Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

meaaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez meaaa

  1. ooo to będziesz blisko niego :D fajnie!
  2. dzięki Izu ;) a jak Kubulek w przedszkolu?
  3. hejo :) tez nie mam co pisac, bo u nas w zasadzie bez zmian ;) Duśka ok, ząbki się trzymają. do konca tygodnia posiedzi w domu a od poniedziałku przedszkole - ciekawe czy sobie tam poradzi... musze pogadac zeby jej pomogli, pokroili dobrze jedzonko itp. zdrówka życze chorowitkom ;) a "nowym" mamusiom duzo cierpliwosci i snuuu :D
  4. hejo Holly :( jeju to akcja z Bartusiem rzeczywiscie hardcore.... :( zdrówka dla Przemusia!!! Mamuniu dla Ciebie i Zosi rownież Myszko jak dziewczynki? Dusiek smarka też. ząbki nie bolą :) dzięki temu "mostkowi" :) Mamuniu, Dusiek ma lekką skazę białkową i staram sie jak najmniej jej mleka dawac, na codzien tylko 1 kubeczek kakao. no ale teraz wyjątkowa sytuacja to i jogurt jej daje i skorzystam z twojego pomysłu z biszkoptami :) dzięki! u nas zima wróciła :o jest biało! dobrze, ze siedzimy w domu. w weekend ponoć znów odwlilż ma być :o jak tu nie chorowac w taką pogodę? Dusia juz chce isc do przedszkola pokazac zeby :o ale przyszły tydzien posiedzi w domu, niech sie ustabilizują i potem moze bedzie mogła jesc w miare normalnie no i neich ten katar przejdzie :)
  5. ach... równo 4 lata temu 8 marca 2008 spłodzilismy Nadię ;)
  6. hej dziękuję dziewczyny, bardzo bardzo sie wzruszyłam. Pia, kochana dziękuję, że zajrzałaś i napisałaś... łzy mi płynęły do oczu. Kochana, jesli tylko czujesz, że sobie nie radzisz to proszę cię skorzystaj z pomocy specjalisty, to żaden wstyd, a spotkała cię ogromna, niewyobrażalna tragedia, musisz dac sobie pomóc! dziewczyny dzięki raz jeszcze Kessi, ufam temu lekarzowi bardzo i cokolwiek powie to na wszystko sie zgodze. na razie kazał czekac. za tydzien kontrola Dusia jest dzielna myszka moja, nockę ładnie przespala, rano byla strasznie oburzona, że ząbki jeszcze bolą... mówila: myślałam, ze nie będą juz bolec! dałam jej nurofen, po co ma się dzieciatko męczyć. wargę miała strasznie opuchniętą, bardziej niz wczoraj, nie wiem jakos ta opuchlizna wyszła dziwnie. jeszcze katar jej sie przyplątał, wiec wszystko do kompletu... rano wypiła kakao, potem zjadla pół jogurtu co dotykała językiem to jej się ruszały i mówiła, ze bolą, wiec bałam sie jej podac cokolwiek innego do jedzenia. na obiad zjadła pomidorową więc luz. miesa pewnie dlugo nie bedzie mogla jesc, a ona miesozerca! aa w południe zadzwonił pan doktor mówiąc, ze myslał duzo jak jeszcze pomóc i wymyślił, ze mozna by jej te jedynki przykleić do dwójek tym materiałem do plomb, zeby je ustabilizowac, wtedy szybciej sie zagoi dziąsło bo zęby nie będą się ruszac no i nie bedzie jej bolec przy kazdym dotyku/ pojechalismy po poludniu, obejrzal jeszcze raz, oczyscil, przykleił je do dwójek, w zasadzie taki mostek z tego materiału plombowego zrobił, ma na sztywno jedynki z dwójkami. dzielna była, chociac pod koniec miala juz dosc bo strasznie dlugo to trwalo, ale nie pisneła, siedziała tylko z buzią otwartą, lekarz tam grzebał a jej łzy po policzkach spływały :( ale mysle ze było warto. dzieki temu ząbki jej sie nie ruszają i na kolacje zjadła kanapki bez skórek, pokrojone na małe kawałeczki, gryzła tylnymi ząbkami a wczoraj nic nie chciała do buzi wziac za tydzien idziemy pokazac ząbki i lekarz sprawdzi zywotnosc tego niepołamanego. no i dowiemy sie co dalej
