JODLA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JODLA
-
WITAJ BIESIADO Przytulam Cie CYPRYSKU i dziekuje za piekny,refleksyjny wiersz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy,jaka radosc nam sprawiasz,kiedy Cie widzimy.,,,,, Czekam na nasze drzewka,ktore powroca do swych domow,,,,i na BIESIADE :D WIAZKU kochany____moj telefon czeka na Twoja wiadomosc,,,, ____do zobaczenia,,,mam cicha nadzieje na dzisiejsze spotkanie. GRABKUJARZEBINKOWIERZBKOLESZCZYNKOpod CYPRYSEMDRZEWKO OLIWNE_____zapraszamy do nas,,,, \"Rehabilitacja \" Szymborska Wisława Korzystam z najstarszego prawa wyobraźni i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych, wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków, chociaż wiem, ze kto umarł, ten umarł dokładnie. Czas własną głowę w ręce brać mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza, gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność, twoje jakośtobędzie, równowaga ducha pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą? Wierzyłam, że zdradzili, że nie warci imion, skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił i kruki przedrzeźniają i śnieżyce szydzą - a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie. Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił. Dziś o wieczności więcej wiem: można ją dawać i odbierać. Kogo nazwano zdrajcą - ten razem z imieniem ma umierać. Ta nasza nad zmarłymi moc wymaga nierozchwianej wagi i zeby sąd nie sądził w noc i żeby sędzia nie był nagi. Ziemia wre - a to oni, którzy są już ziemią, wstają grudka po grudce, garstka obok garstki, wychodzą z przemilczenia, wracają do imion, do pamięci narodu, do wieńców i braw. Gdzież moja władza nad słowami? Słowa opadły na dno łzy, słowa słowa nie zdatne do wskrzeszenia ludzi, opis martwy jak zdjęcie przy błysku magnezji. Nawet na półoddechu nie umiem ich zbudzić ja, Syzyf przypisany do piekła poezji. Idą do nas. I ostrzy jak diament - po witrynach wylśnionych od frontu, po okienkach przytulnych mieszkanek, po różowych okularach, po szklanych mózgach, sercach, cichutko tną. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
-
Przyjaźń mnie przyciągała Przyjaźń zresztą jeszcze innymi przyciągała mnie urokami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się w gronie przyjaciół, świadczyliśmy sobie nawzajem drobne przysługi. Razem czytaliśmy pięknie napisane książki. Razem żartowaliśmy, razem zachowywaliśmy powagę. Czasem spieraliśmy się z sobą, bez nienawiści, tak jakby się człowiek mógł sam z sobą spierać, a te bardzo rzadkie spory były tylko przyprawą dla panującej między nami niemal zawsze zgody. Uczyliśmy jedni drugich, uczyliśmy się jedni od drugich. Gdy kogoś z nas brakowało, bardzo tęskniliśmy za nim. Z wielką radością witaliśmy wracających. Takimi to właśnie znakami, wyłaniającymi się z serc, które się wzajemnie kochają, malującymi się na twarzy i błyszczącymi w oczach, dźwięczącymi w mowie, przejawiającymi się w najróżniejszych gestach serdecznych, przyjaźń się coraz goręcej rozpala, a jej płomień może stopić wiele dusz w jedność. św. Augustyn
