Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JODLA

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JODLA

  1. JODLA

    BIESIADA

    http://dilx.wrzuta.pl/audio/lvt8sszEJJ/andrzej_cierniewski_-_slodka_karolina
  2. JODLA

    BIESIADA

    54. - A myśmy nigdy nie mieli żadnych wspomnień - kontynuował swoją opowieść Iwo. - Moja żona spędzała życie sama lub towarzyszył jej ktoś inny. Ja byłem tylko przygodą. Z dziećmi też niewiele mnie łączyło, oprócz zwożonych im z całego świata prezentów. Nie ja grałem z synem w piłkę, nie ja uczyłem moją córkę pływać, nie ja chodziłem na wywiadówki... Byłem dla nich świętym Mikołajem. Kimś, kto zapewniał im byt, przysyłał pieniądze. Kimś nierealnym, do kogo pisało się listy zaczynające się od słów: „Kochany tato przywieź mi”... Oni byli dla mnie bazą na czas lądowych postojów. Kimś, do kogo się tęskni. Bo każdy lubi mieć jakieś miejsce, gdzie ktoś na niego czeka. - Układ funkcjonował idealnie do czasu zderzenia z rzeczywistością. Jako realny ojciec i mąż pojawiłem się po prostu za późno. Nie, nie mam do nich o to pretensji. Sam tak wybrałem - przyznał bez smutku. - Zostawiłem im wszystko. Wyjechałem z kraju. Zamustrowałem się na statek w Kanadzie. Po tylu latach pływania wszędzie mam przyjaciół. Spotkałem mojego dawnego pierwszego oficera. On zaczynał interes z jachtami. Też się rozwiódł, podobnie jak ja. Z nową żoną postanowił zacząć od nowa życie w Hiszpanii. Jak każdy z nas, on też nie potrafił się wyrzec morza. To silniejsze od nas - uśmiechnął się. - Morze to nasza żona, kochanka i matka. - Kolega zaproponował mi spółkę. Interes okazał się strzałem w dziesiątkę. Mamy teraz cztery jachty, które czarterujemy wraz z załoga bogatym, znudzonym turystom. Mój wspólnik, odkąd ponownie został ojcem, większość czasu spędza na lądzie. Ja wolę pływać. Z moją rodziną utrzymujemy poprawne stosunki. Dzieci informują mnie regularnie, jak rosną moje wnuki, a żona wyszła ponownie za mąż. Za bardzo sympatycznego człowieka, na którego moje dzieci od dawna wołały wujku. Ja cieszę się nieskrępowana wolnością. Banalna historia, prawda? - Starzeję się. I coraz częściej myślę o tym, co by było, gdybym inaczej pokierował swoim życiem. Często myślałem o tobie, Monika. Spotkaliśmy się nie w tym momencie życia. Ten czas, jaki spędziliśmy razem, był najwspanialszym okresem w moim życiu. Naprawdę. Już nigdy z nikim nie byłem tak szczęśliwy jak z tobą. I przyznam ci się, że żadna kobieta nigdy nie patrzyła na mnie tak jak ty. Żadna. - Muszę ci coś powiedzieć, Iwo - zaczęła Monika, ale przerwał jej ktoś głośnym wołaniem. cdn
  3. JODLA

    BIESIADA

    Jan Kochanowski \"Do miłości\" Matko skrzydlatych Miłości, Szafarko trosk i radości, Wsiądź na swój wóz uzłocony, Białym łabęciom zwierzony! Puść się z nieba w snadnym biegu. A staw się na wiślnym brzegu, Gdzie ku twej cci ołtarz nowy Stawię swą ręką darnowy. Nie dam ci krwawej ofiary, Bo co mają srogie dary U boginiej dobrotliwej Czynić i światu życzliwej? Ale dam kadzidło wonne, Które nam kraje postronne Posyłają; dam i śliczne Zioła w swych barwach rozliczne. Masz fijołki, masz leliją. Masz majeran i szałwiją, Masz wdzięczny swój kwiat różany, To biały, a to rumiany. Tym cię błagam, o królowa Bogatego Cypru, owa Abo różne serca zgodzisz, Abo i mnie wyswobodzisz. Ale raczej nas oboje Wzów pod złote jarzmo swoje; W którym niechaj ci służywa, Póki ja i ona żywa. Przyzwól, o matko Miłości, Szafarko trosk i radości! Tak po świecie niechaj wszędzie Twoja władza wieczna będzie!
  4. JODLA

