Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Abssinthe

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Abssinthe

  1. zauwaz, Ewo w Raju, ze zostalas tutaj sama ze 'starej gwardii' topiku... ...nie daje Ci to do myslenia? ------------------------------------------------------ Buszujaca...odezwij sie.... xxxxx
  2. Eutku....czy Ty tez, tak na zawsze...odchodzisz stad? wszystkiego dobrego....
  3. Turkusku.... bede za Toba tesknic. oby Ci bylo jak najlepiej, gdziekolwiek jestes i bedziesz...
  4. Buszujaca..... jak dobrze Cie widziec :) 15sty juz niedlugo - to i to dobrze :) bedziesz w stanie naprawde zadzwonic na policje, jak bedzie trzeba? tak mi sie wydaje, ze bedziesz, juz calkiem inaczej brzmisz - juz nie taka przestraszona, poraniona, jak wczesniej :) faktycznie dobrze Ci ten wypad zrobil :) te pierdoly, ktore on pociska, ja zostawie bez komentarza...zbyt zalosne sa :P a na piwko - wiesz, ze ja zawsze z Toba chetna :D
  5. plus, Turkusiak, tak egoistycznie sie ciesze, ze Twoje posty nie zostaly skasowane, bo to oznacza, ze nie poszly na marne. Buszujaca :) :) :) dobrze Cie widziec :) martwilam sie, no
  6. "jakis czas temu probowano mi tutaj powiedziec, ze jestem piekna , budzilo to moj jawny i szczery bunt - moze dlatego, ze wiem doskonale ze potrafie byc oschla i niemila - gdybym przywiazala sie do swojego piekna, dzis bym cierpiala z powodu opinii jaka o sobie przeczytalam " hmm a czy tu nie chodzi czasem o Twoja 'wizje' tego, czym 'piekno' jest? bo dla mnie jestes piekna razem z tymi wszystkimi 'niedoskonalosciami' ktore wymienilas. I to jest moja definicja piekna. Kawalek ametystu z ostrymi krawedziami rozbita szyba rzucajaca teczowe refleksy to jest piekno oszlifowany ametyst jest...ladny, nie piekny cala szyba w oknie jest nudna, codzienna jakos tak masz gdzies to w glowie ustawione, ze 'piekno' jest gladkie, mile i niekontrowersyjne. a dupa, ze tak na wysokie loty konwersacyjne sie wzniose :D czy jestes w stanie przyjac, ze dla kogos mozesz byc piekna? I wcale nie musi Cie to przywiazywac do jakiegokolwiek schematu zachowania/bycia?
  7. Yeez - dzieki! i gratulacje - niezla z Ciebie musi byc laska juz teraz :) ja jestem...bylam...na diecie bardzo podobnej do Dukana, i zeszlo mi ok 10kg....a teraz ostatnio sie rzucam na slodycze, nie wiadomo skad :( 73-74kg przy wzroscie 160cm :(
  8. Dzieki Yeez :) tego mi bylo trzeba :) po prostu nie umiem sobie zadac odpowiednich pytan czasem....komus tak, i czesc nawet mi przychodzi do glowy, kiedy probuje pomyslec 'co by bylo gdyby Twoja przyjaciolka prosila o rade' , ale nie wszystko, bo jednak emocje dalej koloryzuja myslenie. wydrukuje sobie i pomysle nad tym. jeszcze raz dzieki :) PS - tak czytalam jeszcze raz Twoj wpis i mi sie Twoja stopka w oczy rzucila, bo tez sie odchudzam - jak obecne wyniki?
