JODLA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JODLA
-
ANNA GERMAN_____GRECKIE WINO,,,, http://www.youtube.com/watch?v=6Fuc20fzd-k&NR=1
-
ANNA GERMAN http://www.youtube.com/watch?v=X0CU3GTdK90
-
» Ewa Bem » Moje serce, to jest muzyk ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, Świat wokół mnie wie, czego chce i radzi mi nie raz: plan jakiś zrób, uszyj suknię na ślub, jakiś pomysł na życie mieć czas. Wypiłam kawki, strzeliłam gaa z niejednym panem stąd. Im lepszy pan, co do mnie miał plan, tym ja szybciej zmykałam mu, bo Moje serce, to jest muzyk, który zwiał z orkiestry, bo nie z każdym lubi grać. Żaden mu maestro nie potrafi rady dać. Moje serce, to jest muzyk improwizujący, co ma własny styl i rytm, ale, gdy gorąco kocha, wtedy gra jak nikt. Wkrąg ludzi moc duma co noc nad samotnością swą... Gęściej od gwiazd pośrodku swych miast ludzkie serca samotne się skrzą... A mnie wciąż gra każdego dnia na skrót przez drogi złe za szosą mą, za kimś miłym, kto wreszcie pojmie, zrozumie to, że... Moje serce, to jest muzyk...
-
» Daab » Ogrodu serce ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, W moim ogrodzie, gdzie czas leniwy Powolną strugą płynął wytrwale, W moim ogrodzie, gdzie jeszcze nigdy, Tak dawno słów przyjaznych parę. W moim ogrodzie, gdzie smutek gości, Gdzie gorzkie dni i gorzkie noce, W moim ogrodzie, gdzie samotności Nikt nie rozjaśniał, gdzie nigdy dosyć. W moim ogrodzie, gdzie długa zima, Zmroziła wszelkie ciepłe uczucia, W moim ogrodzie, gdzie strumień źródła Zastygł w bezruchu, a czas umyka. Aż pewnej nocy puściły lody, Ogrodu serce mocniej zabiło, Przyszłaś, nabrałaś źródlanej wody I napoiłaś, a wszystko ożyło. Byłaś tak śliczna, niczym poranek, Niczym wiosenny kwiat jabłoni I nie zapomnę nigdy tej chwili, Gdy dłoń dotknęła twojej dłoni. I nie zapomnę tych chwil radosnych, Kiedy nie mogąc wydobyć słowa, Z zapartym tchem patrzyłem Ci w oczy, Tak trwała nasza bez słów rozmowa. Ja twoje włosy dotykałem ukradkiem, Gdy zamyślona z pochyloną głową, Byłaś mi jak prześliczna nimfa, Co się przegląda nad tafli wodą. I choć tak blisko byłaś przy mnie, Choć twoje oczy śmiały się do mnie, Doprawdy niczego nie jestem pewien, Co czułaś wtedy, czy wart jestem wspomnień.
-
Seweryn Krajewski » Uciekaj moje serce ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila. Splecione ręce gdzieś na plaży oczu błysk. Wysłany w biegu krótki list, stokrotka w śniegu dobra myśl. To wciąż za mało moje serce, żeby żyć. Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy nikt chłodu ust Twych. Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach. Kropelka żalu, której winien jesteś ty. Nie prawda, że tak miało być, że warto w byle pustke iść. To wciąż za mało moje serce, żeby żyć. Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy nikt chłodu ust Twych. Odloty nagłe i wstydliwe, nie zabawne. Nic wiedzący a zdradzony pies czy liść. Żałośnie chuda kwiatów kiść i nowa złuda, nowa nić. To wciąż za mało moje serce, żeby żyć. Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd i nie wybaczy nikt chłodu ust Twych.
-
do pomaranczowej!! Ignorujemy pomaranczowe wpisy.Ale skoro chodzi Ci o nasze drzewko,,,,,,spiesze z odpowiedzia!! Pytasz ,gdzie jest ORZECH? Nie wiem,gdzie jest dzisiaj.Z pewnoscia do nas zawita ze swoimi pieknymi wierszami.Z pewnoscia chodzi Ci o cos innego! Witam jedynie drzewka obecne w danym dniu na Biesiadzie! To tyle i nic poza tym.Nie doszukuj sie zlych intencji.
