Tina.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Tina.
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10
-
! Witam Wiosenne Mamy, te \"nowe\", te \"stare\" i te \"już rozdwojone\". Ja dziś nie poszłam do pracy i nudzę się jak mops. Byłam u lekarza, powiedziała że jeszcze trochę mi to zajmie, a jak jej powiedziałam, że ja umieram teraz, to się ucieszyła - cytuję : \"tak bardzo boli? To świetnie! Niech Pani myśli o tym, że każdy taki bolesny skurcz, to parę minut czekania mniej! A jak do 29 nic się nie stnie, to proszę się zgłosić do mnie do szpitala.\" A do mojego PT -\"Możecie się Państwo kochać, nic się nie dzieje, a to przyspiesza czynność skurczową\", i teraz jestem \"nękana\" systematycznie, przy czym PT podkreśla, że to przecież wskaznia lekarskie... 29!! Ja chyba umrę z bólu, z ostanich usg termin dawali na 15 maja! Nie uwzględniła też mojej prośby, żeby wyciągnąć mojego gościa - niespodziankę za nogi - w końcu już byłam na tym fotelu, co jej szkodziło załatwić to od razu? Mała Mi, jeśli masz przed sobą wieeeelkie coś, nie możesz wiązać butów i wyspać się porządnie to na 100% jesteś w ciąży!!!! A jeśli chodzi o zasoby mleczne to u mnie też cisza i spokój. Idę golić nogi, bo ładna pogoda, nie wiem, co bardziej skomplikowane, wleźć pod prysznic (wąskie drzwi), czy się odpowiednio wygiąć? Jak nie odetnę sobię czegoś, to się odezwę zaraz.
-
Rany, co się dzieje? Normalnie sypiemy się jak śliwki z drzewa... :) Dla wszystkich Mamuś gratulacje i całusy dla Dzieciaczków, dla Rubiny 100 lat, a dla Nadii pozytywną energię (spróbuję przesłać na odległość). Bądź dzielna Nadiu, i napisz nam jak było! Trzymam kciuki... Ciekawe, czy ten wysyp to wpływ księżyca czy epidemia jakaś? Z niecierpliwością czekam na jutro, może jakiś rekord padnie?
-
Hej! Sziszi, wieeeeeelkie gratulacje!Fajnie już być w domciu! Nadiu, żyję, choć ledwo ledwo. Ale może się wreszcie zmobilizuję i pójdę dziś do lekarza, bo bokiem mi wychodzi brak zdecydowania mojego Dzidziora, mógłby się określić, albo już wyłązi, albo czeka spokojnie do terminu!Te jego treningi mnie wykańczają, mam wrażenie, że dzień bez bólu jest dniem straconym... Jak mi się poprawi, to napiszę coś optymistycznego, a póki co siedzę cichutko, żeby Was nie wkurzać zrzędzeniem. Buziaki z ponurych Kielc.
-
Mal -Gosiu, nie ma takich słów, które przyniosłyby Ci ulgę, ale pamiętaj, że jesteśmy sercem z Tobą.
-
O ile Sziszi coś zrozumiałaś z mojej pokrętnej wypowiedzi, ja sama się przeraziłam jak to przeczytałam. Ale widać mam dziś niż intelektualny. W każdym razie chodzi o to, że maganez ma działanie przeciwskurczowe, choć nie wiem, czy sam, czy tylko do kupy z nospą...
-
heej, moja lekarka do tej pory (tzn do poniedziałku) kazała mi łykać nospe i magnez, które łagodzą skurcze i rozluźniają mięśnie, a od pn kazała mi je odstawić, bo określiła moją szyjkę jako \"porodową\" i jak się wyraziła, \"nie ma sensu wstrzymywać akcji porodowej, szczególnie, że dziecko już można uznać za donoszone\". A łykałam ten magnez mniej więcej od 5 - 6 m-c, bo \"stawiała mi się macica\", czyli miałam te skurcze treningowe, i lekaraka uznała, że jeśli pomoże maganez i nospa to nie będzie mnie faszerowała innymi lekami. I pomogło. Wniosek z tego, że jak się bierze maganez, to trudniej się \"kurczyć\".
