Justyna 5X83
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Justyna 5X83
-
tia, pani z allegro sie odezwala... wczoraj wieczorem odpisala po dwoch dniach: Witam! Paczka została wysłana już bardzo dawno temu proszę o dane to sprawdzę. Pozdrawiam Anna Kaleta dzisiaj odpisala: Witam! Proszę Pani prosze o pilny kontakt ponieważ wróciła sie do mnie Pani paczka! Proszę napisać do mnie w tej sprawie. Czekam na kontakt. Pozdrawiam, Anna Kaleta Witam! Proszę Pana pisałam dziś już do Pana właśnie maila w tej sprawie. Paczka była wysłana 14.07 (mam pokwitowanie na to) i dziś się do mnie wróciła. Pewnie nie dostaliście Państwo awiza, paczka przeleżała na poczcie i odesłano mi ją z powrotem.. Musiałam ponownie płacić za jej wysłanie.. Czekam na wiadomość w tej sprawie. Pozdrawiam, Anna Kaleta to jej napisalam: > Witam, > to dosyć dziwne, bo inne paczki dochodzą bez problemu, w domu zawsze > ktoś jest, bo od 9 do 17 działa firma, mąż chodził kilka razy na > pocztę, awiza żadnego nie było. dziwne też jest, że wróciła tak > późno, bo dziś mija miesiąc od zakupu, dziecko, dla którego były > kupowane kocyki ma już 10 dni... Czekałam z pisaniem, bo wyjechała > Pani na wczasy, pomyślałam, że coś Pani wypadło i wyśle Pani po 4 > sierpnia, ale nadal nic nie przychodziło to napisałam. Jest to dla > mnie dość dziwna sytuacja, bo jak widać po komentarzach, jak dotąd > nie miałam żadnych problemów z odbieraniem przesyłek. W tej sytuacji > prosze sprawdzić czy nie pomyliła się pani w adresie i wysłać > ponownie, ewentualnie złożyć reklamację na poczcie. > Pozdrawiam a co ona na to... Witam! Też się zdziwiłam bo raczej wszystkie paczki które wysyłam dochodzą. Proszę Pani sprawa jest taka ( a jednocześnie problem:( )że zapłaciłam 9 zł za zwrot tej paczki do mnie. Teraz wysyłając do Pani z powrotem tą paczkę z powrotem zapłace 8 zł to 16 zł. Muszę także włożyć wszystko w nową kopertę bo ta jest już zużyta i całą obstemplowana (koszt zakupu takij dużej bombelkowej to 3 zł), co razem daje koszt 20 zł. Czy Pani pokryje tą sumę? Czekam na wiadomość. napisalam jej, ze nie poczowam sie do odpowiedzialnosci za zaistniala sytuacje i zeby zlozyla reklamacje na poczcie, bo mi na paczce zalezalo i maz kilka razy chodzil sie pytac. ciekawe, ze wczesniej napisala, ze wyslala ja ponownie, a teraz, ze dopiero ja wysle... fajnie naciagac swierzo upieczona mamusie:O
-
a ja mam biznes do anulki. kiedy idziesz na usg bioderek i gdzie??? wiem ze 2 lata temu robili na uni, wczesniej w wojskowym. cos sie pozmienialo??? marylko, ja smutna nie chodze, to ze jest mi smutno, to wcale nie znaczy, ze okazuje to na zewnatrz. tak juz od dziecka przybieram maske wesolka;) jakiejs szczegolnej depresji nie mam. ale wkurza mnie zachowanie gabi, wczesniej tez sie wyzywala, ale nie wpadala w az takie histerie i nie tak czesto. dzisiaj narazie spokoj. problemem jest to, ze ona nas w ogole nie slucha i sama sobie robi krzywde:O ogolnie jest grzeczna i dobra, ale wpada w \"skoczny\" nastroj i na nic nie patrzy. dzis przez to ksawka kopnela w glowke:O na szczescie lekko, ale mnie to wkurza, ze na nic wtedy nie zwraca uwagi, bo w koncu komus stanie sie krzywda:( ja wiem, ze doskonala mama nie jestem, nie mam czesto cierpliwosci, ale jakiejs wielkiej krzywdy chyba jej nie robie:O staram sie panowac nad soba:( chyba wezwe super nianie:P u kokopelasy widze cala rodzinka ma piekne oczy:) no i w ogole ladna rodzinka, ale te oczy:) jednym slowem, rzucaja sie w oczy:D na szczescie mnie juz odkorkowalo i dale cieknie jak z kranu:O co do tych pepkow, to jak wy je przemywacie??? ja myslalam ze zwariuje jak u gabi tkwil 11 dni, to co dopiero u was. a teraz 5 dni i po klopocie, ale trzeba go naprawde solidnie trzec, malucha to ponoc nie boli, moj sie nie uskarzal. u gabi tez poczatkowo robilam to delikatnie, dopiero polozna mnie nauczyla jak to porzadnie robic:) wiec kobietki do dziela, bo to juz 10 sierpnia!!!