-
Zdzisława Sośnicka » Serce pali się raz ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, A kiedy spotkam Cię, spadnie deszcz Miękki i ciepły tak, jak sam sen A kiedy znajdę Cię, zniknie strach Obudzę całe miasto, powiem im, że Cię mam Obudzę całe miasto, powiem im, że Cię mam A jeśli powiesz mi - pora iść Nigdy nie zamknę Ci moich drzwi Choćbyś wędrować miał tysiąc mil Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Serce - pali się raz Serce - nie umie grać Wieczny ogień i blask I ciągle bieg, bieg pod wiatr Serce - pali się raz Swoją prawdę już zna Serce - uwierzyć chce Że spełni się wielki dzień A kiedy znajdę Cię, wstanie dzień Miękki i ciepły, jak trąbki dźwięk Choćby dzieliły nas setki mil Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Złoty księżyc we włosy wplotę, drogę oświetli Ci Serce - pali się raz Serce - nie umie grać Wieczny ogień i blask I ciągle bieg, bieg pod wiatr Serce - pali się raz Swoją prawdę już zna Serce - uwierzyć chce Że spełni się wielki dzień Serce...
-
Boys » Serce z kamienia Stoję samotny w oczach mam Ostatni uśmiech twój Oczu blask, oczu blask, Ust twych smak, ust twych smak, Nie mogę myśleć już Dni pełne słońca, Twoja twarz, rozwiane włosy, Wszystko tkwi, wszystko tkwi W mej pamięci, Więc odpowiedz mi Ref. Serce nieczułe z kamienia masz Jak lodu bryła wielki strach Bawisz się ze mną z uczuciem grasz Będziesz kiedyś moją i tak } 2x Stoję samotny w oczach mam Ostatnią naszą noc Kidy ty, kiedy ty Dałaś mi, dałaś mi To co najlepsze masz Dni pełne smutku Moją twarz, chłodną jak ostry, zimny wiatr Jest mi źle, jest mi źle, Ale nie poddam się Ref. Serce nieczułe z kamienia masz Jak lodu bryła wielki strach Bawisz się ze mną z uczuciem grasz Będziesz kiedyś moją i tak } 4x
-
Zaspiewajmy,,,,,» Biesiadne » Zabrałaś serce moje Na dworze burza hula I leje leje deszcz Tęsknota mnie otula I ciebie miły też Zabrałeś serce moje Zabrałaś moje sny I tylko zostawiłeś Te łzy gorące łzy A mnie tak szkoda lata I szkoda tamtych dni I szkoda poematów I ciebie szkoda mi Zabrałeś serce moje... Już wiele lat minęło Od tamtych pięknych dni A echo dawnych wspomnień Wciąż w moim sercu tkwi Oddaj mi serce moje Oddaj mi moje sny I tylko weź ze sobą Te łzy gorące łzy
-
» Akcent » Otwarte serce W codzienności zgiełku zabiegani ludzie, każdy z nich zachłannie zbiera dzień do dnia, tylko ty gdzieś błądzisz, znaleść się nie umiesz w świecie, w którym coraz wiecęj zła... Wciaż nie możesz dostrzec, że ktoś bardzo czeka na twój jeden uśmiech, jeden znak. Sercem spójrz na świat, sercem szczęście nieś, sercem miłość daj, sercem radość bierz. Coraz trudniej wierzyć, coraz trudniej ufać, kiedy w sercu pustka, gdy nadziei brak... Coraz trudniej wybrać te właściwą drogę, a gdy chcesz coś zmienić, nie wiesz, jak? Tak niełatwo dostrzec, że ktoś bardzo czeka na twój jeden uśmiech, jeden znak. Sercem spójrz na świat, sercem szczescie nies, sercem milosc daj, sercem radosc bierz. Sercem spojrz na swiat, sercem szczescie nies, sercem milosc daj, sercem radosc bierz. Sercem spojrz na swiat, sercem szczescie nies, sercem milosc daj, sercem radosc bierz. Sercem spojrz na swiat, sercem szczescie nies, sercem milosc daj (milosc daj, milosc daj)... sercem radosc bierz.
