Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

waikiki

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez waikiki

  1. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    hej :-) Yza ja dobrze, że już jesteś i że wszysko jest w porządku!!!!!!!!!!! Dziewczyny w końcu zaklepałam kościół!!! Ten co chciałam, na taka godzine jak chciałam i nawet mła siostra nas tam przyjeła i wszystko fajnie wytłumaczyła! Super! :-D Tylko mam problem z naukami, bo tam robią w środy, a mojego trola w te dni akurat nigdy nie ma na miejscu - w mieście (taka praca) i musze iść z księdzem pogadać jak to rozwiązać... :-o z zespołem na razie cisza, bo sie gościu rozchorował i ma podobno grypę - jak dzwoniliśmy to prosił, zebysmy za tydzień przyjechali. Mam nadzieje, ze to nie jest żadna ściema! :-( bo chciałam już miec to z głowy! a co do sukienki to nie wiem co robić... czy szyc, czy kupić. W sumie w tym mieście co mieszkam to nie ma rewelacji jesli chodzi o salony slubne :-( i jak juz to szyć, bo sa dwie bardzo polecane krawcowe, ale kurde boje się! a jak kupić to bede musiała jechac do Poznania albo Łodzi albo Wrocławia... :-o a tam to juz w ogóle nie mam rozeznania w temacie kiszka :-o co o tym sadzicie? co byscie poradziły? bo ja nie wiem!
  2. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    cześć wszystkim ...ja na wyborach nie byłam, bo chciałam uniknąć póxniejszych wyrzutów sumienia ;-) gagatka ufff, to Ci na pewno ulzyło jak test wyszedł negatywnie nie mów nawet nic o śniegu, kurde już sie tak zimno robi :-( zonqa fajnie wyszedł ten papier!!!!! jak taki baardzo stary :-D super
  3. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    kim jest m.t ????? 007 taaaaaaak, żebyście widziały, ze ktos tu działa na naszych starych śmieciach!
  4. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    gagatka :-D to jakoś po 16stej będziesz znała wynik testu, tak?
  5. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    twu twu, nie zonqa, tylko zaręczona miąło być wyżej ...ja się chyba jeszcze nie obudziłam! poproszę kawę ;-)
  6. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    zonqa no fajny ten portal nasza-klasa.pl też mam tam konto, bo mnie koleżanka do tego namówiła i sporo dawnych znajomych odnalazłam i fajnie tak powspominać dawne czasy ;-) gagatka i jak z tym testem?? :-)
  7. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    brylancik :-) przynajmniej dziewczyny jak tu zajrzą to będą miały co czytać ;-)
  8. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    albo to: \"Mój ukochany był bardzo mądry: nagrodzona praca w konkursie \"Kobieta na zakręcie\" Tekst: Anita Czupryn-Komaiszko 08-01-2005, ostatnia aktualizacja 05-01-2005 17:21 \"W małżeństwie rezygnowałam: z koncertu, na którym mi zależało, bo jemu zależało bardziej, a nie było z kim dzieci zostawić, z filmu, ze spotkań, zakupów tylko dla siebie. Na rzecz jego spraw, bo wiadomo, że one były ważniejsze\" - oto fragment historii Anity Czupryn Koimaszko, laureatki naszego konkursu \"Kobieta na zakręcie. Jak zmieniłam swoje życie\". Już wkrótce w nagrodę pojedzie do Indii, gdzie spotka się ze swą