Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JARZEBINA

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JARZEBINA

  1. JARZEBINA

    BIESIADA

    I jednak Jason zaprosił Amber na bal. Cały tydzień szybko nam zleciał. W piątek poszłyśmy z Amber na zakupy, aby kupić sobie jakąs zajefajną suknie balową. W koncu musimy wyglądać jak prawdziwe księżniczki, przy prawdziwych księciach. - Lena! Ty to chyba nigdy sukni nie kupisz, jak ty będziesz taka wybredna! - złościła się na mnie Amber w 3 sklepie z rzędu z sukniami. - Ale co ja na to poradzę, że żadna mi nie pasuje. - Ale w końcu musisz jakąś kupić! - Amber!! Patrz tam! - wskazałam palcem na prześliczną suknie, zawieszoną na manekinie. Była prosta, bez żadnych dodatków, jasno-różowa z gorsetem i długą spódnicą. Właśnie o taką mi chodziło! Prosta, a zarazem dziewczęca! - Śliiiiczna! - Amber nie mogła nacieszyć oczu. Od razu ją wzięłyśmy, chociaż kosztowała 750 zł. Najważniejsze miałyśmy już z głowy. Postanowiłyśmy uczcić nasze wspaniałe zakupy przepysznymi lodami własnego wyrobu. Truskawkowe najlepsze!! - Bal już jutro. Nie mogę się doczekać - powiedziałam, gdy szłyśmy z lodami i z zakupami przez park. - Ja też. To jest najlepsze, że będziemy u boku naszych kochanych. - No tak, ale ja mogę się Stevem nacieszyć tylko na balu, bo raczej z tego nic nie będzie. - Co ty mówisz! Mogę się założyć, że się mu podobasz. Najpierw dyskoteka, a teraz to? Przeciez nie zapraszałby byle kogo na bal. Jest to najważniejszy dzień w całym roku szkolnym! - Ale ja i tak jakoś nie moge w to uwierzyć. To jest zbyt piękne by było prawdziwe. - Ty już lepiej nic nie mów, bo jeszcze coś wykraczesz. - byłyśmy już przed domem Amber. - To ja lęce. Wpadnij jutro to się przyszykujemy. - cześc - Cześć. Naprawdę nie mogłam sie doczekac jutrzejszego wieczoru. Byłam taka podekscytowana. Piątkowy wieczór spędziłam na siedzeniu na werandzie i czytanie książki. Nagle zadzwonił telefon: - Halo?! - Cześć córciu! Tu mama. - Cześć mamo! Kiedy wracacie? - Niestety będziemy musieli zostać jeszcze pare dni. - Aha, ale szkoda, bo już tęsknimy za wami. - My także. A jak tam przygotowania do balu? Kupiłyscie sobie te suknie? - Tak, moja jest prześliczna. - Szkoda, że was nie zobacze. No, ale cóż. Mam nadzieję, że to nie jest wasz ostatni bal. - Ja też. - To ja kończę. Ucałuj ode mnie jeszcze Fibby. - A ty tatę. Pa - Pa. Wieczór schodził mi bardzo powoli, co było trochę denerwujące. Po 3 w nocy dopiero zasnęłam, co u mnie jest dziwne. Zawsze zasypiam i 23. Rano wstałam o 9:35. Poszłam sie szybko umyć i przebrać. Zeszłam na dół zrobić sobie sniadanie. Fibby siedziała już przed telewizorem, bo leciał teraz jej ulubiony program "Twój styl". - Cześć. Długo juz jesteś na nogach? - zapytałam, gdy przechodziłam przez salon. - Wstałam o 7. Na stole masz jakąś wiadomość. Ktoś zostawił pod drzwiami list.- szybko pobiegłam do kuchni, bo byłam starsznie ciekawa o co chodzi. " O 20:00 podjedzie po Ciebie oraz Amber samochód na szkolny bal. Proszę być już o tej godzinie przygotowanym. Dziękuję i pozdrawiam" kto to wysłał? Czyżby Steve? Ale po co Amber? Okaże się wszystko wieczorem. Zjadłam tosty, które sobie przygotowałam i szybko zadzwoniłam do Amber. Powiedziałam jej o wszystkim i ona też nie wiedziała o co chodzi. - Planujesz coś na dzisiejsze popołudnie? Bo ja nie mam jak zabić czasu do wieczora. - zapytała Amber, gdy dalej z nią rozmawiałam przez telefon. - Ja też właśnie nie. Masz jakiś konkretny pomysł? - Może przejdziemy się do centrum? Albo do kina? - Może do kina? Oglądnęłabym sobie "Szybcy i wściekli: Tokio Drift". Co ty na to? - Oki. Za 10 min. u ciebie. Cześć. - Pa. Amber jak zwykle była punktualna. Poszłyśmy do kina, do którego miałyśmy z 30 min. drogi. Przed kinem nie było dużo ludzi, bo była dopiero 13 godzina. Kupiłyśmy bilety, oczywiście bez popcornu sie nie obejdzie i zajełyśmy miejsce w samym tyle. Na reklamach z Amber liczyłyśmy ile jest osób. Naliczyłyśmy 24. Film był odjechany! Najlepsze było to jak się ścigali tymi autami. Ale chciałabym mieć tak ztuningowane auto! Zauważyłyśmy raz jak taka para w czasie filmu się prawie cały czas całowa, i to jeszcze w najlepszych momentach. Ja nie wiem po co oni tu przyszli=) Z kina wyszłyśmy o 15:30. Postanowiłyśmy pójść do mnie i zacząć się już powoli szykować. Umyłyśmy głowę, zrobiłyśmy sobie fryzury. Ja nie miałam nic konkretnego na głowie, Wyprostowałam sobie je i pospinałam malutkimi spineczkami. Amber zrobiła sobie koka, z którego wychodziły małe pasemka włosów. Super sobie to zrobiła! Ubrałyśmy sie w nasze piękne suknie! Amber kupiła sobie fioletową. Gorset był prosty na ramiączkach, ale suknia była długa, pomarszczona i miała przypiętą róże na dole. Umalowałyśmy się i byłysmy już gotowe o 19:30. Więc pół godziny miałyśmy na leniuchowanie. Zeszłyśmy na dół do salonu i akurat w telewizji leciała "Córka prezydenta". Gadałysmy o tym, co może się wydarzyć dziś wieczorem. Nagle usłyszałyśmy trąbienie samochodu. Wzięłyśmy torebki i wyszłysmy z domu. Własnym oczom nie mogłyśmy uwierzyć w to co zobaczyłyśmy.... cdn.....
  2. JARZEBINA

