JARZEBINA
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JARZEBINA
-
KOCHANE DRZEWKA jutro juz listopad ...... Dzien Wszystkich sw., dzien nostalgii i zadumy....... Dzień Wszystkich Świętych..... Stoję nad Twym grobem, Wciąż uraniam łzy. Chcę, żebyś wróciła, Bardzo smutno mi. Odeszłaś tak bez słowa, Co zabolało mnie. Myślę wciąż o Tobie, Bardzo kocham Cię. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
-
Halloween..... Jest takie święto raz do roku, gdy strzygi i upiory dotrzymują nam kroku. Dynia to symbol tego dnia, piękny, pomarańczowy kolor ma. Czarownica, szkielet, gad paskudztwa jakich nie zna świat. Nie trzeba ich się wcale bać lepiej słodycze im dać. autor: Barbara.
-
WITAM BIESIADO! Juz jestem z Wami bylam bardzo zajeta moimi Wnusiami:D U nas dzieci mialy ferie.Powiem Wam , ze jestem troche zmeczona ale czas szybciutko minal . KALINKO BIESIADNA zaraz wysle do Ciebie golabka. Dziekuje z piekne wiersze , zwierzenia Heleny i Alicji Pomaraczo dla wyjasnienia ORZECH i ja to nie te same osoby :D Co do JODELECZKI i zoledzia popieram KALINKE, zmiencie nicki i wpadjcie na BIESIADE! HALLOWEEN...... Tad T. Rozycki Wszedzie pelno przebierancow Tych w szkielety, w diablow maski W sklepach polki.. z upiorami Wszedzie strasza trupie czaszki Wiec Halloween swietujemy Za szatanow przebierani Wiec sie smiercia radujemy Ona czeka - za oknami Jest jej pelno - ciagle rosnie Nie w przebraniu, lecz w istocie Jest jej pelno w Serbii, w Bosni I... w masowych grobow krociu Nie kostiumy to, nie maski Dzieci w diably - przebierane Lecz prawdziwe ludzkie czaszki W wspolnych grobach - zapomniane Nie radujmy dzis sie, smiercia Ona. czeka - od powicia Pojdzmy na grob naszych bliskich I... zapalmy swieczke zycia! Houston, 21 pazdziernika 1995 .
-
- Ewa, jak na osobę z zespołem Downa, była bardzo stara. Miała 42 lata. Adam też według tej skali nie był najmłodszy. Miał 25 lat. - Wyglądali, jakby byli w jednym wieku. - Bo ją bardzo odmładzała ta miłość – uśmiechnął się do własnych myśli. – Zastanawiał się pan kiedyś nad istotą miłości? - Nawet sporo. Napisałem wiele lirycznych wierszy na ten temat. - I jaka ta miłość była w pana wierszach? - Raczej szczęśliwa. Starałem się zawsze taką ją zauważać. - A czy była piękna? - Myślę, że tak. Wstał zza biurka i przez moment przechadzał się w poprzek pokoju. Założył przy tym ręce do tyłu. - A ich miłość taka nie była. - Nie rozumiem. - Bo widzi pan, ludzie kochają się w pięknie. W pięknych krajobrazach, pięknej architekturze, pięknych przedmiotach. I w pięknych ludziach. Prawda, że czasami gusty się zmieniają. Ale piękno ma również swój ponadczasowy charakter... - Chyba nie chce ksiądz powiedzieć, że ludzie nie kochają osób, które nie są piękne. - Oczywiście, że nie. Nie powiedziałem przecież, że kochają wyłącznie piękno, ale że kochają się w pięknych rzeczach i osobach. Miłość jest uczuciem, które nie da się wytłumaczyć kategoriami urody, ani żadnymi innymi racjonalnymi sposobami. Ale wiedzą o tym tylko sami zakochani. - Chyba już rozumiem. Czyli, że sami potrafimy kochać miejsca i osoby na jakiejś irracjonalnej podstawie, ale miłość innych potrafimy sobie wytłumaczyć tylko racjonalnymi metodami. - Dokładnie tak – usiadł z powrotem. – Jak byłem mały, właśnie ekranizowali “Potop”. Kiedy ludzie dowiedzieli się, kto ma zagrać