Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Vacancy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Vacancy

  1. Pozwolisz yeez, ze bede obstawala przy swoim rozumieniu pojec, w tym tez wspoluzaleznienia; bez urazy, ale raczej nie potrafilabym sie cieszyc, kiedy wiem, ze moj brat spedzi noc na dworze przy 15-stostopniowym mrozie, bo go zona do domu nie wpusci, poniewaz jest nawalony; jesli moje wyzwolenie ma polegac na tym, ze machne na to wszystko reka i pojde na ten przyklad do dyskoteki celem popawienia sobie nastroju, to ja chyba wole byc wspoluzalezniona, moze nie tyle wole, co musze; nie potrafie i nie chce byc w tej relacji inna niz jestem; Dobranocka wszystkim;)
  2. Niby racja yeez, ale jakze mam sobie pozwolic na ignorowanie tragedii brata? mam udawac, ze mnie to nie dotyczy, nie boli, przeciez go kocham, niezaleznie od tego jaki jest; w zasadzie nie robi mi krzywdy, on niszczy siebie, co nie znaczy, za ja przestane sie martwic; smuce sie z tego powodu, jest mi zle, cierpie; czy po to, zeby sobie ulzyc, mam "postawic na nim krzyzyk?"
  3. Czy nie sadzisz duszku weroniki, ze odwaga, to jest wlasnie pokonanie strachu? nie uwazam tez, zeby okazanie strachu przez mezczyzne bylo zle widziane w oczach kobiety; to raczej panowie we wlasnym gronie chca uchodzic za macho, sami sobie narzucacie takie zachowania, rywalizujecie; kazdy czlowiek czasem sie boi, w warunkach realnego zagrozenia zycia lub bezpieczenstwa i nie ma w tym nic wstydliwego; Jakie to zycie jest powalone, jak w domu wzgledny spokoj, to brat z kolei doprowadza wszystkich do czarnej rozpaczy, usilujac zachlac sie na smierc; i jak tu mozesz byc zdrowy, czlowieku?
  4. Czy nie sadzisz duszku weroniki, ze odwaga, to jest wlasnie pokonanie strachu? nie uwazam tez, zeby okazanie strachu przez mezczyzne bylo zle widziane w oczach kobiety; to raczej panowie we wlasnym gronie chca uchodzic za macho, sami sobie narzucacie takie zachowania, rywalizujecie; kazdy czlowiek czasem sie boi, w warunkach realnego zagrozenia zycia lub bezpieczenstwa i nie ma w tym nic wstydliwego; Jakie to zycie jest powalone, jak w domu wzgledny spokoj, to brat z kolei doprowadza wszystkich do czarnej rozpaczy, usilujac zachlac sie na smierc; i jak tu mozesz byc zdrowy, czlowieku?
  5. Witajcie kochani; Niebo..... - nie poddaj sie, please; dolacz do tych, ktorym sie udalo, dolacz do zwyciezcow! nie jestes mu nic winna, absolutnie, no chyba, ze mozesz mu odplacic pieknym za nadobne; na to jedno sobie zapracowal i mozesz mu to ofiarowac, ale nie sadze zebys byla msciwa, ani zeby zadawanie bolu drugiemu czlowiekowi dawalo ci jakas przyjemnosc; spokojnie, powoli, drobnymi kroczkami byleby wciaz do przodu; radzisz sobie doskonale; masz we mnie wiernego kibica; trzymaj sie;) 40-stko - ja tez zastanawialam sie co u Ciebie; fajnie, ze sie odezwalas, tym bardziej, ze masz takie reeeeeeeewelacje do przekazania; wszystkiego naj.... na nowej drodze zycia; jak dlugo trwalo Twoje malzenstwo? jakze chcialabym byc na Twoim miejscu; doswiadczenia ostatnich dni bardziej mnie jednak oddalaja od celu, ktory czasem wydaje sie byc w zasiegu reki; czasem bywa tak, ze tak bardzo mam dosc mojego meza, ze zabralabym co moje i poszla gdzies na rent; z drugiej strony wiem, ze przeciez przypelznie do mnie na kolanach, bedzie zalowal, obiecywal poprawe i prosil o pokute i ja naiwna znowu sie ugne pod ciezarem wyrzutow sumienia i litosci; no bo przeciez, jak mozna skrzywdzic czlowieka, jak mozna mu nie dac szansy; mam tego koorwa wszystkiego dosc; siebie zgnoic, zdeptac, o siebie nie dbac, by ktos mogl cieszyc sie zyciem? przeciez to nie ma zadnego sensu; jak przestawic ten chory umysl na inne, wlascwe tory? mam nadzieje, ze Twoje