    BIESIADA

    Sama dziś wracałam z treningu. Gdy doszłam do furtki, zauważyłam leżącą na ziemi prześliczną, czerwoną róże. Podniosłam ją, ale gdy dalej przeszłam, było ich coraz więcej, jakby do czegoś prowadziły. Postanowiłam pójśc za nimi, zbierając przy okazji te piękne kwiaty. Drzwi do domu były otwarte, a przecież Fibby była teraz na treningu cherleederek. Boże! Może ktoś się włamał! Weszłam przestraszona do pomieszczenia. To niemożliwe! O co chodzi...? W przedpokoju były ogromne bukiety z różami, a na ziemi znów były róże, które prowadziły do salonu. Przestraszyłam się.... ktoś stał tyłem na środku salonu tylko w spodenkach, wśród kwiatów i pięknych, kolorowych świeczek. Odwrócił się.... - Steve!!!! Co ... co.... o co chodzi?? - zatkało mnie na całego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Miał napisane na klatce piersiowej: "Pójdziesz ze mną na szkolny bal?" - Chciałem sie tylko zapytać, czy pójdziesz ze mną na bal - uśmiechnał się szczerze i tak słodko, że mogłam tylko powiedziec tyle: - Oczywiscie! - i rzuciłam się mu na szyję. Nie wiem co mnie opętało, ale nigdy mnie takie coś nie spotkało. Chłopak, którego kocham nad życie, zaprosił mnie na szkolny bal i to jeszcze w taki sposób! Nawet sobie tego wymarzyć nie mogłam! - Podoba ci się? - zapytał się, trzymając mnie jeszcze w swoich ramionach. - Pytasz się jeszcze? Cudownie! jak ty to wszystko wymyśliłeś? - Poprostu jak mi na kimś zależy, to robię rózne głupoty. - A to jest bardzo miła głupota. - Ciesze się, że się zgodziłaś. Obawiałem się, że juz ktoś cię zaprosił. - Jak widzisz jestes pierwszy - zaśmiałam się - Zrobiłem tutaj niezły bałagan, co nie? - Jak narazie to ten bałagan moze tutaj zostać. Nikomu nie śpieszy się do sprzątnia. - Ja już będe leciał. Do zobaczenia jutro w szkole. - dał mi przesłodkiego buziaka w policzek na dowidzenia. Ja nadal stałam jak osłupiała chyba z 10 min. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się teraz stało. Jeśli to sen, to nie chce się jeszcze z niego budzić. Musiałam się z kimś podzielić tą wiadomoscią.Oczywiscie szybko wykręciłam numer do Amber: - Amber! Nie uwierzysz! - Powiedz, to się przekonasz. - Steve zaprosił mnie na bal! - Chyba żartujesz! - A nie mówiłam, że nie uwierzysz! - zaśmiałam się. - To świetnie! Kiedy cię zaprosił? - Przed chwilą. Wszedł jakos wcześniej do domu i poukładał wszędzie róże i świeczki. - Raaany, ale romantycznie. Ja też tak chce! - Mogę się założyć, że Jason cię zaprosi. - To się okaże. Umówiliśmy się dziś na lody. - To fajnie. Miłej "randki" - Dzięki. Cześć cdn.......
  3. JARZEBINA

    BIESIADA

    - Co wy się tak guzdrzecie! Nie mam dziś ochoty na żarty! - krzyczal do nas trener. Nie było to trochę miłe. - Lena! Chodź tu! - Tak, słucham? - Czy ty chcesz, żebym cię wyrzucił z drużyny przed samymi eliminacjami?! - mówił, nie zmieniając tonu. - Prosze pana, ale ja miałam problemy i... - Mnie to nie obchodzi! Się zastanawiam, co ja mam z tobą zrobić! - Proszę mi dać ostatnią szanse! - Nie będzie ostatniej szansy! Pakuj się i już nie przychodź na treningi. Nie chce miec w drużynie osoby lekceważacej treningi. - łzy poleciały mi po policzku. Odwróciłam się, gdy nagle chlopcy podeszli. - Jeśli Lena odejdzie z drużyny, my także! - powiedział za wszystkich Jason. - Co wy wyprawiacie! Iść biegać, a nie przeszkadzać mi tu w dyskusji! - My mówimy serio. Jesli Lena nie będzie mogła brać udziału w eliminacjach, to my tym bardziej nie pójdziemy. - I co ja mam teraz zrobić! - Lubi się pan zastanawiac, to proszę to teraz zrobić. - No dobra! Lena zostaje, ale jesli to się jeszcze raz powtórzy, to już bez żadnych próśb. - I to nam sie podoba. - Koniec tej dyskusji! Do treningu! Bo już w przyszłym tygodniu eliminacje!! W czasie treningu: - Dziękuję wam, że się za mnie wstawiliscie. - Wiemy jak zależy ci na tym, aby dostać się do drużyny - powiedział Steve i wszyscy zaczęli się na raz do mnie przytulać. Śmiesznie to wyglądało=) - Żadnych czułości na moich treningach! - darł się trener. Zaczelismy robic różne ćwiczenia, w stylu przeszkody, strzelanie do bramki, kiwanie, itd. Pod koniec treningu zauważyłam, że Steve poszedł się przebrać i poszedł do domu: - Czemu Steve juz poszedł? - zapytałam stojącego obok mnie Johna. - Chyba musiał cos w domu załatwić. - Aha, spoko. - Koniec treningu! Jutro punktualnie o 18:00. Musimy się bardziej przygotowac do treningów, bo się obijacie. - powiedział trener, a my skierowaliśmy się do szatni. Jeszcze sobie pogadałam z chłopakami: - Masz już partnera na szkolny bal? - spytał Mat z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy. - Nie mam i jakoś watpie, że ktoś mnie zaprosi - zaśmiałam sie. - Ty chyba zartujesz! Wszyscy się napewno rwą do ciebie! - powiedział oburzony Brian. - Możliwe, ale ja jakoś nie zauważyłam. - Ja mogę sobie dac ręke uciąć, że ktoś napewno cię zaprosi. - wtracił się Mat - To się na balu okaże. Ja musze już lecieć. Cześć wam. - Cześć laska! cdn........
  4. JARZEBINA

    BIESIADA

    DZIEN DOBRY BIESIADO! GRABKU! witaj wedrowniczku, dobrze,ze juz jestes! Dziekuje za wierszyk o radosci! A do mnie wyslac maila? :D :D :D Zaraz wysle natepne odcinki opowiadania! Pozdrawiam Biesiade! i zycze milego czytania! Dla JODELKI do porannej kawki! :D
  5. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO zycze milej lekturki przy popoludniowej kawce! Jak zachowa sie trener w stosunku do Leny? Jak postapia chlopcy? A co wydarzy sie po treningu?..... dowiemy sie jutro. Dobranoc Biesiado!
  6. JARZEBINA

    BIESIADA

    Przykro mi, ale w naszej szkole jest dealer narkotykowy. Niestety będziemy musieli przeszukac wasze wszystkie rzeczy - Że co? Dealer w naszej szkole? To pewnie jakas pomyłka. A to grzebanie w naszych rzeczach nie było z byt miłe - Pies coś wyczuł! - zawołał jeden z facetów. Stał koło Diany! To pewnie jakaś pomyłka. - Daj plecak Diano - powiedział dyrektor. Diana była cała blada, ale to nie możliwe, żeby ona była tym dealerem. Jest jedną z najlepszych uczennic, nie ma problemów z prawem i wszyscy ja bardzo lubią. - Marihuana i Amfetamina!! - wszyscy byli zszokowoni, a Diana nie powiedziała ani słowem. - Diano, pójdziesz z nami. - i wyszli. - To pewnie jakaś pomyłka - szeptała do mnie Amber, która jeszcze nie mogła w to uwierzyć. - Pozory mylą - dołączyła się do dyskusji Lizzy. Dzwonek. Dzisiejszym tematem w szkole była Diana. Słyszałyśmy z Dianą różne wersje na jej temat. najgorsza była ta, że dlatego dealeruje, ponieważ rosyjska mafia porwała jej całą rodzinę i teraz musi ich przez "odkupić". To była jakaś bajeczka wyssana z palca. Po lekcjach w końcu poszłam na trening. Mam nadzieje, że trener nie będzie na mnie zły, za to, że opuściłam tyle treningów: - Cześć chłopcy! - powiedziałam do chlopkaów, siedzących w szatni. Oni także dyskutowali o Dianie. Moim zdaniem to wszystko się szybko wyjaśni i już. - Cześć Lena! Jak tam po imprezce u mnie? - zapytał Mat. - Fajnie było. Muszę Ci powiedzieć, że potrafisz organizować imprezy. - Oh, dziękuje . Jest mi bardzo miło, że to mówisz. - Chodźcie, bo terenr już jest! Ostrzegam, że nie jest w zbyt dobrym humorze! - przybiegł Jack, żeby nas poinformować. No to będe dziś miała przechlapane. trener pewnie będzie się na mnie wyrzywał, za to, że mnie nie było. nawet już nie wiem na ile, ale to nie moja wina! cdn.......
  7. JARZEBINA