-
Witam, Fiorella, niewiele wiem o tych \"zasadniczych\" skurczach, ale te przepowiadające to jest takie twardnienie brzucha, czasem zupełnie bezbolesne, a czasem boli, ale nie tragicznie. I mijają jak zmieniasz pozycję, tzn. np jak siedzisz albo leżysz i zaczniesz chodzić przy takich, to mijają, albo na odwrót - jak chodzisz a się położysz to też przechodzą. Co do drugiego problemu, to polecam sok z kiszonej kapusty albo ślwiki suszone, a w ekstremalnych sytuacjach czopek glicerynowy.... Nieszkodliwy a działa jak złoto. A czemu pytasz o te skurcze, czyżbyś się wybierała na porodówkę? Daj znać co i jak. Pzdr. Tina
-
Cześć Wiosenne Mamusie! Jak się miewacie, widzę, że wszystkie macie już dosyć \"uroków\" ciąży, nie wiem, co za bałwan wymyślił określenie \"stan błogosławiony\", jak dla mnie z błogosławieństwem to nie ma nić wspólnego, z przekleństwem albo urokiem jakimś to a i owszem :) Byłam wczoraj u lekarki, 1,5 kg do przodu... Stwierdziła, że szyjka robi się \"porodowa\", i kazała nie hamować w razie czego skurczów, tylko się pakować do szpitala. Do tej pory miałam łykac nospę, magnez i leżeć, gdyb coś się zaczęło dziać... Co prawda uznała, że najlepiej żebym wytrzymała do 8 maja, ale jak nie to nie. Ja jednak liczę, że uda mi się wytrwać do 20, bo jakoś tak się nie czuję psychicznie nastawiona.... Z jednej strony chciałabym mieć już to za sobą, ale z drugiej psychicznie nastawiłam się na koniec maja! Konsekwentnie chodzę do pracy ku uciesze mojego szefa, który się ciągle wygłupia, że zawsze marzył o tym, żeby odebrać niespodziewany poród i zostać bohaterem... Może zrobię mu tę przyjemność i urodzę u niego w gabinecie...? Zawsze mogłabym wtedy opisywać Wam wszytsko na żywo... Co do pękających naczynek, ja mam problem od zawsze, i też się obawiam, że będę miała twarz w czerownej pajęczynie, tylko że u mnie takie małe naczyniaczki nie zamykają się same, tylko trzeba wybulić u kosmetyczki za zabieg laserem, na jeden ciułałam kasę (na samym czubku nosa!), ale okazało się, że w ciązy nie bardzo... Obawiam się, że po porodzie będę musiała sprzedać nerkę, żeby się doprowadzić do stanu używalności. Buziaczki! Pa pa!
-
Hej Kobietki, Jasmin, koniecznie idź do prywatnego lekarza, wizyta z USG co prawda będzie kosztowała koło 100, ale to rozsądna cena za prządne badanie i Twój spokój, jeśli chodzi o USG, to nie zaszkodzi Maluchowi na pewno, a nawet pomoże, jeśli TY będziesz wiedziała co się dzieje, wtedy mniej stresu... Moją bratową, która miała problem z nerkami (właściwie z prawą nreką), babsko w przychodni straszyło nie tylko cewnikiem ale upośledzeniem dziecka, powikłaniami przy porodzie etc. , a Jula ma teraz dwa latka, żadnego cewnika nie było, cc a i owszem, ale tylko dlatego, że Mariola ma niski próg bólu i lekarz stwietrdził, że tak spanikowna to ona nie urodzi za chińskiego boga i jak ma przestać \"współpracować\" w połowie, to więcej będzie z tego szkody niż pożytku. Była przez parę dni w szpitalu na obserwacji, jak się pogorszyły wyniki moczu na jakieś dwa tyg. przed porodem, ale tak dla spokoju sumienia lekarki. Więc głowa do góry i do lekarza, który nie jest głupim konowałem, tylko wykonuje swój zawód przyzwoicie! Moje mieszkanie wraca do normy, nawet dywany już położone, czekam tylko na kasę, żeby kupić sobie karnisze i firanki. Najbardziej oburzony jest mój pies, który po raz pierwszy w swojej karierze dostał zakaz włażenia na łóżko, stroi miny i się obraża... Ale przeokropnie linieje (wiosna!), wyłazi z niej cały zimowy puch i taka krótka sierść, a ja się naszorowałam tapicerkę i najnormalniej nie mam siły robić tego znowu. A że przez 3 lata rozpieściłam ją strasznie, to patrzy na mnie z wyrzutem i demonstracyjnie bawi się sama piłką... Aż mam wyrzuty sumienia. W pracy luksusowy spokój, nowa dziewczyna okazała się baardzo sprytna więc tylko sprawdzam czy wszytsko jest ok, boję się tylko, co będzie jak wrócę, czy nie zrobi mi rewolucji w papierach - ja po porzedniczce zrobiłam, bo miałam inny system niz ona. Ale to jeszcze kupa czasu, nie będę się teraz nad tym zastanawiać, tylko za pół roku! Trzymam kciuki za Was wszystkie, buziaki z Kielc!
