Justyna 5X83
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Justyna 5X83
-
hej kobietki:) my juz w domku. kobieta na usg mnie nastraszyla operacjami, przeszczepami, przeniesieniem na nefrologie... zalapalam zaraz dolka, szczegolnie ze lekarka nie przychodzila. jak przyszla tez mnie nie pocieszyla, choc powiedziala, ze wyjdziemy i przejmuje nas nefrolog. wada ksawka nie jest tragiczna, wodonercze, brzmi niefajnie, ale wczoraj zmusilam meza do poczytania i wychodzi, ze jak sie nie zacznie to cofac, czeka g kosmetyka miedniczek nerkowych. ma zwezenie i robi mu sie taki babel na nereczce, na szczescie druga jest w normie i ten babelek jest minimalny, ale na lewej sa ponad 2cm, operacja powyzej 4,5cm, wiec jeszcze troche. na 25 zarejstrowali nas na wizyte. martwie sie, ale co zrobic, oby nic gorszego w miedzyczasie nie wykryli... zadowolona z pobytu jestem srednio. pchali go do inkubatora 6/6h, za pierwszym razem trzymalam go tam wzorowo te 6h i byl wielki krzyk, potem sie zbuntowalam i wkladalam tylko jak zasypial. na dokladke kroplowki. jak szlismy byo 13,3 bili, przy przyjeciu jakims cudem tylko 11, po tygodniu pobytu 10,6:O i w koncu tak czy inaczej kazali go odstawic od cyca na jakis czas:O na dokladke jakas \"genialna\" pani doktor wpadla na innowacyjny pomysl, ze przekarmiam malego piersia, bo w wieku 5 tyg. przytyl 1800g... i ze potem bedzie otyly... gabi jakos otyla nie jest... no i w porownaniu z innymi dziecmi jest ogromny. wczoraj na usg czekala ze mna inna dziewczyna z takim malenstwem, ale powaznie, tyciutki. no i ona mi mowi, ze urodzil sie tego dnia co ksawcio. pytam jej czy wczesniak, a ona, ze miala cesarke 2 tyg po terminie:O reszta poziej;)
-
a my rodzimy w sierpniu 2007!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Justyna 5X83 odpisał suri na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
widze ze smigielko w koncu urodzila:) gratuluje;) a nie wiecie co z misiakowna??? bo tylko kika dni miala nie miec netu. my dzis do szpitala na kroplowki:( dopadla nas zolta cholera i nie chce zejsc. jak wasze maluchy beda mialy zolte oczka, a lekarze sami nie zareaguja, wezcie skierowanie na badanie bilirubiny. ksawek w srode 5 tygodni skonczyl i dopiero ktos go raczyl zbadac i kilka dni w szpitalu przed nami:( trzymajcie kciuki;) papa -
ja tylko na chwile, mam kilka wiadomosci. dobre: ksawery wazy juz 5700g ja 83000g;) i po 2 cm w pasie i biodrach zgubione. zla: bylismy dzis u lekarza, bilirubina 13,3, jutro idziemy na kilka dni do szpitala:( trzymajcie kciuki:) jak nie urok to sraczka... mialam juro prowadzic pierwsze zajecia:( ale musi byc dobrze, przeciez to tylko kilka kroplowek i badan, a za kilka dni bedziemy w domku:) zla jestem na lekarzy z poloznictwa, ze go nie zbadali... nawet mi go przepajac nie pozwolili. basienko, ciesze sie, ze tu jestes:) gdyby nie ty nie przywiazywalabym do tych zoltych bialek wiekszej wagi bo lekarze to olewali:*
-
nowa, mam nadzieje ze nikolka nie placze mocno caly czas, bo jakby faktycznie bardzo plakala przez caly dzien to ja bym sie wystraszyla i chyba pojechala do lekarza. ale jak tylko zali sie i poplakuje to spoko, moze faktycznie miala gorszy dzien. wracajac do mojego meza. ja wiem, ze widzicie to wszystko z mojej strony, ale musicie zrozumiec, ze praktycznie kazdy, kto nas znal dziwil mi sie ze z nim jestem. ta para dla ktorej szukam teraz mieszkanka, mieszkali u nas przez rok, pozniej sie nie dogadalismy...nie wazne, w kazdym razie oni mieszkali z nami i pojac nie mogli czemu ja z tym moim mezem wytrzymuje. nawet moja babcia, ktora poczatkowo kazala mi go po pietach calowac jak mnie nie zostawil w ciazy po jakims czasie powiedziala, ze jesli tak mnie traktuje, powinnam od niego odejsc. ale ja twardo go kochalam, bo mnie potrafil w kazdej sytuacji rozbawic, rozsmieszyc (nie pocieszyc) i cala zlosc zaraz znikala. rok temu zanim stracilam dziecko, traktowal mnie potwornie. w momencie kiedy jechalam do szpitala ja mu wprost powiedzialam, ze jesli temu dziecku cos sie stalo to jego wina. on mnie wysadzil pod szpitalem i pojechal. nie chce mi sie tego wszystkiego opisywac, bo nie ma to sensu. zapewniam was tylko, ze choc nie jestem idealna, staralam sie zrobic wszystko, zeby ten zwiazek przetrwal. ale w tym momencie ja juz go tak niecierpie, ze szczesliwa jestem tylko jak go nie ma. nie trawie jego obecnosci, nie mam gdzie wyjsc kiedy wraca wieczorem, leb