    BIESIADA

    Tą piosenkę dedykuję dla pary tańczącej na środku parkietu!! Yeah!! - zapuścił muzę, a wszyscy zaczeli krzyczeć i bić brawo. Nie wiedziałam o co chodzi, ale Steve dał mi do zrozumienia, żebym się nie przejmowała niczym, tylko tańczyła. Przetańczyliśmy tak chyba z 5 piosenek. W końcu DJ zapodał szybką muze, techniawę, więc musieliśmy zejść. Poszłam się czegoś napić. Widziałam, że Amber nadal szaleje na parkiecie. Ona chyba tez się dobrze bawi u boku Jasona. Zasłużyła na to. Poszłam jeszcze potańczyć na chwilę, ale musiałam już iść do domu. Była już godz. 1:00. jak ten czas szybko leci. Powiedziałam do Amber: - Amber, ja już muszę iść do domu. Idziesz ze mną? - Ja jeszcze na chwilę zostanę. - powiedziała i posżła nadal tańczyć z Jasonem. Pożegnałam się ze wszystkimi. Steve zaproponował, że mnie odprowadzi, bo przecież nie będe szła sama do domu o tej porze. Miło z jego strony. W czasie drogi dużo rozmawialiśmy. Blizej go poznałam, i przez co jeszcze bardziej do niego coś czuje. Na pożegnanie dał mi buziaka w policzek i się pozegnaliśmy. Wiem, że on już jutro o wszystkim zapomni. Będzie mnie traktował tak jak wcześniej, jak zwykłą pierwszoklasistkę i koleżankę z drużyny. Nic wiecej... Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łózko. Zasnęłam od razu, nawet nie ściągając z siebie ubrania. 10:00 - o tej godzinie się obudziałm. Leżałam jeszcze w łóżku chyba do 11. Mogłam tak dłuzej, tylko, że Amber wparowała do mojego pokoju: - Dziewczyno ! Ty jeszcze śpisz! - Leżałam w łózku. A ty co taka szczęśliwa? Opowiadaj wszystko ze szczegółami wczorajszy dzień! - weszła do mnie pod kołudrę i zaczęłyśmy komentwoać wczorajszy dzień. - Jak wczoraj posżłam wtedy od razu na parkiet, to Jason do mnie podszedł i zaczęlismy tańczyć. - Widziałam właśnie, że wogóle nie przestawaliście tańczyć - śmiałam sie. - Naprawde super było! A co tam ze Stevem? - byliscie parą wieczoru - Nawet tak nie żartuj! Poprostu poprosił mnie do tańca.... - I przetańczyliscie wszystkie wolne piosenki, co nie? - wtrąciła Amber. - No, ale powiedz co tam jeszcze z tym Jasonem. - Prawił mi różne komplementy! rany! Może wpadłam mu w oko! - Amber była podekscytowana. Nie dziwię jej się. - To świetnie! Każdy w końcu znajdzie swoją polówkę, tylko nie ja - posmutniałam. - Co ty dziewczyno wygadujesz! Jesteś sliczna, fajna, i Steve na ciebie czeka! - Taa, napewno! - i zaczęłyśmy wojnę na poduszki. Oczywiscie to ja miałam przewagę nad Amber=) - Ja już muszę lecieć. Po obiedzie jadę z mamą do babci. - Oki. To do zobaczenia. - Cześć. Cały dzień spędziłam przed tv lub na podwórku. Na szczęscie ten dzień szybko się skończył, bo był troszke nudnawy. Rano poszłam po Amber i pojechałyśmy do szkoły, szkolnym autobusem. W szkole o niczym innym nie rozmawiano, tylko o szkolnym balu, który odbędzie się już w tą sobotę. Ja z Amber jeszcze nie mamy partnerów. - Lena nie przejmuj się! Jeszcze jest dużo czasu, zeby nas zaproszono, albo poprsotu będziemy się śwoetnie same bawiły. - ona to zawsze ma pozytywne myślenie. - To fajnie. - weszłyśmy do klasy. Na lekcji historii, przyszedł do nas dyrektor z jakimiś dwoma mężczyznami i psem - owczarkiem niemieckim: cdn.....
  8. JARZEBINA

    BIESIADA

    Powiedziałam mu...... powiedziałam mu, że czujesz coś do niego. - Wiem, to też mi powiedział. Nie mam ci tego za złe - uśmiechnęła się. - No to wszystko jest już wyjaśnione? - No jasne! Cieszę się, że mamy to juz za sobą - mocno się do siebie przytuliłyśmy. - Idziemy na tą imprezę do Mata? - wtrąciła Amber - Też nad tym myslałam. - No to nad czym się tu zastanawiać! Jest dopiero 19, to zdąrzymy się przygotować! Poszłyśmy szybko do mojego pokoju. Znalazłyśmy coś w mojej szafie. Amber ubrała spodnie 3/4, koszulkę w kolorach Jamajki i buty adidasy. Ja długie, dżinsowe spodnie, fioletową koszulkę na ramiączka i buty adidasy. Umalowałyśmy się, uczesałyśmy i byłyśmy gotowe już na 20:30. Wyszłyśmy z domu: - Nie mogę się doczekać kiedy już dojdziemy na miejsce - Amber była cała podekscytowana. Do Mata zajęło nam ok. 30 min. drogi. Byłyśmy już na miejscu. Drzwi otworzył nam gospodarz imprezy: - Cześć dziewczyny! Super, że jesteście! Wchodźcie! - Widze, że imprezka się już rozkręciła - powiedziała Amber i od razu poszła na parkiet. Ja jeszcze musiałam się rozkręcić. Stanełam sobie z boku i patrzyłam jak inni tańczą. Połowy osób nie znałam. Byli wszyscy chłopcy z drużyny. Zauważyłam, że Jason tańczy razem z Amber. Fajnie ze sobą wyglądaja. Byłam taka zapatrzona na nich, że nie zauważyłam, że Steve stoi koło mnie od jakiegoś czasu: - Cześć! Myślałem, że nie przyjdziesz - odezwał się słodko - Cześć! Nie zauważyłam cię. W ostatniej chwili zdecydowałam się, że wpadnę. Dobrze się bawisz? - Nawet dobrze, ale mogło by być lepiej. - Ja to się narazie rozkrecam - zaśmiałam się - O, to mój ulubiony kawałek (.... Story of my life, Searching for the right ....) - Mój też. Może zatańczysz? - Nie wiem czy pasuje. Nikt nie tańczy jak narazie wolnego. - nie byłam pewna czy powinnam, wszyscy będą na nas patrzeć. - To nic. - wziął mnie za ręke i wyciągnął na środek sali. Byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam co robić. On chyba to zauważył. Zawiesił moje ręce o swoją szyje, a sam objął mnie wokół bioder. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Nie obchodził mnie cały świat, tylko ta chwila. Chciałam, żeby sie ona nigdy nie skończyła. Na początku tańczylismy sami, jednak wszyscy po chwili zaczynali tańczyć. Niestety każda piosenka ma koniec, takze i ta. Jednak my nadal tańczylismy, nadal byłam w jego ramionach. Szepnęłam mu do ucha: - Muzyka nie gra, nikt nie tańczy... - Przeszkadza ci to? - Nie... - Więc tańczymy. - przysunął mnie bliżej do siebie. Czułam się jak w niebie! Nagle DJ powiedział do mikrofonu: cdn........
  9. JARZEBINA

