frk-09
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez frk-09
-
\"Myślę ze apostołowie nie mieli zdiagnozowanej zaawansowanej schizofrenii.\" Pomijam ten słuszny punkt widzenia, jaki dreamer przedstawił. Nie mam na myśli schizofrenii ani żadnej tak poważnej choroby psychicznej. Mam na myśli specyficzny typ wrażliwości, który tak chętnie dopatruje się w sprawach zwykłych, takich jak płonący krzew, tzw: mannna z nieba, podtekstów, znaczeń metafizycznych. Znałem osoby, które określały się jako nawrócone (zielonoświątkowców, adwentystów) i zazwyczaj oni byli własnie przepojeni taką nad/wrażliwością. Zapewne nie byli ani nie są chorzy psychicznie, są spragnieni absolutnego celu, przez co zatracają zdolność do rzetelnego analizowania faktów. Często wojujacy ateiści określają ludzi wierzących, jako chorych psychicznie. Takie stawianie sprawy świadczy o złej woli i nieznajomości ludzkiej natury, bo w naturze człowieka leży, potrzeba wiary. Jedni mają ją bardzo silną, inni szczątkową lub nakierowaną na inne sfery. A teraz pół żartem, pół serio. Proszę zwrócić uwagę na to, że najbardziej emocjonujące religie, przedstawiające świat jako kosmiczny dramat (odkupienie, w ogóle walka z szatanem) powstały w rejonie Bliskiego Wschodu. Tam jest bardzo ciepło co sprzyja udarom i wpływa na temperament. Jedynie hinduizm jest \"gorący\" bo w gorącym kraju powstał ale przypomina dawne naiwne mitologie bo też jest stary i podszyty późniejszymi ideamii. Dla nas egzotyka ale to co głębokie, jest w buddyźmie, który pozbawiony jest właśnie tego dramatyzmu (jeśli to w ogóle jest religia), konfucjaniźmie będącym \"tylko\" ideą, systemem filozoficzny. Shintoizm w Japonii jeden z wielu podobnych do siebie lokalnych kultów, nic szczególnie oryginalnego ani wstrząsającego.
-
Ale te różnice są fajne, twórcze, inspirujące i myślę, że całkiem naturalne. ZGODA! Na szczęście żyjemy w takich czasach, w takim miejscu, że nie musimy się z nimi ukrywać To fakt, mamy szczęscie, chociaż od niedawna...
-
Zgoda - ale też samo odczuwanie miłości nie jest dowodem na jej istnienie, ale mimo wszystko ona jednak jest, czy może wówczas być. --------- Dalsze nadużycie ;) "ale mimo wszystko ona jest". Gdzie??? Jest stan, który tak określamy i dowody tego stanu pod postacią szczególnego zachowania aż czasem do wielkich poświęceń. I tylko materialne przejawy tego stanu, dowodzą jego istnienia, w tym (co podkreślam) określona aktywność mózgu. Natomiast stan ten, dość ściśle określony jest zderzany z bardzo szeroką, nieostrą i domyślnie stosowaną paradefinicją, która implikuje wręcz metafizyczny kształt miłości. Ja lubię sobie tak wyobrażać miłość, jako stan ducha, istniejące faktycznie zspolenie ponad fizycznością, ale ku temu nie ma żadnych przesłanek, bo są tylko flaki i galareta do mierzenia. Myślę, że po prostu tej kwestii nie da się udowodnić, może wcale, może tylko współczesnymi narzędziami. Jak śpiewał Kazik: "Nie zważysz tego ani nie zmierzysz jeśli nie zechcesz to nie uwierzysz" I chodzi o to, że wcale nie musisz, nie ma żadnego przymusu i myślę, że tzw. bóg wcale nie potrzebuje tego, żebyś wierzył w niego jako jakąś postać. Wierz w miłość - ale nie ma co szukać jej daleko, szukaj w sobie. Wierz w siebie, że możesz być szczęśliwy, dobry. Choćby dla siebie i uśmiechu bliskich. -------Zgoda :) wszyscy potrzebujemy sensu, to jest bezdyskusyjne. I naturalne jest dla nas, ze szukamy go w drugim człowieku. Myślę, że w tym szczęściu, czyimś uśmiechu jest więcej boga niż w jakimkolwiek obrządku, jeśli jest tego pozbawiony. A obrządek ma sens, jeśli