24
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez 24
-
no ten nowo poznany facet to raczej jednorazowa zabawa :), bo to taki nasz weekendowy wspollokator, wiec racej niczego nie bedzie :P, poza tym szczyl, ubawilam sie jak mi nie chcial powiedziec ile ma lat ( a ma o 3 mniej niz ja), juz to przerabialalm i nie powtorze, ale przynajmniej zabawnie bylo :D
-
Cześć dziewczyny. A ja jestem we Wrocku, od 5 dni już. Jedno jest pewne, moja wątroba się niedługo wykończy, z dużo zabawy, jak na moje stare kości :) W pracy tak sobie, bo nie mówiłam, ale koniec końców nie pracuje w sklepie, a w salonie firmowym jednego z operatorów sieci komórkowych, a że w tych sprawach jestem zielona, więc póki co wiem, że nic nie wiem. Dziś nie imprezujemy, więc może uda mi się wyspać. Na weekend wracam do domu, odpoczne, bo za dwa szykuje się niezła zabawa i zostanę tutaj. Choć do końca nie wiem czy takie imprezy wychodzą mi na zdrowie. Andrzejki świętowaliśmy do niedzieli. No ja zamiast dobrze się bawić skończyłam w sobotę, rycząc w ramionach (a co :P) nowo poznanego faceta, jaka to jestem biedna itp, itd. Po czasie nawet mnie bawiło jak sobie przypominałm jak mi powtarzał żebym nie ciągała \'noskiem\' :D :D :D
-
Kochana, ale ja od naszego \'wspólnego\' środowiska już dawno \'uciekłam\', mam jakis tam kontakt smsowy, meilowy i cholernie, straszliwie mi ich wszystkich brakuje. Ich wsparcia, przyjazni i miłości. Ostatnio doszłam do wniosku, że jest mi tak zle nie tylko przez niego, ale dlatego, że musiałam zmienić wszystko, że straciłam przyjaciół i \'przybraną\' rodzine, bo musiałam wyjechać. Tych wspaniałych, cudownych ludzi już nigdy więcej nie będzie przy mnie.
-
Cześć Cocinelka. Jestem w trakcie złatwiania mojej przeprowadzki do Wrocka, robie zakupy (cholera ta praca to narazie wiecej wydadków niż zysków), próbuje załatwić transport, żeby się z tym wszystkim zabrać. Mam już wszystkiego dość i pracy, i przeprowadzki. Jakbym mogła zagrzebałabym się w jakąś nore i już z niej nie wyszła. Nie mogę siedzieć ciągle rodzinie na głowie, już zastara na to jestem, ale po tym wszystkim co mi się ostatnio przydarzyło cholernie się boje.
-
To nic specjalnego. Praca w sklepie z ciuchami, ale ja i tak się cieszę. Wyprowadzę się z domu i zmieszkam we Wrocku, ale to lepiej ja się muszę znowu usamodzielnić, żeby znaleść w sobie trochę więcej siły
-
Cześć dziewczynki. Pisze, bo chce się podzielić radosną nowiną. Znalazłam prace :)
-
nie chce robic juz niczego na sile. probowalam na samym poczatku, za namowa przyjaciol. na pierwsza dyskotyke po rozstaniu z moim eks wyciagnela mnie jego siotra, ktora byla moja najlepsza przyjaciolka, a za bratem szczegolnie nie przepadala. pierwszemu facetowi, ktory sie do mnie podwalal mialam ochote sprzedac porzadnego kopa w tylna czesc ciala. potem przez pewien czas mialam wstret do wyjsc wogole. jakies trzy tygodnie temu wyszlam znowu z przyjaciolkami i efekt byl rownie mizerny. ostatnimi czasy wychodzilam tylko w towarzystwie mojego najlepszego przyjaciela z czasow szkoly sredniej i tylko z nim czulam sie w miare bezpiecznie. w towarzystwie innego faceta nie musisz sie opedzac od dupkow, ktorzy probuja wyrwac panienke. mam wstret do facetow, chyba. a co do reszty to musze to sobie powolutku wszystko sama poukladac. chcialam za szybko i za duzo
-
no dobra, kopcie jak chcecie, nadstawiam pupy :) nie odzywalam sie, bo poprostu nie mam o czym pisac. u mnie nic sie nie zmienia. u was jak widze lepiej i to tyle :)
-
ja szukam i to od poltorej miesiaca, ale i to nie ma wiekszego sensu. poprostu mam dosc
-
nie uzaleznia mnie, bo po co? juz bylam od niego uzalezniona, teraz to raczej syndrom odstawienia. jestesmy bardzoooooo daleko od siebie, nigdy wiecej sie nie spotkamy, on w tym wszystkim nie ma zadnych ukrytych intencji, oprocz poprawienia sobie humoru. cocinelka, rozstalismy sie 3 miesiace temu, w bardzo niesympatycznych okolicznosciach. wracac do niego? ale do czego? on mnie nie chce, postanowil sobie zrobic ze mnie przyjaciolke, ale to mu sie nie uda.
