JODLA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JODLA
-
Jesień i zima to czas wspomnień. Uśpiona natura nie dzieli się z nami swoją energią i nie wyciąga nas do siebie. Nawet słońce skąpi nam swojego ożywczego ciepła. Siedząc bez ruchu w domu, przygaszeni szarością poza oknem oddajemy się wspomnieniom, które zwodniczo prowadzą nas od jasnych momentów do ciemnych chwil naszego życia, które chcielibyśmy zapomnieć. Czy znowu takie wieczory jak dzisiejszy się powtórzą? Samotni wśród ludzi znowu będziemy wystawieni na torturę wspomnień, gdzie oprócz dobrych duszków z przeszłości zakradnę się koszmary obarczone niechcianymi odczuciami, i obrazami, a odchodząc zostawiając po sobie gorycz, rozdrażnienie. "JESIENNA MELANCHOLIA" Jesienny Starszy Pan
-
A tych jest większość. Więc najwyższy już czas aby zacząć stawiać sobie pytanie: "Czy podobało by mi się gdyby ktoś mówił i zachowywał się wobec mnie tak ja to robię?". Gdy odpowiedź będzie "Nie" to należy sobie postawić kolejne pytanie: "Dlaczego ja to robię, co na tym zyskam, czy zależy mi na szacunku?". I w tym momencie należy podjąć jakąś decyzję. A to już zależy od Państwa. Straciłem wątek moich myśli, które dzisiaj nie słuchają mnie i biegną własnymi drogami. Ten smutny jesienny dzień, który rozkłada mnie na czynniki lat i związanych z nimi wspomnień. Myśli biegną i wracają ciągnąc za sobą zapomniane momenty, zdarzenia, osoby. Pojawia się zupełnie nieproszony smutek i nostalgia. Za czym? To było i nie będzie. Brak wszystkiego co tym chwilą towarzyszyło. Błyskawica zapisana w naszej jakże zaśmieconej pamięci, którą można by było nazwać wysypiskiem historii. Pamięta się koleżankę ładnie ubraną z pierwszej klasy, a zapomina się szczegóły dotyczące potrzebne do wykonywania zawodu lub luki w naszej historii, czy innych ludzi znanych latami. Głupie wspomnienia, ale jakże czasami piękne. cdn
-
Już wiem, skojarzyło mi się to powiedzenie z moją myślą. Lekceważymy ludzi i wstydzimy się naszych prawdziwych, szlachetnych uczuć takich jak miłość, szacunek dla wiedzy, umiejęności, szlachetności. Nie dajemy sobie rady z własnymi odczuciami boimy się je nazwać, okazać, mężczyźni są odważniejsi, ale z pewnością mniej szczerzy i dlatego przyszło mi na myśl, że "Człowiek jest małpą samego siebie" bo próbuje, to co czuje, w pewien sposób zbagatelizować, ukryć prawdę, a często i ośmieszyć, i jak po wielu staraniach, będąc u celu, zaczyna lekceważyć to do czego doszedł i dlatego skojarzyło mi się z tym banałem, który tak jak przy większości tego typu powiedzeń: każdy zna, każdy powtarza i nikt się nad nim nie zastanawia. Aby zdobyć szacunek innego człowieka trzeba zacząć od siebie i to jest pierwszy krok do wszystkiego typu uznań. To czyny i słowa określają człowieka, i jego wartość. Tylko ludzie wykolejeni potrafią docenić ludzi wykolejonych, ale ich unikają i lekceważą ludzie, którzy mają dla siebie szacunek. cdn
-