-
Hej, hej, masz rację Koniczyna, że mi się straszny leniwiec włączył, najchętniej nie robiłabym nic, ale cóż, firma - żywicielka wymaga oddania... Moja stażystka skapitulowała, uciekła i już nie wróciła, za to przyszła nowa, jak się wyraziła mój szef \"nieestetyczna\" (nie wiem dlaczego, bo mnie się wydaje niczego sobie...), ale za to bardzo sprytna i pojętna, w dwa dni załapała o co mniej więcej chodzi, i wiem, że mogę sobie spokojnie rodzić jakby co. Bez telefonu przy uchu. A to budujące. Mój Dzidzior ograniczył nieco aktywność, gównie czka a kopsa rano i wieczorem, za to pęcherz uciska tak okrutnie, że ledwo co dojeżdżam z pracy do domu... Remont, a właściwie doróbki, poprawki etc ciągną się niemiłosiernie i zaczynam się obawiać, że już zawsze tak będzie. Czy któraś z Was widziała mrożone czereśnie? Bo są śliwki, porzeczki i różne takie dziwiactwa, a czereśni nie ma. A ja chcę się nacieszyć, skoro później nie będzie się dało. Chyba, że przetrzymam Malucha do sierpnia... Miłego dzionka, pa pa!
-
Hello! Koniczynko, zarząd jest - w przypadku naszej Spółki jednoosobowy, a rada nadzorcza skłaa się z 5 osób, jest organem nadzorczym, decyzje podejmuje na posiedzeniach, zwoływanych np. raz na kwartał, a zarząd odpowiada za funkcjonowanie firmy na co dzień. Etc. - nic skomplikowanego, a dziewczę ma pracować jako asystentka zarządu, więc powinna wiedzieć co nieco na ten temat. Szcególnie, że jest absolwentką administarcji i zarządzania. Ale dziś jej jeszcze nie ma, nie wiem, czy wymiękła na dobre, czy po prostu się spóźni. Niezłą książkę wyciągnął Twój tato, czy pozostała część jest równie interesująca? Po tych wszytskich historaich o jedzeniu uznałam, że będę się aż do porodu ropzieszczać na maxa i chcoćby to groziło bankructwem najem się wszytskiego tak, żeby mi zbrzydło, to może jakoś wytrzymam... Ale o ile kwestia bobu i truskawek jest do rozwiązania, to za cholerę nie wiem, skąd wytrzasnę czereśnie? Bo jakoś nie słyszałam o szklarniowych...
-
Atlanta, wieeeeelkie gratulacje! Szybko dochodź do siebie i opowiedz o wszystkim dokładnie! Czekamy niecierpliwie!