    BIESIADA

    http://www.samre.info/wierszeglowna/innewierszemenu/taniec.html
  5. JODLA

    BIESIADA

    Kochać i tracić, pragnąć i żałować; Padać boleśnie i znów się podnosić; Krzyczeć tęsknocie \"precz\" i błagać \"prowadź\" - Oto jest życie: nic, a jakże dosyć... Leopold Staff
  6. JODLA

    BIESIADA

    Spiewa D... dla CIEBIE :D http://rossoneri.wrzuta.pl/audio/1vpVmOriAA/lukash_jestes_piekna_jak_milion_dolarow_
  7. JODLA

    BIESIADA

    Kiedy mówisz,,,, Nie płacz w liście nie pisz że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno odetchnij popatrz spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz Jan Twardowski PS.WIAZKU____________super! dzieki:D
  8. JODLA

    BIESIADA

    Witaj WIAZKU Masz racje,ze slonce daje we znaki.Wyruszam w plener cieszyc oczy,dotlenic sie.Ale juz mi dokuczyly te parne dni.Pragne odrobine chlodu i jakiegos powiewu powietrza. Moja kochana,wpadaj na nasza Biesiade choc na chwilke. Zycze milego spacerku.Do uslyszenia! Pa
  9. JODLA

    BIESIADA

    Wędrówką życie jest człowieka Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie wciąż, Dalej wciąż, Dokąd? Skąd? Dokąd? Skąd? Dokąd? Skąd? Jak zjawa senna życie jest człowieka; Zjawia się, dotknąć chcesz, Lecz ucieka? Lecz ucieka! Lecz ucieka! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Jednak iść! Przecież iść! Będę iść! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Będę szedł! Będę biegł! Nie dam się! Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie tam, idzie tu, Brak mu tchu? Brak mu tchu! Brak mu tchu! Jak chmura zwiewna życie jest człowieka! Płynie wzwyż, płynie w niż! To nic! To nic! To nic... KOCHANE BIESIADOWICZKI Zapraszam na BIESIADE_____ Do zobaczenia :D
  10. JODLA