    BIESIADA

    Pani Craft pieliła ogródek przed domem i pozwoliła mi wejść do domu. Zapukałam do drzwi: - Wejść! - odezwał się głos, dochądzący z pokoju. - Cześć Amber! To ja Lena. - Czego tu chcesz? - Chce ci wszystko wyjaśnić! - Ale tu nie ma nic do wyjaśnienia. Zdradziłaś mnie i już! Przyjaciele tak nie robią. - Daj mi chociaż szanse wyjaśnić to wszystko! - Proszę cię, wyjdź z mojego pokoju! - AMber proszę! - Wyjdź! - zaczęła krzyczeć. Widziałam, że miała ochotę sie wypłakac i wyżalić. Jednak ona juz tyle wycierpiała, że potrafi panowac nad uczuciami. - To cześć. - wyszłam, a Amber trzasnęła za mną drzwiami. Zaczęlam płakać! Do domu biegłam cały czas z głośnym płaczem. Czemu to wszytsko musiało się tak ułożyć? Obiecałyśmy sobie, że nigdy przez żadnego chłopaka, nasza przyjaźń się nie rozsypie. A tu jeden chłopak stanął na drodze i.... i koniec! Przez najbliższe dwa dni wszystko wyglądało tak samo. Wogóle nie odzywałyśmy się z Amber, nie widziałam się wogóle z chłopakami, a na treningi nie miałam ochoty. W piatek popołudniu rozmawiałam z Fibby w salonie: - Dawno nie widziałam cię z Amber. Pokłóciłyście się? - spytała Fibby. - Długa historia, nie godna opowiadania. - Pogodzicie się napewno! Zapomniałabym. Mat powiedział, żebyś wpadła dziś z Amber na jego impreze w domu, bo robi. - A ty się na nia wybierasz? - No jasne! Żadna fajna impreza się beze mnie nie obejdzie! A ty? - Ja jakoś nie mam ochoty się dziś bawic. Posiedze w domu i pooglądam tv. - Jak chcesz, ale coś czuje że impra bedzie odjechana. Idę do Kate się przygotować. Jak zmienisz zdanie, to chyba wiesz, gdzie Mat mieszka. Cześć - i wyszła. Znów zostałam sama. Strasznie mi smutno jest=( Poszłam sobie przygotować jakiś dobry koktajl truskawkowy, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi: - Amber...? Co ty tu robisz? - Lena! Chciałam cię bardzo przeprosić! - Amber zaczeła płakać! - Amber co się stało! - Jestem idiotką! - Amber! O co chodzi! - Jason wszystko mi dziś wyjaśnił. - Chodź, usiądźmy sobie tutaj. - usiadłyśmy sobie na dużej huśtawce, postawionej na werandzie przed domem. -Jak to Jason ci wyjaśnił? - Przyszedł dziś do mnie popołudniu. Powiedział, że nie moze patrzeć jak taka przyjaźń jak nasza, rozpada się przez niego. - Ale to nie przez niego tylko przeze mnie - Nie prawda! To wsyztsko moja wina! Nie dałam ci szansy, abyś mogła mi wszytsko wyjaśnić. - Ale Amber ja także zawiniłam! - Ciekawe w czym? cdn.......
  10. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO! Specjalnie dla Ciebie dalsze odcinki opowiadania. Próbowałam zadzwonić do niej na komórke, ale nie odbierała. Postanowiłam pójść do niej do domu: - Dzień dobry pani Craft. Czy jest może Amber? - Witaj Leno. Amber nie ma, poszła, przecież do ciebie, tak z godzinkę temu. A czy coś sie stało? - zapytała mama Amber. - Nic się nie stało. Proszę jej przekazać jak wróci, żeby do mnie zadzwoniła. - Dobrze. Dowidzenia. - Dowidzenia. Gdzie Amber poszła? Strasznie się o nia martwię. Jest juz 20. Poszłam sie położyć. Jutro w szkole pogadam o tym co sie wydarzyło z Amber. Gdy poszłam po Amber do szkoły rano tak jak zawsze, jej już nie było. Ja jej muszę szybko to wytłumaczyć! Byłam już przed szkołą. Zauważyłam Amber rozmawiającą z Matem: - Jesteś Amber! Musze ci wszystko wytłumaczyć! - Nie ma tu nic do tłumaczenia! Zdradziłaś mnie i już! Nienawidze cię! - krzyczała, a wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. - Dziewczyny, uspokójcie się! - Mat próbował nas pogodzić, ale niestety on tutaj w niczym nie poradzi. - Ja spadam. Nie mam zamiaru gadac z tą zdrajczynią. - powiedziała AMber i weszła do szkoły. - O co jej chodzi? Chyba się mocno pożarłyście - spytał Mat - Źle wszystko zrozumiała! Muszę jej wszystko jak najszybciej wytłumaczyć! - Cześć Lena! - podszedł Jason i pocałował mnie w policzek na przywitanie. Przyzwyczaiłam się już do tego. - Czy ja też mogę się tak z tobą witać? - zażartował Mat. - Jak zasłużysz to tak - zaśmiał się Jason. - Dobra ja spadam. Narqa wam. - powiedział Mat i skierował się do qmpli stojących niedaleko. - Widziałem jak rozmawiasz z Amber. Udało się jej juz wszystko wytłumaczyć? - Nie! wogóle nie chciała słuchać. Co ja teraz zrobię. Straciłam najlepszą psiapsiółe - posmutniałam.. - Nie martw. Napewno się wszystko wyjaśni. Musimy jej tylko powiedzieć co zaszło, to napewno zrozumie. - Mam nadzieję. Chodźmy już do szkoły, bo dzwonek zaraz bedzie. - To chodźmy. Przez wszystkie lekcje AMber nie odezwała się do mnie ani słowem. Próbowałam coś do niej powiedzieć, a ona zaczęła coś mówić, że nie chce niczego słuchać. I tak zleciały lekcje. Nie widziałam jej nigdzie na żadnej przerwie. I jak ja mam jej to wytłumaczyć? Na trening nie miałam dzis ochoty iśc i nie poszłam. Ważniejsza była Amber, niż jakiś trening. Poszłam do domu, a Fibby jeszcze nie było. Dom wydawał sie taki pusty bez rodziców. Udałam się do pokoju. Gdy jest mi smutno i mam ochotę nad wszytskim rozmyśleć, siadam sobie na oknie w pokoju, które wychodzi na ulicę. Widzę z niego cały dom Amber, jednak jej nigdzie nie widziałam w pobliżu. Siedziałam tak chyba z 2 h. Postanowiłam jeszcze raz spróbować wytłumaczyć wszystko Amber: cdn......
  11. JARZEBINA

    BIESIADA

    Witaj JODELKO! Nie denerwuj sie Kochana bo na takich intruzow my nie mamy wplywu! Zastanawiam sie tylko komu tak na tym zalezy, zeby mnie zniechecic do pisania....... ale marne twoje szanse pomaranczo :D GRABKU pewnie zmeczona po podrozy? Zaczytalam sie w Twoim opowiadaniu, dziekuje! Mysle, ze Agata nie ma racji, matka jej nie moze poswiecac calego dnia wnukowi. Agata postawila na kariere ale to chyba nie wszystko o co w zyciu chodzi. Skoro swiadomie zdecydowala sie na dziecko to tez powinna wiedziec jakie beda ja czekaly obowiazki. Pewnie,ze babcia zrobi duzo dla wnuka ale mamy nigdy dziecku nie zastapi!:D Pozdrawiam!
  12. JARZEBINA

    BIESIADA

    Co stanie sie z przyjaznia Leny z Amber, czy Amber jej uwierzy, a kto zorganizuje impreze u siebie w dmomu..... tego dowiemy sie wieczorem! :D Drzewka moje , czy ja Was czsem nie zanudzam? pozdrawiam!
  13. JARZEBINA

    BIESIADA

    Nagle usłyszałam znajomy głos. To była Amber! Widziała jak Jason przytulił mnie po przyjacielsku, ale tego chyba nie zauważyła, ze po przyjacielsku. Podeszła do nas: - Lena jak mogłaś! Myslałam, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółkami, a ty myślisz tylko o sobie! - AMber! Ty nic nie rozumiesz! - zaczełam wyjaśniać, to co jej zdaniem było kłamstwem. Nie chciała niczego słuchać i pobiegła z płaczem do domu - Amber! Zaczekaj! - jason próbował ją dogonić, ale nie zdąrzył. - Jason! Ona nic nie rozumie! - Musimy jej jutro wszystko wytłumaczyć. Do jutra. Pa - dał mi słodkiego buziaka w policzek na dobranoc. - Cześć. I co ja narobiłam! Amber jest na mnie wściekła! Czy ona musiała akurat w tym momencie nas zobaczyć? Jutro musze jej wszystko wytłumaczyć... cdn.......
  14. JARZEBINA

