Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rodzynek to ja

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Pozdrawiam oczywiście nie tylko mamęjulki ale jej dawno jej nie słyszałem ups czytałem :) WSZYSTKIE WAS MOCNO CAŁUJĘ niestety tylko wirtualnie :( :) :)
  2. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Rodzynek pozdrawia mamęjulki. Jak twoje samopoczucie Ka.. ?.
  3. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Witajcie dziewczyny. Droga Efko43. Zdaję sobie sprawę, że jest to forum, na którym wymieniamy się spostrzeżeniami na temat depresji i nerwicy i ich przyczyn, ale czy naprawdę muszę to forum zaśmiecać moimi przeżyciami, o których sam chciałbym zapomnieć?. Ktoś zwraca mi uwagę, aby nie licytować, kto ma ciężej, gorzej .... no to nie licytuje. Ale faktycznie skoro jestem nowy między Wami napisze, ale w skrócie o swoich przeżyciach. Miałem dwadzieścia parę lat, kiedy poznałem wspaniałą kobietę, przy której moje serce biło tak mocno jak tylko może bić zakochane serce. Ale cóż jak mówi przysłowie „miłość nie wybiera” i mnie też to spotkało, bo jej serduszko było już zajęte. Jednak los płata figle i jej serduszko też zabiło dla mnie szybciej jednak na moją miłość musiałem czekać wiele lat. Jej życie z poprzednim mężem nie było usłane różami jak sama teraz mówi „widziały gały co brały” .Wspaniały na ślubnym kobiercu mężuś okazał się leniem, pijakiem nierobem i tym, o czym żadna kobieta nie marzy myśląc o ślubie. Jednak cóż pchała ten wózek dalej a ja cierpliwie czekałem. Nasz związek utrzymywaliśmy w sekrecie, ale tylko i wyłącznie, dlatego że gdyby wyszedł na jaw obydwoje skończylibyśmy w ……piachu włącznie z jej małym synkiem. Ale miara się przebrała, bo kiedyś w końcu musiała i żona wyznała prawdę, że ma już takiego życia dość i chce jego resztę dzielić ze mną. Wtedy rozpętało się piekło nad nami. Takie piekło, o jakim nikomu nawet się nie śniło. Musieliśmy się ukrywać przed rozwścieczoną ambicją byłego męża. Doszło do pobicia, szantaży samobójstwem, zastraszania, odsunęła się od nas rodzina byliśmy oboje atakowani z każdej strony. Nawet komornik upomniał się o pieniądze, które pożyczył były z banku, ale… nasza miłość wytrwała. Trwało to nie rok nie dwa, ale wiele lat. W między czasie straciłem swojego ojca, odszedł ten jedyny, który wierzył w to, że nasza miłość jest prawdziwa odeszła moja największa podpora. Było nas trzech moja żona, syn z poprzedniego małżeństwa i ja. Kiedy już było dobrze, coraz lepiej i końcu postanowiliśmy mieć własne dziecko to znowu dopadł nas zły los? Zabrał nam nasze dziecko żona poroniła. Ale my i tak się nie poddawaliśmy walczyliśmy z przeciwnościami dalej i mocniej. I kiedy już w końcu wydawało się nam, że nasza karta odwróciła się na dobrą stronę to mnie dopadł los i obdarzył ciężka depresją. Miało być tak cudownie, mieliśmy cieszyć się i kochać mieliśmy podróżować wyjeżdżać na wakacje chodzić do głupiego kina i robić wszystko to, co oferuje życie a tu, co ….. wielka klapa ja bałem się wszystkiego i wszystkich. Mojej kochanej żonie zgotowałem kolejne piekło….. I gdzie tu sprawiedliwość, za co to wszystko. Niestety były mąż, choć minęło wiele dni nie odpuszczał czuliśmy jego oddech każdego dnia. Nie było takiej sytuacji żebyśmy nie oglądali się za siebie czy aby znowu czegoś nie szykuje Urodził się nam cudowny syn Szymon ale i on musiał zapłacić frycowe losowi za to ze żyje. Urodził się chory. Niestety ma tylko jedną zdrową nerkę. Pierwsze, co widział w swoich pierwszych tygodniach życia to szpital. Dziś jest lepiej dużo lepiej. Moja choroba trwa od dobrych 10 lat, ale walczę i będę walczył o swoje dalej. I obiecałem losowi, że wyrwę mu każdą najlepsza chwile dla nas dal naszej rodziny. Byłem blisko bardzo blisko samobójstwa, ale w ostatniej chwili mój anioł stróż i resztki mózgu, jakie mi jeszcze pozostały w końcu powiedziały NIE. NIE POTO TYLE WYTRWAŁEŚ ABY TERAZ WSZYSTKO STRACIĆ NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE. Kocham życie i kocham ludzi mam gdzieś kasę i materialne dobra na tej ziemi. Kocham moją żonę uwielbiam mojego syna i dla niego i dla niej buduje dom. Nie poddam się. Zbuduje dom posadzę drzewo i będę żył tak długo jak długo pozwoli mi na to sam Pan Bóg i nikomu innemu a tym samym SAMEMU SOBIE nie pozwolę odebrać tego, co mam najcenniejsze własnego życia.
