Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JODLA

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JODLA

  1. JODLA

    BIESIADA

    Chciała kochać mnie, bo człowiek musi mieć kogoś do kochania. Ale po strasznych cierpieniach, zamiast dzidziusia z amerykańskich filmów urodziła pięciokilowego kloca, podobnego do tatusia. Bardzo cierpiała, bo chciała mieć przy sobie elfa-poetę, a nie udało się jej ani z tatą, ani ze mną. Szybko zaczęła więc zostawiać mnie kolejnym opiekunkom, a sama jeździła po świecie. Mówiło się, że przygotowuje album fotograficzny, że to jej pasja, ale wszyscy wiedzieli, że ona po prostu od nas ucieka, bo nie lubi ani mnie, ani taty. Jego zresztą też nigdy nie było. – Twój ojciec to wspaniały człowiek – mówiły kolejne opiekunki. – Musisz być grzeczna i bardzo go kochać. Kochałam, dopóki nie zrozumiałam, że on też woli być daleko i że ma pretensje do mnie, bo nie umiem zatrzymać mamy w domu. Gdybym była słodka i urocza, gdyby można się było mną chwalić, to jego ukochana byłaby ze mną, a wtedy on, mógłby być z nami. Długo trwało, ale w końcu zrozumiałam i tym samym straciłam powód do grzeczności i kochania, a zyskałam pewność, że to przeze mnie mama i tata są nieszczęśliwi. Nie mamy wspólnych fotografii, oprócz jednej zrobionej przez kogoś przypadkiem i znienacka. Widać na niej prześliczną kobietę w chmurze jasnych włosów. Patrzy na kogoś, kogo nie ma na zdjęciu, a odwraca się od tych, którzy są: grubego faceta i brzydkiej dziewczynki. To wszystko działo się dawno, ale ja dobrze pamiętam, jak płakałam, kiedy mama znowu pakowała walizki a ojciec zamykał się w swojej części domu. cdn
  2. JODLA

    BIESIADA

    Kto pocałuje ropuchę,,,,,, Całe życie walczyłam, by zaakceptowała mnie osoba, która z definicji powinna mnie kochać za sam fakt istnienia. Matka. Jak to zrobiłaś? Nie do uwierzenia, że można się tak zmienić!! Noo, teraz wreszcie wyglądasz... Kto by pomyślał, że z takiego brzydkiego kaczątka... Co im się tak podoba? Moje nowe ciało, to tylko ciasna sukienka, a ja nie mogę się w niej zmieścić... Byłam grubą dziewuchą, zawsze w spodniach i nie pasowałam do mojej ślicznej, wiotkiej mamy. Nie obchodziły mnie lalki, nawet Barbie. W sukieneczkach z karczkiem wyglądałam okropnie, nawet w tych zagranicznych, przywożonych przez mojego tatę. On też był jak góra; zwalisty i ciężki. Mówił głośno, chodził ciężko i na wszystkich koszulach miał plamy potu. I jeszcze furę kasy, więc bez trudu zdobył najpiękniejszą dziewczynę w mieście – moją mamusię. Kochał ją jak wariat. A ona jego nie, nawet za pieniądze, które wydawał na nią bez ograniczeń. cdn
  3. JODLA

    BIESIADA

    JARZEBINKO____________u mnie zima i znow zapowiadaja kolejne opady sniegu.Jest mrozno,,, ma sie troche ocieplic.Ale slonecznie! Wierze,ze niebawem zima nas opusci,,,a poki co,chodze opatulona,zeby mnie jakies paskudztwo nie zlapalo,,,,hihihi
  4. JODLA