-
WIAZKU____ wreszcie uzyskasz odpowiedz na zadane wczesniej pytanie_____Czy Monika wyzna mu prawde? :D Maciek odwrócił się i pomachał ręką. - Tak, starzeją się nam dzieci - westchnął Iwo. - Moje jeszcze starsze. Ale ja zawsze powtarzam sobie: ich problem, skoro chcą niech się starzeją. Ja poczekam. Mnie się nie spieszy. Do starości mi się nie spieszy, ale do ciebie nawet bardzo - puścił do niej wspaniałe perskie oko. - Cieszysz się, że jestem wcześniej? Mam wspaniałą niespodziankę. Chodźmy stąd, opowiem ci po drodze - machnął ręką na kelnerkę, pokazując, że chce zapłacić. - I wiesz co? - mówił wstając z krzesła. - Całą drogę zastanawiałem się, czy... Raptem spojrzał na nią i usiadł z powrotem. - Monika, Maciek urodził się dwudziestego pierwszego czerwca, tak? - spytał i uśmiech znikł z jego twarzy. Monika spuściła głowę. - Monika, pytam cię, czy to prawda? To znaczy... - w jego głosie słychać było bezbrzeżne zdumienie. - To znaczy że... - zamilkł. Miał minę, jakby nie mógł uwierzyć w to, co zaczynało do niego powoli docierać. - To Maciek nie może być moim synem - zbladł i przymknął oczy. Wyglądał, jakby otrzymał cios prosto w żołądek i nie mógł złapać tchu. Monika siedziała jak sparaliżowana. Podniosła głowę i wpatrywała się w ukochanego nie mogąc wykrztusić słowa. - Oszukałaś mnie. Ty mnie cały czas oszukiwałaś! - mówił to spokojnie, tylko dłonie zacisnął w pieści. - To wszystko było kłamstwem. Jak mogłaś! Monika próbowała znaleźć jakieś słowa. Nie tak miał dowiedzieć się prawdy. Nie tak. W jej oczach pojawiły się łzy. - Ja... Ja chciałam... - Nic nie mów - uciął. - Lepiej nic nie mów. Wstał i spojrzał na nią z takim żalem, że skurczyła się w sobie. - Ty mnie cały czas oszukiwałaś! - powtórzył kręcąc głową, jakby nadal nie mógł w to uwierzyć. - To wszystko było kłamstwem - powtórzył raz jeszcze i grymas bólu wykrzywił mu twarz. Odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa. Monika chciała biec za nim. Zerwała się z krzesła i opadła na nie z powrotem. “Co mu powiem? - schowała twarz w dłoniach. - Co mogłabym mu powiedzieć?!” cdn
-
Kochane BIESIADOWICZKI____zapraszam na spotkanie z Monika - Tak, to było przeznaczenie, bo do Anglii miała jechać moja przyjaciółka nie ja. Ale fajnie byłoby zobaczyć coś jeszcze. Nie lubię wyjeżdżać na wczasy albo sama w nieznane miejsca - wyjaśniła. - Podróże mają dla mnie urok pod warunkiem, że jadę do kogoś. Kogoś, kto na mnie czeka, cieszy się, że przyjechałam. Nie lubię być w anonimowym tłumie. - To zupełnie tak jak ja - powiedział Iwo. - Gdziekolwiek jestem, cieszę się, że mogę zatelefonować do przyjaciela i usłyszeć: \'Stary, fajnie że jesteś, wpadaj\'. Wtedy najbardziej obce miejsca natychmiast robią się przyjazne. - No właśnie, cieszę się, że pan rozumie. - Ja dziecko wiele rozumiem - Iwo pogłaskał ją po ręce - a już takie uczucia najbardziej. Spędziłem większość mojego życia w podróżach. Ania z Maćkiem zaczęli się żegnać. Stanowczo zaprotestowali, kiedy Monika chciała umówić się na następny dzień, żeby zaopiekować się Antosiem. - Mowy