Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Abssinthe

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Abssinthe

  1. "czy bycie matką i żoną = zero życia towarzyskiego raz na jakiś czas i całkowite podporządkowanie, pogubiłam się już i może rzeczywiście on ma rację " pomysl jeszcze raz - ile widzisz naokolo matek i zon, ktore nie znaja nikogo, nie wychodza niggdzie, nie maja zadnego zycia towarzyskiego? Bo ja na przyklad nie znam zadnej. to, co on Tobie robi , to jest przemoc psychiczna - jak rowniez fizyczna, o czym wspomnialas. Nikt nie ma prawa tego robic drugiemu czlowiekowi. witaj na forum. Dobrze, ze tu trafilas... sciskam, #A.
  2. Roza - za moich czasow tez :) i oh jak ja to znam ze 95% super, ale sie ktos czepi, ze 5% nie tak...pamietam jak przyszlam kiedys do taty, jeszcze w czasie, kiedy chcialam z nim rozmawiac, i powiedzialam: tato, to mnie rani naprawde i wcale nie pomaga w niczym, ze jesli przyjde do Ciebie i i sie pochwale 'Tato, popatrz jaki fajny sukces mam', to ty powiesz, 'tak fajny sukces, ale tutaj jest malutka skaza' i bedziesz mowil o tej skazie jakby to byla wielka sprawa a w ogole nie dostrzezesz, ze to tylko malenkie cos, a reszta jest piekna i wspaniala nie dotarlo. opieprzyl mnie za to, ze nie doceniam jego wysilkow , bo on mi chce pomoc sie doskonalic. mialam wtedy jakies 10 lat.... ehh no tylka klac mi sie chce jak o tym pomysle. aaaaaaaa i za niska jestem , kto mnie bedzie chcial, bo faceci lubia wysokie kobiety - jakby to byla moja decyzja, ile urosne :/
  3. Paulnka - to nie roznica charakterow, tylko zwykle chamstwo i skurwysynstwo. mysla, ze sobie znalazl mlodsza, a jeszczce imigrantke, to moze sobie po niej jezdzic jak chce bo jest o nizszym statusie, co? a Ty mu pozwalasz. roznica charakterow nie tlumaczy mowienia do kogos 'spierdalaj'. jesli ja mam roznice z moim facetem to on mowi 'let's talk about it' albo 'I didn't know that you wanted to do it differently, I'm sorry'. A nie 'fuck off' aaa w ogole- skad jestes w Anglii? Ja Londyn :)
  4. " była bardzo wymagająca co do nauki. Miałam wrażenie, że ciągle było jej mało. Może więc to zaważyło na moim podejściu do samej siebie?" jest to calkiem mozliwe...ja mialam to samo od mojego ojca...jesli przynioslam ze szkoly 5-, od razu sie pytal ile osob dostalo lepsza ocene. jesli 5, to mowil, ze i tak musze sie bardziej starac...albo, ze mi sie fuksem udalo...ze musze byc zawsze najlepsza...z mojego doswiadczenia wiem, ze to niszczy. Stad sie nauczylam, ze jestem cos warta tylko wtedy kiedy jestem doskonala, na 100% mozliwych punktow, ze cokolwiek ponizej 100% nic nie znaczy, ze dostaje pochwale (czyt. milosc) tylko wtedy, kiedy zostawiam wszytkch, na kazdym mozliwym polu, daleko w tyle... kurna, ciezkie to troche dla dziecka...ciezki balast na dorosle zycie, gdzie oczekujesz tylko krytyki, bo przeciez nigdy nie bedziesz miec 100% we wszystkim... i tez przez dlugi czas myslalam, ze moja rodzina byla idealna:/
  5. Jesienna :) podoba mi sie - faktycznie chlopak radzi, z glebi serca...dobrze dla swojej dziewczyny chce - bo jesli one nie fucknie off, to bedzie tylko gorzej.... a z Anglikami, jak z kazda inna nacja, mozna miec bardzo wiele wspolnego....moj obecny jest tez Anglikiem, i jest najlepszym facetem, jakiego w zyciu mialam...dobrym i uczciwym czlowiekiem, z niesamowitym poczuciem humoru i podobnym do mnie gustem jesli chodzi o ksiazki...tez po swoich przejsciach z toksyczna kobieta, czyli moze mnie zrozumiec zamist powiedziec po prostu 'ale glupia bylas ze sie tak dalas' :) jedyne, czego nie mozemy razem, to smiac sie z polskich komedii :/
  6. "Z ZCASEM ZACZELY SIE ODZYWKI TYPU ...F...OFF,I DUZO BY TU PRZYTACZAC.NAJBARDZIEJ BOLI MNIE TO ZE JA PROBUJE Z NIM ROZMAWIAC ,GADAM I GADAM A ON NIC.MOWI TYLKO ZEBY W KONCU PRZESTANE GADAC .BO GO DRAZNIE." hmm gosc kaze Ci spierdalac. kaze Ci przestac gadac , bo go draznisz. Naprawde myslisz, ze to jest wyraz milosci? Bo z tego, co wiem, wyrazy milosci po angielsku to 'I love you'... PS. moj toksyk tez byl Anglikiem. pomimo tego, ze znamy ten jezyk, jakos ladniej brzmi 'fuck off' niz spierdalaj. Jakos mniej do nas dociera 'bitch' niz 'suka'.... nie czujemy tego jakos, bo to nie nasz jezyk... tlumacz sobie na polski , co on do Ciebie mowi. To Ci uswiadomi, jak bardzo on Cie poniza...bo jestem pewna, ze do konca tego nie czujesz - inaczej nie pytalabys sie, czy on Cie kocha... witam...i powodzenia.