    BIESIADA

    Gdy przyszłam na trening, trenera jeszcze nie było: - Lena, musze z toba pilnie porozmawiac. - podszedł do mnie Jason. Był trochę zdenerwowany. - Mozemy tutaj usiąść? - usiedliśmy na samej górze trybunów. - O co chodzi? - Bo ja w końcu musze ci to wyznać!! - Jason prosze mów, bo się niepokoje! - Podobasz mi się! - Że co? To nie moze byc prawda! To nie miało tak być! - Słucham? - Podobasz mi się. - Ale ja ci sie nie moge podobac! - Dlaczego? Jesteś super dziewczyną i wogóle! - Ale ty nie rozumiesz! - Powiedz to zrozumiem! - Bo to chodzi o to, ze jesteś super chłopakiem, ale ja cie traktuje tylko jak dobrego qmpla, z którym moge o wszystkim pogadać. - Rozumiem, Chodzi o Steva? - Że co...? Skąd wiesz? - zatkało mnie. - Zauważyłem jak się na niego patrzysz. To da się zauważyć. - Ale Jason! - Nie mów już nic! - wstał i schodził zawiedziony po schodach - Jason! ja nie mogę zrobić tego Amber? - usłyszał to i stanął. - Co Amber ma do tego? - Dużo.... - Powiedz! - Rany no co! Podobasz jej się! - krzyknęłam. Jestem bardzo zła na siebie, ze mu to powiedziałąm. Obiecałam Amber, ze nikomu nie powiem, a w szczególności jemu! Jestem wredną przyjaciółką, która nie potrafi dotrzymac danego słowa. - Co ty mówisz? - Jason był wyraźnie tym zdziwiony. - To co słyszałeś! Czy ona znaczy coś dla ciebie? - Nie mogę tego jeszcze powiedzieć, ale... - Zbiórka!!! Szybko!!! - akurat trener musiał nam w tym momencie przerwać!! - Chodź na trening. Później skończymy nasza rozmowe - powiedział i puścił do mnie oczko. Myslałam, że bedzie zły o ta rozmowę. Ci chłopcy to dziwni sa naprawde! Trening jak to trening meczący był trochę, ale za to mogłam sie wyładować na piłce. Wszyscy chyba zauważyli, że jestem jakaś zła. Po treningu czekałam na Jasona. Odprowadził mnie do domu, a Steve niestety to widział=/ - Ty serio mówiłaś o tej Amber? - zapytał Jason - Tak! Ale prosze nie mów jej tego, ze ci powiedziałam! - Nie, no co ty! Nie powiem jej. Przeciez jesteśmy dobrymi qmplami - znów na jego twarzy pojawił się ten szczery uśmiech, który widzę prawie codzinnie. - To się ciesze. Ale przez to wszystko między nami się nic nie zmieni, prawda? - zapytałam ze smutkiem w głosie, jakby naprawde się coś miało zmienić, ale niestety na złe. Doszliśmy już do mojego domu: - Coś ty! Ciesze się, że byłaś ze mnę szczera. Przytul się do najlepszego qmpla na świecie - od razu wtuliłam się w jego ciepłe ciało, które mnie całą objeło. Było mi tak dobrze... - Lena!!! Jak mogłaś!! cdn......
  15. JARZEBINA

    BIESIADA

    Rano wstałam o 7:00. Nie miałam ochoty wychodzić w łózka, ale nietstey musiałam. Poszłam wziąć zimny prysznic. Ubrałam się i zeszłam zjeść śniadanie. Mama jak zwykle śniadanie już zrobiła. - Cześć mamo! O której dziś wyjeżdżasz? - Właśnie zaraz. To trzymajcie się dziewczynki - Buziaki mamo. Miłej podrózy i macie wrócić z pucharem - pożegnałyśmy ją. Posżłam po Amber i pojechałyśmy do szkoły autobusem. Opowiedziałam jej wszystko jak Steve był u mnie. - Wiesz co, ale ja sądzę, że on za podejrzanie się wypytywal o ciebie i Jasona. - Pewnie był poprostu ciekawy i już. Chodź wychodzimy. Jesteśmy na miejscu. - A tam co to za tłumu? - powiedziała Amber. Przy tablicy ogłoszeń stało duża gruba ludzi. Byłyśmy ciekawe co tam jest napisane: " 26 września o godz. 20:00 w liceum w Houston odbędzie się bal szkolny! O 24:00 zostanie wybrany król i królowa balu! Serdecznie wszystkich zapraszamy z osobą towarzyszącą!!! " - Rany!! Szkolny bal!! Już za 2 tygodnie!! - zaczełyśmy piszczeć z Amber. - Ciekawa jestm czy wogóle ktoś nas zaprosi - posmutniałam, bo wiedziałam, że nikt nie bedzie miał ochoty mnie zaprosić na ten bal. - Uspokój się! Do balu 2 tygodnie czasu! W ciągu tych tygodni, może sie wiele wydarzyć. - oznajmiła Amber - Może i masz rację. Chodźmy już do szkoły. - weszłyśmy do klasy. Lekcje jak zwykle byly nudne. Drugie śniadanie poszłyśmy zjeśc niedaleko fontanny. Zauważyli nas chłopcy z drużyny, był z nimi także Jason i Steve : - Dziewczyny! Chodźcie tu do nas! - krzyczeli. Postanowiłyśmy do nich podejść. Co nam szkodziło. - Cześć wam! - Dosiadźcie się koło nas. Przeciez takie ładne dziewczyny nie będą same jadły i to jeszcze na trawie. - powiedział Mat i zrobił nam miejsce. ja siedziałam akurat koło niego i Steva, a Amber koło niego i Jasona. - Co tam u was? - Wszystko w porządku. - powiedziałam. Widziałam, ze Amber rozmawia z Jasonem. - Idziesz dziś na trening? - zapytał sie mnie Steva - idę, a o której wogóle dziś jest? - Od razu po 7 lekcji. - A to spoko. Akurat tyle mam. - Słyszałyście już o szkolnym balu? - wtrącił się Mat. - No jasne! Wszyscy już napewno wiedzą. Nie moge sie doczekać - powiedziałam. Wogóle byłam zdziwiona, ze jestem taka wyluzowana przy tylu chłopakach. Była przy nas cała reprezentacja szkolnej piłki noznej Kuguary! Widziałam jak Jason był zajety Amber. Widziałam jak była bardzo podekscytowana. Nie dziwie jej się. Rozmawia z chłopakiem, w którym sie bujneła. ja ze Stevem zamieniamy zaledwie kilka zdań. - Masz juz jakiegoś partnera? - zapytał się mnie Steve, ponieważ widział że Amber jest zajęta Jasonem i pytania nie usłyszy. - Dopiero dzis ogłosili o balu, a tak wogóle to wątpie, że z kims pójde - zasmiałam się. - Napewno dużo chłopaków bedzie chciało pójść z toba na bal - odezwał się w końcu Jack, który wogóle sie teraz nie odzywał. - To sie okaże na balu. ( zadzwonił dzwonek) Chyba już musimy spadać na lekcje. Czesc wam i do zobaczenia na treningu. - posżłysmy do klasy. Amber przez całe lekcje opowiadała mi tylko o Jasonie. Nie mogła się skupić na zadnej lekcji, ponieważ była tak bardzo podekscytowana. Nareszcie koniec lekcji! - Cześć Lena! wpadne do ciebie tak koło 18. Miłego treningu i pozdrów ode mnie chłopaków. - powiedziała Amber, gdy wchodziła do autobusu szkolnego. cdn......
  16. JARZEBINA

