Izolinda
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Witam Lusiamisia. Dokładnie tak się zachowuje serducho, przynajmniej ja tak miałam. Dobre określenie - jak kopniaki od środka. Teraz już minęło, mam inne dolegliwości, chociaż czasami serduszko też się jeszcze odzywa. Szczególnie po dniu kiedy się zdenerwuję, wtedy odreagowuję stres i serducho szaleje. Ale nie jest żle. Byle pozytywnie myślec. Pozdrawiam wszystkie Nerwuski i życzę miłego poniedziałku. :-)
-
Enia - napisz, jak już będziesz mogła, czy się leczysz w jakikolwiek sposób, bo to bardzo ważna sprawa.
-
Nieładnie się zachowałam, bo nie powitałam nowych towarzyszek doli i niedoli. Witajcie Enia i Lisica. Lisica-byłaś u lekarza? Bierzesz jakieś leki? Napisz coś więcej. Ja rok temu, kiedy nie wiedziałam co mi jest, to już pewnie w takim dniu jak dziś umierałabym ze strachu, że umrę na jakąś wyimaginowaną chorobę, a dzisiaj zaraz zrobię sobie kawkę i zajmę się czymś i to z szerokim uśmiechem na ustach bez względu na cokolwiek. Pozytywne myśli to jest jeden z kluczy do lepszego samopoczucia. Myślę, że większośc to potwierdzi. Nauczyłam się inaczej dzięki między innymi dzięki ludziom z tego forum - wielki ukłon w ich stronę. Enia - oczywiście też napisz coś więcej. Tu ludzie mają otwarte ramiona dla nerwuskó, bo sami przez to przechodzą, albo przechodzili.
-
Dzień doberek wszystkim nerwusiątkom :-) Efciu - nie wiem jak Ty to robisz, ale bardzo lubię i szanuję Twoje komentarze. Jesteś bardzo mądrą życiowo babeczką.. Ja nie mam takiej kobitki przy sobie /moja mamunia \" odeszła\" 6 lat temu, a właśnie taka była/, a czasami kochający mąż i ukochana siostra nie są w stanie człowiekowi wytłumaczyc jakieś sprawy jeśli nie może się z nimi uporac. Wiesz, ja myślałam o tym, że On /mój szef/ nie potrafi powiedziec dziękuję albo pochwalic, a czasami jest to człowiekowi, a szczególnie nerwusowi bardzo potrzebne. Utwierdza się w przekonaniu, że to co robi ma sens, a jeszcze jak się lubi pracowac? Ja jestem zastępcą szefa w jednej z najelegantszych restauracji w Warszawie /nie chcę żeby to brzmiało zuchwale, chodzi mi o ukazanie dużej odpowiedzialności jaka na mnie spoczywa/. Zajmuę się głównie kuchnią zimną i kocham to co robię, ale szef nie rozumie, że mam rodzinę i nie mogę pracowac non-stop. Pięc dni w tygodniu w tym soboty i niedziele przez 10 do 11 godzin to chyba wystarczy. Tym bardziej, że zespół ludzi z którymi pracuję jest oki, naprawdę nie ma z nimi wile kłopotów. Jak tylko wchodzę z nim w jakieś dyskusje od razu atakuje mnie jakimiś bezsensownymi zastrzeżeniami. Tego nie mogę zrozumiec. Nie jest szczery. Zwalnia ludzi nie mówiąc im dlaczego, unika rozmów z personelem, jak ktoś prosi o konkretne dni wolne przed ułożeniem grafiku, bo ma zaplanowane coś ważnego, to się denerwuje, że ciągle ktoś coś od niego chce. Ale do kogo mamy się zwrócic? Dodam, że nie jest właścicielem tej restauracji. Ten jest fajnym młodym człowiekiem, ale niestety wszedł w układ z Francuzem i nie wtrąca mu się do personalnych spraw. O jeju ale się rozpisałam, sorry, ale czasami trzeba się wygadac. Mój mąż nie chce już o tym słuchac, bo się wkurza, że nie mogę i nie chcę nic z tym zrobic. Ale to nie tak. Dzięki Efciu jeszcze raz i przyrzekłam sobie nie przejmowac sięszefem, szacunek oki, ale nie będę się już stresowac jego osobą.Najważniejsze, że moja praca podoba się i jest doceniana przez właściciela, a to w końcu on mi płaci no nie??? Kończę, bo dziś wolne i muszę ogarnąc w mieszkaniu. Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dzionka.