  7. :( dziewczyny :( Nadia wybiła sobie jedynki :( :( :( jedną myslę, ze na 90% uratujemy, drugą nie wiadomo... jest połamana :( :( siedziałam sobie w pracy, było po 15 stej. Nadie odebrał Radek i byli w domu, nagle tel od niego... płacze, krzyczy: Magda Nadiaa Nadiaa serce mi stanęło w tym momencie, świat mi zawirował, zanim wydusił z siebie, ze zęby wybiła myślałam, ze mineła wieczność a ja gram w jakimś dramacie... w koncu usłyszałam w tle płaczącą Nadie i zaczełam na niego krzyczec, ze ma sie natychmiast uspokoic bo nie pomaga dziecku, ze ma sie wziąć w garść przestać płakać i uspokoić Nadię! uspokoił sie, wydusił, ze wybiła jedynki, że wystają jej z dziąsla, wszędzie jest krew. nie wie co ma robic. powiedzialam, ze ma czekac i oddzwonie do niego nie wiem kurwa nie wiem jak to zrobiłam, zawsze myslałam ze w takiej sytuacji za przeproszeniem posram sie ze stresu i nie bede w stanie nic zrobic... ale dziwne to wszystko było, odrętwiałam, wzielam telefon w rękę i jak maszyna... bez zająknięcia zadzwoniłam do Radka siostry, jej męża kuzyn jest chirurgiem szczękowym, wziełam numer do jego zony - do niego nie miała. zadzwoniłam mówie jej co sie stało i gdzie mamy jechac. ta sie spytała czy mamy te zęby? mówie, ze w dziąśle sterczą. mówi ze jej mąż jest w gabinecie, ze mamy natychmiast tam jechac, ona do niego zadzwoni ze bedziemy dzwonie do Radka, ze ma ją ubierac i jechac, spotkamy sie na miejscu. oni byli pierwsi, Radek mówi, ze zlamał chyba wszystkie przepisy, które dało sie złamać. weszlam to siedzieli w poczekalni bo lekarz konczył leczenie pacjentki. Nadia była spokojna, ale bardzo smutna. wtuliła sie we mnie, buzia cała zakrwawiona, ubranko zakrwawione, rączki zakrwawione. otworzyła buzię.... prawa jedynka wcisnieta w srodek buzi, tam w gląb. lewa jedynka (górne zęby) wysunieta bardzo, dyndala... w koncu weszlismy. usiadła na fotelu otworzyła buzię, lekarz spytał czy jest uczulona na jakies leki, chciał jej podac znieczulenie, mówie ze nie, chyba nie... w miedzyczasie juz dotykal jej zębów a moja dzielna dziewczynka nawet nie pisneła... stwierdził więc że spróbuje bez znieczulenia. powiem wam straszny widok, wasze dzieciątko na fotelu dentystycznym z otwartą zakrwawioną buzia, lekarz palcami wciska jej ząbki spowrotem do dziąsła, krew sie leje po jego rękach :( :( a ona nawet nie pisneła!!! dzielny bąbelek!!! powiedział, ze to niesamowite, ze nigdy takiego dziecka nie widzial!!! zrobił jej rentgen. okazało sie, ze prawa jedyneczka cała i raczej sie uratuje, a lewa jedynka jest zlamana- korzen osobno, zab osobno. nie dalo jej sie wcisnąć w dziąsło do konca. wystaje troche, nierówne ma teraz te jedyneczki ale pozostało czekac. moze byc tak, ze one utrzymają sie w dziąśle jeszcze i ze 3 lata az wyjdą stale i je wypchną. a moze sie nie udac i trzeba bedzie je usunąć. napewno ta lewa obumrze i trzeba bedzie oczyscic i moze usunac wszystko z odlamanym korzeniem. ale to potrzeba czasu i obserwacji jak na razie masakra, choc ona dzielna... to niewiele jeść moze... eh ręce opadają :( moj maz nie moze sobie darowac, ze jej nie upilnował a stało sie to tak niewinnie :( siedziala na kanapie i chciała sięgnać po szczotke, która upadła jej na podłoge i fikneła z kanapy uderzając buzią w kant stolika :( :( :( :(
  8. Mamuniu Tobie też zdrówka!! Asik - wszystkie pomysły, które masz na Krzysia sa super... nie wymysliłabym nic nowego :( Kimizi moze jutro wyjdzie z Mikołajkiem - trzymajcie kciuki!!!
