JODLA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JODLA
-
WITAJ BIESIADO Dzisiaj jestem wyjatkowo wczesnie na BIESIADZIE Odpoczywam,relaksuje sie,,,,mam wolny weekend! Twoj ptaszek wygral mi piekna melodie! Dziekuje! JARZEBINKO_____________witaj Podobnie jak Ty,wybieram sie w goscine do mojej amerykanskiej kolezanki w zwiazku z Nowym Rokiem.Zanim wybiore sie do niej,troche popisze,,,, Oczywiscie ,zamieszcze dalsze informacje o Basi,,,,,,czy to juz koniec jej smutkow? Oj zycie,zycie,,,, Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie
-
przepraszam,,,,,oczywiscie,w/w post to spotkanie z Basia,,,:D
-
Spotkanie z Monika,,,, serce] Zostały same. Cztery kobiety, trzy pokolenia. I radziły sobie przez lata całkiem nieźle. Babcia ciężar wychowywania dzieci i zajmowania się domem wzięła całkowicie na siebie, Basia zarabiała pieniądze. Nie miała samochodu i prawa jazdy więc preferowała zdrowy, ekologiczny tryb życia. Rower był jej głównym środkiem transportu. Do pracy, po zakupy, do wożenia dzieci. Dzięki temu wciąż epatowała wysmuklą, wysportowaną sylwetką. Obie z matką prowadziły oszczędny tryb życia, pieniędzy na koncie przybywało, naturalną więc konsekwencją była decyzja o kupnie domu. - Po co wyrzucać pieniądze na czynsz kiedy można za te same spłacać własny dom? Wybór padł na Margate. Miejscowość niezbyt oddalona od AC, miejsca pracy Basi, znakomita do wychowywania dzieci. To drogie miasto więc poszukiwania domu w odpowiadającej jej cenie trochę trwało, ale dla upartego zawsze zaświeci słońce. Basia znalazła parterowy, odpowiadający jej wymaganiom dom. Trzy sypialnie, duża kuchnia, znakomita lokalizacja, spora działka. Starsza Justyna właśnie szła do pierwszej klasy. Basia woziła ją nadal rowerem, jakoś nie miała odwagi zrobić prawa jazdy. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem i to ją zniechęciło. Ich babska egzystencja funkcjonowała nadal bez zarzutu. Role były podzielone, na rozpatrywanie tzw, straconych szans nie było po prostu czasu. Obie dziewczynki chowały się znakomicie, nie sprawiając kłopotów. Kiedy młodsza Natalka miała iść do szkoły pojawił się znów problem transportu. Jedną córkę Basia mogła wozić w koszyszczku na rowerze, ale dwie? Należało przemóc wstręt do kierowania pojazdami mechanicznymi i zmobilizować się do zrobienia prawa jazdy. Sytuacje bez wyjścia są czasami bardzo inspirujące. Basia zdobyła upragnione prawo jazdy i nauczyła się prowadzić samochód. To znakomicie ułatwiło jej życie. I znów kiedy wydawało się, że wszystko zmierza ku lepszemu, odezwał się życiowy pech. Matka Basi zaczęła niedomagać, coraz częściej skarżyła się na bóle żołądka. Lekarz nie wydawał się być zbytnio zaniepokojony - w końcu wiek ma swoje prawa - ale pech nie dawał za wygraną. Pewnego poranka matka po prostu się nie obudziła. cdn
-
Spotkanie z Basia,,,, Pierwszym symptomem odwrócenia dobrej passy była wiadomość od właściciela domu. W związku z tym, że teraz zajmowali lokal o wyższym standarcie /wyremontowany na ich własny koszt/ postanowił podnieść czynsz. Nie chcieli się zgodzić z jego decyzją ale szanse na wygranie sporu mieli male. W dodatku okazało się, że Basia jest ponownie w ciąży. Jasiu coraz częściej tracił pracę z powodu nadużywania alkoholu. Ciężar utrzymania domu i rodziny spadał na barki Basi. Postanowili poszukać większego lokum i zdecydowali się na wynajęcie domu. W kwietniu 88 roku powitali drugą córkę, Natalię. Teraz matka Basi zajmowała się dwójką dzieci, Basia w nocy rozdawała karty w kasynie lub rzucała kulką ruletki, w dzień sprzątała domy, a Jasiu znów popadł w szpony nałogu. I popadał weń coraz głębiej. Próbował się