    BIESIADA

    WITAJ BIESIADO KOCHANE DRZEWKA___________JARZEBINKO i GRABKU_________biegne do WAS!!! Witajcie kochane JARZEBINKO kochana___________piekne sa Twoje opowiadania!Dziekuje,,,Wspaniala lektura!!!! Pozwolilam sobie zacytowac,,,,,wypowiedz pielgrzyma. \"Przyjaciele pomagają sobie bezinteresownie i nie oczekują rewanżu. A ja jestem twoim przyjacielem, chociaż nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. Ale jeśli pragniesz mi sprawić przyjemność, postaraj się być tak dobry, jak tylko możesz być. A wiem, że możesz, jeśli tylko będziesz chciał.\" Tak,to tylko od nas zalezy____jacy jestesmy w stosunku do innych. Wystarczy tylko byc dobrym!!!! GRABKU____________piekny wiersz Dziekuje!!! I jeszcze cos powiem,,,,uwielbiam te wszystkie poranki,gdy wstaje,robie kawke i wchodze na BIESIADE.A tam widze moje kochane PRZYJACIOLKI _________ktore opowiadaja o czyms bardzo waznym,,,,,lub zwyczajnie \"recytuja\" piekne wiersze. Uwielbiam WASZE towarzystwo__________nic na to nie poradze,,,, KOCHANE DRZEWKA____________dziekuje ,ze jestescie. Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie
  5. JODLA

    BIESIADA

    Uffffff,,,,,straszna historia,,,,Potwor kobieta! Nie wierze,ze ma ona jeszcze jakies uczucia ,,,
  6. JODLA

    BIESIADA

    WITAJ JARZEBINKO Wreszcie jestes!! Biegne do CIEBIE,by przytulic Cie!! Jestes bardzo slowna__________wiedzialam,ze nas nie zawiedziesz! I jeszcze takie opowiadanie.Dziekuje No wiec,,,,,przygotowalam sobie juz orzeszki i zabieram sie do czytania,,, Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie!!
  7. JODLA

    BIESIADA

    KALINA,,,, http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd15.htm
  8. JODLA

    BIESIADA

    Uciekam juz do swoich obowiazkow,,,, Do zobaczenia wieczorem :D Pozdrawiam bardzo serdecznie
  9. JODLA

    BIESIADA

    Kłamałam całe życie, bo tak bardzo ją kocham,,,,,kochalam,,,, Magdalena
  10. JODLA

    BIESIADA

    A więc stało się. Teraz muszę to powiedzieć. Zacisnęłam na chwilę powieki. – Ty nie, bo... bo nie jesteś moją biologiczną córką – wykrztusiłam. – Zostałaś adoptowana. – Adoptowana? – Weronika zastygła. – Jak to adoptowana? – Zwyczajnie – westchnęłam. – Mieszkaliśmy wtedy z ojcem daleko stąd, w Szczecinie. Kiedy okazało się, że jestem bezpłodna, oszukaliśmy wszystkich, nawet rodzinę. Ojciec chciał ci powiedzieć, gdy dorośniesz, ale ja uznałam, że nie trzeba. Że to dobre kłamstwo... Nie przewidziałam takiej sytuacji, do głowy mi nie przyszło. Kinga ma zwykłą cukrzycę i tyle, ale dla świętego spokoju idź z nią na te badania i jeśli możesz... wybacz mi, że cię okłamałam.
  11. JODLA

    BIESIADA

    Boże. A więc o to chodzi – teraz już i ja płakałam. Nie wiem – z ulgi czy przerażenia, że będę musiała powiedzieć prawdę. Tę prawdę, którą tak starannie ukrywałam przez całe życie. – Werka, uspokój się, błagam, posłuchaj. Ja... wszystko ci wytłumaczę, nie martw się – objęłam ją, prosząc w duchu Boga, żeby przedłużył tę chwilę, bo kiedy ona się dowie, to na pewno mnie odepchnie. – Nie martw się... – Jak mam się nie martwić – wyszlochała. – To nieuleczalne, rozumiesz? Ty i ja jesteśmy pewnie tylko nosicielkami, ale ona jest chora. – Nie jest – wyszeptałam. – Zobaczysz po tych badaniach, że nie jest. – Skąd możesz wiedzieć – spytała. – Bo ja jestem nosicielką, ale ty nie. Słyszysz? Ty nie. – Jak to – podniosła na mnie zdumione, zalane łzami oczy. cdn
  12. JODLA

