cześć dziewczyny! Już od dawna śledzę to forum jako, że od wielu lat borykam się z tym paskudnym choróbskiem. Brałam różne leki, próbowałam różnych sposobów ale jak do tej pory nie udało mi się znaleźć cudownego środka. Dzisiaj byłam u gin, oczywiście zapisała mi kolejny lek ale tylko po to, żeby złagodzić zapalenie. Powiedziała, że skoro nie jem słodyczy, noszę przewiewną bieliznę, nie używam środków do higieny intymnej itd, czyli stosuję się do wszystkich przykazań, o których przewlekle chore kobiety dobrze wiedzą to znaczy, że muszę mieć po prostu jakieś wyjątkowe predyspozycje. Może być to spowodowane obciążeniem genami po kimś z rodziny kto chorował na cukrzycę. Sama nie muszę być chora ale wystarczy, że mam takie geny. Zleciła mi badanie cukru we krwi i powiedziała, że najważniejsze jest zakwaszanie pochwy. Pakowanie w siebie coraz to nowych antybiotyków na bazie sterydów tylko niszczy i tak cienką już błonę sluzową i nie ma najmniejszego sensu. Poleciła mi zakup gazy i opakowania mozzarelli z serwatką (są takie opakowania z płynem w środku)i raz na kilka dni wkładanie takiego kompresiku do pochwy na 2-3h. Podobno wielu pacjentkom pomogło, jak będzie zobaczymy.Jeśli okaże się, że to działa, będzie to stały punkt programu do końca mojego życia. Przynajmniej taką wizję nakreśliła pani gin. Ale lepsze ciągłe zakwaszanie niż nawracająca choroba... Tym wszystkim, którym udało się wyleczyc gratuluję, a tym które ciągle walczą życzę powodzenia.