Jestem zmuszony moją nocną rozmowę przeprowadzić sam, bez widoku kogoś bliskiego, braku pytań, reakcji, spojrzeń, wszystkiego tego co wprowadza życie w rozmowę. Dodaje jej temperamentu i czyni intymną. To nie tematy są intymne, to nastrój, odczucia dwojga ludzi, które potrafią ich bardzo złączyć i wytworzyć między nimi subtelny kontakt. Wspominane potem latami jako świętość, tak długo, dopóki któraś ze stron nie popełni "świętokradztwa". Jakże często to przeżywałem. Za oknami jest wietrzno i pada deszcz, cicha, spokojna muzyka. Od rana staram aby skupić się i nie udaje mi się to. Brakuje mi rozmowy z kimś, kto był, jest, ale czy będzie? Zastanawiam się czy to kontynuować co piszę. Moje myśli pobiegły dalej i nie wiem dlaczego przyszedł mi na myśl banał. "Człowiek jest kowalem swego losu"..... cdn
-
Bardzo chciałbym powiedzieć i wprowadzić w czyn jedno zdanie, którego nie używałem już od początku lata: "Daj mi łapkę w mają łapę, mam na mały spacer chrapę", ale na dworze zimno, mokro i wietrzno. Nie chce się wychodzić w taką pogodę z ciepłego i przytulnego domu. Na zewnątrz nie ma kwiatów, ptaki milczą i jedynie rośliny zaczynają wyżywać się, przed zimowym snem, w orgii brązowo-czerwono-żółtych barw. Wieczór zastał mnie na spacerze po pokoju. Przyjaciele i znajomi zajęci własnymi sprawami, zniechęceni panującą pogodą zostali w domu. cdn
-
Nagle zahamowałam, jak zaczarowana patrząc na trawnik. Błoto, zmarznięte kępki trawy i szare kupki topniejącego śniegu. I pośród tego dzielny, niepoddający się wiatrom, jeden jedyny różowy krokus. Jak z cebulki, która ma ponad 18 lat, po tak długiej przerwie może wyrosnąć kwiat? Ale krokus był prawdziwy. Oczy zaszły mi łzami, kiedy dotarło do mnie, co to znaczy. Trzymaj się, nie poddawaj się, już wkrótce znów zaświeci słońce. Maleńki różowy krokus kwitł tylko przez jeden dzień. Ale dał mi wiarę na całe życie.
-
Tęskniłam za nimi, ale marna ze mnie ogrodniczka. Miałam zamiar poprosić tatę, żeby posadził mi nowe. Ale jakoś się nie złożyło. Umarł nagle w październiku. Cała rodzina rozpaczała. Wiara dodawała nam sił, żeby to jakoś przetrwać. Strasznie mi taty brakowało, choć wiedziałam, że - zawsze będzie z nami. Pewnego posępnego popołudnia na wiosnę ogarnął mnie straszny smutek. To przez tę zimę - pomyślałam. Tak jest roku co roku. Chemia. Jednak chyba nie tylko. Tego dnia przypadały urodziny taty i znowu o nim myślałam. Nic takiego, mówiliśmy o nim często. Żył w zgodzie ze swoją wiarą. Widziałam, jak kiedyś zdjął z siebie drogi płaszcz i oddał go bezdomnemu. Często wdawał się w pogawędkę z przypadkowymi przechodniami. Jeśli tylko zorientował się, że są biedni i głodni, zapraszał ich do domu i częstował jedzeniem. Ale tego dnia jadąc samochodem nie mogłam przestać się zastanawiać, jak też mu się teraz powodzi. Jak się czuje? Gdzie jest? Czy niebo istnieje naprawdę? Miałam wyrzuty sumienia przez te wątpliwości. Czasem tak trudno jest po prostu wierzyć, dumałam podjeżdżając pod dom. cdn
-