-
eh, aneczko, problem polega na tym, ze gabi wpada w histerie z byle powodu i drze sie o wszystko:O dzis poszlo o to, ze nie potrafila wlozyc pisaka do piornika, albo ze kapcia nie moze zalozyc, albo jak tata wyjdzie z pokoju, albo jak jej sie czegos nie da... ja z nia rysuje, a tu wielka afera, bo rysuje inaczej niz ona chce i wrzask. ja staram sie nie krzyczec, co by malego nie straszyc, ale po kilkunastu minutach wrzasku i mnie niestety ponosi. tym bardziej ze to juz nie niemowlak:O moj organizm popada ze skrajnosci w skrajnosc. rano zalalam krwia przescieradlo, a od rana mam tylko jakies plamienia. mam nadzieje, ze nie zaczopowal mi tam wszystkiego jakis skrzep:O jak zacznie bolec to pedze do szpitala:( paczka do dzis nie doszla, babsko nie odpisuje na maile... nie polecam tej baby: http://www.allegro.pl/show_user.php?uid=5542684 jutro bedzie juz miesiac:O mezysko zalewa podloge w lazience, kafelki czekaja na ulozenie, a ja mam dylemat, bo jeszcze ksawka nie zglosilam do przychodni i nie chce zglaszac poki nie skonczy korytarza i lazienki bo zwyczajnie sie wstydze i boje, ze mi dziecko odbiora... jak zabieraja dzieci matce za to, ze mieszka w altanie na dzialce i z roznych innych powodow:O jeszcze trafie na jakichs psychopatow... klimat bez zmian, nikt nikogo nie dotyka, czulosci brak:( ale jeszcze sie trzymam;) choc od kilku dni klade ksawka tak, zeby spac przy tym glupku, ale niestety, ma sie gdzie ukryc na dwumetrowym lozku:(
-
ja zwariuje z ta mala baba!!! znowu musialam jej manto spuscic i to juz chyba codziennosc:O mi juz poprostu rece opadaja. wpada w histerie, stawiam ja do kata, mowie spokojnie, ale nie chce sie uspokoic, to ostrzegam, ze jak sie nie uspokoi to oberwie i zaczynam odliczac, a ona jak na zlosc drze sie jeszcze glosniej, dostaje w tylek, nie przechodzi i kolejny raz i kolejny, w koncu wystawiam ja za drzwi, na beton(jest 30 stopni wiec raczej nie zamarznie) wbiega z rykiem do pokoju i przeprasza, ale drze sie dalej:O w koncu stwierdza ze chce siku i teraz 15 minut siedziala na kibelku, az sie uspokoila... a teraz juz normalnie siedzi i maluje... eh, ksawka mi tylko wystraszyla. ja wiem, ze ona koniecznie chce zwrocic na siebie uwage, ale ja tylko mam jej bardziej dosc:( nie wiem skad w niej tyle agresji, chyba po tatunciu, bo jak mu cos nie wyjdzie to rzuca narzedziami i klnie. po mnie ma wymuszanie \"ty mnie nie kochasz...\"\"nikt mnie nie kocha\":)
-
wiecie dziewczyny, smiac mi sie chce jak czytam, jak meczycie sie z tym odkladaniem do lozeczka w nocy:P gabi sama kladzie sie w lozeczku, a ksawek jak sie obudzi na cycanie to tylko wystawiam i dalej spie:P tylko w ciagu dnia nie daje mi spokoju, teraz tez spi na moim brzuszku, gabi z tata w pracy. laptop to blogoslawienstwo:) poczytalam, a teraz zabiore sie za pracke, bo wieczorkiem padam jak kawka. odnosnie schodzacej skorki, to normalne, szczegolnie u przenoszonych maluchow. jesli moge wam cos doradzic, to wiadomym jest, ze stosowanie kosmetykow rozleniwia skore. ja tam poza plynem do kapieli nic nie stosuje i nie bede stosowac. niech moim maluszkom skorka pracuje, wystarczy ze mnie maslili oliwka i mam sucha skore. a z nowotworem tez mialam swoje przejscia jak gabi sie rodzila:( moja babcia byla chora juz na wszystko i musialam przygladac sie jej powolnej agoni, wiec ciesze sie basiu, ze ty tego unikniesz:) nie wiem co robic, bo to moje krwawienie jakos mi nie slabnie, dzisiaj przez noc podpaska mi przeciekla:O aneczko, jesli chodzi o ten za szybki rozwoj, to slyszalam, ze czasem moze byc spowodowany guzem mozgu:O tyle, ze to chodzi chyba raczej o rozwoj intelektualny, ale i tak takie male kosteczki powinny sie utwardzic zanim zacznie fisiowac. dobra, lece, milego dnia dziewczyny:)
-
marylko, obys miala racje, bo toto glupie jak but i niczego sie nie potrafi nauczyc:O ksawcio o dziwo, narazie ulal tylko 2 razy, wcina lapczywie, mam wrazenie ze co chwile by cycal:) i sie martwie, bo mam wrazenie, ze sie za szybko rozwija, a czytalam, ze w ta strone tez nie dobrze:O on juz glowke na ramionkach wysoko podnosi, obraca sie sam z brzuszka na bok. nawet panie w szpitalu mowily, ze to maly silacz. siusia mu sie najlepiej na mame:D i prawie w ogole nie plaka, tylko strasznie do cycusia lgnie i chce byc przy mnie:) gabrycha chyba zazdrosna, choc tak bardzo tego nie okazuje, tylko wlasnie wscieka sie jak jej cos nie wychodzi, zaczyna wpadac w histerie, bic cos co nie dziala jak by chciala, wyzywac od durnych, no i oczywiscie wolac tate... no i mnie zalalo:)
-
ja na poczatku martwilam sie, bo jakos piersi miekkie byly, ale za dwa dni juz podrosly, a wczoraj to mialam ostry nawal i bolalo jak diabli, ale juz jest lepiej:) zreszta, maly sie nie uskarzal wiec chyba bylo ok:) a jajo przypadkiem nie powoduje ostrych gazow??? bo jakos tak mi sie kojarzy:) ale ze surowych nie jem(znaczy sie samych, jedynie w czyms) wiec sie nie znam;)
-
jak ja ci marylko zazdroszcze jakichkolwiek czulosci:( u nas dalej nijak, rozmawiamy niby normalnie, ale jakos wylewni nie jestesmy. chyba dzis przecwicze swoje umiejetnosci aktorskie i sobie troche porycze, moze cos go ruszy:P gabi odbija, zazdrosna niby nie jest, ale ciagle ryczy, krzyczy terroryzuje... jak tylko cos jej powiem, zaraz wrzask i \"tato, ratuj, ja nie chce byc sama\"(w sensie ze ze mna:O ) a tatus zaraz leci do corenki i na wszystko jej pozwala:O a ja co chcwila sie wsciekam, bo drazni mnie jej zachowanie i dzis juz dostala manto, bo nie chciala sie uspokoic:O a ksawcio jest niesamowity, dzis mu strzelilam fotke, jak sie usmiecha, tylko nie mam nigdzie kabla od aparatu:( my sobie siedzielismy z gabi, rysowalismy, a on w lozeczku lezal i tylko obserwowal, i tak chyba z pol godziny:) dobra, trzeba uspic gabi i posluchac bata. wloski tez mi porosly, penseta jest najlepsza, golenia raczej nie polece, bo beda odrastac ciemniejsze i wiecej. dobrej nocki.
