Skończyłam kurs w pocie czoła-aby na niego iść brałam urlop w pracy-kasę pozyczyli mi rodzice...potem stolik, pochłaniacz pyłu...ozdoby...i wszystko, co trzeba...wydalam na to wszystko majatek ale robilam to powolutku...bo chciałam.
Dziewczyny, zastanówcie się czy chcecie paznokcie robić (niszczyć) sobie czy tez chcecie z tego żyć...
Ja z tego żyję, tym zarabiam na chleb i masło...Jak czegos nie wiem, dzwonie do mojej instruktorki lub pytam na foru, gdzie popełniam błąd albo jak sobie pomóc ale nie pytam-jak założyć tipsy...
My nie tyle, że jestesmy złośliwe co staramy się zapobiegac sytuacjom typu-\"niech pani cos z tym zrobi, mam ała\" albo\" niech pani zobaczy ten tips jest za mały\" albo \"dlaczego żel mi odchodzi\"...
to sa klientki z salonów domowych, często z przepiłowaną płytką, które przychodza do mnie i proszą o pomoc...nie lubie tego bo raz:nie znoszę poprawiać po kimś-dwa nie chce mi się-poprostu....jak widze te przepiłowane paznokcie to mi słabo-boje się tego dotknąć...
Ja sama czasem czegos nie wiem ale szukam, czytam, pytam o konkrety.
Teraz przed swietami mam full klientek, które maja jakies dziwne wizje i teraz sie głowię, co mam z tym zrobić ale szukam rozwiązan w głowie i na blogach...w czasopismach, u instuktora...ale nie zadaje głupich pytan na forum...
Sama do wszystkiego dochodzilam na zasadzie prób i błędów. Wiem juz jakich tipsów nie kupię w życiu ale wiem tez o jakie warto sie zabijać:) tak samo z żelami i wszystkim innym ale doszlam do tego sama swoja ciężką pracą i wiem, że warto było:)