  4. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Droga nadziejo. Przypuszczam że teraz i tak nie będziesz czytała mojego postu z czego ogromnie się cieszę. Życzę Ci abyś do samego rana miała tylko i wyłącznie wielka górę rozkoszy. Skoro tak wiele zrobiłaś przez zaledwie parę dni to wyrażam nadzieje że bardzo szybko wrócisz do zdrowia. Dziękuje \"złoto tego topiku\" .Nie ma nic lepszego jak pomóc drugiej osobie,chociażby dobrym słowem.Może to nie wiele co mogę dla Was zrobić ale jeśli ktoś przyjmie to sobie do serca jest na najlepszej drodze do wyzdrowienia. Z każdego dnia zapamiętujcie tyko te dobre wydarzenia a o złych nawet nie wspominajcie i w taki właśnie sposób zamażecie we własnym umyśle negatywne mśli. Dziś mój syn 5-cio latek przytulił sie do mnie i powiedział: Tatusiu bardzo Cię kocham. Czy znacie lepszy psychotrop od tego ?? To jest Boskie uczucie i takie właśnie chwile trzymają mnie przy życiu. I nie od dziś już wiem że NIE MA TAKIEJ SIŁY która odbierze mi takie zajebiście miłe chwile w życiu i już gdy w życiu nie będę patrzył wstecz tylko wyłącznie do PRZODU. Rodzynek.
  5. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Kasia to co ja miałem katar ? Nie wiesz 1 setnej z mojego życia i lepiej tego nie pisać bo po co ludziom moje złe wspomnienia. Ważne aby tu i na tym forum pisać jak najwięcej pozytywów. Z drugiej strony nie należy przekreślać czyichś doświadczeń np moich bo nie sądzę aby magnez komuś zaszkodził. Ponad rok leczyłem się farmakologicznie z takim skutkiem że do depresji doszło uzależnienie od leków. Sam powoli odstawiłem leki posłuchałem dobrej rady i brałem tylko magnez + ewentualnie leki ziołowe. STRASZNIE było ciężko ale dziś jest o milion procent lepiej. I co bardzo ważne nie muszę wychodzić z domu mając przy sobie \"aptekę\". Czy to nie jest powód aby spróbować ?.
  6. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Jagoda ty nasza jagódko świętą prawdę napisałaś. A teraz pora do łóżeczka. Nara dziewczyny.
  7. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Nadzieja mój przyjaciel Jak mąż wyjedzie daj znać mogę go zastąpić. :) i problem z głowy. A do seksu tak Cię zachęcę że przestaniesz mówić \"nie mam ochoty\" A tak na poważnie to ja bałem się wszystkiego że nie pamiętam czego się nie bałem. Nie martw się razem damy radę a jak Ci reszta dziewczyn pomoże to szybciutko wrócisz do normy. Jeszcze jedna moja uwaga. Jeśli pijesz kawę lub mocna herbatę to też sobie ja daruj że o alkoholu już nie wspomnę. Na początek musi być go ZERO i nie żartuję.
