piniacolada
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez piniacolada
-
Z tego co piszesz to skoro się przyznał (pierwszy plus) i tego potem żałował (drugi plus jeszcze większy:) ) to myslę, że z tego Twojego będą ludzie. Skoro miał już wczesniej dziewczyny, a jak mówi, jesteś pierwszą, którą pokochał to swietnie :D. Ja jestem tak jakby po tej drugiej stronie barykady. Bo to On boi się powiedzieć, że kocha, że znowu zostanie zraniony, że wszystko pryśnie...Z tamtą planował ślub, wyobrażał go sobie, robił plany... I mamy to samo-myślę o tym strachu, że to się kiedyś skończy...Widzisz...ja przez ostatnie 5 lat trafiałam na patologicznych zdradzających, na narkomana i złodzieja w jednym, na faceta, który chciał mnie wciągnąć w sektę i wielu innych, co byli mało dojrzali (jeden mnie zostawił, bo się przestraszył, że mnie pokochał-a mieszkalismy już razem...:P). I też się boję, że to się skończy, bo przecież myslałam, że jestem skazana na przelotne znajomości, że trafiałam i będę trafiac na debili...A tu proszę-facet dojrzały jak na swój wiek (bo jest młodszy ode mnie o rok, a zawsze miałam starszych, a do tego blondyn, a ja w brunetach gustuję :P), ma poukładane w głowie, pracowity, taki misiak, co się lubi przytulać, który sprawia, że czuję się bezpiecznie, dobrze-po prostu facet, przy którym poczułam co to jest prawdziwa miłość i co to znaczy być szczęśliwą. Ale własnie tego strachu trzeba się wyzbyć. Trzeba żyć tą miłością i robić wszystko, co tylko możliwe z naszej strony, by utrzymać te nasze związki :). Żeby oni wiedzieli, ze jesteśmy nie tylko na dobre, ale i na złe także :). I wspierać ich i ...po prostu kochać :). I wtedy będzie dobrze...Wiemy obie, że to trudne-cholernie trudne-ale tak trzeba...Bo tak sobie myślę, że ten strach może wszystko sparaliżować...Wtedy pojawia się chorobliwa zazdrość, potem sprawdzanie telefonów, maili, itp....Ja już mam za sobą sprawdzanie jego byłej, więc wiem, co mówię. I się boję tego, co ten strach ze mną robi...Tak więc Droga NGTW (taki sobie skrót wymysliłam ;) )-strachy na bok!!! :D
-
Tak, tak-pisałam gdzieś o zdradzie...Ze mną to jest tak, że ja już wiem, że ja się nigdy nie zwiążę z facetem, który zdradził.Może to nie będzie dla niektórych pocieszeniem, ale uważam, że jak facet zdradził to bedzie robił to samo dalej...Oczywiście od reguły są wyjątki, nie przeczę, że może facet zdradził raz, potem żałował i wie, że nigdy tego nie zrobi, ale miimo wszystko uważam, że to wyjątki.Uf...ale długie zdanie mi wyszło :P. Ja na przykład nie potrfaię już ufać do końca facetowi. Z M. jest tak, że to On został zdradzony, wie, jak to boli i wie też, że nigdy nie zrobi tego mnie. On jest zupełnie inny-taki romantyk :). Potrafił przyjechać stopem z innego kraju do Polski na kilka godzin, żeby zobaczyć swoją byłą, a ona nie potrafiła tego docenić...Ale mimo wszystko, mimo tych ciągłych