Oleńkę, podniosły się zewsząd głosy oburzenia. I nie mówiono wtedy o Braunek, że jest kiepską aktorką. Twierdzono głównie, że nie jest wystarczająco piękna, by mógł się w niej zakochać Kmicic. Rozumie pan? Nie dość piękna! Nos ma trochę za długi, za chuda, za mały ma biust. Tych parę drobiazgów sprawiało, że ludzie nie wyobrażali sobie, by się w niej ktoś mógł szaleńczo zakochać. Znów się podniósł i przez chwilę krążył po pokoju – Tak, chyba ma ksiądz rację. Wszyscy wierzą w miłość dwojga pięknych ludzi. A przecież ci piękni potrafią głównie kochać samych siebie. Zresztą, gdy jedna część pary jest brzydka, to ta ładniejsza połówka pomarańczy jest posądzana przez ludzi o interesowność. – No właśnie – pokiwał głową. – Ale przynajmniej wierzą w to, że to brzydsze kocha naprawdę. Ale gdy obydwu połówkom, tej jednej pomarańczy, daleko do kanonów urody, to ludzie w ogóle nie chcą wierzyć w ich uczucia. Uważają, że takie paskudy są ze sobą, bo nie miały innego wyboru. Aż strach pomyśleć, co ludzie sądzili o ich uczuciu. Bo to – pokazał na trzymaną przeze mnie fotografię – bo to przecież była najbrzydsza miłość świata. KONIEC, milej lekturki. Pozdrawiam bardzo serdecznie i zycze milego weekendu!
-
Z pomocą przyszedł mi przypadek. Kiedyś na drzwiach budynku, do którego przylegał ten niewielki teren otoczony metalowymi prętami, zobaczyłem kartkę: POSZUKUJEMY WOLONTARIUSZY. Przez chwilę przekonywałem się w duchu, że pcha mnie do środka chęć niesienia pomocy innym. Ale to nie była prawda. Skierowano mnie do brata Kamila. Zwalisty czterdziestolatek, ze swoim sumiastym wąsem i ogolonym czubkiem głowy, mógł zagrać zaściankowego szlachcica. - Co pana do tego skłania? – zapytał, gdy usiadłem. - Kiedyś, jeszcze w trakcie studiów, robiłem sporo rzeczy na zasadzie wolontariatu. Opiekowałem się nawet przez jakiś czas autystycznym dzieckiem. - A potem? - Potem pracowałem za pieniądze. Ale teraz jestem w swoim zawodzie wolnym strzelcem i czasem mam dużo czasu. Wszystko, co mówiłem, było absolutnie prawdą. Ale brat Kamil był zbyt dobrym znawcą ludzkich dusz, by się dać na to nabrać. - Czuję, że jest coś jeszcze. - Ma ksiądz rację. Nie było sensu kłamać. Opowiedziałem, co mnie wepchnęło do środka. Przez chwilę myślałem, że mi podziękuje i wyprosi. Ale on tylko patrzył na mnie uważnie i nad czymś się zastanawiał. Wreszcie wstał, podszedł do szafy i otworzył ją. Schylił się do jakiegoś pudła, które stało na dole i przez chwilę w nim szperał. Wreszcie wyjął niewielką ramkę ze zdjęciem. Siadając, podał mi ją. Na fotografii byli Adam i Ewa, w strojach młodej pary. Wyglądali trochę nienaturalnie, jakby nie do końca pasując do otoczenia. Za to uśmiechnięci byli tak szeroko, jak wtedy, gdy chodzili trzymając się za dłonie. - To zrobił taki jeden grafik. Po prostu wpasował na komputerze ich buźki w czyjąś ślubną fotografię. To była dla nich najważniejsza rzecz, największa świętość. Wieczorami siadali przed stolikiem, na którym stało to zdjęcie i godzinami potrafili się w nie wpatrywać. Kiedy Ewa umarła, zabraliśmy Adamowi tę fotografię. - Czemu? - Mieliśmy nadzieję, że zapomni. Wie pan, oni są jak dzieci. Wszystko mocniej przeżywają, ale też łatwiej rzeczy ulatują z ich pamięci. Pewnie to było naiwne myślenie, bo oni byli ze sobą bardzo długo, ale co mieliśmy zrobić? - Ile oni mieli lat? cdn.....