-
WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA_______________JARZEBINKO i GRABKU___ WITAJCIE!!!! Takie piekne wiersze o sercu,,,o milosci_____dziekuje!!!! Anna German » Dziękuję ci moje serce Mknie wiotka łódź, skrzydlata łódź Tnie egejskich fal miękki zwój. Wróć do nas, wróć, koniecznie wróć, Bo gdzież piękniej jest, cudzoziemcze mój? Lśnią perły świateł, nad zatoką blask neonowych gwiazd. Spójrz, cudzoziemcze, tam wysoko, ta biała plama to Akropol. Przetrwał własny czas, o krok dwudziesty wiek! Ryk odrzutowca w cieszę wpadł, a tam kamienny świat, W kamiennym śnie tysiące lat! W kamiennym śnie tysiące lat. Nasz czas niestety krótki jest Nasz czas jest tylko dziś Jak wino pijmy noc do dna, Nim świt, co musi przyjść Znak rozejścia da, znak odjazdu da. La la la la la. Nasz czas niestety krótki jest Nasz czas jest tylko dziś Więc pijmy wino-noc do dna Nim świt, co musi przyjść Nim wstający świt znak odjazdu da. La la la la la. Wpływa do portu łódź, skrzydlata łódź Wróć tu cudzoziemcze wróć! Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie
-
To bylo zwierzenie Basi,,, Uciekam juz do swoich obowiazkow!!! Milej lektury Pozdrawiam bardzo serdecznie
-
Nigdy nie zapomnę jego miny. Odstawił ogórki na stół, osunął się na krzesło z wyrazem osłupienia na twarzy, a w końcu ryknął śmiechem. – Miejże litość, kobieto – wykrztusił. – Fundujesz mi takie emocje... Chcesz, żebym tu padł na zawał? Było mi strasznie wstyd. Dopiero teraz opadło ze mnie całe napięcie. Poczułam się bezpieczna i strasznie naiwna. – Przepraszam – wykrztusiłam czerwona jak burak. – Jak mogłaś pomyśleć coś takiego? – Jurek spoważniał. – Myślałem, że dobrze nam razem... – Bo jest dobrze – odparłam. I naprawdę jest. Niedawno postanowiliśmy, że zamieszkamy razem u niego, a moje mieszkanie oddam Zuzi. To ona przecież nauczyła mnie obsługi komputera!
-
Aż któregoś razu spóźniłam się na autobus i Jerzy zaproponował, żebym przenocowała u niego. Kiedy weszliśmy do mieszkania, zaproponował herbatę i kolację. Poszłam za nim do kuchni i to co rzuciło mi się w oczy, to była kolekcja noży. Trochę mnie to zmroziło. – Zaczął je zbierać mój ojciec i zaraził mnie – wyjaśnił Jurek, widząc moją zdziwioną minę. Spójrz na ten – sięgnął po jakiś wielki okaz. – Podobno jest z XVII wieku... widzisz jaką ma rzeźbioną rękojeść? A jaki ostry... jak brzytwa – mówił, nie zwracając uwagi na to, co się ze mną dzieje. Zrobiło się mi słabo. Nogi miałam jak z galarety. Czy mi się wydawało, czy mówiąc, że nóż jest ostry spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie... – Wiesz co, Basieńko? Mam w piwnicy pyszne ogóreczki. Posiedź chwilkę, ja zaraz wrócę – i już go nie było. Teraz miałam pewność. Poszedł do piwnicy, kolekcja noży... Pewnie zwabia kobiety, morduje, okrada... Mój Boże! Serce waliło mi jak młotem. Uciec już nie zdążę, ale nie będę czekać, aż mnie zabije. Pobiegłam do kuchni, wzięłam pierwszy lepszy nóż, a z torby wyjęłam wszystkie pieniądze. – Sam robiłem te ogórki, zobaczysz jakie dobre – Jurek już stał w kuchni. Hm... nie wyglądał jakby planował morderstwo, w dodatku naprawdę trzymał w ręku słoik. – Co się stało? – spytał, widząc moją przerażoną minę. – Tyle mam, nie musisz mnie zabijać. Weź i to – rozpięłam łańcuszek. – Co ty mówisz? – Jurek patrzył na mnie jak na wariatkę. – Dlaczego miałbym cię zabijać? I po co mi to dajesz? – Bo te noże i piwnica – mówiłam z płaczem. – Tyle się słyszy o takich naciągaczach i mordercach... – przyznałam się do koszmarnych podejrzeń. cdn