imienniczką, pisarką Anitą Nair. Mój ukochany był bardzo mądry. Gdzie mnie tam do niego, dziewczynie o twarzy prostej wieśniaczki. Maturę pisał ze \"Zniewolonego umysłu\" Miłosza, książki, która wyszła wtedy w \"drugim obiegu\", jego polonista ze strachu włosy rwał z głowy, wybiegł z krzykiem: - Coś ty narobił! - a potem postawił mu piątkę, taka to była szkoła. A ja nawet nie wiedziałam, że istnieje \"drugi obieg\". On znał Kantora, bywał w zakopiańskim teatrze Witkacego, Dostojewskiego miał w paluszku, a ja byłam tylko raz w kinie Grenada na występie objazdowego teatrzyku z \"Zemstą\" Fredry. On potrafił wymienić wszystkich członków ważniejszych zespołów, daty edycji ich płyt, ja miałam parę pocztówek dźwiękowych, stary adapter i radio z magicznym zielonym okiem, w którym nie było \"Trójki\". I nie rozróżniałam Led Zeppelin od Deep Purple. No to o czym my w ogóle rozmawiamy? Wiadomo, że musiałam się zakochać. - Masz najpiękniejsze usta na świecie - mówił. - Nie, nie lubię ich, są grube i niezgrabne - odpowiadałam. - Kocham je za ciebie - mówił. - Nosa też nie lubię. Zadarty jak u prosiaczka. - Kocham twój nos za ciebie. To najpiękniejszy nos na świecie - odpowiadał. O ślubie nie zawiadomiliśmy rodziców. Był 1988 rok, ja byłam studentką, a on żołnierzem zasadniczej służby wojskowej. Tydzień w tydzień przez dwa lata jeździłam do niego, do jednostki, jeździłam jak po tlen, bo bez niego całkiem nie mogłam oddychać. W skrócie moje życie z mężem może wyglądać tak: urodziłam troje dzieci, jego samego wysłałam na studia, napisałam za niego pracę, którą ówczesny wiceminister finansów chciał drukować w \"Gazecie Bankowej\", choć nie miałam pojęcia o finansach, bankowości i ekonomii. Brałam mężowi kredyty na swoje nazwisko, gotowałam tak, że teściowa oblizywała palce z uznaniem, wiele lat prałam ręcznie, bez słowa skargi, bo nie mieliśmy pralki, a cały dom wymiatałam z kurzu szczotką, na kolanach, bo od odkurzacza ważniejszy był dekoder Cyfry Plus, żeby mógł oglądać mecze. Oglądał je, siedząc na kanapie z piwem, wdzięcznie podnosząc nogi, żeby mi ułatwić. Na moje prośby o pomoc w domowych pracach odpowiadał: - Mężczyzna przy takich pracach wygląda śmiesznie. Jak pizduś. Chcesz mieć pantoflarza w domu? - i wsadzał nos w \"Najwyższy Czas\" albo w nową książkę Korwina-Mikke. Korwin-Mikke był dla mojego męża Autorytetem w Każdym Przejawie Życia. Mówił: - Ty się, Święta (bo on \"święta\" mnie nazywał), na polityce nie znasz i nie próbuj. Głosuj, jak każę! Głosowałam, jak każe, ale mój głos niewiele widać pomagał, bo UPR traciła w sondażach i w końcu nie weszła do parlamentu. Finansami zajmował się on. - Ty, Święta, nie umiałaś sobie nawet miesiączki wyliczyć, stąd tyle dzieci mamy; lepiej do pieniędzy się nie dotykaj - wytykał żartobliwie. Bardzo mnie te jego żarty śmieszyły. Konto mieliśmy wspólne, ale ja nie miałam do niego dostępu. Karty do bankomatu też nie miałam i w ogóle mi to nie przeszkadzało. Prosiłam go o pieniądze, kiedy mi były potrzebne na jakieś podręczne zakupy, bo te większe to robił on. Pieniądze zostawiał mi rano, po wyjściu z łóżka, rzucał gestem klienta, który płaci prostytutce