-
WITAM BIESIADO! Kochane Drzewka dziekuje za wiersze, zostawiam Wam kolejne opowiadanie. BRZYDKA MIŁOŚĆ Pierwszy raz zobaczyłem ich w tramwaju. Wsiedli do środka i tak jak wiele innych par, zajęli wspólne miejsce. Ona usiadła na jego kolanach, on objął ją ręką. Rozmawiali ze sobą, śmiali się i całowali. A może raczej, składali delikatne pocałunki na swoich wargach. Ale byli zupełnie różni od tego, do czego przyzwyczaili się pasażerowie. Dlatego zwracali powszechną uwagę. Kolejny raz widziałem ich na ławce w parku. Znów nie robili niczego nadzwyczajnego, ale ludzie, którzy ich mijali, patrzyli na nich dziwnie. Oni na szczęście, zatopieni we własnym świecie, zupełnie nie zwracali na to uwagi. Dla nich istnieli tylko oni sami. Trzeci raz ujrzałem tę parę za wysokim ogrodzeniem z metalowych prętów. Wtedy poznałem ich imiona. Adam i Ewa. Zawołał tak do nich pan w brązowym habicie, który opiekował się nimi i podobnymi do nich. Może domyśliliście się skąd wynikała ich niezwykłość? Jeśli nie, to już Wam mówię. Obydwoje cierpieli na zespół Downa. Właśnie dlatego budzili wszędzie taką sensację. Wszyscy już przyzwyczailiśmy się do obecności takich osób wśród nas i, poza dziećmi, potrafimy już zachować obojętne milczenie. Ale para zakochanych Downów, to rzecz wyjątkowa. Jestem taki jak wszyscy, więc bardzo zaintrygował mnie ich związek. Lubiłem przyglądać się, jak są dla siebie czuli, jak nie widzą poza sobą świata. Najbardziej fascynowało mnie w nich jednak to, jak niesamowicie trzymają się za dłonie. Ich kształt jest u osób cierpiących na Downa nieco inny i gdy je splatają, przypominają poskręcany pień wierzby. Ale przez to wydaje się, że żadna siła nie jest ich w stanie rozłączyć... Tak jednak nie było. Któregoś dnia zobaczyłem osowiałego Adama, przyklejonego do prętów ogrodzenia. Od tej pory widziałem go już tylko poza nimi, nigdy na zewnątrz, w parku, czy w tramwaju. Za każdym następnym razem wydawał mi się coraz starszy i starszy. Przez dwa miesiące przybyło mu co najmniej kilkadziesiąt lat. Wreszcie zestarzał się tak bardzo, że pozostało mu już tylko odejść. Bardzo chciałem poznać szczegóły tej historii, ale nie wiedziałem, jak to zrobić. Ich znajomych nie mogłem o to spytać, bo nie potrafiliby udzielić mi odpowiedzi. Pozostawali tylko ich opiekunowie, księża. Ale dlaczego mieliby mi coś powiedzieć? cdn.......