    BIESIADA

    A jednak odwlekałam nieuniknione pytania, jakbym bała się je zadać... – Powiesz mi wreszcie, co się dzieje z Kingą? O co chodzi z tą jej chorobą – zapytałam, gdy błahe tematy się skończyły i milczenie zaczęło nam ciążyć. Obie przecież wiedziałyśmy, że takie pytanie paść musi. – No wiesz, ta cukrzyca... – zaczęła, nie patrząc mi w oczy. – Ty mi nie mów o cukrzycy. Nie jesteś panikarą i dobrze wiesz, że to żadna tragedia. Jest coś jeszcze, prawda? – patrzyłam na nią, a moje serce zamierało ze strachu. – Tak. Jest coś jeszcze... – Weronika spuściła głowę. Łzy zaczęły jej kapać na wykrochmalony obrus. – Mów – szepnęłam przez zaciśnięte ze strachu gardło. – Mów. – Ona ma... No, tak się boję, że ta cukrzyca... W przyszłym tygodniu idziemy na badanie, ale ja... – głos jej się rwał, ledwie rozumiałam, co mówi. – Powiedz wreszcie. – No przecież ty jesteś nosicielką. Pamiętasz? Wyszło na jaw jakoś przypadkiem, jeszcze byłam dzieckiem, ale pamiętam – szlochała Weronika. – Nigdy nie zrobiłaś mi badań, więc nie wiem czy ja też... Ale... jeśli Kinga ma mukowiscydozę?! – krzyknęła. – Jeśli ma? Przecież tego się nie leczy, można tylko przedłużać życie, a cukrzyca w wieku lat nastu może być jej objawem. I częste bronchity... A ona się tak łatwo przeziębia. Mukowiscydoza to choroba genetyczna, a ty jesteś nosicielką tego jakiegoś genu na siódmym chromosomie. Ja pewnie też... cdn
  13. JODLA

    BIESIADA

    Dopiero, gdy odłożyłam słuchawkę, zrobiło mi się przykro. Co jest? – myślałam. Przecież ona zawsze cieszyła się na moje wizyty. Oni sami też często wpadali do mnie na niedzielny obiad... Ostatecznie dzieli nas zaledwie siedemdziesiąt kilometrów, jak się ma samochód, odległość żadna. I ja do nich jeździłam – na święta i ot tak, bez okazji. A moja córka zawsze narzekała, że wpadam, jak po ogień, posiedzę trzy dni i uciekam do domu. A teraz nagle taka zmiana? Dlaczego? Kiedy przyjechałam, przywitałyśmy się serdecznie, ale widziałam, że Weronika jest jakaś dziwna. Zdenerwowana, spięta... No inna po prostu. Już pierwszego wieczora postanowiłam wziąć byka za rogi... Dochodziła dziesiąta. Kinga poszła już do swego pokoju, Michał w salonie oglądał jakiś krwawy horror, a my z Weroniką posprzątałyśmy po kolacji, zrobiłyśmy sobie herbatkę i usiadłyśmy przy kuchennym stole. Zrobiło się tak miło i domowo, jak dawniej. Nawet moja córka jakby się rozluźniła. Znów była tą pogodną kobietą, co zawsze. Żal mi było zakłócać tę znienacka odzyskaną bliskość, ale czy miałam inne wyjście? cdn
  14. JODLA

    BIESIADA

    Pogadałyśmy jeszcze przez chwilę i rozłączyłam się. No tak, rzeczywiście, cukrzyca, to nic takiego. Niby poważna choroba, ale teraz są te pompy insulinowe właśnie i nowoczesne leki... Faktycznie, można z tym żyć prawie normalnie. Ale, w takim razie, dlaczego Weronika tak dziwnie się zachowuje? Dlaczego nie chce ze mną rozmawiać? Biłam się z myślami przez tydzień, ale w końcu uznałam, że nie ma co dłużej zwlekać. Trzeba wyjaśnić sprawę i tyle. Zadzwoniłam do córki i oznajmiłam, że przyjeżdżam na weekend, bo się za nimi wszystkimi okropnie stęskniłam. Powiedziałam to jednym tchem, żeby nie dać Weronice okazji do wymówienia się od tej wizyty. Udało się. Nie była zachwycona, ale nie zdobyła się na to, by powiedzieć mi wprost: nie przyjeżdżaj,,, cdn
  15. JODLA