leki Cie opuscily po tym, jak formalnosciom stalo sie zadosc; przynajmniej tyle na poczatek; pozdrowka;) Wierna czytelniczko - jesli nazywa Cie k..., zaklada podsluch, to na pewno zneca sie nad Toba psychicznie; przeciez sama to rozumiesz; poczatkowo bardzo cierpisz, bola Cie falszywe slowa i oskarzenia, zaczynasz watpic w siebie, bo ta presja jest permanentna; tracisz pewnosc siebie i wiare we wlasna wartosc; nie mozesz sie pogodzic z tak niesprawiedliwoscia, pytasz siebie - dlaczego ja, za co mnie to spotyka, gdzie popelnilam blad, przeciez zawsze sie staram, przestrzegam zasad wspolzycia, sznuje prawa innych, nikogo nie lekcewaze, dlaczego wiec sama wciaz doswiadczam czegos innego; jesli proces molestowania nie trwa zbyt dlugo, nie uczyni wielkich szkod, zaczynamy stawiac opor, bronimy sie, szukamy pomocy, jesli nie w sobie, to na zewnatrz; niektorym sie udaje; ja juz kiedys polecalam dziewczynom do przeczytania \"Trzepot skrzydel\" K. Grocholi; niektorym, silnym i zdrowym kobietom udaje sie stawic opor i pokonac strach, wstyd i nie wiem co jeszcze; jest jednak cala masa, ze mna na czele - takich, ktore nie robia nic, albo prawie nic, uzalaja sie nad soba, lituja sie nad partnerem i oprawca w jednej osobie, wciaz odkladaja decyzje na jutro; jak zauwazyla kiedy kolezanka Niebo...;) w moim planach, marzeniach i dazeniach nie ma nigdzie MNIE; przyjelam postawe pasywna, czekam - a na co? ze jakas sila wyzsza zesle mojemu m cegle na glowe w drewnianym kosciele; najchetniej poddalabym sie terapii, ale poki co to nie jest mozliwe, narazie musi mi wystarczyc kafe; czytam dziewczyny i zaczynam odczuwac powoli potrzebe pokochania siebie, wczesniej nawet tego mi sie nie chcialo; kochana, jestes jak najbardziej normalna, wszystko postrzegasz wlasciwie, tylko nie wiesz jak sie bronic; wiesz, moj m jak mu nie idzie w grze na ps3 potrafi rzucic pilotem, poczym stwierdzic: koorwa, w tym przekletym domu, to tylko krzyki i krzyki, spokoju nie ma; i co ja moge w takiej sytuacji? usmiechnac sie, popatrzec na syna wymownie, pojsc do sypialni, zwyczajnie usunac mu sie z oczu; a co powinnam zrobic??? wziac ten sam pilot, otworzyc okno i cisnac nim gdzie popadnie, nastepnie spakowac najpotrzebniejsze rzeczy i wyjsc z domu z podniesiona glowa, trzaskajac przy tym drzwiami, az szyby zadzwiecza w oknach; wiem, ze tak zachowalaby sie NORMALNA ZDROWA KOBIETA; ale ja nia nie jestem jeszcze; jak dobrze, ze nadzieja umiera ostatnia; bez niej, to juz nie szloby zyc; przytulam;)
  6. Jak zwykle ostatnia;) Wiecie co, troche sie zaczynam wsiekac na to moje uzaleznienie od Was;) zamiast, jak normalny, zmeczony czlowiek pojsc lulu, to nie - wlaczam komputer; a tu tyle do przeczytania!!!! nie dam rady dzisiaj, jutro niestety musze isc do pracy; U mnie \"zimna wojna\", malzonek oczywiscie, potym, ze zachowal sie jak glupek, to nie omieszkal sie jeszcze obrazic; mowiac szczerze, chcialam zaczac rozmowe, ale zgasil mnie tak, nie pamietam co powiedzial, w kazdym razie ochota na rozmowe mi przeszla; W ogole, to do bani dzisiaj jestem, zarowno fizycznie, jak i psychicznie - totalna niedyspozycja; Ewa - dziekuje za zyczenia; Niebo... - jestes ZUCH!!!!!!!! Milego weekendu wszystkim;