-
Bajka na dobranoc Bajka o Ciepłym i Puchatym W pewnym mieście wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi. Każdy z jego mieszkańców rozdawał innym coś, czego coraz bardziej przybywało. Wszyscy swobodnie obdarowywali się Ciepłym i Puchatym wiedząc, że nigdy go nie zabraknie. Matki dawały Ciepłe i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu; żony i mężowie wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem; nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu; nawet groźny szef w pracy nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i radość mieszkały we wszystkich rodzinach. Pewnego dnia do miasta sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedawania ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać. Poszła do jednej młodej kobiety i w najgłębszej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio swoim Ciepłym i Puchatym, bo się skończy, i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich. Kobieta schowała swój woreczek głęboko na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Ciepłe i Puchate, gdzie kto mógł. Wkrótce zaczęły się tam szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło umierać. Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej. Zaczęła więc sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież był to-wprawdzie nie najlepszy-ale zawsze jakiś kontakt. Już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść. I byłoby tak może do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta, która nie znała argumentów czarownicy. Zgodnie ze swoimi zwyczajami zaczęła całymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów. Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli przyjmować- bali się, że będą musieli oddać. Ale kto by tam upilnował dzieci ! Brały, cieszyły się i kiedyś jedno z drugim powyciągały ze schowków swoje woreczki i znów, jak dawniej zaczęły rozdawać. Jeszcze nie wiemy, czym się skończy ta bajka. Jak będzie dalej, zależy od Ciebie. Pozdrawiam serdecznie.
-
J e s i e ń....... Przez złoty park pies kosmaty goni Wiewiórka w liściach rudy orzech chowa Opowiadaj mi moja mała żono O srebrnych trąbkach wołających w dąbrowach Październik z trudem wiąże koniec z końcem Purpurowa kurteczka nie ukryje biedy Usiadł sobie w gospodzie pod Nowym Sączem Żółte piwo popija na kredyt A gdy ostatnią przepije kapotę Wymknie się z wiatrem i złoty liść przez okno rzuci Ach opowiadaj mi o tym Jak oszwabiony szynkarz się zasmucił Jedzie zima w kożuchu na wozie Nasze palta ostra igła podszywa Będziemy patrzeć wieczorami w ogień Jak nastroszył czerwoną grzywę. Autor:.BURSA.
-
WITAM BIESIADO! SREBRNA AKACJO ORZECH za piekne wiersze. KALNKO BIESIADNA golabek polecial do Ciebie! Asnyk Adam, Zwiędły listek. Nie mogłem tłumić dłużej Najsłodszych serca snów, Na listku białej róży Skreśliłem kilka słów. Słowa, co w piersiach drżały Nie wymówione w głos, Na listku róży białej Rzuciłem tak na los! Nadzieję, którąm pieścił, I smutek, co mnie truł, I wszystkom to umieścił, Com marzył i com czuł. Tę cichą serca spowiedź Miałem jej posłać już I prosić o odpowiedź Na listku białych róż. Lecz kiedy me wyrazy Chciałem odczytać znów, Dojrzałem w listku skazy, Nie mogłem dostrzec słów. I pożółkł listek wiotki, Zatarł się marzeń ślad, I zniknął wyraz słodki, Com jej chciał posłać w świat! \" Poezja jest muzyka \"
-
WTAM BIESIADE! Ponad koroną drzewa przytul kawałek nieba. I co szept wiatru niesie? Pomieszał krople rosy, kwiatów czułe głosy w przedwieczornym lesie. A jak śpiewają kwiaty w mroku nocnej szaty welonem mgły tulone? Jak dzwoneczki srebrzyste cichym wiatru poświstem, zapachem rozmarzone. Na strunach pajęczyny jak z jedwabnej muśliny krople wiszą jak nuty... prosto z pajęczej nici wiatr kropelki pochwycił jak muzyk z pięciolinii Nuty skryły się w drzewach skąpane w czułych śpiewach a wiatr melodię zmienia. Księżyc już ziewa prawie myśląc, że jest na jawie... ...to właśnie są marzenia. autor: Kamil. Pozdrawiam serdecznie!
