Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Abssinthe

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Abssinthe

  1. Hovaa czasu nie cofniesz, ale mozesz przezyc reszte swojego zycia tak, zeby juz nie marnowac czasu na psychofaga :) dobrze, ze ktos Ci podal link do 'Moje dwie glowy' - czytaj, czytaj i patrz jak ten Twoj pozal sie boze facet nie odstawal w ogole od wzorca - takie same zagrywki, taki same szantaze, takie same akcje (tez mialam podobna akcje z samochodem) polecam jeszcze topik tu na kafe - http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4458964&start=0 o zwiazkach takich jak Twoj...strasznie, strasznie sie ciesze, ze juz go w Twoim zyciu nie ma i jest miejsce na prawdziwe szczescie :) Optym :) dobrze Cie widziec tak w ogole :)
  2. a ja dzisiaj tylko na chwile, by wkleic Wam przepiekny kawalek cudownej pani Jordan Reyne.... http://www.youtube.com/watch?v=oo6eJ2e8ddo bylam wczoraj na jej koncercie i sie zakochalam na reszte zycia :D Oneill - wlasnie ostatnio przeczytalam Dar Strachu :) niesamowita ksiazka i tez goraco polecam kazdej dziewczynie, ktora nie ufa wlasnej intuicji (heh, gdybysmy jej ufaly, czy w ogole bysmy sie tutaj znalazly?)
  3. ponad miesiac mnie nie bylo....i co widze? nowe dziewczyny dobrze, ze tutaj trafilyscie. Ciezko, ze az tyle nas jest na tym swiecie...ale przynajmniej ten watek dodaje nadziei i sily, zeby zaczac nowe, dobre zycie. Buszujaca - ja dalej mam ten sam numer telefonu jakby co :) i chetnie sie z Toba spotkam na zywo :D ciesze sie strasznie, ze zadzwonilas na policje i w koncu dupkiem sie zajma...zastanawiam sie, czy podawanie listu przez znajomych nie jest rowniez proba kontaktu ktora on ma zabroniona? rozmawialas o tym z policja? sciski, i ide dalej chorowac - zoladek mnie wzial, i co spozywam to zaraz wraca :(
  4. Nie jestes sama... to, co opisujesz jest straszne, jest znecaniem sie psychicznym, jakims chorym sadyzmem... czytaj topik i nie daj sie gosciowi zwariowac :)
  5. Wesolych Swiat Dziewczyny :) tak sie zycie ulozylo, ze na pol roku wynajmujemy pokoj od dobrego znajomego mojego bylego oraz jego zony... i ten znajomy ostatnio rzecze do mnie - 'Wiesz Abssinthe, jaki to dla mnie byl szok Cie w ogole spotkac po tym jak sie rozstalas z A. - zupelnie inna kobieta, okazalo sie nawet, ze mowic potrafisz' :)
  6. jak dla mnie - gdyby nie byl psychopata, to nie bylby tyranem... po co sie przejmowac uczuciami osoby, ktora rani i nie przejmuje sie naszymi uczuciami?
  7. Optym ciesze sie, ze u Ciebie dobrze :) i tez poprosze, zebys wracala najczesciej jak mozesz :)
  8. Oneill - to ja skorzystam z zaproszenia sprzed paru stron w takim razie :D :D :D znalazlam ten blog dzisiaj, calkiem losowo, i od momentu, kiedy go znalazlam, nie wykonalam zbyt wiele pracy. ;P Co tam, bede zapierniczac jutro...ale no po prostu tak to ze mna sie zgralo, ze nie moge sie oderwac. I znalazlam tutaj wytlumaczenie mojej sytuacji z tym popapranym kolesiem na imprezie. I wielu wielu innych podobnych, choc nie az tak ostrych sytuacji.
  9. wlaaaaaaasnie Oneill ja tak na pol spiaca, ale - moze odwiedzisz kiedys w Londynie?