zapewnień, rozmów-nie ufam tak w 100%. I to jest cholernie przykre, bo wiem, że nie mam podstaw, by Mu nie ufać.Ale to siedzi gdzieś tam głęboko we mnie. I wiem też, że nie można wkładać wszystkich do tego samego worka, ale to jest silniejsze ode mnie...Boję się, że kiedyś coś mu odbije i tak trwam w tym strachu, chociaż już jest coraz mniejszy, bo się do Niego przekonuję...Ale wiem, że to wymaga czasu i w końcu może zaufam... A własnie przed chwilą dostałam od Niego wierszyk :): Kołyszę usta, na Twoje westchnienie... Daję do ręki moje spojrzenie. Często też myślę i tęsknię do... Pamietaj o mnie...moje Marzenie...:) I też się rozkleiłam...Ehhhhhhhhhhhh
-
No Laseczki-gratulacje Waszych menów :). TYlko tak dalej :). I to jest słokie, jak się płacze ze szczęścia, prawda :)? A ja nie mam zajęć i się byczę tak naprawdę :P. Ale od jutra poprawiam to, co napisałam, a w poniedziałek jadę do firmy. Dziś byłam na uczelni i dzwoniłam tam, gdzie mam robić badania, więc od przyszłego tygodnia zabieram się ostaro do pracy, zeby za jakiś miesiąc już być panią magister :P i polecieć do Mojego Słońca :)
-
Heh...no, u mnie :). Miałam socjologię na 1 roku i strasznie mi się podobało :). Zyczę powodzenia na egzaminach :D
-
noo :). Ekonomię studiuję, ostatni rok :P. A na kawkę to spoko, ja tam jestem chętna :)
-
No co ty gadasz :P....Ja studiuję w Łodzi :). A rower to bardzo dobra sprawa :).
-
No to graba prezesa :). A ja nie mogę się opalać jeszcze przez 2 miesiące, bo zrobiłam sobie zabieg na twarz-spłycenie blizn na twarzy po tym wstrętnym trądziku :/. Jest lepiej, ale muszę jeszcze go powtórzyć...A ponoć jak się wystawi gębę na słońce to łatwiej o raka skóry, więc albo zero słońca, albo filtr 30. Bleeeeeeeeeee
-
A tititit Kocica :).I bardzo dobrze, że jesteś zakochana :D. Ja ze swoim to się oderwać od siebie nie możemy :P. W tramwaju siadam mu na kolana, a w autobusie to mnie za rękę zawsze trzyma :). A jak się witamy to tylko pocałunkiem z języczkiem :P. Ale to dlatego, że jak się niewidzimy to albo mija kilka miesięcy albo kilka dni, tak więc jestem usprawiedliwiona :D
-
Yhy...tak, tak jest najlepiej...Ale same przyznacie, ze się nie da :P. Mnie codziennie nawiedzają mysli\"a co będzie jak to czy tamto...\", zaczynam planować przyszłość, tworzę różne obrazy w głowie...No jak Wam się uda to mi powiedzcie :D
-
No więc nasza historia jest taka...:). Poznaliśmy się w styczniu 2005r. na targach pracy Work&Travel w Usa. Tak się złożyło, że ja, On i jego przyjaciółka weszli razem ze mną na rozmowę i M. tak na wszelki wypadek zaproponował, żebyśmy się wszyscy wymienili telefonami, bo jechaliśmy w to samo miejsce do tego samego pracowdawcy.No i do momentu kiedy przyjechałam na miejsce nie mieliśmy kontaktu, bo on był wtedy w Danii.Ale miałam kontakt z jego przyjaciółką, teraz także i moją :P. Oni jechali wczesniej, więc umówiłyśmy się, że oni wynajmą mieszkanie