    BIESIADA

    Kochane Drzewka dalszy ciag opowiadania. Któż to dzwoni o tej porze. Wyrwałam się od niechcenia z fotela i poszłam otworzyć drzwi: - Steve? Cześć - powiedziałam zszokowana, gdy za drzwiami zobaczyłam Steva - Cześć. - Fibby jest teraz u Kate. Nocuje u niej. - Ale ja nie przyszedłem do niej tylko do ciebie. - nastała niezręczna cisza. Czy Steve powiedział, ze przyszedł do mnie czy mi sie wydawało? - Moze wejdziesz? - zaproponowałam. Weszlismy do salonu. - Widze, że przeszkodziłem w oglądaniu filmu. - Nie no coś ty. Widziałam go już chyba z setny raz. siadaj - wskazałm mu sofe i usiedliśmy. - Pewnie jesteś ciekawa po co przyszedłem. - Szczerze mówiąc tak. A moze się czegos napijesz? - Nie, dziekuje. Chciałem się ciebie zapytac.... Nie wiesz może, czy Fibby naprawdę chce ze mna zerwać? Moze rozmawiałaś z nią o tym? - Przykro mi to mówić, ale to prawda. Znalazła sobie kogoś innego. Przykro mi, że słyszysz to ode mnie. - Ale ja się cieszę, że nie będe już musiał znosić jej fochów. Bez urazy oczywiście. - Nie przejmuj się - zaśmiałam się - Nie miałem żadnego pretekstu, by z nią zerwać, a na szczęście samo przyszło. - Mogę się coś zapytać? - Jasne. - Czemu z nią wcześniej nie zerwałes? - Coś czułem do niej na początku, ale z dnia na dzień to mijało. Nie wiedzialem jak jej to powiedzieć. Jeszcze qmple mi wmawiali, że nie mogę ją rzucić, bo strace reputacje. A tak wogóle ktos inny mnie zauroczył - no świetnie! bardzo mi miło, że jest szczery w tych wyznaniach! Już się cieszyłam, że może cos uda, a tu znów kogoś ma. Wiedziałam, że tak będzie... - Życzę ci powodzenia z tą dziewczyną - powiedziałam od niechcenia. W głebi duszy byłam strasznie smutna i zrozpaczona. Steve to moja pierwsza, prawdziwa miłość. - Dziękuję. A tak wogóle to chciałem ci powiedzieć, że świetnie grasz! - Dzięki - uśmiechnęłam się. - Jestem pewien, że napewno dostaniesz się do naszej drużyny. Wszystkim byłoby miło, gdyby tak się stało. - No nie jestem pewna, czy wszystkim. - Na początku byli dla ciebie nie mili, bo cię nie znali. - Jason mówił to samo. - A właśnie. Między wami coś jest? - Nie! jesteśmy dobrymi kumplami i tyle. - Aha, to fajnie. - Fajnie? Czemu akurat fajnie? Mógł powiedzieć, że szkoda, że miedzy wami nic nie jest. - Wiesz co ja już bede się brał, bo juz późno, a jutro do szkoły. - Dobrze. Odprowadze cię do drzwi. - Dziękuję ci za tą rozmowę. Dała mi wiele do myslenia. Cześć i do jutra. - Cześć. - powiedziałam i zamknełam drzwi. Nie miałam ochoty już oglądać niczego w telewizji. Poszłam do siebie do pokoju, rzuciłam się na łózko i od razu zasnęłam. cdn.......
  17. JARZEBINA

    BIESIADA

    Zycze milego czytania i
  18. JARZEBINA

    BIESIADA

    Cześć. Tata wyjechał teraz do innego miasta, i chyba tam już zostanie - dwie małe łezki jej poleciały po policzku, ale nadal mówiła - Już ich nic nie łaczy prócz mnie. ... Sąd nie wiem komu przyznać opiekę nade mną, więc sama muszę wybrać, z kim chce mieszkac - zaczęla teraz płakać. - Postanowiłaś już? - Przecież cię nie zostawie! Zostaję z mamą tutaj. Do taty będe jeździć co jakiś czas. Dowiedziałam się dziś, że.... - przerwała. Wzięła głęboki odech i dokończyła. - Dowiedziałam się, że to przez tatę jest ten rozwód. Przez tatę to wszystko się rozwaliło!! - Ale jak to!? - Tata wyjechał, bo chce zamieszkać ze swoją nową sekretarką!! Słyszysz!! On nas chce zostawić dla innej kobiety!! - zaczęła krzyczeć. Przytuliłam ją do siebie. Nie potrafię sobie wyobrazić jak ona sie teraz czuje. - Ale przemyślałam to wszystko wczoraj wieczorem i stweirdziłam, że nie będe sie tym przejmować. Nie będe sobie życia marnować, przez jakieś głupie troski. - To mi się wlaśnie w tobie podoba. Zawsze myslisz optymistycznie! Przeciez i tak będziesz miała kontakt z tatą! - Amber uśmiechnęła się i otarła łzy. - Może skończymy już ten temat? - powiedziałam. - A masz moze jakiś inny? Lepszy od tego? - zaśmiała się. - Wczoraj bylam na spacerze z Jasonem w parku. - No co ty! To fajnie - powiedziała, ale jakoś nie była z tego za bardzo zadowolona. - A co ty wogóle o nim sadzisz? - zapytałam, gdy zauważyłam jej dziwną minę. Jeszcze nigdy takiej nie miała. - Nie mogę o nim za dużo powiedzieć, ale jest fajny. - Amber! Znam cię prawie całe zycie! Czy on ci wpadł w oko? - nastała niezręczna cisza. - Ty to zawsze musisz mi "czytać" w myślach. tak podoba mi się. Spodobał mi się już w pierwszy dzień w szkole, ale ci nic nie mówiłam, bo wiedziałam, ze nie mam u niego zadnych szans. Jeszcze jak widziałam, że się z nim znasz i on coś do ciebie... - Amber posmutniała. - Ale on mi się nie podoba! Wiesz kogo kocham! Jestesmy tylko dobrymi kumplami, i tak zostanie. - pocieszyłam ją, jej wyraz twarzy od razu się zmienił. - Ja już muszę lecieć. Będe musiałą mamie w czymś pomóc, bo już jutro jedzie do Niemiec. - Fajnie! Przez 2 tygodnie wolna chata - zaczełyśmy się śmiać. - To cześć. Poszłam do domu. Cieszę sie, że Amber już czuje się lepiej, że pogodziła się z tym wszystkim. Wiedziałam, że jest silna. Przez cały czas wierzyłam, że się nie podda. W domu pomogłam mamie przy pakowaniu. A całe popołudniu spędziłam przed domem na werandzie na czytaniu książki "Pamiętnik narkomanki". Wieczorem byłam sama w domu, ponieważ Fibby poszła na noc do Kate, a mama wyszła do cioci pogadać. Oglądałam w telewizji jakiś nudny horror, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi: cdn.....
  19. JARZEBINA