    BIESIADA

    Kocham siebie Kiedy byłem jeszcze młody i pełen zapału, powiedziałem pewnemu starszemu i mądrzejszemu ode mnie człowiekowi, że całe moje życie i wszystkie siły chcę poświęcić kochaniu innych. On zaś łagodnie zapytał, czy mam zamiar z równą determinacją kochać siebie. Odparłem, że kochanie innych nie pozwoli mi na to, po prostu zabraknie mi czasu. Było to bardzo wzniosłe oświadczenie. Mój starszy i roztropniejszy przyjaciel zamyślił się, potem przyglądał mi się i w końcu rzekł: \"Obrałeś samobójczą drogę\". Ja na to z entuzjazmem: \"Ale jakże piękna to droga!\" Lecz to on miał rację. Po latach pojąłem to, co on zrozumiał już wówczas: prawdziwa miłość do innych wyrasta z prawdziwej miłości do samego siebie. Aby pojąć, co znaczy kochać samego siebie, należy najpierw zapytać, co znaczy kochać drugą osobę. Ujmując rzecz nieco skrótowo powiedzmy sobie, że uczucie to polega co najmniej na trzech sprawach: 1. Miłość szanuje i utwierdza bezwarunkową i unikalną wartość osoby kochanej. 2. Miłość uznaje i próbuje wypełnić potrzeby osoby kochanej. 3. Miłość przebacza i zapomina niepowodzenia osoby kochanej. Jeżeli nam się nakazuje, abyśmy \"kochali bliźniego swego jak siebie samego\", to najprostszą implikacją tego przykazania jest następujący wniosek: cokolwiek czynilibyśmy naszemu bliźniemu, w pierwszej kolejności powinniśmy uczynić to sobie. Innymi słowy -- musisz obie osoby traktować jednakowo. Musisz kochać dwóch ludzi: siebie i swego bliźniego. Nie możesz kochać tylko jednego z nich. Chcąc zrozumieć, jak to wygląda w praktyce, wyobraź sobie, że jesteś osobą obcą, którą musisz naprawdę kochać. Stań obok i z pewnego oddalenia zapytaj siebie: czy rzeczywiście próbowałeś dostrzec i utwierdzić jego (twoją) bezwarunkową i niepowtarzalną wartość? Czy naprawdę liczysz się z jego (twoimi) potrzebami i czy starasz się je zaspokoić? Czy naprawdę mu (sobie) przebaczyłeś jego słabości i błędy? Rozważ to! Czy myślisz o nim równie dobrze i życzliwie, jak o tych ludziach w twoim życiu, których kochasz najbardziej? Czy dajesz mu tyle samo ciepła i zrozumienia, co im? Na zakończenie - jeden przykład. Powiedzmy, że ktoś prosi cię o przysługę. Miłość bezwzględnie nakazuje ci, abyś spełnił potrzebę przyjaciela, ale jest jeszcze ktoś inny , kogo musisz wysłuchać z uwagą: ty sam! Popatrzmy więc na twoje potrzeby. Jedną z podstawowych jest potrzeba wychodzenia ku innym ludziom z miłością. Na to, aby być kochanym, istnieje tylko jeden sposób: po prostu kochać innych. Jedynymi naprawdę szczęśliwymi ludźmi są ci, którzy znaleźli kogoś, kogo można kochać i do kogo można należeć. Możesz jednakże mieć i inne potrzeby, które trzeba rozważyć. Na przykład potrzeba odpoczynku, albo musisz wykonać jakieś pilne obowiązki itd. I może się tak złożyć, że przemyślawszy to wszystko, będziesz musiał odmówić prośbie przyjaciela. To wszystko nie jest zamykaniem się w sobie, ani narcyzmem. Jest to po prostu opis zrównoważonej miłości, otaczającej jednakową troską siebie i bliźniego. Owszem, ta równowaga może zostać zachwiana, gdy całe zainteresowanie będzie się skupiało wokół własnej osoby, lub też zostanie przesunięte ku bliźniemu. Jednak żadna z tych krańcowych postaw nie jest w stanie zapewnić człowieczeństwa. Żadna nie jest prawdziwą miłością. John Powell
  11. JODLA

    BIESIADA

    http://kingsize.wrzuta.pl/audio/2zphoOS7ie/halina_frackowiak_serca_gwiazd
  12. JODLA

    BIESIADA

    BIESIADNA FERAJNO Dedykuje Wam wiersz \"Na jesieni\" Na jesieni Coraz ciszej. Wrzesień! Wrzesień! Słońce rzuca blask z ukosa I dzień krótszy, chłodna rosa - Ha, i jesień - polska jesień! O, jesieni złota nasza! Tyś jak darów Boża czasza, Dziwnie mądra, pełna części I kojącej pełna treści... W pożegnaniu grają lasy Barw tysiącem, pełnych krasy; Wiosną łąki tu się tęczą, Starodrzewne lasy wieńczą Miedzią, złotem i rubinem, I szmaragdem, i bursztynem. Na jesieni świat się mieni I w dobrane gra kolory... (...) Wicenty Pol
  13. JODLA

    BIESIADA

    Kochane,tesknie i wyczekuje Was JARZEBINKO WIAZKU CYPRYSKU pod CYPRYSEM LESZCZYNKO DRZEWKO OLIWNE Pozdrawiam i zapraszam na BIESIADE
  14. JODLA