  7. pisz pisz Pyza nie boj sie :) ja czytalam czytalam i dopiero jak wyszlam z mojego pozal sie boze zwiazku to sie odwazylam napisac...ale czytanie innych strasznie mi pomoglo. melduje, ze u mnie dobrze :) zyje i odpisze, jak sie cos bedzie dziac, albo trzeba bedzie kogos pooskarzac o sklonnosci sado maso :) Paolka Buszujaca Consekfencja O'Neill Jesienna Siodemka
  8. orange sun - no pojechalam, swiadomie pojechalam, mam nadzieje, ze nie zabolalo...bo nie mialo na celu Ci dowalic w zaden sposob :) piszesz, ze przez dlugi czas bylo w Twoim zwiazku OK...a ja mysle, ze moze nie do konca bylo? na przyklad, zgadzalas sie caly czas na male kompromisy i jakos sie to wszystko ukladalo, az w pewnym momencie zaczelo jechac po calosci z jakiegos powodu? Nie wiem, tak gdybam sobie...pamietam, ze w malzenstwie moich rodzicow tez niby bylo w porzadku...rozmawiajac z mama, slysze na przyklad taka wersje wydarzen, ze dopiero po pewnym wydarzeniu w jego rodzinie moj ojciec zaczal odwalac. A z drugiej strony wiem, ze od czasu, kiedy chodzili ze soba, mama musiala uwazac na kazde slowo, bo inaczej ojciec strzelal fochy... po prostu po tym wydarzeniu zaczelo sie wszystko dziac bardziej i mocniej, i duuuzo mniej bylo tych dobrych chwil niz tych gorszych... i ja pamietam od dziecinstwa jak sie odnosil w stosunku do mnie,i ja plakalam, a mama to sobie jakos tlumaczyla, ze to, ze tamto, ze cos....i udawala, ze naszych z ojcem klotni nie slyszy. Nawet teraz, kiedy mowie - a pamietasz to? a tamto? Ona mowi ze nie pamieta...moze faktycznie nie pamieta? I jak pisze - tak sobie po prostu gdybam, bo mi to przypomnialo o moim zyciu, nie chce Ci wmawiac, ze tak musialo byc i w Twoim (ale moglo, i jesli tak bylo to wtedy moze moje slowa przypomna o czyms Tobie). Po prostu wiem, ze w moim ojcu pewne rzeczy byly zawsze, tylko moja mama nie chciala ich widziec, dopoki nie staly sie tak duze, ze juz ich nie mozna bylo ignorowac. Po prostu jej granica byla na tyle 'elastyczna', ze wiele rzeczy, ktore dla innych ludzi bylyby nie do przyjecia, dla niej miescily sie w 'normalnosci'. (aaa i przepraszam, ze Ci jednego syna 'zgubilam' w poprzednim wpisie) i w sumie to powyzej sie tyczy tez tego, co piszesz Ty Buszujaca - jakos tak czasem kobieta potrafi...zalagodzic, pozalepiac, pochowac przed sama soba, ze nie wszystko jest w porzadku...nawet do granic, ktore sa dla innych ludzi niewyobrazalne...jesli w sobie samej, w srodku, sie zgodzisz na cos, poczynisz jakies zalozenie, to pozniej zrobisz wszystko, zeby to zalozenie chronic... i w ogole dziekuje Buszu za sobote :) laczka dla wszystkich :
