Justini
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Czesc Dziewczynki. Małagwiazdko dziekuje Ci ze tak o mnie myslisz to bardzo wiele dla mnie znaczy. Ja sama tak o sobie nie myslalam nigdy a tu prosze taka opinia. To bardzo budujące. Odezwe sie do Was pozniej ale teraz musze zrobic obiadek chopakowi bo\" biedny\" sie przeziebil boli go gardlo i ma katar. On uwaza ze jest umierajacy. Faceci to sie nigdy nie zmienia jesli o to chodzi :)Wiecie slyszalam taka opinie ze facet to dojrzewa do 3 roku zycia a pozniej juz tylko rosnie. Cos w tym musi byc ;). OK myszki odezwe sie jeszcze dzisiaj papa pozdrowionka. Ps a u mnie jest masa sniegu brrrr i zimno. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Puella nie ma za co :) to moje gg jakby co 6430397. Ja tez jestem w tej grupie i zamierzam wybrac sie niedlugo na te testy takze podziele sie wrazeniami. Jutro ide wlasnie na kontrolne badania krwi i do kardiologa bo podobno mam jakies szmery w sercu. Jak sie juz czlowiek zdecyduje isc do lekarza to zawsze jakies choróbsko wykryją, co za zawod ;). Zycze dobrej nocki i pozdrawiam papa dzieki za podpowiedz w sprawie kwiatkow :) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Badania genetyczne są juz dostepne w Polsce za darmo dla ludzi z podwyższonej grupy ryzyka czyli jesli ktos z rodzicow lub dziadkow chorowal. Naprawde nia ma sie czego obawiac to prawda o czym trabia lekarze ze RAK WCZESNIE WYKRYTY JEST W 100% ULECZALNY. Po prostu nasze pokolenie tzn naszych rodzicow i poprzednie nie sa przyzwyczajone do chodzenia do lekarza profilaktycznie zazwyczaj jak sie cos dzieje to sie chodzi. I to jest naprawde duzy blad bo takie badania np zwykla morfologia moze lekarzowi duzo powiedziec. Te badanie sa przeprowadzane w calej Polsce. W kazdym wojewodztwie jest specjalny osrodek w ktorym sa one wykonywane. Np w Łodzi jest to szpital im. Kopernika. Nie wiem jak jest w innych. Mozesz zapytac u swojego lekarza pierwszego kontaktu lub w pierwszej lepszej przychodni. Odradzam jednak panie z rejestracji bo one zazwyczaj nie orientuja sie w takich rzeczach :). Jesli masz tv style to polecam \"Miasto Kobiet\" z tego co wiem to sa to odcinki powtarzane wiec bardzo prawdopodobne ze bedzie on tez jutro tylko nie wiem o ktorej sa na pewno jeden o 13 a drugi o21. Jak juz pisalam te badania wykazuja czy masz ten gen ktory moze uaktywnic nowotwor. Jesli go masz to na 90% MOZESZ ALE NIE MUSISZ zachorowac. Jesli nie masz to istnieje 5, 10% szans ze zachorujesz. Jesli faktycznie okaze sie ze go masz to musisz zgosic sie ( wlasciwie to lekarz sam powinien zaproponowac Ci konsultacje ale wiadomo jak to u nas bywa z lekarzami) do onkologa ktory bedzie od tej pory twoim lekarzem prowadzacym i on powie Ci co robic aby te 90% zmniejszyc do 10 lub 15%. JEST TO NAPRAWDE MOZLIWE I LEKARZE MAJA NADZIEJE ZE TO SIE TYCZY WSZYSTKICH RODZAJOW NOWOTWORU. Takze nie boj sie niczego i pedz na te badania. Mam nadzieje ze beda ujemne a jesli nie to sie nie zamartwiaj tylko rob wszystko zeby nie zachorowac. NA PEWNO BEDZIE DOBRZE TRZYMAJ SIE I PYTAJ W RAZIE WATPLIWOSCI. Jesli bede mogla to chetnie odpowiem .PAPA Dziewczyny jak sie wstawia te kwiatki i serduszka?? :) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Witam ponownie. Bardzo mi sie u Was podoba mimo, że tematyka jest przygnebiajaca jak