nie ma - wykrzyknęli zgodnym chórem. - Nawet niech mama o tym nie myśli. A my zapraszamy do nas na przyjęcie pojutrze. - Maciek ma urodziny - wyjaśniła Ania Iwo - Mój małżonek skończył dwadzieścia sześć lat dwudziestego pierwszego czerwca, ale zawsze robimy bal dopiero dwudziestego dziewiątego. To dla nas taka specjalna data. Przyjedziecie oczywiście. Proszę mi to obiecać - zwróciła się do Iwo. - Oczywiście, że tak. Nie sadzę, żeby mama protestowała. A szóstego macie już zarezerwowany czas, mam nadzieję - odpowiedział Iwo. - Mamy, mamy... Wszyscy już wiedzą, że trzeba przynieść pakiety chusteczek higienicznych bo łez będzie co niemiara na tym pożegnalnym przyjęciu. U nas nie będzie łez - śmiała się Ania. - U nas, jak już ktoś się rozpłacze, to ze śmiechu. - To będziemy na pewno - poważnie zapewnił Iwo. - Świetne dzieciaki - powiedział, patrząc jak odchodzą objęci i roześmiani. cdn
-
Radosc serca....................... Dzis obudzil mnie szept cichy, jakby duszek stapal boso, poprowadzil mnie szelestem swego cienie. Otworzylam oczy przenioslam wzrok ku niebu, szukajac bladzac promienia. Znalazlam swiatelko czulam usmiech i bicie serca. To ludzie , dzieci radowali sie, bawili nawet bezdomny z lezka dal dzwiek biciu swego serca. Beztroskie chore dzieci, zaniose na gore,naucze czytac , opowiem bajke , do snu ukolysze. Gdy bezdomny zapuka w me progi , nakarmie , przytule i opowiesci poslucham. Potem pojde na spacer,siade na lawce, popatrze w ciemne niebo, a nuz gwiazdeczka usmiechnie sie do mnie....... Pola
-
Donioslam jeszcze smaczny placek z owocami,,,:D Polecam! Szybki placek,,,,,,,, Dobry na każdą porę roku, bo owoce mogą być zarówno świeże jak i z puszki. przygotowanie: 15 min ilość porcji: 20 (zmień) Składniki 4 szklanki mąki 1 proszek do pieczenia 1 szklanka śmietany 2 szklanki cukru 1 kostka margaryny 5 jajek owoce Sposób przygotowania Margarynę roztopić i ostudzić. Wszystkie składniki wymieszać, rozłożyć na wytłuszczoną i wysypaną kaszą manną blaszkę. Na wierzch ułożyć owoce, piec około 40 minut, sprawdzać patyczkiem czy jest już suche. Jak wystygnie, można posypać cukrem pudrem SMACZNEGO!
-
Zapraszam Na TIRAMISU_____i zostawiam przepis,,, Pyszne ciasto ____którego ojczyzną są Włochy. Nie wymaga pieczenia! Zobacz ,jak prosto je przyrządzic ,,,,,:D przygotowanie: 30 min ilość porcji: 16 (zmien) Składniki 4 jajka 10 dag cukru 1 cukier waniliowy 50 dag Moscatino lub ser zwykły Rum Mocno zaparzona kawa Biszkopty Sposób przygotowania Jajka, cukier + cukier waniliowy + ser zmiksować na jednolitą masę Biszkopty zamoczyć w kawie z rumem i układać na foremce na przemian: biszkopty, masa, biszkopty, masa. Gotowe włożyć na noc do lodówki Przed podaniem posypać kakao. SMACZNEGO :D
-