leczyć, podejmował próby zerwania z nałogiem - nadaremnie. Coraz częściej był bez pracy, bo praca jakoś z piciem w parze iść nie chce. Wreszcie miarka się przebrała. Zakochane kobiety widzą zwykle to co chcą widzieć ale i one po jakimś czasie odzyskują zdrowy rozsądek. Basia postawiła sprawę jasno. - Skoro wódka ważniejsza od rodziny, trudno. Ja to postaram się zrozumieć i z tej konkurencji odpadam, oświadczyła. Zapadła decyzja o rozstaniu, z którą nie chciał pogodzić się Jasiu. Sprawa trafiła do sądu. Sam widok Jasia wystarczył, aby sędzia bez zbędnych komentarzy nakazał mu wyprowadzić się natychmiast. Basia odetchnęła i nawet nie próbowała uzyskać jakichkolwiek alimentów na córki. Wiedziała, że od alkoholika nie dostanie ani grosza, bo skąd. cdn
-
JARZEBINKO______czy ta sliczna psina to Twoja? Pytasz,czy poczatki w USA Basia musi miec takie trudne? Dobre pytanie! Porozmawiajmy na serio! Poczatki na emigracji zawsze sa bardzo trudne,,,Nawet trudne do opisania! Mozesz miec prace,,,dobre pieniadze,,,poznanych przyjaciol____chociaz z nimi roznie bywa,,,,a w sercu smutek ,nostalgia,,tesknota.Nic nie cieszy! To trzeba przejsc! Najsmutniejsze sa poczatki, i wszystkie swieta,,,bo jestes z dala od bliskich. Kto tu przyjechal na troche,,,,jest zawieszony nad Atlantykiem____jedna noga tkwi w kraju,druga tutaj! Kazdy podejmuje swoje wlasne decyzje,,,,ma jakies wyzwania,cele !!
-
Spotkanie z Basia,,,,juz niebawem :D
-
JARZEBINKO____________pozwolilam sobie zamiescic przytoczone przez Ciebie aforyzmy,,,, Jeśli myślisz, że świat się do Ciebie odwrócił plecami, zrób jak on - odwróć się do niego plecami. Jeśli sądzisz, że nie masz szans osiągnąć to czego chcesz, najprawdopodobniej nie osiągniesz tego, ale jeśli wierzysz w siebie najprawdopodobniej, wcześniej czy później osiągniesz to.
-
Człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest. — Jean-Paul Sartre Człowiek może sam dla siebie stać się takim kłopotem, że już nie wystarczy mu czasu na zajmowanie się czymś więcej. — Ryszard Kapuściński
-
Nie było jeszcze nigdy, a zwłaszcza w Polsce człowieka, co by się o milimetr wysunął ponad ogólny poziom, by całego błota na niego nie rzucić. — Karol Szymanowski
-
Dla moich Polaków nie ma rzeczy niemożliwych. — Napoleon Bonaparte
-
- Niech Jasiu wprowadzi się tutaj, zdecydowała. Wyremontuje piwnicę i możecie tam w trójkę mieszkać, oświadczyła. Szybko piwnica zamieniła się w mieszkanie, na świat we wrześniu.84 roku przyszła Justyna, pierwsza córka. Pani osobiście zawiozła ją do szpitala. Po powrocie z dzieckiem zaczęły się problemy. Pani przekalkulowała sobie, że w takiej sytuacji kiedy Basia mieszka z Jasiem i dzieckiem to może obniżyć jej drastycznie pensję. Nie dość na tym, problemów zaczął przysparzać Jasiu. Popijał coraz częściej, barek właścicielki domu traktując jak własny i w efekcie pewnego dnia Pani wymówiła im lokum. Wynajęli mieszkanie i wyprowadzili się. Jasiu pracował do 4 po południu, potem Basia szła na domki. Minął kolejny rok i niespodzianka. Amnestia dla nielegalnych. Oboje złożyli papiery. Teraz mogli już pomyśleć o normalnej egzystencji. Niestety w tym samym czasie zaczęły się większe kłopoty z Jasiem. Długo ukrywał swój problem ale w nieskończoność nie mógł. Był alkoholikiem i słabość do wysokoprocentowych trunków zaczynała brać górę nad rozsądkiem i uczuciami. Coraz częściej dochodziło do scysji. Zarobki Basi ze względu na ograniczoną możliwość pracy nie wystarczały, a życiowy partner coraz częściej był przyczyną kłopotów niż podporą. Basia postanowiła poprosić o pomoc matkę. Przyjazd matki pozwolił Basi poświęcać więcej czasu na pracę. Postanowiła iść do szkoły, zdobyć zawód przydatny w nowym życiu. Wybrała kurs dealerów - praca w kasynie miała swoje plusy. Obecność matki przystopowała też na jakiś czas nałóg Jasia. Ten ponownie zaczął trzymać fason, a swoją słabość skrzętnie ukrywał. Basia podjęła pracę w kasynie. Na początek była to praca w bardzo ograniczonym wymiarze godzin, tak że w dalszym ciągu dorabiała na domkach. Wydawało się, że wszystko zmierza ku lepszemu. Aktualnie zajmowane mieszkanie wyremontowali, atmosfera w domu była rodzinna, córeczka rosła zdrowo. cdn