-
mowcie mi supermenka, bo od pol godziny juz nie spie:) gabi oglada lippy and messy, ksawcio podziwia swiat, a ja doszlam do wniosku, ze musze pozarywac pare nocy na pisanie pracki, skoro rano jakos moge egzystowac. chyba musze nalozyc na siebie jakiegos bata:) milego dnia;)
-
uff, przebilam sie:D trzy godzinki mi to zajelo z przerwami na karmienie, ale jestem na bierzaco:) dzisiaj moja gabrysia pokazuje na braciszka i pyta, czy to krzys:) to jej musialam tlumaczyc, ze krzys to inny dzidzius, a to jest ksawery:) strasznie chce go trzymac za raczke, robi mu cacy jak spi, a ja nie zauwazam, ze mam drugiego maluszka. tylko slaba jeszcze jestem, raczej dluzej nie pochodze, bo zaraz kreci mi sie w glowie, no i glowa pobolewa. na szczescie macica juz tak nie boli. pociesze te co planuja w przyszlosci rodzic, tak jak mnie w szpitalu jak sie poskarzylam, po kolejnych porodach bardziej boli:P jem co wpadnie w lapki, wbijam w diete, jak cos, odpukac, bedzie nie tak to bede dochodzic po czym. i tak nie mam apetytu. jak tak ogladalam zdjecia, ksawek strasznie podobny do stonkowego rafalka:) jak odnajde kabel od aparatu to wrzuce fotke:) dzisiaj dopiero wpadla tesciowa z odwiedzinami, bo wczesniej byla u matki w odwiedzinach. nakupowala jak zwykle ubranek, wiekszosc fajnych, tylko w sumie jeden rampersik z jakiegos takiego lipnego materialu, a szkoda, bo przeciez moglaby za te pieniazki kupic cos naprawde ekstra. ale co tam bede wybrzydzac, gest sie liczy:) maz...hmmm, oboje udajemy, ze nic sie nie stalo. nie ma miedzy nami czulosci:( nie przytulamy sie, nie dotykamy... bardzo mi tego potrzeba, ale ide w zaparte. rozmawiamy niby normalnie, ale nawet gadac mi sie z nim nie chce. ja staram sie o tym nie myslec, on juz pare razy wytykal mi ta sytuacje, ze to niby ja zawinilam:O poniewaz jeszcze dochodze do siebie, to wczoraj i dzis zrobil obiad, sam z siebie, bez proszenia, ale jakos szczegolnie sie do pomocy nie pcha, pieluch zmienic niby nie potrafi, uspokoic malego jak placze tez nie, bo dla niego on za kruchy... wazne, ze juz nie wyzywa:( gdybym ja potrafila mu wyjasnic, ze to on mnie potraktowal niewlasciwie, ale on dalej uparcie twierdzi, ze to ja zle zrobilam, bo chcialam, zeby dziecko w foteliku jechalo:O on jest z gatunku tych, co im nie przetlumaczysz:O trudno, depresji chyba nie mam, tylko jakos tak mi smutno, bo jednak chcialabym sie przytulic, ale widac musze poczekac, az i jemu tego zabraknie:O gabi wprowadzila sie do swojego lozeczka. sama, z wlasnej woli, od 3 nocy wchodzi wieczorem, kladzie sie i zasypia:) jestem w szoku!!! i jeszcze sie wkurza jak w dzien klade tam ksawka. maly za to moglby cala dobe wisiec na cycu. co go odloze, pogapi sie chwile i znow go musze przystawiac, jeszcze sie ucze jego rytmu dobowego:) aaa, musze sie pochwalic:) dzis, czyli wczoraj odpadl pepeuszek:) u gabi sie trzymal 11 dni, wiec jestem zachwycona, ze to tak szybciutko poszlo:) co do waszych pepeuszkow, to wy je tak solidnie przemywacie patyczkiem z kazdej strony, czy tylko smagniecie z wierzchu wacikiem. bo trzeba ostro wyszorowac tym spirytusem pepek z kazdej strony. teraz juz w szpitalu od razu dali spirytus do przemywania i recepte na wyjscie, wczesniej musialam czekac na polozna. szczepionke ja bede brac podstawowa, tym bardziej, ze do gabi kupowalam hib\'a, wiec jak teraz jest w standardzie to nie ma co sie rozrzucac. dzis maz mnie nastraszyl, bo powiedzial, ze jak malemu mierzyli glowke, to wyszlo, ze ma za duza, 36cm w obwodzie, i w ogole urodzil sie z dachowato, czy tez dachowkowato zachodzacymi na siebie kosciami czaszki. i ma taki czubek na glowce, ale pediatra mowi, ze choc to rzadkie, ma sie ladnie rozejsc. ktoras tez tak miala. no i tylne ciemiaczko niezrosniete, co niby tez nie normalne. wychodzi na to, ze z niego jakis wybryk natury:O ale jest naprawde wspanialy:) wiecie jaki z niego silacz, juz normalnie na ramiaczkach sie opiera przez chwile i podnosi glowke, chwiejnie, ale zawsze cos:) i juz probuje pelzac, narazie tylko jak mu reke za nogi podloze, ale juz pcha sie do przodu:) i fajnie tak sobie czowa pare razy w ciagu dnia, gapi sie na siostrzyczke, na pokoik... jaka ja jestem szczesliwa jak moge przy nim byc:) przepraszam, ze tak rzadko zagladam, ale to nie chodzi nawet o nawal obowiazkow, bo cala moja aktywnosc w ciagu dnia to troche ogarnac pokoj i pojsc sie podmyc, ewentualnie wygrzebac cos do jedzenia. ale slaba jestem. krwawienie nie bardzo, ale jeszcze dosc mocne, brzuszek sie prawie wciagnal. jeszcze przy wyjsciu ze szpitala, jak polecialam po tego mojego lesera to przypaletala sie jakas cyganka i do mnie z tekstem(2 doby po porodzie), \"to pani juz urodzila? wskakuj pani szybko w pas\" normalnie powinnam chyba jak klaudia schiffer wygladac:O wbijam w to, za pierwszym razem pas nie byl potrzebny to i teraz sobie poradze:P fakt, narazie w pasie 96, ale przed ciaza bylo jakies 76, a jeszcze sporo zapasu zostalo po bokach. no nic, ide sie podmyc ichyba w koncu pojde spac, bo leb mi peknie.papa
-