Czy ta zima nigdy już się nie skończy? I nagle... odniosłam wrażenie, że coś różowego przebija się przez zmarzniętą ziemię. Czy to jakiś dar niebios, malutka szczypta optymizmu pośród tej szarugi? Złapałam palto i pognałam przed dom Zobaczyłam krokusy, przemyślnie posadzone na trawniku przed domem. Liliowe, niebieskie, żółte i moje ulubione - różowe - maleńkie kwiatki smagane zimnym wiatrem. Tata. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, jak to w tajemnicy sadził cebulki jesienią. Wiedział, jak bardzo przygnębia mnie zimowa ciemność i słota. Czy mógł mi sprawić większą niespodziankę? Szczęściara ze mnie - i nie chodziło tylko o kwiaty, ale przede wszystkim o to, że mam takiego ojca. Krokusy taty zakwitały co wiosnę przez następnych kilka lat. Za każdym razem dodawały mi otuchy: Będzie lepiej, trzymaj się, niedługo zaświeci słońce. Potem nadeszła wiosna, kiedy tylko połowa kwiatów zakwitła. W następnym roku krokusów już nie było. cdn
-
Jeden, jedyny, różowy krokus. Był jesienny ranek. Niedawno przeprowadziliśmy się z mężem do naszego pierwszego własnego domu. Dzieci rozpakowywały się na piętrze, a ja patrzyłam przez okno na trawnik. Zastanawiałam się, co też robi tam mój tata. Rodzice mieszkali niedaleko i już nieraz nas odwiedzali. - Co ty tam kombinujesz? - zawołałam. Spojrzał do góry i się uśmiechnął. - To niespodzianka. Dla ciebie. Znając tatę, wiedziałam, że można wszystkiego się spodziewać. Umiał zrobić coś z niczego. Kiedy byliśmy mali, zbudował dla nas dżunglę do ćwiczeń z różnych kół i bloczków połączonych linami. Na jedno z moich przyjęć w święto Halloween zmajstrował elektryczną dynię na kiju od szczotki. Kiedy goście zbliżali się do naszych drzwi, włączał urządzenie i z krzaków wyskakiwała na nich świecąca dynia. Tego dnia tata nie chciał przede mną uchylić rąbka tajemnicy, natomiast ja, zajęta urządzaniem się na nowym miejscu, zupełnie zapomniałam o jego niespodziance. Aż do marca. Spojrzałam wtedy przez okno. Szaro. Smutno. Ponuro. Na trawniku przed domem resztki brudnego śniegu. cdn
-
\" Wierzę we wszystko, co piękne i święte, W przyjaźń wierzę, w miłość wierzę; W to, co nad rozum wyższe, myślą nie ścignięte, Co nie ze świata początek swój bierze I nie kończy się na świecie. Wierzę w promień natchnienia zsyłany poecie, Wierzę w każde serca bicie; Nie w jedno, ale w setne, nieskończone życie, We wszystko, czego głodna dusza łaknie, Za czym tęsknim, co nam braknie. I wierzę, że gdy dwie się napotkają dłonie, Dwa serca, w których jeden ogień płonie, W których jednym się ogniem ideały palą: Serca się kochać będą, choć dłonie oddalą. \" - Józef Ignacy Kraszewski
-
WITAJCIE KOCHANE DRZEWKA!!! JARZEBINKO___________zachwycam sie twoimi cudownymi postami.Dziekuje Jak przeczytalam Twoj wiersz \"Drzewo\" rozesmialam sie w glos,,, Nie kochana JARZEBINKO__________nie \"stoisz\" samotnie!!! Widze nieopodal CIERPLIWA LESZCZYNKE,,,,witaj!!! Jaki sliczny dialog,,,Dziekuje! I ja tez juz zajmuje przy WAS miejsce,,,,poszumimy w milczeniu,,, Troszeczke wiaterek sie zerwal lecz my uparcie biesiadujemy!!! Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie
-
