znieczulę... Mała Mi, to co wylazło mi niedawno na dole brzucha i po bokach, to nie są rozstępy tylko jakieś krwawe wąwozy.. Nie mogę się oglądać w lusterku, bo mi się płakać chce. Byłam na dworze na spacerku i straciłam przez to miłość mojej suni. Wróciła mokra i obrażona na amen. NIe dała się przekupić nawet konserwą. Muszę poszukać jakiegoś innego żywego stworzenia w domu, bo zawsze to raźniej w towarzystwie... A jak znajdę jakiegoś robala, to będę go mogła ganiać w celu eksterminacji i zawsze to jakieś zajęcie! Może zapiszę się na internetowy kurs dzieragnia? Za dwie godziny wraca PT, może wymyśli coś fajnego, chociaz na \"terapię\" sugerowaną prze gin za bardzo chęci nie mam... Ale mus to mus ;-)
-
Mal - Gosiu, witaj, ściskam Cię serdecznie, jak sampoczucie? Dajesz sobie radę? Wierzę, że teraz, kiedy masz jeszcze jednego Anioła Stróża, który kocha Cię jak nikt inny na świecie, będą Cię spotykać same pozytywne rzeczy! Jesteśmy z Tobą!
-
Wróciłam. Nogi obydwie, choć z lekka porysowane, więc i tak z sukienki nici -wyglądają jak po zabiegu pijanego rzeźnika! Wetka, ja skurcze przepowiadające miałam od 5 m-ca ciąży, tylko jakoś nic mi póki co nie przepowiedziały. Są, trwają, wkurzją i nic z nich nie wynika. U mnie burza, więc pies wlazł pod łożko i tylko łypie, chciałabym coś zrobić, ale jakoś wszytsko wydaje mi się skomplikowane dzisiaj... Ale za to najdam sie truskawek na zapas, bo się pojawiły, trochę strzelają w zębach, ale moja desperacja jest wielka! Ciekawe jak Nadia, mam nadzieję, że już po i że nie męczyła się bardzo! Co fajnego można robić jak się nie ma weny do robienia niczego?