dale ludziom coś pozytywnego - ma sens dla mnch. -------- Więcej Boga. Co to w ogóle znaczy? Tu nie ma żadnych kategorii, poza dowolnością. Ty szukasz absolutu i znajdujesz go tam gdzie emocjonalnie i intelektualnie, Tobie to odpowiada. Mnie to nieodpowiada, bo nazbyt dowolne. Myślę, że to co nazywamy bogiem jest takim "bogiem atomowym" - składającym się z niezliczonych bardzo różnych elementów - także szczęścia, miłości, uśmiechu. ---------Myślisz, po prostu Tobie odpowiada takie pojmowanie, ale w żaden sposób tego nie możesz wykazać, na tle mierzenia i ważenia galarety, wypada to blado ;) A to czy ktoś w niego wierzy, czy potrzebuje udowodnić jego istnienie nie ma znaczenia, dla żadnej ze stron chyba nawet. To tak, jak Ty nie potrzebujesz dowodu na to, że jesteś. Jesteś bo jesteś, bez względu na to co ktoś myśli o Twoim istnieniu, bez względu jak sobie Ciebie rozumie. ------------Ależ JA potrzebuję dowodu na to, ze jestem! Gdzieś tam we mnie zawsze czai się domniemanie, ze jestem sam dla siebie złudzeniem. Ten temat przerobili juz logicy i filozofowie, więc nie będę go tutaj drązył. Po prostu, jak sam wiesz, zeby się zabarać za cokolwiek należy dokonać założeń wstępnych. Dokonuję ich wiec tam, gdzie to konieczne: istnieję bo widzę, czuję, myślę, istniejemy bo... ale z chęcią wyczekuję na jasne dowody na których bardzo mi zależy, gdy TY :) tymczasem traktujesz je z dystansem, wręcz je lekceważysz. No cóż! Znów te różnice w postawie, o których już tyle pisaliśmy :)
-
"Masz tylko własne odczucie. Często może nawet dziwne odczucie, trudne do zrozumienia." Naciągasz! Miłość, czy jakiekolwiek inne uczucia, są ODCZUWALNE, mogą być rozkoszne, moga być bolesne. Intensywność (chociaż nie jego wartość) przeżycia/uczuć można przecież zmierzyć: przepływ fal mózgowych i tak dalej. Zatem możesz wierzyć w Boga, Twoje odczucia są realne i nawet częściowo podlegają zobiektywizowaniu ale sam akt wiary nie jest dowodem na istnienie przedmiotu wiary. W TYM miejscu popełniasz nadużycie, chyba że się mylę..?
-
Kamelio :) ...noooo nie, nie życzę Tobie źle :) ani większości ludzi bo są tacy, którym życzę bardzo źle, np: obecnemu prezydentowi Rosji... Wiesz, nie lubię AŻ TAKIEJ wylewności, jaką Ty prezentujesz, ale masz do tego prawo a ja się po prostu wtrącam i mam skłonność do idiotycznych żartów, co nie musi być miłe, przepraszam... po prostu jestem stuknięty
-
Oczywiście przed cięciem zgwałcę
-
Szatan istnieje :O Gdy czytam te wzajemne błogosławieństwa te wirtualne uśmiechy widzę to coś we mnie się skręca i mam ochotę Kamelę mieczem na pół przeciąć razem z Maalutką i innymi kochającymi cały swiat nie zrobię tego bo nie wiem gdzie mieszkacie ;)
-
Mój ma już 10 lat i siłą rzeczy trochę stracił na urodzie ale gdy miał 5,6, 7 jego sierść błyszczała tak niesamowicie szczególnie przez kontrast ze śniegiem.
-
Wampirzyco :) nie chcę tutaj dokonywać wiwisekcji Twojej Duszy napiszę tak: uczucia, okazywnie uczuć jeśli są słabością to także słabością jest samo człowieczeństwo, bo człowiek bez uczuć nie istnieje. Poczucie krzywdy często jest uzasadnione i nie ma sensu się go wypierać, trzeba tą krzywdę przeżyć, przemyśleć i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Jednak jesli wnioskiem ma być zakazywanie sobie uczuć, to znaczy, ze z myśleniem jest coś nie tak bo człowiek bez uczuć nie istnieje, zamiast pozytwnych nie może pojawić się pustka, pojawią się negatywne. Uczucia podlegają zmianie, przmijają, zmieniają kształt. Często oczekujemy naiwnie, ze bedą one w nas bez względu na upływ czasu i zmiany jakie dokonują się w nas.
