JODLA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JODLA
-
48. - Przecież o tobie mówię. W końcu to ty dotrzymujesz mi najczęściej towarzystwa. - Dzięki. Na randkę gotowa? - Jeśli chodzi o strój, to dzięki tobie tak. Jeśli chodzi o psychiczne przygotowanie, to jestem w trakcie. - Czasu masz nie za dużo. Dam ci radę - nie przejmuj się. Bądź sobą. Mało mów, dużo słuchaj. Daj mu szansę się wygadać, wtedy unikniesz kłopotliwych zwierzeń. A jakby co, zawsze możesz się wymówić migreną. - Mam wziąć sole trzeźwiące? - A co to by szkodziło - Kasia była w wyśmienitym nastroju. - W Krakowie to nawet wypada. Ładnie się pali w tym kominku - zauważyła. - Naprawdę przytulne to mieszkanko. Rozdział V Święto 22 lipca w tym roku wypadało w piątek, a to oznaczało długi weekend. Kraków nigdy nie narzekał na brak turystów, ale w takich szczególnych sytuacjach wręcz \"pękał w szwach\". Dzień był upalny. Monika stała przy oknie pijąc kawę i patrząc w bezchmurne niebo. - Dzień jak marzenie - westchnęła. Do spotkania z Iwo miała jeszcze mnóstwo czasu. Postanowiła dokończyć układanie książek na półkach. Musiała się czymś zająć. Planowane spotkanie wprawiało ją w nerwowy nastrój. Pytanie, czego on chce, spędzało jej sen z oczu. W dodatku nie było Kasi, jedynej osoby, z którą mogłaby porozmawiać o swoich obawach i która tak świetnie potrafiła rozpraszać lęki. Niestety, Kasia bawiła gdzieś we Włoszech. Monika spojrzała na leżący na stole telefon komórkowy. “Nie, nie będę jej głowy zawracać, niech ma te swoje wakacje” - pomyślała. Kasia tylko na pozór była taka rzeczowa i chłodna. W gruncie rzeczy też tęskniła za ciepłym domem i ukochanym mężczyzną. Tyle, że zawsze trafiała jak przysłowiową kulą w plot. Może tym razem jej się uda? Miała nadzieję Monika.Do Kasi była szczerze przywiązana i życzyła jej najlepiej. Z westchnieniem zabrała się do układania książek. Kończyła zapełniać trzecią półkę, kiedy zadzwonił telefon. cdn
-
47. Bardziej interesujące ma być wynagrodzenie - roześmiała się Monika. - Pojutrze jestem umówiona na negocjacje. - Trzymam kciuki. - Trzymaj. To leży w twoim interesie. Im więcej mi zapłacą, tym szybciej zwrócę ci dług. - Tym sobie głowy nie zawracaj. - Muszę, nie cierpię długów. - Monika, drobiazgami głowy sobie nie zawracaj. Poza tym mam świetny kontrakt z włoską firmą, zarobię sporo pieniędzy. Wyjeżdżam za dwa dni do Rzymu. Zostanę we Włoszech dłużej. Może nawet dwa tygodnie. Połączę przyjemne z pożytecznym, czyli biznes z wakacjami. - Z tym Włochem od późnych kolacji? - Z nim. Angelo ma na imię. - Jedź, należą ci się wakacje. - A tobie nie? - Nie w tym roku. Teraz muszę dopiąć kontrakt z Francuzami, potem wesele Maćka, a od września wracają moi uczniowie. Może w przyszłym roku. - Do szkoły nie wracasz? - Nie. Lubię uczyć w szkole, ale nie za te pieniądze, które mi oferują. Jako wolny strzelec zarabiam wielokrotnie więcej. I pracuję, kiedy mam na to ochotę. To też się liczy. - Kiedy masz ochotę mówisz? To bardzo chętna jesteś, bo tyrasz po dwanaście godzin. - Lubię to co robię. - Niech ci będzie. Ja też lubię to co robię. - I też tyrasz po dwanaście godzin - zrewanżowała się Monika. - Tyram, ale na przyjęciach, wyjazdach na pokazy mody... Z ludźmi się spotykam. A ty siedzisz większość czasu w domu, za towarzystwo mając komputer. Chyba ci kota chociaż kupię, żebyś miała kogoś żywego przy sobie. - Kota nie, jeśli już to gadającą papugę. - To jest pomysł. Pogadasz sobie z kimś. - Nauczę ją po francusku - zobowiązała się Monika. - Będziemy sobie konwersować jak kiedyś z ciotką Honoratą. - Dziwaczejesz - skwitowała Kasia. - Wcale nie - obraziła się Monika. - Po prostu z wiekiem coraz bardziej cenię sobie moje własne towarzystwo. To przyjemnie przebywać wciąż w towarzystwie inteligentnej osoby. - Mnie wykluczasz? - spytała Kasia. cdn
-
