hehe jak jeszcze ja zacznę pisać to już do reszty pokręcą się wątki ;-) powiem tyle: byliśmy ze sobą ponad rok z przerwami (różne akcje mi wykręcał - a mi złość przechodziła) nie była to sielanka ani wielka miłość - był mi niesamowicie bliską osobą, rozumiał jak nikt inny itp. aż w końcu miarka się przebrała, kiedy to znienacka rzucił mi \"daj mi już lepiej spokój\".. zgłupiałam do reszty.. na początku ciężko było straszliwie.. smutek i żal z czasem jednak złagodniały.. a on ma ten swój spokój już półtora miesiąca.. ja sie nie ugnę, szanse sie wyczerpały, choc, nie powiem - czasem powraca w myslach.. fizycznie kawał chłopa, ale mentalnie mały chłopiec (i to mnie chyba w nim urzekło, ta spontaniczność.. ale braku szacunku tolerować już nie bede!).. niech sobie dorasta.. beze mnie.