  9. Dzieki Turkusiak :) widzisz, ja nie uwazam mojego za toksyka, raczej normalnego czlowieka z pewnymi problemami, ktore mi przeszkadzaja (tak, jak strasznie mi przeszkadza jego brak checi do szukania pracy, taka ogolna inercja...). Facet jest dobry, uczciwy, nikogo nie obgaduje, mnie nie obraza ani nie poniza. Nie wymaga obrabiania jak panicz, jak juz wyzej napisalam. Duzo rozumie i mozna z nim porozmawiac o emocjach. Widze tez wady - inercja, o ktorej wspomnialam; to, ze czasem, by nie zrobic przykrosci innym ludziom, robi przykrosc mi (w sensie, ze jesli on sie od czegos powstrzymuje, by nie zrobic przykrosci, to ja tez moge...) ; to, ze nie dociera do niego, ze w wyprasowanej koszuli wyglada sie znacznie lepiej niz w takiej wymietolonej wyciagnietej prosto z suszarki. To, ze ma wyzszy prog tolerancji na dziury w gatkach i skarpetkach niz ja. (ufff, wygadalam sie :) ) O co mi chodzi - ja widze, ze mam problem ze zdrowymi reakcjami. Mam straszny problem z poczuciem odrzucenia, i w tym momencie, kiedy ja do niego podchodze i probuje zaciagnac do lozka, a on woli kompa - czuje sie strasznie i nawet sama slysze jak mi sie glos jekliwy robi....albo sie denerwuje, a wiem, ze obie wersje reakcji ani nie zachecaja do seksu, ani w ogole do kontaktu z taka osoba :/ jestem zazdrosna, ale to w ogole calkiem osobny temat, ktory teraz tylko zasygnalizuje, a przejde do niego jak sie w niego zaczne bardziej wgryzac... mam problem z poczuciem bezpieczenstwa, w sensie finansowym - czuje sie, jakby wszystko bylo na mojej glowie, jesli chcemy gdzie wyjechac, cos kupic wiekszego; chodzi mi czasem po glowie - a co, jesli zachoruje albo strace prace na dlugo, przeciez nie bede mogla liczyc na jego pomoc finansowa... mam problem z poczuciem bezpieczenstwa w sensie emocjonalnym, bo on nie jest wylewny (w jego domu nie bylo okazywania uczuc, najcieplejsze wspomnienia jakie on ma zwiazane z ojcem to takie, ze jezdzili co jakis czas razem z wujkiem na strzelnice..) ; czuje sie jakas taka niedoceniona, niedoprzytulana.... W. mnie nie odpycha, jesli sie przyjde przytulic i przytula sie chetnie, ale sam z siebie baaaardzo rzadko podejdzie. ufff. przynajmniej czesciowo sie wygadalam :) i dzieki za podzielenie sie... wiem, ze nie do konca sie ustosunkowalam do tego, co napisalas, ale hmm musze przemyslec. byc moze on ma ta swoja jaskinie w kompie :) tylko co w takim przypadku robic? nauczyc sie przeczekiwac? (moja opiekuncza natura mowi - 'samego mam go tak zostawic? a co ze wspolnym riozwiazywaniem problemow, przeciez moge mu pomoc!' )
  10. dzieki za odpowiedzi Dziewczyny :) Leah - no wlasnie to Piotruspanstwo..... znaczy tak - kiedy on ma prace, to podchodzi do niej bardzo powaznie, i faktycznie pracuje, nie obija sie, nie robi sobie wrogow czy cos..ale znalezc pracy jakos nie potrafi. w jego cv jest wiele roznych losowych prac, glownie customer service - siec zakladow sportowych, kino, puby itd itp. teraz on chcialby pracowac w biurze (jakos mu obcowanie ze mna wjechalo na ambicje), dlatego - jak mowi - nie chce swojego cv jeszcze bardziej ponapychac losowymi pracami. to,co robi teraz to praca sekretarza osobistego, czyli do cv sie nada.......ale to tylko na czesc etatu tak naprawde jest i juz sie niedlugo bedzie konczyl kontrakt. w tej sytuacji ja bym juz pisala cv, wysylala, sidziala na necie codziennie, zahaczyla sie do agencji jakich tylko sie da, zeby znowu nie miec przerwy....a on czeka nie wiem na co. wkurza mnei to niemozebnie. jak sie dzielimy rachunkami? wynajmujemy dwa pokoje w tym samym domu. ja place za jeden, on za drugi - nie ma zadnych dodatkowych oplat. za jego pokoj placi zasilek (mieszkamy w Anglii, wiec sytuacja zasilkowa jest duzo lepsza niz w Polsce). jakies zakupy w sumie on tez robi, ale jak juz powiedzialam - ja sie go staram oszczedzac finansowo, taka ze mnie dobra mamusia :/ obowiazki tez