  8. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Witam dziewczyny. :) Oglądam Bryndala w Tańcu z gwiazdami i pękam ze śmiechu, on jest zajeb.... Co do magnezu to nie mam jakiegoś konkretnego. Magnez o zawartości ok 500mg mleczanu magnezu w tabletce + witamina B6. Jedna tabletka dziennie, każdego dnia rano. Jeśli ktoś dodatkowo ma problemy z sercem, kołatanie czy cos w tym rodzaju to może zażyć Aspargin. Aspargin to połączenie magnezu i potasu. Ale jak zażywałem Aspargin to nie brałem Magnezu.
  9. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Nie jestem specjalistą od vagin poza doustnym jej stosowaniem ale myślę że to pytanie powinnaś zadać lekarzowi a nie nam na forum. Nie łykaj niczego bez jego zgody.
  10. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    nadzieja - mój przyjaciel Nadzieja i wiara we własne siły to podstawa. Z tego, co piszesz wynika, że się wstydzisz, że zawiodłaś swoje otoczenie. A ja mam inne zdanie to twoje otoczenie zawiodło Ciebie...tak tak niezwykle przedsiębiorcza, zorganizowana, etc. i do czego to Cię doprowadziło do nerwicy. Ty się kobieto harowałaś a reszta zapewne leżała i miała wszystko gdzieś. Miałem podobne podejście do życia,wszystko, co robiłem tylko ja robiłem najlepiej.Nie pozwalałem, aby zrobiła to żona czy kolega, wszędzie było mnie pełno.I tak to sobie popieprzyłem, że w końcu mój organizm powiedział STOP PADAM MAM CIĘ DOŚĆ. Odetchnij dziewczyno nie obarczaj się wina za wszystko znajdź czas dla siebie. Napisałaś: BŁAGAM NAPISZCIE, ŻE TO GÓWNO MIJA i ZNÓW BEDZIE NORMALNIE to napiszę, że nerwicy nie da się całkowicie wyleczyć, bo jest wpisana w nasz organizm.Czy odczuwałabyś radość nie czując złości?. Teraz jest twój czas, aby swoje nerwy ostudzić do takiego stanu jak były przedtem. Mi bardzo pomaga Magnez z witamina B6, ale wyłącznie ten z apteki w dużej dawce a nie musujące g.... Wiele osób posłuchało mojej rady i ich układ nerwowy wrócił do normy. Niestety są ludzie, którzy wierzą tylko w leki psychotropowe..Ich sprawa. Jednak mam podstawę sądzić ze gdyby im dano placebo też lataliby jak gołąbki twierdząc, że czują się lepiej…. Założymy się? Gdybyśmy mogli zapanować nad stresem nie było by nerwicy, ale jest to nie możliwe gdyż według mnie mózg robi to podświadomie, podobnie jak steruje naszym sercem. Czy normalna osoba może kazać zatrzymać się sercu … NIE, ale w przypadku nerwicy możemy zająć nasz mózg na, tyle aby zapomniał myśleć o strachu? Jak to zrobić to proste zacząć uprawiać sport, banalna recepta na zdrowie? Podczas wysiłku wydziela się substancja ( nie pamiętam nazwy) która sprawia, że jesteśmy szczęśliwi coś podobnego jak przy sexie.   Tak, więc biegusiem przez las, albo zaganiać drugą połowę do łóżeczka a zapewniam, że wrócisz do normy.
  11. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Tak tak leki sprawią cuda ..... a gówno prawa.