tu zagladam zawsze czuje sie troszke lepiej. A zajrzalam tu po raz pierwszy dzisiaj :) Nino jesli chodzi o objawy to na poczatku byl to po prostu bol żołądka, nigdzie nie zlokalizowany szczegolnie. Moja Tata jadl mniej a czesciej. Pozniej byl bol w nadbrzuszu z promieniowaniem na plecy. Moj Tata lepiej czul sie siedzac nic leżąc. Byl to bol ciagly ( taki jest charakterystyczny dla chorob nowotworowych; nie chce tu nikogo straszyc bo taki bol towarzyszy tez innym chorobom) nie pobolewania itp. Pozniej byla juz zoltaczka spowodowana niewydolnoscia watroby. Oprocz tego moj Tata bardzo schudł. On zawsze byl bardzo szczuply wiec na poczatku nikt z nas tego nie zauwazal ale z czasem stawalo sie to coraz bardziej widoczne. Lekarz nam powiedzial ze jest to typowy objaw ( z reszta jeden z pierwszych) swiadczacych o chorobie nowotworowej ukladu pokarmowego. Po prostu mimo tego ze je sie w miare normalnie masa ciala bardzo drastycznie spada. Ninko chce Ci powiedziec ze nie znam jeszcze Twojej Historii ale mam nadzieje, że to nic poważnego. Mam nadzieje, że slyszalas o testach genetycznych na dziedzicznosć raka. Ja zamierzam sobie zrobic. Szczerze mowiac jestem nastawiona na to, że beda pozytywne czyli ze bede miala ten cholerny gen. Wole tak sie nastawic i probowac to zniwelowac. Wlasnie dzisiaj na tvn style w \"Miescie Kobiet\" dziewczyny poruszyly ten temat. Pan prof. w studiu przyznal, że wykrycie tego genu (czyli ryzyko zachorowania na raka w 90%) mozna zniwelowac do 10 czy 15% stosujac sie do wskazowek lekarza onkologa prowadzacego. Także Ninuś trzymaj sie cieplutko i badż dobrej mysli bo to też JEST BAAAAAAAAARDZO WAŻNE.:) Shirusiu ( nie wiem czy dobrze napiasalam nika jak nie to przepraszam) nie znam jeszcze Twojej historii. Postaram się ją jak najszybciej przeczytać i może uda mi się jakoś wyciagnąć Cię z dołka. Do mnie też długo nie docierało to, że mój Tata odszedł nawet nie wiem czy juz dotarło, ale przyszedł taki dzień, w którym byłam sama w domu ok @ miesiace po śmierci Taty. Zaczęłam oglądać \"Człowieka w ogniu\" i tak ryczałam, że nie widziałam co oglądam. Film jest smutny wywołał we mnie takie uczucia, że cała się rozkleiłam. Wpadłam w histerię w jaka do tej pory nigdy nie udało mi się wpaść. Trwało to ok 2 godzin. Cały czas po prostu wyłam. Musiało chyba minąc trochę czasu bo w trakcie choroby Taty już nie miałam siły płakać nie chciałam bo to mnie bardzo bolało i mając w pamięci tamten ból po śmierci też nie chciałam płakać. W końcu jednak popłynęłam. Potraktowałam to jako swego rodzaju oczyszczenie. Teraz rzadziej popadam w depresję z tego powodu. Oczywiscie nadal zdarza mi sie płakać ale nie jest to juz histeria. Może po prostu potrzebowałam dosięgnąć dna żeby się odbic i ten film mi w tym pomógł. Był smutny i zdołowałam się na maxa. Z tymi łzami wypłynęło chyba to co było najgorsze tzn ten. lęk przd bólem w trakcie płaczu. To była metoda dobra dla mnie osiagnąc maxymalnego doła zeby potem moc zyc dalej normalniej. Ale jak mowie ja to zrobilam po 2 miesiacach od smierci Taty zupelnir nieswiadomie. Nie wiedzialam przeciez ze mi to pomoze. Takze jesli mi pomoglo to moze tez sprobuj. Moze Ci sie to wydawac dziwne ale mi pomoglo. Nie wiem czy czujesz sie juz na silach zeby cos takiego zrobic jesli nie to nie rob tego. Moze po prostu pewnego dnia przyjdzie i na Ciebie pora w momencie w ktorym najmniej sie bedziesz tego spodziewala. NIc na sile bo moze nic z tego nie wyjsc POzdrawiam wszystkich GORRRRACO. Trzymajcie sie i piszcie w razie czego ja tez postaram sie odzywac jak najczesciej PAPA Ps. a teraz wracam do czytania waszych postow bo troszke tego tu jest ;) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