-
Cześc Kochani:-) Rzadko ostatnio zaglądam, ale mam dużo pracy. O właśnie coś miłego co mnie spotkało: mój szef wziął sobie 2 tygodnie urlopu i jak wróci on to ja idę na tydzień Hura!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dawno nie spotkało mnie cos aż tak miłego. Brawo Madziarka-gratuluję. Ja nie mam odwagi zrezygnowac z tej pracy, co prawda sama praca jest oki tylko ten głupi Francuz mnie złości. Chce sobie wszystkich pracowników podporządkowac i zwalnia jak ludzie mają swoje zdanie i coś do powiedzenia. Panoszy się, bo on jest cudzoziemcem, a my Polaczki musimy zapitalac. Ale powoli dojrzewa we mnie myśl o rezygnacji. Pracuję z nim już 5 lat i o 5 za dużo. Ale się rozpisałam. Jutro mam wolne to sobie pośpię. Życzę wszystkim dobrej nocki-pa.
-
Cześc Nerwuski :-) Smutny dzień, ale my mamy słoneczko w serduszkach i nie damy się!!! Zazdroszczę Wam dziewczynki, że możecie się spotkac. Ja już dawno pisałam, że to byłoby wspaniale móc się wspierac \"na żywo\". Niestety te odległości są najgorsze. Byłoby fantastycznie, gdyby ktoś założył Stowarzyszenie Nerwusków z siedzibami w większych miastach. Może wtedy łatwiej byłoby nam się spotkac. No cóż pomarzy można. Uciekam do obowiązków domowych. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej soboty i niedzieli. Pa.
-
Dzięki seronilla za słowko o Coaxilu. Może wiesz coś więcej? Ile go tak naprawdę trzeba brac, żeby poczuc znaczną poprawę? Będę wdzięczna za wiadomości.
-
Rodzynek... ...czytałam to co napisałeś i dech mi zaparło.Człowiek myśli, że to co przeżywa jest najgorsze i najbardziej okrutne, a tymczasem są ludzie, którzy przeżyli o wiele więcej ... Trwaj w swoim postanowieniu jak najdłużej, życzę Ci tego z całego serducha. Najważniejsze, że zrozumiałeś, że masz dla kogo życ i że życ jest warto, mimo kłopotów, dolegliwości... Życzę Tobie i Twojej rodzinie wytrwałości i siły jeszcze więcej niż okazaliście jej do tej pory. Pozdrawiam serdecznie. A jeśli chodzi o Coaxil - naprawdę nikt nic o nim nie wie, czy w ogóle znacie ten lek?
-
Witam dziewczynki i nasz rodzynku Właśnie wróciłam od psychologa. Powiedziała mi, że chce mnie widziec u siebie za pół roku. Nie wiem czy się cieszyc czy płakac. Przyzwyczaiłam się do tych comiesięcznych wizyt. Najpierw co tydzień, potem co dwa, póżniej co miesiąc, a teraz pół roku??? Mówiła mi, że będę miała więcej czasu na obserwację siebie. No zobaczymy.... za pół roku... Tyle nowych osób-super. Zjednej strony się cieszę, bo to jest naprawdę forum, na którym piszą osoby godne zaufania i chętne udzielania pomocy innym,z drugiej zaś smutno mi, że jest tyle osób, które dotknęła nerwiczka. Niesamowite, zanim tu trafiłam myślałam, że jestem sama z tą dolegliwością, a tu spotkałam tylu ludzi takich jak ja. Cieszę się jednak, że jesteście. :-) Pisałam już wcześniej, że biorę Coaxil, ale nie zauważyłam, żeby ktoś coś pisał na jego temat. Jeżeli jest ktoś kto zażywa ten lek proszę o informacje. Wiem, że jest on dośc słaby, tzw. antydepresant i na jego działanie trzeba trochę poczekac. Może ktoś mógłby podzielic się ze mną doświadczeniami towarzyszącymi zażywaniu tego leku. Niektórzy mówią, że jest placebo-działa nie działa. Nie wiem. Na mnie działa, ale biorę dopiero drugi miesiąc, a ponoc trzeba wziąc kilka miesięcy conajmniej. Proszę o informacje. Będę wdzięczna. Jagódko napisałaś coś pięknego i popłakałam się. Mało płaczę, ale tak się wzruszyłam. Ja mam 12-to letniego i 15-to letniego synka (ten ma 198 cm wzrostu0. Oni też się do mnie przytulają.I to nawet często. Musimy wtedy śmiesznie wyglądac, ale to jest takie przyjemne i uspokajające. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym, że to ile im dajemy jako rodzice wraca do nas od nich. Jeśli tak jest to jestem szczęśliwa i nawet moja nerwica nie przeszkodzi mi w tym, żeby dawac jeszcze więcej. Na początku choroby zamykałam się w sobie, ale teraz wiem, że nie warto. Miłośc, która nas otacza z każdej strony pomaga nam wyzdrowiec. Kończę te wywody. Dzięki, że jesteście. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
-
Witam wszystkich bardzo serdecznie. :-) Dawno mnie tu nie było i muszę przyznac, że się stęskniłam. Tyle nowych osób - super. Dobrze,że to forum istnieje. Ostatnio trochę gorzej się czuję, ale staram się jak mogę, żeby sobie pomagac cały czas. Mam wiarę, że kiedyś jak się obudzę poczuję i powiem sobie, że czuję się super i nic mi nie dolega. Mówią, że około 40-stki jak się człowiek budzi i nic go nie boli, to nie żyje, ale ja marzę naprawdę, żeby nie czuc bólu klatki /nerwobóle/ gdy się obudzę. Wiem, że są ludzie, którzy bardziej cierpią niż ja, ale tak bardzo chciałabym... Te \"kłopoty\" z oddychaniem to chyba jest teraz coś co mnie najbardziej wkurza. Poza tym może byc. Dzięki, że mogłam się znowu wygadac. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę miłego nadchodzącego tygodnia.
-
Witam Katie i Pipek. Ja choruję od nie wiem od kiedy, ale stwierdzono u mnie nerwicę lękową rok temu. Pobiegłam do psychologa i co? I pomogła mi moja terapeutka. A jak? Uświadomiła mi skąd się biorą te dolegliwości i jak mam sobie z nimi radzic. Oczywiście Ona twierdzi, że to jak funkcjonuję to wyłacznie moja zasługa /chyba chce mi dodac pewności/, ale to nieprawda. Jej zasługa jest oczywista. Ale nie tylko jej. Moi bliscy, głównie mąż, mimo,że pewnie do końca nie rozumie co się ze mną czasami dzieje, to stara sie mi pomagac całym swoim sercem. I moja ukochana siostrzyczka, i moi ukochani synkowie. Cieszę sie, że ich mam. Ja jak wchodzę do jakiegoś marketu itp, mam podobne objawy. Najbardziej męczy mnie w tej całej nerwicy brak pełnego oddechu i wrażenie, że zaraz mi go zabraknie. I już się nakrecam wtedy, chociaż wiem, że nic się nie stanie to i tak jest to bardzo męczące. Potakim \"ataczku\" jestem wypluta i bolą mnie wszystkie mięsnie jak odpuści napięcie. Radzę sobie nie myśląc o tym, że coś mnie \"bierze\". Odsuwam myśli negatywne i przywołuję tylko te pozytywne. Radzę sobie na wiele sposobów, ale trzeba znależc dla siebie odpowiednie drogi do uzdrowienia. Należy szukac, gdzie sie da. Polecam wizytę u psychologa, a jeśli będzie trzeba i u psychiatry. Warto. Nerwica nie mija, ale można ja wyciszc, ale tylko praca nad sobą daje efekty. Trzymaj się. Życzę powodzenia i pozdrawiam.
