Biegnący z wilkami..
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Biegnący z wilkami..
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 26
-
Może i mnie szkoda;) Może i jestem na przeczekanie. Ale czy z wiekiem nie jest tak, że jest jakoś trudniej stworzyć związek? Co myślisz? Przeczytaj choćby ostatni post Zmysłowej. Nie jestem młody, ale chyba wobec miłości w każdym wieku głupiejemy:) W końcu przyrównuje się to do choroby umysłowej;)
-
Zmysłowa - witam serdecznie!:) Bardzo cieszę się, że to napisałaś. Jednak jakaś równość istnieje między kobietami a facetami;) Nie wszyscy jesteśmy źli i są naprawdę wśród nas tacy faceci,którzy chcą być razem i tworzyć \"normalny\" związek. Jednak w dzsiejszych czasach trudno okreslic co jest normą. Każdy powinien żyć jak chce, i tyle:) Powinno uszanować się zarówno pragnienie facetów jak i kobiet do bycia niezależnymi. Oczywiście pomijam takie przypadki, jak kobieta zachodzi w ciąże, a facet dalej, jakby nigdy nic, chce być sam. Takich powinno sie rutynowo kastrować;) Z moim szczęsciem, to jest trudna sprawa... Ostanio jak się widzieliśmy, to mi oświadczyła, że już nie może tak czekać i żyć w jakieś niepewności. Zmysłowa, piszesz, że wy tak żyjecie już 3 lata, bo on nie może się dostosować zawodowo. My znamy się dopiero od 6 miesięcy. Jestem gotowy na to, aby mieszkać z nią i tam się przenieść, ale teraz nie mogę. Musze poczekać z pewnych względów jakiś niecały rok i dopiero wtedy. Ale ona nie chce czekać. Z jednej strony trochę ją przeraża myśl, że nagle jest z kimś, a z drugiej chce, aby były jakieś konkrety. Jednak to co usłyszałem od niej ostatnio najbardziej mnie zabolało. Ona się jakby wstydzi i krępuje przy innych, że jestem z Polski. Wiem, że ona jest bardzo konserwatywna i chciałaby, aby wszystko było \"normalne\", ale życie jest pełne niespodzianek. Ja uważam, że to dobrze, ona tego chce uniknać. Najciekawsze jest to, że wczoraj właśnie w jej domu była z wizytą przyjaciółka jej mamy, która przyprowadziła z sobą córkę słowaczkę i jej męża z... Maroka:) I ta kobieta jakoś się nie wstydziła go poślubić i pokazać w małym miasteczku. O rety ciężko to wszystko zrozumieć. Na razie zawiesiliśmy nasz związek. Jesteśmy przyjaciółmi. Ma wolną rękę. Niech poznaje kogo chce i życzę jej tego naprawdę. Ale tęsknimy za sobą i planujemy wspólny urlop, oczywiście jako przyjaciele:) Myślę, że takie rostanie będzie dobre dla nas, jakkolwiek sie ono nie skończy.. Trzymam kciuki Aalex i pomyślności życzę. Jejku jak ja bym chciał mieć już z moim Szaleństwem 3 malców:) Pozdrawiam wszystkich z Wrocławia:)
-
To jeszcze ja. Wczoraj byłem pod wpływem;) trochę mnie poniosło. Przepraszam TO JA, bo mogłaś poczuć się urażona. Tak wyskoczyłem głupio z tymi kotami, ale chodziło mi tak ogólnie o kobiety. To znaczy, że wiele z was tęskni za kimś i zmianami, i jesli ktoś się taki pojawia, to nagle nie jesteście zupełnie gotowe na to. Marzenia jedno, a rzeczywistość drugie. Ja teraz muszę powolutku i ostrożnie przekonać mojego skarba, że ona też coś musi zmienić w swoim życiu, jeśli mamy być razem. A ona bardzo nie chce, bo jej jest wygodnie i bezpiecznie w dotychczasowym świecie.. Cieżka sprawa. Okazuje się, że nie tylko faceci są oporni na porzucenie samothego życia. Różnica jest tylko taka, że w mediach to kobiety dyskutują na ten temat i pisze się o facetach. Natomiast nie ma kto \"skarżyć\" się na kobiety, a sytuacja jest ta sama. I to tyle:) Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkim takich zmian w tym roku:)