mi peka, choc nigdy nie przeklinalam, teraz mam ochote klac na kazdym kroku... juz po prostu mi odbija od tej sytuacji. bronilam sie przed przeprowadzka tutaj z calych sil, choc ciagnal mnie dlugi czas. namawialam na przeprowadzke do wrocka, gdziekolwiek, usamodzielnienie sie... gdzie tam, mamunia wszystko pod nos podstawi. a ja nie chce byc zaglaskiwana. ja chce mieszkac z dala od jego rodziny. pisalam wam, w jakich warunkach zyja jego rodzice, ze dom buduja juz 18 lat i skonczyc nie moga. pisalam wam, ze matka splacala jego brata kredyty, zona szwagra zostawila przez te dlugi. wiecie, ciesze sie, ze mam moje dzieci, za nic w swiecie bym ich nie oddala i nie zamienila na inne zycie. koszmarnie sie dzis czulam, kiedy gabi pol dnia nie bylo, a ja nie wiedzialam co sie z nia dzieje:( moze z czasem do tego przywykne, ale bardziej nastawiam sie na to, ze za kilka tygodni znikne z jego pola widzenia. mam juz zwyczajnie dosc obwiniania mnie o wszystko, o to, ze studiow nie skonczyl, ze remontu nie robi, ze jest zmeczony. nie ja wybralam mu takie zycie. mogl sobie znalezc robote za 1400zl na reke, ofert mial kilka, ale mu sie nie chcialo, bo rodzinka go wkrecila w swoj biznes. dlaczego teraz ja mam cierpiec, a przez to i dzieci, bo chodze ciagle wsciekla, albo sie nie odzywam. mam ochote pierdyknac z calej sily lbem o sciane, zeby sie poczuc lepiej, bo juz mnie z tej zlosci glowa boli. co do swiekry, zrozum aneczko, tu juz nawet nie chodzi tylko o ubrania. moj maz dostaje polowe umowionej wyplaty, zeby ona mogla sobie szalec. oprocz ubran wciska nam owoce, ryby, ogolnie zarcie tez nam na sile kupuje. traktuje nas jak male dzieci, ktore nie potrafia same o siebie zadbac, jak takie laleczki. widzisz aniu, moja matka tez sobie tak radoche sprawiala. zamiast dac mojej babci pieniadze, zebysmy poszly kupic ciuchy, ona pojawiala sie z ubraniami. ja przez dlugi czas musialam byc pozbawiona wlasnego stylu, bo ona mnie traktowala jak laleczke, a babci ciezko bylo utrzymac dom i mnie za 1100zl emerytury. moi tesciowie wychodza z zalozenia, ze lepiej miec niz byc. chwala sie, ze dali synom mieszkania itp. i co z tego, jak zrobili z nich ofiary losu bo wszystko im pod nos w zyciu podsowali. mi babcia ciagle musiala cos odmawiac, musialam wybierac co jest dla mnie wazne, oszczedzac. nie chodzi o to, ze cierpialam biede, ale czesto zamiast kupic sobie np. jakis ciuch kisilam kilka miesiecy pieniadze, odkladalam przy roznych okazjach i tak uzbieralam czy to na komputer czy kurs na prawko (ktorego niestety 3 razy nie zdalam i musialam zrezygnowac bo mi babcia na kolejny egzamin nie dala ;) ) ale nie zaluje ze nie mialam wszystkiego. teraz ciesze sie, ze mam starego golfa i nie marzy mi sie nowe auto. moj maz juz chcial ode mnie \"pozyczac\" na nowy samochod, ale mu nie dalam. strzelil wtedy wielkiego focha, tylko z jakiej racji ja miala ciagle go utrzymywac, a on swoje pieniadze wydawac na wlasne zachcianki (chodzi o to, ze on wtedy tez pracowal u rodzicow, a ja musialam z lokatorow placic za wszystko:O ) to wszystko jest nie wazne. fakt jest taki, ze sie tu czuje fatalnie, ze tak jak wczesniej lubilam tesciowa, tak teraz po jej wyczynie jej nie trawie, bo uzurpuje sobie prawo do traktowania mnie jak male dziecko i wpychania buciorow w moje zycie, bo jestesmy tak jakby na jej wikcie. nie jest moja matka i nigdy nie bedzie. babcia mnie ostrzegala, nigdy nie mieszkaj z tesciami i bog mi swiadkiem (ten w ktorego nie wierze) nie chcialam tu mieszkac, przyszlam z milosci do meza, do tej bezdusznej, niewrazliwej kreatury, dla ktorej nie ma swietosci. czlowieka ktory nie martwi sie o nikogo i nie potrafi wyjzec poza czubek wlasnego nosa. zrozumcie, mam wady, ale to nie on chce ode mnie odejsc, tylko ja od niego. bo nie potrafie zaakceptowac jego wad, sposobu w jaki mnie traktuje, bezmyslnosci. niestety, dowodzi tylko tezy, ze jak czlowiek jest ladny to intelekt jest mu zbedny... to tylko ja glupia wszystko tak przezywam, ja co chwila rycze, bo juz sil mi brak, a trzyma mnie tu tylko mysl o moich studiach, bo nauczyciel to zawsze jakos sie zakreci za tych pare groszy. tylko teraz wszystko wisi pod wielkim znakiem zapytania, bo nie wiem jak mam z ksawkiem odbyc praktyki jak temu durniowi cos sie odwidzialo. trudno, najwyzej znajde opiekunke i zaplace z jego kasy jak jemu sie nie chce. nie moge sie z nim na nic umawiac. szkoda mi czasu marnowac na