    BIESIADA

    Po przeczytaniu "Moniki,",,,,,,:D Maciej Silski » Póki jesteś Chłodno tak może widzę Ciebie już ostatni raz chodźmy stąd nie chcę wiedzieć że jutro Cię zabraknie tylko w taki dzień w mieście, gdzie od dawna zakazano łez znajdę Cię zanim będzie już za późno żeby śnić morza niewypowiedzianych słow dziś nie będzie żal póki jeszcze Twoje serce nie przestało dla mnie bić w Twoich oczach mam następny świt i więcej nie potrzeba mi nie zabierze tego nikt póki jesteś Ty zróbmy to drogą aż do nieba lub na samo dno chodźmy stąd tylko w taki dzień do stracenia nic zanim będzie już za późno żeby śnić i dowiem się, że to ostatni raz dziś nie będzie żal póki jeszcze Twoje serce nie przestało dla mnie bić w Twoich oczach mam następny świt i więcej nie potrzeba mi nie zabierze tego nikt póki wiem, że... ...nawet jeżeli wszystko kłamstwem jest proszę Cię okłamuj mnie póki jeszcze Twoje serce nie przestało dla mnie bić w Twoich oczach mam następny świt i więcej nie potrzeba mi nie zabierze tego nikt teraz wiem, że nie zabierze tego nikt póki jesteś
  15. JODLA

    BIESIADA

    53. Oparła się o umywalkę i spojrzała na siebie w lustrze. \'Powiem mu. Muszę mu powiedzieć o tym oszustwie. Nie mam innego wyjścia. Powiem mu o tym na koniec naszego spotkania\' - postanowiła. Ta decyzja wyraźnie jej ulżyła. Spokojnym krokiem wróciła do stolika. - Nie mam prawa cię o nic pytać - kontynuował Iwo po powrocie Moniki. - Ale dlaczego nie mieliście dzieci? - Mój mąż nie mógł być ojcem - odpowiedziała. - Może teraz dla odmiany opowiesz mi o sobie. Dlaczego się rozwiodłeś? Nic właściwie o tobie nie wiem - chciała zmienić temat, zyskać na czasie. - Moja historia jest banalna aż do bólu - zaczai bez oporów. - Kiedy się poznaliśmy, byłem żonaty, miałem dwójkę dzieci i morska karierę przed sobą. Kochałem swoją rodzinę. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. Jak każdy, kto spędza większość czasu poza domem, idealizowałem ich sobie. Oni mnie zresztą też. Spędzałem w domu dwa, trzy miesiące w roku. Zawsze wtedy było święto. Dzieci, obdarowywane prezentami, szalały z uciechy. Żona z dumą oprowadzała mnie po znajomych. Przypuszczam, iż głównie z tego powodu, że dobrze prezentowałem się w kapitańskim mundurze. Dom zawsze był pełen gości. Telefon dzwonił nieustannie. Trochę czasu musiałem poświęcić statkowi, a trochę na różne interesy zabezpieczające byt mojej rodzinie i już byłem znów na pokładzie, w drodze na kolejny paromiesięczny rejs. Wszystko wyglądało idealnie do czasu, kiedy morskie firmy zaczęły upadać i raptem znalazłem się na lądzie. Bez pracy. Nie martwiłem się tym zbytnio, bo finansowo byliśmy zabezpieczeni bardzo dobrze. Snułem plany pozostania na lądzie na stałe. I tu pojawił się problem. Okazało się, że nie mamy o czym z sobą rozmawiać. Dzieci, dorosłe już przecież, przyzwyczajone do życia beze mnie, zupełnie nie potrafiły zaakceptować mnie w roli ojca na stałe. Żonę zaczynały denerwować moje przyzwyczajenia. Ona też przywykła do życia beze mnie. Próbowaliśmy jakoś poukładać sobie wszystko na nowo, ale... Pewnego dnia spakowałem swoje rzeczy i postanowiłem się wyprowadzić. Nikt nie protestował. Moje odejście zostało przyjęte z wyraźną ulgą. Przyznam się, że ja też odetchnąłem. Wiedziałem, że w moim zawodzie to częste przypadki, nigdy jednak nie przypuszczałem, że mnie to też spotka. Teraz wiem, iż miłość i przyjaźń wymagają czasu i pielęgnacji. Trzeba zapracować sobie na wspomnienia, które pozwolą w przyszłości łagodzić kryzysy. cdn
  16. JODLA

