Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anka to ja

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Anka to ja

  1. ana 24 gabi robila saldo...bez materaca.musze dodac,że cały tydzień chodziła bezobjawowo do szkoły i dopiero po zajęciach na basenie,cos musialo sie tam przemieścić,co zaowocowalo opuchlizną.także diagnoza lekarska miala miejsce w sumie 9 dni po tym saldzie.:)
  2. hej dziewczynki,dostałam wirtualnego kopniaka od załozycielki topiku,ana 24-uwierz,ze az mi glupio sie tutaj ujawnic,po takiej przerwie. nic nie wiem,co u was,mam nadzieje jednak,ze jakos sie wszystko dobrze uklada. co u nas,ja bycze sie jeszcze w domku z julką,zapisalam do przedszkola od wrzesnia,kiedy to będzie miała pełne 3 latka.gabi kończy podstawówke,juz jest przyjeta oficjalnie do gimnazjum. własnie w tamtym tyg złamala obojczyk na wf i jestem w toku załatwiania spraw z ubezpieczalnią.na szczęście nie ma gipsu tylko takie szelki usztywniające,a w ogole to zupełnie po niej nie widać,że ma cos złamane. to po krótce.nie gniewajcie sie,ze zniknęłam,ale poznalam dziewczyny stąd,z którymi piszę.julka nie daje mi za duzo czasu przy komputerze,by udzielac sie na dwóch topikach,a pisanie tego samego podwójnie to tez troche bez sensu... kontakt z dziewczynami jest o tyle namacalny,ze spotykamy sie regularnie z dziecmi,czy bez dzieci.tego mi tutaj bardzo bylo potrzeba. zagladam nieraz na profile nk i nie moge sie nadziwic,jak nam te dzieci porosły szybko!!! pozdrawiam was sedecznie i sciskam dzieciaczki!!!!! ana24,milo,że o mnie pamietasz
  3. aga,odpowiadam:) 4 lata podstawowej potem 8 lat gimnazjum.tyle mnie interesuje na razie.do gimnazjum nie ma egzaminow,ale liczy sie ocena ze swiadectwa z końca czwartej.do wglądu równiez z semestru i końca trzeciej.generalnie z jedynkai i dwójkami sie dostaje,chyba ze jest akurat duzo jedynkowych dzieci-wtedy trzeba byc naprawdę najlepszym. po podstawówce mozesz oczywiscie iść do hauptschule,trudno mi wybrac polski odnosnik-bo to jak zawodówka,ale w sumie bez zawodu.4 lata.po nich typowa zawodowa. buziole.:)
  4. tak,tak-gabi w tym roku konczy szkołe.tutaj 4 klasy podstawówki:) aga ciesz sie,ze czeka cie to dopiero za 2 lata! co do aparatów,to gabi po niecałym roku leczenia ,,wyprostowala,, zgryz.sama ortodontka była zaskoczona,ze tak szybko.:)fakt,ze nosila go do szkoly równiez,razem z pasta i szczoteczka do zebów:) fajnie was poczytac
  5. Aga10,przyjmij równiez moje kondolencje[ * ]
  6. hej laseczki. marnotrawna i pogoniona na gg wracam choc na chwile.widze,ze cieniutko dalej na topiku,to wlasnie mnie wówczas zniechęciło.nie mialam z kim popisać,a stukac do siebie samej nie było sensu. u nas wszystko w porządeczku,dziewczynki zdrowe. gabi oddalam ostatnio ciuchy z mojej szafy,te tzw odlozone na lepsze czasy,innymi slowy ,,ciut,, za male.na nią idealnie,więc pomyslcie jaka z niej baba.wczoraj byłam na wywiadówce i nasłuchałam się samych pochwał i odniośnie nauki i zachowania.to wszystko jest dla nas badzo ważne,bo tutaj podstawowka kończy się po 4.klasie,a potem kto jakie ma swiadectwo dobre,takie ma szanse na dobre gimnazium. takze martwic sie juz nie muszę. julka wariuje,nie gada za duzo,choc rozumie wszystko.taka cwaniara.a co potrafi wymyslec to dziecię,to nieraz pękamy ze śmiechu a nieraz włos się jeży.:D pozdrawiam was kochane serdecznie,dziękuję za fotki,ktore mimo mojej nieobecności przysyłacie.nie czytalam wstecz nic,przyznaję-ale mam gorącą nadzieję,że układa się wam wszystkim. buziaki jeszcze raz.