pisanie o tym imbecylu. ale taki maz tez nie najlepiej o mnie swiadczy. widac taka sama madra jestem jak i on, tylko dostrzec tego nie potrafie:( co do kafelkow, pisalam juz, ze dalam mu sie czas zreflektowac. jakos nie widac postepow wiec faktycznie chyba sama wyremontuje tesciom chalupe i sie stad wyniose, choc szczerze powiedziawszy, z mysla, ze za jakis czas mnie juz tu nie bedzie pozostaje mi zacisnac zeby i myc sie szlaufem w wykafelkowanej do polowy lazience. zreszta, kleju jest na jakies 3 kafelki w worku, i zostalo 10 plytek w kartonie wiec sie juz raczej nie wykaze. a moja babunia go niecierpiala:( od momentu jak wracalysmy obladowane siatami z zakupow, on szedl akurat na uczelnie w naszym kierunku i nie zapytal, czy nam nie pomoc:( boze, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka czuje potrzebe aby sie wyzalic:( zeby wreszcie przeszedl ten bol glowy, ten mentlik. ja juz praktycznie caly czas mysle co z tym dalej zrobic, gdzie uciec z dziecmi. jakbym wam napisala o wszystkim co on robi byscie sie przerazily:( a teraz ide cos innego porobic, ale w ogole nie mam glowy do pisania pracy:( niby musze, ale mam w glowie taki potworny balagan...
-
widzicie, problem polega na tym, ze to nie zaczelo sie teraz z tym moim glupkiem. ale ja coraz bardziej czuje ze nic sie nie da zmienic:( on duzo obiecuje, a nie potrafi dotrzymac slowa. ile byscie wytrzymaly bez zlewu, myjac sie szlaufem, gotujac na kuchence turystycznej, z pustakowymi scianami i cementem na podlodze... biorac pod uwage, ze zlew lezalby za sciana, panel od prysznica kolo brodzika, kafelki w kartonach, panele w drugim pokoju, a na dokladke mialybyscie sprawna kuchenke, ktorej nikomu sie nie chce podlaczyc. na dokladke drzwi i okna bez klamek, bo nikomu sie nie chce zamontowac. to nie zaczelo sie teraz, tylko od poczatku sie ciagnie i narasta. aneczko, co innego dostac paczke ciuszkow po kims i sobie to poprzebierac, wybrac co ladniejsze sztuki, a co innego jak ci dziecku ktos kolekcjonuje cala garderobe. zrozum, w tym miesiacu tesciowie kupili gabi 4 sukienki, 6 koszulek, 4 bluzki z rekawem, sandaly... po co my mamy cos kupowac??? no po co, skoro ma pelna szafe nowych ciuchow od babci. a teraz pomysl, jak bys sie czula, gdyby ktos ci odebral, tak jak tesciowa mnie, radosc z kupowania ciuszkow dla twojej gabrysi. czym innym jest kupic cos od swieta, a czym innym ubierac czyjes dziecko od stop po czubek glowy. na szczescie jeszcze sie nie pokusila na zakup kurtki i butow na jesien i ja mialam w weekend te przyjemnosc. to nie chodzi o to, ze nas nie stac na kupowanie. na pewno nie w ilosciach hurtowych jak ona to robi. ale zwyczajnie w takiej sytuacji to nie ma sensu. juz i tak przestalam prawie malego w ciuchy od niej ubierac, bo i tak juz z nich wyrosl. zrozum, ja nie chce jej w ten sposob zrobic na zlosc, ale chce zeby przestala, bo ona widzi, ze gabi chodzi praktycznie tylko w ciuchah od niej. postanowilam, jesli chodzi o ubranka dla gabi, ze je schowam, bo i tak to rozmiarowka 122, wiec i za rok beda dobre, a ciuszki ksawka sprzedam, bo i tak sie w nie juz nie miesci. jak zobaczy, ze wnuczka nie chodzi w jej prezentach, to moze znajdzie sobie innego kozla ofiarnego. szkoda ze o druga wnusie tak nie dba... i wezcie pod uwage, ze taka sytuacja ubraniowa ciagnie sie od 3 miesiecy. cieszylam sie jak dalsza rodzina podsylala mi paczki, milo bylo, jak przy okazji swiat ktos sprezetowal gabi jakis dresik czy inne ubranko, ale nie jest mile jak ktos inny ubiera moje dziecko. zreszta, jak dobrze pojdzie, za miesiac, poltora juz mnie tu nie bedzie:) tylko ta mysl mnie w jakims stopniu pociesza. moj maz juz taki bezmyslny jest. jego ulubione powiedzonko: \"nie pomyslalem\", a jak to slysze krew mnie zalewa... wiecie, ja kiedys bylam swieta osoba, mila, sympatyczna, tolerancyjna. teraz ja juz poprostu stracilam resztki cierpliwosci, jak z nim dluzej pobede to zaczne mu cykuty do jedzenia dodawac, bo powoli, zamiast kochac, zwyczajnie go nienawidze... jeszcze jakis czas i mnie zamkna u czubkow, bo nerwowo nie wyrobie. szkoda ze mi nie powiedzial, ze do tej pory gabi nie wroci. to bym jak glupia nie czekala tylko zabrala sie za magisterke. mam juz dosyc mojego uposledzonego umyslowo meza... nic dzis nie zalatwilam, nie poszlam w sprawie praktyk, nie pojechalam na uczelnie, nie zalatwilam becikowego, bo sie na mnie obrazil i pojechal do roboty... debil...