-
Witajcie, Rubinko, Ty uważaj na siebie, a po tą kasę to może jedź z jakąś obstawą, co? Zawsze bedziesz się miała na kim oprzeć jakby co, mam nadzieję, że dziś już dobrze, ale odpoczywaj i bardzo Cię proszę, nie idź jeszcze rodzić! Tydzień to króciutko, jakoś dasz radę... Edyta, może udzielisz mi jakiś wskazówek jak skutecznie przemawiać do mojej stażystki, żeby się nie zawieszała! Ona się autentycznie wiesza, to jest rodzaj jakiegoś stuporu albo może ona jest po prostu katatoniczką i zapada w letrag? Mała Mi, stażystka stanu wolnego i raczej estetyczna, tylko nie wiem czy by się z majstrem dogadali, bo jak ona ma tak samo jak ona takie stany odrętwienia, to już oczyma wyobraźni widzę te randki i upojne noce.... He, he, musieliby wziąć ze trzy dni urlopu na jeden numerek :) Już wiem, czemu po ciązy szybko można wrócić do swojej wagi, skoro nic nie można jeść, to sprawa wydaje się nieskomplikowna. A jakie owoce są dozwolone? Bo ja bez warzyw i owoców żyć nie mogę! I bez lodów! Chyba czeka mnie śmierć głodowa!
-
Witam Wiosenne Mamy! Anda, ta moja dusza jest wyjątkowo oporna, niegłupia dziewczyna, bo ma spora wiedzę, ale brakuje jej lotności, jak się z nią rozmawia jak z pierwszoklasistką, to nawet coś tam wie, ale jak tylko usiłuję ją zmusić do samodzielnej pracy, albo nie mówię drukowanymi literami, to wpada w jakieś totalne odrętwienie, co we mnie budzi mordercze instynkty i koło się zamyka. Może powinnam jej rozpuszczać jakieś psychotropy w kawie, to by się trochę wyluzowała... :) Nie wiem na jak długo starczy mi cierpliwości, ale mam nadzieję, że w rzaie czego za zbrodnię w afekcie dadzą mi wyrok w zawieszeniu. Ja nabrałam niechęci do mądrych książek, bo z nich mi zawsze wychodzi, że wszytsko robię źle. Boże, naprawdę jak się karmi dziecko piersią to nic dobrego nie można jeść? Nie wiem, czy to zniosę, bo strasznie mnie rozpieścił czas ciąży, a o nie jedzeniu truskawek i czereśni nawet nie chcę myśleć. Jeśli się okaże, że bobu też nie można to umrę z rozpaczy! Anda, ja się wczoraj dowiedziałam, że jeśli dzidzia jest położona miednicowo, ale siedzi \"po turecku\", czyli ma złożone nóżki do brzucha, to współczesne położnictwo pozwala na \"próbę\" (tak to określił pan ordynator) porodu i najczęściej udaje się urodzić siłami natury. Natomist jeśli ma wyprostowane nóżki, to bezwzględnie cc, bo średnica główki jest na tyle mniejsza od pozostałych częśći ciała dzidziora, że nie byłoby szans na to, że przejdzie i musieliby wyciągać go za nóżki z ryzykiem uszkodzenia nie tylko kończyn, ale też opcją, że nie zdążą i może zabraknąć powietrza maluchowi. A jak siedzi po turecku, to wtedy to rozpycha w ten sposób kanał rodny na tyle szeroko, że główka przechodzi bez trudu. Nie pozwalają też rodzić samemu, jeśli dzidziuś leży poprzecznie, bo nie ma szans, że się zmieści. Tyle mądrości. Idę na kawę.
-
Heej, heeej, co tak cicho? Ja na powitanie dopadłam komputerka, a tu głusza! Dziewczyny, żyjecie??