  7. hej kobitki! witam sie juz po powrocie z polski.tradycyjnie mam dołka,bo pusto tak z dnia na dzien sie zrobilo.musze swoje ,,odczekać,, zanim zaczne tu funkcjonować,bo na obecna chwile to porwałabym Julke na ręce i w kapciach z powrotem leciała!:( buuuuuuuuuuuuuuuuuu! :O
  8. cześć dziewczyny. Jutro rano wyjezdżamy do Polski,więc chcialam wam dzis juz zyczyc Spokojnych Świąt. http://www.ewa.bicom.pl/zyczenia/wielkanoc/wn6.htm Czeka mnie pakowanie zaraz,a ja nie moge sie do tego zabrać.:opogoda taka,że nie wiem co ze soba zabrać,ale szykuje chyba na zimowo. pozdrawiam Was wszystkie i sle całuski dla rodzinek Waszych.
  9. kaasia,tutaj dzieci maja przerwę świateczną od poniedziałku już do wtorku po świetach włącznie.;)
  10. izaf-kochana,spisałas sie na medal i syneczek rowniez,ze tak zgrabnie i szybciutko wyskoczył na ten swiat!wielkie całuski dla was!!! ana24,od ciebie tez dobre wieści.w domku julka dojdzie całkiem do siebie. dziewczyny,pozdrawiam was i sorrki,ze tak malo wpadam.wyszywam znajomej dawno obiecany obrazek i calkiem mnie to pochłania. w piatek wieczorkiem wyjezdzamy do polski na swieta juz.czeka mnie obłędne pakowanie.az mnie telepie na samą myśl.:o poza tym wszystko u nas oki.julka troche smarka,ale da sie przezyć. papapa
  11. witam,pozdrawiam i cos na dobry humor mamuskom wszystkim wysyłam.:D życie matki- Twoje ubrania: Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosić ciążowe ciuchy jak tylko ginekolog potwierdzi ciążę. Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdłużej się da. Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciążowe STAJĄ się Twoimi normalnymi ciuchami. _____________________________________________________ Przygotowanie do porodu: Pierwsze dziecko: Z namaszczeniem ćwiczysz oddechy. Drugie dziecko: Pieprzysz oddechy, bo ostatnim razem nie przyniosły żadnego skutku. Trzecie dziecko: Prosisz o znieczulenie w 8. miesiącu ciąży. ______________________________________________________ Ciuszki dziecięce: Pierwsze dziecko: Pierzesz nawet nowe ciuszki w Cypisku w 90 stopniach, koordynujesz je kolorystycznie i składasz równiutko w kosteczkę. Drugie dziecko: Wyrzucasz tylko te najbardziej usyfione i pierzesz ze swoimi ubraniami. Trzecie dziecko: A niby czemu chłopcy nie mogą nosić różowego? ______________________________________________________ Płacz: Pierwsze dziecko: Wyciągasz dziecko z łóżeczka jak tylko piśnie. Drugie dziecko: Wyciągasz dziecko tylko wtedy, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że jego wrzask obudzi starsze dziecko. Trzecie dziecko: Uczysz swoje pierwsze dziecko jak nakręcać grające zabawki w łóżeczku. ______________________________________________________ Gdy upadnie smoczek: Pierwsze dziecko: Wygotowujesz po powrocie do domu. Drugie dziecko: Polewasz sokiem z butelki i wsadzasz mu do buzi. Trzecie dziecko: Wycierasz w swoje spodnie i wsadzasz mu do buzi. ______________________________________________________ Przewijanie: Pierwsze dziecko: Zmieniasz