  7. Wracam dzisiaj z pracy, jest godz. 6.30 p.m.; od drzwi wolam: czesc chlopaki! Syn byl akurat przy drzwiach, wiec wita sie ze mna zwyczajowym buziakiem; maz siedzi na kanapie i gra na PS3; podchodze do niego i chce sie przywitac buziakiem; slysze - nie teraz!!!!! gram!!! nie widzisz!!!!! jasne widze!!! przechodze do kuchni, owszem - obiad gotowy, tzn ziemniaki ugotowane, bo wszystko do obiadu przygotowuje dzien wczesniej; podgrzewam, nakladam, jemy; w miedzy czasie pytam meza, czy pojedziemy obejrzec samochod, wczoraj wypatrzylam w gazecie, jest nam potrzebny trzeci, bo jak syn pojdzie do szkoly, to z dwoma sobie nie poradzimy; NIGDZIE NIE JADE - odpowiedz mojego meza; dlaczego - pytam; bo mi sie nie chce; no coz; wiadomo, samochod ma byc dla mnie, ja jeszcze nie mam na niego kasy, nie zarobilam; to chyba zrozumiale, ze chce zeby ze mna pojechal, skoro on ma to sfinansowac; poza tym facet, moze lepiej sie orientuje; prosze syna, zeby pojechal ze mna, tak po prostu, dla towarzystwa; ten tez sie wykreca, ale mamo, co ja Ci pomoge, ja sie nie znam, nie kapalem sie, nie chce mi sie; po jakims czasie syn wymieka i proponuje mi, ze moze ze mna pojechac; a ja mu wtedy mowie, ze skoro ojciec nie chce, to dam sobie spokoj; on musi zdecydowac sam, bo skoro on ma kupic, to ja niczego i z nikim nie bede umawiac; po czym moj malzonek stwierdzajac, ze wracam z pracy \"nieszczesliwa\" ubiera sie i wychodzi z domu; nie ma go juz od dwoch godzin; zwykle bylo tak, ze jak po klotni ubieral sie i chcial wychodzic, to go przepraszalam i prosilam, zeby zostal; dzisiaj nie zareagowalam; poszedl sobie, nie wiem co robi, ale zycze mu, zeby go szlag trafil; Czasem, jak \"czytam\" niektore dziewczyny, to mi sie wierzyc nie chce, ze one swoje uczucia nazywaja miloscia; goowno prawda - to nie milosc!!!!!!!!!!! to strach nimi powoduje; moze czasem wstyd, moze zal tego wszystkiego co bylo; w zadnym razie to nie jest milosc; nigdy nie uwierze w to, ze mozna kochac kata; ja nie kocham, jestem z nim, bo jestem, bo moze sobie wymyslilam, ze mam jakis cel, a moze sie zwyczajnie boje, ze zrobi mi krzywde - obiecal to nie raz!!!!!!!!!! ale ja zyje nadzieja, ze w koncu od tego strachu sie uwolnie i tak mu dowale, ze bedzie sie kurzylo; z drugiej strony wiem, ze nie jestem msciwa, daruje mu jego winy za cene spokoju; nawet mu bede zyczyla szczescia, ale beze mnie; wiem, raz juz tego doswiadczylam, chcialam rozwodu 2 lata temu, prosil, blagal, zmienil sie, chory jest smiertelnie, musze mu pomoc i naszemu synowi; przyjechalam!!!!!!!! do pieprzonego USA i mam co chcialam; sladka idiotka; frajerzy nigdy sie nie zmieniaja, bo nawet nie wiedza, co to jest praca nad soba; oni nawet sobie nie uswiadamiaja swoich brakow; no - ale - widzialy galy co braly, jak ktos raczyl zauwazyc, ktos \"zyczliwy\"- rzecz jasna; tak jakby sie dalo czlowieka poznac po roku, czy nawet dwoch \"chodzenia\"; w ciagu takiego okresu, to nawet samego siebie czlowiek nie pozna, a co dopiero \"obcego\" czlowieka, ktory moze sie bardzo starac, dwoic i troic; w kazdym razie, ja juz na swoim weselu plakalam przez mojego meza i nic sie nie zmienilo przez 20 lat; ale ja wcale nie placze nad nim, placze nad soba, ze jestem taka idiotka, ze daje sie lapac czasem na falszywe obietnice poprawy, na milosc - do kogo?????- ale nic to; ja wiem, ze sobie poradze, nie dam sie zgnoic, nie zebrze o milosc, niczego od niego nie chce dla mnie osobiscie; sex, to dla mnie kara boska; jestem tu juz prawie 5 m-cy i spalismy ze soba moze 5 razy; nie potrafie sie zmusic, choc wiem, ze to tez jest przyczyna jego zlego humoru; ale wali mnie to!!!!!!!! nie bede sie zmuszala; jestem dla niego mila, dbam o dom i cala reszte, ale wiecej sie niech nie spodziewa; Dziewczyny, zweryfikujcie swoje uczucia do waszych partnerow; czy aby na pewno to milosc; ja w to nie wierze; Corobic!!!!!!!!!! - ja tez swojego syna nie kochalam na poczatku, nie kochalam ojca, nie potrafilam pokochac dziecka; ale milosc przyszla z czasem, nawet nie wiem kiedy, ale dzisiaj, kiedy on ma prawie 20 lat - oddam za niego zycie; bez jednego pytania; on jest moim zyciem i calym swiatem, bo swiat kobiety, to milosc; kocham moje dziecko z kazdym dniem coraz bardziej; moj syn, to nie ideal!! bo niby skad ma taki byc? matka nieszczesliwa, ojciec socjopata-psychopata, zreszta nie wiem, nie jestem psychologiem, w kazdym razie nie jest \"normalny\", moze ja tez nie, ale ja mysle i pracuje nad soba, a on ma sie za ideal, bedac \"zakala\" rodzaju ludzkiego; Przytulam Ewo!!!!!!!!!! podziwiam Cie!!!!!!!!!!!! mialas sile odejsc od faceta majac takie problemy z dzieckiem; mnie na to nie stac; zazdroszcze odwagi i milosci do siebie; Niebo....