i zarezerwują dla mnie miejsce. Jak przyjechałam okazało się, że mamy łóżko obok siebie (ja i M.), bo mieszkaliśmy wszyscy w jednym pokoju. I tak się zaczęło-wspólne rozmowy do późna w nocy o wszystkim-nawet o naszych ówczesnych parnterach-bo ja miałam faceta od 1,5 miesiąca :P, a on się zastanawiał, czy nie zerwać ze swoją laską, która go zdradziła, zresztą w ogóle jakoś im się nie układało od jakiegoś czasu. Dzięki rozmowom (wtedy jeszcze nie chciałam być z nim, w ogóle o tym nie myślałam) ze mną i naszym kumplem zostawił ją. I tak po miesiącu byliśmy razem.Przedłużyłam sobie pobyt w Usa (on i tak miał zostać do wrzesnia) i pojechaliśmy na Hawaje. W sumie mieszkaliśmy ze sobą 4,5 miesiąca. POtem ja wyjechałam, on został. No i niedawno wrócił do Polski, ale znowu wyjechał. Tym razem do Islandii...Po Jego powrocie planujemy kupić mieszkanie tam, gdzie studiuje.Tak więc tak naprawdę to, że mieszkamy od siebie 150 km nie ma dla nas żadnego znaczenia. A tak właściwie to te 150 km to jest od mojego miasta, w którym studiuję do miasta, w którym on mieszka. Tak naprawdę to między naszymi miastami jest 500 km. :P. Dziwnie się to wszystko ułożyło, ale nie narzekam :D
-
Tricia-a co do twojego Słońca-niech pójdzie tam, gdzie ma iść i zgłosi tą sprawę. To sporo kasy. Trzeba walczyć o swoje!Ale jestem pewna, że wszystko będzie dobrze-trzymam kciukasy :D
-
Heh...dzięki :). Ja nie naciskam, raz mu tylko powiedziałam, jakiś tydzień temu, że chciałabym wiedzieć, co On do mnie czuje, bo cały ten czas, jak byliśmy rozdzieleni miałam wrażenie, że kocham na odległość, a to jest bardzo trudne. ja wiem, że jestem dla niego bardzo ważna, że mu zależy.Myślę, że mnie kocha-bo tak naprawdę to nie słowa, ale czyny świadczą o tym, co człowiek czuje. Ale ja jestem babą i chciałabym to usłyszeć...
-
Co do płaczu...płakał tylko raz. Jak się rozstaliśmy to zaczęłam się spotykać z moim byłym. Miałam pewne opry, nie mogłam się przytulić, pocałować, nie mówiąc o seksie, bo coś mnie odrzucało...Pierwszy raz tak miałam, bo wcześniej zyłam zasadą-\"czym się strułaś tym się lecz\" i szybko wpadałam w ramiona innego faceta. Tym razem nie dałam rady. W końcu spędziłam noc u mojego byłego. Zaczęliśmy się kochać, ale nie dałam rady dalej...I rozmawiałam o tym z naszym wspólnym przyjacielem. Michał się dowiedział-trochę ode mnie, a w większości od tego przyjaciela.Zadzwonił-nic w słuchawce nie słyszałam, ale coś mnie tknęło i zapytałam się, czy to On. A on wtedy powiedział:\"wiesz...ciężko jest mówić facetowi, który płacze\".I wtedy poczułam, że naprawdę jest coś między nami, że On coś czuje.To wspaniałe uczucie...Tylko szkoda, że On pokazał mi to w takich okolicznościach...To trudna miłość...Ale wiem, że warto poczekać, bo dzień, w którym usłyszę, że mnie kocha będzie najszczęśliwszym dniem w moim życiu...A ja Go kocham jak nikogo innego.Jest całym moim światem...