-
Hello Dziewczynki, witam Was, stęskniłam się za Wami, więc dzisiejszy dzień niemal rozpoczęłam od nadrabiania zaległości w czytaniu. Przez kilka dni byłam pozbawiona netu, bo w pracy wolne, w domu tornado - czyli remont i nic z wyjątkiem pralki nie stało na swoim miejscu. Ja już powoli pozbywam się tynku z włosów i gardła, przez 4 dni sprzątałam, i widzę gdzieś daleko na horyzoncie szansę na to, że uda mi się doprowadzić chałupkę do porządku. Problem oczywiście pojawił się w momencie ustawiania mebli, bo Pt zawsze ma inną koncepcję niż ja, ale to jakoś przeżyliśmy, natomiast mega afera wybuchła przy remanencie w szafie - nigdy nie zrozumiem przywiązania do koszulek, które trzymają się tylko na szwach, bo cała reszta to sieć rybacka! Przy każdej takiej szmatce, która nadaje się co najwyżej do wytarcia podłogi pojawiało się magiczne hasło - \"Tą mi zostaw, to jest moja ulubiona koszulka\", gdybym chciała wyrzucić telewizor i wieżę to dramat i tak byłby mniejszy... U mnie okazało się, że Dzidzior będzie chyba szybciej, termin \"planowy\" przesunięty o 2 tyg, a lekarka powiedziała, że gdyby mi przyszło do głowy rodzić, to nie wcześniej niż 20 kwietnia, ale potem to już mogę, bo Maluch będzie \"donoszony\". Trochę mnie to zdziwiło, bo niby wszystko jest ok, nic mi się nie rozwiera, a ona mi tu wyskakuje z kwietniem!! Przyznam szczerze, że lekko mnie to przeraziło nawet, bo jakoś nastawiałam się na maj i to raczej końcówkę... Za to dostałam bonusa w postaci skurczu w łydce, mogę sobie zegarek nastawiać, 3 nad ranem pobudka, a właściwie alarm, normalnie mam wrażenie, że coś mi odgryza nogę! Brzuch się \"skurcza\" czasami, ale lekarka powiedziała, że to treningowo, i jeśli nic oprócz tego się nie będzie działo, to radzi się położyć, albo wziąć ciepły prysznic, rąbnąć magnez i nospę, popić rumiankiem i czekać do 20 kwietnia. Wróciłam do pracy po sprzątaniu, a tu jutro wolne z wiadomych względów, nie jestem głęboko wierząca, ale zawsze śmierć wielkich autorytetów robi na mnie piorunujące wrażenie, szczególnie, że brakuje godnych następców takich ludzi i odjeście każdego z nich, to strata, której nie da się zniwelować. Pozdrawiam.
-
To znowu ja, czuję się zrelaksowana, bo właśnie ustaliłam sobie wolne w pracy od poniedziałku do środy i czuję się już jak na urlopie. Właściwie to odbiór wolnego za nadgodziny,będę spać i obijać się... I może uda mi się troszkę utemperować ukochanego. Anda, z tym mieszkaniem to nie do końca tak ekstra, my wynajmujemy, co prawda na czas nieokreślony, ale nie czujesz się nigdy do końca u siebie. Marzę o kupnie czegoś własnego, ale to jeszcze potrwa, bo żeby dostać kredyt mieszkaniowy na ludzkich a nie bandyckich warunkach, to trzeba mieć dosyć pokaźny tzw. wkład procentowy,a przy kosztach za wynajem, to trudno uskładać taką \"kupkę\" - niby się składa, ale jak zabraknie, to zawsze korci, żeby ruszyć. A urządzanie własnego mieszkanka to musi być być frajda! Coś tu dzisiaj cichutko, pobudka Dziewczynki! Do klawiatury!