    BIESIADA

    WITAJ BIESIADO WIERZBO GRAB Nie cierpie siwych wlosow .Absolutnie nie dopuszczam mysli,ze wyszlabym z taka glowa na ulice. Mysle,ze nie spojrzalabym nawet do lustra. Uwazam,ze na siwa glowe jestesmy jeszcze za mlode. Siwe wlosy postarzaja. Moja znajoma bardzo szybko osiwiala i postanowila nigdy nie siegac po farbe.Ma ladna twarz,piekne rysy,ale te wlosy?? Moze jak bede w wieku mojej mamy,zmienie zdanie? Chociaz watpie,,, No coz,na wszystko przychodzi czas,,,, Grabku,piosenka na czasie :D Pozdrawiam BIESIADE
  17. JODLA

    BIESIADA

    ZYCIE TO KROTKI SEN :D http://www.youtube.com/watch?v=BQdy6CzMoo8&mode=related&search=
  18. JODLA

    BIESIADA

    http://www.samre.info/wierszeglowna/innewierszemenu/pragnienie1/pragnienie1.jpg
  19. JODLA

    BIESIADA

    http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd10.htm Jarzebinko,Wiazku,[Grabku,Cyprysku,pod Cyprysem,Wierzbo,Leszczynko Milego weekendu :D
  20. JODLA

    BIESIADA

    52. Kelner ustawiał przystawki. Iwo nie zwracając na niego uwagi mówił: - Po naszym rozstaniu wypłynąłem w rejs. Kiedy dostałem list od ciebie, zaproponowałem alimenty i nic więcej. Jednak każdego dnia myślałem o tobie i naszym dziecku. Kiedy dojrzałem do tego, żeby zawiadomić cię, że chcę mieć to dziecko z tobą, ty przysłałaś mi wiadomość, że wychodzisz za mąż. I nic ode mnie nie chcesz. To był dla mnie cios. Pocieszyłaś się tak szybko. Trudno, pomyślałem, nie mam prawa ingerować w twoje życie. Wybrałaś. Ale martwiłem się o ciebie. Nie byłem tak zupełnie pewny czy to prawda, czy tylko napisałaś tak z powodu urażonej ambicji. Poprosiłem człowieka, żeby dyskretnie dowiedział się, jak naprawdę sobie radzisz. Poinformował mnie, iż naprawdę wyszłaś za mąż, a twój mąż dał naszemu synowi swoje nazwisko. Wtedy uznałem, że najlepsze co mogę zrobić to zniknąć z twojego życia na zawsze. Skoro byłaś szczęśliwa z innym - musiałem się z tym pogodzić. Sam sobie byłem winny. Zastanawiałem się wiele razy, czy gdybym od razu uznał dziecko, zgodziłabyś się na mnie poczekać. Ale już było za późno. Wysyłałem ci pieniądze. Tyle przynajmniej mogłem zrobić. Od czasu do czasu dowiadywałem się, co u ciebie. Nadal byłaś mężatka, nasz syn studentem. Nigdy nie poprosiłem o jego zdjęcie, nie chciałem. Wydawało mi się, iż łatwiej sobie z tym wszystkim poradzę nie wiedząc, jak on wygląda. Podobny do mnie? - spytał. - Nie - odparła Monika z trudem opanowując łzy. - Nie. Podobny jest do mnie. - To musi być przystojny chłopak - cicho powiedział Iwo. - Czy on wie.... - Nie - przerwała mu. - Jest przekonany, że to mój były mąż jest jego ojcem. - Twój mąż musi być wspaniałym facetem. - Pod tym względem tak - przyznała. - Mają z Maćkiem doskonały kontakt. Zawsze traktował go jak swego rodzonego syna. Rozwód nic nie zmienił. - Są prawdziwi mężczyźni na tym świecie - Iwo mówił najzupełniej poważnie. - Nigdy sobie nie wybaczyłem tego, jak się wtedy zachowałem. Jak łajdak. Jak ostatni łajdak. Myślałem o tym codziennie przez ostatnie dwadzieścia pięć lat. Nie proszę cię o wybaczenie - powiedział cicho. - Wiem, że to niemożliwe, ale chcę, żebyś wiedziała, iż troszczyłem się o ciebie. Dowiadywałem, czy niczego nie potrzebujesz. Byłem zawsze gotowy pospieszyć ci, wam poprawił się, z pomocą. Monika patrzyła w talerz, nie mając odwagi podnieść wzroku. Tego nie przewidziała. Czegoś takiego nie brała pod uwagę. Nie przypuszczała, że będą go dręczyć wyrzuty sumienia. \'Co ja najlepszego zrobiłam? \' - miała ochotę się rozpłakać. - Zaraz wrócę - powiedziała, szybko biegnąc do toalety. cdn
  21. JODLA