w sumie dzielimy w miare sensownie, on odkurza, sklada wiekszosc rzeczy za soba, myje naczynia, gotuje, wrzuci rzeczy do pralki albo wyciagnie, etc. Gdyby sobie zyczyl obrabiania jak panisko, jeszcze na dodatek nie pracujac, zabilabym go smiechem. skinny girl - ja sie wlasnie z nim wprowadzilam....i wlasnie dlatego tak mnie mysli biora, wczesniej bylo latwiej powiedziec 'ide sobie' niz teraz :/ wczesniej moglam sobie powtarzac,ze jak cos to mu po prostu powiem, ze go nie chce wiecej widziec.... teraz duuuuuzo trudniej. zastanowie sie jeszcze nad tym, ze z boku moze wygladac, ze my FWB jestesmy... ehh :/
  11. a teraz ja sie wywnetrznie z tego, co mi ostatnio spokoju nie daje. przypomne ogolnie moja historie - pewne tendencje do podporzadkowywania sie facetom i przymykania oczu na to, co mi sie nie podobalo mialam od zawsze, jednak byly one kontrowane przez naturalna sklonnosc do zrywania, kiedy mi sie zwiazek 'nudzil' (wg mojej mamy), albo po prostu juz nie widzialam zadnej przyszlosci w nim (wg mnie). poprzedni moj zwiazek byl klasycznie toksyczny i depczacy moja wartosc, to 'dzieki' niemu sie tutaj znalazlam. z tamtego zwiazku wyszlam za trzecia proba, i bardzo szybko zaczelam sie spotykac z obecnym partnerem. tutaj oboje bylismy po niezbyt ciekawych zwiazkach, wiec nie chcielismy od razu wskakiwac w nastepny...ale podobalismy sie sobie nawzajem, wiec generalnie weszlismy w takie dosc luzne randkowanie, ktore przerodzilo sie w zwiazek po jakims czasie. od czasu, kiedy sie spotkalismy, minelo prawie cztery lata...wlasnie wprowadzilismy sie razem...i zaczynam sie zastanawiac, czy to w rzeczywistosci byl najlepszy pomysl :/ dlaczego mysle, ze pomysl nie byl najlepszy? otoz. - W. nie jest osoba latwo okazujaca uczucia, nie wiem czy kiedykolwiek powiedzial mi pierwszy 'kocham cie', i nie lubi odpowiadac kiedy ja mu to mowie (uzasadnia to tym, ze jego byla powtarzala te slowa co chwile, i to glownie po to by uslyszec kocham cie w odpowiedzi); - W. czesciej nie pracuje niz pracuje - gdy go poznalam, mial niezbyt wysokiej jakosci, ale stala prace, zostal z niej wyrzucony za niedopatrzenia i od tej pory tak naprawde mial prace glownie wtedy, kiedy ja mu ja zorganizowalam (pomoc w biurze, gdzie bylam kierowniczka, rozdawanie darmowych gazet na ulicy etc). Teraz teoretycznie pracuje jako PA w malej firemce, a tak naprawde pan od wszystkiego (od ksiegowosci i plac, poprzez tworzenie strony internetowej, az do zarzadzania 20 osobami). Za bardzo male pieniadze, dlugie godziny - pratycznie zgadza sie byc na kazde zawolanie szefowej od godziny 6 rano do 2 w nocy. - po wprowadzeniu sie...myslalam, ze bedzie inaczej, bedziemy mieli czas dla siebie, na rozmowy, seks, ogladanie razem filmow, wyjscia na spacery itp co ludzie razem zwykle robia... a minely juz dwa tygodnie i - kochalismy sie tylko dwa razy, on glownie gra na komputerze, chodzi spac bardzo pozno i wstaje bardzo pozno (czyli nie widzimy sie praktycznie, bo ja od 6 rano do 7 wieczor poza domem, i do spania ide okolo polnocy). Rozmawiamy glownie o tym, co trzeba zrobic, rozpakowac, co kupic do domu...albo krotkie wymiany zdan w stylu 'to co na jutro masz w planach - ide do pracy' ja sie zrobilam zazdrosna...z roznych powodow jestem zazdrosna o jego stosunki z szefowa, rozmowy z innymi kobietami... zrobilam sie opiekuncza...zabieram nas na wycieczki jako prezent dla niego z okazji urodzin albo swiat, place wiecej w sklepie kiedy idziemy razem na zakupy, bo wiem, ze on jest na minusie...kupuje mu gatki i skarpetki bo mnie dobija to, jak chodzi w dziurawych... no zesz kurna, jak wrocic do normalnosci? jak sie uporzadkowac, ulepszyc siebie, uporzadkowac zwiazek, wrocic do czasow, kiedy moglismy gadac przez pol dnia a potem jeszcze przez telefon? Albo zebrac sie i stanac twarza w twarz ze zrozumieniem ze byc moze ten zwiazek nie ma sensu tak naprawde?