-
Heh..jęsli o spotkanie to było tak...W ogóle to byłam strasznie zaskoczona, bo miałam czekać do września na Jego powrót. A tu telefon-że przyjeżdża za kilka dni.Oczywiście była wieeeelka rodość. Ale i obawa-nie widzieliśmy się przez 5 miesięcy, poza tym \"rozstaliśmy się\" na miesiąc...Nie spałam noc przed Jego przylotem. Na lotnisku była nasza współna przyjaciółka i Jego rodzeństwo.Lot opóźnił się o 3 godziny.Strasznie się denerwowałam, serce biło jak oszalałe. Miałm wiele wątpliwości-czy mnie przytuli, pocałuje...Odrazu powiedziałam wszystkim, że chcę, żeby przywitał się ze mną na końcu. W ogóle miałam takie myśli, żeby stamtąd uciec :P. Ale jak wyszedł-przywitał się ze wszystkimi, a potem powiedział-\"ja chyba tą panią skądś znam\" :P i mnie przytulił-tak mocno, i pocałował. A potem w drodze do samochodu cały czas mnie przytulał, trzymał za rękę, kilka razy się zatrzymał, żeby mnie pocałować. Jak jechaliśmy samochodem to cały czas był blisko, trzymał mnie za ręcę.POjechaliśmy najpierw do mnie do domu (on miał jechać do domu, 120 km od miejsca, gdzie ja jestem) na herbatę. Rodzeństwo okazało się bardzo wyrozumiałe i poszli na spacer :P. A wtedy to już było szaleństwo ciał :P. To, co się stało po Jego powrocie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. I teraz jestem szczęśliwa-tak naprawdę.I doszłam do wniosku, że jeżeli ludzie się kochają to wszystko zniosą... Ale wiesz...ja mam taki problem...Od czasu, jak jesteśmy razem (9 miesięcy) nie usłyszałam od Niego, ze kocha...U nas jest taka sytuacja, że on zaczął ze mną być jakieś 2-3 tygodnie po rozstaniu ze swoją pierwszą miłością, która go zdradziła. W ogóle z tego, co mówił, to nie był to taki związek, jaki stworzyliśmy razem-bez żadnych tajemnic, rozmawiamy o wszystkim-jest cudownie. Ale boi się mi powiedzieć, ze kocha...Jakiś czas temu, jak był trochę wstawiony to powiedział mi, że się boi mi to powiedzieć i dodał po krótkiej chwili-\"nie powiem ci, że cię kocham, bo się jeszcze boję\"-więc to chyba coś jednak znaczy ;)...
-
Heh...to już niedługo-2 miesiące. Szybko zleci :). Ja na swojego czekałam 5 miesięcy.Wczoraj wyleciał na kolejne 4,5 do Islandii. Może do niego wyjadę po obronie, może nie-zależy czy znajdę coś w Polsce. Ale na pewno chcemy się widzieć na początku czerwca-w Londynie-tak w połowie drogi :). Odliczamy dni, a jak, chociaż niektóre to już się doczekały na swoje Kochanie :).
-
NotGirlNotWoman-Witamy, witamy nową osóbkę :). Z tym pokłóceniem się przez esa, telefon czy net-tak miałam 1 raz.Pokłóciłam się z nim na forum... Ale powiem tak: ja już przestałam z moim Miskiem \"gadać\" o poważnych sprawach przez net czy esy. Jestem zdania, że jak nie słyszymy tej drugiej osoby lub jej nie widzimy to jedno zdanie, które do nas napisze może być zinterpretowane na kilka sposobów. Nie słyszymy barwy głosu, nie widzimy emocji na twarzy i dlatego tak naprawdę to jest trudno wyczuć co ma na myśli...Ja tak miałam już kilka razy, że było mi przykro, jak przeczytałam maila czy esa,a wcale niepotrzebnie, bo potem jak gadaliśmy przez telefon okazywało się, że miał zupełnie co innego na myśli ;). Dlatego nie bierz tak wszystkiego do siebie :). Napisz coś o Was-gdzie jest twój Ukochany i ile czasu na Niego musisz czekać :).
-
Hihihi_sucza-bardzo dobrze powiedziane :D. IVA-zostawiłam Ci wiadomość na GG. Wiesz przecież, że wszyscy tu bardzo Cię wspieramy :). A najważniejsze, że masz swojego K. przy sobie. To najważniejsze przecież, prawda :)? Ja trzymam kciukasy!!!Zresztą i tak wiem, że wszystko będzie dobrze :).