LESZCZYNKO__________dla CIEBIE dedykacja Zycie nasze przemija , czas nieublagalnie ucieka Przez cale zycie szukamy domu , swego skrycia Odrobiny pewnosci i sensu zycia Szukajac bezpieczenstwa i ludzkiego ciepla Nieskazitelnej szczerosci i wrazliwej milosci Ludzie szukaja drugiego serca , By sie zwracalo czuloscia i namietnoscia Tak naprawde czlowiek bez drugiego czlowieka jest nic nie wart, Przedstawiajac dla siebie duza wartosc Za ktora ponosza odpowiedzialnosc Dazymy do celu by spelnic swoje marzenia Odchodzimy daleko , odwracajac sie od przeszlosci Przestajemy tesknic , za tym co bylo , co sie juz skonczylo Obieramy sobie droge , tylko czy ta wlasciwa? Kazdy dzien ktory przezywamy jest specjalna okazja Podazajac ku celowi ranimy ludzi, Ci wyjda za mgly, nie beda nas dreczyc wspomnienia , Nie znikna w oka mgnienia Czasami nie wiedzac jak to boli , ile bolesci zadaja Lecz nie ma takiej rzeczy , by czlowiek nie przebaczyl , Bo istnieje w nas cierpliwosc , ktora szczyty zdobywa Te szczere intencje pokonuje nasze przyczyny obracajac w czyny Pamietaj ze przywracajac nadzieje , odwracasz cierpienie Wiec otworzcie szeroko oczy i spojrzcie przed siebie Patrzcie sercem i rozumem i miejcie nadzieje Niech jedno i drugie bedzie waszym znakiem i odroznieniem To nic ze nie ma nic idealnego Ze czasem lza spadnie , ale wciaz pamietajmy ze siebie mamy Nasze zycie wybredne sie staje ale szanujmy sie nawzajem Dzielmy sie lojalnoscia i miloscia Prawda tak blisko jest , trzeba ja brac Bo kiedy ucieknie nie bedzie juz nas Vivienn Pozdrawiam
-
WITAJ LESZCZYNKO Wypatrywalam Ciebie LESZCZYNKO od dawna :D Sprawilas nam wielka radosc.Dzisiaj pelnie samotny dyzur,,,ale mam nadzieje,ze ktos dolaczy do mnie. Nasze biesiadowiczki gdzies w plenerze,,,albo zapracowane,,,, Musze Ci LESZCZYNKO powiedziec,ze u nas mamy jeszcze taka piekna pogode i szkoda siedziec w murach. LESZCZYNKO znam Cie troche i z niecierpliwoscia bedziemy oczekiwac Twoich postow. Pozdrawiam Czestochowe Mam duzy sentyment do tego miasta. Tam spedzalam wakacje u dziadkow,,,i bardzo mile je wspominam. To z nimi tak czesto bywalam na Jasnej Gorze .Zatesknilam za latami w tym miescie.Byly niepowtarzalne,tak jak moi dziadkowie. Zycze milego wyjazdu! Milych wrazen! Szczesliwego powrotu:D Uwazaj na siebie :D Czekamy na CIEBIE! Przytulam i
-
-46. Nie myśl o tym. Płacił na dziecko, przestał, skoro dziecko się usamodzielniło i nigdy nie chciał być ojcem. Wszystko w porządku. - Nic nie jest w porządku. Po co ja brałam od niego te pieniądze? - Masz wyrzuty sumienia? Za późno. To już się stało. Facet nie zbiedniał, a dziecko przecież mogłoby być jego. - Ale nie jest. - Monika, nie myśl o tym. - Staram się. - Postaraj się bardziej. Przyjedzie, zobaczy, powspomina. Może pożałuje, że cię porzucił i wyjedzie - pocieszała przyjaciółka. - Ludzie na starość często robią takie rachunki sumienia. Wiesz, żałują straconych okazji. Zastanawiają się, co by było gdyby i takie tam. Nie rób tragedii z jednego spotkania. - Nie będę - obiecała Monika. - Masz rację. Zjemy obiad, powspominamy i znów zapomnimy o sobie. - No właśnie. Spakowana? - zmieniła temat Kasia. Prawie. - To znaczy? - Daj, skończymy pakować te pudła, żeby faceci mieli jutro co nosić. Maciek już wie, że się wyprowadzasz? - Nie. Dowie się jak przyjedzie. Teraz żyje jak w gorączce. Likwiduje tam swoje sprawy, drży na myśl o spotkaniu z teściami. Ślub ma się odbyć trydziestego sierpnia. Podobno już wybrali suknię ślubną w Londynie. Ma teraz tyle innych zajęć, że nie mam serca zawracać mu głowy. Będzie miał niespodziankę. - A ci teściowie to co? Nie lubią go? - Nie, tylko to tradycyjna rodzina. Górale. Trochę przypominają mi z jego opowieści moich rodziców. Ja też mam się do nich wybrać. Zaraz jak tylko przyjadą dzieci. - Będziesz miała gdzie jeździć na narty - dowcipkowała Kasia. - Kiedy ostatnio jeździłaś? - Przed rozwodem, parę lat temu. - To teraz będziesz miała okazję częściej. Górale to gościnny naród. Religijni i bardzo do rodziny przywiązani. - E tam, teściowie to problem Maćka. Jestem pewna, że da sobie z nimi radę. - A ty dasz sobie rade jutro? - spytała Kasia. - Ja do wieczora nie będę mogła ci pomóc. - Nie przejmuj się, będę miała dwóch osiłków do pomocy. Jak przyjedziesz z