![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/S_member_4110199.png)
sara56
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez sara56
-
Listeczku, przypomialas mi o mojej kochanej babci... Zakrecila mi sie lezka w oku... Babcia moja zawsze mi obierala jabluszka... Jesienia byly to zlote renety ... Pamietam jak mi kroila na cwiarteczki mowiac: Jedz dziecinko to z naszego ogrodu sa te pyszne witaminki...:) Ciasta mojej babci pachnialy truskawkami, sliwkami i jabluszkami... Kochalam moja babcie i milo ja bede wspominac zawsze.:) w zagonach przykuca październik ) Napisał Anna Nogaj Dymy ciągną się częściej nad polami W ogniskach strzelają bierwiona Pachną pieczone kartofle Turlają się dni kształtem Zrzucanych obficie liści Wskazówki wolniej popychają czas Zwijając polne scieżkiw ciszę Wzruszone skiby pęcznieją rosą Mgła pokrywa gęstszym obrusem Zmęczone ciało matki ziemi I okadza srebrem kamienisty trakt W tym misterium trwa człowiek Otulony wełnianym swetrem Siedzi na kamieniu niczym filozof Z podpartą brodą Nasiąka pejzażem Skubiąc piętkę ciepłego chleba Dobranoc
-
Pieknie wszystkich witam i o zdrowie pytam:) Ja Was poczytalam i doszlam do wniosku, ze bardzo duzo czlowiekow kocha poezje...:-D :-D:-D:P:P Dlatego kazdego do oazy wali, teraz ta mila szczesciara dala do wiwatu, ale super podoba mi sie wstystko... Ja z reguly tez mam nature zartownisi.:-D I w kazdej sytuacji staram sie usmiechac.... Mysle, ze zjednuje sobie tym ludzi. .\"Stracony dzień - bez uśmiechu\" Dzis spedzilam sloneczne cieple popoludnie na dzialce... Zielicho rosnie u mnie zawsze pieknie i bujnie ... Wiec musialam sie pogimnastykowac troszku:-D, ale gimnastyka na swiezym powietrzu tez nikomu nie zaszkodzila:-D Wirtualny szepcie \"Nie potrafimy biec za sloncem, ale mozemy je nosic w naszych sercach \" Wy wszystkie mlodsze kobietki wnosicie na topiku swiezy powiew wiatru ... Kawa parzona rano nawet wieczorem smakuje... Dzieki.:) Samotny , piekne to opowiadanie. choc troszke smutne...:( \'Każdy nowy dzień zaczyna się głęboka nocą\' \'Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie gaś nigdy światła nadziei\'
-
Jzabeklo, życzę Ci zdrówka zdrówka i jeszcze raz zdrówka:) wpadłam Tylko złożyć życzenia mam dziś wychodne... Wiosenko
-
:) Dla Pan! Kalina Jędrusik » Mój pierwszy bal Ze szkolnego mundurka, z pokoiku na piętrze, z fotografii z warkoczem, ze spacerów na wietrze, coraz mniej dziś pamiętam, coraz rzadziej się śmieję, pozostało mi jedno wspomnienie: Mój pierwszy bal, te walczyki leciutkie jak świerszcze, pierwszy bal, czyjeś oczy wesołe, na szczęście. Pierwszy bal. Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, i walczyki co jeszcze się śnią... Mój pierwszy bal, sentymentalny bal, troszeczkę żal, mój pierwszy, jedyny bal. Na cóż dawne ulice, kalendarze, powroty, po co tyle tęsknoty, ja ci wierzę: nie trzeba... Kiedy patrzę na ciebie, nie pamiętam już o tym, tylko tyle, a ty się nie gniewaj Za pierwszy bal, za walczyki leciutkie jak świerszcze. Pierwszy bal, za te oczy wesołe, na szczęście. Pierwszy bal, bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, i walczyki co jeszcze się śnią... Mój pierwszy bal, sentymentalny bal, troszeczkę żal, mój pierwszy, jedyny bal. Jeszcze tyle jesieni nas odmieni, zamieni, przejdą style i mody, i zabraknie urody... Coraz więcej jest cienia, blakną stare wspomnienia, tylko jedno się wcale nie zmienia: Ten pierwszy bal, te walczyki leciutkie jak świerszcze. Pierwszy bal, czyjeś oczy wesołe na szczęście. Pierwszy bal, bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, i walczyki co jeszcze się śnią... Ten pierwszy bal, sentymentalny bal, troszeczkę żal, ten pierwszy, ostatni bal...