  10. "Powiem ci cos,tak jak tobie nikt nie powiedzial co robil ze swoja byla,tak ja zabronilam mowic komukolwiek i ostrzegac dziewczyne z ktora zaczal przez internet wielka milosc instant w pigulce" a ja sie z tym nie zgodze. Czemu jest dziewczyna winna? Tak samo ja wkrecil tak jak i Ciebie, tak samo naiwnie uwierzyla, ze on jest wspanialy i cudowny... i byc moze czyjes ostrzezenie oszczedzi jej rozbitego nosa, zawalu serca w mlodosci, ciezkiej depresji pozniej to on zawinil, a nie jakas zbajerowana panna, ktorej tylko szkoda - bo zycie z psycholem zawsze sie konczy zle, nie ma tak, ze 'ktos bedzie silniejszy psychicznie i jej bedzie lepiej'
  11. Eutku {kwiat] wiesz, czemu mnie najbardziej to ruszylo? bo ja juz tutaj siedze od szesciu lat. Nie pisalam na poczatku, ale przeczytalam calosc od pierwszej strony, jak jeszcze na pierwszej czesci bylo tylko okolo tysiaca stronic. siedze tutaj te szesc lat i sie ucze. Drania bylego olalam i sie wyprowadzilam, znalazlam fajnego faceta, zmienilam prace kilka razy, zarabiam ponad dwa razy wiecej niz wtedy. Uroslam, doroslam. A jednak cos takiego sie zdarzylo, ze nagle jakby te wszystkie lata nauki i pracy nad soba zniknely, jak banka mydlana. I musialam, musze sobie uswiadomic, ze pomimo tej calej pracy - jeszcze tyle jest do zrobienia... i boje sie bardzo, ze znowu mi sie cos takiego zdarzy pewnego dnia, a juz nigdy wiecej nie chce sie tak czuc. Chce moc na sobie polegac, a nie zamieniac sie w galaretke po kilku slowach kogos tam. przejdzie mi ta 'brudnosc' :)
  12. aaa jeszcze "abssi czynnie brala udzial w otaczajacym zyciu. czynnie "cukrowala" wstretnemu facetowi, bo bala sie jego wiedzy na swoj temat." wlasnie nie o to chodzilo, nie o 'banie sie', przynajmniej nie tylko najwazniejszym punktem tej sytuacji bylo to, ze poprzez rozmowe on jakos mnie ustawil tak, ze 'bylam po jego stronie' i nie chcialam go rozczarowac, zdenerwowac, nie chcialam zeby mu bylo przykro jesli sie okresle po innej stronie... nie chcialam sie narazic na jego dezaprobate (?) jakos tak wyszlo, ze kiedy rozmawialam z nim, automatycznie tworzyl sie front MY (ja i dupek) i ONI (reszta ekipy, zalosne glupki, ktore nie znaja sie na TYCH sprawach, maja zero kultury bo wtracaja sie w NASZA dyskusje etc) dalam sie wciagnac w jego swiat, w jego gre, w jego podzial rzeczywistosci stres, ewentualny lek przed jego 'ujawnianiem' pojawil sie dopiero pozniej, dla mnie podstawa jest ze to nie jest moja rzecz do opowiadania, jesli ktos mi mowi o swoich seksualnych sprawach - wiec oczekiwalam tej samej podstawy od innych a potem nie ucielam tego krotko, kiedy moja 'podstawa' zostala naruszona :/ glupie, co? :P brrrrrrrrrrr znowu sie brudno czuje
  13. a ja to odebralam jako pare przeciwienstw gracz - czynny, swiadomy uczestnik rozgrywki pionek - czyli cos, co jest przestawiane przez gracza tak jak player vs. playing piece ale to pomieszanie tutaj chyba wynika po prostu z rozncyh znaczen slowa 'grac' w jezyku polskim bo mozna grac w gre albo grac jako aktor, czyli udawac hmmm tak sobie mysle o poranku :)
  14. w sensie - bycie soba jest dla mnie przeciwienstwem 'grania' aaaa i jeszcze Desmonda Morrisa czytam, 'peoplewatching' - o mowie ciala ucze sie od wczoraj chodzic prosto, z podniesiona glowa :)