-
Z całym szacunkiem ale: zwykła miłość to taka jaką kocham Wampirkę ---czyli żartujesz a miłość romantyczna to taka jaką moje serce kocha kogoś kto nie jest wart tej miłości.. a ono i tak kocha... oj głupie to serce... ---w konsekwencji to nie jest miłość tylko uzależnienie, patologiczne uczucie (należałoby jednak zapytać co to znaczy: ne jest wart?) ale nie mogę Ci napisać jaka to jest miłość, nie mogę Ci jej opisać bo to zbyt osobiste ---przesadzasz, to jest anonimowe forum poza tym ja nie pytam o niczyje osobiste sprawy ale o zdanie i wyobrażenie na temat miłości ale pewnien człowiek ślicznie to określił... napisał że ja kocham całą sobą... wiesz jak się kocha całym sobą??? ---nie wiem jak się kocha całym sobą, głownie dlatego, ze takie stwierdzenie nic nie znaczy, frazes... ...ale mogę powiedzieć co może być miarą miłości: tyle jest miłość warta ile możemy dla niej poświęcić (gdy zajdzie potrzeba, nie mówię że bez sensu) To jest coś wymiernego i najczęściej na tych wymiernych faktach potykają się Ci, którzy deklarują miłość.
-
To prosze mi wyjaśnić, co to jest miłośc romantyczna i czym się różni od zwykłej miłości w domyśle nieromantycznej?
-
Sliczna ślicznotka " No własnie kłamstwo ale dla mnie jest najgorsze powiedziec kocham a potem to odwołac..." Trochę to naiwne. Przecież możemy się pomylić. Sugerujesz, ze lepiej trwać w nieprawdzie? My i kultura w której żyjemy (poniekąd kultura romantycznej komedii rodem z USA) wymuszają na nas przekonanie, że uczucia jesli prawdziwe, to niezmienne. A niby dlaczego? Spójrzcie realnie, ileż to jest udanych związków, aż po grób? Kiedyś też nie było lepiej, bo powszechne były małżeństwa aranżowane, a ich trwałość była wymuszana obyczajem i prawem.
-
Radzę zwrócić uwagę na fakt, ze miłość, romantyczna miłość nie są to słowa zawieszone w próżni. Ich pojęcie wypracowała kultura. To tak jak z rolą kobiety i męzczyzny w społeczeństwie, stosunkiem do religii. Są to pewne wyobrażenia ulegające przemianom, niekoniecznie jedyne i niekoniecznie realne.
-
Więcej krwi :D
-
A dlaczego miałaby być jedynie Twoja? :D Jest nasza i koniec :D Jeśli będziesz tak zrzędził, to nie zrobisz wrażenia ani tu na forum ani poza... Więcej dystansu :)
-
Jest! Przesłuchaj całą płytę AVE jeśli to Ci się spodobało to pewnie całość też Ci się spodoba :) a to jego strona http://www.czyzykiewicz.com/
-
PIOSENKA Z PIEPRZYKIEM Myślałem że nie jestem sam że ciebie mam cały twój boski kram odruchów przy uchu kolczyk pępek w brzuchu pieprzyk na miejscu wciąż tym samym że się kochamy, tu i tam Myślałem to jest taka gra jak światem świat że ze mną poszłaś to był fakt niezwykły choć twoje policzki i spódniczki prędko rozwiały wątpliwości czy w tej miłości znów mam fart. Myślałem teraz w to mi graj że to już raj i samo naj naj naj że nie ma końca nieustająca sjesta gorąca że nawet więcej mamy siły niż to głosiły prognozy PAN. I wtedy zjawił się ten gach miał szyk i szarm i szybko wysłał mnie na aut bo faul za faulem jak najbardziej słał profesjonalnie i z miejsca dał mi do zrozumienia że to jest cena takich ciał no to ... ciao! Myślałem że nie jestem sam i rację mam, bo gdy w złych uczuć wpadniesz szał to marny świat i zdrowie dam na szwank a w uczuciach tkwi jak świetlna raca myślenie - i to zawsze się opłaca, bo: Ten z którym jesteś nie jest sam ma glejt na bank cały twój boski kram odruchów przy uchu kolczyk pępek w brzuchu pieprzyk - też dla mnie choć się nieźle macie i się kocha cha cha cha... Mirosław Czyżykiewicz (piosenka świetna, tak jak i reszta w jego wykonaniu)
-
Być może jest to swego rodzaju szantaż emocjonalny: ochrzczono cię, Chrystus umarł za ciebie na krzyżu a ty jesteś niewdzięczny... itp, itd...
-
Kamelia \"Trzeba Duchem pojmowac co duchowe i poszukiwać cennych mądrości jak perły ukrytej by móc wreszcie otworzyć oczy w nowym życiu narodzonym z Ducha w Chrystusie Jezusie.\" Do pojmowania służy rozum, który jest że się tak wyrażę emancją mózgu, takiej galarety mieszczącej się w głowie. Ducha jak do tej chwili w ciele ludzkim nie znaleziono. Wiem, że sie nie dogadamy ale tego rodzaju stwierdzenia jak powyżej, rażą mnie naiwną demagogią. Zwróć uwagę, ze wyznawcy wszelkich religii, wyznań itp, itd sięgają po ten argument. Jest on nic nie wart.