-
Hihihi. Sucza-jakbym siebie czytała :P. Też tak miałam-mój M. poznał jakąś Polkę, co była na alasce. I odrazu wymysliłam sobie, że jak chłop siedzi tam sam i jest wygłodniały to odrazu się rzuca na babę :P. Ale byłam w błędzie. I tak sobie pomyślałam, że chyba tego się nie uniknie, jak ludzie są rozdzieleni...Zawsze jakaś głupia myśl się przybłąka...Ale nie bój żaby :). Na pewno wszystko będzie dobrze, a to tylko działa twoja cudowna babska wyobraźnia ;)
-
DZięki liliowa :). Postaram się dostosować do twoich zaleceń :). Kocica-to tak jest ;). Ja mam jedne zdjęcie mojego Kochanie pod prysznicem-oczywiście nago :P. On ma kilka moich fotek, niestety na kompie, ale zawsze to coś ;). To rzeczywiście jest potrzebne...Ale masz rację-nie takie brzydkie, ale z lekką nutką erotyzmu...Ja zrobiłam na przykład takie w bieliźnie, albo takie bez stanika, z moją twarzą i nagimi ramionami-tak do linii biustu, żeby nie za dużo pokazać, a co-niech działa wyobraźnia ;). Mój M. powiedział mi sam po przyjeździe, że bardzo tego potrzebował.Bo nie oszukujmy się-odległość nie sprzyja rozwojowi uczuć. Nawet jeśli mamy ten kontakt telefoniczny czy mailowy to brakuje tej bliskości...A jeśli możemy im dać tego namiastkę to czemu nie? Ja robiłam sobie sama-aparatem z samowyzwalaczem-tak jest najbezpieczniej ;). Albo poproś jakąś zaufaną kumpelę. Z tego co wiem, to oni najbardziej lubią takie naturalne...Bo jak z jakiejś sesji to odrazu jest pytanie-a kto Ci je robił? :PAle polecam-bardziej tęsknić będzie :D
-
Fiu fiu fiu :D. Ile nowych wpisów!!!!! Ale to baaaaaaardzo dobrze, Kochane Kobietki :D. Przede wszystkim witam wszystkie nowe osóbki, z którymi nie miałam dotąd okazji się przywitać :D. Tu znajdziecie cudowne osoby, które pomogą Wam wytrwać w tej tęsknocie :). Długo mnie nie było, ale to dlatego, że wrócił mój Kochany na 3 tygodnie i generalnie zwiedzaliśmy Zachodnią i wschodnią Polskę ;). Poznałam całą jego rodzinę, spędziliśmy kilka dni u jego rodziców i rodzeństwa...Było cudownie :D!!! Nie wierzyłam, że tak będzie po tych 5 miesiącach rozłąki...A tu-proszę-wszystko przerosło moje najśmielsze oczekiwania!!! Byliśmy ze sobą 24/24 i ani razu się nie nudziłam :D. Generalnie przez jego rodzinę jestem odbierana jako \"Dobra duszyczka Michasia\":D. Dziś wyjechał...Tym razem do Islandii...Teraz mam przynajmniej bodziec, żeby jak najszybciej się bronić i jechać do Niego...oczywiście, jak znajdzie dla mnie tam jakąś pracę...A jak nie, to kolejne 4,5 miesiąca czekania :(.I odwiozłam go na lotnisko i tak patrzyłam, jak samolot się wzbija w powietrze...Obiecałam sobie, że tym razem nie będę ryczeć, ale co zrobić-nie udało się...zamoczyłam mu całą kurkę :P. I wiecie co? Już jestem pewna, że będzie dobrze...Przeprowadzam się do miasta, gdzie on studiuje, planujemy kupić mieszkanie, bo nie mamy watpliwości, ze będziemy mieszkać razem, a na wynajem nie chcemy wydawać kasy. Wszystko idzie do przodu, pozytywnie...Czasem myślę, że na to wszystko nie zasługuję, albo, że niedługo coś się stanie i wszystko pryśnie jak bańka mydlana-tak, jak to było przedtem...Ale jedno jest pewne-ja wiem, że to jest TEN JEDYNY....Tak więc teraz znowu dołączam grzecznie i potulnie do grona tęskniących :)...a raczej powinno być :(... IVA, Kamileczka-odezwijcie się na gg, bo mi moje Kochanie coś zepsuło z gg i teraz się już w ogóle nie odpala, musiałam zainstalować tlen, a niestety nie eksportowałam kontaktów :(. Buziaki dla Wszystkich Kochane!!!