-
Odłożyłam słuchawkę spocona jak mysz. I wtedy dopadły mnie czarne myśli. A jeśli to jakiś zboczeniec? Czy ja go dostatecznie znam? Nazajutrz z duszą na ramieniu spakowałam kilka drobiazgów, wsiadłam w autobus i pojechałam. Umówiliśmy się na dworcu. Wystroiłam się i teraz czułam się przez to głupio. Stałam na tym dworcu i czekałam, a tłum coraz bardziej się rozrzedzał. "Nie przyszedł" – pomyślałam z żalem i zawróciłam do kasy. W tej samej chwili wpadłam w ramiona jakiegoś mężczyzny. Pierwszą moją myślą było, że bardzo ładnie pachnie. – Basia? – usłyszałam znajomy głos. – Przepraszam za spóźnienie. Korki... Początek był całkiem niezły. Jurek też. Poszliśmy do kawiarni, potem nad morze. Do domu wróciłam w euforii i od tego czasu spotykaliśmy się regularnie. Znów czułam się atrakcyjną kobietą. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. cdn
-
Po kilku dniach przyszła pora na internetowe fora. Wybrałam takie adekwatne do swojego wieku czyli dla pięćdziesięciolatków. Trochę się w tym gubiłam i co tu dużo mówić, nie umiałam tak po prostu rozmawiać z kimś nieznajomym. Ale zaparłam się i napisałam trochę o sobie. Po pewnym czasie odezwał się Jerzy. Nim się spostrzegłam, ta pisemna rozmowa potoczyła się błyskawicznie. Jerzy okazał się sympatycznym starszym panem z miasta nad naszym morzem. A ja uwielbiam morze i co roku spędzam tam urlop. Może się kiedyś widzieliśmy, minęliśmy w tłumie? Nawet nie wiem kiedy nasza znajomość nabrała osobistego charakteru. Już nie snułam się wieczorami po mieszkaniu. Teraz brałam kąpiel, robiłam herbatę i siadałam przed komputerem. Tego wieczora Jurek spytał, czy może do mnie zadzwonić, bo bardzo chciałby usłyszeć mój głos. Nie powiem, trochę spanikowałam. Bo od rozmowy przez telefon do spotkania będzie już bardzo blisko. Co będzie, jeśli się sobie się spodobamy? Nie chodziło mi wcale o fizyczną atrakcyjność, bo w tym wieku liczą się już inne wartości niż szeroka klata i zabójcze spojrzenie. Po namyśle jednak dałam mu swój numer telefonu i z bijącym sercem czekałam... Gdy podniosłam słuchawkę przywitał mnie miły, męski głos. Czułam się jak nastolatka rozmawiająca pierwszy raz ze swoim chłopakiem. Postanowiliśmy się umówić. Nie chciałam, żeby Jerzy przyjeżdżał tutaj, wolałam spotkać się u niego. Zresztą to okazja, żeby znów zobaczyć morze i powdychać jodu. – W takim razie do jutra – zakończył Jurek naszą rozmowę. cdn
-