W podziekowaniu za pamiec_____zyczymy Ci CYPRYSKU Spelnienia marzen ukrytych gleboko pod poducha mnozenia sie pieniazkow w \"skarbonce\" wielkiego kosza kwiatow z bijacym w glebi sercem czerwonym [ radosci i zdrowia na kazdy dzien spelnienia marzen najskrytszych gwiazdki z nieba i rumiencow na twarzy niech Cie usypia swiatlo ksiezyca i szum wiatru za oknem niech Cie budzi spiew slowika , niech Ci slonko cieplo gra niech Twoj usmiech dlugo trwa spokoju duszy, wytrwalosci i samych przyjemnych dni w przyszlosci wszystko co jest Twoim marzeniem co jest i bedzie w przyszlosci ____niech nie mija z cichym westchnieniem lecz sie spelni w calosci! \"Nie zapomnij o nas slonko!!!!!!!!!!!!!!\"
-
CYPRYSKU______dziekujemy za piekne slowa pod naszym adresem! Brakowalo nam Twojego towarzystwa,,,,,oj brakowalo,,,
-
cz.2 Jaki jest dzisiaj dzien? – spytala wstajac z fotela. - Niedziela – odparl bez namyslu. - Tak, wiem, ze niedziela, synku. Ale chodzi mi o date. - A na co to babci? Dzis jest dwudziesty pierwszy styczen. Jarek ma imieniny. - Ach tak – kobieta schylila glowe. Jak musisz synku, to idz. - Tak babciu – podszedl do niej i objal ramieniem, zaraz pójde tylko...mam prosbe. Czy...moglabys...pozyczyc mi...troche...pieniedzy – mówil niezdecydowanym glosem. Nie duzo...jakies...tysiac zlotych. Ja oczywiscie oddam babci jak tylko bede mógl – powiedzial jednym tchem. Wyplate mamy za dwa tygodnie, tak, ze... - Tak synku. Skoro potrzebujesz... Podeszla do szafy i wyjela spod bielizny pieniadze. Dlugo patrzyla na wizerunek widniejacy na banknocie. Lza splynela po policzku zoranym czasem minionych lat. - Ma pan racje panie Mikolaju – szepnela do siebie – swiat sie kreci. - Mówilas cos babciu? - Nie, synku. Baw sie dobrze. Rocky
-
Dzien Babci Mokra kurtka zawisla na wieszaku. Schylona postac czule calowala spracowana reke kobiety. Za zapraszajacym gestem podazyl w glab mieszkania. - Och, jakze sie ciesze, ze cie znów widze – powiedziala kobieta, wprowadzajac goscia do pokoju – dawno u mnie nie byles. Chyba rok temu. Ogromnie sie ciesze. Powiedz, co u was slychac? Jakie nowiny? Ani mama nie przyjedzie, ani tata... Chlopak wygodnie usiadl w fotelu, nogi wyprostowal na dywanie. Widzisz babciu, ciezko wyrwac sie z domu. Ciagle praca, praca i praca. Ojciec z matka sa przepracowani. - Tak synku, masz racje, sa przemeczeni. Ale soboty sa wolne i niedziele...Wypijesz herbate? Tak, tak babciu, z najwieksza ochota. Babcia podreptala do kuchni. Chlopak wstal z fotela i zaczal rozgladac sie po pokoju. Jak tez to ona wszystko utrzymuje w porzadku – pomyslal. Dawno tu nie bylem. Ona mówi, ze rok temu. Tak, to prawda. To juz rok. Wtedy bylem ze starymi. O, jakie ladne filizanki. Podobaly by sie mojej dziewczynie. Jak tu czysciutko, jak milo. Jak ona daje sobie rade z tym wszystkim, przeciez jest sama. Jak ona sobie radzi? Dziadek umarl chyba trzy lub cztery lata temu. Rozmyslania nad tym przerwalo skrzypniecie drzwi od kuchni. Zmeczona zyciem kobieta w drzacych rekach wniosla herbate. - Masz ladny dywan babciu – spojrzal w dól i zobaczyl kilka ciemnych plam. Ach, przepraszam. Nie wytarlem butów. Ale to nic, jak wyschnie, to „przejade” odkurzaczem. Ma babcia odkurzacz? - Tak synku. Usiadz, nic nie szkodzi, ja to sprzatne. - Moze babci pomóc? – spytal gdy odchodzila do kuchni. - Nie, dam sobie rade. Usiadz. Wyszla. Jak ja zagadnac – pomyslal wysoki, barczysty, wyrosniety jak na swój