Dopiero wtedy dotarla do mnie cala okrutna prawda.Gwaltownie weszlam do sypialni. __Prosze stad wyjsc____powiedzialam do glupio gapiacej sie na mnie dziewczyny,z ktora w naszym malzenskim lozku lezal Maciek. ___Zreszta,nie! Wynocha stad oboje! I zebym ciebie tu wiecej nie widziala zdradzaczu!Polecialo wiele epitetow pod ich adresem. ___Nie tak ostro zlotko.___syknal maz. __Bo opowiem ludziom,jak zarabiasz na zycie! ___Nie na zycie,tylko na ciebie s,, i twoja dz,,,.__Ale wlasnie z tym skonczylam___doadalam twrado. Macka spotkalam na rozprawie rozwodowej.Usilowal mnie oczerniac,opowiadajac,w jaki sposob sie prowadzilam,ale sedzia,starsza kobieta,usmiechnela sie tylko:___To mam rozumiec,ze pan wiedzial? I sam z tego zyl.? Zdrada meza zmienila moje zycie.Uswiadomilam sobie,jaka bylam beznadziejnie glupia.Stoczylam sie na dno,zeby on mogl wydawac pieniadze na kochanki. Robilam to z milosci do niego.Ale to byla zla milosc. Teraz zyjemy sami___tylko ja i Bartek.Biednie,ale uczciwie.I jest nam dobrze.Przeprowadzilismy sie do innego miasta po zamianie mieszkania.Nikt tu nie wie o mojej przeszlosci. Ale z mezczyznami nie chce juz miec nic wspolnego. Moj maz wyleczyl mnie z tego,,,,
-
__Jestes mezatka?___zapytal,wskazuja na obraczke,a kiedy potwierdzilam,uderzyl mnie w twarz.__Maz pewnie w pracy,a ty sie tu pieprzysz za forse,tak? On pewnie o niczym nie wie,mysli,ze jego swieta zona "ceruje skarpetki"? Pewnie teskni,a ty sie tu zabawiasz? Moze chcial zemscic sie na wlasnej zonie,o ktora byl zazdrosny,ale to mnie pobil. zanim szef wbiegl na zaplecze,mialam juz rozbity nos i podbite oko. Dziekowalam Bogu,ze skonczylo sie tylko na tym.Pokrwawiona i przybita wrocilam do domu duzo wczesniej niz zwykle. Cicho,zeby Maciek nie zobaczyl siniakow,otworzylam drzwi.Zapalilam swiatlo w kuchni.Na stole zobaczylam butelke wina,dwa krysztalowe kieliszki,popielniczke pelna niedopalkow.Na niektorych widac bylo wyrazne slady szminki.,,, __Bartek,nie myszkuj po kuchni____uslyszalam glos Macka dobiegajacy z sypialni.Towarzyszyl mu jakis chichot. Poslusznie zgasilam swiatlo,bo prawda do mnie jeszcze nie dotarla i ruszylam do sypialni.Nagle o cos sie potknelam.Ze zdziwieniem stwierdzilam,ze to but.Elegancka czarna szpileczka. Obok dostrzeglam kremowa halke i koronkowe majteczki,dalej,tuz przy niedomknietych drzwiach sypialni,lezala czarna sukienka.,,, Wtem uslyszalam rozmowe,,,___Co mi tym razem kupisz ,kochanie?___pytal przymilnie damski glos. __Bo ja chce misiaczku pierscionek z brylantem,nie jakies tam cyrkonie.,,,, ___Poczekaj skarbie moj___odpowiedzial na to moj maz.___Niech ona/tzn.ja/znowu troche zarobi.Wiesz zabciu przeciez,ze na razie kasa jest pusta.Twoje norki,nie wymawiajac Ci,kosztowaly o wiele za duzo.Ale chcialas,wiec je masz,,,, cdn
-
__Pomysl o dziecku!___zaczal krzyczec.__Pomysl o wakacjach! Moze udaloby sie odlozyc na lepszy samochod,moze umeblowalibysmy porzadnie mieszkanie?! Nie badz egoistka!__potem dlugo mnie przytulal,az w koncu powiedzial:__Nie chcialem tak sie zachowac.Ale pomysl o nas,przeciez dopiero co odbilismy sie od dna i zaczelismy zyc jak ludzie. Chcesz,zebysmy znow byli nedzarzami? Dlugo w nocy nie moglam zasnac i w koncu przyznalam Mackowi racje.Postanowilam,ze popracuje jeszcze troche,zarobie na wakacje,ostatecznie to przeciez nic takiego,,,,oszukiwalam sama siebie. "Nic takiego" trwalo ponad rok.Tuz przed walentynkami,kiedy po wystepach czekalam na kolejnego klienta,zdarzylo sie cos,co zmienilo moje zycie. Zostalam pobita przez podpitego klienta,ktory zobaczyl moja obraczke lezaca na nocnym stoliku obok lozka.Zazwyczaj chowalam ja do torebki,bo denerwowala klientow,tym razem jednak nie zdazylam,,,, cdn
-