-
:-D Teksty » A » Andrzej Rosiewicz » Chłopcy radarowcy Tam na polu stoi krowa, cierpi, bo jest pełna mleka Biegnie do niej Maciejowa, drogą jedzie dyskoteka Jadą, jadą chłopcy, chłopcy-radarowcy Niebieska czapeczka przy boku pałeczka Życie takie zna przypadki: jadą sobie za rogatki Staną sobie gdzieś w szuwarach, w płocie dziura, jakaś szpara Licznik już notuje, wszystko rejestruje Wszelkie przekroczenia, czeka na jelenia Jechał sobie raz księgowy, robotnikom wiózł wypłatę Chociaż w pracy był wzorowy, to przekroczył małym fiatem Już go mają chłopcy, chłopcy-radarowcy Więc zapłacił trzysta, bo to był artysta Jechał sobie powiem szczerze, poborowy na rowerze Mijał lasy, czarne chmury, jechał szybko było z góry Za zakrętem stali, rower mu zabrali Chłopcy już się cieszą, żołnierz idzie pieszo Jechał sobie od Dąbrowy młody śliczny dzielnicowy Na motorze w dezabilu, na wycieczkę po cywilu Też go mają chłopcy, chłopcy-radarowcy Dostrzegli go z dala, zapłacił górala A gdy już się zmierzchać miało, to się wtedy okazało Że to nie są milicjanci, że to byli przebierańcy Czas już jest na finał, pointa się zaczyna: Coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał
-
Dziewczyny i chłopaki ! Bukiet śliczny! jeśli chodzi o Złota jesień to myślę , ze ona już maila osunięty operacyjnie ten guzek.... Ja tak to zrozumiałam... A teraz małżonek każe jej chodzić raz w roku na kontrole... Pewnie bardzo ja kocha i boi się o nią... Z. jesieni , życzę wszystkiego dobrego... To prawda , ze milo mieć w oazie chłopaków:-D A to kwiaty przyniosą , a to rymowankę strzela.. ja tego nie doceniałam... POZDRAWIAM I DZIEKUJE WAM CHLOPCY
-
Zaraz wyjezdzamy do rodziny :) Korzystajcie z pogody bo sliczna:-D Dziękuję Dziękuję za Twój uśmiech, otwarte okno Twego istnienia. Dziękuję za Twoje spojrzenie, zwierciadło Twej uczciwości. Dziękuję za Twoje łzy, które są znakiem, że dzielisz radość lub smutek. Dziękuję za Twoją rękę zawsze wyciągniętą, aby dać lub otrzymać. Dziękuję za Twoje objęcie, które jest szczerą gościną Twojego serca. Dziękuję za Twoje słowo, wyraz tego, co kochasz i w czym pokładasz nadzieję. Dziękuję, że jesteś. Helena Oshiro
-
Zycze Wszystkim bywalcom milej niedzieli Dla przyjaciół Kiedy was nie ma to jakby nagle Zabrakło w moim życiu muzyki Kiedy Was nie ma to czas mnie straszy Że przeminę, że będę chwilą Kiedy was nie ma to jakby niebo Miało się rozstać na zawsze ze słońcem Kiedy Was nie ma dosyć mam wszystkiego I pragnę stąd na zawsze odejść Moi przyjaciele Moi przyjaciele Moi przyjaciele bądźcie zawsze ze mną Moi przyjaciele Moi przyjaciele Z wami wiem, że wszystko mogę Że wystarczy tylko chcieć Jak mam wyśpiewać, jak mam dziękować Jak wytłumaczyć, że bez was mnie nie ma Przytulam do was moją miłość I wdzięczność mą w modlitwę zamieniam Milion aniołków narysuję I wszystkie razem postrącam z nieba Dom na górze wybuduję I zagram klauna kiedy trzeba Moi Przyjaciele Agata Budzyńska
-
Piekne kwiaty:)
-