-
Witajcie! Mam wrażenie, że ciąża powoduje jakieś zmiany intelektualne, mam nadzieję, że to proces odwracalny! Bo jeśli nie, to jak wszystkie (czy większość z nas) będziemy robić taki chaos albo gubić zakupy, to świat, a przynjamniej nasi najbliżsi na bank zwariują. Mnie też ostatnio notorycznie zadarza się szukać telefonu, kluczy, portfela (dobrze, że panie w sklepie gdzie najczęsciej robię zakupy są uczciwe aż do bólu)... Mela, jeśli odpoczynek Ci nie pomaga, to ja chyba poszłabym do lekarza, to już prawie końcóweczka, lepiej dmuchać na zimne... Remont, ku mojemu przerażeniu nabiera rozmachu, PT pozostawiony sam sobie wpada na jakieś \"genialne\" pomysły i z malutkiego malownka robi się budowa, nagle okazuje się, że malować będziemy całe mieszkanie, a nie pokój dla Malucha, i łazienkę będziemy \"odświeżać\' - nie pytałam, czy to oznacza zrywanie płytek i kładzenie nowych, bo uznałam swoją bezsilność i chyba wolę się nie denerwować. W związku z powyższym mieszkam na pudłach - prawie jak w akademiku- i szykowanie garderoby do pracy jest niezłą wieczorną rozrywką. Zastananwiam się też skąd weźmiemy kasę na życie, bo gips i szpachla chyba niespecjalnie nadają się do konsumpcji, a ja jednak czasem odczuwam głód, PT niesiony ułańską fantazję nie dostrzega, że oprócz farby kończy się chleb, a kasa na koncie jakoś nie chce się rozmnażać. Rubino, ile Twój synek ma lat? Pytam, bo zastanawiam się, czy dałabym radę z dwójką dzieciaczków, skoro jedno i to jeszcze \"niecałe\" przyprawia mnie o zawrót głowy i bezsenne noce. Trzymam kciuki za te, które muszą leżeć, jesteście Dziewczyny strasznie dzielne, nie wiem, jak bym wytrzymała... Mała Mi, jaki Ty jesteś znak zodiaku? A Twój facet? To fajne, żę masz podobne nie tylko podejście do wielu spraw jak ja, ale i tak samo dziwnego mężczyznę u boku.. Pa, może dziś uda mi się nie wysłać posta 500 razy...
-
Przepraszam, ale obsługa komputera chyba też przerasta dziś moje możliwości, naprawdę nie wiem, jakim cudem udało mi się to wysłać tyle razy! Profilaktycznie odsuwam się od klawiatury jak tylko postawię kropkę na końcu zdania.
-
Hej, hej! Iwanko, co do całowania brzucha, to niedługo chyba mi się uda, jedyna przeszkodą aby go dosięgnąć będzie zdaje się mój wybitnie obfity od niedawna biust... Ale co do chodzenia do końca życia z bębenkiem z przodu, to fakt, Mała Mi,zdaje się, że mamy dwie opcje, albo do końca życia chodzić w namiotach bez możliwości zawiązania sznurówek, albo rodzić.Przy czym i jedno i drugie jest przerażające. Może macie jakieś koncepcje jak nie umrzeć ze stresu, bo ja tracę cały optymizm i odwagę jak sobie pomyślę o tym wszystkim. A dziś nie zrobiłam nic konstruktywnego i chyba nie zrobię, wszelkie zajęcia przynoszące wymierne efekty dziś mnie mierzą, jedyne o czym myślę to jak dotrwać do 15, a w domciu też nic nie zrobię, bo PT rozpoczął malowanie, więc przez najbliższy tydzień będę tkwić w bałaganiku, gotować nie muszę przez miesiąc (zapasy od mamy), więc mogę się ze spokojnym sumieniem obijać. Liczę tylko na to, że mój szef nie zwróci uwagi, że jedyne co dziś robię to dobre wrażenie ( chyba, że nawet to mi się nie udaje). Dzidzior w miarę spokojny, chyba też go rozleniwiły te święta słoneczko za oknem. Czekam na wieści od Was.
-
Hej, hej! Iwanko, co do całowania brzucha, to niedługo chyba mi się uda, jedyna przeszkodą aby go dosięgnąć będzie zdaje się mój wybitnie obfity od niedawna biust... Ale co do chodzenia do końca życia z bębenkiem z przodu, to fakt, Mała Mi,zdaje się, że mamy dwie opcje, albo do końca życia chodzić w namiotach bez możliwości zawiązania sznurówek, albo rodzić.Przy czym i jedno i drugie jest przerażające. Może macie jakieś koncepcje jak nie umrzeć ze stresu, bo ja tracę cały optymizm i odwagę jak sobie pomyślę o tym wszystkim. A dziś nie zrobiłam nic konstruktywnego i chyba nie zrobię, wszelkie zajęcia przynoszące wymierne efekty dziś mnie mierzą, jedyne o czym myślę to jak dotrwać do 15, a w domciu też nic nie zrobię, bo PT rozpoczął malowanie, więc przez najbliższy tydzień będę tkwić w bałaganiku, gotować nie muszę przez miesiąc (zapasy od mamy), więc mogę się ze spokojnym sumieniem obijać. Liczę tylko na to, że mój szef nie zwróci uwagi, że jedyne co dziś robię to dobre wrażenie ( chyba, że nawet to mi się nie udaje). Dzidzior w miarę spokojny, chyba też go rozleniwiły te święta słoneczko za oknem. Czekam na wieści od Was.