za spędzoną noc. Strasznie mnie to bawiło wtedy. Na piątym roku studiów znalazłam pracę i ta praca mnie pochłonęła. Zaczęłam zarabiać, z miesiąca na miesiąc coraz lepiej, otrzymywać premie, ale mój mąż, kiedy przychodził wyciąg z banku, machał nim lekceważąco i wołał: - Twoja jałmużna przyszła! Uważał, że prawdziwe pieniądze zarabia on. Był 1995 rok, miałam na głowie dom, studia i pracę, która, czułam to, wypijała ze mnie krew. Wracałam do domu późno, przygotowywałam gorący posiłek, sprzątałam, prasowałam, prałam, kurcgalopkiem, żeby się wyrobić. Późną nocą zasiadałam do pisania jego pracy. - Sam bym napisał, ale czasu nie mam. Muszę na rodzinę zarabiać. - Wiem, wiem - odpowiadałam. - Napisałbyś wspaniałą, gdybyś tylko miał czas. - To szybciej walcz z tymi rozdziałami, bo co ja promotorowi pokażę? Walczyłam z rozdziałami, zapominając o własnej pracy magisterskiej. Koleżanka złamała tekst, zaniosłam do oprawienia i pojechał do promotora. - Mam już wyższe wykształcenie. Od dziś nie śpię z tobą - powiedział po obronie. Śmiałam się wtedy co niemiara. Ale też coraz częściej łapałam się na myśli, że jest mi za ciężko. I że to żaden partnerski związek, gdzie wszystkie sprawy są wspólne, które się omawia przy stole w kuchni. Wciąż jednak znajdowaliśmy siebie nocą, w łóżku, i to było kojące i piękne, i wierzyłam, że wszystko uda nam się przetrwać, że to codzienność zabija miłość, ale my się nie damy codzienności. Przyszła recesja, mężowi w firmie rosły długi, zaczął je pokrywać pożyczkami. - Weź no - powiadał - pożyczkę od swojego znajomego, bo się muszę rozliczyć do końca miesiąca. Załatw skądś forsę, bo będzie po nas. Szłam w miasto, odwiedzałam znajomych, to było upokarzające, ale pożyczałam. Gdy tego było za mało - podpisywałam mu kredyt za kredytem. W domu nie brakowało chleba i szynki, dzieci uczyły się w dobrej szkole, mąż sobie nie żałował na nic. Coraz częściej na weekend kupował alkohol. Nie jedną butelkę wina do niedzielnego obiadu, nie. Najpierw jedną na piątek, potem dwie na piątek i sobotę, potem trzy, bo i na niedzielę, w poniedziałek piwo, no to we wtorek dwa piwa... - Picie piwa jest naturalną potrzebą każdego mężczyzny - raczył mnie sentencjami. Albo: - Kobieta jest po to, by podać piwo, cygaro i zatańczyć. Wierzyłam w taki porządek świata. W małżeństwie rezygnowałam: z koncertu, na którym mi zależało, bo jemu zależało bardziej, a nie było z kim dzieci zostawić, z filmu, ze spotkań, zakupów tylko dla siebie. Na rzecz jego spraw, bo wiadomo, że one były ważniejsze. Byłam święcie przekonana, że jesteśmy dla siebie stworzeni i tak jak mnie było wspaniale z nim, tak jemu musi być wspaniale ze mną i że to NIEMOŻLIWE, żeby jakaś kobieta mogła mnie zastąpić. Była końcówka lat 90., kiedy zaczął się zachowywać dziwnie. Wstawał rano i nagle, nie wiadomo z jakiej przyczyny przestawał się do mnie odzywać. Po prostu - gniewał się. A to palenie rzuca. Ćwiczy pływanie. Trenuje kajaki. Wraca do palenia. Rzuca. Wieczorami wychodzi do pubu, w nocy odwraca się do mnie plecami, a kiedy próbuję się przytulić - warczy. Nic a nic nie mogłam się połapać, o co chodzi. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie koleżanka. Zaprosiła na kawę. - Widziałam go z NIĄ - zaakcentowała znacząco. - Kogo z kim? - zapytałam, nic nie podejrzewając. - Twojego męża. Z NIĄ. W kinie. Umarłam. A potem zadałam pytanie, jakie, miałam świadomość, zadają pewnie miliony kobiet na świecie, kiedy dowiadują się, że są zdradzane. - Kim ONA jest? Była młodsza ode mnie o dziesięć lat. Podobno studentka. Podobno pracowała w pubie, w którym wtedy spędzał wszystkie wieczory, a potem noce całe. Nigdy jej nie widziałam. Mąż tymczasem znalazł mieszkanie do kupienia. W starej kamienicy, zaadaptowane ze strychu, urocze. Prawie 90 metrów! Wzięliśmy duże kredyty - ponad 120 tysięcy złotych. Trzy lata później bank zabrał nam to mieszkanie. Trzy lata później, w 2003 roku, zadzwonili do mnie panowie z banku i tak się dowiedziałam, że mąż jest niewypłacalny, zniknął, zostawiając mi w spadku grubo ponad 200 tysięcy złotych długu. Banki podzieliły się między sobą całą moją pensją. Zostałam na bruku z trójką dzieci, które, gdy się pakowaliśmy, żeby opuścić mieszkanie, pytały: - Mamo, a gdzie my teraz będziemy mieszkać? - Nie wiem - odpowiadałam ze ściśniętym sercem, a jednocześnie entuzjazmem w głosie. Nie wierzycie, że tak nie można? Można! - Ale na pewno coś wymyślę - mówiłam. - Mamy zawsze coś fajnego wymyślają dla swoich dzieci. Codziennie rano wstawałam i jak Koń z \"Folwarku zwierzęcego\" Orwella mówiłam sobie: - Będę pracować jeszcze więcej. Przez półtora roku spłaciłam większą część długu. Mieszkam z dziećmi w niewielkim mieszkanku, całkiem nowym. Mąż nie pojawił się na żadnej rozprawie o alimenty. Nie płaci ich. Uciekł za granicę. Dzieci bardzo za nim tęsknią i czasem dzwonią na jego komórkę. On nigdy do nich nie zadzwonił. Rozwodu nie wzięłam. Nie mam czasu na takie głupoty. Mam własne konto w banku i kartę do bankomatu. Biorę udział w wyborach i sama decyduję, na kogo głosować. W domu jest grafik sprzątania z podziałem na role, choć nie zawsze działamy zgodnie z nim. Nie zawsze też gotuję obiady i zupełnie zrezygnowałam z prasowania. Za to jakiś czas temu kupiłam sobie perfumy za 200 złotych i umówiłam się na randkę. Ale bez kontynuacji. Znajomi mówią: - Jesteś silną kobietą. - Wiem - kłamię. Bo przecież nikt nie uwierzy, że w środku nadal jestem niepewną dziewczynką o twarzy prostej wieśniaczki. http://kobieta.gazeta.pl/wysokie_obcasy/1,53664,2479015.html Larissa
  9. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    znalazłąm coś na innym forum (psychologicznym), co mnie poruszyło, więc wklejam!!!!!!!! piszcie co myslicie... Gdzie sie kobieta nie ruszy to jakis facet podstawia jej - mniej lub bardziej subtelnie lub brutalnie - noge. Najgorszy bol zadaja w zwiazkach milosnych. On zdradza On sie za innymi oglada Ona czuje sie niewystarczajaco dobra Ona nie rozumie czemu on taki jest On nie ma czasu dla niej, dla dzieci On ma ciagle wazniejsze od niej rzeczy do zaltawienia Jemu sie nalezy - Jej sie nie nalezy On chce seksu - ona chce milosci Swiat zewnetrzny, publiczny jest po jego stronie. \"Mezczyzna juz taki jest\" - czytaj:raniacy w milosci Ona sie chce przytulac - on chce seksu On nie jest