-
Hello Kochani!!! Jejku, chyba zostanę tu zlinczowany za swój optymizm i radość:) Właśnie dostałem fajną pracę i wyprowadzam się z rodzinnej Ustki do Wrocławia. Tak się cieszę!!!:) Bede teraz dokładnie o połowę bliżej do mojego szczęscia na Słowacji:) W końcu czuję, że moje życie idzie do przodu i szykują się wielkie zmiany...mrauuuuuuuu:) Huuuurrrrraaaa! Jak na to wszystko popatrzę z perpektywy czasu, to okazuje się, ze wszystko wydarzyło się w odpowiednim miejscu i czasie.... Tak jakby przeznaczenie jednak istniało.... naprawdę:) Jest jednak coś o czym chciałem napisać... Wiele z was, kobiet, narzeka na niedojrzałośc mężczyzn do bycia z kimś na długie lata. Zgadzam się, wygrywacie tutaj generalnie. Ale wy, kobiety, okazujecie się dokładnie takie same.... Nikt mnie tu prawie nie zna właściwie, wiec mogę napisać o sobie i swoim związku. Kiedy spotkałem Mariankę, to wiedziałem niemal od razu, że to jest ta kobieta. Pamiętam jak ktoś \"życzliwy\" pisał, że jestem niedojrzały, aby po kilku dnia znajomości pisać takie rzeczy. Odpisałem wtedy, że to po po prostu się wie i czuje. Z perspektywy pół roku jestem tego pewien. Od samego początku to czułem, bo to jest coś zupełnie innego. Byłem zadurzony w kilku kobietach, ale nigdy nie czułem takiej pewności jak z nią. Im dłużej i bardziej ją znam, tym mocniej chcę być z nią na zawsze...:) A teraz ona... Okazuje sie, że nie jest tak pięknie. Od pól roku robie wszystko, aby być bliżej niej, a ona czuje się z tym nieswojo. Ostatnio powiedziała mi, że czuje się przerażona tym, że nagle ktoś pojawił się w jej życiu i chce z nią być i mieszkać razem... Przyzwyczaiła się do bycia samemu i nagle związek ze mną jest dziwny.... A przecież i tak widujemy się raczej nie często. I teraz to ja jestym tym, który musi walczyć o utrzymanie relacji. I o co wam, kobietom chodzi????????????? Piszecie o tym jak tęsknicie za byciem z ukochanym. Piszecie o kotach, które również uwielbiam, o pocałunkach i zrozumieniu... a kiedy ON się pojawia, to uciekacie gdzie pieprz rośnie. Narzekacie na facetów, a same jesteście totalnie nie gotowe do życia z kimś. Ja byłem sam od 6 lat. Ale nigdy, ani przez sekundę, nie przyszło mi do głowy, że tak jest lepiej. I choćby minęło kolejne 6 lat, to zawsze będę gotowy w jedną sekundę porzucić całe moje kawalerskie życie. A czy wy jesteście na to gotowe????? I nie myślcie, że to jest pojedyńczy przypadek, bo mam moją koleżankę z klasy (czyli lat 36), która mieszka sama z kotem. Ostatnio od niej również usłyszałem, że nie wyobraża sobie, że ktoś nagle pojawia się w jej życiu, tak na poważnie, i niszczy jej świat, który sobie zbudowała.....Chce kogoś, ale sobie nie wyobraża tych zmian...I wciąz jest sama na własne życznie. Pomyślcie same... czy naprawdę tego chcecie?? I czego chcecie??? Przestańcie narzekać na facetów i spójrzcie w lustro! Oczywiście możecie spotkać totalnie niedojrzałych dupków, którym tylko fiuta ukręcić, ale kobiety potrafią także ranić. I tak to mała dygresja z okazji rozszerzającego się wszechświata:) Na następne zapraszamy o bardziej stosownej porze i godzinie;) Pozdrawiam wszystkich cieplutko
-
Pozdrowienia ze Slowacji kochani:) Jestem tu od Swiat i wracam po sylwestrze. Wszystko jest na dobrej drodze, ale nie wiem kiedy bedziemy razem. Wiem, ze ja tutaj przyjade i bedziemy mieszkac pod pieknym zamkiem. http://www.spisskyhrad.com/galeria/PICT0475.JPG Zycze wm kochani wszystkiego dobrego w nowym roku i zmnalezienia waszej jedynej milosci:) Buziaki!