-
Cześć Dziewczynki, Jasmin, ja nie dotarłam do komputera z racji wizyt rodzinnych i przejedzenia, które skłania do pozycji horyzontalnej... Zmuszałam się do spacerków, żeby nie zapomnieć do czego służą nogi i przypomnieć sobie , że człowiek nie składa się tylko z przeżuwaczy i żołądka, choć takie mam wrażenie po \"świętowaniu\" (czytaj - konsumowaniu). Koniczyna, Ty naprawdę masz pecha do lekarzy, ale pomyśl sobie, że skoro trafiasz na konowałów i jesteś okazem zdrowia, to szczęście Ci sprzyja, i pewnie wszystko pójdzie Ci jak z płatka. Nadiu, oczywiście, że zauważyłam, że coś milcząca jesteś, ale czasem nie ma się ochoty gadać z nikim o niczym.Niemniej - przynajmniej ja , jakoś nie umiem milczeć, a poza tym ciągle mam jakieś pytania i kogoś muszę nimi nękać... A w ogóle Dziewczynki, to mam jakieś koszmary i jak słyszę słowo \"poród\", to dostaję gęsiej skórki i podjęłam decyzję, że Dzidzior nie zostanie wyciągnięty na świat, po pierwsze dlatego, że się boję, a po drugie dlatego,że życie jest takie niebezpieczne... Więc zdecydowałam, że będzie sobie siedział w środku już zawsze, chyba, że wylezie na własną odpowiedzialność i wbrew mojej woli :) . Innymi słowy - ja nie chcę rodzić!!!
-
Powitania z wiosennych Kielc, ja jeszcze w pracy, ale dziś tylko do 12 -tej. Mała Mi, nie przejmuj się takimi drobiazgami jak ortografia, mnie zdarza się ostatnio robić totoalną demolkę wszędzie, gdzie się tylko pojawię! A tę nieszczęsną no spę łykam już ze trzy miesiące w połączeniu z magnezem, właśnie ze względu na twardnienie brzucha, już mam jej dosyć i chyba przez 5 lat po urodzeniu dziecka nie wejdę po to świństwo do apteki. A \"namagnezowana\" jestem tak, że niedługo wykrywacze metalu będą wariować jak tylko się pojawię w promieniu 200 metrów. Dzidzior poczuł święta i wywija jak opętany, chyba zamiast do chrztu będę musiała go po urodzeniu zaprowadzić do egzorcysty. Wczoraj złapałam małą depresję, bo chodziłąm sobie po mieście i wszędzie mnóstwo fajnych wyprzedaży czy promocji ślicznych wiosennych ciuszków, ale niestety nic w rozmiarze na kaszalota, a wiosennych bluzek - namiotów nie opłąca mi się kupować na dwa miesiące, bo za ciążowe ciuszki - niektóre ślicze naprawdę - liczą sobie jak Lepper za zboże, więc zakupiłam tylko bukszpan i wróciłam do domu z wiosenną deprechą! Ale pocieszam się tylko tym, że to już niedługo... Ciekawe w jakim czasie udaje się zgubić ciążowe kg? I uzyskać efekt w miarę zbliżony do poziomu wyjściowego? Pa Kobietki, będę zaglądać w święta, o ile uda mi się wywalczyć dostęp do komputera w domu, bo PT z uporem twierdzi, że nie mogę siedzieć przy komputerze jak nie muszę, ale zdaje się , że to tylko wymówka żeby zająć sobie miejsce przy sprzęcie na dłużej...