– Zuza, coście mi tu przywieźli? – napadłam wnuczkę, gdy zostałyśmy same. – Babciu, to niespodzianka – jęknęła. – Tata zaraz ci wszystko wyjaśni. – Mamo, kupiliśmy Zuzi nowy komputer, wiesz taki przenośny laptop i ty dostaniesz ten poprzedni. Jest jeszcze całkiem dobry – syn stanął w drzwiach. – Ale to lepiej komuś sprzedać, albo do piwnicy wynieść – zaczęłam. – Nie. Postanowiliśmy oddać go tobie – Marek ustawiał cały sprzęt na przyniesionym stoliku. – Synu, ale po co mi komputer? – zrobiłam wielkie oczy. – Po to, żebyś miała zajęcie w długie zimowe wieczory. Jutro przyjdzie tu mój znajomy i zainstaluje Internet. A Zuza nauczy cię obsługi... Tydzień później miałam już Internet i byłam po paru godzinach 'kursu", który zafundowała mi wnuczka, ale... Nie mogłam się przemóc. Koleżanka, z którą rozmawiałam wyśmiała moje obawy. – Teraz już nawet czterolatki potrafią obsługiwać komputer, a ty, stara baba i się boisz – popukała się w czoło. Nadszedł kolejny, smętny wieczór i zasiane ziarenko zaczęło kiełkować. W telewizji nie było nic ciekawego, na czytanie nie miałam ochoty. Pokręciłam się trochę po mieszkaniu, poprawiłam zasłony, dokręciłam kran, poustawiałam buty i nogi same zaniosły mnie do zakazanego miejsca w pokoju. – Raz kozie śmierć – powiedziałam głośno. – Zuzia mówiła, że nic nie wybuchnie i nie strzeli i że tego nie da się zepsuć – mamrotałam sama do siebie wciskając guzik. O dziwo, nic się nie stało! Komputer cicho zamruczał i ekran zajaśniał niebieskim blaskiem. – Hura – roześmiałam się i zachęcona powodzeniem, zaglądając do instrukcji zostawionej mi przez wnuczkę, weszłam w Internet. Udało się! Na początek przeczytałam aktualne wiadomości. – Niesamowite – pokręciłam głową. – Nie muszę codziennie kupować gazet. cdn
-
Dowlokłam się do mieszkania w jakimś dziwnym nastroju. Przez skołataną głowę przetaczał się rój myśli. Pięćdziesiąt pięć lat. Ile czasu mi zostało? I co mam z tego życia?– zastanawiałam się. Co powie ksiądz po mojej śmierci? Kto po mnie zapłacze? Dzieci i wnuki zajęte swoimi sprawami, a mąż już dawno w grobie. Ogarnęła mnie melancholia. Chyba się starzeję, bo takie myśli przychodzą mi do głowy. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w fotelu. Czy ja żyję, czy tylko wegetuję? Praca, dom i tak w kółko. Prawdziwe życie przemyka obok. Zawsze chciałam pojechać na Lazurowe Wybrzeże, zobaczyć Luwr.... Ech, życie... Przyszły mi do głowy słowa mojego szefa. – Kobieto, obudź się, póki czas – mawiał często, kiedy po raz kolejny odmawiałam pójścia na pracową imprezę. – Panie Jurku, to już dla młodych – uśmiechałam się smutno. – A ktoś tu jest stary? – udawał zdumienie, rozglądając się po pokoju. Takie żarty były miłe, ale patrzyłam w lustro i widziałam kurze łapki pod oczami, bruzdy wokół ust. Młoda już dawno przestałam być i, niestety, wiedziałam o tym. Coraz bardziej popadałam w melancholię, kiedy zadźwięczał dzwonek u drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zaraz uśmiech wypłynął mi na twarz. – Wchodźcie, wchodźcie – zawołałam na widok syna i wnuczki objuczonych wielkimi pakami. – A co wy tam macie?- spojrzałam zdziwiona na ich zaczerwienione i zasapane twarze. – Cześć, mamo – Marek cmoknął mnie w policzek. – Dawaj Zuzka tę klawiaturę i mysz – zwrócił się do córki. – Jaką mysz? – wystraszyłam się. – Ja nie znoszę żadnych zwierząt w domu, przecież wiecie... A już na pewno nie myszy, brzydzę się – machałam nerwowo rękami. – Widzisz tato? – wnuczka popatrzyła sceptycznie na ojca – Mówiłam, że to nie dla babci. Trzeba było jej kupić kotka – roześmiała się. – Nie gadaj, tylko bierz się za robotę - komenderował Marek. – Rozpakuj, a ja polecę jeszcze do samochodu po stolik. cdn