Dzień w którym odeszła nadzieja... I znowu usiadła na tej cholernej ławce w parku. Powrocił kłąb wspomnień. Na mokry lisć upadła pierwsza łza, za nią druga, trzecia... A serce, pekalo z tesknoty... Jej córka miała 12 lat. Diagnoza była jednoznaczna: rak mózgu. Dowiedziawszy się o tym poprzecinała sobie ręce do krwi. Dlaczego jej kochana córka? Kochała wolność, zycie, zawsze uśmiechnięta, pełna optymizmu. Łudziła się że to tylko pomyłka, że ktoś zrobił jej „niezbyt” śmieszny żart. ALE TO BYŁA PRAWDA... Nie wyobrażała sobie życia bez jej kochanej Almelki... Ciągle wierzyła, że wszyko się zmieni, że jest nadzieja na ulecznie córki. Codziennie razem chodziły do parku, potrafiły siedzieć tam godzinami. Były tak związane emocjonalnie, nikt i nic nie mógł przerwać tej więzi.Jednak los bz silniejszy... Zaczął się koszmar. Chemioterapia, cierpienie i ogromny ból bezradności. Patrzyła tysiące razy na łóżko Amelki i widziała jak powoli dziewczyna odchodzi... Codziennie było jej „mniej”. A mimo wszystko Amelka mówiła: „Mamo będzie dobrze!”. Miała wybór albo walczyć, albo wbić sobie nóż w serce. Próbowała się nie poddać. Ciągle wierzyła ze to będzie tylko zły koszmar. Boże ile by dała, aby znów pójść z Amelka do parku... Ile by dała żeby chociaż raz móc jeszcze raz pójść z nią na lody. Amelka leżała w szpitalnym łóżku, czuła że to koniec. Spojrzała jej głęboko w oczy... Nie było w nich nic... Amelka patrzyła się w głębie pokoju. Czuła, że córka nie ma już sily walczć... Nie mogła na to patrzeć... Miała wrażenie jakby ktoś mordował ja od sirotka. To niewyobrażalne co czuje matka w takiej sytuacji... Nagle podeszła do niej pielęgniarka. Spojrzała najpierw na Amelkę leząca w sali, a potem na nią. Powiedziała: „Odchodząc dzieci widza tunel.. i światło. Mają do wyboru Boga lub życie na ziemi, często wybierają to pierwsze...” I tak po prostu poszła dalej. Powiedziała i poszła dalej. Amelka zamknęła oczy... już po raz ostatni... „NIEEEEEEE!!!!” – rozległ się jej krzyk na całym korytarzu szpitala. Upadła. „Amelka, wróc, Amelka nie zostawiaj mnie!!! Nie możesz!!! Nie teraz, proszę!!! BOZĘ!!!... Lecz na nic zdały się jej krzyki i wołania. Amelka ją opuściła. Być może teraz będzie miała lepiej, nie będzie już cierpieć, ale uśmierciła za życia swoją matkę. Podali jej leki uspokajające. Nie dała rady. Spędziła dużo czasu na oddziale psychiatrycznym, przytulając poduszkę i wołając do niej „Amelko”. Czym sobie na to zasłużyła? Dlaczego Bóg zabrał jej jedyna córkę, która tak kochała? Jakie życie ma sens? PO co żyjemy skoro i tak będziemy mysieli umrzeć? Od tamtej pory minęło dużo czasu. A ona ciągle codziennie przychodzi na ta ławkę w parku i patrzy... Nie ma w niej nic... ani uczuć ani bólu. Jest jak automat który nie wie kim tak naprawdę jest... Nienawidzi tylko jednego... tego dnia w którym wygasła ostatnia iskierka nadzieii wraz z jej córka... Dobranoc
-
Alisario Milo mi i bardzo i ciesze sie, ze jestes z nami... Masz cudowne pomysly i wrazliwa dusze... Naprawde bardzo Cie lubie, chalki wysmienite i jesli nie sprawilo by Ci to klopotu... Poprosze o przepis...
-
\" Śmiej się wśród ludzi Płacz tylko w ukryciu, bądź lekka w tańcu lecz nigdy w życiu.\" Witam! Tak patrze jak te stronki leca i mysle , ze warto bylo ta oaze stworzyc... Mysle , ze nie chodzi tu az tak bardzo o rozmowy ... Nie raz nie trzeba zbyt wielu slow by sie rozumiec i istniec razem... Chociazby, pomilczec tak jak pisze kolezanka Wanilia... Bo wiemy gdzie jes to nasze miejsce i cichy nasz kat...
