No więc zaczęliśmy się starać...a że lubu mój rano wychodzi i wraca popołudniem, a ja chwilowo nic nie robię, mam wakacje...to zaczęłam WAS czytać. Godzina, dwie, pięć...potem musiałam położyć się spać bo ze zmęczenia już nie dawałam rady. Nie tak łatwo jak się wydaje przeczytać blisko trzystu stron. To już niezła książka...I jak Was tak czytałam to się pośmiałam, powzruszałam i tym bardziej przekonałam że WARTO. Że decyzja, którą podjęłam jest słuszna. I właściwie za to chciałam wam podziękować. Za to, że dzięki tym opisywanym staraniom...przeszłam dwudniowy przyspieszony kurs, który zaowocował eksplodowaniem uczuć macierzyńskich:)Pozdrawiam was serdecznie dziewczyny i jeszcze raz dziękuje. Do poczytania!