  9. hej Slonce Pomaranczowe nie zrobilas wszystkiego, zeby mu pomoc - pierwsza odpowiedz jest taka, ze MOZESZ POMOC TYLKO KOMUS, KTO CHCE SOBIE SAM POMOC. to cos, czego ucza sie psychologowie i inni terapeuci. Oni - profesjonalisci - maja na studiach wbite w glowe, ze nie wykonaja roboty kogos, kto sam sobie nie pomaga. Ty i tak zrobilas wiecej, zeby mu pomoc, niz mu sie kiedykolwiek nalezalo. druga odpowiedz jest taka - pomysl, wkladajac cala ta energie, zeby mu pomoc, odebralas tylko razy, i to takie, ktore sie nie naleza nikomu. Gdzie bylabys teraz, gdybys cala ta energie wlozyla w pomaganie sobie, ulepszanie siebie? trzecie odpowiedz jest taka - co by sie stalo w Twoim zyciu, gdybys probowala pomoc mu jeszcze rok, dwa, piec? Przeciez sama wiesz... odpowiednie urzedy pokazaly Ci, ze to przede wszystkim skonczyloby sie odebraniem Tobie dziecka.....a dklaczego? Dlatego, ze Twoj toksyk stanowil dla niego ZAGROZENIE. Ty nie myslisz teraz o tym, ze on stanowil rowniez dla Ciebie zagrozenie. Zagrozenie na tyle powazne, ze w tym kraju, znanym z lagodnosci i niecheci do wyrokow wiezienia - on mogl do tego wiezienia trafic, i w koncu dostac to, na co sobie sam zasluzyl swoim kryminalnym postepowaniem. Piszesz - mialo byc na dobre i na zle, w zdrowiu i w chorobie - wiesz, to dziala w obie strony. Nie tylko Ty przysiegalas. Gdzie Twoj instynkt samozachowawczy dziewczyno????????????? Lubisz byc workiem treningowym? Zabawka do odstresowania sie? Zawsze sie mozesz wynajac do sado maso filmow porno. Bezpieczniej, bo tam dbaja o zdrowie wszystkich wystepujacych.
  10. poszukiwacz - bo dobry zwiazek S/m nie ma w sobie tokstycznosci, w ogole... pozdrowienia :)
  11. ....wszystkiego, co najlepsze Wam Wszystkim.... oby to, co dobre, mnozylo sie w Waszym zyciu, a co zle - zniknelo jak najszybciej. sciski, sciski, sciski...
  12. Ja Anna - zapedy do eliminowania inaczej myslacych? hmmm nie ja chyba...? a jako, ze zostalam 'wciagnieta' do tego kawalka dyskusji, to sie wypowiem :) uwazam, ze bardzo wazne jest wsparcie specjalistow....ale rowniez bardzo wazne jest wsparcie osob bedacych, lub takich ktore juz wyszly z podobnej sytuacji. Porownywanie doswiadczen, sposobow na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami - osobiscie wole, zeby mi ktos powiedzial 'mialam podobnie, poradzilam sobie w taki a taki sposob, moze Ci sie to przyda', niz nawet najlepszy specjalista mowiacy mi 'zrob tak i tak bo tak mowia ksiazki', bez doswiadczenia wlasnego w podobnej sytuacji. to, co opisujesz jako 'wyciaganie brudow' - uwazam, ze jest bardzo przydatne rowniez, ze wzgledu na to, ze bardzo czesto my tutaj mamy na tyle spaprana psychike (wyniesiona z domu, plus zniszczona przez toksyczny zwiazek), ze nie do konca wiemy, gdzie postawic granice...czy to, co sie stalo jest naprawde zle, czy tylko nam sie wydaje....bo z jednej strony mamy nasza niepewnosc i wewnetrzyny sprzeciw i bunt , a z drugiej strony toksyk taki czy inny wmawia nam, ze tak naprawde to jest normalne co sie dzieje, a my robimy sprawe z niczego, a tak w ogole to same jestesmy sobie winne. Przez wyniesienie tego na forum publiczne mozemy otrzymac rade, wsparcie, potwierdzenie tego, ze faktycznie to co sie stalo bylo