-
Krakowianko 30, gratuluje decyzji i odwagi. Ja na razie musze siedziec tutaj. Zresztą mamy inną sytuację i zastanawiamy sie jak to rozwiazac. Poczatkowo wydawało namj się, że UK jest najlepsze, ale... pojawiają się wątpliwości z mojej strony. A czy możesz mi podesłać swojego maila na mój: cv1@op.pl Chciałem sie o cos spytac Ciebie. powodzenia! pozdrawiam wszystkich!
-
I pojechała do siebie dziś rano:( To był piękny tydzień..:) Dziękuję za życzenia, bardzo się przydadzą. Po tym spotkaniu wiemy, że chcemy z sobą być. Trudno się tak poznać bliżej w ten sposób, ale z każdym dniem było nam coraz lepiej z sobą:) To chyba jest jakiś test, ostatnia szansa, albo nie wiem co... Osoba mi znana, jak się domyślam, napisała powyżej, że użalam sie nad sobą. Tak to prawda. Mam niską samoocenę i brak mi pewności siebie. Może jestem miły i wzbudzam pozytywne emocje, ale w wieku 35 lat nie mam nic, stoję w w tym samym miejscu co kończąc studia. Teraz pojawiła się Ona. I jesli chcę z nią być, to muszę zmienić swoje życie totalnie, rzucić się na głęboką wodę zmian, być silny i pewny siebie. Pokazać, że potrafię. Boję się tego i wiem, że to właśnie ten strach spowodował, że jest gdzie jestem. Czuję, że dostałem od przeznaczenia ostatnią szansę i jak z tym nic nie zrobię, to... I przepraszam za nieodzywanie. Juz tez na to odpowiedzialem wczesniej. Czuje sie z tym glupio. Pisalem zawsze, ze nie jestem ideałem. Robię tylko miłe wrazenie, nic wiecej. Krakowianko, trzymam kciuki:) Pozdrawiam wszystkich
-
Hej Szarku! Rety, kopę lat;) Co u Ciebie napisz coś więcej. Niestety aparatu nie kupiłem, ale nie boleję nad tym. Ostatnio jak podróżowałem zarówno w Indiach jak i na Słowacji, to nie chciało mi się tak bardzo robić zdjęć. Wszystko zachowuję w sobie. A co do mojej słowaczki, hm... wszystko nagle się dziwnie zbiega, po prostu szokujące... aż naprawdę można uwierzyć, że to jakieś przeznaczenie.. Teraz spędzimy z sobą kilka dni i zobaczymy jak będzie, co postanowimy. Akurat jej wyjazd zbiega sie z moimi urodzinami 14 września:) Wszystko byłoby pięknie gdyby nie wielki kredyt do spłacania...ech, życie jest chwilami cięzkie:)
-
No i optymizm optymizmem, a życie życiem:) Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone;) Nie jest dobrze, ale muszę to jakoś przetrwać. Jeszcze nigdy nie byłem tak zmobilizowany i gotowy spróbować czegoś innego. Mam wielki kredyt do spłacania co miesiąc i nie ma zmiłuj się. Za to ma do mnie przyjechać moje urocze szaleństwo ze Słowacji:) Przyjedzie w niedziele na tydzień czasu:) hurrra! Pozdrawiam kochani i trzymajcie jeszcze kciuki, bo mój los wciąz niepewny, zarówno zawodowo jak i prywatnie;) Kurde, jakoś nie mogę sobie tego życia stabilnie ułożyć, ale taki mój chyba już los:) Papatki i dużo słońca!