- ja wciaz trzymam za Ciebie kciuki; nie jestes mu nic winna, on w niczym Ci nie pomoze, a sex? - wystarczy troche wyobrazni albo - sex shop!!!!Z jakiegos powodu bardzo Cie lubie, moze dlatego, ze podobnie jak ja nie cytujesz fragmentow \"znawcow tematu\", ja to czynie z przyczyn oczywistych, nie mam dostepu, choc wszystko juz przeczytalam bedac w Polsce, moge poszukac w necie, ale nie mam czasu; w kazdym razie, wiem na pewno, ze wszystko co pisza w poradnikach psychologicznych trzeba pomnozyc przez ja do kwadratru; kazdy czlowiek jest inny, nie mozna uogolniac; jestem corka alkoholika, moj brat jest alkoholikiem, ale ja nigdy sobie na to nie pozwole; nie powiem, czasem pije, moze zbyt duzo, ale dlatego, ze tak chce, a - nie musze; buziaczki; Dobrej nocy wszystkim;)
  8. Witajcie dziewczyny;) Ewo, Ciebie chcialabym zapytac, na czym konkretnie polega autodestrukcyjne zachowanie Twojego syna. Jesli nie chcesz o tym mowic, zrozumiem. Pozdrawiam;) Niebo... - trzymam za Ciebie kciuki; Twoja mala dzieczynka ma juz za soba etap \"raczkowania\", zaczyna stawiac pierwsze samodzielne kroki; super, na pewno nie raz jeszcze nabijesz sobie guza, ale tego procesu juz nie zatrzymasz; ciesze sie bardzo;) Milego dnia, ja zjezdzam do pracy;
  9. A.de Mello \"Przebudzenie\" Wściekasz się, tym gorzej dla ciebie. Nie mam najmniejszej ochoty cię ratować i odmawiam ci swego poczucia winy. Nie zamierzam nienawidzić siebie za to, co zrobiłem cokolwiek by to nie było. Tym właśnie jest poczucie winy. Nie zamierzam fundować sobie negatywnych uczuć i biczować się za swe postępki, niezależnie od tego, czy były one dobre czy złe. Oto, skopiowane z netu, rozwiniecie umowy nr 2: NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE Cokolwiek inni robią, nie robią tego z twego powodu. To, co mówią i robią, jest wyłącznie projekcją ich własnej rzeczywistości, ich własnych snów. Kiedy uniezależnisz się od opinii i poczynań innych ludzi, przestaniesz niepotrzebnie cierpieć. Nie bierz nic do siebie NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE Nic, co robią inni ludzie nie dzieje się z Twojego powodu. Ich działania i słowa są projekcją ich wewnętrznej rzeczywistości – ich snu. Jeśli ktoś mówi „jesteś brzydka”, to jest to wypowiedź o nim samym, wynikająca z umów, jakie zawarł sam ze sobą. Jest całkiem prawdopodobne, że innym razem, w przypływie lepszego humoru lub chcąc coś uzyskać, powie „jesteś piękna”. Problem w tym, że Ty wciąż jesteś taka sama. Jego słowa niczego nie zmieniają: ani w Twoim wyglądzie, ani w Twoim świecie. Wystarczy nie brać ich do siebie. Biorąc coś do siebie, dajesz tej rzeczy władzę nad sobą – by Cię uszczęśliwiła bądź unieszczęśliwiła. Czujesz się wniebowzięta bądź dotknięta. W pierwszym przypadku wzmacniasz w sobie skłonność „brania do siebie”, a w drugim – denerwujesz się, reagujesz defensywnie, co często jest źródłem konfliktów. Sama nakręcasz spiralę stresu. Przestrzegając drugiej umowy zyskasz nieopisaną wolność. Będziesz mogła iść przez świat z szeroko otwartym sercem i żadne słowa czy działania nie będą w stanie Cię zranić. Wystarczy stale pamiętać, że każdy ma swój własny świat i nie brać nic do siebie. NIE BIERZ NIC DO SIEBIE. Słowa ranią, często są wypowiedziane w nerwach, przez głupotę, a nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ale jeżeli ktoś bierze je na poważnie może zostać zraniony i to nawet na całe życie. To co mówią inni nie zawsze jest prawdą, tylko im się wydaje, że nią jest, więc miej dystans do tego co mówią inni. Nie oceniaj siebie przez pryzmat innych ludzi, tylko spójrz w głąb siebie i poznaj swoją wartość, uwierz w siebie. Droga \"no coz no coz\" - przestan sie bac, on Ci nic nie zrobi, znasz to porzekadlo o ryczacej duzo krowie? Ci co maja zamiar cos zrobic, raczej o tym nie uprzedzaja; skup sie na sobie, zbieraj sily i odwage do walki; moze zacznij bronic sie atakiem; modlitwa na pewno nie zaszkodzi, nawet jesli nie pomoze; przytulam; Maluttka88 - przeczytaj co napisalas, ale wyobrazaj sobie, ze nie Ty jestes autorka tych slow; co w pierwszym odruchu chcialabys zasugerowac tej osobie? ratuj siebie i dzieci; odizoluj sie od tego srodowiska! mam ochote poplakac razem z Toba, ale to niczego nie zmieni, a Ty musisz niestety zaczac dzialac; nie pozwol sobie na powielenie bledow Twojej matki, nie wyrzadzaj dzieciom krzywdy, jakiej sama doswiadczylas; usciski; Pozdrawiam wszystkich i dobrej nocy zycze;)
  10. Witajcie;) Szczerze wyznam - corobic -, ze nie bardzo wiem na czym polega Twoj problem; nie jestem w stanie spamietac historii kazdej z nas, choc moze historie i pamietam, ale nie potrafie jej polaczyc z konkretna osoba, po jakims czasie oczywiscie; na biezaco nie wyrabiam z czytaniem postow, nie ma czasu na cofanie sie; dlatego prosze wybacz, jesli powiem, ze malo o Tobie wiem, nie jest to wynikiem mojej zlej woli jednakze, czy brakiem zainteresowania; w kwestii wychowania dzieci, ktoras z dziewczyn zacytowala wczesniej jakas znawczynie tematu, wg ktorej, to nie same nakazy, rady, granice wyrzadzaja dziecku krzywde, ale pozbawienie go mozliwosci okazania wlasnych emocji, tzn.niezadowolenia, niecheci; a niech sobie dzieciaczek sie podasa, pofuczy, ponarzeka, ale niech zrobi co do niego nalezy; trzeba mu tlumaczyc, ze mamusia nie moze wszystkiego robic sama, ze chec niesienia pomocy drugiemu czlowiekowi jest chluba, a nie ujma; teksty oczywiscie stosowne do wieku dziecka; uwazam, ze jak najbardziej mozesz zadac od swojego synka, zeby sprzatal swoje zabawki, czasem mu odpusc, ale generalnie wymagaj;) Teraz zjezdzam do pracy; Trzymajcie sie cieplutko;
  11. Ciesze sie 40-stko, ze zadzialal mechanizm samoobrony; odnajdziesz w sobie sile, zeby rozwiazac problem bedacy przyczyna Twojego zlego samopoczucia, badz tez - jesli okaze sie nie do rozwiklania - pogodzisz sie z faktem; jesli nie mozna czegos zmienic, trzeba to zaakceptowac; zreszta, wiesz o tym doskonale; sama nie moge sie uporac z wlasnymi \"upiorami\", a usiluje pouczac; tyle, ze ja - dochodze do wniosku - jestem juz martwa za zycia -zero emocji; zyje jakbym byla swoim cieniem, ale ani mnie to martwi, ani rani, ani sie tego boje; pogodzilam sie; nie zawsze tak \"czarno widze\" swoja przyszlosc, czasem czuje, ze tli sie jeszcze we mnie nadzieja na zmiane, na lepsze - rzecz jasna, ale poki co musi byc jak jest, wiec podswiadomie chyba zahibernowalam swoje uczucia; jedno co mnie martwi i obchodzi na dzien dzisiejszy, to - zeby moj syn zbytnio nie ucierpial; poki co, wydaje sie byc beztroskim, szczesliwym mlodziencem i niech tak zostanie; pozdro;) aiiiiii - kiedys myslalam, ze mam prze...bane zycie; takich potwornosci nie jestem w stanie sobie wyobrazic, ani tym bardziej zrozumiec; wybacz, ale Ty jestes bardziej chora od niego; pomoz sobie; usciski; Milego dnia wszystkim;)