kolacją, wszystko już będzie na swoim miejscu. - Trzymam cię za słowo. - Świetnie się urządziłaś - chwaliła Kasia. - I rzeczywiście to bardzo spokojna dzielnica. Cicho tu jak na wsi. - Większość mieszkańców to emeryci, jak zdążyłam się zorientować. Mili ludzie, mieszkają tu od lat, wszyscy się znają. - Czyli bezpiecznie - podsumowała Kasia. - Zobaczysz za parę dni, jak już poustawiam wszystkie drobiazgi, kwiatki, powieszę obrazy... - Monika była pełna entuzjazmu. - Obrazy? Chyba obraz, bo ja nie widzę tu więcej miejsca niż na jeden - Kasia była sceptyczna. - Nie bądź złośliwa. Ja wiem, że to nie mieszkanie w kamienicy ani twój dom o powierzchni trzystu osiemdziesięciu metrów kwadratowych, ale zobaczysz. Małe bywa piękne. - Bywa - przytaknęła Kasia. - No nic, mam nadzieję, że wkrótce zamienisz to na coś większego. - Nie chcę nic większego - zaprotestowała Monika. - Ale, ale, wypijmy za dobrą wiadomość. - Jaką? - Dostałam propozycję od mojej francuskiej firmy. Nie tylko na dalsze tłumaczenia dokumentów, ale też zorganizowania kursu francuskiego dla pracowników. - To interesujące. cdn
-
Pozdrawiam Was kochane biesiadniczki! JARZEBINKO________tesknimy za Toba CYPRYSKU_____odpisalam,,,i oczekujemy CIEBIE. WIAZKU________skontaktuj sie ze mana. POD CYPRYSEM_________CYPRYSKU_2--wiem,ze jestes taka zabiegana,mimo to,z niecierpliwoscia czekam na Twoje cudowne posty. GRABKU_____w miare mozliwosci ,,,,przybywaj. WIERZBKO_____zbliza sie weekend,to moze zahaczysz o biesiade? DRZEWKO OLIWNE_____zapraszamy Pozdrawiam wszystkie
-
Zostawiam WAM jesienne marzenie,,,:D Marzenie Na końcu alei złotych kasztanów stoi ubrana w promień słońca nieznana a może zapomniana nieodgadniony grymas cień palczasty liścia boisz się nieznane intryguje podnieca pastelami scala emocje jaskrawe nieznane boli nijako patrzy analizuje jest... w otokach szarych tych co po niebie płyną odchodzi szepcząc tylko BYŁAM NADZIEJĄ Jutro znów wyjdzie ostre jesienne słońce! Agata Darowska
-
Rany,,,jak ja pisze! Chyba jeszcze sie nie rozbudzilam,,, wyjatkowo,szczesliwa.biesiadniczki,odskocznie,,,sorry. Ciekawa jestem,czy po drodze znow jakas literka nie oderwie sie i nie poleci w przestrzen,,,
-
WITAJ BIESIADO! Spalam dzisiaj wyjatkow dlugo.A tuz przed obudzeniem____sen,,,ale niezbyt radosny.Nie znam sie na snach. Jestem taka sczesliwa,ze przybywaja do nas biesiadowiczki. Biesiada ma byc oskocznia od smuteczkow,trudow codziennego dnia. I taka jest,,,,wiec dlatego z mila checia przebywam na niej. Dzisiaj dedykuje Wam kochane \"Bede czekal\".I czekam na Was. Zapraszam na BIESIADE! Będę czekał Będę czekał na Ciebie Pod drewnianym krzyżem W słońcu bukowej puszczy Na wzgórzach wspomnień O straconym szczęściu Będę czekał na Ciebie Jak omszony głaz zastygły Wśród myśli splecionych Mocą wiary w nieuniknione Przyjdziesz przecież i wypełni się los Odciśnięty we mnie niegdyś Promieniem wschodzącego słońca Zapachem wiosennej trawy Dotykiem motyla Spojrzysz na mnie... jak wtedy I nie będziesz się wahać I zostaniesz już we mnie Na zawsze Boleslaw Lucki Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
Zapomnialabym o spotkaniu z Monika przy porannej kawce:D 45. Kasia wstała z krzesła. - Po południu będę wolna, może ci w czymś pomoc? - Zawsze możesz wesprzeć mnie moralnie - powiedziała Monika. - Wesprę - obiecała Kasia. - I tę kieckę ci podrzucę. Musisz jakoś wyglądać na tej randce. Niezależnie od tego jak on wygląda. - Nie będę się stroić. - Będziesz. Kobieta zawsze lepiej się czuje, kiedy wie, że dobrze wygląda. Do jutra. Monika zrezygnowana patrzyła na stojące wszędzie kartony. - Ludzie jakoś to robią - westchnęła - to chyba i ja przeżyję tę przeprowadzkę. Nalała sobie kieliszek koniaku i usiadła w ulubionym fotelu. - Ciebie też już nie będę miała - pogłaskała mebel. - Ktoś inny będzie cię teraz wysiadywał. A może cię wezmę? Zaraz. Koło kominka byłoby wspaniałe miejsce dla ciebie. Zmieścisz się chyba. Nie potrzebuję stołu na sześć osób. Jakby tak mały stół, bokiem do ściany, dwa krzesła i regały na książki... Tak, wezmę