-
Ka Optymizm to podstawa!:) Zresztą życie okazuje się takie, że zawsze wszystko się jakoś układa:) Już to przerabiałem nieraz. Czy zakochany? TAK:) Krakowianko- nie poddawaj się! Odpowiedz tylko sobie na pytanie, czy chcesz z nim być, a reszta pojdzie sama:) Taki związek na pewno nie będzie łatwy z definicji, bo to nie to samo co polak z Krakowa;) Ale jak bardzo chcecie być razem, to będzie wszystko dobrze. Razem możecie wszystko:) Trzymajcie jutro kciuki! Mam nadzieje, że będe miał pracę... Pozdrawiam kochani!
-
W takich momentach pojawia się pytanie, czy faktycznie istnieje jakies przeznaczenie... Niestety(?) zostałem zwolniony z pracy przez takiego jednego dupka. W piątkek dostałem wypowiedzenie. Czy chcę tego, czy nie moje życie zaczyna się toczyć innym torem... I tak właśnie myślę, czy ten tor nie zbiega się z moją cudowną słowaczką:) Miesiąc temu czułem się jak bóg: Wspaniała wycieczka, cudowna kobieta i świetna praca... Praca, którą cięzko byłoby rzucić. I nagle problem znika, bo praca rzuca mnie sama:) Ciekawe jak to się wszystko skończy... W poniedziałek mam nadzieję dostać nową pracę i mam nadzieję na podobnych warunkach finansowych. Ale i tak to juz bedzie mały krok, aby stad wyjechac...na Słowację...czy do Anglii...czy jeszcze dalej w świat:)
-
To powodzenia krakowianko:) Tylko nie miej za szerokich oczu, bo za dużo widzieć to też niedobrze;) Ja na razie nie wiem kiedy się z nią zobaczę. Mam w pracy bardzo trudną sytuację, wręcz mogę z niej wylecieć przez jednego głupka, więc muszę się wykazywać:( Może dopiero w październiku.
-
Może czasem mieli naprawdę dobre zamiary, ale wystraszyli się komplikacjami związanymi z prawdziwym życiem i wycofali się, niestety nic o tym nie mówiąc. Tutaj ten poruszany brak odwagi cywilnej. Z drugiej strony nie ma w tym nic zdrożnego, że ktoś kogoś odwiedza i miło spędza czas, na tym polega przecież normalne życie społeczne. Najważniejsze to rozmawiać, choć oczywiście ktoś może po prostu kłamać...na to nie poradzi się nic. My bardzo dużo rozmawiamy na nasz temat. Nam obojgu przyszłośc wydaje się wciąż abstrakcyjna, ale chcemy się poznać bliżej i wtedy zadecydować. Oczywiście najłatwiej byłoby teraz powiedzieć \"nie\" i zapomnieć o wszystkim.... ale oboje mamy świadomość, że możemy coś stracić naprawdę ważnego, nie przekonując się o tym.
-
Krakowianko 30 pewności nigdy nie ma, ale warto ryzykować. O tym że warto pisała już Aalex i inni:) Np. moja kumpela wyjechała za miłoscią na Cypr, tez okazało sie to niewypałem, ale na razie tam żyje i jest zadowolona, bo ma dobrą pracę i znajomych. Losy ludzkie przedziwnie się układają, ale najgorsze co może być, to siedzieć w domu, aby uniknąć \"problemu\". Tylko co to za życie.... Dla nas obojga język angielski jest obcym i w nim rozmawiamy. Nigdy nie pomyślałbym, że będzie on moim językiem uczuć i emocji...:) Czasami jak nie możemy znaleźć słów to ja mówię po polsku, a ona po słowacku i jest zabawnie:) Ale ogólnie świetnie się rozumiemy. Na razie swtierdzilismy, że nie rozmawiamy o przyszłości, bo to terez bez sensu. Najpierw chcemy sie poznać i mieć pewność, że chcemy być razem. PS. Czy zauważyliście że zniknęło nam około 25 stron topiku? Podejrzana sprawa;)
-
Alex, dzięki za wsparcie:) Ka cieszę się, że jesteś
-
