JA mam już 45 lat i niedawno poczułam się, że żyję na nowo. Mam już duże dzieci, udane małżeństwo i zakochałam się w cudownym facecie poznanym przez Internet. Po jakimś czasie czar nieco prysnął, gdyż on ma bardzo mało czasu. Ciągle zajęty jest swoją rodziną. Dzwonią do niego żona i syn nawet podczas naszych spotkań. Mam tego dość i próbowałam skończyć tą znajomość, ale on mi nie pozwalał. Dzwonił, przyjeżdżał do pracy, błagał. Wracałam i sytuacja się powtarzała. Ciągłe telefony od rodziny podczas naszych spotkań, przerywanie rozmowy i powrót do domu na każde żądanie żony lub syna. On twierdzi, że rodzina jest bardzo ważna i nie chce jej stracić. Ja się z tym zgadzam, ale na nasze spotkanie rezerwuję czas tylko dla niego a on niestety twierdzi, że nie może tego zrobić. Mam dosyć ciągłego stania na końcu kolejki. Co o tym sądzicie?