cię - postanowiła. - Jutro jadę po meble. Musisz się zmieścić. - Kasia, nie uwierzysz - Monika była podekscytowana. - Wszystko kupiłam w IKEI. - Wszystko to brzmi groźnie, tych parę sprzętów do nowego mieszkania. - Oprócz biurka biorę ten fotel - Monika nie zwracała uwagi na przyjaciółkę. - Jutro od rana jestem u siebie. Najpierw przywieziemy te kartony, biurko i fotel stąd, potem dowiozą nam z IKEI resztę. Panowie obiecali wszystko poskładać. Jak dobrze pójdzie, pojutrze będę zagospodarowana. - Masz tempo - z uznaniem stwierdziła Kasia. - Pogratulować. Rozumiem, że jutro wieczorem robimy parapetówkę? - Robimy - przytaknęła Monika. - Robimy wieczorem. Napalę w kominku. - Ciepło przecież. - Pootwieramy okna, a w kominku musi się palić. - No skoro musi... A masz drzewo? - Trochę mam w piwnicy, na jutro starczy. - Ja przyniosę prowiant i napoje - zaofiarowała się Kasia. - Napoje mam. Zawartość barku zabieram - roześmiała się Monika. - Ale coś do jedzenia przynieś. Nie wiem, czy będę miała czas, żeby cokolwiek kupić. - Zamówię kolację - obiecała Kasia. - A teraz zobacz - wyciągnęła z torby sukienkę. - To ta? - Monika nie potrafiła ukryć rozczarowania. - Ta. Nie grymaś, tylko ją załóż. Ta kiecka robi wrażenie dopiero na ciele. Monika bez przekonania poszła się przebrać. - Nie do wiary! - wykrzyknęła po chwili. - To niewiarygodne! - Mówiłam! Mówiłam! Cudo nie kiecka. Ten, kto ją zaprojektował i uszył wart jest Nobla. - Wart! Ale leży! Jak druga skóra. - Znalazłam ją - nie uwierzysz - w worku z używanymi rzeczami. Nowa, z metką - pocieszyła. - Ktoś się na niej nie poznał. Czasem przeglądam w zaprzyjaźnionej hurtowni używane rzeczy. Rzadko, ale zdarzają się skarby jak to. Surowy jedwab. Na wieszaku jak zwykła kiecka. Jak ubierzesz - cudo. Sobie bym zostawiła, ale mnie w tym piaskowym kolorze nie do twarzy. Za to tobie - świetnie. Skromnie, a elegancko. Klasa - cmoknęła z zachwytu. - Akurat na tę twoją randkę. Jak facet ma jakieś pojęcie o elegancji kobiet - oszaleje. - Pojęcie to on miał - potwierdziła Monika. Myślisz, że zachwyci się kiecką? - Zachwyci się tobą w tej kiecce - sprostowała Kasia. - Do diabła, przecież nie chcę go uwodzić - zdenerwowała się Monika. - A jak zapyta o Maćka? - Na pewno zapyta - stwierdziła Kasia. - Powiesz mu po prostu, że Maciek uważa Jana za ojca i nie chciałabyś rujnować mu życia. Zresztą, nie sądzę, żeby się przy tym upierał - bagatelizowała Kasia. - Ciebie chce zobaczyć. Uspokoić wyrzuty sumienia, że sobie dobrze poradziłaś. On też na pewno nie chce mieć komplikacji. - Mam nadzieję. cdn
-
Juz po polnocy,wiec cichutko skradam sie do moejgo wygodnego lozeczka,,, Sennie mi Sennie mi opatulona w ciepły kocyk utkany nićmi spragnionej czułości śpię a DUSZA ma błądzi ,,,,, Ja śpię, ale moje serce czuwa. Ktos puka do mych drzwi. Agata Darowska Dobranoc i dzien dobry czytajacym! nas :D Pozdrawiam biesiadna ferajne
-
NIC SIE NIE STALO... Zobacz nic sie nie stalo nie zawalil sie swiat wpadl tylko przez okno wiatr i pocalunek skradl zobacz nic sie nie stalo wiatr nie przewrócil kwiatów w wazonienie rozlal mleka zawrócil w glowie i pedzi dalej...jak czas ...ucieka. Wieslawa
-
No wreszcie WIAZKU jestes,,,,:D Witaj na naszej BIESIADZIE Tak to prawda,ze nie chowamy dzieci dla siebie.Nie da sie ich przywiazac.Musza zyc wlasnym doroslym zyciem,co nie znaczy,ze zapomna o nas.Im mniej bedziemy je obarczac wlasnymi troskami,ingerowac w ich zycie,tym bardziej ta wiez bedzie miedzy nami silniejsza. I prosze,nocna rozmowa matki z corka tak wiele wniosla optymizmu. Jestem za rozmowami.Nalezy tez nauczyc sie sluchac,co maja nam do powiedzenia nasze dzieci.Maja prawo miec wlasne zdanie.Szanujmy je,jesli chcemy,by szanowano nasze. Sluzmy rada i pomoca ,jesli beda tego od nas oczekiwac. Prawda,ze tak niewiele potrzeba ,aby uzdrowic relacje corki z matka,,,,? Ciesze sie,ze doszlo do tej rozmowy i pewnie nie jedna,a tysiace przed nimi.Przeciez sa sobie tak bliskie.Kochaja sie Piekny wiersz.Dziekuje. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!
