oto moje story
syn 4 lata 2h po zabiegu ,jakby komar go ciachnoł.
ja 33 l anginy i ból gardla od 12 lat- zabieg 5 dni temu
19h Znieczulenie miejscowe, pamietam ból , problemy, dygotanie moich nóg,rozmowy o zarobkach , krzyki na mnie itp.
Po zabiegu ból, ból , krwawe wymioty-wydaje mnie sie ze to krwotok -pielegniarak sciemnia ze to normalne etc..
7h po -mega wymiot miska i pół podłogi we kwi i płynach. Ciśnienie 80 na 40 .Moj kolor szaro biały.
Wzywam pielegniarke(wychodzi na moje), po 40 minutach drugie szycie sączki itp. wymioty ból, niemoc , moje emocje rozwalone chce mi sie płakać.
Czuje ze ktos cos zawalił przeoczył - niechce oskarzac bo sie nie znam na tym. Lekarz mowi ze nigdy nie miał takich trudnych migdałów(fakt czy obrona).
do 15h kroplówki i zastrzyki non stop.
Do domu , w domu kiepsko juz nie ma wymiotów ale szarpie(nitki)nie moge łykać spać, boli, boli , goraczka etc.
Do bólu gardła sie przyzwyczilem przez ostanie lata moge z nim zyć, i nawet nie boli tak bardzo. Nie radze sobie natomiast z bólem uszu, przy przełykaniu, po snie,przy ruchach .
48h po wyjęcie szwów i saczków czy coś. NIby lepiej bo nie szarpie, ale ból uszu poteguje się.
Dziś tj 5dni od zabiegu spie juz do 4 nad ranem, pózniej tabletka godzina latania na wysokośći lamperii(uszy). Z rana jogurt(lekarz zalecił trenig gardła jedznie mimo ze boli ,rozmowy itp)- no to jem pierwszy raz rzeczywiscie płacze i jem , drugi posilek b. boli ale wytrzymuje.
Ogólnie wydaje mi sie że jest lepiej -no musi być lepiej.
pozdr ol