pieluchę co godzinę, niezależnie czy brudna czy czysta. Drugie dziecko: Zmieniasz pieluchę co 2-3 godziny, w zależności od potrzeby. Trzecie dziecko: Starasz się zmieniać pieluchę zanim otoczenie poskarży się na smród, bądź pielucha zwisa dziecku poniżej kolan. ______________________________________________________ Zajęcia: Pierwsze dziecko: Bierzesz dziecko na basen, plac zabaw, spacerek, do zoo, do teatrzyku itp. Drugie dziecko: Bierzesz dziecko na spacer. Trzecie dziecko: Bierzesz dziecko do supermarketu i pralni chemicznej. ______________________________________________________ Twoje wyjścia: Pierwsze dziecko: Zanim wsiądziesz do samochodu, trzy razy dzwonisz do opiekunki. Drugie dziecko: W drzwiach podajesz opiekunce numer swojej komórki. Trzecie dziecko: Mówisz opiekunce, że ma dzwonić tylko jeśli pojawi się krew. ______________________________________________________ W domu: Pierwsze dziecko: Godzinami gapisz się na swoje dzieciątko. Drugie dziecko: Spoglądasz na swoje dziecko, aby upewnić się, że starsze go nie dusi i nie wkłada mu palca do oka. Trzecie dziecko: Kryjesz się przed własnymi dziećmi. ______________________________________________________ Połknięcie monety: Pierwsze dziecko: Wzywasz pogotowie i domagasz się prześwietlenia. Drugie dziecko: Czekasz aż wysra. Trzecie dziecko: Odejmujesz mu z kieszonkowego.
  12. witam! wpadam na chwile,bo wziełam sie za wyszywanie obiecanego baaaardzo dawno juz temu obrazka dla kumpeli.sporo roboty,a z Julka to nie jest takie proste,korzystam więc,z mojego wolnego czasu,kiedy śpi. mała miała katar,ale jak to z katarem tydzien sie męczylismy i juz jest ok.poza tym zimno,wietrznie dalej.zbiera sie ta wiosna i cos nie może wystartować. izaf-najmocniej jak mogę trzymam kciuki!!!zycze szybkiego i lekkiego porodu,bo dzidzius wielki! ależ ta twoja ciąza szybko uciekła!nie moge w to uwierzyc,że juz rodzisz! ślę buziaki dla wszystkich
  13. aga,o ząbkach Gabi pisałam wyżej na tej stronce.:)ona ma do tego aparat wyjmowany.tez druty,ale na takim mostku.ma chodzic minimum ok.14 godz dziennie.ale ona w sumie tylko wyjmuje do jedzenia.moze dlatego tak szybko są efekty. ana76-no polalam sie z tej jogi na poczcie!:D:D:D kreska,te dzieciaki to obsłuchalam juz kiedys po sto razy.sa rewelacyjne.:D
  14. hej. dymek,strasznie mnie ciekawi co z nogą!ja tez uważam,ze nie powinnaś czekać,bo to z opisu juz nie jest za ciekawie!mam nadzieje,ze pojechalas do szpitala!muszą cos wymyslec!od tego tam są!kliknij jak bedziesz mogla!i trzymaj się! ana,juleczka taka mądralinka sie w tych okularkach zrobiła:) kaasia,czytam o ospie i kiwam sama do siebie glową,bo ja tez jeszcze nie mialam.w ogole to nie przechodziłam zadnej z dzieciecych chorób.tak jak gabi do tej pory!ciekawa jestem,czy nas ominęlo jakimś cudem,czy o zgrozo spadnie wszystko na raz.czym pozniej tym cięzej sie przechodzi ponoc...:o dottka,jak masz deske rozłozoną do prasowania,to juz ci chyba nie zrobi roznicy jeszcze jedna kupka ode mnie!nie cierpię!!!!