-
Na specjalnie zyczenie,,,: - 44. Ale ja nie chcę się już niczego pozbywać. Po śmierci ciotki wyrzuciłam mnóstwo nagromadzonych przez nią gratów. Teraz zostały już tylko potrzebne rzeczy. - Widzę właśnie. No nic, synowa na pewno zrobi porządki po swojemu. - Myślisz? - Wiem - szepnęła Kasia tajemniczo. - Ale ty się już tym nie przejmuj. Nie twój problem. - Zapełniłam te dwa pawlacze w przedpokoju - zwierzyła się Monika. - Chyba synowa pozwoli mi przetrzymać tam moje rzeczy? - Bądźmy dobrej myśli, a co poza tym? Ten twój kochanek sprzed ćwierćwiecza nie dawał znaku życia? - Dawał. Dzisiaj dał. - Oooo! I nic nie mówisz? - Kasia patrzyła z wyrzutem na przyjaciółkę. - Mówię, właśnie mówię. Mamy randkę dwudziestego drugiego lipca o piątej po południu pod Adasiem. - Jak romantycznie. Pod Adasiem umawiają się zakochani. - Daj spokój! Ja myślę, że jego intencje są mniej romantyczne. - Zostawia sobie możliwość ucieczki na twój widok? Boi się, że na randkę przyjdzie gruba baba z wąsem i wtedy on czmychnie niezauważony? - śmiała się Kasia. - Tak myślę. Dwadzieścia pięć lat to szmat czasu. Skąd on może wiedzieć, jak wyglądam? - A on co? Odmłodniał o te dwadzieścia pięć lat? - oburzyła się Kasia. - Sześćdziesięcioletni facet to przecież dziadek. Pewnie ma obwisły brzuch i prostatę. - Może ma. Jaki to był przystojny mężczyzna! W życiu takiego drugiego nie spotkałam - wyrwało się Monice. Był, dobrze powiedziałaś. Był przystojny. No, ale czasem rzeczywiście zdarzają się faceci którzy starzeją się z klasą. Taki Clint Eastwood na przykład. Ja go wolę takiego, jakim jest teraz niż dwadzieścia pięć lat temu. Jemu wiek dodaje męskiego wdzięku. - Jemu tak - zgodziła się Monika. - Ale weź Olbrychskiego. Kiedyś to był facet, a spójrz teraz. Ruina. Wrak. - To co, zakładamy się? - roześmiała się Kasia. - O co? - O to jak ten twój amant się starzeje. Opcja Clinta czy Daniela? Co obstawiasz? - Nie wiem, chyba wolałabym opcję Daniela - westchnęła Monika. - Źle mu życzysz czy boisz się zakochać ponownie? - Ijedno, i drugie. A właściwie, jakie to ma znaczenie? - Może nie ma, może ma. Idę, mam jutro od rana urwanie głowy. cdn
-
WITAJ BIESIADO Alez piekne wiersze,,,,, Przepiekne GRABKU Dziekuje! Pod CYPRYSEM___prosze,napisz do mnie e-mail,jesli jestes tym CYPRYSKIEM,o ktorym mysle. Dziekuje:D Specjalna dedykacja dla biesiadowiczek,,,,, "Przyjdę do Ciebie" Przyjdę do Ciebie deszczu kropelkami Pogodą mglistą, tęczy kolorami Promykiem słońca, co włosy Twe pieści Radością, co w Twych oczach się mieści Przyjdę do Ciebie nocą, gwiazdą lśniącą Aurą letnią, która tak niezmiernie jest gorącą Pachnącym wiatrem popieszczę zmysły Twoje Moim ciepłem, sercem, miłością Cię upoję Przyjdę do Ciebie jesienią ciepłą, złotą Wonią żywiczną lasów, miłości ochotą Pąkami kwiatów, co wiosny czekają Ptakami, co ranek swym śpiewem witają Przyjdę do Ciebie zimowym dniem Płatkami śniegu, słodkim, miłym snem Skrzypiec muzyką, dźwiękiem pianina Smakiem owocu, kieliszkiem wina Przyjdę do Ciebie zabrać żale, smutki Usunę z życia nieszczęścia wszelkie skutki Będę Twe życie smętne rozweselać I wiem, że zacznie sensu nabierać Autor nieznany Pozdrawiam BIESIADE!