na sali lezala ze mna dziewczyna, jak sie pozniej okazalo, 32 letnia, ktora miala pierwsze dzieciatko. i zeby bylo smiesznie, ja, niespelna 24 letnia gowniara udzielalam jej porad, pomagalam, tlumaczylam, dzielilam sie doswiadczeniami... smieszne to troche, ze taki gowniarz moze uczyc czegokolwiek dojrzala kobiete:) ale mysle, ze sobie da rade. pielegniarka zastrzegla, ze jest malo personelu, ze ona ma jeszcze cesarzowe i dzieci pod opieka i nie ma czasu, zeby latac do glupot, wiec dzwonic tylko w trudnyc przypadkach. kolo drugiej dowieziono nam jeszcze jedna pierwiastke, wiec robilam tak troche za polozna i pielegniarke razem wziete, ale calkiem mi bylo milo, ze moge podzielic sie z kims doswiadczeniami:) tylko te male jajeczka sa okropne w pielegnacji. jednak dziewczynka jest w tym wzgledzie wygodniejsza:) ale ja juz jestem zakochana w moim syneczku:) meczyli mnie tam do rownych dwoch dob, wiec moglam wyjsc dopiero w piatek o 18. aaa, zaraz jak mnie tylko odwiezli na sale napisalam maila z komorki do nowej, razem ze zdjeciem, ale niestety, przeliczylam sie z nadzieja, ze sprawdza maila codziennie, no i nie dotarly do was swierze wiesci:) pozniej az jej eska napisalam, ale odpisala dopiero w piatek o 4 nad ranem, to poprosilam, zeby juz nic nie pisala to ja sie juz sama podziele radosna nowina:) z malymi przejsciami, ale jestem juz spowrotem:) a przejscia zaczely sie od tego, ze mezowi nie chcialo sie wchodzic z gabi na gore i stwierdzil, ze poczeka na dole. no trudno, biore torbe pod wozek i jade jeszcze tylko zrobic badanie na fenyloketonurie(czy jak to zwa), nie wolno juz zjezdzac z wozkami jak sie okazalo, ale siostra zrobila dla mnie wyjatek i pojechala ze mna na dol, a tam pusto. musialam ciagnac chyba 15kg torbe do wyjscia, ona niosla dziecko, a przy wyjsciu tez pusto:O lece na dwor, ona czeka w korytarzu z malym, a mezus siedzi sobie w najlepsze w samochodzie. wkurzona mowie, ze moze by laskawie ruszyl sie odebrac dziecko, ten idzie, ale oczywiscie bez koca, wraca sie po koc, wielce obrazony, bierze torbe, i idziemy do samochodu. patrze, fotelik nieprzygotowany, jeszcze gabi wyskakuje z tekstem, ze ona nie chce braciszka i ze mam go wyrzucic:O mowie mu, zeby przygotowal fotelik, a ten mnie zaczyna wyzywac od durnych matek, od idiotek, od nienormalnych, bo ksawek jest za maly, zeby go wozic w foteliku i ja mam go trzymac na rekach przez 30km... zaczynamy sie klocic, ja sie staram hamowac przy dzieciach, ale i tak nie wyrabiam psychicznie, wywalczylam wpiecie ksawka w fotelik, a ten dalej po mnie jedzie, zaczelam i ja jego wyzywac, rozryczalam sie i kazalam zawiezc sie do domu. wyciagnelam sobie torbe i jakims cudem zatachalam ja do domu, wyciagnelam gabi i ksawka i sobie poszlam. pojechal do gryfina i nawet sie nie raczyl odezwac. ja ryczalam, gabi ryczala, a ksawcio sobie smacznie spal... w nocy znow mi sie snily koszmary, ze znow matka mnie przesladuje, ze musialam z dzieckiem przez okno uciekac... obudzilam sie, ksawcio tez, zmienilam mu w polmroku pieluszke i wsciekla, bo nie moglam mu dobrze przy swiecach jajeczek wytrzec dzwonie do tego idioty, zeby przyjechal zmienic synowi pieluche, bo ja tego po ciemku zrobic nie potrafie. poza tym przypomnialy mi sie dwa filmy, shrek i zycie seksualne ziemian \"przyjaciele sobie wybaczaja\", a w tym drugim, tekst, ze przez caly zwiazek facet byl ok i tylko jak sie dowiedzial o dziecku to zwial. i pomyslalam, ze dla niego to tez trudne, bo nie do konca wywiazuje sie ze swoich obowiazkow, bo sobie z niczym nie radzi i ze sie wystraszyl... myslicie ze jak przyjechal to chociaz przeprosil? tiaa, jeszcze do mnie dzwoni z pretensjami, ze on czeka i ja mam zejsc, jak sobie sama weszlam... powiedzialam mu, ze jest nieodpowiedzialnym gowniarzem, i ze to ja czekam. ksawek sie rozplakal, gabi rozbudzona, ja poszlam sie przed wyjsciem podmyc, po 5 min. przychodze, maluch dalej placze, a ten siedzi i sie patrzy... to mu mowie, ze widac ma w dupie wlasnego syna, a ten sie mnie pyta co niby ma zrobic:O no powierzcie mi, jak takiego nie trzasnac, zeby mu leb nie odpadl. to ide do kuchni po noz, wracam i wbijam mu w... ale to tak tylko w myslach:P laskawie sie ruszyl i wzial malego na rece. i zaraz spokoj. przygotowalam sie, ubralam wszystkich, bo on oczywiscie siedzi i sie patrzy. wyjezdzamy, a on dalej ciagnie swoje, ze jestem glupia matka, ze dziecko marznie... i tylko ksawcio spokojnie przespal cala droge w foteliku, bo ja ryczalam i nienawidzilam go coraz bardziej... wiecie, niby, ze to pora na baby bluesa, ale ja wychodzac ze szpitala bylam najszczesliwsza kobieta na swiecie, dumna z siebie niemilosiernie i w kilka chwil wszystko padlo, maz, ktory tez powinien byc szczesliwy, ze odbiera swojego syna, ktory powinien mnie potraktowac z szacunkiem, jako matke jego dzieci, potraktowal mnie jak pochwe, jak jakiegos smiecia i bez powodu, kompletnie, wyzywa mnie od idiotek, kretynek itp. bo ja chce wiezc dziecko w foteliku... nikomu nie zycze znalezc sie na moim miejscu, szczegolnie, ze