    BIESIADA

    51. - Zamówiłem stolik w restauracji u Wierzynka. Na szóstą - przerwał milczenie Iwo. - Naprawdę się cieszę że cię widzę. Spacerując rozmawiali o niczym. Wymieniali banalne uwagi, ale każde z nich myślało o czymś zupełnie innym. Monika otrząsnęła się z szoku. Teraz z przyjemnością opierała się na jego ramieniu i katem oka obserwowała wrażenie, jakie robił na mijanych kobietach. Żadna nie pozostawała obojętna na jego widok. Iwo prezentował się znakomicie. Nienagannie ubrany, wysoki, o wysportowanej sylwetce. Siwizna ładnie kontrastowała z jego opalenizną. W restauracji, kiedy już złożyli zamówienie u kelnera, Monika spytała: - Nadal pływasz? - Tak - uśmiechnął się. - To jedyne, co umiem. I jedyne, co kocham. Pływam, tyle że już nie na statkach handlowych. Teraz włóczę się na jachcie po Morzu Śródziemnym. Więcej dla przyjemności niż z konieczności. - Mieszkasz za granicą? - Większą część roku - wyjaśnił. - Mam mieszkanie w Gdańsku, ale właściwie mieszkam na stałe w Hiszpanii. - Co się sprowadziło do Krakowa? - dopytywała. - Nie uwierzysz, ale tylko ty - Iwo spoważniał. - Naprawdę. - Dawno chciałem się z tobą spotkać tyle, że brakowało mi odwagi. Niedawno dowiedziałem się, iż rozwiodłaś się z mężem, więc pomyślałem, że mogę się w końcu odważyć zaproponować spotkanie. - Dowiedziałeś się? Jak? - Monika - ujął ją za ręce. - Ja mam wyrzuty sumienia od ponad dwudziestu pięciu lat. Skrzywdziłem cię. Pamiętam o tym każdego dnia. I nie zachowałem się wtedy jak dżentelmen. Chciałem to jakoś naprawić już dawno temu - patrzył jej prosto w oczy - ale nie chciałem ci komplikować życia jeszcze bardziej. - Nie mówmy o tym - poprosiła. - Będziemy o tym mówić - nadal był poważny. - Po to tu przyjechałem. Muszę ci wytłumaczyć. Ja wiem - pocałował jej dłoń - że to już niczego nie zmieni, ale nie chcę, żebyś myślała o mnie jak o draniu bez serca. - Nigdy tak o tobie nie myślałam. - Szkoda, byłoby mi łatwiej - mruknął. - Bo byłem draniem. Zdaję sobie z tego sprawę. - Postawiłeś sprawę jasno - Monika najchętniej zapadłaby się pod ziemię. - Byłeś żonaty, nie ukrywałeś tego. Nadal jesteś? - Nie, już od paru lat nie. cdn
  22. JODLA

    BIESIADA

    WITAJ BIESIADO Absolutnie nie widac jesieni! Parno,upalnie,,,nie ma czym oddychac,,,,,. Posylam wam \"Zapach egzotyczny\" ZAPACH EGZOTYCZNY Kiedy w ciepły, jesienny wieczór przymknę oczy I wdycham zapach twego gorącego łona, Zjawia mi się kraina ta błogosławiona, Gdzie się słońce ogniste jednostajnie toczy. Natura na tej wyspie gnuśnej a uroczej Rodzi szczególne drzewa i owoców grona. Postawa mężczyzn siłą i wdziękiem znaczona, Wzrok kobiet cię niezwykłą szczerością zaskoczy. Woń twoja w błogie kraje wiedzie moje kroki, Oto las masztów, żagli w wycięciu zatoki Wypoczywa po drodze z dalekiego świata, A zapach, który szerzą tamaryszków drzewa, Unosząc się w powietrzu, wciąż do mnie dolata I z śpiewem marynarzy w mej duszy się zlewa. Charles Baudelain tłum. Jan Opęchowski Moze ktoras z biesiadowiczek zajrzy, tutaj,,? Pozdrawiam BIESIADE
  23. JODLA