  12. a tak moze bardziej konkretnie Kochajaca, bo wygladasz, jakbys nie wiedziala , gdzie zaczac: czym sie interesowalas przed poznaniem jego? co Cie fascynowalo? co zawsze chcialas robic w zyciu?
  13. Kochajaca - wystarczy Ci ta jedna rada :) jak sie zaczniesz soba zajmowac, to naprawde nie starczy Ci czasu na wiele innego :D jeszcze raz napisze: ZAJMIJ SIE SOBA
  14. Wiesz co Turkusek? tak prosto, a oczy mi otworzylas na wlasne podejscie z automatu :) :) dzieki a potem jeszcze dzisiaj napisze o sobie, ale to pozniej...bo nie do konca mi sie podoba co w moim zwiazku robie. tez sie musze do kupy pozbierac i mam nadzieje, ze pomozecie :) co ja pisze - WIEM, ze pomozecie :)
  15. Kochajaca...czujesz sie winna, bo cala ta dyskusja miala na celu sprawienie, zebys sie poczula winna. patrz, jaki on dobry, powiedzial ze 'zostawi Ci czesc wspolnych rzeczy' -wspolne rzeczy to takie, ktore kupiliscie razem, czyli naleza Ci sie jak psu micha bo sa Twoje rowniez - czyli on Ci ma zostawic, taki jego obowiazek. 'bo Ty jestes taka i owaka' - no przeciez sama sie taka nie stalas, zreszta sama piszesz w przeblyskach zdrowego rozsadku, ze zainteresowania Ci poznikaly, bo zajelas sie nim, ze dzieckiem sie nie zajmowalas za bardzo, bo zajelas sie nim....wczesniej mu to jakos pasowalo, czyz nie? dopiero teraz nagle sie pojawia jako problem, jak juz odchodzisz. przestan sie czuc winna, bo nie ma za co. dziewczyno, postaw sie do pionu zamiast znowu sie w poziomie klasc jak wycieraczka przed nim , 'bo wczoraj przytulil'. Co z tego, ze wczoraj przytulil, jak jutro znowu Cie zimno odepchnie? cale Twoje jestestwo jest znowu ukierunkowane na to co on robi, co on ma na mysli, szukanie drugiego dna, nadzieja na magiczne znaczenie tego czy tamtego....przestan bo nie ma po co. Tam nie ma nic, tam jest manipulacja.
  16. Kochajaca - "mysle, ze nadal kocham" to nie jest milosc, to jest uzaleznienie...to jest strach przed samotnoscia...ale na pewno NIE milosc.
  17. "Dzisiaj zastanowiła mnie jedna rzecz. Dowiedziałam się od znajoej, że mój partner powiedział jej że jeśli się rozstaniemy to on będzie mi nadal pomagał finansowo i płacił za mieszkanie. Mi tak nigdy nie mówił. Choć gdy się wyprowadzał nigdy nie zostawiał mnie bez kasy. Nie wiem co o tym mysleć. " kolejne standardowe zagranie - pokazac otoczeniu, jak on sie o Ciebie troszczy i jaki jest dobry... takim zalezy na opinii otoczenia i o nia dbaja. jak sie rozstaniecie, on bedzie opowiadal, jak to Ci pomaga, nawet jesli palcem nie kiwnie w ogole.