wszystkiemu przygladaly sie dzieci... no nic, ja sobie go w drodze powrotnej tez powyzywalam, postraszylam, ze chce moje 10tys. to sie uspokoil:P a juz sie zastanawialam nad zakupem dzialki w gryfinie(takiej owocowej, bo sa tansze) z jakas altana i przeprowadzeniem sie tam... powyzywalismy sie, zadne nie przeprosilo i staramy sie udawac, ze wszystko jest ok. ale ja sie naprawde zawiodlam:( boli jak cholera, ze po tym wszystkim dostalam takiego kopa, ze mu w ogole nie zalezalo nawet na tym, zeby nas zabrac, ze on uwaza, ze nie ma za co przepraszac. nie wiem, czy kiedys przestanie bolec, bo mam go teraz ochote zniszczyc, zmieszac z blotem, potraktowac tak, jak on mnie. ja sie teraz czuje naprawde spelniona, szczesliwa. ksawcio jest aniolem, sliczny, zdrowy, grzeczny. gabi sie ciagle chce do niego tulic i juz nie kaze go wyrzucac, mowi, ze go kocha. a w sercu gigantyczna drzazga. wlasciwie jestem tutaj tylko dlatego, ze nie mam nikogo kto moglby mi pomoc:( a nawet na zakupy wyjsc nie moge, bo jest za malutki, zeby go ciagac na dwor, a przeciez nie zaglodze siebie i gabrysi w imie wyzszych idealow. nie, nie mam depresji, czuje jedynie nienawisc i wiem, ze ona teraz bedzie z kazdym dniem coraz wieksza. on juz nie zdola tego naprawic, a wystarczyloby jedno glupie przepraszam, powiedziane szczerze, wystarczyloby, zeby zrozumial, gdzie popelnil blad... no bo chyba ja go nie popelnilam??? sama juz nie wiem, moze on mial racje, moze po autostradzie i innych drogach dojazdowych, samochodem z lysymi oponami, 20 letnim gratem, faktycznie powinnam wiezc dziecko na kolanach... no to budzimy...
-
i tak mijaja kolejne godziny, oksytocyna w miedzyczasie podlaczona, a tu nic sie dalej nie rusza, my sie nabijamy ze wszystkiego, maz mowi, ze zaraz przyjdzie dr. pain i powie, ze porod musi bolec:) glodna bylam jak wilk, bo nie jadlam nic od kolacji, to mi zaserwowali pyszna glukoze dozylnie, bo stwierdzili, ze widac dzieciatko przez to tez nie ma sily, zeby wyjsc. my tak smihu hihu, pol kroplowki zlecialo, a mi cos reka zaczeloa dretwiec. ja patrze, a tam taki ogromny balon:O przestraszylam sie, zaraz dostalam mocniejszych i czestrzych skurczy...zyla mi pekla:O dawaj wbijaja sie w druga reke:) po 16 przyszedl lekarz i chce mi przebijac pecherz plodowy, bo wody sie mnie twardo trzymaja, ja mu mowie, ze nie chce, bo to nieprzyjemne, ale w koncu przebija. i za cholere nie mam pojecia, czemu mi sie to kojarzylo z jakas korbka i wierceniem, bo wprowadzil mi drucik i poprostu przecial, a pozniej palcami rozwarl:O ja nie wiem w takim razie, co oni mi robili przy pierwszym porodzie:O no i sie zaczelo:O do smiechu juz mi nie bylo, po skurczu slablam i na moment odplywalam, nie mdlalam, ale jakbym zasypiala, a maz mnie wkurzal, bo nie dawal odpoczac, a ja miedzy skurczami naprawde jakbym spala, jakies dziwne mysli o niewiadomo czym, obrazy... i teraz przepis na lekki porod: kazali mi sie polozyc na boku i oddychac nosem, tak zeby przepona dzialala. posluchalam rady i naprawde to jest lepsza pozycja niz na wznak i bol mniejszy. poza tym, juz sama z siebie, w trakcie skurczu sie rozluznialam. i myslalam tylko o jednym, ze jak teraz sie postaram, to szybciej to wszystko sie skonczy, wlozyc w to jak najwiecej wysilku i bol zaraz minie. czulam jak glowka mi schodzi coraz nizej i w momencie kiedy juz czulam parcie maz zawolal lekarzy, a ja dalej na boku i ruszyc sie nie moglam, musial mi nogi rozlozyc. wszyscy sie zbiegli, jedno parcie i juz widac glowke, drugie, juz prawie wyszla, trzecie gluwka na zernatrz i kazali mi sapac, a ja wkurzona, bo nie pre, ale sapac mi sie nie chcialo tylko spokojnie staralam sie oddychac... ja juz nie pamietam czy mialam jeszcze raz przec czy nie, ale w ksiazeczce mam wpisane, ze porod trwal 11min. wiec jak bedziecie kolejny raz rodzic, pamietajcie. nie skupiac sie na sobie, tylko na dziecku. myslec tylko o tym, zeby miec to jak najszybciej za soba. ja za pierwszym razem egoistycznie myslalam tylko o sobie i dlatego tyle mi to zajelo(jesli 3h to \"tyle\"). nie cieli mnie i troszeczke peklam, nie chcialam, zeby mnie zszywali, ale sie uparli. a wiecie jaka byla moja pierwsza reakcja po wyciagnieciu dziecka? glowa w gore i look miedzy nozki:D a tam czerwoniutkie jaderka:) nawet nie wiecie jaka bylam z siebie dumna, ze tak ladnie mi poszlo, ze mam syna... a wyskoczyl maly dragalek, chudy i dlugasny, widze, ze tutaj wszystkie dlugoscia pobilam:) i jeszcze mnie pytaja, czy ja palilam czy stosowalam inne uzywki w ciazy:O dziecko prawie 4kg i jeszcze do mnie z takim tekstem:O ja czulam sie po wszystkim rewelacyjnie, mialam ochote zeskoczyc z fotela i lazic po sali:) w porownaniu z pierwszym porodem, kiedy bylam slaba, wycienczona, popekana, to byl pikus, moge tak rodzic jeszcze dziesiatke:) sama wskoczylam na to lozko do przewozenia, po jakichs 3 godzinach juz wstalam, poszlam sie umyc. moglabym rzec, ze czulam sie spiewajaco. krocze dalej boli, ale podejrzewam, ze to przez te szwy a nie od pekniec, bo same by sie zagoily.