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3532372&start=600
-
JARZEBINKO! Myslami jestesmy z Toba WIAZKU____prosze,,,,napisz cos GRABKU_____moze piekny wiersz? WIERZBKO______zajrzyj do nas
-
Biesiadowiczki! Zostawiam kolejny odcinek do poczytania,,,,Do zobaczenia wieczorkiem .Pa 43. Iwo dawno się już rozłączył, a ona wciąż stała zamyślona ze słuchawką w ręce. „Dwudziestego drugiego to za tydzień - pomyślała. - Po co on chce się ze mną spotkać? Całe szczęście, że Maciek nadal za granicą. Ale Maćka chyba nie będzie chciał widzieć. O Boże! Mam nadzieję, że nie”. Z furią zabrała się do układania rzeczy. W kartony wkładała to, co na pewno chce zabrać do nowego mieszkania, na stertę obok to wszystko, co miało być odłożone na potem. Spojrzała na piętrzącą się górę rzeczy całkiem dobrych, które naprawdę szkoda wyrzucić. „I co ja mam z tym zrobić? - zastanawiała się. Po chwili wpadła na pomysł. Ze schowka wyciągnęła drabinę. W przedpokoju były pod sufitem dwa ogromne pawlacze. Puste, bo po śmierci ciotki powyrzucała stamtąd zbierane latami graty. \'Tutaj przechowam to, czego nie mogę zabrać - postanowiła. - Maciek nie powinien mieć nic przeciwko temu\'. Zaczęła przenosić i układać odłożone rzeczy. Po trzech godzinach pracy, wspinania się po drabinie, nurkowania w schowkach, przekładania tych samych rzeczy w tą i z powrotem, przestraszyła się na widok swojego odbicia w lustrze. Włosy potargane, twarz błyszcząca od potu, rozmazane resztki makijażu. Otarła twarz wierzchem dłoni. - A niech tam - zdecydowała - skoro tak, to spakuję jeszcze te naczynia, które zabiorę. W przepastnym kredensie była zastawa dla pułku wojska. Po ciotce Honoracie, po jej rodzicach i te, które sama kupowała przez te wszystkie lata. Stała przez chwilę niezdecydowana, co chce zabrać. Złożyła następny karton, przygotowała stos gazet. \'Wezmę te kamionkowe - podjęła decyzje - do tamtego mieszkania będą bardziej pasowały od zabytkowej porcelany\'. Zaczęła ostrożnie przekładać talerze, owijając kubki w papier. \'Ten serwis do kawy też zabiorę - postanowiła. - Lubię te filiżanki\'. Zapełniała już trzeci karton, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzała na zegar. Północ. Kto to może być o tej porze? Ostrożnie uchyliła drzwi. - Kaśka, co się stało? - To ja się pytam, co się dzieje. Przejeżdżam, patrzę, a twoje mieszkanie oświetlone, zasłony odsunięte. Przyjęcie wydajesz i nie zawiadomiłaś mnie o tym? - dopytywała Kasia. - Przyjęcia nie wydaję - mruknęła Monika. - Ale, jak widzisz, świetnie się bawię - wskazała na kartony. - Pakuję się. - Właśnie widzę. I gdzie ty chcesz to wszystko zabrać? Do tej twojej dziupli? - To nie tak dużo - usprawiedliwiała się Monika. - Większość zostawiam. Biorę tylko najpotrzebniejsze rzeczy. - Kiedy przyjeżdża Maciek? - Drugiego sierpnia. - To masz czas. - Mam, ale chcę być już u siebie, zanim oni się tu zjawi. Ale co ty robisz o północy tutaj? - spytała Monika. - Byłam na kolacji z takim jednym Włochem, a potem wpadłam jeszcze do sklepu, bo przypomniałam sobie, że muszę na jutro mieć dokumenty do skarbowego. No i właśnie wracałam do domu. - Może głodna jesteś? - zapytała Monika. - O tej porze? - Ja bym chyba coś zjadła - Monika dopiero teraz poczuła głód. Kasia przyjrzała jej się z uśmiechem. - Długo tak się pakujesz? - Zaczęłam po czwartej. - No, to chyba coś zjemy - zdecydowała Kasia. - Ale ty może weź najpierw prysznic, wyglądasz strasznie. - Dzięki, zawsze wiesz jak człowieka pocieszyć - Monika bez słowa poszła do łazienki. Siedziały przy stole z apetytem pałaszując kanapki. - Mam pojutrze umówiony samochód i dwóch ludzi - mówiła Monika. - Jeszcze tylko muszę odłożyć książki, które chcę zabrać. Oni przywiozą więcej kartonów. Strasznie człowiek obrasta w rzeczy - poskarżyła się. - Skąd tego tyle? Zabieram może piątą część tego, co chciałabym zabrać, a sama zobacz, ile tego jest. - Przeprowadzki mają jedną dobrą stronę - wtrąciła Kasia - pozbędziesz się mnóstwa niepotrzebnych rzeczy przy okazji. cdn
-