zle. Jest rowniez wiele osob, ktore tylko czytaja nasze forum, ale sie nie wpisuja - sama tak robilam przez dluzszy czas, i pozdrawiam bardzo cieplo wszystkie ciche czytelniczki . Wiem, ze czytanie opisow podobnych sytuacji, jakie mi sie zdarzaly, i komentarzy do nich - ze tak nie powinno byc, ze naprawde nie ma szans na zmiane, ze ta czy inna osoba probowala dokladnie tego samego co ja, i nic z tego i tak nie wyszlo - pomoglo mi bardzo podjac ostateczna decyzje. Czytanie opisow sytuacji, ktore byly niemalze identyczne do tego, co sie dzialo w moim zwiazku , pomoglo mi zrozumiec, ze faktycznie zyje w schemacie, w chorej grze, ktorej zasady sa prawie identyczne dla wszystkich jej uczestnikow, niezaleznie od wieku czy polozenia geograficznego. Rowniez, jedna z czesci schematu tej gry jest odciecie 'ofiary' od otoczenia...'ofiara' odcina sie zreszta sama, bedac pewna, ze nikt jej nie zrozumie, ze jej doswiadczenia sa wyjatkowe...lub, ze sa calkowicie normalne i zdarzaja sie w kazdym zwiazku z pelna akceptacja uczestnikow. Znajdujac ten temat, taka osoba moze po pierwsze znalezc zrozumienie, osoby podobne sobie, a po drugie - w koncu przerwac ten zaklety krag, gdzie jedyna osoba , z ktora sie kontaktuje, jest toksyczny partner. pozdrawiam :)
  13. "chociaz czasem (chyba niepotrzebnie) cos jej powiem, gdy np. caly wieczor spedzilam przed tv, a wolalam wyjsc do teatru" dlaczego uwazasz. ze niepotrzebnie, jesli cos powiesz corce o swoim zyciu?
  14. "Faktycznie nie opowiada mi o interesach, zlosci mnie to, ale czy wszyscy faceci opowiadaja szczegolowo o swojej pracy? Kurcze czy zaczelam go tlumaczyć? " wydaje mi sie, ze zaczelas go tlumaczyc. Nie chodzi o szczegoly i opowiadanie o kazdej minucie pracy...ale dla mnie duzym sygnalem alarmowym jest to, ze tak naprawde Ty NIC o jego 'pracy' nie wiesz. Totalnie NIC. A Twoje pytania sa zbywane lub Ty jestes atakowana w odpowiedzi na nie . bo 'zlosliwie sie pytasz'.... Ktos, kto kocha swoje zajecie, komu to zajecie zajmuje tak wiele czasu, mialby problemy z powstrzymaniem sie od opowiedzenia o tym ukochanym zajeciu swojej drugiej polowie....a zwlaszcza, kiedy ta druga polowa sie dopytuje, chce wiedziec, interesuje sie. Nie wyobrazam sobie sytuacji, kiedy nic nie wiem o tak wielkiej czesci zycia mojego partnera. Nie wyobrazam sobie sytuacji, zeby partner az tak sie ukrywal i unikal rozmowy na tak wazny dla niego temat. pozdrawiam cieplo... A.
  15. Buszujaca wspaniala, kochana Kobieto... czy dalej masz ten sam numer telefonu...? pamietam, ze pisalas cos o problemach z telefonem przez bylego... ja bym sie dalej, w koncu, bardzo chciala z Toba spotkac... byc moze jeszcze przed swietami? (hej hej, nawet jesli nie chcesz sie widziec z ludzmi, sama wiesz o tym, ze jest Ci to potrzebne... wiec, jako, ze mieszkamn niedaleko, bede meczyc i meczyc i przypominac, az sie w koncu zbierzesz i sie zobaczymy :D ) sciskam Cie cieplo, A.