-
Ewelinko38. Pisałam już o tym, ale przypomnę. Mój małżonek jest poczatkującym bioenergoterapeutą, ale osiąga niezłe rezultaty w \"leczeniu\" pewnych schorzeń. Na początku nie dopuszczałam myśli,żeby mógł pomóc i mnie. Powiedział, że nie może mi pomóc, dopóki sama nie będe pewna, że tego chcę. I dorosłam do tej decyzji. Robi mi zabiegi oczyszczające czakry i energetyzujące mój organizm. Ale to bardziej na dolegliwości fizyczne. Nie wiedział jak dotrzec do mojej psychiki, bo tam jest przecież podłoże naszej dolegliwości. I znalazł drogę.Ona jest narazie bardzo krótka, ale jest. Nauczył mnie wizualizowac, czyli wyobrażac sobie oczyszczanie organizmu i ciała astralnego, a głównie czakr, które jak są zablokowane wpływają na nasze samopoczucie i zdrowie. Pokazał mi droge medytacji, która jak zauważyłam też mi pomaga. Myślę więc, że warto popracowac z bioenergoterapeutą. Oni nie robią czary mary i nie uzdrawiają, ale oczyszczają i odblokowują organizm powodując jego prawidłowe funkcjonowanie. Trzeba niestety uważac na oszustów i naciągaczy, bo tacy istnieją i jest ich bardzo dużo. Warto przynajmniej spróbowac.Pozdrawiam i trzymam kciuki. Znowu się rozpisałam, a muszę uciekac do pracy. Dziś przede mną ciężki dzień. Koordynuję bankiet w kinie cyfrowym dla 800!!!!!!!!osób. Duże wyzwanie i mnóstwo pracy, żeby nasycic wszystkie te osoby. Ale nie ma odwrotu. Jak mam dużo pracy nie myślę o nerwicy, bo nie mam czasu zauważac dolegliwości. I jest oki. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę miłego czwartku
-
Witam Was kochane nerwuski. Jejku jak mnie tu dawno nie było. I wiecie co? Chyba się stęskniłam :-) Efciu, dzięki za pocieszenie /pełnia/.
-
Cześc dziewczynki :-) Wpadłam na chwilkę życzyc Wam miłego weekendu moje drogie. Mam pytanie: czy nerwicowcy mają złe samopoczucie w czasie pełni ksieżyca? Bo mnie się wydaje, na moim przykładzie, że ja się gorzej czuję jak jest pełnia. Bardzo proszę, jeśli ktoś coś wie na ten temat proszę o informacje. Będę wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie i lecę do pracki.
-
Cześc Dziewczynki :-) Witam \"nowe nerwuski\". Do gleammmmm - u mnie nerwica zaczęła się od stwierdzenia wypadania zastawki mitralnej i czułam sie okropnie. Czasami myślałam, że serducho mi wyskoczy. W ogóle bardzo niemiłe uczucie. Ale p.doktor powiedziała, ze owo wypadanie to normalka przy nerwicy i ja się wyciszyłam. I - jak już ktoś napisał na forum - przestałam wsłuchiwac się w swoje serce i wyczekiwac tego charakterystycznego bul bul bul. iI przeszło. Oczywiście czasami jeszcze się zdarza, ale malutko i delikatnie w chwilach ogromnego wzburzenia albo tuż po nim. Ale muszę zrobic badanie ECHO SERCA, żeby sprawdzic co tam słychac w moi serduszku, bo to trzeba kontrolowac co jakiś czas. Ale dalej bardzo się męczę i to strasznie szybko. Nawet jazda na rowerze nie sprawia mi już takiej przyjemności jak kiedyś. Nie jeżdżę, bo jest mi cięzko. A lubię. Oczywiście są dni, że jest lepiej i na szczęście tych gorszych jest mniej. Radzę sobie z tym uważając aby się nie męczyc. Nie podbiegam do autobusu, nie wychodzę pospiesznie z domu, staram sie robic wszystko w delikatnie zwolnionym tempie. i to pomaga. Poza tym czuj sie jak u siebie w ...kompie ;-). Dziewczyny sa super, wię na pewno równiż serdecznie Cię przywitają. Marga - myślę, że powinnaś wybrac się do lekarza i to psychiatry / to nic ujmującego/. Ja leczę sie od roku i widzę różnicę i to nie tylko ja, ale i moi bliscy. A biorę delikatny Coaxil, Moja p.doktor rodzinna stwierdziła, że to lek placebo, ale skoro mi pomaga to chyba dobrze. I przede wszystkim myślę pozytywnie. Odganiam wszystkie złe myśli.Czasami to się nie udaje, ale wyciszam sie wtedy i próbuję zasnąc albo przytulam się do moich chłopaków /mąż i dwaj synkowie/ i jest oki. Najważniejsze, że już wiem, że nic mi się nie stanie, że nie umrę, nie uduszę się itd... I jest cudownie, czego i Tobie życzę. Aaaaaaaa i jeszcze niemałą rolę odgrywa w tym wszystkim moja Pani Psycholog. Wielkie ukłony w Jej stronę. Pozdrawiam wszystkie Panie i życzę miłego piątku i weekendu. Lecę do pracki pa