    BIESIADA

    Dobranoc BIESIADO WIAZKU LESZCZYNKO I wszystkie biesadowiczki Ciemność nocą ogarnia całe niebo w towarzystwie blasku księżyca w gwiazdę spoglądam czarując mruga oświetla nadzieję w sercu zakwita uśmiech raduje widokiem swoim spada w lodowate dłonie ogrzewając myśli wypełnione szalonymi gorącymi marzeniami dając wiarę że warto uwierzyć oczekując jednego spełnienia. nn
  24. JODLA

    BIESIADA

    50. Rewelacyjna sukienka od Kasi wisiała na wieszaku. Monika wzięła prysznic i zawinięta w ręcznik przyglądała się swojej twarzy w lustrze. - Nie jest źle - mruknęła - choć mogłoby być lepiej. „No cóż, cudów już teraz nie zrobię, ale dobry makijaż zatuszuje to i owo - pomyślała sięgając po krem. - Tu trochę korektora pod oczy, tu trochę różu. W taki upał makijaż musi być bardzo delikatny”. Była gotowa na długo przed czasem. Nie mogła wysiedzieć w domu. Postanowiła wyjść wcześniej i przejść się trochę nad Wisłą, by uspokoić nerwy. Bo denerwowała się bardziej niż chciałaby przyznać sama przed sobą. „Nie ma czym się martwić - pocieszała się, wychodząc z domu. - Przyjechał i pojedzie. Znów zniknie na następne dwadzieścia pięć lat a może i na zawsze”. Fakt oszustwa nie dawał jej jednak spokoju. „Po co ja to zrobiłam? - po raz setny zadawała sobie to samo pytanie. - Po co napisałam mu wtedy, że spodziewam się jego dziecka? Liczyłam na to, że mimo wszystko rozwiedzie się z tamtą, żeby być ze mną? Ależ byłam głupia - robiła sobie wyrzuty. - No nic, teraz już przepadło. Może się nie wyda. Jak to powtarza Kasia, nie ma co rozpatrywać błędów przeszłości i wpadać z tego powodu w depresję. Co się stało, to już się stało i nic tego nie zmieni. A swoją drogą, ciekawe jak Iwo teraz wygląda? - skierowała myśli na inne tory. - Poznam go czy nie? A on mnie? Ależ to był przystojny mężczyzna! \' Spojrzała na zegarek. Do piątej miała jeszcze pół godziny. Usiadła na ławce skrytej pod ogromnym dębem. Wyjęła puderniczkę. Rzut oka w lusterko upewnił ją, że makijaż nie poniósł szwanku. Schowała puderniczkę i wyciągnęła paczkę papierosów. Z lubością zaciągnęła się dymem. Za pięć piąta wolnym krokiem ruszyła w stronę pomnika Mickiewicza. \'Jak my się znajdziemy w tym tłumie? - pomyślała z niepokojem. Stopnie wokół pomnika były oblężone przez młodych ludzi. Wokół turyści karmili gołębie. \'Obejdę pomnik dookoła\' - postanowiła. Zrobiła zaledwie parę kroków, kiedy wręcz zamarła. Naprzeciw niej szedł Iwo. Poznała go od razu. W ręce trzymał jedną pąsową różę i uśmiechał się do niej. Stała jak wmurowana. Nie mogła się ruszyć. \'To niemożliwe - ogarniała ją coraz większa panika - to niemożliwe. Niesprawiedliwe. On nie może tak wyglądać! Tak nie może wyglądać sześćdziesięcioletni mężczyzna! \' - Monika! - usłyszała jego głos. - Piękna jak zawsze Monika. Jesteś piękniejsza niż w moich marzeniach. Wręczył jej różę i czule ucałował dłoń. - Nie do wiary jak świetnie wyglądasz - komplementował. Ona nie mogła wydobyć z siebie głosu. - Tak bardzo się zestarzałem - dopytywał - że na mój widok rozczarowanie odebrało ci głos? Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami i z wysiłkiem powoli się opanowywała. \'Zestarzał, dobre sobie! \' - pomyślała, a głośno powiedziała: - Oboje się postarzeliśmy, ale tobie do twarzy z siwizną. Roześmiał się głośno. - Dzięki, moja droga, za szczerość. Staram się nie widzieć moich siwych skroni, ale masz rację tylko w jednym. Ja się zmieniłem - ty wcale. - Szarmancki jak zawsze. Moją siwiznę przykrywam farbą do włosów. - Nigdy w to nie uwierzę - Iwo wziął ją pod rękę. - Ciebie czas się nie ima. Bardzo się cieszę, że w końcu starczyło mi odwagi spotkać się z tobą - powiedział. - Przejdziemy się trochę? Nie byłem w Krakowie od lat. - Bardzo chętnie. Szli przez chwilę w milczeniu. cdn
  25. JODLA