-
cocinelka, ja uwazam, ze rok, w ktorym razem z moim bylym bylismy w zwiazku na odleglosc, byl najwspanialszym. kochalismy sie do szalenstwa, pisalismy tysace sms, czesto rozmawialismy przez telefon. kiedy sie spotykalismy to bylo wielkie swieto, najpiekniejsze jakie moza sobie wyobrazic. wiec jak widac, roznie to bywa z tymi zwiazkami na odleglosc. co do \'hustawki emocjonalnej\', moze on sobie nie zdaje sprawy, ze Cie krzywdzi? myslalas o tym? faceci czesto nie zwracaja na taki sprawy uwagi. to co dla nas moze wydawac sie tragedia, dla nich jest nic nieznaczaca sprawa. wiem bo to przerabialam, staralam sie tlumaczyc, ale facet i tak nie zalapie, wiec machnelam reka i przestalam sie tym tak strasznie przejmowac, bo on to robil nieswiadomie. ;)
-
a ja sie lamie. coraz wieksza deprecha. naprawde chce juz przestac czuc, nie mam na to wiecej sily. nie chce juz kombinowac. zpieprzylam sobie zycie przez niego, zmarnowalam 3 lata, czekajac az dorosnie, wiec uwazaj cocinelko :), nie odrosl, zabawa w dom mu sie znudzila, a ja zostalam z niczym. czuje sie strasznie oszukana (choc to nie jego wina, ze bylam glupia i zaufalam), sama, jak pasozyt w rodzinnym domu, do ktorego wrocilam z podkulonym ogonem. wczoraj rozmawialam z moim przyjacielem, ktory przekonywal mnie, zebym szukala intensywnie pracy, a ja od 2 tygodni nie mam na to sily. wczesniej latalam na rozmowy kwalifikacyjne, wysylalam cv, a teraz nie mam ochoty juz niczego zaczynac odpoczatku, wolalabym zakonczyc wszystko definitywnie
-
jego sms nie sa o podtekscie erotycznym ;) zazwyczaj to pytania czy wszystko u mnie dobrze, rady zebym nie robila glupstw, a w ostatnim bylo, ze jestem ladna, inteligentna i sympatyczna. co to ma do cholery znaczyc?! mam dosc. nie umiem normalnie funkcjonowc kiedy sie nie odzywa, nie umiem niestety nawet kiedy sie odzywa
-
czesc. ja wczoraj wyskoczylam z przyjaciolmi na piwo. bawilam sie znakomicie. kolega z czasow liceum, ktorego nie widzialam 5 lat, zachwycal sie mna, ze tak sie zmienilam i bylo mi bardzo milo. co z tego? i tak mam wrazenie, ze moje zycie jest do dupy. przez ostatnie dni nie moglam sie powstrzymac i napisalam mu sms, dostalam nawet odpowiedz, ktora jak zwykle mnie wkurzyla. a teraz jest mi bardzo zle.