-
WITAM BIESIADE! Kochane Drzewka wpadlam na chwile, zeby sie z Wami przywitac i poczytac. ORZECH, KALINKO BIESIADNA za piekne wiersze. Jesień.......... Czerwone liście ponownie na scenie Wiatr zadmuchał - w oka mgnienie. Deszcz kropidłem nad ludzikami niedługo zaświeci słońce - małymi punkcikami. Szemrze strumyk, a nad ranem rosa oto krople ciszy, jesień na czubku nosa. I wschody bardziej są złotawe oddycham żołędziami, żółtawą trawę Napotykam w lesie ognistym, dywan korowodu orzechem zastygłym. I tam są też klony, liście brunatne jest i tam ona - dziewczyna lasu, I niezapomniane jej oczy szkarłatne! Umykamy pod drzewami jesiennego czasu By pocałunkiem otworzyć porę jesień Ach, napełnieni zachwytem... Napewno pokocham - dopóty jest jesień. autor.Paul.
-
Pozdrawiam i zycze milego dnia!
-
WITAM BIESADO! Weekend minal szybciutko , pogoda dopisala :D Kochane Drzewka dziekuje za piekne wiersze, dobre rady i opowiadanie! PRZED DOMEM JARZĘBINA Przed domem jarzębina Ku ziemi się ugina. Widzisz, coraz to śmielej Jesień sobie poczyna. Juz z pożółkłych połonin. Hucuł swe stada goni. Weź pierwsze z brzegu ziele, Rozetrzesz je na dłoni. W garsteczce tego prochu, W trembity ruskiej szlochu, W obłokach, ach, we wszystkim, Jesieni jest po trochu. Zapisz te porę, zapisz, Bo zaraz ja utracisz. Pozbieraj ja, pozbieraj, Jak umiesz, jak potrafisz.
-
WITAM BIESIADO! Kochane Drzewka zycze Wam milego weekendu! KALINKO BIESIADNA dziekuje za golabka, odpisze jak wroce! Kolory jesieni...... Jesień, to szał kolorów, finezja natury, piękne hobby świata kiedy odpoczywa. Wszystko obrodziło, owoce wydało, schowane przed zimą. Zakończone żniwa. Teraz czas dla siebie chwilę zatrzymany sięga do poezji barw nie z tego świata, od brzasków prześwieżych, przez lasów dywany, po łuny wieczorne w jedno piękno splata. Mgły mdleją rankami płacząc rosą po nocy, słońce płonie w bukach a w brzozach się złoci. Chmur fantazjom słońce blaskiem dodaje cieni, aż je spali w zorzy, w nocny popiół zamieni. Braknie wyobraźni i słów nieporadnych, by nadać znaczenia dziełom niebywałym, nie opiszę piękna ni zapachów żadnych, lecz taka jest jesień, taką ją widziałem. Autor: Henryk. Pozdrawiam serdecznie!
-
Abba Ojcze.......... Ty wyzwoliłeś nas Panie Z kajdan i samych siebie A Chrystus stając się bratem Nauczył nas wołać do Ciebie: Abba Ojcze! Abba Ojcze! Abba Ojcze! Abba Ojcze! 2. Bo Kościół jak drzewo życia W wieczności zapuszcza korzenie Przenika naszą codzienność I pokazuje nam Ciebie Abba Ojcze! 3. Bóg hojnym Dawcą jest życia On wyswobodził nas z śmierci I przygarniając do siebie Uczynił swoimi dziećmi. Abba Ojcze! 4. Wszyscy jesteśmy braćmi Jesteśmy jedną rodziną. Tej prawdy nic już nie zaćmi I teraz jest jej godzina
-
WITAM SREBRNA AKACJO! Odpłynął barką do Ojca w niebie, długa i znojna była to droga, zostawił nam serce pełne miłości, a ból i cierpienie zabrał do Boga. Przez okienko u Ojca w niebie, uśmiecha się do świata i lud błogosławi, nie płaczcie za nim kochane dzieci On odszedł, lecz samych nas nie zostawił. Jak dobry Ojciec kocha Swoje dzieci, będzie nas wspierał pomagał w potrzebie, a pokój który tak szczerze umiłował, wyprosi dla nas u Boga w niebie. „Miejcie odwagę żyć...” mawiał nasz dobry pasterz. Więc mimo ciężaru krzyża, nie ugnę się i dumnie żyć będę. A Ty gołąbku pokoju skrzydlaty przyjacielu, zanieś od nas do Papieża melodię radości, którą tyle razy wspólnie śpiewaliśmy, niech znowuż doleci do Niego, ABBA OJCZE! Pozdrawiam serdecznie!