-
:-D Kaczanowski Tomasz Gdzieś w Nas Gdzieś w Nas spragnione uczucia śpiewają niszczą kilometr za kilometrem łagodzą tęsknoty jesiennym wierszem Gdzieś w Nas jest to czego oczekujemy zebrane momenty trwania miłości Zebrany uśmiech wspólnej nadziei Wiara dryfuje po mapach czułości aby kochać móc prawdziwie A teraz lecę obiadek gotować... Dać Ci czas mądrej radości pisać listy, bo dusza nie przeminie Zakochany jestem w Tobie i oddam Ci perły mojego świata na dalszą drogę ... naszą! do mgławic Erosa na punktach wszechświata
-
Słoneczko Kaczanowski Tomasz Szept zrozumienia Rozkrusza mnie cudem zjednoczenia widzialnym, przejrzystym, najcichszym słowem które w swoje głoski czułość nadziewa chyćby tym podmuchem włosów nad czołem Szeptem zrozumienia gasi zły mój smutek pociesza mnie gwiazdą najbliższych blasków Szeptem zrozumienia podlewa błogą nutę z melodii wrażliwych zapatrzeń zasług Dociera do najgłębszych skarbów ukrytych przez wichry tajemnic szukanych Wchodzi do myśli podróżnych piasków ruszonych, wyśnionych uczuć nagrzanych Szept zrozumienia stał się twoim czasem który mi oświetla plakat świata granic Napisany oddech z zaskoczenia kwiatów Odnowiony płomyk przybliżonych mgławic Szept zrozumienia w poezje się zamienił która szuka ludzi podobnych do ptaków Szept zrozumienia w skrzydłach dziś się mieni w zbudowanych ciszach napotkanych szlaków.
-
Ja nie moglam sie dostac na stronke, byl jakis blad serwira... I zezarlo mi co do Was napisalam ... A , ze jak zwykle synek musi, to mama sie grzecznie pozegna i da wszystkim buzki... Jutro postaram sie rano wpasc... Bawcie sie dobrze to jutra... TATA POD ŁÓŻKIEM... Kiedy byłam mała, ojciec był dla mnie czymś takim jak światełko w lodówce. I ojciec, i światełko było w każdym domu, lecz w rzeczywistości nikt nie wiedział co robią, zarówno jedno, jak i drugie, kiedy już drzwi zostały zamknięte. Mój ojciec wychodził z domu każdego ranka, a wieczorem, gdy wracał, wydawał się szczęśliwy, że znów nas widzi. Jedynie on potrafił otworzyć słoik z ogórkami, podczas gdy innym to się nie udawało. Tylko on nie bał się chodzić sam do piwnicy. Zacinał się przy goleniu, lecz nikt nie dawał mu buzi, aby uśmierzyć ból, ani się tym nie przejmował. Kiedy padał deszcz, oczywiście on szedł po samochód i ustawiał go przed wejściem. Gdy ktoś zachorował, on wychodził kupić lekarstwa. Zastawiał pułapki na myszy, przycinał róże, aby można było wejść do domu nie kłując się. Kiedy dostałam w prezencie mój pierwszy rower, przez wiele kilometrów pedałował obok mnie, aż w końcu nauczyłam się radzić sobie sama. Bałam się wszystkich innych ojców, ale nie mojego. Kiedyś przygotowałam mu herbatę. Była to tylko osłodzona woda, lecz on usiadł na dziecięcym krzesełku i popijał ją, twierdząc, że jest wyśmienita. Za każdym razem, gdy bawiłam się lalkami, lalka - mama miała zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nie wiedziałam jednak, co kazać robić lalce - tacie, więc mówiła ona tylko: - Dobrze, no to idę do pracy, - a potem wrzucałam ją pod łóżko. Kiedy miałam dziewięć lat, któregoś ranka mój ojciec nie wstał z łóżka, by jak zwykle pójść do pracy. Zabrano go do szpitala, gdzie umarł następnego dnia. Wówczas poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam spod łóżka lalkę - tatę. Odkurzyłam ją i posadziłam na łóżku. Mój ojciec nigdy nic nie robił. Nie wyobrażałam sobie, że jego odejście sprawi mi tyle bólu. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego. Bruno Ferrero -
-
Cos nie moglam wejsc na stronke:-D Sorry!
-
Syn okupuje kompa i musze sie pozegnac:( Jestem Pa do jutra
-
Powitalam Was i musze pozegnac Synulek caly dzien okupuje kompa:( Nie mam slow... Dobranoc kolezanki i koledzy
-
-
Kaziu! Nie ten co z Tobą tańczy, nie ten co z Tobą się śmieje, lecz ten co z Tobą cierpi jest Twoim przyjacielem.