Aalex, GRATULACJE:) wszystkiego dobrego! To prawda, nie mam tej odwagi cywilnej o której mówi Ka i jestem niedojrzały, też tak mi się wydaje. Co do tej odwagi... przez swoją nieśmiałośc jest mi bardzo trudno nawazać kontakt z kobietą, a co dopiero powiedzieć jej w oczy, że nic z tego nie będzie. Przyznaję, nie potrafię, ale przemogę się. Paradoksalnie mam właśnie taką sytuację, bo koleżanki zabawiły się w swatanie i wiem, że muszę to powiedzieć... A co do oceny mojej opowieści i wnioskowania o niedojrzałości.. Każdy zna swoje życie i swoje związki, i wie jakie były w nich emocje. I kiedy piszę, że nie przeżyłem czegoś takiego od prawie 10 lat, to wiem co piszę. I nie wynika to z żadnego zauroczenia i przespania się z dziewczyną. Przez kilka lat miałem wielkie obawy, że nie potrafię już kochać, czy choćby zauroczyć się. Poznawałem wiele kobiet i nic, kompletnie nic. Urok kobiet, śliczna buzia i fajne nogi działają na co innego;) ale nie na moje uczucia. W końcu rok temu zakochałem się w koleżance, na którą nie zwracałem początkowo uwagi. Mnie samego to bardzo zaskoczyło, ale i ucieszyło, że moje serce nie stało się kamieniem. I wiem, że muszę kogoś lepiej poznać, aby coś czuć. Jednak z tego nie mogło nic być, więc szukałem dalej, poznawałem i wciąż nic.. Może mam za duże oczekiwania, może to, a może tamto.... Tutaj nie będę w to wnikał, bo to jest właśnie tematem tego forum... każdy sobie zadaje pytanie dlaczego wciąz jest sam i zna swoją odpowiedź.... I tak czas leci, mam te 35 lat, i nieoczekiwanie poznaję kobietę z którą świetnie się czujemy razem, od samego początku coś było między nami. Jesteśmy różni, ale świetnie sie uzupełniamy. I nagle masz przeczucie, że właśnie z tą kobietą mógłbyś spędzić resztę życia.... Dla przespania z dziewczyną burzyć swoje życie? A dlaczego nie? Mam pracę którą lubię, dobrze zarabiam, mam swoją działkę pod lasem, na której powstanie wiosną dom...jest tak pięknie, że po prostu pewnego dnia znajdą mnie tam w stanie rozkładu.... Bo wszystko to jest niczym bez miłości i drugiego człowieka. W pięknym dom z pustymi ścianami bez śmiechu, czułości, w martwej ciszy... I mogę to wszystko rzucić, jeśli zbyt mocno będziemy za sobą tęsknić i będziemy przekonani, że to jest to. Jest to ryzyko, ale podjąbym się tego. Wolę gorszą pracę w obcym kraju, ale z nadzieją na zwykłe życie we dwoje, w troje...w czwórkę...:) Mam swoje wartości w życiu i priorytety, i na pewno to nie są pieniądze, praca i wygodne życie.... Jestem w punkcie, w którym czuję, że jak czegoś nie zaryzykuję, czegoś nie zrobię radykalnego, to będę tu miauczał i 30 lat i jako ostatni zgaszę światło...
-
I tutaj mogłoby się skończyć wszystko... ale czy się skończy? Wcześniej napisałem, że trudno jest znaleźć kogoś, aby obopólnie coś było... i to się właśnie stało. To było niesamowite jak bardzo dobrze czuliśmy się ze sobą. Od prawie 10 lat, kiedy próbowałem jakieś związki po ostatniej \"wielkiej\" miłości, nikt nie okazywał mi tyle czułości, zainteresowania, akceptacji i innych rzeczy;) Po prostu trafiliśmy na siebie... i mamy wielki problem. Pochodzimy z innych krajów i mamy oboje dobrą pracę, którą szkoda rzucić. Nie możemy przenieść się do któregoś, bo jedno z powodu języka raczej pracy nie znajdzie, a nie mamy 20 lat, aby z radością zaczynać wszystko od nowa. Nie raz zastanawialiśmy się dlaczego tak się stało. Dlaczego akurat na tym podwórku się pojawiłem, tyle innych wokól było, z drugiego końca innego kraju... Dziwne to przeznaczenie... Nie wiemy co będzie, co z tym zrobić. Najlepiej potraktować jak wakacyjny romans, ale trudno tak zapomnieć... Czas pokaże..