  9. eh to zdrówka w takim razie Izu Wam wszystkim życzę i wiosno przyjdz!!!
  10. co bądź ;) u mnie tez sie nie dzieje nic porywającego hehehe my chodzimy do pracy, Dusiek do przedszkola póki co wszyscy zdrowi, ale od zeszłej srody w przedszkolu panuje choróbsko, wiec pewnie młodą lada chwila coś złapie
  11. hejoo co tu sie dzieje? Mamuniu pochwal sie nooo :) a wy gdzie?
  12. Mamuniu powodzenia przy remoncie :) i stalowych nerwów życzę :P
  13. u nas też pięknie :) Dżordż pojechał umyć auto. mam nadzieje, ze moje tez w ten weekend umyje bo juz wyglada strasznie ;) na obiadek idziemy do mojej babci, a potem Dusia idzie do swojej babci a my idziemy do kina ;) odbierzemy ją wieczorkiem
  14. Baryłko - 100 laat! :) i pociechy z dzieciaczków
  15. Barylko jeszcze raz gratuluję :) i podziwiam... dziewczyno 5160!!! ja pierdziu!
  16. vinga ;) to ciesze sie, ze ci poprawiłam humor hehehe że jestem bardziej poryta :D ja kiedys myslałam, ze tylko ja jestem taka poryta ale 5 czy 6 lat temu kafeteria i jeden z wątków: moja nerwica uswiadomił mi, ze nie jestem sama i lepiej mi było. teraz po tych kompulsach pozostało tylko wspomnienie i mam nadzieje, ze nigdy nie wróci ;) dodaj do ulubionych 22 - bo kochana ty masz nerwicę lękową a ja i vinga i byc moze Rafinka :) nerwicę natręctw. stąd inne objawy niz u ciebie sorki, ale te stronę tez przeczytałam po łebkach bo ostatnia godzina w pracy i duzo mi sie na koniec nagromadziło zerkne tutaj wieczorem ;)
  17. tak sobie myśłeęęęę - moj piecyk tez odcina dopływ gazu ;) nie działa to na mnie :P i tak musze sprawdzic
  18. Trinny - no dokładnie, z zewnątrz smiesznie wygladało, ale ja zamknieta byłam w swojej głowie, nie umiałam sie wyluzowac, odmóżdżyć, nie myslec o niczym bo ciągle liczyłam i ciągle, i te cyferki skakały mi w głowie brrr
  19. Rafinka ;) a liczyłaś drzewa przy drodze? albo zęby w buzi? jezykiem po zębach i liczymy ... do 20 i dolna szczeka, do 20 i znów górna.... albo ogladajac telewizje np panoramę ;) patrzyłam na prowadzącą/cego i liczyłam mu dziury w głowie: oczy, uszy, nos, usta - 7 jak chuj! i liczyłam: 1,2,3,4,5,6,7 - i znów i następna osoba, do siedmiu i znów psychozaaa normalnie :P
  20. Rafinka :D hehe vinga - bo teraz juz potrafie się z tego śmiac ;) kiedys był to dramat dla mnie... za czasów mieszkania w domu rodziców, wielki dramat i wiele razy płakałam, tak samo jak ty nienawidziłam kładzenia się spać.... był to dla mnie szereg powtarzalnych czynności, które musiałam wykonac w danej kolejnosci i w odpowiedni sposób - tylko to pozwalało mi pójść spać... a wiesz co to było? juz pewnie nie pamietam wiekszosci... ale mniej wiecej: jak juz milion razy sprawdziłam czy gaz wyłączony, czy klucz od drzwi wisi na haczyku i czy drzwi są zamknięte na 2 zamki (wpatrywałam sie w nie jak szpak w piz... ) i dotarłam do mojego pokoju wtedy się dopiero zaczynała jazda. zdejmowałam łańcuszek i pierscionki w odpowiedniej kolejnosci. najpierw łańcuszek, spinałam go i kładłam na biurku koniecznie