spotkam to tez dodaje mi sił , że GO KIEDYS ZOBACZE POROZMAWIAM. Po smierci bardzo chcialam zeby mi sie przysnil zebym mogla z nim porozmawiac chociaz we snie. Nie przyszedl. Przysnil misie dopiero w noc po pogrzebie i od tamtej pory sni mi sie bardzo czesto. W snach zawsze jest chory ale ja wiem ze wyzdrowieje bo wszyscy tak mowia. Jeden sen ten pierwszyb szczegolnie pamietam zapytalam sie taty czy dobrze sie czuje siedzial na kanapie w duzym pokoju a on mi odpowiedzial \"tak teraz czuje sie juz dobrze\". Uwierzcie mi nigdy nie wierzylam w sny itp. ale ten sen wiele dla mnie znaczy. Wierze ze moj tata jest teraz szczesliwy i jest mu dobrze. Wierze ze go kiedys spotkam. Na razie musze zyc swoim zyciem . Czuje ze jest blisko mnie. Pozdrawiam wszystkich bardzo goraco cieplutko Dla tych ktorzy maja kogos chorego polecam stronke http://www.santamaria.pl/ to tez dalo mi duza nadzieje Moj wujek z tego skorzysta to bylo 9 miesiecy temul. Mial przerzuty do pluc i wiele innych miejsc lekarze dawali mu 2 tyg zycia. Moja ciocia dostala namiary na tego prof od konsultanki onkologii na cala Polske wiec uznala ze to mozez byc dobre wyjscie. Ta konsultantka powiedziala ze robienie jeszcze jednej operacji nie ma sensu. MOj wujek zyje do dzis . Ten profesor naprawde mu pomogl a lekarze powiedzieli ze to niemozliwe. Widac wszystko jest mozliwe. Tego musimy sie trzymac pozdrawiam jeszcze raz i papaski. Jesli bede mogla jakos pomoc to piszcie. Na wszystkie pytania chetnie odpowiem trzymajcie sie cieplo :) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Dziękuje Ci bardzo za te slowa Famfaramfa :) To bardzo milo z twojej strony i w ogole milo jest uslyszec cos takiego. Opisze teraz jak to wygladalo umnie. Moj tata mial 49 lat zawsze byl okazem zdrowia itd. We wrzesniu zaczal pobolewac go zalodek. Oczywiscie nic sobie z tego nie robil. Jak poszedl w koncu do lekarza to lekarz zaczal leczyc go na ...... wrzody. To oczywiscie nic nie pomagalo. w koncu inny lekarz dal mu skierowanie do szpitala od razu na chirurgie. Wyladowal jednak na wewnetrznym i spedzil tam 3 tygodnie. Przez dwa tygodnie lekarze \"stawiali\" diagnoze. Pisze w \" bo co chcwila przekladali badania i to co mozna bylo zrobic w tydzien tam trwalo to 2 razy dluzej. W koncu diagnoza byla ostateczna: rak trzustki z przerzutami do watroby węzłow chłonnych nieoperacyjny. Lekarze to wszystko przekazali mojemu ojcu bez zadnych skrupolow. Efekt był taki, że nie przebadal go nigdy zaden onkolog. Po prostu nie zdazyl. Zabralismy tate do domu w poniedzialek 29.11. Sam zszedl po schodach sam chodzil wlasciwie do konca. We wtorek zaczal tracic przytomnosc. Moja mama z nim zostala tego dnia a ja postanowilam ze odwiedze szpital onkologiczny w lodzi (bo tu mieszkam) i bede blagac lekarzy na kolanach zeby nam pomogli. Bylo juz popoludnie i mialam marne szanse ale bardzo chcialam. Pojechalam tam. Odwiedzilam szpital, przychodnie przy szpitalu. Pani doktor byla na tyle mila ze