  15. Kto dbal o twoje poczucie bezpieczenstwa? ja nie wiem do dzisiaj, co to jest poczucie bezpieczenstwa....
  16. dzieki za wpisy dziewczyny i podzielenie sie swoimi sytuacjami... hmm z mojej strony, po pierwsze bylo to, ze to przyjaciel panny mlodej (a wesele bylo malutkie, tylko dla najblizszych przyjaciol) , czyli a) 'musi' byc fajnym czlowiekiem, b) nie bede obrazac kogos waznego dla ludzi, ktorych lubie, zwlaszcza w dniu ich slubu; c) balam sie go od momentu, jak sie zaczal ciepac na tego kolege, ktory nam 'przerwal' to, mam wrazenie, jest czesc wychowania (myslalam, ze sie pozbylam tego, ale widocznie nie...i to jak bardzo nie!) - u mnie w domu nie denerwowalo sie ojca, trzeba bylo uwazac na kazde slowo, nie mowilo mu sie wielu rzeczy...od milej sympatycznej rozmowy do udowadniania mi jakim jestem durniem czasem byly sekundy, i zle uzyte slowo, nie taki ton glosu etc... boje sie agresji. Chociaz tej fizycznej u mnie w domu nigdy nie bylo, ani w moim bylym zwiazku (chociaz byl ciagly strach przed nia, moj toksyk sie bardzo wkurzal i opowiadal co zrobi temu, a co tamtemu, bawil sie nozami i podnosil ciezary, wiec ta grozba agresji byla caly czas namacalnie) Mam jakos wpojone, zeby byc mila i uprzejma dla ludzi (jak ja tego nienawidze czasem...!) Plus w tej konkretnej sytuacji gosc ewidentnie manipulowal, strasznie - i ja czulam, ze cos jest nie tak, ze gosc robi cos czego nie powinien, ale nie potrafilam tego skontrowac, a kilku rzeczy jakos naprawde nie zauwazylam, uslyszalam, ale jakos nie przyjelam do wiadomosci na dana chwile..? czyli np sytuacje, jak - dupek do kolegi - przestan nam przerywac, nie widzisz ze rozmawiam z Abssinthe? Abssinthe, czy nie jest tak? ja (uciekam) , co moglam powiedziec - 'ta rozmowa sie juz skonczyla' ; 'wole rozmawiac z toba' (do kolegi); 'nie chce z toba wiecej rozmawiac' (do dupka) dupek do mnie i do mojego partnera - o jak dobrze ze was tutaj znalazlem, mnozemy dokonczyc rozmowe bez tych wszystkich sukinsynow; tak wiec, czy jestes na tym forum internetowym? ja (tak, bywam tam, jest bardzo interesujace bla bla bla), co moglam powiedziec - 'nie zycze sobie, zebys obrazal moich przyjaciol w mojej obecnosci'; 'nie chce z toba rozmawiac'; 'to nie twoja sprawa' no zesz kurka wodna, czuje sie brudna, jakos zmacana psychicznie, w ogole do mnie nie dociera jak ja moglam sie dac tak wkrecic, zeby NIC mu nie powiedziec, w gronie przyjaciol, wsrod ludzi, ktorzy staneliby za mna murem (i staneli!!! a ja nic nie powiedzialam jak on ich obrazal :( ) (bede to walkowac jeszcze przez jakis czas, heh - boje sie, ze cos podobnego stanie mi sie w przyszlosci, i znowu sie zachowam jak ulomna intelektualnie, a strasznie tego nie chce) PS Oneill - strasznie fajnie jest czytac o tym, jak Ci teraz spokojnie...oby bylo jak najlepiej, juz zawsze :)
  17. nie, nie wstydze sie. moze bardziej - czulam sie tak samo, jak gdyby ktos opowiadal wszystkim, w jakiej pozycji lubie seks. Czyli wstyd, tak, bardziej poczucie pogwalcenia mojej prywatnosci. Wiele osob dopisuje sobie rozne rzeczy w glowie, kiedy slysza o fetyszowych imprezach - najprawdopodobniej ten dupek tez sobie podopisywal, i myslal, ze sobie moze pozwolic na rozne rzeczy. Dlatego nie chce, zeby wszyscy o tym wiedzieli. Na przyjaciolke nie jestem obrazona, ona dopiero niedawno sie zaczela tym interesowac, i nie zna tego typu sytuacji - podchodzi do tego bardzo niewinnie, wrecz nie-seksualnie, jakby rozmawiala o sukienkach, albo makijazu...wsciekla nie jestem, czuje, ze musze z nia porozmawiac i wyjasnic, ze nie rozmawia sie o czyims zyciu seksualnym. Z drugiej strony - co zasugerowal moj facet - ona mogla mu nic nie mowic, albo tylko wspomniec, a on sobie dorobil cala teorie :/