-
Amant z komputera,,,,,, Myślałam, że resztę moich dni spędzę w smutku i samotności, bo w moim wieku... Dziś wiem, że wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo wszystko jest dla ludzi. Póki tego chcą. Tylko od nas samych zależy, ile radości weźmiemy sobie z życia. Komputer? Też coś... Taka nowomodna zabawka, to nie dla mnie – myślałam. \"Do głowy mi nie przyszło, że ta głupia maszyna – jak nazywałam komputer, może odmienić moje życie\". Poprawiłam apaszkę i zerknęłam w lustro. Ciemny kostium dodawał mi powagi. Spojrzałam na zegarek, dochodziła jedenasta, czas już wychodzić z domu. To przedpołudnie nie należało do przyjemnych. Wybierałam się na pogrzeb znajomej. Znamy się, a właściwie znałyśmy się już dobre trzydzieści lat. – Jak ten czas leci – podzieliłam się spostrzeżeniem z koleżanką, z którą wracałyśmy nieśpiesznie z cmentarza. – Oj, tak, tak – pokiwała głową. – Jeszcze wczoraj biegałyśmy za chłopakami, a dziś trzeba żegnać się ze światem. – Ty chociaż masz męża, dzieci, wnuki na miejscu – westchnęłam. – Masz do kogo wracać, pogadać, pokłócić się... A ja sama w tych czterech ścianach. – Możesz nas odwiedzisz? – zaproponowała – co będziesz siedzieć sama? – Nie – podziękowałam. – Jakoś źle się czuję, chyba położę się wcześniej. cdn
-
Stworzona na wieki,,,,,,, Prawdziwa przyjaźń nie powstaje tak po prostu; musi być budowana, a materiał, jaki użyjemy do tworzenia przyjaźni, zadecyduje o jej jakości. Pierwszym podstawowym budulcem trwałej przyjaźni jest dawanie. Przyjaciel nie jest jedynie tym, który zaspokaja moje potrzeby, ale tym, którego potrzeby ja mogę zaspokoić. Przyjaźń nie zaczyna się, gdy ktoś zostaje moim przyjacielem, ale w chwili, gdy sam decyduję się nim zostać. Drugim składnikiem przyjaźni jest dzielenie wspólnych zainteresowań. Jeśli jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, nie pozwolimy, aby zazdrość czy współzawodnictwo poróżniło nas: będziemy wspólnie pracować, dzielić wspólne dobro dla wspólnego dobra. Trzecim elementem jest wzajemne wspieranie się. Zawsze wtedy, kiedy mój przyjaciel potrzebuje pomocy, mnie potrzebuje. Potrafię być z moim przyjacielem zwłaszcza wtedy, kiedy życie staje się ciężkie, aby pomagać mu i dodawać otuchy, a także, aby zachęcać go do podążania drogą wyznaczoną przez Boga, chronić go przed trudnymi sytuacjami. Jeśli zawiodę go w tym momencie, zawiodę go w największej potrzebie. Fiodor Dostojewski napisał: "Kochać to znaczy widzieć drugą osobę taką, jaką Bóg zaplanował". l to jest sprawdzianem prawdziwej przyjaźni; nie tylko widzieć przyjaciela takim, jaki jest, ale - przez wzgląd na to, że jesteśmy przyjaciółmi - działać w tym kierunku, aby on potrafił w większym stopniu przekształcić swoje możliwości w rzeczywistość. Autor nieznany
-