-
Witajcie Dziewczynki, chyba wciągnęły Was przedświąteczne przygotowania, bo cisza jak makiem zasiał... Ja poczułam już wiosnę na dobre i wczoraj byłam w lesie na spacerku, łaziłam sobie z godzinkę, mimo,że leżało trochę śniegu w zacienionych miejscach, ale i tak było przyjemnie, kołysany Dzidzior siedział spokojnie, i to jest na niego jedyny sposób - ruszać się ciągle, ale nie wiem, czy wytrzymam kondycyjnie. W pracy stałam się przodownikiem - normlanie Mateusz Birkut, 300 % normy, bo od 4 nie ma spania, bo zaczyna się wielka pardubicka w moim brzuchu, więc wstaję koło 5 i idę do pracy na 7 najpóźniej... Mam do Was pytanie, czy Wasi PT też mają z Wami objawy ciąży? Moje Kochanie ostanio jest jak naczynie połączone - bolą mnie plecy - jego też, puchną mu razem ze mną nogi, ręce, nawet brzuch mu wyskoczył, ku mojej dzikiej radości, śmiałam się, że ma ciąże urojoną, ale serio tak to wygląda, jeszcze tylko brakuje, żeby moja sunia miała objawy i cały dom ciężarnych :) A jakie macie plany świąteczne? Ja planowałam się wyspać, ale ponieważ coraz mniej ode mnie zależy w tym względzie, to nie wiem, czy się ta sztuka uda. A poza tym słodkie lenistwo u mamusi i może u teściów(brrr.. od dwóch lat prowadzę zimną wojnę z teściową, choć przez pierwsze 8 lat miałayśmy dobry układ, ale bardzo się starała, żeby tak nie zostało, więc teraz jesteśmy na etapie uprzejmych złośliwości, wcale mnie to nie cieszy, bo nie lubię być z nikim w konflikcie, ale trudno. Najbardziej na tym cierpi teść, z którym dla odmiany bardzo się lubimy i dosyć często mu się obrywa za tą komitywę ze mną). Tak profilaktycznie Wszystkim tym, które nie będą miały czasu albo możliwości zajrzeć tu przed samymi świętami, życzę dużo słonka, niech pieniążki mnożą sie Wam jak króliki, a Dzieciaczki dadzą Wam wytchnienie przez święta, a przede wszystkim szczęśliwego i terminowego rozdwojenia (i mało bolesnego....).
-
Witajcie Wiosenki, olka, raczej nie masz się czym martwić, chociaż dla pewności idź do lekarza, ale jeśłi te testy robiłaś po ok. 1 tygodniu od stosunku bez zabezpieczenia i wyszły negatywnie, to raczej w ciąży nie jesteś.... Rubinko, ja już nie wiem sama w zaszdie, jakie dziecko jest duże a jakie małe, bo mam mętlik w głowie... Wiem za to, że chyba Dzidziorowi znudziło się leżenie głową w dół, bo to co wyczynia w miom brzuchu przechodzi ludzkie pojęcie i jest niehumanitarna wręcz... :) To nie jest kopanie tylko jakieś - ja wiem?- przepychanie się i na dodoatek wcale nie należy do przyjemnych odczuć. A jak już skończy się pchać, to wciska którąś kończynę (mam wrażenie, że nogę), tak, że aż mam kulkę na brzuchu. Za to ma łaskotki, i wjak się to wystające coś posmyra to się chowa... Mała Mi, przynajmniej Twoje dziecko od początku wykazuje się sporą dawką poczucia humoru, pewnie po mamusi... Jasmin, na pewno będzie dobrze, głowa do góry, odpoczywaj i uważaj na siebie, Rubina ma rację. lekarze czasem troszkę uprzedzają fakty, żeby zwrócić uwagę na bezpieczeństwo i ostrożność. I odzywaj się co i jak.... Mal-Gosiu, tę glukozę trzeba utrzymać w żołądku, bo inaczej krzywa cukrowa jest niemiarodajna... Ściskam Was Wszystkie mocno i Wasze Dzieciaczki też, pa pa!
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10