-
Jeszcze na chwilę wrócę do tematu... Tina6... no chyba nie całkiem byłem fair, bo kiedy wyraźnie było czuć ze nic z tego nie będzie po randce, to nie odzywałem się.. Nieładnie, wiem. Ale z drugiej strony wiele kobiet też milkło nagle, kiedy ja byłem zainteresowany. Okazuje się, że bardzo trudno jest znaleźć kogoś i wykazać jest obopólne zainteresowanie:) I przyznam, że wobec niektórych internetowych znajomych także milknę na dłuższy czas, co nie znaczy że o nich nie pamiętam i je lubię. W realu mam przyjaciółkę, mężatkę z dzieckiem, z którą mam kontakt raz na rok, raz na pół roku zdzwonimy się, ale wiemy o sobie wszystko. Znam jej tajemnice o których nikt nie wie, a ona moje, i choć mamy kontak bardzo rzadko to zawsze możemy na siebie liczyć. Czy oglądaliście taki film \"Co się wydarzyło w Madison County\" z Maryl Streep. Przepiękny, mój ulubiony:) Polecam A więc, co się wydarzyło w Spiskim Hradzie... To taka miejscowośc w Słowacji w której są największe ruiny zamku w środkowej Europie. Tak jakoś znalazłem to w internecie i postanowiłem tam pojechać na moim kochanym rowerku:) Sypiałem pod namiotem i po kilku dniach podróży i spanie w różnych miejscach dojechałem tam i spodziewałem sie znaleźć pole campingowe. Niestety nie było, wiec po prostu zaczełem jeździć po okolicznych domkach jednorodzinnych z podwórkami i pytać czy mogę tam rozbić namiot. W jednym mi odmówiono, więc krąże dalej, aż dostrzegłem jednego pana na podwórku, zapytałem i mi pozwolił. Miałem piękny widok na zamek:) Rozbiłem się, było popołudnie, i wtedy do domu zajechał samochód i wysiadła z niego baaardzo interesująca dziewczyna...:) Zaczeliśmy rozmawiać, po angielsku po chwili:) i było bardzo miło. Potem jej mama zaprosiła mnie na herbatę i dowiedziałem się od niej że ta fajna dziewczyna ma 32 lata i jest sama...:) Następnego dnia miałem rano zwiedzić zamek i wyjechać, ale zostałem o jeden dzień dłużej... i to był piękny dzień:) Potem wyjechałem w Tatry, był weekend, i ją zaprosiłem na wycieczkę w góry. Zgodziła się:) a potem zmieniłem plany urlopowe, ona też i spędziliśmy kilka cudownych dni razem:)
-
Na poprzedniej stronie ktoś napisał, ze starał się wyciągnąć do mnie pomocną dłoń a ja przestałem się odzywać... Nie wiem kto to napisał, ale mogę domyślić się kto... dlatego, że właśnie prawie z nikim nie utrzymuje ostatnio kontaktu. Wiem, że to nie ładnie... ale ilu z was przyzna, że stale utrzymuje kontakt ze wszystkimi co do nich piszą? Już kilka razy pisałem, ze nie jestem ideałem, kiedy niektóre tu osoby pisały, ze niby fajny ze mnie facet. W przeciągu 2 lat wiele razy spotykałem się z dziewczynami z internetu ze stron randkowych. Kiedy czułem, że nic z tego nie będzie to ucinałem znajomość. Miło z mojej strony, czy nie? A może lepiej byłoby dawać im nadzieję na nic? Prawdę mówiąć, to ograniczam jak mogę ostatnio kontakt z kobietami. To jest niebezpieczne i można kogoś nieświadomie zranić. Jestem facetem który jest otwarty i przyjazny, lubi rozmawiać, słuchać, ale jeżeli