-
no i siedzimy sobie i sie smiejemy, gadamy. jeszcze zanim przyjechal przyszla polozna i prowadzi wywiad i pyta o zawod meza, ja tak chwile sie zastanawiam i palnelam... zlomiarz:D ona stoi, patrzy sie na mnie, nie wie czy ma sie smiac czy plakac:D to jej mowie, ze ma swoj skup:) ona mysli, mysli, a zawod wyuczony? no i wyszlo, ze moj maz to technik elektryk, bo nie bede mu tytulow dodawac, jak mu sie studiow skonczyc nie chcialo:O jak mu o tym opowiadalam, to tak dlugo sie smialismy, ze az aparatura zaczela piszczec, ze niby z dzieckiem cos nie tak... no to przerwa na cyca:)
-
no i rozpoczelam sierpien:) witam wszystkich po dluzszej przerwie, zapewne wszystkie juz rozpakowane wiec gratuluje i pozdrawiam:) jak pisalam we wtorek, tak tez przystapilam do zbrodniczego planu poruszenia tego mojego brzusia;) no i o godzinie 1 w nocy zaczely mnie lapac lekkie skurcze, co 5 min.:O polecialam szybko sie umyc, co by ukryc slady przestepstwa, a tu skurcze juz co 3 minuty. ale takie leciutenkie, no trudno, jedziemy do szpitala, skurcze przez godzine co 3 minuty z zegarkiem w reku. jeszcze po drodze kazalam slubnemu jechac sobie po kebaba, coby na sali porodowej nie zaslabl, bo nie czulam, zeby cos sie nasilalo... no i tak przed 3 dojezdzamy do szpitala, skurcze dalej co 3 minuty, a tam juz kolejka, 4 dziewczyny w trakcie porodu, my sie smiejemy, no fajnie, to wracamy bo i tak tylko 4 porodowki maja. w ogole caly czas sie hihamy, a te siedza obolale, mezowie je masuja... dopiero po jakichs 30 min. dochodze do ktg. skurcze sa, ale na 20% dosc regularne, ale jeszcze nic sie nie zaczyna. przyszla dr.pain:D kobieta tak mnie \"delikatnie\" zbadala, ze darlam sie z bolu. i wyskakuje mi z tekstem, ze to normalne, ze badanie boli, ja jej na to, ze rano badal mnie lekarz i nie bolalo, to ona do mnie z fochem, ze widac musi mnie badac mezczyzna, bo mam jakis uraz do kobiet... patrze na jej reke, a tam rekawica cala we krwi, podloga poplamiona krwia:O zaczelam plamic i tak juz mi zostalo. odeslala mnie na patologie z rozwarciem na 3. meza odeslali do domu. szla ze mna dziewczyna, z bardzo bolesnymi skurczami co 4 minuty. mnie juz po tych wszystkich rewelacjach skurcze sie przerzedzily, na wszelki wypadek, zeby sie za szybko nie zaczelo lyknelam no spe i poszlam sobie spac, slyszac tylko, jak ta dziewczyna sie meczy:( rano wstalam, a ona dale cierpiala, ja znow mialam te delikatne skurczyki co 4-5 min. jak mnie podlaczyli do ktg, niby nic nie widac, ale do cholery chyba sobie tych skurczy nie wymyslilam:O no to pielegniarka poprawila pas i wyszly na 40%:) ladne, regularne, tylko nie bolesne. po obchodzie lekarz mnie wzial na badanie, rozwarcie na 3,5-4, ciekawe, ze tym razem nie bolalo:O chyba rzeczywiscie preferuje mezczyzn:P potem usg, ale wstreciuch nie chcial mi sprawdzic plci, uczyl tylko jakiegos praktykanta, a przy okazji i ja moglam sie pouczyc, jak to wsszystko wyglada. wyszlo mu, ze maluszek ma ok. 3700g. kolo 12 zabrali mnie i ta dziewczyne na porodowke, w miedzy czasie zdolalysmy sie wszystkie przez nia poryczec, bo ona wyla z bolu, skurcze na 80%, a akcja nie postepowala... polozyli nas razem, podlaczyli mnie na ktg, skurcze przeszly, po czwili dopiero wyszly na 20%...czekalam na slubnego, zawiozl gabi do macochy i przyjechal. liczylam na to, ze przyjedzie po wszystkim do nas, a tu zonk, nie wpuszczaja dzieci na oddzial:O
-
MAMUSIE, KTÓRE SIĘ DOCZEKAŁY Nick.........Imię.dziecka.Data.ur....Godz.ur...Waga...Dł ugość...Poród Aneczka1979..Krzyś......12.06.07.....9.10......2950..... ...49.......cc Monikaaa1.....Seweryn...19.06.07.....4.25......3400..... ...54.......sn istraa..........Ewunia......23.06.07....12.15.....3095.. .....54........sn Dviki...........Karolek.....23.06.07.....14.15.....295 0.......55........sn Maja............Oskar......24.06.07.....21.30.....3600.. .....54........cc Maja............Klara........24.06.07....21.30.....3750. ......52........cc s-a-m-o-t-n-a..Wojciech..26.06.07....8.25......3280.... ...55........cc Agacia.......Majka.......26.06.07.......09.47.....3740.. ......54.......sn sendi79........Gabrysia....27.06.07....10.29.....3545... .....57.......c JOLKA27.......Zuzia.......30.06.07.....10.10....2800.... .....51.......sn Stonka........Rafałek.......04.07.07.....9.50......3150. ......55.......cc Jolka87........Oliwka.......05.07.07....7.05......3780. .......58.......sn Kaliope_82.....Michał......05.07.07...16.00.......3610.. .....55.......sn Blada...........Zosia.........06.07.07...14:55......2970 .......55........sn Anulka78......Martynka.....07.07.07..12.50.....3620 .......55........sn Marylka......Tatianka.......09.07.07..12.50....3150.... ....55........cc Jumik.........Mateusz.......09.07.07...11.40...3390..... ....57........cc Lalik.......Julia................09.07.07.....0.30...260 0..........49.......cc Agaa1979.....Adaś...........10.07.07....09.05...4100.... .....61.......cc Meggie1977..Julka........10.07.07... 