-
to samo mam za oknem:( dziewczyny, ja nie dam rady z tym debilem... ja juz po prostu nie mam sily do niego. przyszedl zabrac gabi do przedszkola, poniewaz nie mamy sliniaka, a mielismy tam razem jechac, podlozylam jej brudna bluzke pod nos i dalam zjesc platki a sama poszlam sie myc. on wchodzi do domu, bierze od niej bluzke, po czym wchodzi do lazienki i bierze moj czysty recznik i w niego wyciera mleko. 5 minut wczesniej wyjelam uprany recznik z szafki. wsciekla wyslalam go po czysty. wychodze z lazienki, cala podloga usyfiona, bo ksieciu sie butow nie chcialo zdjac... wychodzac nawet drzwi nie zamknal, zszedl na dol a ja w ryk. jeszcze buciorem stanal na kocu ktorym sie przykrywamy. ja juz poprostu nie wytrzymam jego postepujacego debilizmu. jeszcze stwierdzil, ze teraz bedzie siedzial w przedszkolu i czekal 2 godziny na gabi:O pikus, ze wczoraj sie umawialismy, ze wykorzystamy ten dzien na zalatwianie becikowego i spraw na uczelniach. na dokladke mam juz dosc tesciowej, bo mi odbiera cala przyjemnosc z macierzynstwa. nie dosc ze sie wchrzania w wychowanie moich dzieci, to mi je jeszcze ubiera. kuzwa, moze i mnie tu nikt nie zrozumie, ale jak nie ma kasy, zeby dac mezowi pelne wynagrodzenie na jakie sie umawiali, a miesiecznie wydaje ponad 200zl na ubrania dla moich dzieci to mnie kurwica bierze. postanowilam od dzisiaj wszystko co kupi wystawiac na allegro. jakim prawem ona ma miec radoche z ubierania moich dzieci??? my mamy bidowac bo ona chce sobie sprawiac radoche. co innego dac dziecku przy okazji jakis prezent, a co innego prezentowac cala garderobe... ja od dziecinstwa marzylam, ze bede swoje dzieci ubierac, a teraz to nie ma sensu, bo szafa zawalona ciuchami od tesciowej, a i kasy za duzo nie mamy... trudno, ubranka sa ladne, wiec jak je sprzedam to sama kupie moim dzieciom to co mi sie spodoba. mozecie myslec ze jestem glupia i niewdzieczna, ale czemu mi maja przypadac tylko obowiazki z macierzynstwa, a tesciowa ma miec wszelkie przyjemnosci... ja juz stracilam nadzieje na uratowanie tego zwiazku. moj maz jest szczesliwy ze mieszka z rodzicami to niech mieszka, ja rodzicow nigdy tak na prawde nie mialam i dla mnie jest to sytuacja nie do zaakceptowania. wystarczy mi jak patrzylam jak moja matka do 30 roku zycia sie zabawiala na utrzymaniu rodzicow, ktorzy chowali jej dziecko i zapewniam, nie dopuszcze do takiej sytuacji, dla mnie to jest chore. moje zycie, moje dzieci, moja odpowiedzialnosc. i teraz nie wiem co mam robic, czekac na tego idiote czy brac sie za prace:O ide do ksawcia bo steka:) a wam milego dnia;)
-
to sie napracowalam:O nikt juz nie spi:)
-
stoneczko, raflek swietny i troche dalej do ksawka podobny z wyrazu twarzy, oczu i chomikowatych policzkow:D ja do 7 zabieram sie za prace, bo wieczorem padlam z dziecmi:)
-
basiu, masz wspanialego tate, tylko pozazdroscic:) moj maz tez jest dobrym tata:( szkoda ze na reszte naszego zycia to sie nie przeklada... zobaczysz, musi sie wszystko ulozyc;) mi dzis dzieci daly popalic w nocy:O ksawcio poszedl spac o polnocy, ja po 2, gabi obudzila sie o 4 i pol godsziny marudzila, ksawcio wstal o 6-7 nawet nie wiem, bo przez sen probowalam mu dogodzic, a jak juz usnal, gabi sie obudzila:) jak dobrze pojdzie jedziemy dokonczyc wczorajsze zakupy, bo cwaniak wczoraj musial na 21 byc na placu i o 20 skonczyly sie moje zakupy. choc cos dlugo go nie ma jak po 12 wybyl do castoramy:O nie wiem sama jak to wszystko uporzadkowac. dobrze przynajmniej ze moge sie wam wygadac, bo chyba bym zwariowala. milego dnia kobietki.