  12. po raz kolejny Montia - pozwol, ze polece Ci przeczytanie wpisu Anny66 z dnia 20 stycznia z godz.17.59; powinno Ci sie pokazac swiatelko w tunelu; czy ja nie doczytalam, czy Tobie nikt nie pomaga? nawet zaden przyjaciel, rodzina, lekarz? czyzbys zostala sama? - to wprost nie do wiary; serdecznie wspolczuje, choc Tobie nic po tym; trzymaj sie jakos;( 40-stko - milo \"widziec\" Cie w lepszej kondycji; sadze tak, po braku czasu na forum; pozdrawiam;) Przykro mi z powodu wewnetrznego \"spiecia\"; tak niewiele trzeba wysilku, zeby wszyscy czuli sie tutaj jak u siebie, jak w normalnym domu, gdzie kazdy ma prawo do swoich mysli, uczuc, opinii, nie obawia sie krytyki, jest pewien, ze nigdy nie zostanie opuszczony w potrzebie; Dobrej nocki wszystkim;)
  13. Kochana 40-stko - wybacz, ze Cie postarzam, bo Ty jestes \"prawie\", ale jakos tak mi wygodniej pisac; mam nadzieje, ze nie masz mi tego za zle;) zdajesz sobie sprawe z faktu, ze depresja to \"straszna rzecz\" i niestety trzeba ja leczyc, najlepiej przy pomocy specjalisty; rozumiem, ze z powodu czasowgo zamieszkania poza granica Polski, mozesz miec z tym klopot; mnie tutaj w Stanach tez raczej nie byloby stac na chodzenie do psychiatry, czy psychologa; no moze stac by bylo, ale wtedy nie odlozylabym kasy, a po to miedzy innymi tutaj przyjechalam; ja wiem, ze sama wtedy bym sobie nie poradzila, za usilna namowa przyjaciolki udalam sie po pomoc i jestem jej teraz bardzo wdzieczna; moze jednak w Twoim przypadku, to tylko chwilowe zalamanie, sama wiesz najlepiej jak dlugo ten stan sie utrzymuje; ja pamietam, ze autentycznie zaczelam sie juz bac o swoje zdrowie psychiczne, a przeciez tak jak i Ty - mam dla kogo zyc i nie dlatego, ze musze, ale chce; czlowiek dotkniety depresja czuje sie absolutnie zrezygnowany, nic mu sie nie chce i wlasnie rola lekarza i lekow jest sprawic, zeby czlowiekowi chcialo sie znowu chciec; mam nadzieje, ze poradzisz sobie sama, ze kryzys szybciutko minie; co do Twoich uczuc wzgledem meza, to sadze, ze milosc to raczej nie jest, ale oczywiscie moge sie mylic; pozdrowka;) no coz no coz - wiem, ze strachu jest sie trudno pozbyc, ale wiem tez, ze on nic Ci nie zrobi, najpierw Cie postraszy, a jak nic tym nie wskora, to uderzy w inne struny - moze Cie \"brac na litosc\"; ale nie daj sie podejsc, trwaj przy swojej decyzji; trzymam kciuki;)
  14. Vacancy

    KOCHANKI II

    No wlasnie, bo chlopy to takie bladzie, ze mysla tylko o doopie Maryni! coz za prymitywny i tepy gatunek - podobno ludzki - choc tak trudno w to uwierzyc! zero wrazliwosci, uczuciowosci, jedynie prymitywna chuc; pieprzone samce!!!!!!!!!! i to jeszcze bezproduktywne na dokladke!!!!
  15. Witaj 40-stko! Mnie poranny strach towarzyszyl od poczatku malzenstwa bodajze; moze przesadzam, ale mowiac szczerze, tak wlasnie chce sobie to kojarzyc; nigdy nie zapomne, jak nie dalej niz 10 lat wstecz wracalam do domu po pracy i lzy mi lecialy ciurkiem, tak bardzo mi sie nie chcialo wracac; teraz tez niedawno pisalam, ze zaczynam odczuwac jakies irracjonalne poranne leki, totalny paraliz, nie moge zrobic nic poza kawa i wypaleniem kilku papierosow jeden po drugim; na szczescie zauwazam to juz u siebie bardzo rzadko: ja juz zrozumialam, ze meza nie kocham, a to co do niego czuje, to jest litosc; nie pozwol sobie na depresje; w 2005 roku korzystalam z uslug psychiatry, bralam leki przez pol roku i chyba musze powiedziec, ze mi pomogly, a bylam juz w krytycznym stanie, lacznie z probami samobojczymi /jazda samochodem po alkoholu/; doszlo do tego, ze przyjaciele zabrali mi klucze i dokumenty od samochodu; syn tez mial w tym swoj udzial, zagral na mojej ambicji i honorze; w kazdym razie pomoglo i dzis jestem raczej zdrowa, zauwaz - raczej! w kazdym razie chce mi sie zyc; niedlugo koncze 44 lata, a czuje jakbym sie narodzila od nowa; nie rozpaczaj 40-stko, pomysl sobie, ze inni maja jeszcze gorzej, a od razu zrobi Ci sie lzej; przytulam cieplutko;) Mialam dzisiaj gosci, boss meza z zona, przeuroczy ludzie; zdazylam juz posprzatac, malzonek jak zwykle uchlany do nieprzytomnosci spi na kanapie, obylo sie bez scyscji, ale zwykle tak jest, kiedy podejmujemy jego gosci, to jest spokoj, inaczej rzecz sie ma, kiedy przychodza moi znajomi; niestety - dwa swiaty! i tu jest pies pogrzebany! choc moj maz zawsze uwazal sie za kogos lepszego ode mnie, bo ja dziewczyna ze wsi, jakkolwiek po studiach, a on \"miastowy\" - po zawodowce; Good night every one;)