    BIESIADA

    Była już godzina 22:45. Kładłam sie do łóżka, gdy nagle Fibby zapukała do pokoju: - Mogę wejść? - zapytała - No jasne! Wchodź! - Chciałabym z tobą pogadać - wesżłyśmy razem pod kołudrę i zaczęłysmy rozmawiać: - Co cię łączy z Jasonem? - zapytała. - To jest mój kumpel z drużyny. Lubimi ze sobą spędzać czas. A czemu pytasz? - Mogę przecież wiedzieć co tam u mojej młodszej siostry - zaczęla się śmiać i walła mnie poduszką. -Cieszę się, że w końcu sobie kogoś znalazłaś. U mnie teraz nie za bardzo w związku - nagle posmutniała. Zrobio mi sie jej żal, bo wiedziałam o co jej chodzi. - Chodzi o Steva, prawda? - Tak. Ja chyba juz do niego nic nie czuje. Ostatnio poznałam fajnego chłopaka. - gdy to usłyszałam, jakby kamień spadł mi z serca. Nie mogłam uwierzyć w to co Fibby powiedziała ! - Mówiłaś mu o tym? - Przecież nie powiem mu prosto w oczy, "Steve! Wybacz mi, ale już cie nie kocham. Koniec z nami. Poznałam nowego chłopaka"...?. - Ale jednak powinnaś być z nim szczera. - Myślałam nad tym. Powiem mu chyba jutro, ale jeszcze nie wiem. - Tak by było najsprawiedliwiej dla ciebie i dla niego. - Dzieki za radę. Powinnyśmy częściej tak ze sobą rozmawiać. - Tez tak sądze - zaśmiałyśmy się - To ja idę już do siebie. Ale żeśmy się rozgadały. Cześć. - Cześć. Szybko zasnęłam. Byłam starsznie zmeczona tym dzisiejszym dniem. Jutro muszę odwiedzić Amber, bo nawet u niej dzis nie byłam. Nie mogę jej zostawić. 6;30 - pobódka! Dziś niedziela, brak szkoły, brak treningu. Poszłam do koscioła na 8:00. Nikogo w czasie drogi nie spotkałam. Pomodliłam się za Amber, aby wszystko sie ułozyło między jej rodzicami. Wróciłam do domu o 9:20. - Cześc mamo! Juz wiesz kiedy jedziesz do taty? - spytałam mamę, która robiła coś w gabinecie. - Własnie teraz rozmawiałam z tatą i powiedział, że musze być gotowa juz na jutro. Napewno dacie sobie same radę? To są całe 2 tygodnie! - widziałam po mamie, że naprawdę się o nas boi. - Mamo! Naprawde z Fibby sobie damy rade! Przecież jeszcze ciocia mieszka po sąsiedzku i babcia, to jak bedziemy miały jakis problem to sie do nich zwrócimy. Nie raz już nas samych zostawialiście. - Uspokoiłas mnie już trochę. Bede dzwonić codziennie! Ja już pójde sie spakować. - Pomóc ci w czymś? - Nie trzeba. Amber dzwoniła niedawno i powiedziała, żebyś przyszła. - Dobra. To ja idę do niej. Czesć. Szbyko pobiegłam do Amber, bo miałam jakieś złe przeczucia. Zauważyłam jak Amber huśta się za domem na huśtawce, którą zrobiłyśmy 10 lat temu. - Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam, siadając na trawie. cdn.......
  20. JARZEBINA

    BIESIADA

    Niedawno przyszlismy. - Dobra, ja muszę lecieć! Cześć wam, do jutra. - pożegnał się Steve i poszedł w swoją stronę. Żeby sobie tylko nie pomyślał, że mnie coś łączy z Jasonem. Traktuje go jak dobrego qmpla z drużyny, z którym moge pogadać o wszystkim. - Która jest już godzina? - zapytałam. - 21:30. A co? Musisz już iść? - Miałam być w domu o 21! - powiedziałam i odruchowo wstałam z ławki. - To chodźmy - uśmiechnął sie i poszliśmy. - Naprawde miło spędziłam dzisiejszy wieczór - powiedziałam, gdy doszliśmy już pod mój dom. - Ja także. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy - popatrzył mi głęboko w oczy. Nachylił się nade mną. Czyżby chciał mnie pocałować? Nie!! Nie jestem gotowa! Zauważył, że jestem speszona, więc dał mi słodkego całusa w policzek. - Cześć. Do jutra. - powiedział i poszedł. Ja jeszcze stałam przez chwilę przy furtce. Nagle jakiś samochód podjechał pod nasz dom. To była mama! Podeszłam do niej: - Cześć mamo! Gdzie byłaś dziś cały dzień? - Zaraz tobie i siostrze wszystko od początku wytłumacze. Wejdźmy do środka. - powiedziała i skierowałyśmy się do domu. Położyła zakupy, które zrobiła na blacie kuchennym i powiedziała: - Musze wam o czymś powiedzieć. - Słuchamy - powiedziałyśmy równocześnie z Fibby, która była już w swojej piżamie. - Wiecie, że tata teraz został trenerem naszej reprezentacji i jest teraz w Niemczech. - No tak wiemy. Ale o co chodzi? - Będe musiała wyjechac do taty na 2 tygodnie, ponieważ zostałam poproszona, abym ułożyła choreografie dla cherleederek, a taka okazja już sie moze więcej nie trafić. - powiedziała i rozpakowywała zakupy. - Mamo! To swietnie! - krzykneła Fibby i rzuciła sie jej na szyje. - Ale jest jeden problem. Nie wiem z kim mam was zostawić. Przeciez same nie zostaniecie na 2 tygodnie w domu! - Nie bój sie o nas. Jestesmy już prawie dorosłe. - wtrąciła Fibby. - I tego sie własnie obawiam. - Przecież nie rozsadzimy domu, ani nic w tym stylu - zażartowała Fibby, ale widocznie mamie nie było do śmiechu. - Może poproszę ciocię Ane? - Ciocia Ana? Nigdy! Jest to kobieta po 40-stce i stara panna. Wiadomo co mozna spodziewac sie po takiej kobiecie. Ja osobiscie za nią nie przepadałam tak samo jak Fibby. - Mamo zlituj się nad nami! Tylko nie ona! - zaczęłyśmy marudzić, bo to już byłby koszmar. - Pamiętasz jak wyjechałaś z tatą do Nowego Yorku na 3 dni i co wtedy sie wydarzyło? - Moze i macie rację! - Mamo zaufaj nam! - zaczełyśmy ją błagać . - No dobrze, ale jeśli coś nabroicie, dostaniecie szlaban aż do własnego ślubu. Babcia Zosia będzie do was wpadła, i sprawdzała czy dom jeszcze stoi. - Dziękujemy mamo! Ja już ide do swojego pokoju. - powiedziałam i posżłam na górę. cdn.......
  21. JARZEBINA

    BIESIADA

    Drzewka kochane, dalsze odcinki opowiadania ......... Udałam się do swojego pokoju. Zobaczyłam, że już prawie 20, postanowiłam szybką wziąć kąpiel i się przebrać. Gdy wyszłam z łazienki usłyszałam dzwonek do drzwi. - Ja otworzę! - krzyknęła Fibby, która nie dawno przyszła. Słyszałam jej rozmowę : - O cześć Jason! - Cześć Fibby. Jest może Lena? - Lena? Do niej przyszedłeś? - No tak, A ty co taka zdziwiona? - Nie nic, tak tylko pytam. - Mogłabyś ją zawołać? - Tak jasne. Już ją wołam. Lena!! Chłopak do ciebie!! - wydzierała się Fibby zdołu, a ja szybko zleciałam po schodach. Śpieszyłam się aż tak bardzo, że nie zauważyłam na ziemi leżacej szmatki, na której się poślizgnęłam. Poleciałam prosto w stronę Jasona, który w ostatniej chwili mnie złapał. Ja to mam pecha do przewracania się: - I znów cie uratowałem - zaczęliśmy się smiać. Głęboko popatrzyliśmy sobie w oczy. Ja się trochę speszyłam, wyrwałam sie delikatnie z jego ramion. - To co, idziemy? - zapytał Jason. - Oczywiscie - zamknęłam za sobą drzwi i poszliśmy w stronę parku. Na dworze było już ciemno, a niebo było pełne w gwiazdach, bez żadnych chmur. Przez cały czas rozmawialiśmy o różnych rzeczach: - Od kiedy zaczęłaś uprawiac piłkę nożną? Czemu akurat ten sport? - Mój tata jest trenerem drużyny piłkarskiej. Zawsze jak chodził na treningi, zabierał mnie ze sobą. Czasami nawet grałam z chłopakami mecze towarzyskie. Mój pierwszy, prawdziwy mecz odbył się, gdy miałam zaledwie 5 lat. - No to super! Ja też gram od małego. Piłka to moje życie. - Piłka pozwala zapomnieć o problemach życia codziennego. - szliśmy cały czas spacerkiem,. - Może usiądziemy na chwilę? - zaproponował Jason, gdy zauważyliśmy niewielką ławeczkę, stojącą nieopodal małego stawu, który znajdował się w naszym parku. - Ślicznie tu teraz! - Lubię przychodzić tu sam wieczorami i rozmyślać. - Ja także lubię rozmyslać o wszystkim, co sie w moim życiu dzieje. - O, patrz kto idzie w naszą stronę - powiedział Jason, Doszedł do nas akurat Steve! - Cześć Jason! Cześć Lena! A wy co tu robicie o tej porze? - zapytał Steve - A rozmawiamy sobie - powiedział Jason - Może wam przeszkadzam? - Nie no co ty! Siadaj tu i pogadaj z nami - odpowiedziałam szybko i nie dałam dojść do słowa Jasonowi. - A ty skąd to wracasz? - zapytał Jason - Byłem u Mata, bo musieliśmy obgadać ważną sprawę. A wy już długo tu siedzicie? cdn.....
  22. JARZEBINA