-
do koreczkow to dobre jeszcze pomidorki koktajlowe i winogrona:) ja dzis sama spedzam nocke, bo stroz w weekendy odpoczywa. dzien na szczescie sie skonczyl. o 15 wyjechalam na zakupy do szczecina i mam teraz wyrzuty sumienia, bo kupilam sobie spudnice za 80zl, ale jestem w desperacji:( probowalam dzis mierzyc rozmiar 42... a dupa, stanelo w udziorach:O pani dala mi 46 i o zgrozo, pasowaly:( ale byly paskudne i mi sie nie podobaly, a w calym sklepie nie bylo nic na moja szafe. polazilam po innych sklepach, az w koncu odkrylam w carry, ze mieszcze sie w ichnia xl, no wiec zakupilam ta spudnice, a na koniec miesiaca bede bidowac, ale poprostu nie mam juz kompletnie co na zad wlozyc. w ciazy nie kupowalam nic na dol, a teraz sie dupsko zrobilo ogromne. niby to 106 w biodrach to nie tak wiele, a tu szynki wszystko hamuja. wydac moje ciuchy sprzed ciazy w cudowny sposob urosly ze mna:( co do karmienia, ksawcio skonczyl dzis miesiac, a ma juz zaliczona pizze tomate z czosnkiem i pomidorami, spagetti z sosem paprykowo-pomidorowo-pieczarkowym, bulke wegetarianska z sosem. ogolnie to nie ma z nim problemow. cytrusy nie robia na nim wrazenia. z gabi bylam ostrozniejsza, ale tak po 2-3 miesiacach tez juz prawie wszystko zajadalam. mysle ze do kolek jednak trzeba miec tendencje. aaa, dwa paski czekolady tez go nie zatwardzily:) ale wiecie jak sie glupio w tm sklepie poczulam, jak mi wyszlo te 46:( i nic na mnie nie bylo. poniewaz wzorowo mnie mobilizujecie do dzialnia, to postanawiam, ze musze sie szybciutko odchudzic i bede wam zdawac relacje na bierzaco:) no i te kafelki. maz mi zrobil awanture, ze krzywo, ze zmarnowalam, ze po co sie biore jak nie potrafie... ale sie przejelam:P wole miec krzywo ulozone kafelki niz ulozone piec na krzyz i wstydzic sie ludzi wpuscic. mnie te 2-3 milimetry wielkiej roznicy nie robi i nie narusza mojej estetyki pomieszczenia, a jak fugi beda wygladac??? a kto te fugi bedzie robil??? maz w kazdym razie stwierdzil, ze tak spartolilam, ze on juz nic tam nie ruszy... tez mi nowosc, kazda wymowka dobra... niestety, moj maz nie wie co to ambicje i nie moge mu na nie wejsc. jak w ciagu kilku dni nie zrobi czegokolwiek, to bede bawic sie dalej, wczoraj tez polozylam kilka sztuk z gabi jak ksawek spal, to jak o 22 przyjechal to na mnie naskoczyl i kazal odklejac. a ja mu powiedzialam, ze jak ma ochote, niech sobie sam odklei. oj, sytuacja jest bardzo napieta... cos mi nie idzie wykanczanie pracki, ale jestem wymeczona, jego nie ma od rana do rana, jak przychodzi sa zgrzyty. powoli trace sily, tym bardziej ze mlody dzis prawie caly dzien przespal, to po powrocie o 20.30 sie obudzil, jak gabi zasnela po drodze po 20, i do polnocy nie chcial spac:( no trudno, moze chociaz jutro pozbede sie na jakis czas gabrysi i cos napisze, ale juz mnie wszystko opuszcza, checi, nadzieja, sily, optymizm... staje sie zgorzkniala i cyniczna... no to i ksawcio sie obudzil:( dobrze ze powoli zalapuje smoka. no nic, ide do niego. basiu, gratuluje obrotnego umyslowo meza, moj ani pieniedzy do domu nie przynosi, ani wiedza nie zaskakuje... i pomyslec, ze jak zaczelam z nim byc studiowal na dwoch kierunkach, mial wlasne mieszkanie, byl zadbany, wysportowany, a teraz widac nie jestem warta juz niczego:( mieszkania nie ma, z filozofii, jak tylko zaciazylam zrezygnowal... no ale fakt, moglam sie polapac jak