u mnie troszkę było;) ciężko ale dało się znieść;) poród sam ....ech... kiedy już byłam po 14 godzinach mając 8cm, grzecznie powiedziałam do mojej mamy (jest pielęgniarką, więc była przy mnie caaaały czas) :\" Kochana mamusiu, jestem już zmęczona. Chodź do domu, urodzę jutro;) \" położne aż się zagotowały:D
Gdy już rodziłam a główka była tuż tuż...nagle położna krzyknęła :\" O K...a!!! Ale czarna\"! nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia! \"nie możliwe!!!\" Krzyknęłam na nią z taaaką złością.... a ona do mnie:\" Ty głupia! Główka czarna-włosów tyle,że szok!\" ulżyło mi;)
Gdy urodziłam małą czas przyszedł na szycie...więc tak: przyszedł doktor i szyje...a położna do niego \" Co doktorze? igła tępa:>?? \" wrrrrr.... żartowała sobie a ja cierpiałam...:/ moja mamuśka ze szczęścia,że została babcią trzymała mnie za rękę i przez łzy szczęścia mówi do mnie: \" Zobacz córcia- za oknem śnieg pada\" myślałam,że wstanę i pójdę;) , mówię do doktorka: \"Dużo tego szycia, bo czuję się jak zakład krawiecki\" a on do mnie
\" Troszkę jeszcze, ale jako krawiec jestem nie zły:D\"