-
Janowi Pawłowi 2 Jaka radość dzisiaj w niebie Aniołowie goszczą Ciebie Pan Bóg serce swe otwiera I do nieba Cię zabiera Niebo rządzi całym światem Ty mądrości będziesz kwiatem Tu na ziemi się sprawdziłeś Ludzkie serca odmieniłeś Lecz na ziemi bardzo smutno Bo bez Ciebie ciężkie jutro Tyś człowieka tak miłował I do Boga nas holował Jak ma płynąć łódź Jezusa Bez sternika do Chrystusa Co ma począć stado owiec Tam przed Bogiem teraz powiedz Kiedy pasterz w niebo wstąpił Wskaż kto by Cię tu zastąpił. autor:Dyrka.
-
http://pl.youtube.com/watch?v=rG6pO9G-QT4 Pan kiedyś stanął nad brzegiem, Szukał ludzi gotowych pójść za Nim; By łowić serca Słów Bożych prawdą. Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów. 2. Jestem ubogim człowiekiem, Moim skarbem są ręce gotowe Do pracy z Tobą I czyste serce. Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów. 3. Ty, potrzebujesz mych dłoni, Mego serca młodego zapałem Mych kropli potu I samotności. Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów. 4. Dziś wypłyniemy już razem Łowić serca na morzach dusz ludzkich Twej prawdy siecią I słowem życia. Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię. Swoją barkę pozostawiam na brzegu, Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów .
-
WITAM BIESIADO! Kochane Drzewka dzis mamy szczegoly dzien! Trzydziesci lat temu gdy z Bazyliki Świętego Piotra w Watykanie donośny głos obwieścił światu „Habemus Papam” większość zebranych zastanawiała się kim jest nowy papież. Ciekawość wszystkich podgrzewały słowa nowo wybranego Ojca Świętego „Pochodzę z dalekiego kraju...” Totus Tuus. „Jestem, o Matko, cały Twój...” Dwa proste słowa. Jak czysta toń – przejrzyste. Cały Twój. A jeśli cały – to Całym swoim sercem, Całą swoją duszą, Całą swoją mocą, Całym swoim umysłem. A jeśli Twój- Boży. Pozdrawiam serdecznie.
-
esienny walc ~ Jesteśmy w naszym starym domu. - Skrzypią schody drewniane - Milczą w salonie gipsowe posążki. - W kominku � ogień płonie. ~ Herbaciane róże - w krysztale stoją - W twoich oczach � ten sam widzę blask Grasz na fortepianie walc - Jesienny walc � sprzed lat....... Jesteś jak ptak, który uderza skrzydłami Aby się z bólu wyzwolić ~ Płynie dźwięków wzniosłych - Uroczyste brzmienie ! Nad płonącą świecą - Motyl nocy � tańczy, Rzucając wokół � blade cienie. ~ Powracają wspomnienia Miłością upojone serce ! - Ze wzruszenia dusza łka - Niczym ze snu � zbudzone dziecię. dobranoc!