rozplątany, równiutko położony, oczkiem do góry. potem pierscionki zdejmowałam od lewej ręki od najmniejszego palca do najwiekszego, potem prawa ręka, na kazdej ręce miałam 2 pierscionki, wiec te 4 pierscionki układałam na biurku na kształt kwadratu, ale nie mogły sie stykac i wzorki na tych pierscionkach (to w zasadzie były takie posrebrzane obrączki z wzorkami) nie mogły być do góry nogami. jak już poukładałam to wszystko to kłądłam sie do łózka i modliłam ;) oczywiscie w odpowiedniej kolejnosci uwazając zeby nie przekręcic zadnego słowa... jak juz sie pomodliłam to normalny cżłowiek by zasnał, ale ja podnosciłam sie setki razy by sprawdzic czy te pierscionki aby napewno dobrze sa ułozone i czy się nie dotykają i czy ten łańcuszek nie jest poplątany, czy kapcie stoją równo.... i tak do późnej nocy... wykanczało mnie to.... a teraz z tego wszystkiego dziadostwa zostało mi tylko sprawdzenie gazu (tylko jak wychodzę sama z domu, tzn bez męża bo jak wychodzimy razem to jemu to zlecam :D ) nie sprawdzam gazu wieczorem ;) sprawdzam drzwi jak wychodze czy zamkniete i przed pójsciem spac też naciskam RAZ klamkę czy zamkniete drzwi aaa vinga ;) ty sprawdzasz prawą ręką a ja musze lewą :D bo inaczej sie nie liczy :P aaa i tez mam juz w galerii telefonu mnóstwo zdjęć moich przepięknych kurków gazowych, cuda normalnie mówie ci :P co tam jeszcze... aaa miałam obsesję na punkcie cyfry 7. kojarzyła mi się z kosą, czyli śmiercią. był czas gdy nie wsiadłabym do samochodu, który ma na tablicy rejestracyjnej 7. ;) MUSIAŁO mi przejsc jak dostałam służbowy samochód z piękną siódemeczką :o jechałam z pracy do domu z dusza na ramieniu... potem mąż dłuuugą rozmową mi przetłumaczył i jakos to przełknełam ;) ale wiecie co? w radiu w samochodzie nigdy nie ustawię głośności na 7... musi byc parzysta ...
  21. magnez np nie sprawi, że mama mnie pokocha :( chociaż teraz to mnie rypie co ona do mnie czuje :D chociaż nie... cały czas to siedzi gdzieś tam w środku... w mei :P
  22. Vinga :D hehehe to znaczy, ze bardziej zapalczywie sprawdzałaś te drzwi :P mnie na krótki okres czasu pomógł wierszyk wypowiadany przy nacisnieciu klamki (celem sprawdzenia czy zamkniete oczywiscie) mówiłam: raz dwa trzy zamknięte drzwi. potem juz mnie tak frustrowało, ze mówiłam: raz kurwa dwa kurwa trzy zamkniete jebane drzwi :o aż w koncu pzrestało pomagac :Di niestety z kazdego pietra musiałam sie wrócic zeby jeeeszcze raz sprawdzic czy aby napewno zamknełam klnąc w duszy na siebie: ty idiotko przeciez zamknełaś, kretynko skonczona - mimo to i tak szłam...i szarpałam te klamkę bez konca ;) teraz jak wychodzę z dzieckiem to nie chce jej robic siana z mózgu i wracac i sprawdzac te drzwi ;) więęęęc żeby byc pewną, ze zamknełam te drzwi sprawdzając naciskam tak mocno klamkę (kiedys przysięgam że ja urwę!!) ze wpija mi się w dłoń i potem schodząc ze schodów (z 4 piętra) nawet na parterze zerkam na rękę - jest czerwona pręga, boli jak cholera - więc drzwi zamknięte :D wracac nie muszę :D
×