20.00...3500. ........58........sn Asiuelk78......Zuzia..........11.07.07....10.10...3060.. ........54......cc Anulka26......... Xavier.....11.07.07.....10.37....3050.......50....cc ....................Olivier....11.07.07......10.38....32 30.......50....cc _fernanda_....Roksanka....12.07.07....16.05....3550..... ..56........cc gosdan........Jaś.............13.07.07.....12.10...3650. ......55.......sn nowa346.....Nikola..........13.07.07...???????...3425... ......58........cc basia_81.....Kubuś...........13.07.07...18.25...3070.... .....48........cc Olcia81......Semira.....16.07.07.....12.45.....4240..... .59..........sn Ania1706.....Amelia......18.07.07....21.30.....3550..... .55..........sn balladynka32...Wojtuś...19.07.07.....02.15.....3390.... ...54........sn kokopelasa...Oliwier.........19.07.07....9.25.....4200.. .....56.......cc Terka 76.....Faustynka...19.07.07...12.45....3580........53....... ...sn justka_......Szymon......20.07.07....15.30.....2800..... ..55.........sn madzik80.....Emilka......21.07.07.....20:45....3120..... ...52..........sn wisienka23....Arkadiusz.....22.07.07.....3.00.....3370.. . .....58.........sn Dominisia.....Bartosz....22.07.07......?????.....4020... ......59.........sn g.o.o.s.i.a....Malvina.....23.07.07....14:01....3200.... ....45..........cc Pestka1980...Igorek......26.07.07....15:25....3900...... ...58..........cc Justyna 5X83..Ksawery...01.08.07....17.51....3960........60.........sn :D
-
kolejne ktg, jakies tam pseudoskurcze sie pojawily, ale to w granicach 25%:O rozwarcie dalej na 3, wyzalilam sie kolezance, ona miala termin na 28 i tez jej nie szlo, a ona mi pisze, ze czop jej odszedl, ma juz skurcze i dzis najprawdopodobniej urodzi, bo tez na ktg byla. ja w czwartek na czczo mam sie stawic na wywolywanie, dopadla mnie panika, bo ja za wszelka cene chce zeby to odbylo sie naturalnie. pojechalam z mezem do roboty, lazilam z mala po bagnach, skakalam, krecilam biodrami, a tam nic sie nie rusza:( ja wiem, ze tak czy inaczej urodze to malenstwo do piatku, ale nie chce przechodzic tego co kokopelasa:( zostalo mi dzis zgwalcic sprawce calego zamieszania;) najwidoczniej bede pierwsza sierpniowka wsrod lipcowek:) ide sobie, bo mam dzis ochote ryczec caly dzien, wszystko mi idzie na opak:( ja wiem, ze chcialam przenosic, ale chce bez wspomagania urodzic:(
-
widzisz telimenko jak grzecznie ci ustapilam:) gratuluje i wspolczuje koszmaru:( wazne ze juz po wszystkim:) z mojej wiedzy wisienko, piersia przekarmic nie mozna, wydaje mi sie, ze to tak jakbys miala sie opic woda:) ale niech reszta sie wypowie:) nowa, arbuza chyba mozna, cos juz bodajze aneczka pisala, ze sie wypytywala i ze bez przesady mozna, jak sobie wciagniesz jakas mala cwiarteczke mysle ze nie zaszkodzi;) wiecie, doszlam dzis do wniosku, ze skoro nic nie pomaga, a gabi rowno 9 miechow po poczeciu przyszla na swiat, to urodze 1 sierpnia:) jutro o 8 jade na ktg, ale watpie, zeby cos mnie ruszylo, wczoraj bylam na zakupach, dzis pol dnia sprzatalam, nosilam ciezarkow troche i dalej nic. glupieje, bo w pierwszej ciazy nie mialam praktycznie zadnych dolegliwosci, skurczy przepowiadajacych... teraz kazdy skurcz to dla mnie nadzieja, ze to juz:O maz tez juz zestresowany chodzi, bo to przeciez w kazdej chwili moze sie zaczac i juz mamy mala nerwowke:( jeszcze w sobote o 3 nad ranem ktos probowal sie wlamywac, ale ze czekalam z nadzieja, ze mnie cos ruszy i zasnac nie moglam(tak juz od kilku dni:O ), to obudzilam meza i zrobili z tesciami obchod:O dzis tesciowa wpadla przed 8 po smieci, a maz mi dzwoni i mowi, zebym wystawila przed drzwi, zla bylam, bo w nocy spac nie moglam i zaczelam mu zrzedzic przez tel, zeby sobie juz odpuscili, a w trakcie rozmowy tesciowa wpadla i mu zaczelam truc, bylam pewna, ze drzwi od pokoju man zamkniete, a drzwi mam za winklem, bo pokoj jest w ksztalcie litery L, no i tesciowa miala okazje wysluchac co o tym wszystkim mysle, chyba sie obrazila, bo smieci zostawila i sobie poszla. nic zlego nie powiedzialam, tylko, ze moze juz pora wstawic zamek:P ale trudno, mam nadzieje, ze tesciowa bedzie unikac swoich atakow. juz ostatnio nie mogla sie powstrzymac i wpadla zrobic inspekcje jak dowiedziala sie, ze wstawilismy szafe. czuje sie, jakbym jej domek dla lalek szykowala, bo ona musi koniecznie wpasc i zobaczyc gdzie szafa stoi:O grrr, jestem poddenerwowana i zla o wszystko, ale musze przyznac, ze po tym jak ostatnio nastraszylam