  16. Hej Ela - tak piszesz "Zastanawiam sie jednak, czy to uzaleznienie od kompa (bo przez caly ten czas ani jednego interesu nie zrobil) to nie jest inna forma toksycznosci, bardzo sie tego boje.To nawet nie pozwala nam na planowanie czegokolwiek (bo moze miec pilne spotkanie, albo wiadomosc) wiec nie rusza sie i pilnuje, stale odbiera telefony, rozmawia tak, ze nawet nie wiadomo o co chodzi, o niczym mi nie mowi, tak jakby to byly jakies tajemnice (twierdzi ze dla dobra spraw nie moze mnie wtajemniczac) A ja siedze w drugim fotelu i pisze do was, Teraz to wszystko wydaje mi sie nudne i beznadziejne. Wyobraz sobie, ze nawet zrezygnowal z zarezerwowanego wyjazdu ze mna i corka do australii, lecialysmy same a on dojechal dopiero na 4 dni, bo podobno milionowy biznes akurat przeprowadzal. Pytalam po [powrocie, czy juz jest milonerem, ale uwazal to za moja zlosliwosc i brak znajomosci sprawy i tak wkolko." a w miedzyczasie mowisz, ze to zwiazek spokojny i bezpieczny.... ze taki bezpieczny, ze az nudno w nim... powyzsze zacytowane slowa napawaja mnie bardzo duzym niepokojem, ja bym sie z takim czlowiekiem nie czula bezpieczna na pewno! popatrz - ma przed Toba duze tajemnice, zakrywane jakimis historyjkami o milionowych biznesach...z ktorych nic nie wychodzi, a normalne pytanie o wynik tychze biznesow jest zbywane i uwazane za zlosliwosc... 'dla dobra sprawy nie moze Cie wtajemniczac'.... - jakiej sprawy? jest ministrem spraw zagranicznych w przebraniu czy tez moze czlowiekiem mafii? te tajemnicze biznesy sa dla niego duzo wazniejsze niz umowiony wczesniej (zapewne duzo wczesniej, bo do Australii nie wyjezdza sie ot tak z dnia na dzien) wyjazd z Toba - podobno ukochana osoba. Nie mozecie nic planowac, Twoje zycie toczy sie wokol jego tajemniczych spraw, o ktorych nic nie wiesz tak naprawde...czy naprawde tak ma wygladac prawdziwy zwiazek oparty na szczerosci, milosci i zaufaniu? i, skoro mowisz, ze nic z tych biznesow nie wychodzi....kto Was utrzymuje? czyzbys to TY placila za wszystko, podczas gdy pan mitoman ugrywa kolejna wspanialy nieistniejacy biznes? smierdzi mi ten facet, straszliwie - na odleglosc od Polski do Anglii, gdzie mieszkam... co Was laczy tak w ogole? Jesli nie ma miedzy Wami zaufania, przeplywu podstawowych informacji, nie ma wspolnych zainteresowan ani sposobow spedzania wolnego czasu... jest za to Twoje zycie podporzadkowane jemu i jego zachciankom. Tak, znowu jestes sama. I slusznie sie boisz, ze znowu wpadlas w toksyczny zwiazek...tylko w innej formie niz wczesniej. Czy rozmawialas na ten temat ze swoja corka (nie piszesz, ile ma lat, wiec nie wiem na ile jest ona wtajemniczona w Twoje sprawy)...czy Twoja corka lubi Twojego obecnego partnera? Ufa mu?
  17. Tez Po - jestesmy odpowiedzialne. nie - 'winne'. tak, same sie w to wpieprzylysmy - OK. tak, tylko same mozemy z tego wyjsc - i zobaczenie tego dalo mi niesamowita sile...przypomnialo mi, ze to ja panuje nad swoim zyciem. Ze to ja mam tu wladze a nie moj zalosny dupeczek, pan swiata. swietnie.... tylko wiesz, nie zawsze sie to dostrzega. nie zawsze sie to dostrzega w taki sposob. przede wszystkim - tak , mamy wszystkie tutaj poczucie winy, dzieki, nie potrzeba nam juz wiecej. trzeba nam wszystkim dobrych slow i popchniecia w dobrym kierunku, a nie dopychania dalej w kierunku dol , bo sobie same jestesmy winne. znaczy, zreszta, ja juz dawno po, wiec nie potrzebuje .....ale pamietam, ze wtedy, takie slowa, ze jestem sobie sama winna i nie rozumiesz jak ktos moze sie wkopac w cos takiego, zdolowalyby mnie tym bardziej. ja tez kiedys nie rozumialam jak sie mozna wkopac. Wkopalam sie. teraz juz rozumiem. i nie bedzie drugiego razu. oby.
  18. Slonko...piszesz, ze bylas czujna - ale dalej pozwalalas mu na nie szanowanie Ciebie, totalnie....co to ma znaczyc, ze czekasz na niego przez godzine, nie z powodu np spoznienia pociagu, tylko dlatego, ze dla niego bylo wazniejsze podokanczanie dokumentow? co to ma znaczyc, ze ukladasz sie pod niego z urlopem, nic nie mozesz planowac, bo wszystko jest ulozone tylko tak jak on chce? znowu sie dalas wkrecic....tym razem nie w matkowanie, tylko w bycie malo znaczaca przyczepka do czyjegos zycia :( naprawde, mysle, ze on zrobil Ci niesamowita przysluge , i ta druga kobieta tez....naprawde podobalby Ci sie taki zwiazek na stale, gdzie tylko on i on i on, a na Ciebie nie ma miejsca?