-
IVA, Kamileczka-dzięki za troskę :).Iva-wszystko będzie dobrze, zobaczysz!!!!Musisz w to wierzyć....I bardzo dobrze, że masz przy sobie swoje Słońce :) A ja wczoraj widziałam swoje Bejbe po 5 miesiącach...Poznałam w międzyczasie jego rodzeństwo-są fantastyczni :P!!!Miałam dużo obaw, jak to będzie, czy mnie przytuli, pocałuje, jak mnie zobaczy...Ale wiecie co? Jak wyszedł zza drzwi wszystko odeszło-pocałował mnie, tak mocno do siebie przytulił :). I potem cały czas całował, przytulał, dziękował, że byłam z nim przez ten cały czas...Już nie mam żadnych watpliwości...Teraz czekam do wtorku albo środy na Jego przyjazd...Mamy spędzić ze sobą 5 dni....5 całych dni!!!To dużo i mało...ale cóż zrobić...Musi wyjechać do irlandii zarabiać pieniądze :(.No nic to...teraz przynajmniej będzie bliżej, będę mogła do Niego pojechać...W nocy dostałam esa od jego siostry-\"Twój facet jest bnarąbany i tęskni...\"...Słodkie :)... Kochani-dziękuję wszystkim za wsparcia!!! Narazie pewnie mało będę pisać...ale za jakieś 2-3 tygodnie znowu będę pogrążona w tęsknocie :P.Wielka buźka dla wszystkich Czarodziejek i Czarodzieja :D!!!!!!!!!!!!!
-
AAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Właśnie umarłam ze szczęścia!!!!! Michał przyjeżdża w ten weekend!!!!!!!!Co prawda tylko na kilka dni, potem leci do Irlandi, ale zawsze to coś!!! Nareszcie zobaczę Moje Słońce Kochane!!!!!!!!!!!!!
-
Hej Kochani~!!!!! Sorek, że tak długo nie pisałam, ale już jestem w Łodzi, więc postaram się pisać częściej. Michał wyjechał z Alaski, może wróci za tydzień do Polski bo tam, gdzie jest nie płacą za dużo. Poza tym jest już tym wszystkim zmęczony...Trzymajcie kciuki :). Tricia-Koty były p[o prostu wspaniałe!!! Bardzo mi się podobały. Warto pójść!!! :D Całusy wszystkim!!!!!!!!!!
-
Ups...błąd w nicku :P
-
Witaj Subrosa :D. Mi zostało jeszcze 197 dni mniej więcej do powrotu Mojego Słoneczka...Ehh...strasznie długo...:(. Walentynki-owszem, były smutne. Ale zadzwonił do mnie rano, pogadaliśmy, potem jeszcze zadzwonił na chwilkę wieczorkiem. Wczoraj wypłynął na 3 dni, więc przez ten czas nie będe miała z nim żadnego kontaktu, bo nawet sygnałów nie możemy puszczać, bo nie ma zasięgu na morzu ;(. No, ale będzie dobrze... Przedwczoraj wprowadził się na miejsce mojej współlokatorki facet, Bartek. Bardzo fajny gość. Tylko uświadomił mi, że przez 5 lat swojego związku zdradzał swoją laskę...I powiedział, że to niemożliwe, że przez 10 miesięcy facet będzie czekał cierpliwie i nie spróbuje seksu z inną dziewczyną. Trochę mnie to wszystko zdołowało :(. Ale wierzę, że M. by tego nie zrobił...Chciaż zaczynam mieć wątpliwości...W końcu jest zdrowym, młodym facetem. sama nie wiem...Mam dziwne myśli... Buziaczki dla wszystkich mieszkańcówŁysej!!!1