  18. awebku....a nie mozesz gdzies wyjechac na weekend, zeby Cie nie kusilo otworzyc? wiem, ze moze byc ciezko...ale jesli otworzysz te drzwi, to jest DUZA szansa, ze sobie pijawke znowu w zycie wpuscisz... czemu, ach czemu jedziesz do Szkocji,a o Londyn nie zahaczasz..... :( Oneill :) fajnie z tymi pracami :) dla wszystkich kochanych Kobiet :)
  19. Kochajaca.... a moze zacznij od malych rzeczy..od pomyslenia, co by Ci moglo sprawic przyjemnosc? co lubisz, co kiedys lubilas robic? kapiel z pianka? goraca czekolada z cynamonem? dobra ksiazka? muzyka? nowy ciuch? makijaz? pobieganie dookola bloku? pohustanie sie na hustawkach w parku? co mozesz dac tej malej dziewczynce w Tobie? Tak mysle, ze Ona sie ucieszy nawet z jednego lizaka....juz dawno nic nie dostala dobrego *przytulam*
  20. "Abssinthe : chyba mam problem z akceptacja i kochaniem siebie. On mi nie raz powiedział ,, ty mnie nie kochasz,, nie wiem czy to taka manipulacja czy faktycznie on to tak odczuwa lub jak pytałam dlaczego mnie nie szanuje to on mi odpowiadał że ,, sama się nie szanujesz,,. Zastanawia mnie czy on to mówi tak na przekór czy takie sprawiam wrażenie. Mi się wydaję, że się staram żeby odczuł, że mi zależy." oj, Slonko, zamotalas tutaj troszeczke. patrz, pytam o to, czy kochasz SIEBIE. a Ty mi na to piszesz o czyms, co jest zwiazane z kochaniem jego: "On mi nie raz powiedział ,, ty mnie nie kochasz,," "Mi się wydaję, że się staram żeby odczuł, że mi zależy." no to jeszcze raz:) porozmawiajmy na temat tego, jak mozesz kochac SIEBIE. nie obchodzi mnie to, co Ty mu pokazujesz i jak. jemu i tak zawsze bedzie za malo. a Ty wszystkie sily, ktore moglabys poswiecic na kochanie SIEBIE, poswiecasz na udowadnianie mu, ze go kochasz....chociaz nawet nie jestes pewna czy w ogole to milosc, czy uzaleznienie. czy starasz sie sobie pokazac, ze Ci zalezy na swoim dobrym samopoczuciu, na swoim zdrowiu, na swoim szczesciu? wyobraz sobie, ze jest tam gdzies w Tobie maly glosik, ktory mowi - Ty mnie chyba nie kochasz.... ten glosik to Ty sama. taka duga czesc Ciebie,. Twoje wewnetrzne dziecko. jak mu pokazesz, ze jednak je kochasz? drobiazgi sie licza jak najbardziej :) a z innej beczki..... najprawdopodobniej nie w tym celu...ale facet mowi Ci najprawdziwsza prawde. to nie on Cie nie szanuje, to TY sie sama nie szanujesz. bo on - zabrania Ci czegos, czy wyzywa. Ty masz dwie opcje - olac go i robic swoje, czy zostawic w cholere takiego dupka, ktory smie sie do Ciebie niekulturalnie odzywac Albo - zostac z nim i zgadzac sie na takie traktowanie, jeszcze z nim sypiac, robic mu obiadki, prasowac ciuchy i w kazdej minucie sie zastanawiac, czy aby mu wystarczajaco dobrze okazujesz, ze go kochasz. im bardziej on Cie szmaci, tym bardziej Ty sie lasisz do niego. czy to jest przejaw szacunku do samej siebie? sciskam cieplo i laczka dla Was wszystkich Dziewczyny :)
  21. "Kocham go - ale jak tak czytam wasze wypowiedzi to zastanawiam się czy ja go naprawdę kocham czy tylko mi się tak wydaje i mylę uzależnienie z miłością?" i tu sie wreszcie Ci myslenie wlacza :) ------ a kochasz siebie? czy wiesz, czujesz, co to znaczy kochac siebie?