mocno zbliżam się do kogoś, to nie znaczy, że chciałbym czegoś wiecej niż tylko przyjaźni. Kilka miesięcy temu w ten sposób kogoś zraniłem, i kilka lat temu, i już tak nie chcę. Jestem ostrożny. Bardzo mi brakuje kontaktu z kobietami, bo najlepiej mi się z nimi rozmawia i rozumie, ale ograniczam go jak mogę. Może to zszokuje niektórych, ale od dłuższego czasu utrzymuje bardzo bliskie kontakty z dwiema dziewczynami, które są... w związku. Nie interesują ich faceci i to jest boskie!!!:) W końcu możemy swobodnie rozmawiać i zachowywać się bez żadnych podtekstów. Zresztą nie na darmo mówi się, ze dla kobiet najlepszym przyjacielem jest gej. I vice versa:) A tak poza tym, to wróciłem po prawie 3 tygodniowym urlopie z wielkiej wyprawy dookoła Tatr:) Wyruszyłem na rowerze z Nowego Targu potem w stronę Piwnicznej, dalej Spisski Hrad (wielki piękny zamek), a potem słowackie Tatry i wróciłem z drugiej strony do Zakopanego. Razem 518 km:) Było bosko. I przepraszam jeśli się do kogoś nie odzywałem, bo nawet mama nakrzyczała na mnie, że nie dawałem znaku życia:) Zresztą podczas tej wyprawy wydarzyło się coś niesamowitego, o czym chciałem Wam napisać, ale już mi się odechciało...
-
Coś jest chyba ze mną nie tak..... wkoło mnóstwo ludzi już związanych, albo właśnie sie poznają i są zachwyceni a ja nic... w dodatku słyszę że niby fajny facet ze mnie, ale... no właśnie. Nie wiem czy to ja jestem zbyt wymagający, czy kobiety. Chyba jedno i drugie. W każdym razie ostatnio czuję się jakbym był jakiś niedorozwinięty, jakbym żył w innym świecie, wszystko jakbym tylko oglądał przez szybę i tak był postrzegany.... coraz częsciej myśl, że mogę być z jakąś dziewczyną wydaje mi się totalną abstrakcją, i nie dlatego że tego nie chcę, tylko że czuję że mnie to przerasta, że gdzieś zbładziłem, zdziczałem i nie dam już rady.... I nie chce mi się spotykać z kobietami, które od razu zakładają, że \"facet to świnia\" i \"mogą się bez niego obejść\". Wspaniałe, niezależne, które nie wiedzą czego chcą tak naprawdę... Ostatnio dla hecy umówiłem sie na randkę z 20-latką. Sama mnie zaczepiła, więc czemu nie. Boże, jakie to cudowne doświadczenie rozmawiać z kobietą, która jest całkowicie otwarta na facetów, ufna, wesoła, bo żaden nie zdążył jej zatruć życia. Szkoda że ta radość i ufność znika potem....
-
Hej:) O rety, ale się narobiło:) Jestem cały zawstydzony;) Nie jestem ideałem, mam mnóstwo wad, ale milutko słyszeć takie słowa:) Mieszkam w Ustce, ale w dniach 27 czerwca - 15 lipca będę na urlopie w Rumunii jak dobrze pójdzie. Chętnie spotkałbym się i pokazał moje piękne miasteczko:) Mój email jest w opisie, piszcie, jakby ktoś wybierał się tutaj. A apropos wygodnych mężczyzn: to samo mogę powiedzieć o kobietach. Ale wygodnictwo to nienajgorsza rzecz; zauważyłem, że coraz więcej ludzi żyje w takim pośpiechu i tak bardzo są nastawieni na \"samorealizję\", że pomijają tak naprawdę innego człowieka. Niby chcą być z kimś, ale nie znajdują czasu i miejsca w swoim życiu na tę osobę.