  16. No, wreszcie chwila wytchnienia! odrobina relaksu przed snem na kafeterii, tylko dlaczego, o zgrozo! - temat o taaakim ciezarze gatunkowym! Odwiedzil mnie dzisiaj brat, chyba juz wspominalam wczesniej, ze on jest alkoholikiem? zal mi tego dzieciaka /jest mlodszy ode mnie o 3 lata, ale przeciez juz \"swoje lata ma\"/, on ma jeszcze gorzej niz ja; totalnie zagubiony, w zonie tez nie ma zadnego wsparcia; gdzie nie spojrze, wszedzie problemy; moja siostra tez nie ma najlepszego zycie, choc ona nie narzeka, w kazdym razie nie do mnie; zadnemu z nas trojga rodzenstwa zycie sie nie poukladalo; wspomnialam calkiem niedawno siostrze, ze to przez to, ze ojciec naduzywal alkoholu; oburzyla sie swiecie na mnie - jaki alkohol!? wszyscy na wsi pili, mielismy normalny dom, zadnej patologii, zadnego zaniedbania, zawsze czysci, nie glodni; no coz? ja troche inaczej na to wszystko dzis patrze, zreszta nie tylko dzisiaj, zawsze wiedzialam, ze nie jest w domu tak, jakbym chciala; z ojcem sie w ogole nie rozmawialo, ojciec tylko wydawal polecenia, zadnych pytan, watpliwosci, ani zastrzezen; pamietam, ze jak byl pijany, to nas \"kolowal politycznie\" - ze pozwole sobie zacytowac pana Kowalskiego vel Pawlaka; nie, nie chce jeszcze o tym pisac, jeszcze nie czas; Moje najdrozsze, ukochane dziecko jest chore na luszczyce; niech jeszcze i to! on cierpi, a ja bardziej od niego; Yeez! oczywiscie, ze zauwazylam ten kwietuszek dla mnie, dziekuje;) Sama wiesz, ze piszemy z roznych powodow, czasem tylko dla samego wygadania sie, ale czasem tez prosimy o rade, czy opinie; ja chcialam poznac Wasze stanowisko w kwestii tego mojego \"widzenia\"; byc moze pytanie nie bylo sformulowane wyraznie, ale dla mnie, piszacej bylo oczywiste; moze dlatego poczulam sie zlekcewazona; ale to niewazne juz, uswiadomilam sobie bowiem, ze przeciez niczego nie moge zadac od nikogo, jedynie od siebie samej; dobranoc;) Niebo... - ciesze sie razem z Toba; na pewno sobie poradzisz;) Milej niedzielki wszystkim;
  17. Chyba sie nawet nie zdziwilam, ze nikt sie nie odniosl do mojego wpisu; ale nic to, przynajmniej moglam sobie \"pogadac\". Dzisiaj nie pracuje, ale bede miala gosci jutro, wiec nie powiem - mam co robic, a na domiar zlego, siekajac kapuste na bigos calkiem porzadnie rozcielam sobie palec; Zycze wszystkim milego weekendu; moze zajrze pozniej;)
  18. Odnosze wrazenie, ze toksyny z wolna zaczynaja \"kielkowac\" na topiku; szkoda by bylo, nie sadzicie? po co ta licytacja? myslala, sugerowala, radzila, \"grzmiala z ambony\"!!! - przeciez nie o forme, a o tresc idzie! dlaczego bez slowa skargi przyjmujemy do wiadomosci tresci zawarte w poradnikach psychologicznych, a jak juz ktoras z \"kolezanek\" cos zasugeruje, to sie lament podnosi, bo imputuje, uogolnia, poucza, narzuca itp; przeciez wszystkie walczymy o siebie, zatem dlaczego innym bronimy bycia jakimi sa; jesli mnie ktos cos doradza, to na pewno to rozwaze, majac na uwadze, rzecz jasna moje relacje z dana osoba, jesli jest to ktos, kto nie jest mi obojetny, ktos kto choc odrobine orientuje sie w moim \"polozeniu\"; a my sie tutaj, mozna powiedziec - troche znamy; powierzamy sobie nawzajem swoje skrzetnie przed swiatem