przeczytala badania taty o tylko pokiwala ze smutkiem glowa wtedy to przyszlo po raz pierwszy. Nie pisalam do tej pory co czulam przez ten caly czas ale tego nie da sie opisac. Czulam chyba wszystko: strach bol wscieklosc zal smutek i nie wiem co jeszcze. Ale przez ten caly czas mialam nadzieje. Mialam nadzieje tak WIELKA ze moglabym nia obdzielic cale miasto. Nigdy nie przeszlo mi przez mysl ze moze byc zle. Wszystkim wokol powtarzalam ze bedzie dobrze bo ja to czuje wiem to nie wiem skad ale wiem. Wlasnie wtedy gdy zobaczylam mine tej lekarki po raz pierwszy przyszla ta mysl NIE ZDAZE MU POMOC ON ODEJDZIE A JA PO PROSTU MAM ZA MALO CZASU. Za malo tego cholernego czasu. Pojechalam do Caritasu to byla ostatnia deska ratunku .Bylam jak w letargu podawalam pani doktor dane taty ona kserowala badania a minuty lecialy. Doslaownie mialam przed oczami klepsydre i na gorze bylo coraz mnie j piasku coraz mniej... POjechalam do domu. Zalatwilam lekarza na czwartek (byl wtorek). Balam sie jechac do domu. To byl pierwszy raz jak tak bardzo sie balam tam pojechc do mojego domu. Nie wiedzialam co tam zastane. Weszlam bylo wmiare ok jesli tu w ogole mozna o tym mowic. Tego dnia bylo 2 razy pogotowie lekarze z pierwszej a moze z drugiej juz nie pamietam karetki powiedzieli \" to juz stan krytyczny prosze zadzwonic jakby co stwierdzimy zgon\"... Tata zmarl o 21.25. Do konca bylismy z nim wszyscy przyjechala rodzina i jego przyjaciele. Zapadl w spiaczke i nie cierpial. Ta mysl tak bardzo mnie pociesza. On czul ze umrze. Tego dnia usiadl na kanpie i powiedzial do mojej mamy \"GRAŻYNKO JA UMIERAM\". Nie bylam przy tym ale to co musial on czuc i moja mama tego chyba nie da sie opisac. A ja rzeczywiscie NIE ZDAZYLAM .Wiedzial czulam tego dnia ze jesli lekarz nie pojawi sie dzis to moze juz nie przychodzic. Nie wyrzucam sobie tego ale tak bardzo chcialam mu pomoc , TAK BARDZO a jednak sie nie udalo. Nie chce odbierac innym nadziei uwazam ze trzeba ja miec do konca, Ja zwatpilam ostatniego dnia ale to co moglam zrobic to zrobilam i nic juz nie zmienie. Mimo tych watpliwosci na koncu walczylam dalej. Nie wiem skad mialam sile . Zawsze myslalam ze jesli mnie cos takiego spotka to bede ryczec i nie bede w stanie nic zrobic. Ale bylo inaczej wiera dodawala mi sil a reszta nie wiem skada sie wziela. Walczylam jak lwica do samego konca mimo watpliwosci. Ja tez mysle teraz o wolontriacie. Na razie nie pracuje wiec moglabym sie tym zajac. Poza tym Caritas to jedyna instytucja, ktora chciala nam pomoc bezinteresownie. Lekarz ktory mial przyjsc do mojego taty w czwartek zadzwonil w srode potwierdzic wizyte i spytal czy moze przyjsc dzisiaj bo widzi ze sytuacja jest powazna (widzial ksero badan ) POwiedzialam ze tata zmarl i ze bardzo mu dziekuje za troske. POzdrawiam was wszystkich goraco. Mieszkam teraz z chlopakiem tzn juz rok on tez pomagal mi przez to przechodzic. Mysle ze najlepszym lekarstwem jest zajecie sie czyms czymkolwiek ja tez dlatego mysle o wolontariacie. moze pomoc innym ludziom ktorzy wyzdrowieja mi pomoze. Mam taka nadzieje. Nie wiem czy czas leczy rany. Moze tak ale chyba nie calkiem taka skaza zostaje juz na zawsze . Moja babcia tez zmarla na raka mialam wtedy 13 lat. A do tej pory jak ja wspominam to zdarza mi sie plakac. Ja nie potrafie jeszcze rizmawiac o tacie. Moze jak sama