  19. "I nagle okazalo sie, ze tutaj w wawie znow blisko tamtych wydarzen wszystko powraca, Stale dochodza mnie jakies nowinki, a to o ich slubie, a to zobaczylam ich szczesliwe fotki" przypomnij sobie, jak z nim bylas...tez na pokaz udawaliscie szczeslliwa pare, tez na pewno wstawialiscie fotki na nk czy inne miejsca, tez wszyscy znajomi przez dlugi czas wierzyli, ze jestescie najwspanialsza i najslodsza para na ziemi...prawda? A co sie odbywalo za zamknietymi drzwiami, wiedzialas tylko TY.... tacy ludzie sie nie zmieniaja. z wlasnego doswiadczenia - moj byly w tym momencie jezdzi ze swoja partnerka po swiecie, bede sie niedlugo zenic, kupili razem mieszkanie, widze ich na zdjeciach na facebooku, slodcy, zakochani, szczesliwi...robiacy razem to wszystko, na co ja go namawialam przez lata, a jemu sie nigdy nie chcialo. Tylko pozazdroscic, prawda...? Ale, ja znam ta dziewczyne...bylysmy przyjaciolkami jeszcze zanim oni zaczeli byc razem, i dalej sie widujemy, juz rzadziej, ale wciaz jakies zaufanie pozostalo...i widzialam jej blizny po tym, jak pociela sie po nadgarstkach, szwy zakrywane duza iloscia bizuterii i koronkowymi rekawiczkami.....i ten kontrast przyklejonego usmiechu, zapewniania ze tak, co jakis czas cos sie zdarza, ale oni sie tak bardzo kochaja i w gruncie rzeczy ona jest tak niesamowicie szczesliwa, ze po prostu brak slow.... tak. z tego niesamowitego szczescia chciala sie zabic, prawda? i nie wiedzialabym nic z tego, gdybym tylko patrzyla na fotki na nk i sluchala opowiesci dalszych zanjomych. bo przeciez\ na zewnatrz wszystko jest wspaniale. tylko pozazdroscic................ dla Was wszystkich Kochane Dziewczyny :)
  20. E-pidemka dobrze, ze masz prace i jakis kontakt z ludzmi - przynajmniej nie jestes zdana tylko na niego i jego humory... sciskam mocno i uciekam, w pracy jestem... xxx
  21. Zuzanna - przezde wszystkim - zacznij mowic o tym, co sie dzieje w Twoim zwiazku, Rodzinie, przyjaciolom, ktorzy zostalo wokol Ciebie. Mieszkacie razem - czy masz gdzie sie wyprowadzic? Czy jest ktos, na kogo mozesz liczyc? sciski, A.
  22. heja E-pidemka.... jak wyglada pomoc prawna, instytucje charytatywne tam gdzie jestes? A Anglii w kazdej przychodni wisza plakaty 'jestes ofiara przemocy? zadzwon pod ten numer!' Byc moze da sie porozmawiac z Twoim lekarzem, i oni cos poradza? Co z policja? W wiekszosci krajow istnieje pojecie przemocy matrialnej, ktorej jestes ofiara muszac prosisc o pieniadze na podstawowe potrzeby. pracujesz, masz mozliwosc znalezienia pracy jesli nie? Otworzenia wlasnego konta? sciskam mocno, A.
  23. taki sobie cytat... "nie kocham Cie za to, jaki jestes, tylko jaka sie przy Tobie staje" i podoba mi sie bardzo....bo przy 'nich' sie zmieniamy w jakies zwichrowane karykatury prawdziwych Nas...a przy kims kto nas kocha i akceptuje - kwitniemy... ale, moze byc tez uzyte w zly sposob...takie troszke zwalanie na kogos innego odpowiedzialnosci za to, kim jestesmy...jakos mi to nie do konca pasi... powiedzcie mi, za duzo analizuje czy nie? sciski for all :)
  24. zaswieci, Buszujaca :) i tak, to odciecie sie od wszystkich emocji - to jest normalne. Minie :) bedzie lepiej... sciskam mocno X
  25. Oneill...dobrze Cie widziec z powrotem :) szkoda, ze z takimi wiesciami...to boli, kiedy ktos z blliskiego otoczenia sie pakuje w takie paskudztwo, i nic nie mozemy na to poradzic...
×