  18. ...no to sie tutaj wypisze... rzecz nie 'zwiazkowa', ale ogolnie na temat relacji miedzyludzkich. bylam w sobote w sytuacji, ktora sie nie powinna zdarzyc, i do tej pory roztrzasam moje zachowanie i reakcje :/ ogolny opis sytuacji - wesele mojego przyjaciela i bardzo fajnej kobiety, ktora widzialam zaledwie kilka razy, ale bardzo polubilam od pierwszego spotkania. Znam jego przyjaciol, paczke, ktora trzyma sie razem od wielu lat. Byli tam wszyscy, lacznie z partnerkami - wszyscy w podobnym wieku ok 30, super goscie, z ktorymi czuje sie bezpiecznie, i ich super dziewczyny. Byl tam rowniez moj partner. Poza tym rodzina, inni bliscy - ale po oficjalnej czesci przyjecia zostalismy w knajpie tylko my - 'mlodzi'. My i jeden dziwny facet po cztredziestce, wygladajacy dosc sztywno w swoim garniturze, saczacy swojego drinka i siedzacy troche na uboczu. Przyjaciel panny mlodej, z zalozenia, bo z naszej paczki nikt go nie znal. probowalismy go wciagnac w rozmowe, zebrac stoliki razem, ale jemu wciaz udalo sie pozostac na uboczu. Co wydalo nam sie wszystkim dziwne, on nie probowal sie integrowac - zamiast tego wciagnal w rozmowe jedna z dziewczyn, a potem druga. Interesowala go wylacznie rozmowa jeden na jeden, i to tylko z dziewczynami. Tak sie stalo, ze kolezanka siedzaca kolo mnie wstala i poszla zapalic, tak, ze ja bylam na brzegu - najblizej niego. Zaczela sie rozmowa. Gosc zaczal od wyjasnienia, ze jest dobrym przyjacielem panny mlodej, pomagal jej podczas wychodzenia z toksycznego zwiazku - i wiele od niej na moj temat slyszal. Miedzy innymi dosc osobista sprawe, ze uczeszczam na fetyszowe imprezy - po czym pochwalil sie, ze on rowniez sie tym ineresuje. Nastepnie zaczal mi opowiadac o tym, jak to po rozstaniu z zona znalazl sobie partnerke tylko na seks, i jakie to jest wspaniale...oraz o tym, jak wiele kosztowaly jego buty i garnitur. Nie dawal mi dojsc do slowa, cay czas podkreslal jak wiele mamy ze soba wspolnego, bo te imprezy fetyszowe i on tez kiedys sluchal tej muzyki co ja itd itp Moja konsternacja i nieumiejetnosc 'wydostania sie' z tej nieprzyjemnej dyskusji musialy byc widoczne, bo siedzacy obok kolega wlaczyl sie do dyskusji - zaczal zartowac, wypytywac sie goscia o jego wiek i co on robi etc. Gosc sie wkurwil (nie ma lagodniejszego na to slowa) - dosc stanowczo wyjasnil, ze on wlasnie ze mna rozmawia, i nie zyczy sobie, zeby mu przeszkadzano, ze kolega jest niekulturalny i przerywa powazne konwersacje swoimi zartami, w koncu sie na niego wydarl. Moja reakcja? Ucieklam. Klepnelam po drodze mojego chlopa, zeby wyszedl ze mna na fajke, i zaczelam mu opowiadac sytuacje. Nieprzyjemny gosc wyszedl za nami i zaczal kontynuowac dyskusje, niepochlebnie sie wyrazajac o calej reszcie towarzystwa. Co ja zrobilam? W jakis sposob w ogole nie zauwazylam tego, ze on brzydko nazwal moich kumpli, pomimo tego dalej sie do niego usmiechalam i bylam uprzejma, odpowiadalam na jegp