monogamiczny On potrzebuje sobie wyjsc On potrzebuje wolnosci On potrzebuje wlasnej kasy On potrzebuje miec swoje, jej nieznane zycie On mowi ze kocha, ale ona czuje sie zagrozona Ona go potrzebuje jak powietrze - Ona mu przeszkadza Ona sie dla niego czuje jak kula u nogi On narzeka ze ona cos wiecznie od niego chce On sie z niej mniej lub bardziej subtelnie lub brutalnie, podsmiewa, wysmiewa Jego sprawy sa wazniejsze, madrzejsze od jej spraw Jej problemy sa chore On nie ma problemow - on jest modelem ludzkosci Ona ma byc piekna i mloda On moze byc stary i brzydki Ona ma byc mila On moze byc zly i ostry Ona czuje sie winna jak mu robi awantury Jej sie nigdy nie udaje z nim zwyciezyc w sprawie najwazniejszej, czyli milosci On jest dla niej zawsze nieosiagalny emocjonalnie....jak za mgla....niezrozumialy Ona ma o siebie zabdbac, ale nie moze byc samodzielna. Ona ma byc slabsza i zalezna od niego On ma byc silniejszy, pewniejszy siebie od niej On ma miec wiecej pieniedzy od niej On ma miec mniej wdzieku od niej On nie musi jej zaspokajac Ona musi go zaspokajac Ona ma byc mu posluszna Ona nie moze publicznie narzekac na niego, wytykac jego slabosci, wady On moze mowic o niej publicznie, wytykac jej wady i slabosci Ona prosi - On sobie bierze co chce Itd itp Zapewne dla wielu kobiet wiele z tych punktow brzmi bardzo znajomo. Sama przeszlam kiedys ten swirowacie bolacy bol takiego zwiazku. W wyjatkowych przypadkach to facet jest w pozycji \"tej onej\". W ramach intelektualnej zabawy proponuje podstawic slowo \"matka\" pod slowo \"on\" i slowo \"dziecko\" pod slowo \"ona\"....... Choc to tylko intelektualna \"zabawa\", to jednak wydaje mi sie ze moze byc bardzo pomocna dla wielu ranionych kobiet. Niestety jest tak ze wiele psychologow i psychoterapeutow nie odkrylo w terapii, za pomoca swoich uczuc, dlaczego mezczyzni \"tacy\" sa i dlaczego kobiety to znosza. Tacy psychoterapeuci beda potem dodatkowo ranic kobiete ktora jest w terapii, wymagajac od niej zaakceptowania takich bredni jak np, ze to normalne ze on sie za innymi oglada, ze on potrzebuje wiecej seksu od niej, ze on zdradza, a ona cierpi i szuka winy w sobie samej itp itd. Wiele ludzi na swiecie juz udalo sie przerobic ten problem we wlasnej terapii i sie od niego uwolnic. Wszystkim im wyszlo to samo co i mnie w mojej terapii......a codzienne zycie i moje uklady z facetami ciagle mi potwierdzaja prawidlowosc moich odkryc. O tym wiecej pozniej Ogolnie radze kobietom zwracac uwage na swoje uczucia przed okresem, po porodzie i podczas menopauzy. Wtedy hormony wyciagaja z kobiety na swiatlo dzienne wiele, zwyle ze wstydem ukrywanych uczuc bolu, zlosci i poczucia bezsilnosci. Zwykle w naszym spoleczenstwie, w ktorym kobieta jest dyskryminowana, wlasnie przed okresem wychodzi z niej najwieksza prawda na temat tego co czuje i co ja boli. Wtedy hormony nie pozwalaja juz wiecej cierpiec w milczeniu i polykac wlasny krzyk i lzy. To taka pomoc dla nas kobiet od natury, ktora dziala cos jak alkohol - pozwala sie w koncu wydrzec, poplakac i miec w dupie co inni o tym mysla i walic prawde. Moze nie do konca zrozumiana prawde, ale jednak....