meza, ze jak nie wezmie sie za robote to ja sobie z dziecmi pokoj wynajme u kogos, bo do takiego syfu noworodka nie wprowadze, to wzial sie troche do pracy, wylal podloge na korytarzu i w drugim pokoju zeby sie nie kurzylo i juz bylo rowno, obtynkowuje sciany. tylko lazienka dalej sie ruszyc nie chce:O no i zyje sobie z kibelkiem i prysznicem, a reszta stoi odlaczona. ale przynajmniej sie moge umyc:) bo jakis czas to i brodzik byl zapchany, od brudu z naczyn, cementu itp. i zylam w stresie, ze jak bede sie chciala podmyc jak mi wody odejda, to bede wisiec na skraju brodzika:O wszystkie juz macie swoje maluszki, pewnie zatroskana i malwinistka tez juz po, bo ich nie widac, odliczacie sobie juz tygodnie, a ja dalej czekam. mysle, ze maluch czuje, ze sie boje, ze to jeszcze nie jest najlepsza pora, a moze poprostu faktycznie mam taki organizm, ze musze przenosic, sama nie wiem. juz tyle razy myslalam, ze to zaraz sie zacznie, a tu lipa. dla mnie to niby dobrze, ale ja tak potwornie jestem ciekawa, czy bedzie emilka czy ksawek, jak bedzie wygladac, czy wszystko wporzadku... no i jeszcze nie usmiecha mi sie w pologu biegac na praktyki we wrzesniu... chociaz to juz bedzie koncowka, to i tak moje dzieciatko bedzie mialo ledwo miesiac... eh, wszystko sie jakos ulozy:) czuje sie tragicznie, chodze jak foka, wszystko boli, spac nie moge, mam tyle rozstepow na calutkich nogach, ze az wstyd, fakt, szybko bledna, ale i tak wyglada to nie za fajnie, brzuch mam jak pilka do skakania... dobrze, ze to juz musi sie skonczyc w ciagu tygodnia, bo bym zwariowala:) uciekam dalej czekac i zabijac czas przed tv, bo juz nawet nie mam ochoty do ksiazek zajrzec:O
-
moj organizm chyba jest przekonany, ze ciaza powinna trwac rowno 9 miesiecy...:O
-
i nic:O
-
gratuluje swiezo rozpakowanym, ja pewnie czekam na pelnie:)
-
a dupa, dupa, dupa!!! nie pisalam wczoraj, bo w czwartek cala noc pobolewal mnie brzuchol i sie co chwile budzilam i stekalam temu mojemu slubnemu... rano czulam sie jakbym miala grype, wszystko mnie bolalo, czop dalej odchodzil po kawalku i juz chyba poszedl na dobre, bo go nie widac:O wstalam z wyrka kolo 13 i zabralam sie za porzadki, obolala cala, ale chcialam, zeby cos sie ruszylo. pozniej slubny skrecil szafe i zrobilismy mini przemeblowanko, o 17 zabral gabi na plac, a ja ladowalam rzeczy do szafy, sprzatalam, odkurzalam, szykowalam ostatnie prania, a skurcze poszly sobie do mikolaja:O wieczorem nie moglam zasnac, ale czekalam, ze moze cos sie ruszy i nie bede siac wam tutaj paniki, zreszta nawet mi sie nie chcialo wlazic po tym durnym podszywie... stwierdzilam, ze napisze jak juz bede pewna ze cos sie dzieje... no i dupa, dalej wszystko mnie boli, skurcze co jakis czas sie pojawia, dzidzia skoczna, pcha sie glowka na ten swiat, wypycha mi zebra, rozrywa szyjke, ale wyjsc nie moze:( plus jest taki, ze juz mamy ustawione lozeczko i moglam brac we wszystkim udzial. miejsca w pokoiku jak na lekarstwo, no ale trudno. przynajmniej tesciowa nie bedzie miala chyba nic do roboty jak nikogo w domu nie bedzie albo bedzie musiala przyjsc do gabi w nocy. wiecie co, stwierdzilam, ze nie bede nic pisac do poki juz nie bede jechac na porodowke, bo ciagle zapeszam i sieje poploch... czopa juz nie ma, wiec mysle, ze to faktycznie kwestia kilkudziesieciu godzin, zeby wreszcie mnie wzielo, bo ja juz chodzic nie moge tak mnie wszystko ciagnie w dol:( a pewnie telimena i malwinistka juz mnie wyprzedzily i jestem sama na koncu tabelki:( kurcze, smutno tak samej, fajnie by juz bylo do was dolaczyc. no to do \"zobaczenia\" jak juz cos sie u mnie ruszy lub jak nie zdaze, to jak bede po. bo zlosliwy podszyw tak mnie denerwuje swoimi wpisami, ze mi porod odsowa sie w czasie:O juz 2 tyg. i paczka nie doszla, oj, zla jestem na ta wstretna babe... wiecie, ja rozumiem, ze komus moze cos wypasc i nie wysle paczki, ale przeciez mozna zadzwonic czy napisac, lub kogokolwiek poprosic, zeby dal znac, a nie kazac ciezarnej miesiac czekac na paczke, jak sie obiecalo, ze wysle sie nastepnego dnia:O to pewnie tez mnie zatrzymuje:O grrr, boli mnie krzyz, ide sie polozyc:O to do gwiazdki;)
-
przeczytaj wypowiedz aneczki z 21.33;) i przygotuj sie do przekazywania wiadomosci ode mnie:)
-
znowu komus sie nudzi:O nigdzie nie pojade jak nie bedzie czegos solidniejszego, bo narazie to zabawa nie porod i cos dlugo mi to dokucza, zaczynam powatpiewac, bo nie chce sie nic nasilic:O widzicie, nawet zaczernienie nie pomaga:O koniec z tym, nie bede rodzic, poczekam do gwiazdki:P
-
jeszcze herosow musze obejrzec:) a mezus pracuje twardo za sciana:) moze doczekam sie jeszcze tych trzech 7:) i nastepny, ale tez lekki:)
-
oj, ten juz bardziej bolal:)