mu musialam dawac korki z logiki... zapuscil sie jak dziad:( trudno, mi pozostaja cwiczonka, ruch i zrzutka sadla. wiecie, nie wiem sama czemu stalam sie taka wredna, zlosliwa i mam tego wszystkiego dosyc. dlatego tak bardzo chcialabym to wszystko zmienic. ja nie chce sie z nim rozwodzic, ja chce tylko odejsc, z tego domu, od jego rodziny, pracy. skoro tutaj jest taki szczesliwy, a dla mnie ta sytuacja nie jest do zaakceptowania, niech zostaje, ale niech mnie na sile nie uszczesliwia. ja w tej chwili cala swoja zlosc i agresje przelewam na jego matke. nie oficjalnie, ale w myslach to jej tak niecierpie... az szkoda slow. najgorsze jest to, ze przez czytywanie freuda i jjemu podobnych sama sobie robie psychoanalize i dobrze wiem co mnie popycha do roznych dzialam, nauczylam sie grzebac w swoim umysle i w swiekrze znalazlam kozla ofiarnego... dobra, spac ide bo ksawciowi za mna chyba teskno i popiskuje co chwile i sie wybudza. aneczko, choc nie popieram takich ceremoni to i tobie i krzysienkowi zycze jak zawsze wszystkiego naj;) niech chlopak rosnie i zdrowie go nie opuszcza;) milego dnia kobietki:)
-
a my rodzimy w sierpniu 2007!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Justyna 5X83 odpisał suri na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
hej, wpadlam zobaczyc jak sobie radzicie:) wszystkim mamusiom gratuluje, a oczekujacym zycze cierpliwosci, dwa razy mi sie dzieci rowno tydzien spoznily i wiem co to za bol, bo rowno miesiac temu musialam tak czekac:) alez ten czas leci:) smigielko, sproboj meza wykorzystac w celach niecnych, u mnie tak ruszylo;) a nie wiecie co z misiakowna??? bo ona moje miasto i moj rocznik i tak sobie za nia kciukasy po cichu trzymam, choc rozmawiac nie mialysmy przyjemnosci:) pozdrawiam;) -
ah, aneczko, nie slyszalam zeby studentkom macierzynski przyslugiwal:) raczej mysle, czy na zasilek nie pojsc, ale nie wiem, czy mi ktos da, no i tez mi tak glupio. ja po prostu mam dosc bycia na utrzymaniu meza:O moje pieniazki to chetnie przejadal, a ja teraz mam swiatlo w lodowce:O bo nie ma niby pieniedzy, zeby na zakupy jechac:O na jego slodycze sa, tylko na reszte nie ma:O i jeszcze z pretensjami do mnie, ze w kolko to samo gotuje. a co mam zrobic??? jak ugotuje cos innego to mu zle, a w lodowce same mrozonki i kasza lub makaron:O zlewu brak, warzywa musze myc w brodziku. same atrakcje... od kilku dni prosze go o kupno sera, on twierdzi, ze w calym gryfinie nie maja zoltego sera, a pieniedzy zostawic nie chce. do tego kupie mu jakies mieso, zreszta, sam sobie kupuje i wszystko gnije. ja w tym miesiacu wyrzucilam tyle parowek, ryb, konserw, ze by kilka osob sie wyzywilo. jasne, czekolady i wafelki smaczniejsze, a najlepiej jeszcze laysami zagryzc:O i miec pretensje do zony, ze miesa nie szykuje. a mnie krew zalewa, jak jakies zwierze stracilo zycie po to, zeby jego szczatki wyladowaly w smietniku, bo jakis osiol wybrzydza albo stwierdza, ze juz sie najadl:O ja wykladam na niego, bo wszystko co mu przygotuje sie marnuje, sam sobie zrobi i tez wyrzucam... niecierpie tego faceta:O anulka, nie znasz kogos w szczecinie, kto by mial do wynajecia 3 pokojowe mieszkanie w rozsadnej cenie??? bo moich znajomych koles wystawil i musza sobie cos znalezc, a ze u mnie pradu brak to nawet piec nie ruszy zeby ogrzac. popytaj znajomych, bo na razie to akademik sobie zalatwiaja.