  22. :) zgadzam sie, ze problem myslenia stereotypowego istnieje, z czym zreszta stykam sie sama na codzien. chcialam wkleic,jako odpowiedz, link do obrazka tez z facebooka, ale nigdzie poza face nie moglam go znalezc. zdjecie sklada sie z dwoch czesci - po lewej stronie mamy lysego, dosc dobrze zbudowanego faceta w koszulce bez rekawow i czarnych jeansach podtrzymywanych paskiem z duza metalowa klamra, pokrytego tatuazami - po drugiej stronie ten sam gosc w lekarskim kitlu. podpis ' that delinquent can save your life' :) jako osoba wygladajaca na typowa przedstawicielke gotyckiej subkultury, wlaczajac w to piercingi w twarzy i kilka tatuazy - jestem postrzegana w stereotypowy sposob, dopoki dana osoba mnie nie pozna blizej. z drugiej strony, nie za bardzo chce sie stykac z osobami, ktore nie maja czasu ni ochoty poznawac mnie blizej, bo na podstawie wygladu wytworzyly sobie taki, a nie inny obraz mojej osoby. Czyli jestem na plusie, bo przynajmniej nie przechodze zbyt czesto przez ten moment, kiedy poznajesz kogos, rozmawiacie etc - a tu nagle pojawia sie niemily zgrzyt, bo okazuje sie, ze ten osobnik ma jakies straszliwie nietolerancyjne poglady, z ktorymi sie nie zgadzam i ktore potencjalnie ustawiaja mnie na pozycji 'nie-osoby' dla rozmowcy. z drugiej strony...hmm...do pewnego stopnia mysle stereotypami, bo te stereotypy sa po to, by ulatwiac zycie w rzeczywistosci. Wazne, zeby wiedziec, kiedy uzywac stereotypow, a kiedy nie....tak mysle teraz, ze w sumie to temat na dluuuuzsza rozmowe. cala akcja z nieocenianiem, bo to zle, doprowadzila wiele z nas tutaj obecnych do zwiazania sie z nieodpowiednimi ludzmi, bo takie czy inne zachowanie zostalo 'wytlumaczone' i 'usprawiedliwione' przez zle dziecinstwo szanownego pana, albo to, ze go kobieta kiedys rzucila i on teraz inaczej nie umie :/ a manipulacja - tak, spotykamy sie z nia caly czas. tekst 'zrobisz mi herbaty?' jest manipulacja, jesli przyjmiemy zalozenie, ze manipulacja to sposob na sprawienie, by inni robili to, czego chcemy. niemniej jednak to manipulacja 'jawna', bo wiadomo, ze moim celem jest, zeby ktos mi zrobil herbate. w tym teksciku autor probuje sie uciec do manipulacji 'niejawnej', czyli lechtania naszego ego w celu popchniecia nas w wybranym przez niego kierunku. taka technika sprzedazy bezposredniej :) hmm kazdy z nas ma jakies pet-hates dla mnie to manipulacja i nachalne proby wciskania mi czegos, tak ja to widze
  23. Turkusek :) ten mem dotarl i do mnie na facebooku....i cholera mnie wziela jasna na niego. 1. wersja, ktora ja widzialam podaje, ze dziewczyna zostala zgwalcona w wieku 14 lat (tworca niezbyt dobrze policzyl czas ciazy i wzrostu dziecka do 1 roku zycia) 2. Statystycznie, ile osob jest otylych z powodu choroby, a ile osob jest otylych z powodu obzerania sie hamburgerami? 3. dlaczego tylko stary czlowiek mogl byc ranny na wojnie? ile wojen dzialo sie 'w obronie naszego kraju' przez ostatnie x lat? (ok, to wyjasnia dlaczego tylko stary czlowiek :) ale i tak odnosi sie tylko do bardzo waskiego kregu krajow) 4. 'nazywaja kobiete lysa' - to stwierdzenie faktu, a nie obelga czy inny bullying :/ a poza tym lyse jest piekne :) :) :) 5. "Polub to i wklej na swój profil jeżeli jesteś przeciwko zastraszaniu i ogólnym stereotypom... Ale pewnie z 95% z Was tego nie zrobi... Dziś nawet do takiego drobiazgu - potrzeba... Odwagi...!" a to juz jest straszliwa manipulacja, as follows: -jak wiaze sie wklejenie tego akurat teksciku na profil z tym, ze jestem przeciwko zastraszaniu i stereotypom? -oh, badz jednym z 5% , ktorzy to zrobia, bedziesz taki wyjatkowy -i jeszcze na dodatek odwazny, bo trzeba odwagi do tego (?????? ostatnio jak sprawdzalam, jeszcze za wklejanie nie strzelali ?????) no cholera mnie bierze no :/ alergia na manipulacje i wysypka mi wychodzi :P
  24. "Też trochę to trwało zanim odeszłam, ale udało się. Teraz mam wrażenie że kocham jeszcze bardziej... i że będzie trudniej." a teraz dziecko kochasz mniej i nie obchodzi Cie, ze wzrasta w takim domu?
×