  12. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Seronilla Przepraszam Cię bardzo nie poczuj się urażona. Czy wiesz co znaczy asertywność ?? . Jeśli jesteś asertywna TO NIE JEŹDZISZ i nie chodzisz do supermarketów. Powinnaś robić tylko to co to akceptujesz. Mogę przyznać że w pewnych sytuacjach ciężko jest nie jeździć ale hipermarkety bo co bo jest taniej ??. Czyli wolisz się pocić i stresować ale i tak za wszelką cenę jedziesz do hipermarketu ??. To nie jest asertywność. Ja robiłem zakupy w małych sklepach i problem molocha zniknął. A jazda samochodem ?? ... wiem było mi dziwnie przykro ale zadałem sobie pytanie czy lepiej żebym jechał ja pełen nerwów czy ktoś kto pojedzie spokojnie ?. Zauważ że prowadzenie samochodu to wielka odpowiedzialność za pasażerów i osobiście wolę żeby prowadził ktoś kot nie ma z tym problemu niż ja który nie jestem w stanie opanować stresu.... tylko chwila i mamy wypadek. Minęło wiele lat i stwierdzam że wszyscy wszędzie dojechali może bez mojego udziału ale nic nikomu się nie stało a gdybym to ja prowadził ?. Asertywność to nie jest lenistwo to jedynie zasygnalizowanie otoczeniu że w danej sytuacji nie czujemy się najlepiej i oddajemy pałeczkę innej osobie. Ale kiedy mamy możliwość oddania \"odpowiedzialności\" nagle okazuje się że sami też damy radę. To taki wytrych wytrych dla umysłu możesz ale nie musisz ale skoro nie musisz to możesz. Teraz spokojnie prowadzę, robie zakupy w hipermarketach ale czemu temu że wiem że w każdej chwili mogę wyjść z hipermarketu a koszyk zostawić byle gdzie a zakupy i tak zrobię w zwykłym sklepie. Czemu kiedyś nie potrafiłem nikomu odmówić byłem zaraz za chwile a teraz proste słowo przepraszam dziś nie dam rady i koniec po dyskusji. I wiecie co NIKT żadna znana mi osoba się nie obraziła nie powiedziała że zawiodła się na mojej osobie. Uszanowała moje zdanie. To jest asertywność.
  13. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Czy nie ma możliwości edycji własnych postów na tym forum?. Ale to nie ważne ... e tam trzeba się pilnować, co się piszę. Wracając do depresji, nerwicy i cholerka wie, czego jeszcze złego muszę dodać, że w przypadku mojej przypadłości bardzo pomogło mi zrozumienie ze strony rodziny. Nic tak mnie nie bolało jak to, że żona ignorowała moje problemy a jeszcze było gorzej, gdy naśmiewała się z tego, że nie mogę nie chcę iść do chociażby hipermarketu czy jechać w dalsza podróż samochodem. Tak mnie to w końcu zdenerwowało, że postanowiłem poważnie z nią porozmawiać. I pomogło.Moja prośba o wsparcie i szczera rozmowa sprawiły cuda. Żonka zaczęła tolerować moje \"wady\" i nie zmuszała mnie do tego, czego nie chciałem. Z czasem okazało się, że jeśli nie zmusza mnie do tego, czego nie chcę to ja właśnie wtedy zaczynałem to robić. Jechaliśmy do hipermarketu, ale ja wchodziłem tylko wtedy, kiedy chciałem lub dawałem jej znać, że mam już dość pobytu w sklepie i po prostu wychodziłem. To coś podobnego do klaustrofobii, do póki mamy otwarte drzwi i swobodę wyjścia do póty nie dopada nas lęk. Tak samo postąpiłem z resztą mojego otoczenia. Wszędzie tam gdzie było to możliwe uprzedzałem, że nie lubię pewnych sytuacji lub, że akurat zaczyna mnie dopadać nerwica. To było naprawdę niesamowite okazało się, bowiem że ludzie mnie rozumieją, bo sami mają takie odczucia, ale nie odważyliby się o nich mówić. Wstyd …..?? ale dlaczego, przecież nerwica to taka sama choroba jak grypa. Dlaczego nie wstydzimy się mówić o grypie a w przypadku nerwicy i depresji milczymy ?. Powodem jest wstyd, wstyd, że ludzie uznają nas za wariatów, psycholi. Ludzie nie lubią takich lubią ludzi pewnych siebie takich, którzy odnoszą same sukcesy przynajmniej na zewnątrz a wewnątrz no właśnie czy widza, co tacy ludzie mają wewnątrz ?. Ale my nie jesteśmy chorzy psychicznie nie w takim sensie znaczenia tego sowa. To nasze raczej fobie i lęki, które powstają tylko, dlatego ŻE POTRAFIMY ODMAWIAĆ. To jest klucz to pozbycia się lęków i nerwic: ASERTYWNOŚĆ, ASERTYWNOŚĆ I JESZCZE RAZ ASERTYWNOŚĆ. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i wszystkim jeszcze chorującym życzę aby ich asertywność rosła z dnia na dzień.
  14. rodzynek to ja

    Moja nerwica...

    Nie jeden facet zazdrościłby ci takiego doborowego towarzystwa jakim jestesmy my Jestem już o Was zazdrosny :) drogie Panie.
×