zaczne ten temat to tak ale jak inni pytaj nie umiem. Zaraz sie blokuje czuje uscisk w gardle ileca mi lzy. Pogrzeb byl w mikolajki. Nie plakalam . Nie chcialam i udalo mi sie. Nie iwme jakim cudem. Bo byl to na pewno cud ( z reguly jestem histeryczka) . Dopiero pozniej poplynelam w domu wieczorem w lozku. Wtedy jest najgorzej z reszta do tej pory tak mam. Nie chcialam plakac na pogrzebie tylko z jednego powodu bo wiedzialam ze jak zaczne to zabierze mnie stamtad erka. Trudno jest znalezc w sobie sile ja jej caly czas szukam . Tez nie bylam nigdy specjalnie wierzaca nawet nie wiem czy wierze czy nie rzeczywiscie, ale po smierci taty wszystko sie zmienilo. Wierze bo chce wierzyc ze go kiedys spotkam to tez dodaje mi sił , że GO KIEDYS ZOBACZE POROZMAWIAM. Po smierci bardzo chcialam zeby mi sie przysnil zebym mogla z nim porozmawiac chociaz we snie. Nie przyszedl. Przysnil misie dopiero w noc po pogrzebie i od tamtej pory sni mi sie bardzo czesto. W snach zawsze jest chory ale ja wiem ze wyzdrowieje bo wszyscy tak mowia. Jeden sen ten pierwszyb szczegolnie pamietam zapytalam sie taty czy dobrze sie czuje siedzial na kanapie w duzym pokoju a on mi odpowiedzial \"tak teraz czuje sie juz dobrze\". Uwierzcie mi nigdy nie wierzylam w sny itp. ale ten sen wiele dla mnie znaczy. Wierze ze moj tata jest teraz szczesliwy i jest mu dobrze. Wierze ze go kiedys spotkam. Na razie musze zyc swoim zyciem . Czuje ze jest blisko mnie. Pozdrawiam wszystkich bardzo goraco cieplutko Dla tych ktorzy maja kogos chorego polecam stronke http://www.santamaria.pl/ to tez dalo mi duza nadzieje Moj wujek z tego skorzysta to bylo 9 miesiecy temul. Mial przerzuty do pluc i wiele innych miejsc lekarze dawali mu 2 tyg zycia. Moja ciocia dostala namiary na tego prof od konsultanki onkologii na cala Polske wiec uznala ze to mozez byc dobre wyjscie. Ta konsultantka powiedziala ze robienie jeszcze jednej operacji nie ma sensu. MOj wujek zyje do dzis . Ten profesor naprawde mu pomogl a lekarze powiedzieli ze to niemozliwe. Widac wszystko jest mozliwe. Tego musimy sie trzymac pozdrawiam jeszcze raz i papaski. Jesli bede mogla jakos pomoc to piszcie. Na wszystkie pytania chetnie odpowiem trzymajcie sie cieplo :) -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Czesc Witam wszystkich po raz pierwszy. Mam na imie Justyna i jestem z Łodzi. Mam 24 lata i straciłam tatę. Odszedł w andrzejki (30.11.04) Miał raka trzustki. Podobno najgorszy rak bo bardzo podstepny. Nie daje objawów chyba że sa juz przerzuty. Opiszę to wszystko w następnym poście i powiem jak sobie radziłam i radzę ale mam prosbę do EB. Może będę mogła jakoś pomóc więc proszę odezwij się To moje gg 6430397. Mojemu tacie już nie zdążyłam ale może innym bede mogła. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Justini odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Czesc Witam wszystkich po raz pierwszy. Mam na imie Justyna i jestem z Łodzi. Mam 24 lata i straciłam tatę. Odszedł w andrzejki (30.11.04) Miał raka trzustki. Podobno najgorszy rak bo bardzo podstepny. Nie daje objawów chyba że sa juz przerzuty. Opiszę to wszystko w następnym poście i powiem jak sobie radziłam i radzę ale mam prosbę do EB. Może będę mogła jakoś pomóc więc proszę odezwij się To moje gg 6430397. Mojemu tacie już nie zdążyłam ale może innym bede mogła.