    BIESIADA

    DZIEN DOBRY BIESIAD! Witam CIS, a co Ty taki ranny ptaszek? :D JODELKO GRABKU ORZECH i pozostale Drzewka U mnie zawitala zima, jest bialo a juz myslalam, ze sniegu nie bedzie ! No tak \" marzec figlarzec\" :D Mysle,ze do swiat pogoda sie zmieni, bo jak nie to bedziemy jajka w sniegu szukac :D :D :D
  23. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO! pewnie jestes bardzo zajeta, a ja juz ide do lozeczka, poczytam ksiazke! Dobranoc BIESIADO!
  24. JARZEBINA

    BIESIADA

    Kochane Drzewka, co wydarzy sie na spacerze, z jaka wiescia wroci mama i jaka decyzje podejmie Amber...?? dowiemy sie jutro!
  25. JARZEBINA

    BIESIADA

    - Cześć! Nie ma jeszcze mamy? - zapytałam - Nie ma jej. Jak przyszłam to jej nie widziałam. - A nie wiesz gdzie poszła? Bo jej rano już nie było. - Mówiła mi, że musi coś załatwić, ale nie mówiła co dokładnie. Wiesz, że Kate Moss bierze narkotyki! Właśnie teraz czytam! Taka modelka i tak się zmarnowac! - Co mnie tam obchodzi jakaś modelka - zaczęłam się śmiac- Idę na trening. Powiedz mamie jak wróci, że będę później. Cześć. - Cześć. Na trening postanowiłam przejść się na nogach. Zajeło mi to 30 min. i niestety sie spóźniłam. - Dzień dobry trenerze. Przepraszam za spóźnienie! - powiedziałam z dyszana, bo połowe drogi biegłam, bo zauważyłam, że juz późno się zrobiło. Myślałam, że będzie na mnie zły, a on: - Dzień dobry. Dobrze się już czujesz? Słyszałem, że miałaś dziś mały wypadek. Może lepiej dziś nie trenuj. - Nic mi nie jest! Nie mogę opuszczać treningów. - Jak chcesz, ale uważaj na siebie. Dołącz do chłopaków, a zaraz zaczniemy kolejny mecz towarzyszki. Czyżby Jason uprzedził trenera? Miło z jego strony. Dobiegłam do chlopaków. Kopaliśmy piłki do brami. Każdą zaliczyłam. - Dobrze ci dziś idzie mała. A dobrze się czujesz, bo słyszałem, że miałas mały wypadek nad basenem? - zapytał się Mat, stojący koło mnie. Byli także jego kumple a takze Steve, ale Jasona jeszcze nie widziałam. - Nie martw się o mnie. Wszystko oki. - odpowiedziałam, nawet nie patrząc się w jego stronę. - Nie bądź taka oschła. Martwimy sie tylko o naszą kolezankę z drużyny. - on sobie żartuje czy co? Martwimy się? To znaczy, że wszyscy sie martwią? To chyba on dziś dostał piłką w głowę - Dobierać się w drużyny!! Zagramay sobie w mały mecz towarzyski! - krzyknał trener i wybrał kapitanów. O, Jason przyszedł. Ciekawe gdzie był przez ten czas. Od razu do mnie podszedł i powiedział: - Cześć Lena! Widzę, że jednak postanowiłas przyjsć. Lepiej sie już czujesz? - Cześć! Dobrze się już czuje. Jeszcze raz dziękuję, za to, że mnie wyciągnąłeś z wody - i pocałowałam go w policzek. Nigdy bym sie tego po sobie nie spodziewała, ale tak jakos wyszło. Widziałam, jak wszyscy się dziwnie patrzyli, a z nich wszystkich to Steven był najbardziej zdziwiony. - Lena idzie do mnie! - kto mnie wybrał do drużyny? Steve?! Steve i Mat wybierali dziś drużyny. I to właśnie Steve mnie wybral, i to jeszcze jako druga? Wczoraj to wogóle mnie nie chcieli. - Dobra! Drużyny mamy! Zaczynamy mecz! - powiedział trener i zagwizdał w gwizdek. Gdy ja rozpoczynałam mecz, Jason puścił do mnie oczko. Był w przeciwnej drużynie. Widziałam, że Steve to zauważył, bo mu podawałam. Zrobił strasznie dziwną minę. Dziś to jakbym ja była gwiazdą boiska. Wszyscy mi podawali, strzeliłam chyba 3 bramki. Czułam się swietnie. Niestety była już 19:00 Koniec treningu, a dziś było tak fajnie. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby każdy trening taki był. Może wszyscy poprostu mnie tak dobrze traktowali przez ten wypadek nad basenem? Może naprawde się martwili. Poszłam do szatni po swoje rzeczy, a wszyscy chłopcy już tam byli. Gdy już prawie otweirałam drzwi, usłyszałam nagle swoje imię: - Lena dobrze dziś grała, co nie Steve? - powiedział Mat. - Ona już od poczatku dobrze gra, tylko wy nie chcieliście jej dać się wykazać. - odpowiedział. - Co wy o niej sądzicie jako dziewczynie? - spytał Jack, bramkarz z drużyny. - Moim zdaniem jest ładna i niczego sobie. - odpowiedział bez zastanowienia Mat. - Ja uważam.... - zaczął Steve, ale niestety nie skończył, ponieważ drzwi do szatni się otworzyły, a ja za nimi stałam. - Cześć! Przyszłam po swoje rzeczy. - powiedziałam speszona. Moze nie zauważyli, że słyszałam ich rozmowę. - Moze pogadasz z nami? Nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać - podszedł do mnie Mat i objął mnie. Wzięłam jego ręke i powiedziałam: - Sory, ale nie mam dziś za bardzo czasu. Może nastepnym razem. Muszę lecieć. Cześć wam. - Cześć - odpowiedzieli wszyscy razem. Jason wyszedł za mną i powiedział: - Mogę cię znów dziś odprowadzić? - Z przyjemnością. - uśmiechnęłam się, a on wziął mój plecak i niósł mi całą drogę. - Już wiem jak możesz mi się odwdzięczyć, za to, że cię wyciągnąłem z wody. - zasugerowałam, uśmiechając się swoim szczerym i serdecznym uśmiechem. - No słucham. Ja teraz mam ciebie wyciągnąć z basenu ? - zażartowałam i zaczeliśmy sie śmiać. - Co robisz dziś wieczorem? - Zależy, a co? - Może byś poszła ze mną na jakiś dłuższy spacer po parku? Co o tym sądzisz? - Musiałabym się zastanowić... - widziałam, ze Jason posmutniał - Z przyjemnością pójdę. - To fajnie. Mogę wpaść po ciebie tak koło 20.? - zapytał, gdy już dochodzilismy do mojej furtki. - Dobrze. Do zobaczenia. - udałam się do swojego pokoju, a mamy nadal nie było... cdn.....
×