Bank nie byl jednak cierpliwy.__Miesiac.Tyle mozemy poczekac___uslyszalamnazajutrz.__A potem albo placicie,albo tracicie mieszkanie.! Rozplakalam sie,lecz niewiele moglam poradzic.Dopiero szef podsunal mi rozwiazanie.Brutalne i obrzydliwe,ale jednak rozwiazanie,,,, __A jezeli zaczniesz chodzic z klientami na zaplecze? Tam jest taki mily pokoik z lozkiem i umywalka___powiedzial beznamietnie,gdy tylko dowiedzial sie o moich finansowych klopotach.___jestes niezla,mozesz dorobic drugie tyle,a moze i wiecej,,, Coz ,wolalam sprzedawac swoje cialo niz stracic dom.Zaraz po zejsciu ze sceny zjawial sie u mnie ten czy inny mezczyzna z sali i proponowal pieniadze.Jezeli byly dostatecznie duze,szlam z nim na zaplecze. Niczego nie czulam,bylam jak maszyna.Tylko potem nie moglam patrzec na siebie w lustrze.Pieniadze oddawalam Mackowi,ale staralam sie rozliczac go co do grosza,zeby tym razem starczylo na nasze dlugi.Zarabialam coraz wiecej,wiec wkrotce przestala grozic nam utrata dachu nad glowa.Oswiadczylam wowczas Mackowi,ze rezygnuje z nadgodzin,jak miedzy soba nazywalismy moja nocna prace.Nie byl zadowolony. cdn
-
Bylam bliska placzu,a wtedy on usmiechnal sie pod wasem i zapytal: __A moze tak bys sie troche porozbierala? Mam taki ladny lokalik za miastem,moglabys niezle zarobic. Odmowilam.Nadchodzily jednak swieta,a my zylismy w coraz wiekszej nedzy. __Nie wiem,co z nami dalej bedzie___powiedzial Maciek pewnego dnia.___Strach pomyslec. Wtedy podjelam decyzje.___Nie martw sie.Szef obiecal mi podwyzke___uspokoilam meza. Trzy wieczory z rzedu wystepowalam w charakterze striptizerki w obskurnym lokalu na peryferiach miasta.Najpierw bylam troche niezdarna i budzilam raczej smiechy niz zachwyty widowni,ale z czasem zaczelam sobie radzic calkiem dobrze.Za trzy takie wieczory mialam polowe normalnej pensji. Moglismy wyprawic prawdziwe swieta,kupic choinke,prezenty dla Bartka i butelke dobrego wina na sylwestra. Widzac radosc w oczach synka,uznalam,ze postapilam dobrze. Maciek tez poweselal.Zaczal nawet robic plany na przyszlosc. __Jesli dalej bedziesz zarabiala tak dobrze,to zdolamy odlozyc na wakacje___planowal,a ja zrozumialam,ze nie moge sie jeszcze wycofac,ze musze rozbierac sie nadal.Martwilo mnie tylko jedno__Maciek zaniechal szukania pracy. __Wlasciwie to po co mi robota,skoro ty tyle zarabiasz?___stwierdzil wreszcie.____Lepiej bedzie,jak zajme sie Bartkiem i domem. Mialam nadzieje,ze wiosna Mackowi znudzi sie siedzenie w domu i znajdzie sobie jakies zajecie,a ja bede mogla skonczyc z rozbieraniem sie na oczach podpitych facetow. Jednak maz nie mial zamiaru isc do pracy,a w dodatku przyszla wiadomosc z banku,ze zabiora nam mieszkanie.Bylam pewna,ze Maciek odlozyl jaks sumke z moich zarobkow i ze splacilismy wiekszosc dlugow.Mylilam sie. ___Wiesz,jakos tak wyszlo,,,,____powiedzial ze skruszona mina.__Rozeszlo sie,po prostu sie rozeszlo...Ale przeciez niezle zarabiasz,wiec jak zacisniemy pasa,to jakos wreszcie oddamy ten cholerny dlug! cdn