    BIESIADA

    Mijały dni i tygodnie. Dzwoniłam regularnie do Weroniki, dopytując się o Kingę, ale ciągle słyszałam, że jeszcze nic nie wiadomo. Tylko... Nie na darmo znam moją córkę od 38 lat. Już od jakiegoś czasu wydawało mi się, że ona coś przede mną ukrywa. – Słuchaj, może ja przyjadę – zaproponowałam w czasie którejś rozmowy. – Ty chodzisz do pracy, posiedzę z Kingą, skoro jest chora. Będzie jej weselej. – Nie, nie. Nie trzeba – usłyszałam panikę w jej głosie. O co tu chodzi? – zastanawiałam się. W końcu uznałam, że nie ma rady – trzeba zadzwonić do Kingi, wyjaśnić i co z tą chorobą, i dlaczego Weronika zachowuje się tak dziwnie. Ostatecznie wszystkie trzy zawsze miałyśmy dobry kontakt. Zresztą, nie tylko my trzy. Mój zięć nieraz śmiał się, że jestem zaprzeczeniem klasycznej teściowej, a i ja naprawdę go lubię i traktuję, jak syna, którego nigdy nie miałam. Właśnie, a może po prostu zadzwonię do Michała? Nie. Do Michała nie. Jeśli Weronika zakazała mu mówić o czymkolwiek i tak nic mi nie wyjaśni... W porządku, zadzwonię do Kingi i nie będę owijać w bawełnę... – Oj, babciu. Co ty mamy nie znasz? – jęknęła moja wnuczka, kiedy po paru minutach dyplomatycznych wstępów, wreszcie nie wytrzymałam i zapytałam wprost, o co chodzi z tą jej chorobą. – Znam, nie znam... Ty mi tu oczu nie mydl, moja panno, tylko mów, co ci jest – starałam się być stanowcza i szorstka, choć serce ze strachu biło mi jak głupie. – No niby jest, ale znowu nic takiego – prychnęła moja wnuczka. – Zwyczajna cukrzyca i tyle. Mam już pompę insulinową... Lekarze mówią, że da się z tym żyć, zresztą i ja już przywykam – tłumaczyła. – Cukrzyca? – aż mi serce zamarło. – Ale skąd? Jak? Dlaczego? – zaczęłam się plątać. – No babciu, taka sama jesteś, jak mama. Skąd, dlaczego? Przyplątało się i tyle. Mama też włóczy mnie po coraz to innych badaniach, od lekarza do lekarza... A ty teraz tak samo... cdn
  16. JODLA

    BIESIADA

    WITAJ BIESIADO Jak milo ujrzec CIEBIE__________kochany GRABKU!! Witaj Myslalam,ze juz jest JARZEBINKA______miala byc w srode,,,, Pewnie jest w drodze!! JARZEBINKO_____________wypatrujemy CIEBIE Skoro mowimy o milosci,,,,,,przytaczam kolejna opowiesc,,,,, Nigdy nie kłam z miłości Nigdy nie powiedziałam o tym nikomu. Mojej córce też nie. Nie przyszło mi do głowy, że to kiedykolwiek może okazać się ważne. Kłamałam całe życie, bo tak bardzo ją kocham. Weronika, co się dzieje? – w głosie mojej córki słyszałam takie potworne napięcie, że sama odruchowo mocniej ścisnęłam słuchawkę telefonu. – Nic takiego, mamusiu – odparła. – Naprawdę. Kinga ostatnio trochę źle się czuje, robimy badania, ale lekarze nie umieją znaleźć przyczyny. Zresztą, może to tylko hormony. Wiesz, dojrzewanie, te rzeczy – Weronika próbowała mówić lekkim tonem, ale nie bardzo jej to wychodziło. Odłożyłam słuchawkę i z niepokojem zaczęłam krążyć po pokoju. Teraz ja też zaczęłam martwić się o wnuczkę. Do czego to podobne, żeby szesnastoletni dzieciak źle się czuł i to tak, że trzeba chodzić po lekarzach, robić jakieś badania, dociekać... W tym wieku, to można złamać rękę i tyle. To jest naturalne, a nie te jakieś paskudne choróbska. To starzy są od chorowania, a nie dzieciaki ledwie od ziemi odrosłe. No nic, może to naprawdę jakieś głupstwo, jesienna infekcja czy coś takiego – próbowałam przekonać samą siebie. cdn
  17. JODLA

