Porodu nie mam co opisywać, trwał krótko. To było w niedzielę, od rana miałam jakieś tam skurcze. Od 15 zaczęły się skurcze coraz częstsze, od 18 co 5 min. Czekałam, czekałam, wkońcu po 20 stwierdziliśmy że chyba trzeba jechać do szpitala. Wzięłam prysznic i pojechaliśmy. po 21 byliśmy na izbie przyjęć, zbadali mnie i skierowali na porodówkę. była już prawie 22. No i zaczął się poród, dostałam gaz rozweselający aby skurcze mniej bolały i o 00.10 urodziłam Michała, 3920 i 58 cm. Także poród miło wspominam.