  10. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    gagatka jak zrobisz test to nam napisz od razu co wyszło :-D
  11. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    co do dzidziusia to ja chciałaam zadziałać po ślubie, ale teraz troche watpie żebym się na to zdecydowała, chyba poczekam aż skończe tą magisterke, bo poziom jest wysoki i nie wiem czy będąc w ciąży dałabym rade... tak więc chyba zadziałamy jak dostane dyplom mgr ;-) -tak właśnie planował mój przyszły mąż, że da mi taki prezent po obronie ... zobaczymy... a u mnie raz jest ciemno na padanie a raz jasno i słonko swieci, coś nie może się zdecydowac ta pogoda!
  12. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    Iza a co u Ciebie słychać??
  13. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    Kati, wszystko sie ułozy! Rodzina was na pewno wspomoże. Nos do góry, trzeba dzielnie stawiac czoła przeciwnościom losu! Macie siebie i się kochacie, więc wszystko przezwyciężycie! To jest najważniejsze. A z kasą to już tak jest, że raz jest a raz jej nie ma...
  14. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    zonqa wiem wiem, dlatego tak się za to wzięłam w tym tygodniu! juz do końca tego tygodnia (najpóźniej przyszłego) chce to wszystko załatwić! bo powiedzcie mi, jak bedę miała juz zaklepany kościół, sale, fotografa, zespół i kamerzyste, a i jeszcze termin u kosmetyczki mam zaklepany, to chyba na razie nie bedę musiała sie z niczym spieszyć... (przypominam termin 23.08, czyli jeszcze 10m-cy z haczykiem) czy jest jeszcze coś, o czym zapomniałam???????????
  15. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    cześc brylancik :-D jak tam humorek?? ratunku nam nic nie chce zdradzic hm... :-o
  16. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    babitek ja tez mam nadzieje, ze zespół bedzie warty tego zamieszania, które sobie zgotowalismy w poszukiwaniach ;-) ale to się zobaczy w poniedziałek. Nawet nie znam jeszcze ceny :-o ale zobaczymy, teraz szukam kamerzysty!!!!!!!!!!! a później kościół i będzie na razie luz...
  17. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    gagatka ale mi ochote na ta zupe zrobiłas! nie daje talerza, bo kurde mi slina pocieknie z gęby!
  18. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    gagatka ja tez głodna jestem jak wilk!!!!!!!!!!!!!! burczy mi w brzuchu... ja chyba nigdy nie bedę potrafiła się odchudzać! co jemy???????????????? ;-) ;-) ;-) ;-) ;-)
  19. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    Yza niech nam się dobrze i dzielnie trzyma, a Wojtus, niech się jeszcze przypadkiem nie pcha na swiat! :-) Yza - jestesmy z Tobą, będzie dobrze!!!! zonqa - Ty nawiedzona jesteś z tym papierem :-D :-D :-D tez bym pokombinowała coś ale nie mam kurde czasu :-( Jeju dziewczyny dzwonilismy z moim trolem do wielu wielu zespołów i wszyscy mieli zarezerwowane terminy na ten nasz dzień - masakra! juz myslałam, ze się popłacze! ...i nagle udało się!!!! facet z jednego zespołu powiedział, zeby zadzwonic za chwile, bo jego znajomi -inny zespół -chyba mają wolny ten własnie termin, bo ktoś odwołał impreze. w poniedziałek idziemy posłuchac ich nagrań... uffffffffffffffffffff mam tylko nadzieje, ze się okaże dobry, a nie jakis kaszaniasty ten zespół!
  20. waikiki

    Hogaty - reaktywacja D

    007 :-D ja juz zdrowieje! musze ;-) powtarzam!!!! jakbyscie założyły jakiś nowy temat, to wklejcie!!!!!!!!!!!!!!!
  21. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    aha :-D ciekawe, musze spróbować z tym papierem :-)
  22. waikiki

    JEST JUZ KTOS NA 2008 ???

    zonqa a jak Ty ten papier sama robisz???????????????????????????????????? Babitek no w tym tygodniu to się zawezme i musze juz jakiś zespół zaklepać!!!!!!!!! bo czas najwyższy!!!!!!!!!!! dzięki jeszcze raz za pomoc :-)
×