    BIESIADA

    GRABKU____________tym arzem spiewam dla CIEBIE http://www.ewa.bicom.pl/karaokehits/kh2.htm
  18. JODLA

    BIESIADA

    CYGANSKIE SERCE http://www.ewa.bicom.pl/karaokehits/khp016.htm
  19. JODLA

    BIESIADA

    http://www.ewa.bicom.pl/biesiada/bsd40.htm
  20. JODLA

    BIESIADA

    Kochać to nie znaczy... Kochać to nie znaczy wziąć drugiego człowieka, aby siebie wzbogacić, napełnić, lecz darować siebie, drugiemu człowiekowi, aby jego wzbogacić (...) Trzeba się długo trudzić w pracy nad sobą, by gest brania stał się gestem dawania (...), gdy mówisz: kocham cię - mówisz: daruję ci siebie. Aby móc się darować, musisz sam siebie posiadać, a czy ty już naprawdę jesteś w pełni posiadaczem siebie? Q. Reussir
  21. JODLA

    BIESIADA

    Nie pragnę... Nie pragnę miłości. Której nie ma za dnia. Tylko nocą się budzi. Nie pragnę miłości. Na jeden moment, chwilkę. Przemijającej bez echa. Nie pragnę miłości. Płytkiej, bez głębszych uczuć. Takiej z próżności. Pragnę miłości stałej. Która mi zawsze pozwoli. Mieć w sercu radość. I na zawsze słodko zniewoli Kasia
  22. JODLA

    BIESIADA

    Własne uczucia oczywiście są ważne, jednak czasem dobrze jest też wejść w skórę osoby, którą się kochało. Zastanowić się co ona czuje. Dzięki temu możemy wiele zrozumieć i w gruncie rzeczy też pomóc samemu sobie.
  23. JODLA

    BIESIADA

    Wreszcie przyszedł ten dzień. W czasie zakupów z Robertem spotkałam Witka. To krótkie spotkanie uświadomiło mi, jak bardzo się oszukiwałam przez te wszystkie miesiące. Mur, który tak dokładnie budowałam, runął w jednej chwili. – Kochasz go nadal – raczej stwierdził, niż spytał Robert, kiedy wróciliśmy z zakupami do domu. – To aż tak rzuca się w oczy? – spytałam z niedowierzaniem. – Tak, ale nie broń się przed uczuciem, tym bardziej, że twój mąż patrzył na ciebie tak samo. Jak ja ci zazdroszczę, ty masz jeszcze szansę, ja już niestety nie. Jego słowa skłoniły mnie do zwierzeń, przyznałam, że tęsknię za mężem, że nie mogę pogodzić się z rolą zdradzonej żony, że jednak nie potrafię wybaczyć zdrady. – Słuchaj, mężczyzna, który definitywnie zrywa z kochanką, wielokrotnie prosi o wybaczenie, chyba naprawdę zrozumiał swój błąd. Daj mu szansę. Pamiętaj też o uczuciach Hani, która potrzebuje was obojga. Kiedy zobaczysz, że się zmienił, a mam pewność, że tak jest, na pewno mu wybaczysz. – Przemyślę to, obiecuję... Całą noc rozmyślałam, co robić i niczego mądrego nie wymyśliłam. Sytuacja zmieniła się po kilku dniach, kiedy zadzwonił Witek. Jak zwykle rozmawialiśmy o Hani, a potem poprosił ją do telefonu.Gadali dość długo, a ja obserwowałam córkę z daleka i widziałam, jak cieszy się każdą chwilą spędzoną z ojcem. Tym razem, kiedy się pożegnali, znów oddała mi słuchawkę. Mąż chyba wyczuł brak rezerwy w moim głosie, bo rozmawiał ze mną serdecznie i to nie tylko na temat Hani. Potem pod pretekstem spraw dotyczących córki umówiliśmy się na mieście. Potem jeszcze raz. I znowu w naszym mieszkaniu. Obydwoje czuliśmy, że coś się między nami zmienia. – Może pozwolisz mi wrócić do domu? – nieśmiało spytał Witek, podczas naszego kolejnego spotkania "poświęconego" Hani i jej dodatkowych lekcji angielskiego. – Dobrze, spróbujmy jeszcze raz – oparłam się swoim czołem o jego czoło, tak jak robiliśmy to na początku naszej znajomości i pogładziłam go po policzku. Trudno mi było wybaczyć, ale w końcu to zrobiłam. Nasze małżeństwo wyszło z ostrego zakrętu, a Witek bardzo się stara. Najbardziej z tej sytuacji cieszy się Hania. Alicja
  24. JODLA