-
Skoro mowa o milosci,,,,,,przytocze pewna opowiesc.... ZA BARDZO GO KOCHALAM,,,, ____Sprzedawalam cialo po to,aby moj maz mogl wydawac pieniadze na kochanke,,,,,mowi Iwona. Kiedy zrobilam to po raz pierwszy,potem przez godzine siedzialam pod prysznicem.Czulam do siebie odraze,ale wiedzialam,ze zrobie to znowu.Nie zdradzalam meza,przynajmniej sama tak uwazalam. Prawdziwa zdrada i najgorszym egoizmem byloby wlasnie tego nie robic,,,,Tak wtedy myslalam. Najpierw rozchorowal sie Bartek i wszystkie oszczednosci rozeszly sie w mgnieniu oka.A potem wszystko potoczylo sie jak lawina. Maciek stracil prace,przestalismy splacac pozyczke na mieszkanie,odlaczono nam telefon.W domu zrobilo sie smutno,bo na wszystko brakowalo pieniedzy.Widzialam jak Maciek biega codziennie za praca i jest coraz bardziej przygnebiony.Mielismy tylko moja marna pensje kelnerki. Kiedy poprosilam szefa o pozyczke,popatrzyl na mnie taksujacym spojrzeniem i pokiwal smetnie glowa: ___Przeciez nie bedziesz miala z czego zwrocic___stwierdzil. cdn
-
Serce przemawia do serca Życzliwość i serdeczność wobec ludzi otwiera ich serca. Każdy może je zdobyć. Środki są bardzo różnorodne w zależności od konkretnej sytuacji i od otoczenia, w jakim żyje człowiek. Ale jest jeden środek zupełnie fundamentalny. Wyraża go znana dewiza kardynała Newmana: \"Serce przemawia do serca\". Chodzi o to, aby najpierw zdobyć zaufanie ludzi, a dopiero potem naprawiać ich życie. Kiedy mówimy o przepowiadaniu, myślimy najczęściej o sferze argumentów intelektualnych, które mogłyby przekonać. Nie można zapominać o sercu. ks. Krzysztof Pawlina
-
JARZEBINKO________________czuje bicie Twojego SERCA!!! Dziekuje!!!! Pozdrawiam!!!!
-
Aby być szczęśliwym... Dawaj ludziom więcej niż oczekują - niech dzięki Tobie stają się radośni. Weź za żonę/męża osobę, z którą lubisz rozmawiać. Gdy się postarzejesz, rozmowy będą ważniejsze od wszystkiego innego. Nie wierz we wszystko, co słyszysz, lecz dawaj wszystko, co możesz. Gdy mówisz "KOCHAM CIĘ", niech będzie to prawdą. Gdy mówisz "PRZEBACZ", patrz rozmówcy w oczy. Zawierz MIŁOŚCI, bez niej nie można żyć. Nigdy nie wyśmiewaj marzeń innych ludzi, bo może bez swoich marzeń nie mieliby nic. Kochaj mocno i namiętnie... Możesz zostać zraniony, lecz tylko kochając przeżyjesz w pełni swoje życie. Jeśli z kimś się nie zgadzasz, walcz szlachetnie i nie używaj epitetów. Nie oceniaj nikogo według jego krewnych. Mów powoli, ale myśl szybko. Gdy ktoś zada Ci pytanie, na które nie chcesz odpowiedzieć, uśmiechnij się i zapytaj: "Dlaczego Cię to interesuje?" Pamiętaj, że wielka miłość i wielki sukces kryją w sobie ogromne ryzyko. Mów "Na zdrowie", gdy słyszysz, że ktoś kicha. Jeśli coś stracisz, to przynajmniej nie zaprzepaść nauki, jaka z tej straty wypływa Zawsze: Miej szacunek dla siebie. Miej szacunek dla innych.