-
W AC czekał na nich pokoik ze wspólnym łóżkiem, krótkie zastępstwo na domkach za wyjeżdżającą na urlop Polką i grasujące po apartamencie karaluchy, które przyprawiały je o mdłości. Milionerów ani kokosowych zarobków ani śladu. Do kasyn wabiących kolorowymi neonami i możliwością wygranej mogły wejść tylko jako klientki. O pracy z powodu braku legalnego pobytu - tylko pomarzyć. Ale od czego spryt? Szybko załatwiły sobie prywatne domki. Pocieszające były stawki. Płacono więcej niż w Detroit. Po kilku tygodniach zdecydowały się na wynajęcie czegoś innego. We cztery wynajęły apartament w piwnicy u Greka. Wyglądał lepiej niż dotychczas zajmowane lokum, ale o minusach przekonały się jeszcze tej samej nocy. Piwnica przedzielona dyktą na dwa pokoje wydzielała smród jak z szamba. Jeden pokój był pozbawiony okien, drugi miał okienko na poziomie ulicy. Mimo iż blisko oceanu ulgę dawało to iluzoryczną. Mieszkały we cztery. Wysprzątały, wymieniły pościel, poprały i już po kilku dniach można było tam przebywać bez odruchów wymiotnych. W zdobywaniu nowych rzeczy, drobnych domowych pracach pomagał niejaki Jasiu. Tez wakacjusz. Pomagając, zerkał coraz częściej na Basię. On na nią, bo ona jeszcze go nie zauważała, zajęta urządzaniem swojego życia na nowo. Po paru miesiącach znalazła tzw. stały domek. Miała opiekować się ciężko chorym mężczyzną, którego żona nie dawała już sobie rady. Basia hołubiła staruszka, robiła mu zastrzyki z insuliny, dbała o dom. Starszy pan wkrótce pożegnał się z życiem, ale pracy nie straciła. Pani, ujęta jej oddaniem, zaproponowała jej opiekę - nad sobą. Basia propozycję przyjęła. Ubyło jej obowiązków, płaca została ta sama. W międzyczasie zacieśniały się jej kontakty z Jasiem. Na obczyźnie, pozbawiona bliskich, młoda dziewczyna bez zobowiązań łaknęła towarzystwa kogoś bliskiego. Wątpliwości, jeśli jeszcze takie miała, rozwiązał kolejny przypadek. Była w ciąży. Pani na wieść o tym nawet się ucieszyła. cdn
-
Basia wytrwale pucowała swoje domki i marzyła jak się urządzi za zarobione dolary. Tymczasem nastał rok 81. Wieści z kraju były coraz mniej zachęcające, rodzina w listach odradzała powrót. Basia była w rozterce. Najgorsza była świadomość, że jak wyjedzie, to już nie wróci. Wiza turystyczna straciła swoją ważność. Miała jednak dość jednorodnego menu jakim karmiono ją od miesięcy. Na widok jajek dostawała alergii w efekcie czego schudła 8 kg. - Wracam, postanowiła i wtedy ogłoszono stan wojenny. To zdecydowało. Powrót został odłożony na bliżej nieokreśloną przyszłość. - Ale jak żyć dalej? Wujostwo, dobrzy ludzie, ale ile można być na ich łasce? W kościele poznała dziewczynę ze swoich stron w podobnej do jej sytuacji. Nawet sprzątały po sąsiedzku. Mijał właśnie drugi rok Basi pobytu w Detroit. Dość, zdecydowała. Wojna nie wojna wracam do siebie. Załatwiła w międzyczasie drugi rok urlopu z pracy który właśnie mijał. Liczyła zarobione dolary kiedy zadzwonił telefon. To nowa znajoma. - Basia, jedziesz ze mną do Atlantic City? - A gdzie to jest i po co? odpowiedziała pytaniem. - i usłyszała. Wiesz ile tam możemy zarobić? Nie wiedziały obie, ale co miały do stracenia dwie młode, przebojowe dziewczyny? Już następnego dnia leciały samolotem do nowej ziemii obiecanej. cdn
