ciąża urojona...dla mnie taki termin nie istnial az do dzisiaj...no coz jakies 8 tygodni temu zrobilam sobie test ciazowy.i co sie okazalo ze bede mama...ku uciesze mojego partnera....ja nie bylam zrozpaczona, przyjelam tą wiadomość ze spokojem....gdyz nie jestem małolatą i ciąża nie byłaby dla mnie tragedia wkoncu mam 30 lat...samodzielna kobieta ,świadoma tego co robi i jak robi...w sumie cieszyłam sie ta wiadomością...brałam taką ewentualność...ale mimo wszystko była dla mnie miłą niespodzianką...jakieś cztery- pieć tygodni po wykonaniu testu zaobserwowalam plamienia, druga sprawa chcialam sprawdzic czy aby napewno jestem w ciąży, wiec poszłam do lekarza do ginekologa, który po zbadaniu mnie stwierdzil ze jestem najprawdopodobniej w ciaży, ale niepokoja go te plamienia, dostalam skierowanie do szpitala. Zrobiono mi tam wszystkie mozliwe badania...oczywiście moczu..oraz krwii pod kątem testu ciązowego...i coż sie okazało ze jestem w ciąży...w 6 tygodniu tylko podczas badania USG nie mogli lekarze uslyszec echa zarodka, jednak stwierdzono\\\" prawidłowo zagnieżdzone w macicy jajo płodowe....\\\" nastepnie podano leki i wypisano do domu...kazano mi sie zgłosić za 2 tygodnie na ponowne badanie USG...i dzis bylam i coż sie okazało ze nie ma zarodka a pęcherz płodowy jest wielkości 41 mm co odpowiada 10 tygodniowi ciązy...i co wy na to....???teraz siedze i wyję bo szczerze powiedziawszy to tak jakby ktoś odbierał nadzieje na Miłość....
Czytając to wszystkie wasze wypowiedzi na tym forum...wcale nie chciałam bardzo tego dziecka ,chodz wiedzialam , ze jeśli sie pojawi bedzie dla mnie blogosławieństwem i wielkim darem od losu ,ani nie mogę powiedzieć,ze bałam sie obsesyjnie ciąży.
nie wiem co myslec na ten temat...prosze moze odezwie sie jakis fachowiec w tej dziedzinie...mam na mysli ginekologa , ale bede wdzieczna za wszelkie inne glosy...