-
ja mysle, ze 74-80, ale lepiej kupic wieksze i zwyczajnie podwinac:)
-
widzisz basiu, a ja slyszalam, ze po filozofii to strozem na budowie moge zostac;) a tak w ogole to moge spytac czym twoj maz sie zajmuje po tym elitarnym kierunku;) bo rok temu, jak rozgladalam sie za jakas robota to popytu na filozofow nie bylo:( no i w moim przypadku odwalam robote za niedoszlego fizyka, pojecia o tym nie mam, ale na szczescie jeszcze nic nie odpadlo. pewnie i tak skonczy sie na tym, ze tylko mu robote dowale i bedzie musial sam klasc, ale taka jest kara za lenistwo:P
-
dziewczyny, od dzis mozecie mi mowic kafelkarz:P tak sie wscieklam na meza, ze zostawilam mu dzis dzieci (bo on stwierdzil, ze chetnie by sie ze mna zamienil) i zabralam sie za kafelki w lazience. polozylam dzis tyle, co on przez 2 dni:P flachowiec raczej ze mnie niz fachowiec, ale jak na pierwszy raz wygladaja nawet znosnie;) wiecie, bo on przychodzi, ja mu truje, ze chce na zakupy, on mi na to, ze dzis bedzie robic dom. obiad ugotowany, ale mu nie odpowiada wiec sobie idzie ugotowac ziemniaki, zjada, odpoczywa i z 17 zrobila sie 19.30, kapiemy maluchy, 20.30 i on stwierdza, ze dopiero jest wolny i juz nie ma sily. wyszlam, zabralam sie do roboty, a w pokoju pisk i krzyki, wszyscy placza, 21.30 przyszlam karmic ksawka i wszystkich usypiac i o 23 poszlam dalej klasc. nie powiem, calkiem mila robota. wole to niz siedziec z maluchami. no i przez te 3 godzinki polozylam 21 kafelkow 25x36cm, wiec juz w lazience jest o te 2 m.kw. wiecej sciany zakrytej:) teraz bede chyba brala ksawcia do lazienki i przy nim ukladala kafelki, bo inaczej nigdy ta lazienka nie bedzie po ludzku wygladac. wiesz marylko, tu nie chodzi tylko o remont, on tak wszystko olewa i nie da sobie przetlumaczyc, ze cos jest konieczne. rybki juz 2 dni gloduja, bo nie moze podjechac po jedzenie, choc dzis przed jego powrotem mu o tym przypominalam, po recepty pojechal dopiero, jak polozna do niego zadzwonila i mu przypomniala, bo na mnie nie reagowal. zwyczajnie we wszystko wbija. jedyne o czym pamieta, to zeby nam jedzenie kupic, ale to przez to, ze nam kasy na jedzenie nie zostawia, bo niby nie ma... przychodze do niego na plac, a tam trzy czekolady spalaszowane:O albo zamawia sobie pizze, a mi wmawia, ze nie ma pieniedzy na to czy tamto. poprostu przezera cala kase na rarytasiki i nas ma gdzies. wiecie, mysle sobie, czy nie otworzyc jakiejs budy z ciuchami tu na rynku. moglabym wtedy z ksawerym pracowac i pilnowac interesu. zawsze by sie pare groszy uzbieralo:) wydaje mi sie ze odrobine schudlam. wagowo juz 85kg wczoraj mialam, a objetosci sprawdzic nie moge, bo mi gdzies wcielo miarke. to juz\"tylko\" 20 kg do zrzucenia:O dobra, pogapie sie bezmyslnie w magisterke i spac ide:) dobrej nocy dziewczyny
-
nie dziwie sie ze sie balas, moj ojciec o mojej trzeciej ciazy dowiedzial sie w 9 miesiacu:) tez balam sie zapeszyc, reszta jak mnie wczesniej nie przyuwazyla to dopiero po porodzie:P ciesze sie i trzymam kciuki co by maluszek zdrowy byl:) powodzenia;)
-
co do praktyk, to nie wiem jak to zorganizuje odnosnie godzin, ale gabi do przedszkola, a z ksawerym tata zostawac bedzie. mam nadzieje, ze jakos to przejdzie, bo troche sie boje jak sobie poradze:( zakladam, ze gora 4-5 godzin dziennie bede miala do odbebnienia. wiesz, ja teraz tak jak przy porodzie, mysle sobie, ze jeszcze tylko miesiac i bede wolna:) a mi tak wlasnie czas leci i mysle sobie, gdzie ten dzien znika. nawet sie ponudzic nie zdarze:) nie wiem jak u was, u nas pogoda fatalna, na zamrazarkowym termometrze, bo innego nie posiadam, jest w domu 19 stopni, to w zimie mam zwykle 21:O no chyba ze jest zepsuty, ale mi zimno:(
-
basiu, o tych glukozach w kroplowkach to ja wiem z wlasnego porodowego doswiadczenia. bo jak o 19 zjadlam kolacje i nic mi wiecej przed porodem nie dali to kolo 14 zaczelam sie upominac o jedzenie:) to jak mi od tej glukozy zyla pekla to moglam robic za popeya:D mysle ze warto ksawkowi cos podac w butli, bo jakos karmienie cycem w przerwach miedzy lekcjami na praktykach mi sie nie usmiecha. wiec moze byc i glukoza;) a ja sie czaje na pake pampersa o ktorej ktoras z was pisala, bo tez juz widzialam z carrefour. paczka pampkow 39-46zl, paczka chusteczek 6-7zl, wiec za 89zl sie oplaca;) tylko trzeba slubnego do szczecina wyciagnac, a jemu sie nie chce. znow z rachunkami do konca miesiaca czekal:O i znow bedzie mial z nimi opoznienie i mi dowali roboty. ja juz za 2 tygodnie na kontrole do ginka, ale jakos specjalnego apetytu nie mam na TE sprawy. jakos mam obrzydzenie do tego mojego chlopa:( nadal niewiele sie zmienia:( i co, dzieci beda bez taty dorastac??? nie che im zgotowac mojego losu:( ale na sile tkwic w zwiazku z nieodpowiedzialnym gosciem, ktory wlasciwie to zyje obok, a nie z nami, tez mi sie nie chce. milosc miloscia, ale poczucie bezpieczenstwa w zwiazku tez jest wazne:( a ja sie panicznie boje jego olewactwa, bo kiedys przez to stanie sie nieszczescie:( ja musze siebie i naczynia myc w brodziku za pomoca szlaufa od prysznica, od 2 miesiecy nie mam zlewu, kafelki jakos trzeci tydzien ruszyc sie nie chca, korytarza mu sie konczyc nie chce i stwierdzil, ze nie bedzie szlifowal i malowal scian, polozy poprostu od razu panele:O przynajmniej ponarzekac sobie moge. same moglyscie zobaczyc jaki mam mily widok za drzwiami:O dobra, zaraz wroci to zaczne go terroryzowac, zeby zabral mnie na zakupy...