I jeszcze jeden piekny wiersz,,,, Dzika róża Za Dzikiej Róży zapachem idź na zawsze upojony wśród dróg - będzie clę wiódł jak czarodziejski flet i będziesz szedł, i będziesz szedł, aż zobaczysz furtkę i próg. Dla Dzikiej Róży najcięższe znieś i dla niej nawiewaj modre sny. Jeszcze trochę. Jeszcze parę zbóż. I te olchy. Widzisz. I już - będzie: wieczór, gwiazdy i łzy. O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń i śmieje się, złoty znacząc ślad. Dzika Różo! Świecisz przez mrok. Dzika Różo! Słyszysz mój krok? Idę - twój zakochany wiatr. Konstanty Ildefons Gałczyński
-
WITAJ BIESIADO Biegne juz do WAS KOCHANE DRZEWKA___________by delektowac sie Waszymi wpisami przy porannej kawce.Dziekuje,,,dziekuje. Witajcie moje kochane!!! GRABKU____________masz racje, tu znajdziesz \"oslode dla duszy\", czytajac przepiekne opowiesci___przypowiesci JARZEBINKI, piekne wiersze ORZECHA. Dziekuje za usmiech!!!!! JARZEBINKO i ORZECH______________dziekuje Zapachnialo wiosna,,,,,upragniona wiosna__________w zwiazku z tym dedykuje WAM ten wiersz http://www.samre.info/wierszeglowna/innewierszemenu/sniezyczki.html Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie
-
Co to jest szczęście? Innych uczynić szczęśliwymi. Co to jest radość? Innym sprawić radość. — Wilhelm Keppler
-
PRZYWOLAJ WIOSNE Wielu ludzi jest chorych z nudy, nudza sie smiertelnie,bo odczuwaja przesyt. W domu maja wszystko.Stol jest obficie zastawiony. Nie nadejdzie nowy dzien.Wszystkie dni sa takie same: Konsumpcja. Grube mury zatrzymuja wszystko,w srodku zawsze jest zimno. Nigdy nie wniknie tu nowe zycie. Nie widza juz kwiatow ani ptakow. Ich papuga i pies sa tak samo martwe jak oni. Wychodza wieczorem i bawia sie do poznej nocy, by spac,gdy swieci slonce. Chodza do lekarza,do neurologa,do psychiatry. Nigdy nie czuja sie naprawde dobrze. Przy stolach konferencyjnych,w luksusowych budynkach ze szkla i betonu siedza wazni ludzie. Smiertelnie powazni.Niekonczace sie narady na temat wielkich i malych problemow. Papiery sie pietrza.Rosna niczym ogromne grzyby: pelne szafy,pelne biura,pelny swiat, az zrobi sie zupelnie ciemno. Do czego dojdziemy z takim swiatem? Przywolaj wiosne,przywolaj slonce! Daj sie zauroczyc cudowi swiatla i zycia. Wiecej radosci,wiecej ochoty do zycia, a liczne problemy same znikna. Dlaczego skowronek spiewa? Nie musi placic czynszu. Spojrz w niebo i spiewaj, bo slonce swieci dla ciebie za darmo. Phil Bosmans
-
WITAJ BIESIADO ORZECH____________witaj .Piekne wiersze.Dziekuje ZYCIE JEST WARTE WYSILKU Powiedz,ty rowniez nie masz ochoty do zycia? Gdy tak patrze na ludzi, odnosze czasami wrazenie, iz wielu jest wrecz przykro,ze zyja. Spogladaja zawsze na wypaczona strone zycia, nie potrafia juz dostrzec dobra i piekna. Widza brudy,a zapominaja o gwiazdach. sa wiezniami swych trosk i slepi na wiele drobnych radosci zycia, ktore przeciez takze istnieja,ktore spotykamy co dnia. Jezeli jestes szczesliwy w malzenstwie, jezeli panuje u ciebie w domu pokoj, badz za to wdzieczny i nie mow: \"Gdybysmy to mieli,,,,\"!! \"Gdybysmy tam byli,,,,\"! Jezeli swieci slonce,nie mow: \"Jutro bedzie padal deszcz\". Ciesz sie tym,co masz teraz,i badz szczesliwy. Zyj i pracuj z zapalem. Jest tyle dobrego do zrobienia.Wzbudz w sobie entuzjazm. Zycie jest warte wysilku. Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie