Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JARZEBINA

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JARZEBINA

  1. JARZEBINA

    BIESIADA

    Amorek przeleciał obok twego lóżka a wiesz skąd wyleciał ? Z mojego serduszka! Przyleciał by Ci buzi dać byś mógł spokojnie i słodko spać! Aniele mój schowaj mnie w duszy, a w skrzydłach otul snem. Ty przy mnie zawsze bądź, w niebiosach ukołysz, otul słodkim niebem i zaśnij obok mnie... DOBRANOC BIESIADO!
  2. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKOOO!!! Gdzie jestes? czekam na Ciebie a moze GRABEK nam pokiwa :D WIAZKU; Cierpliwa LESZCZYNKO, JARZEBINKO2 ! Czy jestescie tak bardzo zajete?
  3. JARZEBINA

    BIESIADA

    Kochane Drzewka a teraz posmiejcie sie :D :D :D http://free.art.pl/makrofotografia/granaty.html .........boki mozna zrywac!
  4. JARZEBINA

    BIESIADA

    CHOC POL I LAK....... Choć pól i łąk Odmładzasz krąg, Roznosząc woń miłosną, Nie wrócisz mi Młodości dni, O czarodziejko, wiosno! Nie wskrzesisz złud, Pojących wprzód Zachwytem serce moje, Nie dla mnie już Rumieńce róż I świeżych uczuć zdroje. Więc z czary twej Dla innych lej Rozkoszy słodkie miody, Niech z twoich szat Rwie cudny kwiat Kochanków zastęp młody. Mnie tylko daj Szumiący gaj Nad moją głową senną!... I otocz mnie W głębokim śnie Miłością dusz promienną. (30 III 1889) Adam Asnyk.
  5. JARZEBINA

    BIESIADA

    Rośliny zakwitające jako pierwsze po długich miesiącach zimowych wzbudzają w nas szczególnie emocje. Podziwiamy je bo mimo chłodów dzielnie przebijają swe łodyżki i wznoszą swe kwiaty przez śniegi. Widok ich rozgrzewa serca i rozbudza nadzieję na to, że po kolejnej zimie wróci wiosna i lato pełne kwiatów. :D :D :D
  6. JARZEBINA

    BIESIADA

    Naturalnym miejscem występowania przebiśniegów jest przede wszystkim Europa Środkowa, w tym Polska. Możemy je czasem znależć na skraju lasu lub jakichś zarośli. Nazwa łacińska pochodzi od słów gala - mleko oraz anthos - kwiat. Polskiej nazwy raczej nie trzeba tłumaczyć. Wzięła się po prostu z tego, że wegetacja tej rośliny zaczyna się bardzo wcześnie, jeszcze w okresie zimowym, stąd często przebiśniegi wystają z drobnych kupek śniegu.
  7. JARZEBINA

    BIESIADA

    WITAJ BIESIADO! JODELKO! WIAZKU! CIERPLIWA LESZCZYNKO! GRABKU! JARZEBINKO2! Coprawda mamy jeszcze luty a u mnie byla dzisiaj piekna wiosenna pogoda :D sloneczko swiecilo, dzien coraz dluzszy i oby tak dalej :D http://www.fotoplatforma.pl/fotografia/pl/3606/ PRZEBYSNIEGI! Kwiatuszku malutki, Kwiatuszku drobniutki, Jesteś taki skromniutki. Kołderką puchową przykryty. Główeczkę spod niej wychylasz. Pora wstać. Jak długo jeszcze, kwiatuszku chcesz spać. Popatrz słoneczko już wychodzi, Mocno cię ogrzeje. Drobny deszczyk pada, cię napoi. Wstawaj, wstawaj, Przebiśniegu drogi. Kwiatuszku drobniutki, Wiosna. Wiosna już nadchodzi. :D
  8. JARZEBINA

    BIESIADA

    http://www.youtube.com/watch?v=GAc-Vg_SuV8
  9. JARZEBINA

    BIESIADA

    WITAM BIESIADE! Kochane Drzewka zostawiam Wam troche aforyzmow ! Świat nas pędzi w różne strony, Niby wiatr morskie fale, Lecz Ty o mnie, ja o Tobie, Pamiętajmy zawsze, stale. Życie choć w nim zmartwień tyle, Nie jest jednak czarną kartą, Są w nim jeszcze takie chwile, Dla których żyć naprawdę warto. Najdroższe u człowieka jest życie, Bo ono dane mu jest tylko raz. Należy go przeżyć tak, By go później nie było żal. Wszystko świat dzisiaj liczy, oblicza, Wszystkie zalety są poniewierane, Pamiętaj jednak słowa wieszcza: \"miej serce i patrzaj w serce\" A pomogą ci one odnaleźć Drogę wyjścia. Kiedy w chwili zwątpienia, powiesz \"Przyjaciół mi brak\" To spójrz na podpis mego imienia, który ci powie, że nie jest tak. :D :D :D Szybkim wiatrem, Głośnym echem, Moc pozdrowień wraz z usmiechem, Wszystkim :D Wam ślę! JODELKO! GRABKU! WIAZKU! Cierpliwa LESZCZYNKO! JARZEBINKO2!
  10. JARZEBINA

    BIESIADA

    ...........nie ma zakonczenia, ale wybaczcie prosze, nie moge tego ponownie znalezc :-( przepraszam :D Pozdrawiam
  11. JARZEBINA

    BIESIADA

    WITAM BIESIADE! GRABKU! Cierpliwa LESZCZYNKO! JODELKO! WIAZKU! Tyle tu pieknych madrosci i wierzy ! Kochane Drzewka ! Jezeli Was nie zanudze to poczytajcie sobie wywiad z naszym obecnym Papiezem . WIARA ; NADZIEJA; MILOSC.- kard. Josepf Ratzinger. PETER SEEWALD: Księże Kardynale, czy odczuwa Ksiądz czasami także lęk przed Bogiem? KARDYNAŁ JOSEPH RATZINGER: Nie nazwałbym tego lękiem. Dzięki Chrystusowi wiemy wszak, jaki jest Bóg — że nas miłuje. A On wie, jacy my jesteśmy. Wie, że jesteśmy ciałem. Że jesteśmy prochem. Dlatego akceptuje nas z naszą słabością. Ale nieustannie mam palące poczucie, że nie dorównuję swemu powołaniu. Że nie dorównuję idei, jaką Bóg powziął co do mej osoby, idei zadania, które mogę i które powinienem spełnić. Czy Ksiądz Kardynał ma wrażenie, że Bóg niekiedy go również krytykuje, że uważa jego decyzje za nietrafne? Bóg nie jest żandarmem czy sędzią, który wlepia komuś grzywnę. Ale spoglądając w lustro wiary, a także misji, która stała się moim udziałem, każdego dnia muszę się zastanawiać, jaki krok będzie słuszny i kiedy postąpiłem opacznie. Naturalnie, miewam również wrażenie, że coś było niewłaściwe. Po to wszak istnieje też sakrament pokuty. O katolikach mówi się, że są pełni poczucia winy wobec Boga. Katolików, jak sądzę, przede wszystkim ożywia wielkie poczucie, że Bóg przebacza. Weźmy sztukę baroku czy rokoka. Można w niej dostrzec wielką pogodę ducha. O tak typowych narodach katolickich, jak Włosi czy Hiszpanie, nie bez powodu mówi się, że są pełni lekkości. Być może w niektórych krajach chrześcijańskich zdarzały się formy wychowania i skrzywienia, skutkiem których przewagę uzyskiwał moment grozy, ciężkości, surowości, ale nie należy on do istoty katolicyzmu. W moim odczuciu właśnie u ludzi, którzy żyją wiarą Kościoła, ostatecznie przeważa jednak świadomość wybawienia: Bóg nie pozwoli nam upaść! Czy można powiedzieć, że istnieje specjalny język, którego używa Bóg, by czasami konkretnie powiedzieć nam: „Tak, uczyń to!”. Albo: „Zatrzymaj się, to ostatnie ostrzeżenie. Nie rób tego!”? Bóg mówi nim cicho. Ale daje nam różnorakie sygnały. Właśnie spoglądając w przeszłość, możemy dostrzec, że dał nam znak poprzez naszego przyjaciela, poprzez jakąś książkę, a nawet poprzez jakieś rzekome niepowodzenie, ba, że takim znakiem był jakiś nieszczęśliwy wypadek. Życie jest pełne takich cichych wskazówek. Gdy nie tracę czujności, powoli tworzy się z tego pewna całość i zaczynam czuć, że prowadzi mnie Bóg. Czy rozmowa z Bogiem stała się dla Księdza Kardynała czymś tak oczywistym jak rozmowa przez telefon? Pod pewnym względem można użyć takiego porównania. Wiem, że On jest zawsze obecny. I wie, kim jestem. Tym bardziej mam potrzebę, by Go przywoływać, by się Mu zwierzać, by z Nim rozmawiać. Mogę z Nim mówić o wszystkim: o najprostszych i o najgłębszych sprawach, o najbardziej przykrych i najbardziej wzniosłych. Możliwość zwracania się do Boga w codziennym życiu jest dla mnie czymś normalnym. Czy Bóg okazuje wówczas jedynie szacunek czy również poczucie humoru? Myślę, że Bóg ma ogromne poczucie humoru. Czasami daje nam również szturchańca i mówi: nie bądź takim ważniakiem! W istocie rzeczy, poczucie humoru jest składnikiem pogodności stworzenia. W wielu sprawach naszego istnienia możemy zauważyć, że Bóg chce nam dodać skrzydeł, by nam było nieco lżej, byśmy dostrzegali jego pogodne strony, byśmy zeszli z piedestału i nie zapominali, że jest coś takiego jak zmysł humoru. Czy Ksiądz Kardynał zezłościł się kiedyś na Boga? Naturalnie, zdarza się mi czasem pomyśleć: dlaczego Bóg mi bardziej nie pomaga? Niekiedy Bóg pozostaje dla mnie także zagadką. Gdy się złoszczę, odczuwam także Jego tajemnicę, Jego obcość. Ale bezpośrednio złościć się na Boga znaczyłoby, że nazbyt ściągam Go do swego poziomu. Jakże często winne złości są jakieś zupełnie drugorzędne problemy. Gdy natomiast złość jest rzeczywiście usprawiedliwiona, zawsze muszę zapytać, czy tym sposobem Bóg nie zakomunikował mi aby czegoś ważnego w odniesieniu do spraw, które wywołują we mnie złość, i ludzi, którzy mnie złoszczą. Ale na samego Boga nigdy się nie złoszczę. Jak Ksiądz Kardynał rozpoczyna swój dzień? Zanim wstanę, odmawiam krótką modlitwę. Dzień wygląda inaczej, gdy się nie wskakuje tak od razu w wir codzienności. Potem przychodzi pora na toaletę, śniadanie — to wszystko, co każdy robi z rana. Wreszcie Msza święta i brewiarz. Dla mnie są one fundamentalnym aktem dnia: Msza to rzeczywiste spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem, brewiarz to udział w wielkiej modlitwie całej historii Zbawienia. Najważniejszą częścią są tutaj psalmy. W psalmach wspólnie modlimy się z minionymi tysiącleciami i słyszymy głos przodków. Wszystko to otwiera drzwi, przez które wkraczam w swój dzień. Potem przychodzi czas normalnej pracy. Jak często Ksiądz Kardynał się modli? Stałą porą modlitwy jest południe, kiedy to katolickim zwyczajem odmawiamy Anioł Pański. Po południu przychodzi czas na nieszpory, wieczorem na kompletę — kościelną modlitwę wieczorną. Gdy czuję, że jest mi potrzebna pomoc, pomiędzy tymi modlitwami zawsze może się pojawić jakaś krótsza modlitwa. Czy poranna modlitwa jest zawsze inna? Nie, zawsze odmawiam tę samą modlitwę, a właściwie kilka krótkich modlitw, w sumie jednak ma to niezmienną formułę. Czy można by tu podać jakieś zalecenie? Każdy człowiek z pewnością może wybrać coś dla siebie z kościelnej skarbnicy. A nocą, gdy nie może znaleźć spokoju... ... zalecałbym różaniec. Jest to modlitwa, która — pomijając jej znaczenie religijne — kojąco działa na psychikę. Powtarzając słowa tej modlitwy, można się stopniowo uwolnić od męczących myśli. Jak Ksiądz Kardynał radzi sobie z problemami — jeśli w ogóle ma jakieś problemy? Jakże mógłbym ich nie mieć? Po pierwsze, staram się je zawrzeć w modlitwie i w niej znaleźć wewnętrzną siłę. Po drugie, staram się zrobić coś ambitnego, rzeczywiście oddać się jakiemuś zadaniu, które będzie dla mnie wyzwaniem, a jednocześnie radością. I w końcu, jeśli jeszcze coś zostało, odrywam się dzięki spotkaniu z przyjaciółmi. Wszystkie te trzy drogi są bardzo ważne. Myślę, że każdy bywa czasem apatyczny, rozbity i osłabiony, a niekiedy też zrozpaczony i rozwścieczony przez swój na pozór niesprawiedliwy, gorzki los. Ksiądz Kardynał powiedział, że wplata problemy w swą modlitwę — jak to powinno wyglądać? Być może trzeba zacząć jak Hiob. Najpierw trzeba wewnętrznie krzyknąć do Pana Boga we własnej sprawie, bez eufemizmów, powiedzieć Mu: Co ze mną czynisz?! Głos Hioba pozostaje autentycznym głosem, który mówi nam również, że mamy prawo tak uczynić — a może nawet musimy. Choć Hiob rzeczywiście wystąpił wobec Boga ze skargą, Bóg na koniec przyznał mu rację. Powiedział mu, że postąpił słusznie i że inni, którzy starali się Hiobowi wszystko wyjaśnić, nie powiedzieli prawdy o Bogu. Hiob zmaga się z Bogiem i wygłasza przed Nim swe oskarżenia. Potem słucha, co mówi Bóg, sprawy się odwracają i ukazują z innej perspektywy. Dzięki temu przestaję się czuć gnębiony i wiem, że choć w tym momencie nie potrafię pojąć miłości, którą jest Bóg, to jednak mogę ufać, iż wszystko idzie dobrze. Może powinniśmy być wobec swych problemów bardziej surowi i w ogóle nie dopuszczać, by się pojawiały? Problemów nie da się uniknąć. Niektóre decyzje, niepowodzenia, ludzkie rozdźwięki, rozczarowania bolą nas — i powinny nas boleć. Problemy powinny nas także uczyć, jak możemy sprostać tego rodzaju sprawom. Gdyby człowiek stał się istotą z żelaza, byłoby to stratą dla jego człowieczeństwa i wrażliwości — także wrażliwości wobec innych. Seneka powiedział: współczucie jest obrzydliwe. Natomiast Chrystus jest Współczującym — i właśnie to czyni Go dla nas tak nieocenionym przykładem. Do istoty chrześcijanina należy również współczucie, podatność na zranienie. Musimy się zatem nauczyć przyjmować rany, żyć z ranami i odnajdować w nich głębiej pojmowane zdrowie. Wielu umiało się modlić w czasach dzieciństwa, ale później to zagubili. Czy musimy się uczyć rozmawiać z Bogiem? Organ, który pozwala na komunikację z Bogiem, może tak skarłowacieć, że słowa wiary wydają się pozbawione sensu. A kto nie ma ich już czym słuchać, ten nie może też rozmawiać z Bogiem, ponieważ głuchota i niemota idą ze sobą w parze. Wówczas wygląda to tak, jakby człowiek musiał się na nowo nauczyć ojczystej mowy. Powoli uczy się odczytywać szyfry Boga, mówić Jego językiem i rozumieć Go — choć zawsze tylko niedostatecznie. Stopniowo zacznie się modlić i rozmawiać z Bogiem, najpierw jak dziecko — w pewnym sensie ciągle pozostajemy dziećmi — potem w coraz większym stopniu swymi własnymi słowami. Ksiądz Kardynał powiedział kiedyś: człowiek, który dowierza tylko własnym oczom, w rzeczywistości jest ślepy... ... gdyż ogranicza swój horyzont, tak iż najbardziej istotne sprawy właśnie znikają dlań z pola widzenia. Nie dostrzega nawet własnego rozumu. Rzeczywiście fundamentalnych spraw nie może dostrzec oczyma, dlatego nie ma jeszcze dobrego wzroku, jeżeli nie potrafi wyjrzeć poza bezpośrednio postrzeganą rzeczywistość. Jeden z moich rozmówców powiedział kiedyś, że kto ma wiarę, ten jakby wyskoczył z akwarium do oceanu. Czy Ksiądz Kardynał zachował w pamięci swe pierwsze wielkie przeżycie religijne? W moim przypadku należałoby mówić raczej o cichym wzrastaniu. Oczywiście, można by wskazać jakieś kulminacyjne punkty, gdy w liturgii, w teologii, w pierwszych próbach namysłu teologicznego coś człowiekowi zaświtało, nagle zyskując na rozległości i fundamentalności — coś, co już nie pochodziło od innych. Wielkiego skoku, o jakim Pan wspomniał, jakiegoś szczególnego wydarzenia nie mógłbym wskazać w swoim życiu. Wyglądało to raczej tak, że zacząłem w zupełnie płytkiej wodzie, skąd bardziej ostrożnie ośmielałem się wypływać coraz dalej, z wolna odczuwając ów ocean wiary, który się do nas zbliża. Myślę również, że wiary nigdy nie mamy jako czegoś gotowego. Musimy nią żyć pośród cierpień, tak jak i pośród wielkich radości, które daruje nam Bóg. Wiara nigdy nie jest czymś, co mógłbym wetknąć do kieszeni jak monetę. Pozdrawiam
  12. JARZEBINA

    BIESIADA

    DZIEN DOBRY BIESIADO! GRABKU! tak masz racje, milo jest wpasc na nasza Biesiade, mamy tutaj nasza przystan, mozemy posluchac pieknych piosenek, poczytac opowiadan i pieknych wierszy! Drzewka moje kochane....... koniec karnawalu, dzisiaj jest sroda popielcowa i zaczynamy post przed Wielkanoca! Wlasnie wrocilam z kosciolka. :D Środa Popielcowa, inaczej zwana Popielcem, to w kościele katolickim pierwszy dzień Wielkiego Postu, jest to dzień kończący karnawał na 46 dni przed niedzielą Wielkanocną. Jest to dzień pokutny, w którym obowiązuje ścisły post. W obrządku rzymskim w czasie mszy odprawianej w ten dzień kapłan posypuje wiernym głowę popiołem lub popiołem czyni znak krzyża mówiąc \"Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię\" lub \"Z prochu powstałeś i w proch się obrucisz\". Popiół do posypywania głów tradycyjnie otrzymuje się przez spalenie palm poświęconych w ubiegłoroczną Niedziele Palmową. Zwyczaj posypywania głów pochodzi z VIII w. w XI wieku stał się on zwyczajem obowiązującym w kościele katolickim dzięki decyzji ówczesnego Papieża Urbana II. Pozdrawiam i zycze milego dnia dla Drzewek zza oceanu, a Drzewkom w Europie milego popoludnia!
  13. JARZEBINA

    BIESIADA

    Dobry Wieczor Biesiado! Witam Was kochane Drzewka , juz jestem. :D JODELKO, GRABKU, CIERPLIWA LESZCZYNKO! WIAZKU!i wszystkie Drzewka z Biesiady! Nadrobilam zaleglosci w czytaniu, piekne Wasze wiersze, piosenki i opowiadania! Zostawiam Wam opowidanie o................ MILOSCI Pewnego dnia spotkałem się z znajomymi w domu u Tomka [mojego przyjaciela]. Tam właśnie postanowiliśmy, że, jak co roku wyjedziemy na wakacje. Wyjazd planowaliśmy już od początku maja. Po długich konwersacjach, namowach i ustępstwach doszliśmy do wniosku ze pojedziemy w góry. Wybraliśmy sobie ciekawą miejscowość zarezerwowaliśmy pokoje i wyczekiwaliśmy z utęsknieniem ostatniego dnia szkoły. Kiedy nadeszła „godzina zero” byliśmy już spakowani czekając na rozdanie świadectw po czym tego samego dnia wieczorem mieliśmy wyruszyć, na jak się potem okazało najwspanialsze wakacje w moim życiu. Pociąg był przeludniony, ale od czego jest rezerwacja. Na szczęście ktoś z naszej paczki pomyślał i zarezerwował miejsca a nie po prostu kupił bilety i „poszedł na żywioł” Podróż była nawet spokojna, jeśli nie liczyć konduktora. Staraliśmy się nie zasypiać gdyż tak dużo się teraz mówi o kradzieżach w pociągach. Nad ranem dojechaliśmy do celu. Było wspaniale: piękna pogoda, wspaniałe powietrze [nie to, co nasze-miejskie]. Staliśmy na peronie i kiedy chciałem zapytać się kogoś o drogę wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz. Była nieziemsko piękna, miała blond włosy długie nogi i spojrzała się na mnie, po czym szybko odeszła wraz z koleżankami. Byłem trochę oszołomiony, ale kolega wybił mnie z transu pytaniem czy śpię czy mam w końcu zamiar się kogoś zapytać jak dojść do naszego schroniska. Po rozpakowaniu bagaży oczywiście wyszliśmy się gdzieś przejść. Kupiliśmy sobie mapę okolicy i wyruszyliśmy przed siebie. Myślałem trochę o tamtej dziewczynie z peronu, gdy kumpel zaproponował wypad na „małe piwko” oczywiście się zgodziłem, bo już trochę zaschło mi w gardle. W najbliższym pubie spotkaliśmy te dziewczyny a z nimi była ona, ta piękna blondynka. Usiedliśmy za nimi przy krągłym stoliku. Specjalnie zająłem dogodną pozycje, aby móc je obserwować. Koledzy szybko spostrzegli, na co się patrzę i spytali, która to. Z początku nie zrozumiałem, ale później dotarło to do mnie, że pytają, która z tych dziewczyn mi się podoba. Nie powiedziałem im ze to ta wysoka blondynka [na szczęście nie było w tej grupie więcej jak jedna piękna blondynka]. Kazali mi do niej podejść, ale ja się trochę wstydziłem, bo była z koleżankami, ale na szczęście mi pomogli. Nagle kilku wstało i podeszli do nich z zapytaniem czy nie moglibyśmy się dosiąść. Chyba nie były z tego powodu zbytnio zadowolone, ale po kilku namowach się zgodziły. Siedzieliśmy rozmawiając aż do północy a ja głupi nie odezwałem się do niej ani słowem. Oczywiście chodzi mi o to ze nie odezwałem się do niej bezpośrednio. Dziewczyny powiedziały ze musza już iść wiec zaproponowaliśmy ze je odprowadzimy. Jak zwykle nie chciały ale argumenty iż noce są ciemne a nie wiadomo kto chodzi w nocy po ulicach. Po drodze zagadnąłem do niej jakąś sucha gadką, ale chyba zauważyła ze jestem trochę onieśmielony, bo sama wymyślała nowe tematy. Kilka minut potem doszliśmy do wniosku ze mieszkamy w schroniskach bardzo zbliżonych do siebie. W nocy śniła mi się ona, jak zwykle wspaniale się uśmiechała a jej twarz była gładka i piękna. Podczas pierwszej rozmowy zachowywałem się trochę dziwnie, ale obiecałem sobie ze przy następnej okazji dam z siebie wszystko. Następnego dnia już ich nie spotkaliśmy, ale wierzyłem w to ze jeszcze kiedyś pojawi się na horyzoncie niczym suchy ląd dla znużonych żeglugą majtków. Chodziliśmy we wszystkie strony, po wszystkich pubach i kawiarniach, ale nie mogliśmy ich znaleźć. Już myślałem ze sobie daruje, ale jakieś dziwne uczucia mną targały. Pomyślałem ze, jeśli jej jutro nie zobaczę to dam sobie spokój. Chodziliśmy sobie tak już dobrych kilka godzin, gdy dotarło do nas uczucie głodu. Wstąpiliśmy wiec do pobliskiego baru i zjedliśmy „ciężkostrawny obiad”. Następnie wróciliśmy do pokoi na poobiednią sjestę. Koło godziny 15.00 wyruszyliśmy na szlak górski, już dokładnie nie pamiętam jak te góry się nazywały ale nie było łatwo na nie wchodzić. Przeszliśmy te góry chyba we wszystkie strony i jeszcze nam było mało, ale zbliżał się wieczór i trzeba było wracać. Kolejnego dnia wypatrywałem jej jak szklanki wody na pustyni. I miałem to szczęście, ujrzałem ją w blasku słońca, była jak zwykle piękna. Szybko podeszliśmy do dziewczyn w razie gdyby zachciało im się przed nami uciekać. Tym razem byłem bardziej skłonny do jakiejkolwiek rozmowy. Odłączyliśmy się nieznacznie od reszty grupy i pozostając nieco na uboczu rozmawialiśmy ze sobą. W końcu zebrałem w sobie wszystkie siły i zaprosiłem ją do kawiarni jutrzejszego dnia. Z ulgą usłyszałem jak się zgadza. Byłem cały „w skowronkach”, nic nie mogło mi popsuć tej chwili. Rozmowa zaczęła się rozkręcać, zauważyłem ze mamy podobne zainteresowania. Nie mogłem się napatrzeć na te jej błękitne oczy. Potem śniły mi się po nocach i były to najpiękniejsze sny, jakie kiedykolwiek miałem. W momencie, gdy rozchodziliśmy się do swoich tymczasowych mieszkań nie mogłem się doczekać tej wspanialej chwili, która stanie się jutro. Nadszedł wreszcie ten upragniony dzien. Wylałem na siebie cos koło pół litra perfum i wyszedłem na spotkanie. Koledzy dopingowali mnie a ja miałem nadzieję ze wszystko będzie dobrze. Siedząc w kawiarni cały czas rozmawialiśmy i nie mogliśmy przestać. Wszystkie tematy łączyły się nam jak zaczarowane. Czas szybko płynął a ja czułem się coraz lepiej. Postanowiłem się z nią umówić na kolejny dzien. Ona bardzo chętnie się zgodziła a ja znowu czułem się lepszy. Po powrocie do schroniska koledzy wypytywali nie jak było, a ja odpowiadałem ze cudownie i opowiadałem im, jaka to jest cudowna kobieta. Kolejnego dnia wybraliśmy się na spacer po pobliskim parku. Chyba jej się podobało, bo na pożegnanie dała mi całusa. A ja mało nie wybuchłem ze szczęścia. Nasza znajomość się rozwijała, ale niestety czas naszego pobytu dobiegał już końca. Na szczęście wiedziałem gdzie mieszka, jaki ma numer telefonu a nawet znałem jej e-maila. Przed samym wyjazdem zbierałem w sobie odwagę, aby powiedzieć jej cos ważnego, bardzo chciałem żeby wiedziała, co do niej czuję. Kiedy doszedłem do wniosku iż nie wykrzeszę już ani troszkę energii postanowiłem się z nią spotkać. Chyba wiedziała, o co chodzi, bo przez cała drogę dziwnie się uśmiechała i wyglądała jak by na coś czekała. Nadszedł ten moment. Serce mi zadrżało i wydusiłem wreszcie z siebie te słowa: bardzo mi się podobasz i nie wiem nawet czy nie czuje do ciebie czegoś więcej, chciałbym bardzo dalej podtrzymywać naszą znajomość. Ona się uśmiechnęła odpowiedziała, iż ma podobne uczucia w stosunku do mnie a ja czując przypływ nowej energii pocałowałem ją. Odjeżdżając tym samym pociągiem cały czas siedzieliśmy koło siebie trzymając się za ręce i rozmawiając. Niestety nie trwało to długo gdyż w miłym towarzystwie czas płynie szybciej i nadszedł kres podróży, a dokładniej moja stacja. Dziewczyny jechały dalej, a mi serce pękało, bo nie wiedziałem, kiedy i czy w ogóle ją jeszcze spotkam. Jeszcze w czasie tych wakacji postanowiłem ją odwiedzić, wspaniale spędziłem z nią czas. Teraz zbliżają się następne.......... Zycze Wam Kolorowych snow , dobranoc!
  14. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO ide juz dzis do lozeczka, bo jestem zmeczona, zycze Ci milego popoludnia i do zobaczenia jutro! DOBRANOC BIESIADO!
  15. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO! bedzie dobrze, nie denerwuj sie!!!!!!!!!!!!
  16. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO! Na szczescie nic sie nie stalo!!!!!!! Wymienia Ci te brakujaca czesc i bedzie ok! Najwazniejsze, ze mozesz pisac! Opowiem Ci na rozweselenie, bo teraz juz sie z tego smiejemy, ale cztery lata temu Corcia moja przezywala tez sytuacje z laptopem, tylko: Wnusio moj mial wtedy 3 latka i dopadl mamusi laptopa, wydlubal literke U a jak go zapytala co z tym zrobil.... nie uwierzysz..... wyrzucil do toalety i spuscil wode. Teraz ma juz nowego laptopa a tym bawi sie wnusio! :D
  17. JARZEBINA

    BIESIADA

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d9/Ballroom_dance_exhibition.jpg no moja kochana Jarzebinko 2 ja tu taka zapracowana a Ty ..... no pieknie ! JODELKO i Ty tez gdzies wybylas????
  18. JARZEBINA

    BIESIADA

    JARZEBINKO 2, czy zapomnialas o naszej BIESIADZIE ? Dzisiaj sobota, dzien wolny od pracy.... a moze bawisz sie gdzies na balu?
  19. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO! Slucham Krzysia Krawczyka, powiem Ci, ze tez lubie Jego piosenki!
  20. JARZEBINA

    BIESIADA

    WITAM WAS MOJE DRZEWKA! CIERPLIWA LESZCZYNKO! JODELKO! witam Was serdecznie, piekne wiersze, opowiadanie i muzyka! WIAZKU! zycze milego wypoczynkui nie zapomnij o nas! :D GRABKU! czy jeszcze balujesz :D Cyganeczko nasza? jeeeestem bardzo zmeczona, ale zadowolona........... wymyslilam sobie , ze zmienie wystroj mojej lazienki i od rana zabralismy sie za robote, chociaz powiem Wam w tajemnicy, ze MM bardzo nie lubi takich prac,:D ale zabral sie i potem po skonczonej pracy...... przyznal mi racje, ze ladnie wyglada! A ile bylo gadania przed rozpoczeciem pracy :D :D :D
  21. JARZEBINA

    BIESIADA

    kochane drzewka .....a moze by tak walca ??? http://afor222.wrzuta.pl/audio/6dRo14C4Uw/eleni_-_krol_tanca-walc
  22. JARZEBINA

    BIESIADA

    http://menko.wrzuta.pl/audio/3HmmWcNiKE/20._demis_roussos_-_eleni ..............ja to jestem taki stary marzyciel! :D
  23. JARZEBINA

    BIESIADA

    http://starymarzyciel.wrzuta.pl/audio/vKLWS6kSIh/eleni_-_zorba ..... a moze by tak zorbe zatanczyc!
  24. JARZEBINA

    BIESIADA

    JODELKO kochana, zalozycielko naszego topiku! oby nastepne pol roku i dalsze lata uplywaly nam na BIESIADZIE, a to spiewamy dla CIEBIE! http://www.wrzuta.pl/audio/lVeLft2Jd3/polskie_biesiadne_-_sto_lat_sto_lat Biegne do moich obowiazkow, wieczorkiem sie zamelduje! pozdrawiam cala BIESIADE i zycze milego dnia!
  25. JARZEBINA

    BIESIADA

    DZIEN DOBRY BIESIADO! po tej radosnej nowinie witam sie z Wami! Pobieglam najpierw do CIERPLIWEJ LESZCZNKI z kwiatkiem, bo to wielka radosc! LESZCZYNKO zycze Ci dalszych sukcesow ! JODELKO, WIAZKU! Tak, tak odsypiajcie przetanczona radsna noc, bo dzis czeka nas nastepne swietowanie, wlasnie dziso 23.42....... minie pol roku jak nasza JODELKA zalozyla nasza BIESIADE! GRABKU! Ty nasza Cyganeczko, czy jeszcze spisz? Czekamy na wrazenia z balu!
×