-
wiesz aneczko, wytrwala czy nie, ale jak poszlam z nia siku, zrobilam jej platki z mlekiem, zjadla, zrobilam sobie i z ksawkiem na reku jadlam, ona mowi ze chce jeszcze, to jej oddalam, a ona zaczela sie nimi bawic i stwierdzila, ze juz sie najadla i chce siku, 10 min. po tamtym. zabralam jej platki i dalej z ksawkiem na reku jem i tlumacze, ze przed chwila byla i zeby nie wymyslala, ona siedzi i zaczyna ryczec, ze chce platki... no to sobie poryczala i zasnela. wyspala sie pol godzinki i humor jej sie poprawil. dostala platki, zjadla kilka lyzek, a teraz grzecznie siedzi i bawi sie klockami:) a ja sie jakos z ksawcia musze wyswobodzic, i podgrzac wczorajsze spagetti.
-
basiu, nie strasz:O ja mam identyko sytuacje z krwia, a tak patrze, ze ksawek ma zolte bialeczka i nawet polozna mowila, ze jakis taki zoltawy:O dzisiaj wietrznie i chmurno, wiec spacery sobie darujemy, ale chyba, dla swietego spokoju, przy wadzie taty, skoczymy sprawdzic co i jak. obym tylko szukala dziury w calym:( ale wy macie z tymi chrztami. moje dzieci same sie ochrzcza jak beda miec taki kaprys, ja i tak w boga nie wierze, a magisterke pisze o kosmogoniach i wielkim wybuchu:) zapewniam was, wielu bylo stworcow i rozne obyczaje;) dlatego wole wierzyc, ze tak po prostu jest niz szukac odpowiedzi w jakimkolwiek bogu. jesli sie myle, trudno. zawsze moze sie okazac, ze katolicki bog to nie ten wlasciwy i jeszcze prawdziwy by sie obrazil, ze nie jemu oddaje czesc, tylko jakiemus bozkowi, a tak jestem neutralna;) lepsza opcja niz u pascala;)
-
u mnie wczoraj dzien kiepsko skonczony:O gabi padla o 17.30, obudzila sie o 21 i do 1 nie spala, ksawcio tez po 21 dopiero sie wybudzil o polnocy cos mu sie nie podobalo i do 2.30 syrene wlaczyl:O rano za to do 9.30 wszyscy spalismy. eh, jakos to przezyje, ale sie z mezem o ta syrene pozarlismy, bo on do mnie z pretensjami, ze rano do pracy, ja do niego, ze drugi pokoj nie zrobiony i niech ma pretensje do siebie. tylko gabi w miedzyczasie padla:) teraz tez padla, bo znowoz jej sie wlaczyla histeria, ja ja olalam i w koncu ze zmeczenia, po 15 min. krzyku wysiadla:P a ksawkowi sie najlepiej wtedy spalo:)
-
aaa, na goraczke chyba paracetamol, ale to juz dziewczyny musza potwierdzic:)
-
mozesz karmic, ponoc do 39 stopni. a jak chodzi o leki, sprobuj syrop z cebulki, i podpytaj w aptece o cos co ci wolno:) i kuruj sie;)
-
ja wyspana, ale wczoraj o 2 zasnelam w trakcie karmienia. zimno jak diabli w domu, siedze w golfie opatulona kolderka. praca jesli chodzi o ilosc skonczona, ale jeszcze nad jakoscia musze popracowac, bo nie czuje sie usatysfakcjonowana:) a ja juz nic nie pisze o urodzie maluszkow, bo kazda mama wie, ze jej pociecha jest wspaniala;) no nic, trzeba wskoczyc w korzuch i ruszyc na obchod wioski:)
-
haha, to mi za zeszly rok, miesiecznie, na 4 osoby wyszlo 7,70zl. ja tam juz nie wiem marylko, chodzi mi tylko o to, ze wygladasz powazniej niz ja, nie starzej i nie w sensie, ze mine masz powazna:P ide pousypiac hałastre:) ksawcio od 18 pogapil sie, teraz zasnal mi na rekach. musze go jeszcze rozbudzic, bo znow w nocy wstanie. dzis juz musze skonczyc pracke, potem w weekend przerobki i skladanie wszystkiego do kupy i w przyszlym tygodniu musze promotorkowi podrzucic:) obym sie wyrobila:) jeszcze tylko dwie prace zaliczeniowe i dwa egzaminy i studia bede miala z glowy. tylko mnie te praktyki troche przerazaja. nie boje sie dzieciakow, bardziej tego, jak ksawcio zareaguje jak mnie nie bedzie pod reka:O ale vtrudno, szkola zycia;) dobrej nocki dziewczyny:)