-
Basia z Margate,,,,,,, Początki Basi pobytu w Ameryce sięgają roku 1980. Na zaproszenie ciotek z Detroit, emigracja powojenna, przypłynęła do Stanów świętej i nieodżałowanej pamięci statkiem Batory. Dwa tygodnie niewiarygodnego wprost na tamte czasy luksusu połączonego ze zwiedzaniem mijanych portów oszołomiło ją i dało nadzieję, że pobyt w wymarzonej Ameryce będzie równie ekscytujący. Rzeczywistość jak zwykle zweryfikowała marzenia. Ciotki już przed jej przyjazdem zadbały o to, żeby się nie nudziła. Na Basię czekała praca, której efektem miał być kuferek zielonych, bo po to przecież przyjeżdża się za ocean. W poniedziałek rano wuj odwoził ją na odlegle przedmieście miasta na służbę. Basia codziennie przez sześć dni w tygodniu sprzątała inny dom. Miała szczęście jak dobrzy państwo dali osobny kąt do spania, gorzej jak musiała czekać aż domownicy pójdą spać, żeby skorzystać z kanapy w salonie. Wszystkie te domy miały jedną wspólną cechę. We wszystkich karmiono ją tak samo. Na śniadanie jajka, na lunch hot-dog, na kolacje kawałek kury. I tak na okrągło. W sobotni wieczór zjawiał się wuj i zabierał ją do domu. Tam mogła się wreszcie wykąpać, przebrać i zjeść coś innego. W niedzielę dla rozrywki pójść na polską mszę w towarzystwie wujostwa, czasem na jakiś piknik i spać, bo od poniedziałku znow na służbę. Zacisnęła zęby i postanowiła wytrwać rok. Chciała odłożyć trochę grosza i wrócić do Polski. Nie widziała siebie w roli emigrantki. W kraju czekała na nią praca w wyuczonym zawodzie ekonomistki. Była lubiana w swoim zakładzie, w perspektywie miała awans na kierowniczkę działu księgowości.. Przełożeni na wieść o tym, że dostała wizę do Stanów bez oporów udzielili jej rocznego, bezpłatnego urlopu. No bo wtedy wyjazd za ocean, to było coś! cdn
-
Od najmlodszych lat,,,,,po glowie chodzi mi uparcie jedna mysl____spokojne zycie miec,klopotow jak najmniej! Wez moja milosc!! ____piekne! Noc,noc pani szalona,,,wiruje wokol nas nasz swiat wzielam w swoje rece,,,,, Jednego tylko chce---tak zyc,tak zyc ,by zostalo cos z tych dni,,,, Kawiarenki,,,la la la,,, I powiedzcie,czy JEJ piosenki moga byc nie na czasie ? ONA spiewa o zyciu,o milosci,,,,PIEKNE! Z sentymentalnym pozdrowieniem
-
przeboje naszej mlodosci,,,sorry! Juz nie wiem,czy to ja polknelam, literke,,czy jeszcze cos siedzi w kompie? Pozyjemy,zobaczymy!
-
Uwaga! zaczynam tworzyc post,,,ale czy uda mi sie go odtworzyc,tego nie wiem :D Wracam do wspomnianych sentymentow,,,, To prawda GRABKU_____________ze przeboje naszej mlosci nie przemijaja ! Tak jak i my! Bo nasze pokolenie jest wyjatkowe___________mamy w sobie jeszcze tyle tworczego potencjalu! Najwazniejsze,ze wszyscy dobrze bawimy sie jak za dobrych czasow. JARZEBINKO_______________masz racje! Mysle sobie,ze to mlodziez nas trzyma w tym mlodzienczym nastroju! Ciesze sie ,ze pociagnelyscie ten temat.dzieki temu BIESIADA jest taka muzyczna,sentymentalna. Choc nie wroca te lata,,,,,ale coz,,,,idziemy do przodu. Nie ogladamy sie wstecz ,bo i po co? Liczy sie to,co przed nami! Przytulam WAS
-
Juz po \"remoncie\". W akcji byl Spy Sweeper system i Norton.Wylapal! Ciesze sie,ze zrobilam generalne sprzatanie.Oczywiscie wirus siedzial w jednym z e-mailow.Na szczescie nie otwieralam wszystkich! Co by bylo,,gdybym je otworzyla??? Moze zarazilabym i golabka.A szkoda byloby go,naprawde! JARZEBINKO____________dziekuje za piekny e-mail! Pozniej odesle golabka! Niech troszeczke odetchnie sobie na mojej poczcie_________biedactwo bylo takie zainfektowane!