-
KALNKO BIESIADNA dla Ciebie! http://www.maerchenundmehr.de/Pictures/Rose.jpg Są chwile w życiu, które w pamięci zostają, I choć czas mija, one nie mijają, Są też osoby, które raz poznane, Bywają w życiu mile wspominane. Pozdrawiam
-
WITAM BIESIADO! SREBRNA AKACJO! za piekne wiersze. KALINKO BIESIADNA za dedykacje i mila rozmowe Twoja widomosc na skype przeczytallam Wiersz dla Nieznajomej.... Chudoń Piotr Mieszkasz gdzieś w szarym mieście, gdzie marzenia o północy chodzą spać Niby zwykła jak inni ludzie, lecz masz w sobie jakiś czar Tak to już jest od wieków, że los w każdym inne pisze wersy I w Tobie niczym w otwartej księdze widać to Umiesz uśmiechem swym rozpędzić smutek z czyjejś twarzy Jak Afrodyta z marzeń piany wyłonić się Chociaż ,życie nie rozpieszcza Cię samymi miłymi chwilami Ty cały czas kroczysz na przód i nie oglądasz się Jak w każdej kobiecie, uczuć w twym sercu nigdy nie brak Wszystko widzisz w radosnej poświacie i czekasz na czar Czar ,który obudzi te drugie słońce ,co w sercu lśni Doda Ci blasku jeszcze większego ,radości i sił Sił do pokonywania smutnych chwil Od ,których nie jest wolny nikt z nas Magią wspomnień pięknych chwil pokonasz je Samotność nawet okaże się piękną... Prawdziwym skarbem jest uwierzyć w niemożliwe Ty jako jedna z wielu potrafisz to Nie zatrzymasz się na kładce smutku Bo masz to coś co uskrzydla Cię... Głębokich uczuć mnóstwo w sobie masz One są jak ukryte drzwi między jawą a snem Gdy mocno w to wierzysz , marzenia prawda staja się Ubrana w sukienkę ze złudzeń , weź los za rękę i na spacer życia z nim idź. Pozdrawiam
-
KALINKO wiem, wiem i czekam na jutrzejszy dzien . dla Siostrzency! Zostawiam Wam na dobranoc taki krociutki wierszyk:D Są ludzie którzy Krzywdzić tylko potrafią Są tacy którzy Miłość rozdają Są też tacy którzy Przyjaźń cenią Ponad wszystko Ponad miłość i gniew Bo przyjaźń jest piękna Kiedy się o nią dba Nie przekwita jak kwiat Nie ginie jak mgła Ona wieczna póki my Żyjemy. Autor: Andarielll
-
KALINKO BIESIADNA! Są słowa, których mówić nie należy, Takie, których się nie zdradza, Których głębi nikt nie zmierzy, Nie pogubi, nie postrada. Czasem wcale nie potrzeba Słów wspaniałych, dumnych, wzniosłych. Czasem lepiej jest do siebie Mówić stylem jak najprostszym. A więc powiem prosto z mostu, Bo ja wiem, zrozumiesz przecież. Ja dziękuję ci po prostu Za to, że naprawdę jesteś. Pozdrawiam serdecznie
-
KOCHANE DRZEWKA, dzis dzien nauczyciela........ :D gdzie te czasy? *** Dzień Nauczyciela *** Dziś czternastego października mamy Cóż to za ważny dzień mamy? Dzień dla ucznia i nauczyciela, Uczeń piękne kwiaty wybiera, Nauczyciel pięknie się ubiera, czyż by to Dzień Nauczyciela? W tym dniu pragnę podziękować za wszystko to, co było jest i będzie i w waszym sercu pozostanie za uczniowskie podziękowanie za trud waszej pracy za trud zdobywania wiedzy za trud zdobywania przyjaźni za trud waszej odpowiedzialności Ten trud zamienia się w inteligencję i mądrość Warto jest uczyć nauczycielską mądrością I w naszej pamięci to pozostanie na nasze piękne rozstanie. Piotr Sobiech.