Inna_Ona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Inna_Ona
-
magiczko... a czego brakuje w Twoim małżeństwie? Dobre :D masz większe pcozucie winy wobec zony 2 niz własnego męża... :D Ja miałam wyrzuty sumienia tylko po pierwszym całowaniu z 2. Potem juz jest gładko ;) Tylko źle mi, że ranię 1, chcąc z nim skończyć.... :( Jakie to nienormalne... Powinnam mieć wyrzuty, że go zdradziłam. I dlatego że go zdradziłam, powinnam go zostawić...
-
buuu... a ja dziś bezalkoholowo ;) Wypijcie też moje zdrowie kobitki! A najważniejsze to... zawsze zaczynamy picie od toastu za szczęście ;)
-
Jasne, że masz prawo... byc sentymentalną. Nawet bez alkoholu ;) Rady zawsze łatwo jest dawać komuś... Co innego gdy to dotyczy nas. Zresztą nawet sobie łatwo powiedzieć, tylko gorzej wprowadzic w zycie... Ja też 2 nie uległam... Nie przespałam sie z nim i nie prześpię, dopóki nie nastąpi definitywny koniec z 1. Ja też jestem w stanie wyobrazić sobie koniec z 2... I wyobrażam też sobie moje ponowne rozterki i rozczarowania w zwiazku z 1. Moje rozdarcie, rozmyślania... No i nie wyobrażam sobie 2 z jakąkolwiek inną kobieta. Nie, nie, po prostu nie!!!
-
magiczka... Jak dobrze, że wróciłaś ;) Spojrzysz swoim \"zimnym\" okiem i prawdę powiesz ;) Ja już teraz wiem, że porównywałabym caly czas 1 do 2, tęskniłabym, rozmyślała, co by było gdyby... Masz rację, wiem o tym, że jeżeli nie spróbuję, to całe życie bedę sie zastanawiać. Wiec nawet jeżeli 2 okaze sie pomyłką, to nie mogę teraz zafundować sobie przyszłej tęsknoty do czegoś, co nie miało miejsca a mogło mieć.... A jak to sie dzieje, że Ty nadal brniesz w 2 ze swoim zimnym podejściem???? ;)
-
trishya... Ja za każdym razem probowałam stworzyc fajerwerki. Ale ile razy mozna próbować... gdy nie widać żadnych efektów i gdy starasz siesama, a z drugiej strony niewidzisz żadnych chęci, zmian... żadnego odzewu. To jak walic w mur, za którym nie ma nikogo...
-
Kici-kici... Duzo szans juz dawałam temu związkowi, żadna nie została wykorzystana... Żadna nie pomogła. A za każdym razem, gdy decydowałam sie na szansę... byłam w stanie w sobie cos wykrzesać, dać coś z siebie... Ale teraz juz nie potrafię. Jasne, że 2 ma w tym udział. Ale teraz wydaje mi się, że tylko przyspieszył to, co nieuniknione. Uwidocznił braki w moim związku, właściwie dobitnie mi je pokazał. Uwypuklił, bo te braki były już wcześniej.
-
W moim związku nigdy nie było fajerwerków, szaleńśtwa, wpatrzenia w siebie. Dla mnie był próbą normalnego życia. Było ok. No i zaczęło mi brakować szaleństwa, iskierki.... I tak sie wkradła 2... do moich myśli, do mojego serca... To prawda, że też w zwiazku z 1 coś gdzieś sie zapodziało po drodze... Ale ja pamiętam swój pierwszy moment zwątpienia i on nie był spowodowany żadną 2, tylko po prostu sytuacja w naszym związku. A ten moment był już jakiś czas temu. Jak widać, wszystko tylko sie pogłębiło. Może wtedy trzeba było się bardziej starać, bo teraz.... ja już nie mam siły... :(
-
No właśnie... szczęścia... tylko czemu to szczęście musi byc czasem takie trudne... :(
-
Ale tu cisza... :(
-
Kulko co do maili do ja też Ci nie pomogę... A co do uczucia do meża, to tylko gratulować... I cieszyć sie, że wpadłaś tak głęboko jak my. czarna agnes (niepoprawna) dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Mam wrażenia że tylko Ty (Wy???) pchacie mnie w dobrą drogę. Chociaż to życie zweryfikuje, czy obrana droga okaże sie ta dobrą. Powiem tylko, że jest bliska złamania się i powrócenia na ścieżkę z 1. Przynajmniej dania nam jeszcze jednej szansy. Czasem sobie myslę, że nie mogę inaczej. A czasem, że to bedzie tchórzostwo... Ucieczka przed problemami, przed wyrzutami rodziny, przed wzrokiem i pogardą przechodniów, ale i (byc może) przed szczęściem... Kolejna rezygnacja z siebie. Pokonanie przez świat... Nie wiem, co robic. Moze rzeczywiście przeczekać aż serce mi pokaże samo drogę... :( :( :( :( :( :(