42. - Przeprowadzka gorsza od pożaru - mruczała Monika, wyrzucając z szaf swoje ubrania. - Niemożliwe, żeby tego było tyle. To wręcz nie do wiary. Jak ja to zabiorę z sobą i gdzie to pomieszczę? Matko jedyna - załamywała ręce - może troche powyrzucać? Oddać komuś? Ale to takie dobre rzeczy! Moda ma tendencje do powtarzania się, kiedyś na pewno to wszystko mi się przyda. Tylko co ja mam z tym zrobić teraz? - stała w środku bałaganu z bezradnym wyrazem twarzy. Dźwięk telefonu nie zrobił na niej wrażenia. - Niech dzwoni - machnęła ręka. Telefon jakby zrozumiał i mając takie przyzwolenie, dzwonił natarczywie. - A niech cię, kimkolwiek jesteś! - Monika odkopała aparat spod warstwy ciuchów. - Haloo! - rzuciła nieprzyjemnym tonem. - Przeszkadzam? - głos po drugiej stronie zdawał się nie przejmować jej nastrojem. - Iwo! Nie, a właściwie tak. Nie szkodzi - plątała się w wyjaśnieniach - Miło, że poznajesz mój głos. Pamiętasz o naszej randce? - To aktualne? - odpowiedziała pytaniem. - Jak najbardziej. Dwudziestego drugiego lipca. Proponuję five o\'clock czyli o piątej po południu. Monika, jesteś tam? - dopytywał Iwo zaniepokojony przedłużającą się ciszą. - Hmm, tak, dobrze, o piątej. - Czy mogę też zaproponować miejsce spotkania czy może wolisz sama zadecydować? Monika milczała. - No dobrze - roześmiał się. - Widzę, że pozwalasz mi wybrać miejsce spotkania. Co powiesz na randkę pod pomnikiem Mickiewicza? Romantyczny spacer a potem kolacja przy świecach? - Dobrze - zgodziła się bez wahania. - Zapamiętasz czy mam ci jeszcze przypomnieć? - kpił sobie z niej w żywe oczy. - Zapamiętam - odparła, jakby tego nie zauważyła. - Do zobaczenia. - Monika, czy wszystko u ciebie w porządku? - głos Iwo zmienił się w jednej sekundzie. Teraz wydawał się być zatroskany. - Może moja propozycja komplikuje ci jakieś dawniejsze plany? - Nie, nie - zaprzeczyła. - U mnie wszystko w porządku. Spotkam się z tobą dwudziestego drugiego lipca z przyjemnością. To do zobaczenia, będziemy mieli - mam nadzieję - dość czasu, żeby sobie opowiedzieć co słychać. cdn
-
WITAJ BIESIADO! Pod Cyprysem___________hmmmm,kim jestes? Nic nie rozumiem,,,, Chyba nie doczytalas sie,jakie sa tu przyjete zasady? Na BIESIADZIE przestrzegamy je wszyscy!Nie ma zadnych wyjatkow! Przyznaje,ze Twoj horoskop jest ciekawy i piekny wiersz.Mimo to,ponawiam moje wczesniejsze pytanie.Dla przezornosci,,,,:D Pozdrawiam BIESIADE! czesc]
-
Przeciez jesien za oknem,,,,, SZARY ŚWIAT W ODCIENIACH ŻÓŁCI I ZIELENI czerwień liści mieni się żółcią zielonością dostojnie układa pióropusz ukazując wdzięk konarów dotykam oddechem jednego z nich ucieka spogląda nieufnie – ukradkiem przepełniony ciekawością błękitu moich oczu trąca mnie zalotnie figlarnie otulony rosą ukazując czerwień swych ust gdzieś z tylu chowa zieleń nadziei nieśmiało podając mi ją bukiecie. Agata Darowska
-
KOCHANE BIESIADOWICZKI! Gdzie jestescie? Wygladam Was i recytuje Wam \"Przyjaciela\" Przetrzymasz wszystko____z PRZYJACIELEM, jesli nawet nie moze on uczynic wiecej niz uwaznie Cie wysluchac czy potrzymac za reke. PRZYJACIEL jest w Twoim zyciu jak chleb i wino____prawdziwym dobrodziejstwem. PRZYJACIEL jest w Twoim zyciu pociecha w niedoli. PRZYJACIEL da Ci odczuc prawdziwa ludzka dobroc, a Ty doswiadczysz w niej znaku Bozej dobroci. Najbardziej kompetentna odpowiedz biura pomocy socjalnej, najszczersza pomoc pracownika socjalnego nie znaczy dla czlowieka w niedoli tyle, ile zwykly gest,serdeczne slowo przyjaciela. Dlaczego mezczyzna przy telefonie powiedzial: \"Jestem zrozpaczony. Nie chce juz zyc.Wszystkie oszczednosci dostali psychiatrzy i aptekarze za tabletki, a gdy sie skonczyly,wszystko jest znowu tak samo\". I kobieta:Skoncze ze soba.Mam czworke dzieci. Mam wszystko,niczego mi nie brakuje.Ale mam dosyc zycia\". Czyzby nie bylo przyjaciela,przyjaciolki, ktorzy mogli im dac odrobine poczucia bezpieczenstwa, gdy w ich swiecie wszystko sie zachwialo? Ludzie staja sie ofiara zanieczyszczenia srodowiska psychicznego. Nie da sie wszystkiego zalatwic wylacznie za pomoca pigulek i psychiatrow. Tym , co ludziom potrzebne,jest ZWYKLA BLISKOSC I DOBROC, PRZYJAZN___-w ktorej znajda poczucie bezpieczenstwa. ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, ,,,,,,,,,,,,Phil Bosmans Hi hi siedze tu i pelnie dyzur :D Czekam na Was! JARZEBINKO WIAZKU GRABIKU WIERZBKO OLIWNE DRZEWKO CYPRYSKU Bardzo tesknie za Wami.Caluje i pozdrawiam kazda z osobna. Z przyjacielskim pozdrowieniem!!!