    BIESIADA

    Witaj WIAZKU! Mowisz i masz,,,,:D 49. Kasia! - Monika aż podskoczyła z radości. - Halo! - zawołała radośnie. - Jak się masz? - Ja? Świetnie, mamo. A ty? - usłyszała w odpowiedzi - Maciek! Nie spodziewałam się ciebie. - A kogo? Jest ktoś, o kim nie wiem? - Nie, wiesz że nie. Po prostu byłam pewna, że to Kasia. - A to tylko ja - powiedział syn z udanym smutkiem w głosie. - No coś ty, synuś. Cieszę się, że dzwonisz. Mam nadzieję, że wszystko w porządku? - U nas tak. Przyjeżdżamy drugiego sierpnia. Mamo, jesteś zaproszona do rodziców Ani na dziesiątego, pamiętasz? - Pewnie, że pamiętam. - A czy my ci za bardzo nie skomplikujemy życia? - dopytywał Maciek. - Bo właśnie rozważamy możliwość wynajęcia czegoś dla nas. - Maciek, muszę ci coś powiedzieć. Mieszkanie jest dla was. To ja pomyślałam o czymś dla siebie i kupiłam sobie własne lokum. Właśnie kończę je urządzać. - Ależ mamo! - oburzenie w glosie syna było szczere. - Jak mogłaś. Bez uzgodnienia z nami? Tak sobie po prostu kupiłaś? To nie jest fair. - Synu, mieszkanie po ciotce Honoracie jest twoje, poza tym dla mnie jest za duże. Natomiast dla nas wszystkich za małe. Ja doskonale rozumiem, że młodzi powinni mieszkać sami. Też byłam młoda, zapewniam cię, chociaż może trudno ci w to uwierzyć. - Mamo, ty jesteś młoda - zaprotestował syn. - Tylko ja czuję się wobec ciebie nie w porządku. Wiem, ile włożyłaś serca, pracy i pieniędzy w to mieszkanie, więc... - Nie ma żadnych więc. Cała przyjemność po mojej stronie. Nie przesadzaj z tym moim ogromnym wkładem. Ania na pewno i tak poprzestawia wszystko po swojemu. - Skąd wiesz? Och, synuś! Każda kobieta zrobiłaby to samo. To naturalne. Nie ma o czym mówić. Jako matka cieszę się, że będziecie mieli własny kąt. - Kąt! Ładny kąt! Ponad stumetrowe mieszkanie. Wiesz, w jakim teraz mieszkamy? - Jesteście rozwojową rodziną, należy się wam - ucięła Monika. - Powiedz lepiej, o której mam się was spodziewać, to zrobię obiad lub kolację. - Damy ci znać. A gdzie będzie ta powitalna feta? - W twoim, w waszym mieszkaniu - śmiała się Monika. - Pozwolę sobie tam raz jeszcze pogospodarować. - Mamo, kochana jesteś. - Ty też. Monika skończyła układać książki. Przestawiła jeszcze kilka bibelotów, sprawdziła czy kwiatek ma dostatecznie mokrą ziemię. Nie było już nic więcej do zrobienia... - Chyba czas się szykować - spojrzała na zegarek. cdn
×