ukrywane slabosci, otwieramy nasze wnetrza, szukamy pomocy, badz tez pragniemy ja niesc; Yeez - 22 - letni, toksyczny zwiazek nie \"zabil\" we mnie kobiety; jestem jak najbardziej kobieca; chce sie podobac, lubie flirtowac, dobrze wygladac /nie w domu i nie dla meza/; tu sobie pozwole przytoczyc pewna rozmowe z moim synem: syniu, czy ta twoja kolezanka musi uzywac tyle pudru?, wszedzie zostawia slady, lato jest, mloda dziewczyna, opalilaby twarz i miala z glowy makijaz; spojrz, mama sie w ogole nie maluje i dobrze wyglada! a moj syn na to: wiesz mamo, nie wszystkie moga byc takie ladne jak ty! czyz to nie jest mile? Ja wciaz rozmyslam o moim dziecinstwie i choc boje sie i chyba wstydze, po czesci, to musze przyznac, ze jestem dda; jedno ze wspomnien towarzyszacych mi przez cale zycie: jestem jeszcze dzieckiem, wydaje sie, ze nawet nie chodze do szkoly, bawie sie na podworzu i nagle widze idaca ku mnie od strony bramy, malutka dziewczynke, sliczna, z kreconymi wlosami blondyneczke; i ja wtedy mysle sobie, ze to jest moje dziecko, biegne ku niej, obie szeroko otwieramy ramiona i tulimy sie do siebie przez dluzszy czas i ona mowi do mnie - mamusiu; doprawdy nie wiem jak mam to rozumiec, ale pamietam te scenke jakby sie wydarzyla naprawde, a ja wiem doskonale, ze to zadzialala moja wyobraznia; dlaczego? nie wiem, ale byc moze zaczynam rozumiec; nawet jesli sie okaze, ze to \"dzieki\" rodzicom wpakowalam sie w taki chory uklad, to nie zamierzam ich bynajmniej winic, ani tym bardziej oceniac; jestem dorosla, mam swoj rozum i powinnam sobie poradzic ze swoimi problemami, oni nie mieli takiej szansy jak my mamy teraz, psychologia nikt sobie glowy nie zaprzatal, liczylo sie tylko to, zeby bylo co do gara wlozyc i na grzbiet; Niedlugo ciag dalszy moich wspomnien; dobranoc
  19. Lula! Jak juz trzeba ratowac zwiazek, to uwierz mi, ale zwiazku juz nie ma. Rozumiem - kryzys wieku sredniego, czy jak go tam zwac, ale wy jestescie \"swiezo po slubie\" i juz potrzebna \"odnowa\"! To nie ma sensu. I\'m so sorry, ale taka jest prawda. Nie wracaj do niego - taka jest moja rada, choc wiem, ze i tak zrobisz po swojemu, czyli - wrocisz! A ja? Coz ja- ja sie moge tylko bac. Dobranoc.
  20. Witam wszystkich;) Niebo..., podzielam zdanie Consekfencji, choc moze ja wolalabym byc bardziej subtelna, tak juz mam, nie daj Bog kogos rozmyslnie zranic!, to nie w moim stylu, wolalabym sie uciec do eufemizmow, aniezeli nazywac rzeczy po imieniu; nie twierdze, ze taka postawa jest pochwaly godna, wrecz przeciwnie, czasem wrecz potrzeba potraktowac kogos kublem zimnej wody, a Tobie on sie nalezy jak najbardziej; po co tak na sile probowac kogos przy sobie zatrzymac? pewnie sie zdziwisz, ze osoba taka jak ja, ktora nie potrafi odejsc od meza od 20 lat udziela Ci rad, czy tez Cie poucza; ale jak wiesz, u mnie sprawa wyglada inaczej; ja gdyby on tylko chcial ode mnie odejsc, zeby tak sobie znalazl inna kobiete /moglabym takiej jeszcze zaplacic;)/, to bylabym najszczesliwsza osoba na swiecie; nie pojmuje, jak mozna kochac kogos kto nas krzywdzi, byc z kims, stwarzac pozory, bo...... urodziny, chrzciny, komunia, rodzina, bo to \"slubny\", a tak sie nie godzi, slubowalas i cala masa bezsensownych wykretow; ale w sytuacji jak Twoja, gdzie masz juz \"swoje lata\", potezny bagaz doswiadczen, to wybacz - tak nie mozna; prosze, zakoncz ten zwiazek definitywnie; przytulam;) Lula - nie daj sie zastraszyc; pomoz sobie i swemu dziecku; tak jak wiele razy juz bylo tu napisane, agresorzy sa w istocie wielkimi tchorzami, atakuja dopoki czuja strach ofiary, ale niech tylko poczuja opor, zloza bron z miejsca; trzymaj sie dziewczynko; opowiedz rodzicom cala prawde, moze oni dodadza Ci odwagi; bedzie dobrze;)
×