pytania - co pozniej wytknal mi moj partner, jako uniemozliwienie reakcji jemu (on nie cierpial na zadne otumanienie, jakie mnie ogarnelo, dotarlo do niego bardzo wyraznie, co gosc mowil) wyszli inni kumple, ja skorzystalam z tego, ze gosc tam zostal - i znowu ucieklam. byla jeszcze jedna okazja, kiedy stalam przy barze z ludzmi, on podszedl i zaczal znowu kontynuowac dyskusje, obwieszczcajac ludziom stojacym przy barze moje zwyczaje seksualne i pytajac, czy wiedza,co to jest. Oni nie wiedzieli, na co on konspiracyjnie sie do mnie nachylil i wysmial ich, ze sa naiwni i zalosni. Tez ucieklam, nie czulam sie w stanie nic zrobic. to cut a long story short, sytuacje potoczyla sie tak, ze postanowilismy sie wszyscy przeniesc do innego baru - gosc poszedl za nami, ja chowalam sie za innymi ludzmi przez pol imprezy, przyklejal sie do innych (zajetych!!) dziewczyn, obrazil wszystkivh innych prosto w oczy po kolei...skonczylo sie tym, ze jeden kolega popchnal go i przewrocil na ziemie (za zbyt bliskie przyklejanie sie do jego kobiety od tyly, gdy robila zdjecie), po czym dwoch 'naszych' zaprosilo go na zewnatrz i 'poprosilo' o opuszczenie lokalu. po 15 minutach facet wrocil. Moja pranoja docierala juz do tego stopnia, ze poprosilam jednego z kolegow, zeby podszedl ze mna do baru oddalonego o poltora metra od naszegop stolika. tenze kolega spojrzal tylko na stolik, przy ktorym siedzial popapraniec, i poprosil jednego z brmanow, zeby ten go wyprowadzil. Dupek juz nie wrocil i reszta wieczoru przebiegla spokojnie... ale do teraz czuje sie strasznie ze swoim zachowaniem - mialam przeciez tyle okazji, zeby mu sie przeciwstawic, a ja tylko uciekalam i chowalam sie za innymi ludzmi...a w rozmowie z nim bylam mila i uprzejma, nawet kiedy obrazal mnie czy innych w mojej obecnosci. Tak jakby to do mnie nie docieralo - chociaz wiedzialam, ze jestem manipulowana, nie wiedzialam jak zareagowac :( uffffffff wyspowiadalam sie poradzcie, prosze, jak uniknac takich sytuacji w przyszlosci? Jak sobie z nimi radzic?
  19. Eutenia... http://www.stevenkenny.com/accessory.htm znalazlam ostatnio tego malarza...i tak, jak na tym obrazie, widze Twoja przeszlosc... kobieta, niosaca zawsze ze soba ciezki kamien, probujaca zamaskowac go i udawac, ze go nie ma.. teraz zrzucasz w koncu ten kamien ze swoich plecow...
  20. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku... wolnosci od wszystkiego, co ciagnie nas w dol... jak najwiecej tego, co nas uskrzydla... Milosci
  21. DO...na czarno - dzieki za rozbior wypowiedzi Ewy na czynniki pierwsze. Ja juz stracilam sile i jakakolwiek ochote babrac sie w jej toskycznosci. Ewa - obrzydzenie na widok parujacej kupy na ulicy nie swiadczy o zadnych problemach ze soba, tylko o tym, ze czlowiek patrzacy na nia posiada zmysl estetyczny oraz zmysl wechu. Analogicznie, negatywne reagowanie na Twoje posty nie swiadczy o tym, ze czytajacy ma ze soba problem. Buszujaca piwko jakies moze, jeszcze przed swietami? Aweb O'Neill Ophrys Orange Sun
  22. Ewo w Raju...pytasz, dlaczego? moja opinia jest taka, ze mialy juz dosc Twoich wypowiedzi. ja rowniez 'dzieki' Tobie nie wracam tutaj tak czesto, jak kiedys....trzyma mnie tutaj O'Neill, Buszujaca....Orange Sun juz nie pisze, ale mam z nia osobno kontakt :) tez bym chciala wiedziec, co Ciebie tutaj trzyma...latami...
×