-
boze cocinelka, przynajmiej jedna dobra wiadomosc dzisiaj, strasznie sie ciesze, mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze :).
-
brego, on nie mial olewajacego podejscia. bylismy razem przez 3 lata, to nie byla niespelniona milosc. on sie przestraszyl, a moze faktycznie przestal mnie kochac w ciagu miesiaca. sama juz nie wiem. w kazdym razie, nie chce szukac nikogo innego, nie interesuje mnie to, skoro ktos kto kochal, albo sprawial wrazenie, ze kocha, tak jak on, to nie widze sensu w zaczynaniu czegokolwiek z kimkolwiek innym. poza tym, ja wiekszosc mojego zycia spedzilam, zyjac dla innych, glownie dla rodziny, gdybym to miala robic dla samej siebie, juz by mnie tu nie bylo.
-
nie wiem brego, ja tez uslyszalam, ze powinnismy sobie ulozyc zycia osobno, on zaczal to robic jak jeszcze bylismy razem. ja nawet po rozstaniu nie umiem. mam dzis strasznego dola. no i oczywiscie musialam napisac sms, dostalam nawet odpowiedz: \'jestes ladna, sympatyczna, madra (itd, itp). nie rob zadnych glupstw\', a co to ma znaczyc, ze jak sie jest takim, to nie mozna byc nieszczesliwym?! ja mam cale zycie zjebane, od poczatku do konca i mam tego dosc. DOSC cierpienia, DOSC dostawania po dupie za kazdym razem. odpisalam, ze jak bede chciala zrobic glupstwo, to napisze mu o tym, zeby sie pozegnac. boze czasami kocham go (nie wiem dlaczego), ale dzis zycze mu zeby jego zycie bylo jednym niekonczacym sie koszmarem, jak moje i gdybym mogla cokolwiek zrobic, zeby tak sie stalo, to stanelabym na glowie, zeby cierpial. chce umrzec
-
ja tez czekam na wiadomosc jak Ci poszlo cocinelko, trzymaj sie, zobaczysz, ze bedzie dobrze, niezaleznie od wyniku rozmowy w koncu bedziesz wiedziec na czym stoisz autorko, wiem co masz na mysli, wysyla sie cos tylko po to, zeby on wiedzial. tez to robilam, nie czekalam nawet zbytnio na odpowiedz, a kiedy przychodzila, nie raz sie wkurwialam, bo zamias odpowiedzi na pytanie \'co u ciebie?\', bylo \'a ty jak sie czujesz? wszystko w porzadku?\'. obawiam sie tylko, ze niezle mu zamieszasz, choc z drugiej strony to nawet zabawne :), facet to takie proste zwierzatko, skoro raz jasno powiedzialas, ze nie chcesz z nim byc, a teraz sie odzywasz, to moze pomyslec, ze zgodzisz sie na wszystko, wiec uwazaj troszke :)
-
cocinelka, bo to dopiero 2 tygodnie, ja na samym poczatku tez go nie nienawidzilam, szukalam winy tylko w sobie, gdyby mi powiedzial, ze jak padne na kolana i bede blagac, to wroci, pewnie bym tak zrobila. zalosne, wiem, ale bylam gotowa na wszystko, byle go nie stracic. dzis minelo juz troche czasu, a ja zwyczajnie, zaczelam sie czuc oszukana. koles chce zostac, teraz, moim przyjacielem, kiedy go o to prosilam, kiedy mieszkalismy jeszcze razem, ale przestalismy byc para, nie potrafil nim byc. wiec po co mi teraz taki przyjaciel na odleglosc, ktory zreszta jak sie juz odezwie, to nie pisze nic o sobie, tylko pyta o mnie? drazni mnie to. moze mnie i kochal, ale guwniarz byl z niego, przewrocil mi swiat do gory nogami i teraz mu sie wydaje, ze jak bedzie raz w tygodniu kontrolowal, czy jeszcze zyje, to bedzie ok, ale nie bedzie, nie pozwole, zeby pomyslal, ze bedzie.