-
tak sie rozmarzylam,,,,,taki sentymentalny post____i gdzie polecial?
-
juz wiem_____________musze sie chyba tylko wkurzyc,to wtedy wszystko pojawia sie w komplecie na topiku,,,,
-
urwalo mi znow dlugasny post!! nie mam sil! moze mam jakies zakapiory w komputerze? musze natychmiast uaktualnic NORTONA! Jak mi przejadzie____________napisze do WAS! Wybaczcie!
-
Niestety,cd mojego postu fruwa w kosmosie,,,wiec zamykam okienko i zmykam do lozeczka! Pa,
-
DROGIE BIESIADNICZKI Mam cicha nadzieje,ze przytoczony wywiad dostarczy wam przyjemnej lektury! Dzisiaj juz zegnam sie,,,_____DOBRANOC BIESIADO JARZEBINKO
-
- To oddalenie naturalnie nie przeszkodzi pisankom. Kolorowe jajka będą ozdobą wielkanocnego stołu. - Z tonu pani wypowiedzi wnioskuję, że jest pani kobieta szczęśliwą. - Tak, bardzo. Jestem pewna, że urodziłam się w czepku. Jestem wciąż zakochana z wzajemnością w moim mężu, mam wspaniałą córkę, wierną publiczność, która nie zapomina o mnie, czy mogę chcieć więcej? - Co chciałaby pani powiedzieć, czego życzyć naszym czytelnikom? - Podziękować wszystkim moim słuchaczom, mojej wiernej publiczności dla której śpiewam. Życzyć, przede wszystkim pogody ducha i zdrowia. Optymizmu - najlepsze chwile są zawsze przed nami. Z okazji zbliżającej się wielkanocy - wszystkiego najlepszego. I do zobaczenia na którymś z moich najbliższych koncertów. Nie wykluczone, że w Chicago. Z Ireną Jarocką rozmawiała Barbara Simon
-
- To tylko niektóre imprezy w jakich wezmę udział. Mój kalendarz na szczęście jest wypełniony. O niektórych planach jeszcze nie chcę mówić. - Nie narzeka pani na nudę? - Nigdy, nawet jak nic się nie dzieje, to coś dzieje się zawsze. - A jak rodzina, przyzwyczaiła się już do pani ciągłych wyjazdów? - Nie. Nie protestują, ale nie lubią kiedy wyjeżdżam. Mąż wtedy dłużej zostaje w pracy, córka tez wyszukuje sobie różne zajęcia, aby opóźnić powrót do pustego domu. Staram się, aby moje nieobecności nie trwały dłużej niż 3-4 tygodnie. W ubiegłym roku wyjechałam na 3 miesiące i postanowiłam nigdy więcej nie opuszczać ich na tak długo. Za to po powrocie rozpieszczam ich ponad miarę. - Kto na codzień zajmuje się domem? - Ja przede wszystkim. Raz na dwa tygodnie przychodzi pewna pani posprzątać, ale i tak wszystkiego musze dotknąć sama. Mamy piękny dom z ogrodem, którym zajmuje się ogrodnik, ja dbam, aby zawsze rosły w nim świeże zioła. Nic tak nie dodaje potrawom smaku. - Właśnie, zbliżają się święta wielkanocne, jak będą wyglądały w pani domu? - Tradycyjnie. Tak było zawsze. W święta odstępuję od swoich zasad i przygotowuję potrawy z mięs. Dla rodziny. Wielkanoc nie może obyć się bez szynki i białej kiełbasy. Żałuję, że bazi w tym roku nie będzie na stole, ale tutaj są chyba niedostępne. Jak mieszkaliśmy niedaleko Nowego Jorku, to nie było problemu z typowo polskimi akcentami. Tutaj znam tylko jedną polską rodzinę i dwóch studentów z Polski, którzy studiują na naszym uniwersytecie. Wspaniali chłopcy, świetnie się uczą i grają w tutejszej drużynie basketball. cdn