-
Ja już nie mogę, ja chyba zwariuję... Wy - te, co skończyły z 2 albo 2 powiedzieli, że nie zostawią rodziny - macie o tyle łatwiej (o ile moze byc w ogóle coś latwego w tych naszych sytuacjach), że wiecie, że to właściwie koniec. I choć cieżko żyć obok człowieka, którego sie nie kocha, mając w sercu kogoś innego, to droga właściwie jest wybrana. Przynajmniej póki dzieci nie podrosną, póki 2 nie zmieni decyzji i znowu zacznie mieszać... A ja... mam 1 i 2, któzy obaj sie zarzekaja, że mnie kochaja, że tylko ja i nikt inny... Obaj chcą ze mna być. A ja po prostu sobie z tym nie radzę. Nie radzę sobie ze swiadomością bólu, jaki zadaję 1. Nie wyobrażam sobie widoku 2 z inną kobietą... Obłęd... Dziś 1 był gdzieś blisko mnie i przysłał mi smsa, że mnie widział... A ja... zaczęłam płakać i nie mogłam przestać... I jak z nim piszę to łzy same mi lecą... Czemu 1 z nich nie może po prostu zniknąć... albo obaj... miałabym czas, zeby dojsć do samej siebie i znaleźć odpowiedź na tą sytuację.
-
Matko, jak wszystkie pilnie pracują... A ja widziałam sie z 2 na chwilkę... Przy nim wszystko jest takie proste, łatwe, miłe i słonko świeci :D
-
Również witam z rana U mnie na zewnątrz też słoneczka brak. Może też nie świeci mi w duszy, ale odrobinę mi lepiej. A wczorajszy wieczór był po prostu przecudny!!! Dzięki dziewczyny :)
-
zagubiona_w_sobie -> Jakoś się trzymamy w kupie ;) Witamy!
-
No kurcze... a moja 2 mnie kocha i chce i jest sama. I moja 1 też mnie kocha i mnie chce... I to też nie jest wesoła sytuacja.
-
No właśnie... Szkoda, że nie jesteśmy zimnymi sukami... Wtedy nie cierpialybyśmy tak bardzo.
-
Ja znam - moja 1... Przy każdej poważnej rozmowie płacze... Teraz daliśmy sobie czas na przemyślenia, a on podobno pracuje nad strategią (strasznie to romantyczne) ja mnie w sobie na nowo rozkochać...
-
Będziemy wnaszych dołkach kopać tunele aż sie znajdziemy i razem wydjziemy na górę. Razem łatwiej ;)
-
Skorpiony są najlepsze ;) i najbardziej pokręcone ;)
-
Kurcze... patrząc na Was, to ja powinnam spierniczać, ile sił w nogach, póki nie wiąże mnie papierek, ani tym bardziej dzieci... Tylko, że nawet bez papierka i dzieci nie jest łatwo tak po prostu powiedzieć - to koniec! A co ze wspólnymi wspomnieniami, planami, marzeniami... Nie da sie tego łatwo puścić w niepamięć :(
-
Ja zaraz luliluli... Jutro do pracy :( To dobrze, ze są jeszcze osoby, które są w stanie poświęcić siebie dla dziecka. Z drugiej strony, to straszne. No ale co poradzić, takie zycie.... Każda decyzja jest okupiona czyimś bólem i cierpieniem neistety :(
-
Jestem, jestem No pijemy za same pozytywne zdarzenia w naszych życiach ;) Kurcze aż mi lepiej, jak nas tutaj tak dużo, jak wiem, że nie jestem sama ;) z tym ogromnym problemem :(
-
Ale Was sie tu dużo zrobiło... SUPER!!! XYVZ... Faceci mimo wszystko sąchyba słabsi niz my. Niby tak nie przeżywają, a jednak rzadko są w stanie podjąć drastyczna decyzję. fabien1111... współczuję... trwania przy mężu. Naprawdę myślisz, że decyzja o powrocie była zła? czarna agnes... Dziewczyny chyba muszą nadrobić zaległe toasty nie??? To za co tam było... za szczęście, za to, że jesteśmy piękne, mądre, inteligentne, za banana, za właściwe decyzje... No i najważniejsze: ŻEBYŚMY SIĘ KIEDYŚ OBUDZIŁY I STWIERDZIŁY ŻE JESTEŚMY SZCZĘŚLIWE :)
-
Wiem... boli dotyk, pocałunek... Ale też boli świadomość ranienia - mimo wszystko - kogoś bliskiego. I takie to właśnie błedne, beznadziejne koło...
-
Chcę sie przytulic do 2....