  15. hej. ode mnie wyszły forumowe mamusie z dzieciakami:)Julka padła na stojąco. co do ząbków,to tutaj opinia jest zupełnie inna.czym wczesniej dziecko zaczyna aparat nosic,tym szybciej sie wada ,,naprawia,, gabi ma proste zęby,ale cofnietą żuchwę.i u nas tez natura sobie poradziła sama.Gabi miala bardzo duze ,szerokie zęby,w stosunku do szczęki.straszył nas dentysta,że bedzie trzeba pewno piatki wyrwać z czasem,a tu sie okazalo,że jej sie w ogole nie zawiązały w dziąsłach trójki!tym sposobem wszystko sie pomieścilo i ma sliczne równiutkie klawiaturki:)
  16. hej. ode mnie wyszły forumowe mamusie z dzieciakami:)Julka padła na stojąco. co do ząbków,to tutaj opinia jest zupełnie inna.czym wczesniej dziecko zaczyna aparat nosic,tym szybciej sie wada ,,naprawia,, gabi ma proste zęby,ale cofnietą żuchwę.i u nas tez natura sobie poradziła sama.Gabi miala bardzo duze ,szerokie zęby,w stosunku do szczęki.straszył nas dentysta,że bedzie trzeba pewno piatki wyrwać z czasem,a tu sie okazalo,że jej sie w ogole nie zawiązały w dziąsłach trójki!tym sposobem wszystko sie pomieścilo i ma sliczne równiutkie klawiaturki:)
  17. cześć. Dottka,a co Ty tu przez inne kolezanki krzyczysz na nas?pojawiasz sie sama jak duch,kiedy my tu ognisko podtrzymujemy!:p:D przyznam,ze nie chce mi sie pisac,bo tak jak mówilam,nie ma komu pózniej tego czytać.:opusto,albo tylko dla podpisania listy obecności ,,dzień dobry,,a teraz powolutku zacznie sie cieplo robic,to juz padnie topik na bank-skoro w zimową pore ledwo dyszy! u nas nic specjalnego.na szczęscie zdrowi jestesmy,Gabi zaczeła drugi semestr,Julka wariuje i w odróznieniu do mnie starcza jej sily az do wieczora.:) jedziemy dzis znów podkrecić Gabi aparat ortodontyczny. chyba wiosna sie robi wreszcie,ale nie zapeszam. pozdrawiam serdecznie
  18. oj,no to jest własnie najgorsze.mnie podobnie,jak nie bierze,to nie bierze-ale jak juz się cos przyplącze,to katastrofa. jeszcze troche i skończy się ten sezon chorobowy,miejmy nadzieje. całuski
  19. hej ana24,bo nikt procz ciebie widze nie zaglada.:o trzymam kciuki za jutrzejsze badanie Julki i tobie kochana zdrowka! nie chce sie jakos nic pisać,jak tu takie pustki.:o
  20. http://www.ewa.bicom.pl/zyczenia/walentynki/wt9.htm
  21. witam.Julka usypia,Gabi ,,sprzedałam,, do znajomych,bo maja dzis ruskie pierogi i sie wygadali-a to jej danie:D.potem zabierają dzieci do kina.także luzik mam na całego. dymek,co to w koncu z tym oczkiem bylo?wyciagnełas cos z niego? z noga faktycznie nieciekawie.po takim czasie i takie komplikacje...:o kaasia,życze,bys sie w przyszłości doczekała takich slicznych stopni.:)ja podwójnie jestem szczęsliwa,bo Gabi przeciez jest obcokrajowcem,dopiero kilka lat tu mieszka i posługuje sie niemieckim! aga,na Rafała liscie znajomych tez nie wiem skad masa lasek,ktorych wcale nie znam!a przeciez z jednego miasteczka pochodzimy... chorowitkom jak zwykle sle pozdrowienia!trzymajcie sie,juz wkrótce wiosna! zaraz wysle pare fotek.