-
Są ludzie... Ze wszystkich natchnień, najpiękniejsze były te, które czerpałem ze słońca... Są ludzie, którzy żyją na równinach i są szczęśliwi; są ludzie, którzy spędzają życie w górach wysokich i są szczęśliwi; ale są też tacy, którym to, co najwyższe na ziemi, nie wystarczy, więc unoszą się w przestrzeni, jakby ich serce napędzane było energią jaśniejącego słońca. Jeżeli chcesz poznać i wyśpiewać całe bogactwo swojej duszy, zechciej ją naświetlić miłością. Roman Mleczko
-
Ktoś wyjątkowy Jak to miło ze strony Boga, że wybrał ciebie na mojego męża. On to sprawił, że wśród tylu ludzi na świecie akurat my spotkaliśmy się, że właśnie nasze ścieżki skrzyżowały się, przeżycia nas połączyły, a nasze myśli zbliżyły się tak, że kiedy rozmawiamy, bardzo często odnajdujemy nowe prawdy, nowe spojrzenie na miłość, życie, wiarę. Dziękuję ci za to, że jesteś przy mnie i w deszczowe, i w słoneczne dni; że jesteś zawsze blisko, zawsze gotowy do słuchania, do radości i do szlochania ze mną, i do modlitwy. Dziękuję ci za dłoń spoczywającą na moim ramieniu, zabawną pocztówkę, bukiet kwiatów i ciastko. Za to, że wiesz, kiedy poprzeć mnie i kiedy sprowadzić na ziemię, kiedy odwieść od złego, a kiedy pobudzić do działania we właściwym kierunku. Dziękuję ci za radość, problemy, przyjemności i ból dzielone ze mną. Dzięki temu czuję, że jestem dla ciebie kimś bardzo ważnym, że nasze małżeństwo ma sens. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Dzięki naszej miłości staję się człowiekiem. Mam nadzieję, że ty również. Dziękuję ci za to, że jesteś moim mężem. Marion Stroud
-
O tym czego nie uczyniłeś Jeden z najpiękniejszych listów miłosnych ostatnich czasów który napisała pewna amerykańska dziewczyna... Pamiętasz ten dzień, kiedy pożyczyłam od ciebie Twój nowy samochód i rozbiłam go? Myślałam, że mnie zabijesz, ale nie zrobiłeś tego. Czy pamiętasz, jak kiedyś wyciągnęłam cię na plaże, chociaż twierdziłeś, że będzie padać, i rzeczywiście padało? Myślałam że zawołasz: "A nie mówiłem?". Ale nie zrobiłeś tego. A pamiętasz, jak kokietowałam wszystkich, żeby wzbudzić twoją zazdrość, i ty byłeś zazdrosny? Myślałam, że odejdziesz ode mnie, ale tego przecież nie zrobiłeś. Czy pamiętasz jak zrzuciłam tort truskawkowy na dywanik twojego samochodu? Myślałam że mnie uderzysz, ale nie uczyniłeś tego. Czy pamiętasz, jak zapomniałam ci powiedzieć, że na pewnym przyjęciu obowiązują stroje wieczorowe i ty przyszedłeś w dżinsach? Myślałam wtedy że mnie spoliczkujesz, ale nie zrobiłeś tego. Zawsze miałeś dla mnie cierpliwość, kochałeś mnie i broniłeś. Mam na sumieniu tyle win wobec Ciebie. Tak bardzo chciałam Cię prosić o przebaczenie kiedy wrócisz z Wietnamu. Lecz ty nie wróciłeś...
-
O miłości Bo miłość mój drogi to: To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem, Aby on także mógł powiedzieć: "kocham ciebie", nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami. Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie, Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to "ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną... Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń. Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie, To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków, Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet jeśli ona przez moment się wzbrania To dawać nie licząc tego, co inny ci daje, płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu. Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie. Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego, Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi, na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka. Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej, wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada, jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi. To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy, bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE. Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie, śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać, Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego. Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej, Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ, to pozwolić się kochać, być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę. To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego, którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać! Michael Quist
-
Jest ktoś... Jest Ktoś, przy kim mogę być sobą. Mogę opowiadać o moich marzeniach, pragnieniach i nadziejach, a także o zwariowanych pomysłach Mogę płakać i śmiać się głośno. Mogę przetoczyć się przez pokój w szalonym tańcu. Mogę być szczęśliwy i nieszczęśliwy, pewny siebie i zupełnie z siebie niezadowolony. Nie muszę wkładać maski, lecz mogę być taki, jaki naprawdę jestem i jaki w danej chwili się czuje. Rainer Haak