-
rozumiem cie doskonale, autorko. ja tez sama do konca nie wiem czego chce. sa dni kiedy nienawidze go z calych sil i zycze jak najgorzej, nie chce miec z nim nic wspolnego, a potem dni kiedy tesknie do bolu i placze bez powodu
-
sorki, COCINELKA*
-
cocinella, to troche tak jak u mnie, z tym, ze nie bylo roznicy wieku, no i bylismy razem 3 lata, ale to on mnie przekonywal do tego zwiazku, on byl pewien, ze skoro sie kochamy to poradzimy sobie ze wszystkim, ja widzialam to bardziej realistycznie. no i nie wrocimy do siebie z tego samego powodu, co wy, u nas byla jeszcze cala jego rodzina, ktora pokochalam jak wlasna i gdyby przyszlo mi jeszcze raz sie z nimi wszystkimi rozstawac, to nie wiem, czy bym dala rade, zniesc to tak dzielnie, jak za pierwszym razem :(
-
ja tez go kocham, bo to byla milosc jak z bajki, przezwycierzylismy kupe problemow, zeby byc razem, a kiedy wydawalo sie, ze wszystko wychodzi na prosta, sprawa sie rypla, wlasciwie bez powodu. jest mi cholernie ciezko, stasznie mi go brakuje i nie wyobrazam sobie, ze juz nigdy sie nie spotkamy. nie wiem kiedy mi przejdzie, kiedy wyrwe sie z tej apatii, w ktora coraz bardziej popadam. musz ci powiedziec, ze po tym jak sie rozstalismy, bylam bardzo aktywna. zakasalam rekawy i zabralam sie za odbudowe zycia, ale chyba juz mi sie skonczylo paliwo, nie daje rady :(
-
moj sie do mnie czasami odzywa, ale uwierz to chyba jeszcze gorzej. wscieka mnie, ze teraz chce byc moim przyjacielem, bo i po co. dostalam \'gorac usciski i caluski\', na urodziny, co jakis czas sms z pytaniem, czy u mnie wszystko w porzadku, jak sie czuje, a mnie krew zalewa. ja wiem, ze on byl cholernie niezdecydowany. poplakalo mu sie jak sie rozstawalismy, drzal mu glos jak sie ze mna zegnal. no i uslyszalam nie raz od znajomych, ze on mnie kocha, ale sam nie wie czego chce, no poprostu guwniarz. a mi na to jego niezdecydowanie rzygac sie chce, bo ja dla niego rzucilam wszystko, pojechalam za nim, wyladowalam daleko od domu, a teraz mam zycie w kawalkach i kazda wjadomosc od niego to jakby taki zlosliwy zart. ostatnio napisal mi, ze nie wie co ma robic, bo zawsze sie na niego wsciekam jak sie do mnie odzywa. ico ty na to??? poprostu smarkacz, a niby dorosly facet :(
-
skurwieli?? tego nie powiedzialam, moj nie byl skurwielem, nigdy mnie nie zdradzil, nie bil, nie wyzywal jak to sie zdarza innym, poprostu po 3 latach jak bylo trzeba przejsc do konkretow, przestraszyl sie odpowiedzialnosci. wystarczyl tydzien wakacji, ktore spedzilismy z gowniarami, przyjaciolkami naszego przyjaciela, zeby doszedl do wniosku, ze nie dorosl do powaznego zwiazku. dodam, ze to on przez rok przekonywal mnie, ze powinnismy zamieszkac razem, ze jestem kobieta jego zycia, ze beze mnie nie umie zyc itd, itp. kiedy ja zaczelam to w koncu brac naprawde na powaznie on stwierdzil, ze mu \'sie znudzilo\'. faceci to nie skurwiele, a przynajmniej nie wszyscy, ale za to w wiekszosci predzej czy pozniej wychodzi z nich dzieciak, nawet jesli na poczatku wydawal sie byc dojrzalym, odpowiedzialnym gosciem.