-
Halo! Taka mila atmosfera na topiku, ze chce sie tu wpadac... Kochani tylu nas sie przewija na tym topiku , ze nie sposob nikow spamietac... Wybaczcie, ale ja nie mam do tego juz glowy. Dlatego powiem ogolnie.. Koledzy i kolezanki ! Milo, ze jestescie lubie Was wszystkich i czytam chetnie wasze kolorowe cudowne wpisy... Zachwycam sie poezja, spiewam znane piosenki, probuje wszystkich poczestunkow i smieje sie z diwcipow... Czytam bajki Wrozki Ali... I jest mi tak dobrze na sercu jak jestescie wesole i zdrowie... Natomiast jak komus jest zle i smutno, smuce sie z wami.. Wieczorem dlugo myslalam o Kazimierze i jest mi glupio i bardzo smutno z tego powodu... Musimy uwazniej czytac te smutne wpisy i pomagac wsparciem osoby ktore maja klopoty i problemy. Kaziu, jesli czytasz ten topik odezwij sie prosze... Pozdrawiam. Wasza Sara
-
Ojojoj; milosc topikowa kwitnie! Az szkoda przerywac... Powiem dobtanoc i spadam... bawcie sie dobrze pa !
-
wszystkim :) Wpadne pozniej, synek musi do kompa....
-
A teraz zbieieram sie do roboty! Slyszalam, ze robota glupich lubi:-D hihihihi! Cos na wesolo:-) Szedł facet przez ogród i nalał w pory. Kupił sobie facet długopis i się popisał. Szedł facet przez las i zdębiał. Szedł facet koło koparki i dał się nabrać. Szedł facet koło betoniarki i się zmieszał. Szedł facet przez budowę i go zamurowało. Wyjrzał żołnierz z okopu i coś mu do łba strzeliło. Pojechał filatelista na wojnę i dostał serie. Szedł facet przez lód i się załamał. Wygląda facet przez okno, patrzy, a tam ludzkie pojęcie przechodzi. Robiła babcia na drutach, przejechał tramwaj i spadła. Idą mrówki przez most. Pierwsza, druga, pół do trzeciej... Wychodzi facet na balkon i widzi że z góry wióry lecą. Idzie na górę, a tam sąsiad struga wariata. Idzie facet przez przedpokój i słyszy dziwne odgłosy za drzwiami. Otwiera drzwi, a tam zbieg okoliczności. Siedzi facet w pokoju i nagle słyszy dziwne szemranie w szafie. Otwiera szafę, a tam palto z mody wychodzi. Pewien rolnik powiesił swoje konie na drzewie i powiedział do nich: - Wista! Leży facet w łóżku. Obok wielka plama krwi, a pod łóżkiem... ranny pantofel. Czy przeszkadza panu mieszkanie koło autostrady? -Nniiieeeee... Dziadek brał udział w zawodach balonowych i nieźle wypadł. Szedł krawiec w nocy ulicą i zaszył się w ciemnościach. Kowalski poszedł na policję i niezłe się tam spisał. Bezrobotny Nowak poszedł po chleb, ale spotkał go zawód. Dwaj chłopcy rzucali w siebie kamieniami. W końcu jeden z nich krzyknął: \"To jest propozycja nie do odrzucenia!\" i rzucił... granat Chuligani napadli na Malinowskiego i od tego czasu zmienił się nie do poznania. Dwaj maszyniści rozmawiają w czasie jazdy lokomotywą. W końcu jeden z nich się zdenerwował i skierował rozmowę na inne tory. Pewien żołnierz chciał się zabawić. Wszedł na mine i nieźle się rozerwał.
-
A co tak dzis rano ptaszki powstawali:-D Kawa z rana jak smietana, juz dosiadam sie! Wow! nwet kwiatow jesiennych tyle nanieslli:-D Kochane dziewczyny Izalelo, jasiek69, ale widze ze byl malenki flircik, wpadajcie oaza dla wszystkich cala dobe czynna... Tu mozemy wszystko, potanczyc, pospiewac, wyazalic sie czy pochwalic... Aptopos urodzin czy imienin mam taka propozycje... Jesli ktos bedzie mial taka potrzebe, czy ochote to nam poprostu o tym sam powie ok! Napiszcie co sadzicie o tym?