-
Ja mieszkam nad morzem:) Zapraszam!:) Ostatnio jestem bardzo zapracowany i w ciągłych podróżach. W czawartek byłem na 3 godziny w Wenecji:) Niestety z kolegą z pracy...:( Ostatnio zaczaynam podejrzewać, że coś jest chyba ze mną nie tak. Mam wrażenie, że kiedy poznaję jakąś kobietę, to ona nie traktuje mnie jako potencjalnego faceta na życie, tylko jako kolegę. Nic więcej. Dużo by pisać, ale zmykam spać. Śnijcie pięknie i wstańcie uśmiechnięci...:)
-
Sytuacja jest jakaś beznadziejna. Zazwyczaj to kobiety narzekają na facetów, że nie chcą się wiązać, unikają ślubu, odpowiedzialności, itp. Do wieku lat 30 jest to pewnie prawdą. Jednak ja mam 35 już i naturalne, że poznaję kobiety w podobnym wieku. I co się okazuje?? Że te miłe, dojrzałe panie także ani raczą myśleć o wspólnym życiu. Przejechały się na jakichś facetach i teraz chcą wolności i niezależności. Chcą dokazać, że same też dadzą sobie radę. Facet nie jest im potrzebny, najwyżej do seksu i zabawy na imprezie. Nie chcą już dzielić z nim dachu nad głową. Co najwyżej spotykać się, ale żyć osobno. Ostatnio odnowiłem kontakt z dawną, niespełnioną miłością. Wtedy była z kimś. Przejechała się na jakimś dupku. Teraz jest sama z dzieckiem. I udowadnia (sobie?) że można żyć bez faceta. W jej twarzy widać czasem taką zaciętość... Tylko po co to wszystko??? Komu ona to udowadnia? I czy jej syn jest tym zachwycony? Widać było, że brakuje mu choćby zastępczego taty, z którym mógłby pójśc grać w piłkę. I co tu robić? Ja chcę normalności i bliskości. Oczywiście że życie razem jest trudne, ale moje pragnienie bycia razem przezwycięża indywidualizm i niezależność. Tak jeszcze myślą kobiety 25-letnie, ale ja dla nich już jestem za stary..:) Do dupy to wszystko.
-
MAQ, no jak mogłbym pomylić pożądanie z zakochaniem! Lecz jednak nie ma tego drugiego bez pierwszego:) Ale odwrotnie też jest ciekawie;)
-
Ja też wiem, że głównie jestem sam, bo za duzo oczekuje. Szukam jakiegos idealu, choc czasem zycie plata figle.. Do niedawna myslalem, ze juz nie potrafie sie zakochac, bardzo mnie to martwilo. Poznawalem jakies kobiety, takie ktore nawet podobaly sie i nic.. jakos nie iskrzylo. Az pewnego dnia, to bylo rok temu, poznalem niepozorna dziewczyne, w ktorej ku mojemu zaskoczeniu;) zakochalem sie. I jak mi sie wtedy wydawalo, nie byl to owoc zakazany. Bylem zachwycony, okazalo sie ze nie ma chlopaka i wiedzialem ze mnie bardzo lubi, wiec caly rozanielony zdobylem sie na rozmowe z nia, i.... dowiedziałem się, że jest jednak zajęta i ma... dziewczynę! Wszystko to było szok. Ale tyle z tego dobrego było, że jednak potrafie jeszcze kochać, pragnąć, pożądać...:) Nie jest tak źle ze mną;) Po prostu jeszcze nie spotkało się tej właściwej osoby. Choć na pewno zdarza się, że znamy już kogoś odpowiedniego, tylko go nie zauważamy. Nie dajemu mu/jej tej szansy aby poznać bardziej i pokochać. Pożądanie też potrafi dopaść nagle, nawet wobec znanych \"neutralnym\" nam osób. Czasem wystarczy do tego jedna nietypowa sytuacja, jakaś rozmowa, czy spojrzenie, i nagle po prostu inaczej sie tę osobę widzi, i nagle ma się na nią wielką ochotkę...:) MAQ - te pejzaze i chmury juz mnie wykanczaja;) Okazuje sie ze talent to 10% sukcesu, a cala reszta to warsztat. Mam dosc ale walcze dalej:) A ty próbowałaś jakiejś sztuki? Ksiazke przeczytalem, aby poznac lepiej kobiety;) Meski odpowiednik to \"Jan Żelazny\" Roberta Bly. Polecam rowniez. A teraz ide na spacerk nad morze, jak ktoś ma ochotę to zapraszam:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 26