    BIESIADA

    Nocna wizyta udała się znakomicie a dziewczynki od tej pory stały się nierozłączne. Z konieczności moje kontakty z panem Robertem bardzo się zacieśniły, można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasami udawało nam się wyskoczyć na kawę, do kina czy na zakupy. Nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam mu się zwierzać ze swoich problemów, rozmawiało nam się bardzo dobrze. Kiedyś gdy przyjechał po córkę, zastał u mnie Kamilę. – Ale facet! – wykrzyknęła po ich wyjściu. – Czy coś jest między wami? – zapytała zaciekawiona. – Rozczaruję cię, wiesz przecież, jaki jest mój stosunek do mężczyzn. Już raz się sparzyłam i wystarczy. – Eee, pewnie jest zajęty i nie zwraca na ciebie uwagi – dorzuciła z przekąsem moja najlepsza przyjaciółka. – Wyobraź sobie, że jest wolny, to wdowiec z dwójką dzieci. Może ty zakręcisz się koło niego, jak długo zamierzasz być panną? – nie pozostawałam jej dłużna. – A wiesz, że muszę o tym pomyśleć – powiedziała rozbawiona. cdn
  25. JODLA

    BIESIADA

    Jedyną pociechą stała się dla mnie Hania, nasza córeczka, która skończyła osiem lat. Wyrosła na śliczną i mądrą dziewczynkę. Nie miałam z nią kłopotów. Tylko kiedy wieczorami siedziałyśmy same w domu, a Hania pytała o tatę, mnie serce pękało z żalu. Starałam się spędzać z nią jak najwięcej czasu. Czasami wybierałyśmy się z jej koleżankami na rowerach za miasto, czasami do kina. Dziewczynki bardzo lubiły też odwiedzać się w domach i zostawać na noc – taka nowa moda. Nie byłam tym zachwycona, bo nie lubiłam być sama. Którejś soboty Hania sprytnie zaczęła: – Mamo, zaprosiła mnie Justynka, wiesz ta, która przyszła do naszej klasy w tym roku, ona jest taka nieśmiała. Pozwól mi u niej przenocować, bo będzie jej przykro. Ona nie ma mamy i zawsze jest taka smutna... – Oczywiście, że się zgadzam, tylko bądź grzeczna i nie wchodź jej tacie na głowę – odparłam, bo co miałam zrobić? Hania natychmiast zadzwoniła do nowej przyjaciółki, żeby podzielić się z nią tą radosną nowiną. Umówiły się, że przed wieczorem Justynka przyjedzie z tatą po Hanię do nas do domu. Pan Robert zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. – Jestem pani niezmiernie wdzięczny, że zgodziła się pani na tę "imprezę". Justynka jest taka zamknięta w sobie, bardzo się bałem, jak się odnajdzie w nowym otoczeniu, wie pani, jak trudno jest małemu dziecku bez matki... "Bez ojca również". – dodałam w myślach. – Dlatego bardzo się cieszę, że Hania tak serdecznie się nią zajęła. Po ich wyjściu zaczęłam się zastanawiać, jak moje dziecko przeżywa odejście ojca, o czym mi nie mówi... cdn
×