wiek chlopak. Nie moge tutaj dlugo siedziec. Tam na mnie czekaja. Chcialbym miec takie mieszkanie. Dwa pokoje, kuchnia lazienka balkon. Jak ona ladnie tu mieszka... - Widzisz, spodziewalam sie, ze dzisiaj przyjedziesz – z usmiechem weszla babcia. Upieklam na te okolicznosc placek. Z jablkami, taki jak lubisz – dodala z nieukrywana radoscia. Mialam kilka zimowych jablek. Poczestuj sie synku. Usiadl w fotelu, przysunal talerzyk z plackiem. - Jak sie babci zyje? Widze, ze dajesz sobie jakos rade. - Trzeba synku. Tak jakos sie zyje. Co mi na stare lata pozostalo? Tylko ten dom i nic wiecej. Mam jeszcze ciebie – uscisnela mu dlon, tak jak ktos, kto kocha najbardziej – i twoich rodziców. Chcesz zobaczyc mój album ze zdjeciami? Tam bylam jeszcze mloda... - Nie babciu. Wpadlem tutaj na chwile, zaraz bede musial isc. - Gdzie sie spieszysz. Porozmawiajmy. Nikt do mnie nie zaglada. Czasami sasiadka wejdzie i to wszystko. Powiedz, co u was nowego? - Czy moge zapalic? - Nie mam popielniczki. - Moze byc podstawek od szklanki. Pózniej sprzatne. Zapalil papierosa. Zaciagnal sie gleboko dymem. - Pytasz co u nas nowego? Nic takiego. Ojciec sprzedal malego fiata i kupil duzego. - Skad mial pieniadze? – zaklopotala sie. - Naskladalismy troche. Dolozyl i kupil nowego. Matka pracuje tak jak pracowala. - A ty, synku? - Ja...Cóz, rozumiesz babciu. Brygadzista mial jakies watpliwosci co do mnie i zwolnil z pracy. Teraz jestem u prywaciarza. Naprawiam samochody. - Poczestuj sie jeszcze synku. Pij herbate, bo wystygnie – spojrzala nan z wielkim uczuciem, tak jak matka spoglada na nowo narodzone dziecko. - Skad babcia wiedziala, ze dzisiaj przyjade? Ten placek, twój odswietny ubiór. - Co roku do mnie przyjezdzales, wiec pomyslalam, ze dzis równiez mnie odwiedzisz. - Co roku?- spytal z niedowierzaniem. - Tak synku. Ty tego nie pamietasz, ale przyjezdzales z mamusia i tatusiem. Dzis po raz pierwszy jestes u mnie sam. Bardzo sie ciesze i dziekuje za to. - Moglabys babciu przyjechac do nas. Na dworzec nie masz daleko, wsiadasz w autobus i jedziesz. To przeciez nie tak daleko. A potem, moze ojciec ciebie odwiezie. - Za stara jestem na takie podróze. Zobacz za okno. Snieg i wiatr, slisko. Ale wy macie samochód. Moglibyscie przyjechac...To przeciez nie tak daleko – usmiechnela sie. - Mówilem juz babci, ze nie mamy czasu – powiedzial podniesionym glosem. - Nie denerwuj sie synku. Ja to wszystko rozumiem. Nie tak latwo wyrwac sie z domu. Doleje herbaty. Chcesz? - Nie babciu. Na mnie juz czas. Bede musial juz isc. - Gdzie sie spieszysz? Dopiero wszedles, a juz wychodzisz Wstal, podszedl do drzwi. Odwrócil sie jednak i rzekl: - Przyjechalem tutaj do kolegi i pomyslalem, ze odwiedze babcie. Kolega ma imieniny. Kolezanki kupily kwiaty, duzo kwiatów i wlasnie... cdn
-
GRABKU,WIAZKU,WIERZBKO,JARZEBINKO,LESZCZYNKO.CYPRYSKU.pod CYPRYSEM,DRZEWO OLIWNE___________pozdrawiam
-
http://www.youtube.com/watch?v=KwTTUd4dORs
-
1 listopada - w dniu Wszystkich Świętych - w dniu Pamięci o ludziach, których z nami już nie ma. Największe polskie nekropolie i małe cmentarze - na wszystkich ogień świec i zniczy - symbol pamięci i szacunku dla tych którzy odeszli. W wielu miejscach także kwesty na rzecz ratowania zabytków najpiękniejszych polskich cmentarzy,,,
-
Krzysztof Klenczon___Bialy krzyz http://www.youtube.com/watch?v=Kas9lMZA2m4
-
Mam tak samo jak Ty miasto moje a w nim najpiekniejszy moj swiat, najpiekniejsze dni...\" Te slowa piosenki niosa ogromny ladunek emocjonalny dla kazdego. Kazdy z nas ma swoje miejsce, z ktorym jest zwiazany wspomnieniami, dziecinstwem, przemierzonymi krokami, pierwszym zakochaniem, pierwszym tchnieniem wiatru, ktory zabiera nas na swych smoczych skrzydlach w swiat zludzen, ktore wydaja sie byc prawda. Kazdy ma swoje Miasto.... Kazdemu z nas przypada w udziale moment ,gdy to miejsce trzeba opuscic. Odchodzimy zabierajac ze soba wszystkie nasze male szczescia i nieszczescia zwiazane z Miastem, z soba. Odtad beda juz wyraznie obecne, nie pozwola o sobie zapomniec a im wiecej czasu uplynie tym obraz Miasta bedzie coraz piekniejszy, coraz bardziej idealny az stanie sie, wlasnie....czym sie stanie? Czy nie ukojona nigdy tesknota, czy miejscem w sercu, do ktorego bedziemy usmiechac sie i pochylac sie z czulosci bez taniej lzy w oku ale z przeczuciem pewnosci, ze to Miasto zawsze zywe i piekne bedzie nam stale towarzyszyc, bedzie nasza ostoja gdziekolwiek nie znajdziemy sie, ze bedzie nasze juz na zawsze --bo jest czescia naszego JA. Bedziemy je kochac, bedziemy je tkliwie pielegnowac, bedzie naszym malym sekretnym miejscem gdzie mozna sie schronic gdy swiat okaze sie odrazajacy, brudny, zly. Zycze kazdemu aby mial swoje MIASTO a w nim najpiekniejszy swoj swiat, najpiekniejsze dni i aby znalazl radosc w tej swiadomosci, choc co bylo nie wroci.....a moze wroci?
-
WIAZ______przybieglam na BIESIADE by ofiarowac Ci wiersze ,,,, ,,,,zostawiam Ci az trzy :D ktory z nich przypadnie Ci do gustu? Dmuchnelam serduszko w Twoim kierunku N,,,,,wygladaj go PROŚBA Skowronku mój, ptaszku mój. Czy byłeś pod tym niebem ? Gdzie słychać pieśń, cudowną pieśń. Gdy ranne wstają zorze. Skowronku mój, ptaszku mój. Czy byłeś nad tym domem ? Gdzie dziecka płacz, i dziecka śmiech. Gdzie miłość w każdym kącie. Skowronku mój, ptaszku mój. Czy byłeś nad tym polem ? Gdzie wielki krzak, zielony krzak Nad białym krzyżem pochylony. Pofruń tam, ptaszku mój. Pofruń, pod błękit daleki. Opowiedz tam, wyśpiewaj tam. Moją miłość, i moją tęsknotę. Skowronku mój, ptaszku mój. Nie pij, tej wody słonej. PTAKI Słowa jak ptaki, Spływają ze sceny. Unosząc w sobie myśl ukrytą. Jak ptaki, Szybują nad morzem głów. Aż do ostatnich rzędów. A tam, jak zawsze Siedzi On. Cichy i skromny, Otwarł serce. Otworzył myśl swą Na treść. Która płynie ze sceny. A treść ta jasną jest. Mówi jak kochać, Umierać. Mówi jak żyć. Uczy, że człowiek. To nie tylko - Gatunkiem być. Ale rozumieć - Ptaka w locie. ODKRYCIE Zawieszony w błękicie, między niebem a rzeką. Kroczę mostem wysokim. Idę w chmury - pod niebo. Och. Być ptakiem skrzydlatym, co szybuje nademną. Widzieć most z góry. Błękit wody podemną. Lecz ptakiem nie jestem - Szybować nie umie. Z krawędzi mostu, patrzę w dół ciekawy. Co widzę! Rzeka w miejscu stoi. To ja, nad nią płynę. Walter Hofman
-
Pomoz postepowac wedlug zasady, ktora glosil Ojciec Swiety: \"Miejcie odwage zyc dla Milosci\". . Cos Ty narodom zrobil Janie Pawle, ze Cie zegnaja niczym najwiekszego, Ze swiat w pielgrzymce ziemskiej Twej ostatniej, choc mysla ciala dotknac chce Twojego. Cos Ty narodom zrobil Papa Grande, czymes polaczyl ten swiat potrzaskany Ze dzis Cie kazdy uwaza za swego, Pekly systemy, skruszaly kajdany. Nie miales armii i slowo Twa bronia, ktora dotarles w ludzkich serc miliony. Miloscia darzac wielkich i maluczkich, wskazujac droge w swiecie zagubionym Byles do konca dla wszystkich przykladem, wiary swiadectwem i droga do celu. Ojcze nasz z Polski, ktory jestes w niebie Zegnaj serc ludzkich wierny Przyjacielu. PINGWIN
-
\"...serce dygoce broda drzy minuty w wiecznosc oblekaja sie nie ma nadziei dla wielkiego z wielkich odchodzi Jan Pawel II idzie na spotkanie z Najwyzszym Panie moj przytul go jak on przygarnal caly swiat muzulmanina buddyste prawoslawnego protestanta katolika wierzacych i niewierzacych wszystkich modle sie za dobrego Ojca Swietego takim pozostanie w sercu mym...\" Danuta Niewiadomska JAN PAWEL II WIELKI AUTORYTET - CZLOWIEK, KTORY JEDNOCZYL SWIAT!
-
http://www.samre.info/wierszeglowna/mwiersze/pkwiatek.html
-
GDY KIEDYŚ ZNÓW ZAWOŁAM CIĘ Gdy kiedyś znów zawołam cię, Zawołam cię z daleka, Odpowie mi gasnący dzień, Że dawno już nie czekasz. Gdy w oczach twych ogniki gwiazd Znów będę chciał zobaczyć, Przypomni mi przelotny wiatr Że inny już w nie patrzy. Gdy któryś list zatrzymam, by Nie wysłać go na próżno, O wszystkim znów zapomnisz i Powrócisz, lecz za późno. O wszystkim znów zapomnisz i Powrócisz, lecz za późno. Krzysztof Klenczon
-
Nadejdzie czas. Kiedyś nadejdzie taki czas że wyjdziemy z koszmarnego tunelu cierpienia i dla nas zaświeci słońce chwycimy się za ręce uniesiemy nad ziemią i nikt już nie skrzywdzi nas. Kiedyś nadejdzie taki czas i tylko miłość wypełni nasze myśli tylko miłość będzie w naszych sercach tylko miłość w naszych słowach i zaczniemy żyć od nowa miłością która wciąż jest w nas Nadejdzie kiedyś taki czas. Zofia Kobytecka
-
Płonie świeca, płonie. Składam serce w dłonie. W modlitwie opatrzone ,,,
-
Jestem drzewem Jestem drzewem rosnącym samotnie z dala od wielkiego lasu brzozą rozdartą na pół wierzbą zapłakaną jabłonką która już dawno straciła urodę czasem wyciągam pomarszczoną korę rąk do ptaków. Gdzieś w środku stuka serce jak dzięcioł co wykuwa swą własną dziuplę by któregoś dnia w niej zasnąć. Czuję jak powoli stróżką deszczu wlewa się we mnie wieczność wiem któregoś dnia rozpadnę się na pół i zastygnę kroplą żywicy na desce ikony łzą w oku zwierząt. Agnieszka 21.10.01.
-
\" Są takie noce od innych ciemniejsze, kiedy się wolno rozpłakać, wolno powtarzać słowa najświętsze, mówić o wróżbach i znakach, tylko nie wolno tej nocy pod różą okraść, okłamać, oszukać, bo się już będzie odtąd na próżno bezsennej nocy tej szukać... \" Agnieszka Osiecka