-
Witaj GRABKU! Posluchaj opowiesci Moniki :D Biesiadowiczki___________kolejny odcinek 41. - O, nie, skoro to jedyna pamiątka, ma zostać. Rodzina została wyeksmitowana - kontynuowała Monika. - Ten mebel był ich jedyną pamiątką po dawnych, lepszych czasach. I ostrzeżeniem, żeby następne pokolenia nie powtarzały błędów dziadka. Rzecz się działa jeszcze przed pierwszą wojną światową. Wojna uratowała rodzinę ojca od całkowitej nędzy. Syn tego zmarłego utracjusza, mój pradziadek wsławił się czynami bohaterskimi i z wojny wrócił w stopniu pułkownika. Zrobił karierę w armii. Wyposażył dwie siostry, brata posłał na studia. Był na dobrej drodze do odbudowania rodzinnego majątku i prestiżu kiedy wybuchła druga wojna. Było różnie, ale mebel przetrwał. Rodzina też. Tylko majątku już nikomu nie udało się odbudować. Mój ojciec, spadkobierca tradycji i biurka, nie miał determinacji dziadka. Zadowalał się tym, co miał. Ciotka Honorata, jego siostra, jako stara panna nie miała szans. Tak więc z całej dawnej świetności tylko ten mebel przetrwał w dobrej kondycji. Legenda rodzinna mówi, że przy tym biurku właśnie ktoś z rodziny wpadnie na pomysł, jak odbudować świetność rodu. Nie mam pojęcia, na czym miałoby to polegać, ojciec jednak był przekonany, iż kiedyś taki dzień nadejdzie. Domyślam się, że marzył o tym, iż to jego syn okaże się tym zbawcą rodziny. Tyle, że nie miał syna tylko mnie. To biurko było jak święta relikwia. W jego szufladach ojciec trzymał najważniejsze dokumenty, zasiadał przy nim rzadko. Matka polerowała, chuchała na mebel, mnie długo nie wolno go było nawet dotknąć. Kiedyś zaproponowałam, iż będę przy nim odrabiać lekcje ale spotkałam się że stanowczym sprzeciwem. Dopiero po śmierci rodziców odważyłam się z niego korzystać. To bardzo wygodny mebel do pracy. - Zaczynam rozumieć, skąd u ciebie te geny niegrzecznej dziewczynki. Po pradziadku, świeć panie nad jego duszą. Monika, zacznij pisać powieści, siedząc przy tym biurku. Może zrobisz oszałamiająca karierę I spełni się proroctwo? - Ja? Żartujesz, prędzej Maciek zrobi światową karierę. - To zostaw mebel Maćkowi. - Zostawię, ale nie teraz. To najcenniejsza pamiątka, jaką mam. Poza tym przyzwyczaiłam się do tego biurka. Dobrze mi się przy nim pracuje. Maciek dostanie go w spadku. Wiesz, jak się tak zastanawiam nad urządzeniem mojego nowego mieszkania, to myślę, że do nowoczesnych mebli - nawet z IKEI - jeden staroć będzie idealnie pasował. Na zasadzie kontrastu. A Maciek ma całe mieszkanie w antykach. - Też prawda - przytaknęła Kasia. cdn
-
\"Czyż nie lepszy byłby nasz świat, Gdyby słyszeć od spotkanych osób: Wiem o tobie coś dobrego, I widzianym być w ten właśnie sposób? Czyż nie byłoby cudownie, Gdyby dłoń napotkanego Niosła z sobą zapewnienie: Wiem o tobie coś dobrego? Czyż nie byłoby szczęśliwiej, Gdyby dobro, które jest w nas Było rzeczą, tą jedyną, Pamiętaną w każdy czas? Czyż nic słodsze dni byłyby, Gdyby sławić dobroć znaną? Wszak jej tyle jest na świecie, Nawet w wadach, jakie mamy. Czy nie warto by spróbować Tak o innych myśleć sobie: Ty znasz jakieś dobro we mnie, Ja znam jakieś dobro w tobie? \" - Anonim PS.Podlosc ludzka nie zna granic! Nie mam dostepu do drugiego topiku! Skopiowana informacja! Bł±d: brak dostępu do bazy danych. Spróbuj ponownie za chwilę.
-
GRABIKU___masz racje,razem jest lepiej :D ,,,,,POZOSTAC MLODYM Mlody czy stary____to nie sprawa lat. Sa mlodzi ludzie,ktorzy wygladaja strasznie staro, i starzy o czarujacej mlodzienczosci. Jestes mlody, dopoki nie sadzisz,ze wszystko wiesz; dopoki masz poczucie humoru; dopoki jestes wesoly i potrafisz sie dziwic, ze odkrywasz cos nowego. Jestes stary, jesli boisz sie wszelkich nowosci; jesli poruszasz sie tylko utartymi drogami; jesli zadowalasz sie uniwersalnymi sadami; jesli wszystko kreci sie wokol ciebie; jesli mowisz zawsze tylko o sobie. Jestes jednak mlody,swiezy i szczesliwy, jesli jestes otwarty na nowosci, jesli pragniesz rzeczy wyzszych; jesli jestes skory pomagac innym; jesli pozostaniesz zwyczajnym czlowiekiem, ktory zawsze czegos sie jeszcze uczy. Sprobuj pozostac mlodym i zarazic innych swa radoscia i optymizmem. Wtedy takze stary zardzewialy swiat wokol ciebie znow bedzie mlody i pelen zapalu. ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,Phil Brosmans Pozdrawiam biesadowiczki