  22. Ile potraw można 14 lutego podać w kształcie serduszka? Teoretycznie wszystkie, ale wyłącznie na własne ryzyko. Oto przepis, jak doprowadzić wymarzoną drugą połowę do walentynkowego omdlenia. Uwaga! Tekst jest przeznaczony wyłącznie dla osób pełnoletnich, pod groźbą uwięzienia autorki tekstu, czego mam cichą nadzieję, nikt z czytających sobie nie życzy! Przede wszystkim zmuś wybrankę do rozpoczęcia obchodów święta dnia poprzedniego. O ile oczywiście jeszcze nie dzielicie wspólnego M, użyj wszelkich dostępnych środków perswazji, aby oblubienica spędziła z tobą również noc przed wiadomym wielkim świętem (nigdy za wiele walentynkowej litery „w”, najlepiej w kształcie serduszka). Kładąc się do łóżka, uśpij jej czujność, przywdziewając białą piżamę w niebieskie paski i naciągając na stopy brązowe skarpety frotte. Na dobranoc możesz przeczytać ukochanej „Odę do młodości” Mickiewicza (w tle wskazany podkład muzyczny w postaci „Ody do radości” Beethovena), chociaż może lepiej nie przesadzać, istnieje wszak dość nieszczęsna możliwość, że niedoszła kochanka ucieknie z wrzaskiem przez okno, wybijając szybę pięścią i nie zważając na wysokość, z jakiej zleci na trawnik. Ale wróćmy do scenariusza, w którym smętna dziewica tkwi w łożu nieco rozczarowana i odrobinę zaniepokojona psychicznym zdrowiem współczesnego mężczyzny. Dziarski ten młodzian powinien za wszelką cenę trwać na posterunku lekko podkapciałego pomyleńca aż do momentu zaśnięcia zrozpaczonej panny, prawdopodobnie wewnętrznie przekonanej, że spotkała na swej drodze największego nudziarza wszechczasów. Gdy tylko umęczona piękność zaśnie na dobre i przyśni się jej koszmar, a w nim ona w roli głównej spędzająca wieczór walentynkowy w restauracji, w której potrawy z serduszkiem serwują kelnerzy obleczeni w pasiaste piżamy rozchełstane na piersiach z wytatuowanym sercem, wkraczamy do akcji. Po pierwsze wydobywamy z najgłębszych zakątków szuflad z bielizną balony w kształcie serduszek, nadmuchujemy je jak najszybciej helem, modląc się w duchu, aby żaden w trakcie tego niebezpiecznego procederu nie pękł. Gdy wszystkie będą lubieżnie kołysały biodrami nad łóżkiem, przywiązujemy je do wezgłowia i rzucamy się do telefonu, aby zrealizować zamówienie w firmie catteringowej. Po 10 minutach sygnału zajętości ustawiamy w komórce opcję „ponów połączenie” i potykając się o własne stopy nie przyzwyczajone do innych niż syntetyczne skarpet, pędzimy do szafki, w której ukryliśmy bombonierę (koniecznie z czekoladkami w kształcie serduszka). Jeśli w wyniku nadmiernego podniecenia i zdenerwowania lub panującej ciemności nie możemy zlokalizować słodkości, przemieszczamy się w kierunku kolejnej szafki, w której na wszelki wypadek ukryliśmy zapasowe pudełko. Jeśli i tu nie znajdziemy walentynkowego niezbędnika, udajemy się do następnej skrytki, i tak dalej, i tak dalej... Może się przypadkiem zdarzyć, że pamiętamy miejsca złożenia wszystkich delikatesów, wówczas oczywiście wyciągamy je co do jednego i pieczołowicie obkładamy nimi śpiącą ukochaną. Po uczynieniu tegoż, wyłazimy w skarpetach na balkon, na którym ukryliśmy wetknięte w wiadra pęki czerwonych róż (warto wcześniej metodycznie, po benedyktyńsku, pozbawić je kolców). Róże dzielimy na dwie kupy – jedną przystrajamy mieszkanie (można ewentualnie pomagać sobie latarką z telefonu komórkowego, wciąż z automatu ponawiającego połączenie do firmy catteringowej), z drugiej wykorzystujemy tylko płatki róż, które obrywamy do przygotowanej wcześnie ozdobnej kryształowej misy. Bezgłowe badyle wyrzucamy, a wypełnione po brzegi płatkami róż naczynie odstawiamy na pierwszy lepszy mebel – będzie nam potrzebne dopiero następnego dnia rano. Tymczasem zauważamy, że umęczona poleceniem „redial” komórka wysłała nam subtelną pipkającą informację o właśnie wyładowujących się bateriach. Zachowując resztki trzeźwości umysłu, żegnamy się z wygodnym planem dostarczenia pod drzwi frykasów w postaci mini kanapeczek w kształcie serduszka i pędzimy do kuchni. Otwieramy lodówkę i wyciągamy z niej co popadnie, aby przygotować menu na 14 lutego. Patrząc na leżące przed nami wieprzowe polędwiczki w towarzystwie truskawek, drożdży, parówek oraz serka waniliowego, układamy plan działania i bierzemy się do dzieła. Zanim przejdziemy do duszenia grzybów, przytomnie ustawiamy elektroniczną nianię obok łóżka wybranki, drugą stawiamy na kuchennym blacie. Gdyby ukochana podrażniona dochodzącymi z kuchni miłosnymi aromatami przedwcześnie się przebudziła, moglibyśmy na czas uśpić ją chloroformem, aby nie przeszkadzała w obróbce ingrediencyj. Tak ubezpieczeni pociągamy solidny łyk nalewki wiśniowej z korkiem w kształcie serduszka i zabieramy się do dzieła, w myśli układając walentynkowe limeryki, aby nie uronić ani chwili z jakże cennego czasu, który nam pozostał. Krojąc, zagniatając, rozwałkowując, oczami wyobraźni widzimy jak w eleganckim garniturze: podajemy na przystawkę walentynkowe serduszka doskonałych kształtów, następnie serwujemy absolutnie romantyczną truskawkową zupę, obsypując talerz garścią płatków róż zaczerpniętych z kryształowej misy, po tym zniewalającym każde kobiece podniebienie wstępie dumnie wnosimy danie główne w postaci doskonale wysmażonego mięsa w czekoladowym sosie, prosząc, aby dano nam chwilę na przygotowanie deseru, częstujemy damę czekoladkami z jednej z bombonierek, na koniec omdlewającej ze szczęścia i umazanej czekoladą kochance podtykamy różowiutkie romantyczne serniczki na zimno... Zatopieni w marzeniach, z rękami po łokcie zanurzonymi w cieście drożdżowym nie zauważamy, że świt wpełzł niepostrzeżenie do mieszkania, oświetlając wgniecione w kuchenną terakotę truskawki oraz plasterki salami, które chcieliśmy użyć do przystawki. Na chloroform jest oczywiście za późno. Tknięci impulsem, na łeb na szyję, nie wypuszczając z dłoni patelni z płonącymi wieprzowymi polędwiczkami, pędzimy w kierunku sypialni, zdzierając z siebie po drodze piżamę w paski. Mijając komodę, we wdzięcznym piruecie łapiemy kryształową misę z płatkami róż, z zamiarem obsypania nimi ukochanej. Bierzemy zamach, przypominając sobie jednak w połowie ruchu o konieczności włączenia kamery, specjalnie przygotowanej do uwiecznienia wielkopomnej chwili doskonałego uwiedzenia wybranki serca. Misa szybuje nad naszą głową, my radośnie wciskamy guzik „play” przybierając stosowną minę Rudolfa Valentino i odwracając się do obiektu naszego pożądania. Ostatnią rzeczą, jaką widzimy są szeroko otwarte kobiece oczy wyrażające nie dające się opisać przerażenie oraz jej dłonie zaciskające się kurczowo na brzegu kołdry podciąganej konwulsyjnie pod szyję. Padamy na łóżko w samych skarpetach, przysypywani miękko opadającymi płatkami czerwonych róż. Baloniki wesoło kołyszą się nad ciałami dwojga kochanków. Niezapomnianą chwilę uwiecznia sprzęt video-rtv najnowszej generacji. :D :D :D
  23. ups,napisałam same piąteczki,bo sie pogubiłam z systemem ocen.tutaj są jedynki nalepsze,więc powinnam ,,z samymi jedyneczkami ,, napisać.
  24. hejka. ufff,jakos przeżyłam,choc momentami nie bylo łatwo zapanowac nad 13-tka dzieciaków.ogolnie udana zabawa,Gabi zadowolona i z party i z prezentów,takze to najwazniejsze.:) ana24 zyczenia przekazanedzięki za pamięc. muszę sie wam pochwalic,że w piatek Gabi przyniosła świadectwo semestralne a na nim z góry na dół same piateczki.należy do piatki dzieci w klasie z takim wynikiem.jestem przedumna i przeszczęsliwa:) po weekendzie,jak zgram fotki,cos wam wyslę,choc nie mam duzo,bo nagrywalismy raczej na video. zycze udanej niedzielki,u was tez tak slicznie?my po obiadku ruszamy w plener.
×